ruch na świeżym powietrzu
now browsing by category
Na fali
Na fali 22 październik 2013
Widząc zbliżający się ocean , oraz falę przyboju , powstało oczywiste skojarzenie ,
a gdzie surferzy?
Na odpowiedź nie trzeba tu czekać zbyt długo.
W pierwszym kurortowym miasteczku Essaouira zauważyliśmy miejsce w którym pływało na fali dość dużo osób .
Nie udało się na Malediwach , więc może tutaj , w końcu się uda zrealizować marzenie o zapoznaniu się z energią fali . Jako wieloletni żeglarz i windsurfingowiec zawsze byłem ciekawy jak to jest bez żagla . Na szczęście miejsce to okazało się w miarę przystępne cenowo (2 godziny wypożyczenia deski razem z pianką 40 zł) .
Chciałoby się napisać , że następne 2 godziny z rozdziawioną od ucha do ucha japą smigałem wśród fal .
Niestety prawda jest nieco inna , ponieważ w pewnym momencie otrzymałem uderzenie falą w rozdziawioną japę i dławiąc się i plując dołączyłem do grona posępnych surferów czekających na kolejną fajną falę .
Oczywiście pływanie z falą polegało w moim przypadku tylko na , płynięciu wprost do brzegu , ale i tak początkowe nabieranie prędkości przez deskę i kolejne fazy ślizgu aż do stanięcia w pozycji pionowej sprawiają ogromną frajdę .
Polecam tą przygodę , jednak muszę dodać , że tak obity , poobijany, otarty to już dawno nie byłem .
Wspomnieć również należy o wysiłku jaki towarzyszy wiosłowaniu rękami przez 2 godziny w celu wypłynięcia w morze .
Atmatupa – chatka w Parku Narodowym Syote
Ahmatupa – pobyt w domku 2-5 kwiecień 2013
I spełniło się marzenie , domek z sauną jest opłacony (10 euro od osoby za dobę ) , teraz trzeba sanki , żeby jakoś zawieść tam rzeczy (nie mamy plecaków) . Dobrze, że jesteśmy niedaleko kurortu gdzie znajduje się wypożyczalnia, jednak cena profesjonalnych sanek na bagaż trochę nas przerasta (20 euro dzień , a tu trzeba na 4) , więc stwierdzamy, że ograniczając wszystko do minimum jakoś doniesiemy , a tutaj obok ktoś ciągnie dziecko na plastikowych sankach .
O może takie będą tańsze – stwierdzamy
i są „tylko” 5 euro za dzień (w Polsce zapewne niewiele więcej nowe kosztują, ale ciężko wszystko wozić) , pakujemy
saneczki do autka i jedziemy się przepakowywać . Może to coś małego , a dla nas bardzo wielka rzecz mieszkanie w samotnym domku wśród starego lasu , bezpośrednio przy trasach biegowych .
Pakujemy jedzenie, śpiwory, ubrania , ręczniki i ruszamy. Bartek dzielnie , nie tylko jedzie bez trzymania w jednej narcie (urwane mocowanie od buta) to jeszcze ciągnie sanki . To tylko 8 km, trochę z górki, trochę pod górkę .
Domek składa się z 2 części w jednej części jest domek rezerwowany (ten gdzie łózka
wykupiliśmy) , a w drugiej części domek darmowy , otwarty .
Standard ich niewiele się różni w wyposażeniu . Głowna różnica , że w darmowym nie ma łózek z materacami , koców, poduszek i w tym jest obecnie kawiarnia otwarta od 10-15 (w sezonie biegówkowym tj. luty-kwiecień ) , poza tym w obu są piece na drzewo, kuchenka dwupalnikowa gazowa do gotowania (w płatnym są naczynia , sztucce pełne wyposażenie kuchni) .
Obok znajduje się sauna (tylko dla mieszkańców domku rezerwowanego, mamy do niej klucz) drewutnia w drzewem i WC.
