Maroko

now browsing by category

 

Egzotyczny ogród

Egzotyczny Ogród 25 październik 2013

17

Cudo natury w tym prawie półpustynnym rejonie kraju , pokazujące, że cuda są w naszym zasięgu , nam tylko po nie sięgać , je tworzyć .
Ogród znajduje się koło Rabatu , został utworzony przez Francuza  Marcela Francois , zaczął go tworzyć w 1949 r, , a otwarty dla publiczności został 1961 .Zajmuje obszar 4,5 hektara , wstęp 18 DH (7 zł)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Kiedy francuski artysta i wizjoner postanowił założyć ten zielony zakątek najprawdopodobniej był on wśród półpustynnych pastwisk . Jak silną trzeba mieć wizję swojego dzieła , aby takim miejscu zaplanować kawałek raju . Obecnie ogród znajduje się wśród pól uprawnych, nawodnianych w sposób przemysłowy wodą ciągniętą w rurach . Wewnątrz ogrodu woda również jest rozprowadzana kiedyś aqua duktami otwartymi , teraz zapewne rurami sprzęgającymi sieć oczek wodnych i jeziorek.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pośród nich zasadzono rośliny z całego świata , były one sprowadzane w postaci nasion odmian botanicznych z wszystkich kontynentów , teren ogrodu został przemodelowany tak aby powstały zagłębienia terenu oraz wyższe półki . Jest tutaj bardzo dużo kamiennych murków i studni , które obrastają dzisiaj korzenie figowców palm i innych roślin , gdy podczas zwiedzania tego ogrodu weszliśmy do głębokiej groty , coś nas tknęło – dookoła mieszkali przecież Berberowie – oni nie podejmują zbędnego wysiłku .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wyobrażenie letniego skwaru i doświadczenie chłodu groty , zasugerowały nam rękę białego człowieka . Potwierdziliśmy tę informację w maleńkim muzeum znajdującym się na terenie ogrodu.
Uroku dodają również linowe mostki rozpięte między drzewami i sadzawki z żółwiami . Te najmroczniejsze miejsca gęstej zieleni wraz z murami obrośniętymi korzeniami przywołują obraz tropikalnego Angkoru – zaginionego miasta w Kambodży .
Mamy wrażenie , że francuski wizjoner był również zafascynowany ruinami tego miasta .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

10

11
Ogród w tej chwili to zielona perełka Maroka . Przypomina nam o tym, że tak naprawdę jesteśmy dziećmi zieleni, lasów , wody i umiarkowanych temperatur .
A może energia tego miejsca , tworzona z siłą , miłością , pasją jest do dzisiaj bardzo żywa .
A takich miejsc w Maroku prawie nie ma .

12

13
Zatopiliśmy się w tej zieleni, w tym parku , posłaliśmy dużo miłości jego twórcy .
Od niego można się wiele nauczyć .
Dziękujemy temu miejscu za gościnę , wiemy , że energia tworzona z pasją i miłością jest dla nas bardzo cenna i bliska nam .
Ten przykład jest inspiracją na drodze podarzania tak do końca swoją drogą .
Polecamy to miejsce miłośnikom zieleni i miększych energii.

15

16

19

21

22

Marokańska kuchnia

Kuchnia Marokańska

7

Przez ponad 3 tygodnie obserwowaliśmy i próbowaliśmy wegetariańska wersję kuchni marokańskiej .
Po tym krótkim okresie możemy stwierdzić, że kuchnia ta w wersji pierwotnej zawiera niewiele mięsa . Fakt, ono jest prawie wszędzie , ale w niewielkich ilościach , jako jeden ze składników.

1
Oczywiście kuchnia w miastach bardzo przypomina europejską i oczywiście dania mięsne jako dania ludzi bogatych są na pierwszym miejscu .
A co typowe w kuchni :
Tagine – forma duszonki przygotowywanej w glinianym specjalnym naczyniu w kształcie stożka .
Zapiekana na gazie bądź węglu drzewnym .

3
W skład jej wchodzi mięso (baranina , kurczak ) ziemniaki , cebula, warzywa , zalewane oliwą z przyprawami i tak jak nasze duszonki długo na wolnym ogniu dochodzące , przegryzające się .
Mięso znajduje się na samym dole i jest go około 15% całości składników .
Nam udało się zjeść tagina wegetariańskiego , zresztą sami kupiliśmy sobie mały tagine i uczyliśmy się go przygotowywać .
Druga potrawa to kuskus – czyli mielona pszenica .

