NOCLEGI

now browsing by category

 

W arganowym gaju

Arganowym gaju 22 październik 2013

5
Głownym powodem wizyty nad oceanem były drzewa arganowe , które rosną między Adagirem, Essaouira a Marakeszem .
Już o zmroku wjechalismy w argannowy rejon .Drzewa migotały , my jednak nie mogliśmy się im przyjrzeć . Wszechświat miał dla nas niespodziankę , w oczy wpadły nam znaki na Camping Calme opodal E……. , stwierdziliśmy  – jest późno , cieżko szukać noclegu na dziko , jedziemy zobaczyć kemping . Okazało się , że jest to wysokiej klasy kempig (70 DH za noc – 28 zł – 2 osoby +auto) z basenem, całym zapleczem położony w sadzie arganowym , prawie pusty . Poprosiliśmy rozłożystego argana o możliwość snu pod nim i po uzyskaniu zgody , zaparkowaliśmy pod nim landrynkę .

6
Drzewo arganowe z pokroju jest podobne do oliwki , starsze egzemplarze mają podobne gruby i poskręcany pień , jednak listki są inne, drobniejsze i bardziej zielone , ułożone w okółek . Gałęzie wyraźnie cierniste .
Zapytałam argan jak sobie radzi w tym suchym terenie .
-Trzeba szukać w głąb ziemi , a ona zawsze da nam pić i jeść – odpowiedział


Nocleg, poranek wszystko jak z bajki . Drzewa te mają w sobie jakiś element magii, siły , pokory wobec otaczającego świata . Dają ją każdemu co przychodzi do nich , praktycznie same , nie trzeba je o nic prosić . Są rozmowne, serdeczne .
Jednak jest jeden szkopuł – rosły tutaj dla miejscowych ludzi .
Jak już nieraz podkreślaliśmy przyroda wokół nas rośnie dla nas i z niej mamy korzystać w pierwszej kolejności , a nie z darów przyrody z odległych kontynentów .

41
Tak i tutaj w pierwszej kolejności drzewa te rosły dla ludności miejscowej , potem Marokańczyków ogólnie , w tym klimacie był to bardzo cenny olej , powodujący, że po posmarowaniu nim skóry nie powstawały oparzenia słoneczne. . Dzięki odkryciu ich właściwości, (dużej ilości orzechów potrzebnych do wyprodukowania 1 litra, żmudnemu łuskaniu ), nadano temu olejowi niesamowitą wartość . Wartość taką, że przeciętnego Marokańczyka na niego nie stać (może teraz już tak nie jest fizycznie, ale w podświadomosci zostało to zapisane) , to olej dla bogatych francuzów, białych . Widać to super marketach, w Auchan (Acima tutejsza ) olej arganowy jest , ale w sieciach marokańskich już go nie ma , (no chyba, że tych największych) nie ma go również na bazarach (soukach) . Jest wiele europejskiego chłamu , ale nie to co ichniejsze, bardzo cenne i na pewno im potrzebne . Olej arganowy trzeba szukać w sklepach dla turystów .

2
W związku z tym, że bardziej służą innym jak miejscowym, drzewa przestały być potrzebne tym dla których rosły , i masowo usychają .
Wielu zastanawia się dlaczego, a to prosty mechanizm wszechświata . Taka bomba z opóźnionym zapłonem . Skoro miejscowi nie potrzebują mnie to nie będę tutaj rósł. A jak nie tu – to nigdzie , bo jestem endemitem czyli rośliną która rośnie tylko na danym terenie. I błędne koło.
Miejmy nadzieję, że mieszkający tutaj Marokańczycy zaczną używać olej arganowy i drzewo zacznie rosnąć dla nich .
Turyści przyjeżdżający tutaj w odwiedziny do drzew arganowych mogą go używać , bo tutaj są choćby na moment i są kompatybilni z tą energią , jednak suchy eksport to bezsens , bo ludzie gdzieś tam ……. daleko mają inne rośliny które potrzebują . I drzewa nie będą rosły dla nich .
Mamy szczęście bo możemy zobaczyć i spróbować orzeszków arganowych . Prawie jest zbiór
.