Nie ma prądu, wodę nosi się z pobliskiego strumyka (oficjalnie zgodnie z badaniami większość wody z rzek i jezior Finlandii nadaje się bezpośrednio do picia ) ale jest zasięg telefonu , gdy kończy się kawiarniany czas zapada cisza , słychać nie tylko własne myśli, mózg, ale palący się płomień świecy , drzewo . Wszystko ma swój dźwięk i gdy tylko otworzymy się na to, to można dużo usłyszeć o świecie , o świecie na subtelnym poziomie .
Ten czas w domku uświadomił nam jak głośna jest energetyka , to że wysokie napięcie ma dźwięk wszyscy wiemy, ale linii w domu nie słychać powiecie . Tak nie słychać gdy obok jedzie samochód, a w domu ryczy telewizor i wszędzie jest poszum różnych dźwięków . Gdy nastaje cisza , a my zaczynamy ją kontemplować , to po pewnym czasie cisza przestaje być ciszą , a pojawiają się w niej nowe dźwięki , takie jakie wcześniej nie miałyby szansy być usłyszane .
Nasz domek ma 8 łózek , więc może być 8 osób, mamy wielkie szczęście do kontemplowania ciszy , tylko jedną noc śpi z nami ojciec z synem , pozostałe 2 jesteśmy sami . Mając taki własny domek , z którego można wyjść pobiegać na nartach i wrócić na ciepły obiadek .
A wieczorem rozpalić w saunie i nie tylko się umyć , ale i dobrze wypocić . Zostawiając stare traumy i ograniczenia.
Sauna to oddzielny domek, . Tutaj w tym miejscu gdzie w domu nie ma normalnej łazienki służy jak dawniej do kąpieli . Są w nim 2 piece jeden do nagrzania sauny , taki normalny z kamieniami na wierzchu . Nienormalne jest w nim to, że już po 2 nałożeniach drewna do paleniska ogrzewa pomieszczenie sauny . Poza nim znajduje się 2 piec do grzania wody (bo przecież trzeba się umyć ) , ma w sobie ok 50 litrów wody , po jednokrotnym naładowaniu pieca drzewem woda jest gorąca. Zdumiewa nas łatwość i sprawność obsługi sauny , już po godzinie z groszami w saunie jest gorąco .
Następnego dnia rankiem (mimo nocnych mrozów ok 10 stopni) woda w piecu jest nadal ciepła, zdatna do mycia .
Domek jest położony na wzgórzu w lesie , otaczający las to teren Parku Narodowego, Park chwali się są tutaj stare drzewostany Dokumenty i zdjęcia które znajdujemy a które mówią o historii Parku ewidentnie wskazują, że tereny te były poddane intensywnemu wyrębowi.
Otaczający nas las jest piekny stuletni (wygląda jak 30-letni u nas) z ptakami porostami obrastającymi gałęzie , jeziorkami i bagnami . Teren bardzo ciekawy geologicznie , jednak pora roku nie sprzyja oglądaniu kamieni .
Domek dał nam odpoczynek, spokój , zamknął przestrzeń podróży po północy, teraz już możemy powoli wracać na południe.
Dziękujemy domeczkowi , saunie, otaczającej przyrodzie za to, że pozwoliła nam tam być i gościła nas po królewsku . Nawet jeden dzień , gdy wychodziliśmy z sauny , na moment nieśmiało zamigotała aureola .
Był to cudowny czas, zwolnienia i wyciszenia , zasymilowania z energią której doświadczyliśmy w czasie podróży.
Taki moment ciszy przed powrotem do domu (nie zabraliśmy specjalnie komputera ze sobą ).
Fajnie byłoby na co dzień mieszkać w podobnym miejscu , i tego sobie życzymy .
Chatkowe spełnienie marzeń.
Chatka w parku Narodowym – Spełnienie marzeń 2-5 kwiecień 2013
Jakiś czas temu w Parku Narodowym Yllas , zobaczyliśmy chatkę w lesie z sauną , wszystko było zaśnieżone i nie wykazywało śladów życia , wtedy zapaliły nam się oczy
TAK
w takiej chatce chcielibyśmy zamieszkać , pobyć jakiś czas na łonie przyrody z daleka od cywilizacji .Energia na chatkę w Parku Narodowym nie szła , gdy w Visitor Centrze tamtego parku zapytaliśmy Panią o chatki z przerażeniem powiedziała, ze jest zima , tam trzeba grzać ….