5
Bądź w wersji śniadaniowej z jogurtem , bądź obiadowej z warzywami i mięsem . .
Bardzo specyficzny jest chlebek w postaci okrągłego placka – smak francuskiej bagietki .
I zupy Harira – zupa ze strączkowych i warzyw , z dużą ilością przypraw jedzona głównie w czasie ramadanu , jako pierwszy posiłek wieczorny . Nam udało się zjeść na Souku taką z dużego gara , raz próbowaliśmy w restauracji , ale gdy potem w sklepie kupiliśmy wersję torebkową okazało się , że ta w restauracji taka była .

6
Harira ma bardzo dużo składników i przygotowanie jej na specjalne zamówienie na świeżo jest niemożliwe , dlatego polecamy z dużego gara .

8

Zupa ze strączkowych z kurkumą (bo żółta) podawana głównie na północy , polewana oliwą i wylizywana chlebkiem jak nasza grochówka .
Poza tym malutkie szaszłyki , takie mini w grubości
Na wybrzeżu ryby
Im większe miasto tym większa różnorodność i więcej europejskich nowinek .
Generalnie smacznie i przez prawie miesiąc nie mieliśmy żadnych problemów żołądkowych .

9
Poruszaliśmy się głównie po prowincji , jedliśmy na targach , gdzie potrawy ludzie przyrządzali rękami , nie zdezynfekowanymi , bez bieżącej wody .
Jednak co zauważyliśmy wszystko bardzo świeże.
Śmialiśmy się, że obcokrajowcy uważają Maroko za biedne szczególnie jego południe, a Ci biedni ludzie jedzą najwyższej jakości, świeże produkty w przeciwieństwie do Europejskiego chłamu .

11
Jeżeli jesteśmy tym co jemy , to kto jest bogatszy …….????
Mała ilość mięsa w pożywieniu objawia się małą agresją , na drogach jest chaos , ale nie ma agresji , jeszcze nie . Bo spożycie mięsa będącego synonimem Europejskiego bogactwa zapewne rośnie .
I na koniec nie sposób , nie napisać o herbacie.
Na północy podawanej z dużą ilością świeżej mięty i cukru, a na południu tylko z cukrem (mięta wymaga dużo wody do uprawy) . Podawana w specjalnym czajniczku i pita w małych szklaneczkach . Z uwagi na wysokie ceny alkoholu i ich sprzedaż tylko w dużych miastach , nazywana berberską whisky .

P1190933

Magiczny poranek

Magiczny poranek 24 październik 2013

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na nocleg zatrzymaliśmy się w pieknej zatoczce koło Safi . Praktycznie na plaży . Fale rozbijające się o brzeg dawały wrażenie jakby ktoś grał na gongu , i to bardzo silno.
Całonocna medytacja .

8
Rano obudziliśmy się wypoczęci i poszliśmy na plaże , przeganiając stada mew . Słońce było zakryte chmurami, fale rozbryskiwały się tworząc lekką mgiełkę . Wszystko było takie magiczne .
W pewnym momencie wiatr przegonił chmury i słońce oświetliło przestrzeń .
Bawiliśmy się z falami i znowu poczuliśmy siłę miejsca i oceanu . Tak rzadko w tym kraju .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Pożegnaliśmy miejsce dziękując na cudowną gościnę i ruszyliśmy w dalszą drogę na północ.

Z oceanem mamy tutaj świetny kontakt , zresztą popatrzcie sami

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

9

11

W miasteczku zwykłych ludzi

W miasteczku zwykłych ludzi – Safi 23 październik 2013

6

Duża radość sprawiają nam pobyty w nieturystycznych miasteczkach czy na zwykłych targach . Wtopienie się w tłum Marokańczyków – choć wiadome tutaj z uwagi na kolor skóry jest trudne . Lubimy miejsca gdzie możemy zakosztować normalnego życia danego kraju, rejonu , być jednym z ludzi mieszkających na danym terenie.


Turystyczne medyny czy miejsca bardzo turystyczne różnią się od miejsc dla miejscowych .
Po pierwsze na targach , czy w miejscach nie turystycznych sprzedawcy nie są nachalni , nie robią maślanych oczu na widok Europejczyka. Bo kiedy wejdzie się w miejsca marokańskie tam nikt nie zaczepia , nie zaprasza do sklepów , nie pokazuje towarów itp. wszystko jest bardzo podobne do tego co znamy z Polski.