7
Orzeszek jest w grubej skorupce o wielkości żołędzia , a po rozbiciu posiada jeden lub dwa malutkie orzeszki , gorzkie w smaku .
Trafiliśmy do producenta oleju organowego , który starał się nam wytłumaczyć produkcję . Oczywiście na sucho , bo …. mimo że wszystkie substraty i maszyny były w odpowiednich pomieszczeniach, produkcja nie była kontynuowana , a mieliśmy wrażenie , że jesteśmy w skansenie i wszystko jest pod turystę . A oferowane oleje są tylko dystrybuowane przez właściciela .
Są dwa rodzaje oleju arganowego: kosmetyczny (droższy) i spożywczy .
Różnica polega na tym, że dla uzyskania lepszego smaku orzechy praży się przy produkcji spożywczego . Pozostała część produkcji jest ta sama .

8
Najpierw orzech jest rozbijany i wyłupywany ponoć tylko przez kobiety (choć to marketing na potrzeby ludzi zachodu) potem orzeszki są przeciskane przez maszynę mielącą prasującą i tyle …..
Produkt odpadowy czyli wyciśnięta masa orzechową używa się do masaży jamy ustnej .
Energia sprzedaży oleju arganowego i produktów z niego jest tutaj bardzo dziwna . Tak dziwna , że nie mogę nic kupić . Poza olejami jest masę kremów , mydeł itp. , ale nic nie ma na sobie składu .
Cześć olei ma certyfikaty Ekocert i inne , a część napisane tylko Bio.
Powiem szczerze bardziej wierzę wielkim korporacjom niż temu co piszą Marokańczycy i jak kupię olej argonowy to chyba w Auchan .
Drzewo kochane, ale produkcja oleju …….. jest zbyt zamotana ………

3

Kwarcusiowym szlakiem

Kwarciusiowym szlakiem 16-17 październik

13
Z Dades chcieliśmy przejechać przez góry do Cascades Ouzoud . Wybraliśmy drogę , która na mapie wyglądała na przejezdną i ciekawą, przez 3000-metrowe przełęcze .

1
Jechaliśmy znów różaną doliną podziwiając przepięknie , świątecznie ubranych ludzi , za doliną droga z asfaltowej zmieniła się na szutrową (pista ) , węższą . Jechaliśmy przez góry, a może w ich głąb oglądając brykające po górach owce , kozy i przyglądając się przyrodzie . Drugi raz w czasie tej podróży poczułam się bardzo dobrze (pierwsze Erg Chebbi – poza turystycznymi miejscami), jechaliśmy praktycznie sami nową szutrówką , podziwiając zachód słońca .

2
Droga piękna , ale zero pobocza , możliwości zjazdu nawet naszą terenówką . Przekraczamy przełęcz na 3000 metrów . Landrynka pierwszy raz z nami jest na takiej wysokości . Niedaleko za przełęczą znajdujemy niezamieszkały pasterski domek i przy nim plac do noclegu . Czujemy się jak w niebie . Chłód wieczoru , piękno okolicznych gór oświetlonych przez prawie pełnię . Czujemy się jak w domu, jak u siebie , zaopiekowani przez wszechświat .

6

5

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Rano budzimy się wypoczęci pełni energii i gotowi do dalszej drogi .
Jedziemy praktycznie nową drogą – prawie robioną – gdy naszą uwagę przykuwa odsłonięty przez drogowców wielki blok kwarcu mlecznego . Aby przeprowadzić tędy drogę , budowlańcy , musieli go nieco uskubać , przez co odsłonili piękna bryłę wielosettonowego minerału.

10
My w Polsce często tulimy się do takich kilkudziesieciokilogramowych , kwarcuś z Atlasu (tutejszy) ma około 10×5 metrów.
Rozmawiamy z nim ,jak "kolega z kolegą" . Kwarcuś bo tak go nazwaliśmy jest bardzo rozmowny, jest naszym przodkiem , którego tempo rozwoju jest wolniejsze niż nasze . Pokazuje to, że jeżeli wszyscy szliby w tym samym tempie świat byłby nudny .