Mając świadomość dużych mrozów i polskich pieców odpuściliśmy . Powiemy szczerze nie robiliśmy nic w tym kierunku , szczera energia z serca poszła w kierunku chatki, a my robiliśmy swoje nie zajmując się nią . Nawet nie kupiliśmy książki o chatkach , aby tam szukać właściwej .
Po prostu podróżowaliśmy dalej , zapominając o chatce z sauną. Temat powrócił w Parku Urho Kekkonen gdy widzieliśmy wiele osób z saneczkami wybierającymi się do chatek , był to okres Wielkanocy , a Wielkanoc Finowie uwielbiają spędzać w Laponii , więc temat chatki wydawał nam się został zakończony . Nawet stwierdziliśmy, że trzeba będzie wrócić do Finlandii, aby podążyć z saneczkami do chatki .
Zapomnieliśmy o jednym, ze dalej jesteśmy w podróży i wszechświat ma dla nas niespodzianki .
Zjeżdżając na południe , zahaczyliśmy o Park Oulanka , niedaleko Kuusamo, gdzie stwierdziliśmy, że może pójdziemy do jakieś darmowej chatki , jednak energia na to nie poszła , a poszła na przejechanie do Parku Syote , (słuchaliśmy intuicji, szliśmy za tym) gdzie od razu w Visitor Centrze Pani oznajmiła, że jest chatka z sauną (niewiele chatek ma sauny) i są w niej wolne łóżka , czy zastanawialiśmy się długo …????
Ani chwili
chatka na 3 dni czytaj noce
I marzenie, a może szczery błysk w oku został zrealizowany i to jeszcze w sposób niesamowicie komfortowy . Na 3 noce , tylko przez jedną mieliśmy towarzystwo ojca z synem , a następne 2 dni chatkę i saunę mieliśmy do własnej dyspozycji .
Taki przecudny prezent od wszechświata .
Zauważcie sami , gdy mówicie, ze coś chcecie, a nie przywiązujecie się do tego wszechświat , Bóg zazwyczaj to realizuje , gdy jednak siłowo chcemy , codziennie sprawdzamy czy już jest, wtedy jakoś ciężko nam to zrealizować . Bo kto to ma zrealizować ? My czy wszechświat ?
Sprawdzanie i kontrola , to brak zaufania do wszechświata , to brak przestrzeni na to aby się to zadziało. To mówimy ze swojej wieloletniej obserwacji . Oczywiście można działać siłowo, ale wiadome, ile to energii kosztuje . I tak jak tutaj zamiast zajmować się podróżą zajmowalibyśmy się szukanie chatki, dzwonilibyśmy (tracąc pieniądze ) myśleli o chatce, zamiast smakować podróż.
Posłuchaliśmy też wszechświata , opatrzności, intuicji która podpowiedziała , żeby nie zmagać się z szukaniem czegoś w Oulance, tylko podjechać do Parku Narodowego Syote.
Życzymy Wam i sobie – też , aby jak najczęściej dać się prowadzić i słuchać tego co „mówi” wszechświat .
Nasza chatka znajdowała się w miejscu w którym mieszkają krasnale (bo skąd przyroda by wiedziała , jak się do nich upodobnić ).
Chatkę i podróż do niej opiszemy w następnym poście
Pyha-Luosto trasy biegowe
Opisy tras biegowych Pyha 29-31 marzec 2013
Park Narodowy obejmuje właściwie tylko jeden łańcuch górski w części przeznaczonej pod wyciągi, trasy do narciarstwa biegowego ulokowane są w Parku i poza nim dookoła szczytów i jeziora, dając w sumie około 170 km przygotowywanych szlaków.
Większość z nich biegnie przez las , z gdzie nie gdzie rozpościerającymi się widokami na ośnieżone szczyty. Teren dość zróżnicowany , lekkie podjazdy i
zjazdy , ale też płaskie proste. Zwraca na siebie uwagę dość duża chęć jazdy łyżwą w wykonaniu Finów w starszym wieku. Znacznie jest tu
spokojniej i mniej ludnie (mimo
Wielkanocy) niż w wielkich kurortach. I może właśnie ten czynnik, powoduje, że polecamy ten w swoim charakterze spokojny zakątek. Część tras oświetlona, oczywiście nie brakuje kawiarni na trasach , oraz domków drewnianych gdzie można palić ogniska lub kominki z przygotowanego przez służby parku drewna .