5
Towary całkiem inne niż w turystycznych miejscach .
W turystycznych miejscach mamy wiele rzeczy arabskich , robionych ręcznie itp. . Oczywiście , widzieliśmy trochę Maroka i musimy przyznać , że w sklepach turystyczny jest w 80% to samo, niezależnie od rejonu kraju , tak jakby jedna fabryka w Chinach produkowała towary na potrzeby turystów odwiedzających Maroko .

1

2
Duży koloryt , duży wybór towaru .
Natomiast na targach , supermarketach czy w miejscach gdzie kupują Marokańczycy jest zdecydowanie mniejszy koloryt . Wśród dywanów furorę robią syntetyki , przypraw ze 6 – cynamon, kardanom, imbir, papryka, kmin, kurkuma.
Trochę ziół .
Przemysłowe towary to głównie popularna i u nas chińszczyzna i ich sukienki .
Z kosmetyków głównie Garnier, Oreal , troszkę ichniejszych

3
Dziś spacerowaliśmy po bardzo przemysłowym miasteczku Safi na wybrzeżu
Nikt nas nie zaczepiał, nic od nas nie chciał , gdy jeden dzieciak zaczął nas nagabywać inni go pogonili , tak że musiał uciekać biegiem .
Wydawano nam niewielkie reszty , traktowano jak swoich . Kobiety uśmiechały się do mnie przyjaźnie – chodziłam w ich sukience .
Syciliśmy się atmosferą bycia wśród Marokańczyków . Jedliśmy wegetariańskiego hot – doga czyli bułka, jajko smażone świeżo i frytki ,

8

piliśmy sok z bambusa ,

13

14

oraz jakiegoś szejka owocowego , zajadaliśmy się opuncjami . Byliśmy jednymi z tych ludzi . Ludzi normalnych takich którzy rzadko mają kontakt z turystami . Przyglądaliśmy się im i oni nam .
Mówienie złe o Marokańczykach byłoby niesprawiedliwe , gdyż poznaliśmy w dużej większości tylko tych, którzy żerują na turystach , a podejrzewam, że większość jest bardzo normalna, może nie za bardzo gościnna czy otwarta , ale normalna.

16
Z uwagi na bariery językowe (angielski zna bardzo niewiele osób, w centrach turystycznych na pewno prawie wszyscy, francuski zna jakaś część , niektórzy parę słów , a jest grupa która zna tylko swój język), prawie połowa mieszkańców kraju to analfabeci , kontakt jest więc bardzo utrudniony . Mało ludzi mimo znajomości języków jest żywiołowa w kontakcie .

9
Maroko świat turystów i świat mieszkańców , w tym kraju niesamowicie podzielony.
Dziękujemy dzisiejszemu miasteczku za cudowną gościnę , za pokazanie normalnego życia ,za cudowne pełne serca jedzenie .
Nie odwiedzajcie tego miasteczka , tutaj nic nie ma! . A jak będzie za dużo turystów , mogą się zmanierować , a po co ????

12

11

Na fali

Na fali 22 październik 2013

4

Widząc zbliżający się ocean , oraz falę przyboju , powstało oczywiste skojarzenie ,
a gdzie surferzy?
Na odpowiedź nie trzeba tu czekać zbyt długo.
W pierwszym kurortowym miasteczku Essaouira zauważyliśmy miejsce w którym pływało na fali dość dużo osób .
Nie udało się na Malediwach , więc może tutaj , w końcu się uda zrealizować marzenie o zapoznaniu się z energią fali . Jako wieloletni żeglarz i windsurfingowiec zawsze byłem ciekawy jak to jest bez żagla . Na szczęście miejsce to okazało się w miarę przystępne cenowo (2 godziny wypożyczenia deski razem z pianką 40 zł) .

1

2
Chciałoby się napisać , że następne 2 godziny z rozdziawioną od ucha do ucha japą smigałem wśród fal .
Niestety prawda jest nieco inna , ponieważ w pewnym momencie otrzymałem uderzenie falą w rozdziawioną japę i dławiąc się i plując dołączyłem do grona posępnych surferów czekających na kolejną fajną falę .
Oczywiście pływanie z falą polegało w moim przypadku tylko na , płynięciu wprost do brzegu , ale i tak początkowe nabieranie prędkości przez deskę i kolejne fazy ślizgu aż do stanięcia w pozycji pionowej sprawiają ogromną frajdę .
Polecam tą przygodę , jednak muszę dodać , że tak obity , poobijany, otarty to już dawno nie byłem .
Wspomnieć również należy o wysiłku jaki towarzyszy wiosłowaniu rękami przez 2 godziny w celu wypłynięcia w morze .

3

5

6