8

Kwarcuś namawia mnie do pracy z kamieniami – po przecież po coś noszę takie nazwisko (Kamińska) . Temat warsztatów rozmów z kamieniami pojawił się już rok temu na Kaukazie, teraz znowu powraca. Zobaczymy co przyniesie świat.
Kwarcuś opowiada nam o swoim życiu , o tym, że powstał jako cmentarzysko mikroorganizmów , które , gdy chciały zmienić stan skupienia – skupiały się w jednym miejscu . Taka energia świetlistości przejścia .

9
Kwarcuś jako nasz przodek mówi, że od przodków trzeba brać to co dobre, a to co złe, przeżyte , nie pasujące do nas, z tego nie należy korzystać . Z niego mamy zostawić sobie światło, tą ilość światła którą emanuje , odtańczając swoisty taniec razem ze słońcem .
Podarowuje nam kawałki siebie dla nas , jak również osób które przyjdą posłuchać o nim .

11
Kwarc mleczny zgodnie z naszą wiedzą polecany jest do noszenia przy sobie dla codziennego odnawiania energii, szczególnie w sytuacjach związanych ze stresem, nagłym szokiem, albo w przypadku gorszej pogody na dworze, osłabienia organizmu, dla osłabienia wpływu negatywnych sytuacji jakie człowieka spotykają. Na poziomie mentalnym uważa się, że ten kamień wzmacnia pozytywne nastawienie, pomaga uspokoić się i zebrać myśli i poprawia pamięć. Bardzo nam potrzebna jego energia tutaj i także i w dalszym życiu .

12

Dziękujemy za to magiczne przeżycie , w tych pięknych wysokich górach, bo przecież nasze spotkanie z Kwarcusiem było na wysokości około 2800m.
Znajduje się bowiem między dwoma przełęczami 3050 i 2900 m, jedziemy więc dalej fenomenalnie krętą , robiącą zakosami zbocze drogą . Wokół nas , góry wykorzystywane są tutaj jako pastwiska, na tych wysokościach nie ma trawy, ale są rośliny rosnące w półokrągłych kępach , które pokrywają większość terenu. Gdy mijamy drugą przełęcz (2900 m) w dole ukazuje się zielona dolina.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na dnie doliny widać pola uprawne mieszkańców wioski . Na przełęczy kończy się nowo budowana komfortowa szutrówka i dalszy zjazd kontynuujemy , bardzo wąską dróżką , na której nie jest możliwe minięcie się z innym autem . Jednak podczas naszej 2 dniowej wyprawy do tej doliny widzieliśmy tylko 2 busiki. Gdy dojeżdżamy do wsi próbujemy odszukać szerszej bardziej komfortowej i główniejszej drogi – wyraźnie zaznaczonej na mapie Maroka , łączącej dolinę z miasteczkiem Azilal . Niestety ku naszemu zdziwieniu, z doliny nie ma żadnej innej wylotowej drogi , kartografowie na mapie zaznaczyli chyba swoje marzenia .

13

14
Zdezorientowani przystajemy w pobliżu domów. Mieszkańcy tych płaskodachowych chatek przyglądają nam się z ciekawością. Widać turysta nie jest tutaj codziennością .