Większość tras biegowych w Finlandii jest oznaczona skalą trudności , podobną jak u nas trasy zjazdowe
niebieska – łatwa
czerwona – średnio trudna
czarna – trudna
Oulanka Park Narodowy – szlakiem lesnych istot
Spacer po Parku Narodowym Oulanka 1 kwiecień 2013
Powoli zjeżdżamy coraz bardziej na południe . Fakt, że pogoda w Polsce nie nastraja nas do powrotu . Tutaj jest piękne słonce , śnieg i wieczorem jeszcze zorze .
Zastanawiamy jak to będzie , gdy któregoś wieczoru baletnica nie pojawi się na niebie , bo będzie dla niej już za daleko na południe .
Fakt, że 17 marca 2013 zorze w związku z wyładowaniami na słońcu były widoczne i Polsce , ale czy warto sobie życzyć takich wyładowań …..?
Takie bardziej mocne wyładowanie może uszkodzić całą elektronikę, a więc cały nasz świat , choć może wtedy dużo by się zmieniło. Fajnie mieć świadomość, że słońce to potężną silą , dużo potężniejsza od nas.
I tak szukając w Kuusamo butów dla Bartka znaleźliśmy się w najbardziej popularnym Parku Narodowym Finlandii Oulanka . Najbardziej popularny w tym parku jest szlak niedźwiedzi , który ma 80 km Tym razem na nogach wybraliśmy się na krótką wycieczkę szlakiem leśnych zwierząt, śnieżnych istot , elfów gnomów i hiisi
(złych istot) docierając do nowych zakątków siebie . Szliśmy przez las w towarzystwie wszystkich tych uroczych stworzeń , aż dotarliśmy na miejsce przeznaczone do palenia ognisk . Rozpaliliśmy ognisko, upiekliśmy fiński pieczony ser .
Ser jest sprzedawany w każdym sklepie jest to fiński smakołyk , rodzaj naszego bundzu , tylko potem grillowanego . Na zimno nie smakuje dobrze , jednak podgrzany wyśmienicie . Finowie również wrzucają go do kawy i jedzą popijając kawą .
Miejsce na ognisko nad rzeczką , jeszcze prawie zamarzniętą, ale woda już próbuje uwolnić się spod lodu , słychać lekkie jej pobrzmiewanie . Śnieg , ognisko , woda … i dobre jedzonka , taki idealny kontakt człowieka z naturą .
Tutaj w Finlandii w Parkach Narodowych, gdy zaznaczone jest miejsce na ognisko, obok niego jest drewutnia z drzewem siekierą, piłką , zazwyczaj i trocinowa toaleta . Tak samo jak przy domkach .
Posileni ruszamy dalej tym razem górką nad rzeką, przyglądając się rzece w jej rożnych odsłonach, czasem zamarzniętej , a czasem już spod lodu uwalniała się woda . Po zimowej przerwie wszystko dąży do światła , życia , zmiany, ruchu po zastoju .
I tak dotarliśmy do przepięknego wąwozu z czerwonego kamienia , gdzie wiatr , woda i śnieg bawili się ze sobą tworząc różne kształty . Woda w tym miejscu tworzy rodzaj kaskady dlatego płynie żwawo nie zwracając uwagi na lód .
Przy takich żywiołach człowiek czuje się jak maleńka istotka .
Delektując się słońcem , wodą , śniegiem skałą opuszczamy gościnne miejsce .
I zaczynamy kombinować co robić dalej , jak spędzić jutrzejszy dzień, gdzie pojechać . Chcemy zostać na północy , ale nie mamy pomysłu. Przestrzeń się zamyka , a my na siłę próbujemy ją otwierać .
Po godzinnej burzy mózgów , stwierdzamy, że mamy tutaj „płynąć”, a nie robić coś na siłę i kombinować .
Opuszczamy gościnną Oulankę i udajemy się dalej na południe w kierunku Parku Narodowego Syote