15
I tu spotyka nas pierwsze samoistne zaproszenie na herbatę do wnętrza marokańskiego domu .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Zaprasza ojciec rodziny , wewnątrz domu panuje półmrok, zapewne dom sprawdza się w okresie gorącego lata . Wnętrza oświetla żarówka energooszczędna zasilana z dachowej baterii słonecznej , siadamy na dywanach w pobliżu okna , pokoik skromnie urządzony poza dywanami widać dużą butlę z gazem, piecyk , telewizor i palenisko na węgiel drzewny do gotowania wody w czajniku. Herbata jest tradycyjna dla tego regionu– bez mięty , zaparzana w czajniczku i rozlewana do małych szklaneczek po uprzednim kilkukrotnym wylaniu części herbaty do naczynia i wlaniu jej z powrotem . Słodzona jest na końcu, cukrem odbijanym z dużej tabliczki .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Po wstępnej herbatce , na niziutkim stoliczku pojawia się ciepły chleb w kształcie 2 cm grubości placka oraz naczynie z miodem i pływającym na nim olejem .
Gospodarz ewidentnie trzymając mnie za rękę sugeruje mocne zanurzenie kawałka chleba w misie . Chleb namacza się w miodzie i ocieka olejem. Proste i smaczne .
A na zagryzkę jabłka , w smaku przypominające nasze stare odmiany . Lekko kwaśne , chrupkie i soczyste .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Gospodarz zna tylko kilka słów po francusku , przypuszczalnie nie umie czytać , nie zna się na mapie i na nasze sugestie, że tu jednak powinna być droga mówi , że jej nigdy nie było, a na souk (targ) jeździli zawsze do "różanego miasta".

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
To trudno dostępna bez auta terenowego wioseczka w górskiej dolinie, jej mieszkańcy nie wyglądają na biedaków, ich dzieci są normalnie ubrane , a ich domy mają dla nas posmak lepianek , ale zapewne w tym klimacie nie wymagają ani chłodzenia latem , ani ogrzewania zimą. Tak więc doradzenie im aby zmienili swoje budownictwo na nowoczesne, zakończyłoby się zapewne zakupem klimatyzatorów , oraz pieców grzewczych sprowadzanych z zewnątrz wraz z opałem. I tak mieszkańcy doliny przestaliby być samowystarczalni.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
My wracamy , droga w drugą stronę ta sama, a jakże inna. Przyroda dalej rozmowna , stęskniona kontaktu z człowiekiem , odwiedzamy znów Kwarcusia i powoli, powoli zjeżdżamy przez przełęcze do "różanego miasta" . Nazwaliśmy tą drogę kwarcusiowym szlakiem, gdyż dał nam tyle radości, słońca i magii .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
Mimo że jest to droga bez przejazdu polecamy ją miłośnikom 4×4 , szczególnie tym którzy kochają kontakt z przyrodą i lubią być sami w górach , droga od "różanego miasta" , do wioski na końcu świata ma około 80 km w jedną strone, droga z El-Keela do Ouzighimte.
Jutro do Caskades spróbujemy drogą ze Skura do Demetes . Wygląda, że jest . Ciekawa jaka będzie rzeczywistość .
Dziękujemy Kwarcusiowi, górom, ludziom (bo wieczorem zostaliśmy jeszcze zaproszeni na kolację do bogatego domu) za cudowną gościnę. Tak rzadką tutaj, ale jednak nie niemożliwą .
Może to zrobiły święta ,ale miło było …………

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Cedrowo-małpi i narkotykowo-żebraczy szlak

Szlak kontrastów : cedrowo-małpi i narkotykowo-żebraczy 6 październik

24

I znów ruszyliśmy do przodu , na południe drogą z Azrou do Ain Leuh, Sources de l'Oum-er-Rbia , Aguelmame Azigza i dalej na Itzer .

1

Droga do Aquelmame Azigza była wąska, ale asfaltowa (asfalt różnej jakości) . Do znanych już problemów z ludźmi z gór Rif , dołączyły kolejne – żebractwo .

Najgorsze było to , że brak zakupów wyzwalał w tych ludziach straszną agresję .

2

Te emocje wynagradzały pojawiające się od czasu do czasu małpy , które jakby chciały pokazać podejście z humorem do tego .

3

Jednak dobrze mówić, gorzej wykonać . Zazwyczaj podróżujemy otwarci, starając się przepuszczać energie przez siebie . Jeżeli zamknąć się na otaczające energie , to tak jakbyśmy oglądali film w telewizji (oglądać go tylko wzrokowo i słuchowo) . Energie są silne , pokazują ukryte gdzie głęboko pokłady złości, flustracji, odsłaniają kolejne warstwy . Budzą się emocje . Na szczęście jesteśmy we dwoje i mimo , że czasem dochodzi do sprzeczek , staramy się równoważyć umysł , obserwując kolejne pojawiające się emocje . Bo przecież Wszechświat w ramach swojego wychowania po coś nas tutaj posłał .

4

Najtrudniejsze energetycznie miejsce to miasteczko Sources de l'Oum-er-Rbia, tutaj wszyscy chcą wyłupić turystę – nie tylko z Europy – swojego również .

6

Po co tutaj przyjechaliśmy? Czego mamy się nauczyć …. padają pytania .

7

Chyba szybkiego wyjazdu . Każdy ma wybór w jakich energiach przebywa . Oczywiście powiecie , że też trafiamy na trudne energie, tak. Nie spotkałam osoby której życie w 100% byłoby bez trudnych energii , jednak siła wewnętrzna pozwala nam lepiej sobie z nimi radzić .

8

Z Aquelmame Aziga droga zmieniła się praktycznie na szutrówkę (gdzie nie gdzie jest stary asfalt).

11

Wjeżdżamy w góry gdzie od czasu do czasu pojawiają się pojedyńcze domy, budowane z kamienia , co nadaje specyficzny wygląd tej górskiej drodze .

12

Droga wije lekko w prawo lub w lewo , wyciątą półką w zboczu góry . Po jednej stronie urwisko , pod drugiej stronie ściana skał . Takie usytuowanie daje wgląd w głąb doliny , pięknej, głębokiej i długiej po horyzont . Teraz czujemy , że jesteśmy w wielkich górach Atlasu . Gdzie niegdzie połacie ziemi są w kolorze intensywnie bordowym . Widać , że tam gdzie wycięto cedry zaczyna się proces erozji, powodując piękne, głębokie "wżery i osówiska" .

13

Piękne , ale złowieszcze . Niedługo przyjdzie tu okres deszczów , potem zima gdy droga będzie zamknięta dla ruchu . Jednak rozległe i gęste lasy cedrowe sugerują , że zima jest lekka co do temperatur .

14

Dzieci gdy widzą , że jedzie samochód biegną w naszą stronę pokazując czy chcemy zapalić (chodzi o marihuanę, haszysz) i krzyczą :

– stylo , stylo (długopis, długopis)

Gdy pytamy o drogą , odpowiadają , ale:

– gateau (ciastko)

Zero radości ze spotkania z drugim człowiekiem, zainteresowania nim . Tylko własny wąski interes .

15

Dla nas jest to przerażające . To takie obdzieranie drugiego człowieka z ludzkiej godności. Rzucanie mu ochłap jak psu, bo on biedny – a ja bogata . To takie hodowanie kolejnych ofiar , ludzi bezwolnych . Czy ktoś litujący się tutaj nad tymi dziećmi i rozdający im różnego rodzaju dobra, zastanowił się co będzie za kilka lat gdy oni dorosną?

16

Czy nie będą wyciągać do Europy ręki po kolejne dobra.  Powtórzę, oni nie są ciekawi drugiego człowieka, oni chcą go tylko złupić .

18

Tak wielu może litować się , że żyją w trudnych warunkach (bo tak to wygląda i może tak jest) , tylko pomaganie ma sens, gdy ma się pomysł jak dać wędkę, a nie rybę . Czyli nauczyć ludzi i dać im technologię, aby mogli sami w danych warunkach klimatycznych zadbać o siebie . Dawanie ryby ma sens tylko w ekstremalnych warunkach jak kataklizmy – potem już degeneruje . 19

Natomiast opieka tj. wysoki socjal niszczy kreatywność , samodzielność , pomysłowość . Wtedy człowiek staje się bezwolny jak ptak w klatce , zależny w 100% od kogoś kto mu rzuci ziarno i całe życie będzie żył w przeświadczeniu swojego ubóstwa , w rozgoryczeniu , że nie dostaje tyle ile mają inni ogladani przez niego w telewizji. Lecz sam nie podejmie próby zmiany swojego życia.

20

Bo szczerze powiedziawszy – nie wie jak . I błędne koło . Nie będziemy się do niego przykladać .

Żadne z tych dzieci nie podbiegło nawet z kamykiem, bryłką soli (rejon soli) , którą by chcieliby wymienić na stylo (długopis) , a tylko krzyczało – dawaj , dawaj !

21

A jak nie zwracaliśmy uwagi rodziła się złość .

Żaden pasterz nie sprzedawał mleka czy sera , tylko narkotyki .

Widocznie mleko i ser nie ma wzięcia u „białasów” !!!!!

25

Co robimy ….. jako turyści?

Przecież na pewno w tych górach są rzeczy których my nie mamy,  nie znamy i te osoby mogą się nimi z nami podzielić , jednak nie .

TO MY TURYŚCI POKAZALIŚMY IM PROSTSZY, MNIEJ WYMAGAJĄCY SPOSÓB OTRZYMYWANIA DÓBR!

I nie oszukujmy się ,tutejsi ludzie zobaczyli , że turyści dają dzieciom , więc wysyłają je , a dochód na pewno idzie dla rodziny.

26

Pamiętajmy, że ludność tych gór zajmuje się głównie pasterstwem , zatem ich praca polega tylko na pilnowaniu stad zwierząt. Powiedźmy sobie szczerze , że jest to bardzo ekstensywna gospodarka . Aby żyć na poziomie europejczyków , trzeba zająć się pracą , najczęściej wielogodzinną, w systemie przemysłowym – a o tym chyba nie wiedzą.

27

Znane są regiony w Afryce, gdzie w wyniku nieurodzaju było mało żywności , więc zaczęto robić humanitarne zrzuty żywności. Doprowadziło to tylko do sytuacji, że mieszkający tam ludzie porzucili zupełnie samodzielną uprawę roślin i czekają na kolejny zrzut .

Czy za wiele lat chcecie pracować nie tylko na emerytów, ale i na połowę „biedniejszego „ i mniej zaradnego od nas świata ????

28

Jechaliśmy, oglądaliśmy góry, podziwialiśmy majestatyczne cedry , zastanawialiśmy się jak działać, jak zachować swoje zasady w tym trudnym kraju. Zbliżał się wieczór, a my nie mieliśmy ochoty zostać w tych miejscach na noc .

W miejscach przez które dotychczas przejeżdżaliśmy – doliny były trudne energetycznie  – a góry łatwe . W tym kraju jest odwrotnie .

Zjeżdżaliśmy w dół , tereny górskie zaczęły przechodzić w rolnicze i leśne. Nagle zobaczyliśmy przepiękną polankę obrośniętą wiekowymi cedrami.

Tak, tutaj pod tym najbardziej majestatycznym, chcemy spędzić noc .

22

Zapaliliśmy ognisko z cedrowego drzewa (tutaj jest tylko takie ), okadziwszy się nim. W oddali pohukiwała sowa , dając nam mądrość działania . Taka magia wieczoru . Po tych skokach energetycznych jak na kolejce górskiej .

I zasnęliśmy , budząc się rano wśród wspaniałego towarzystwa drzew .

Zapytałam tego najbardziej majestatycznego cedra , dlaczego ludzie tutaj się tak zachowują ….???

– Od wieków nie znają innej metody dobrego zarobku, jak złupić bogatszego od siebie  -odpowiedział.

44

Zwykła praca nie dawała takich dochodów jak łupienie innych , ci co łupili byli nie tylko bogatsi, ale i mieli ciekawsze rzeczy , bardziej interesujące dobra .

– A gdzie magia …??? gdzie pogubiły się leśne stwory , duchy….??? – zapytałam?

I nagle na starym chyba z 500 letnim cedrze zobaczyłam chyba z 10 leśnych duszków .

Zrobiłam dziwną minę i zapytałam

– Więc jesteście, dlaczego Was wcześniej nie widziałam ???

– Bo my pojawiamy się na specjalne zaproszenie , gdyż tutaj nas nikt nie zna i nie potrzebuje . Dlatego nie wchodzimy specjalnie w kontakt z człowiekiem .

– Nas musisz bardzo konkretnie zaprosić , to wtedy się pojawimy – powiedziały

Dziękując za wskazówki dalszego funkcjonowania tutaj kończę pisać te słowa , siedząc pod wspaniałym cedrem.

Dziękujemy miejscu za wspaniale towarzystwo i odpoczynek po ciężkim dniu .

A sama droga ponad 100 km przez góry pokazuje różne odsłony Maroka , po wysokie prawie niedostępne góry, zielone pastwiska , tereny uprawne i prawie kamienistą pustynię. Rzeki gdzie można łowić ryby , jeziorka . Warto tą drogą przejechać , aby zobaczyć tyle cudów natury i różnych odsłon ludzkich.

23

Chatkowe spełnienie marzeń.

Chatka w parku Narodowym – Spełnienie marzeń 2-5 kwiecień 2013

 2

Jakiś czas temu w Parku Narodowym Yllas , zobaczyliśmy chatkę w lesie z sauną , wszystko było zaśnieżone i nie wykazywało śladów życia , wtedy zapaliły nam się oczy

TAK

P1110798w takiej chatce chcielibyśmy zamieszkać , pobyć jakiś czas na łonie przyrody z daleka od cywilizacji .Energia na chatkę w Parku Narodowym nie szła , gdy w Visitor Centrze tamtego parku zapytaliśmy Panią o chatki z przerażeniem powiedziała, ze jest zima , tam trzeba grzać ….

Mając świadomość dużych mrozów i polskich pieców odpuściliśmy . Powiemy szczerze nie robiliśmy nic w tym kierunku , szczera energia z serca poszła w kierunku chatki, a my robiliśmy swoje nie zajmując się nią . Nawet nie kupiliśmy książki o chatkach , aby tam szukać właściwej .

Po prostu podróżowaliśmy dalej , zapominając o chatce z sauną. Temat powrócił w Parku Urho Kekkonen gdy widzieliśmy wiele osób z saneczkami wybierającymi się do chatek , był to okres Wielkanocy , a Wielkanoc Finowie uwielbiają spędzać w Laponii , więc temat chatki wydawał nam się został zakończony . Nawet stwierdziliśmy, że trzeba będzie wrócić do Finlandii, aby podążyć z saneczkami do chatki .

Zapomnieliśmy o jednym, ze dalej jesteśmy w podróży i wszechświat ma dla nas niespodzianki .

Zjeżdżając na południe , zahaczyliśmy o Park Oulanka , niedaleko Kuusamo, gdzie stwierdziliśmy, że może pójdziemy do jakieś darmowej chatki , jednak energia na to nie poszła , a poszła na przejechanie do Parku Syote , (słuchaliśmy intuicji, szliśmy za tym) gdzie od razu w Visitor Centrze Pani oznajmiła, że jest chatka z sauną (niewiele chatek ma sauny) i są w niej wolne łóżka , czy zastanawialiśmy się długo …????

Ani chwili

chatka na 3 dni czytaj noce

I marzenie, a może szczery błysk w oku został zrealizowany i to jeszcze w sposób niesamowicie komfortowy . Na 3 noce , tylko przez jedną mieliśmy towarzystwo ojca z synem , a następne 2 dni chatkę i saunę mieliśmy do własnej dyspozycji .

Taki przecudny prezent od wszechświata .

Zauważcie sami , gdy mówicie, ze coś chcecie, a nie przywiązujecie się do tego wszechświat , Bóg zazwyczaj to realizuje , gdy jednak siłowo chcemy , codziennie sprawdzamy czy już jest, wtedy jakoś ciężko nam to zrealizować . Bo kto to ma zrealizować ? My czy wszechświat ?

Sprawdzanie i kontrola , to brak zaufania do wszechświata , to brak przestrzeni na4 to aby się to zadziało. To mówimy ze swojej wieloletniej obserwacji . Oczywiście można działać siłowo, ale wiadome, ile to energii kosztuje . I tak jak tutaj zamiast zajmować się podróżą zajmowalibyśmy się szukanie chatki, dzwonilibyśmy (tracąc pieniądze ) myśleli o chatce, zamiast smakować podróż.

Posłuchaliśmy też wszechświata , opatrzności, intuicji która podpowiedziała , żeby nie zmagać się z szukaniem czegoś w Oulance, tylko podjechać do  Parku Narodowego Syote.

Życzymy Wam i sobie – też , aby jak najczęściej dać się prowadzić i słuchać tego co „mówi” wszechświat .

Nasza chatka znajdowała się w miejscu w którym mieszkają krasnale (bo skąd przyroda by wiedziała , jak się do nich upodobnić ).

Chatkę i podróż do niej opiszemy w następnym poście

 

Wietrzna odsłona Laponii

0Cały dzień spędziliśmy Hetta , oglądając Saamów, o tym napiszemy jak będziemy w zasięgu szybszego internetu , żeby wkleić zdjęcia . Nie wiemy kiedy to nastąpi , bo teraz opuszczamy na chwilkę Finlandię i wjeżdżamy do Norwegii. Po doświadczeniach z tamtego roku, wiemy ,że z internetem krucho , a internet na kartę nie istnieje. Więc bądźcie cierpliwi na dalsze relacje i zaległą z Hetty .

Z Hetty udaliśmy się w kierunku Kaplisjarve na północnym zachodzie .

Już przez dzień wiało bardzo , co prawda ociepliło się nawet do -5 , ale wiatr powodował , że był to jeden z najzimniejszych dni w czasie naszej podróży.

Gdy wjechaliśmy w góry (Kaplisjarve leży w rejonie najwyższych gór Finlandii ponad 1300) wiatr zaczął się wzmagać , czasami wiało i ze 100 km na godzinę , lezący przy drodze śnieg tańczył po drodze , powodując czasami jej zawianie.

Jeszcze wzmógł się ruch szczególnie tirowy (nie wiedzieć dlaczego , w końcu niedziela) , więc jeździe daleko było od przyjemności .

Po wielu dniach słońca i pięknej pogody , wydawało nam się , że zawsze tak będzie , a tutaj los nam spłatał figla . Nie wiedzieć co nas bardziej denerwowało zła pogoda , zła nawierzchnia , czy to , że straciliśmy to co piękne.

A przecież ta pogoda też miała w sobie urok , może inny , ale też .

Jak na złość parkingów było jak na lekarstwo i jeszcze w ogóle nie oznaczone,co w bieli otaczającej przyrody powodowało , że wszystko zlewało się w jedno. A z doświadczenia z tutejszym śniegiem , wiedzieliśmy , że zjazd na nieodśnieżone pobocze może być strasznie niebezpieczny . Zresztą widzieliśmy po drodze zapikowanego przodem busa w śniegu na poboczu w fenomenalnej pozycji , przewieszonego silnikiem przez metalową barierę , z wysoko uniesionymi tylnymi kołami, może i 3 metry nad powierzchnią drogi. Drogę , którą jedziemy wybudowano dopiero w 1981 r. wcześniej , moglibyśmy o tej porze roku przedzierać się zaprzęgiem reniferów. 

Znikł mróz, pojawił się wiatr , nowy żywioł w czasie tej podróży , który postanowił się z nami zaprzyjaźnić , a może jak ten na górze reniferów zmyć z nas to co stare i napełnić nową energią.

Jak mawiał Jan Paweł II gdy wieje wiatr działa duch święty, ta niewidzialna boska energia .

Może to przygotowanie nas na nowe doświadczenie .

Gdy objawił się parking przydrożny nie zastanawialiśmy się ani sekundy, czy to na pewno dobre miejsce , stanęliśmy dziękując wszechświatowi, że w tej zadymce , nie musimy już nigdzie jechać , mamy ciepły domek , dużo jedzonka i pyszny likierek z borówki .

Wiało tak, że kołysało samochodem, taka kołysanka szczególnie po likierku.