Niebo zstąpiło na ziemię Sevanvang po raz trzeci
Sevanrang – magia po raz trzeci 26 października 2014
Jadąc z Dilijan w stronę Erevania, nie sposób nie przejechać koło Sevanvang i handlarzy z kamieniami.
W Dilijan podało i wydawało się, że zaraz sypnie śniegiem, było mgliście, dżdżysto, ale magicznie Gdy wjechaliśmy na przełęcz nagle zrobiło się słonecznie, białe obłoczki fruwały po niebie oblepiając czasami górki.
A może to góry mogły wreszcie wyjrzeć zza chmur. Ruchu dodawał tutaj wiatr, który porywał do tańca chmury , które ze swoją gracą i zalotnością przemieszczały się szybko i zwinnie nie tylko wśród górek, ale i po tafli zafalowanego Sevanu.
„Wody Sewanu są jak kawałek nieba, które zstąpiło na ziemię pomiędzy góry”. (Maksym Gorki)
Świat ludziki spotyka się ze światem boskim w każdym momencie i każdego dnia, pokazując jego magię i piękno.
Trzecie spotkanie z Sevanem, trzecia odsłona jakże inna od poprzednich.
Są takie miejsca, które każdego dnia są inne. A Sevan urzeka nas sobą, kusi , a potem wyrzuca w dalszą podróż.
Jednak jak w taką pogodę nie odwiedzić znajomego monastyru i kamieni. Sezon się kończy handlarzy coraz mniej, znajome kamienie już nie przyjechały, więc może nie chciały jechać z nami do Polski.
Jednak tym razem nie kamienie były na pierwszym planie, a taniec obłoków w wiatrem na Sevanie. Gdy weszliśmy na górkę wiał zimny, dość silny wiatr, jednak urok tego co dzieje się na dole nie tylko powodował, że zapominaliśmy o chłodzie, ale było nam wręcz ciepło.
Przykład tego, że ciepło, zimno to stany umysłu, tak samo jak głód.
Oczywiście ma to związek z naszym ciałem, którego struktura zależy nie tylko od myślenia, ale i od spożywanego jedzenia.
Przecież jemy określone produkty, unikając innych. Dlatego ciało każdego jest inne i nie sposób stosować jakiegoś generalizowania.
Wskoczenie do przerębli po saunie, nie jest dla mnie żadnym wyzwaniem, wręcz niesamowitą przyjemnością i radością. Natomiast wejście do zimnego basenu czy jeziora bez rozgrzania sauną, szczególnie zimową porą to na razie wyzwanie.
Jak to mówiła nasza koleżanka z Murmańska – Ania, która pływała zimą w przerębli
to czy to robisz czy nie
To tylko stan umysłu.
I na razie przyglądamy się mu i cieszymy, gdy uda nam się „zapomnieć” o zimnie, wtedy gdy według innych, przede wszystkim rodziców w dzieciństwie, powinno nam być zimno.
Pogoda i miejsce sprzyjają takim eksperymentom. Bo mimo że pojechaliśmy na południe w kraj w którym latem temperatury sięgają 45 stopni (w miejscach niższych) to jednak należy pamiętać, że Armenia to kraj górzysty, gdzie przebywanie na wysokości naszego Kasprowego jest czymś normalnym. Dlatego teraz jest tutaj pogoda bardzo podobna jak w naszym rodzinnym Bielsku, czasem ciepło, czasem zimno, czasem słońce, czasem deszcz.
Jest to pierwsza nasza chłodna pora roku od kiedy jemy niewiele i gdy w dużej mierze zrezygnowaliśmy z dogrzewania organizmu przez gorące jedzenie.
Będziemy również odprogramowywać ten temat i mu się przyglądać.
A teraz w radości zeszliśmy z Sevanvangu, by natknąć się na dole na samochód weselny ozdobiony szakalem (w Armenii jeden z samochodów weselnych ma na sobie wypchane zwierzę) . Kolejny raz ten nasz zwierzęcy przewodnik przychodzi pokazać nam, że stare się skończyło i czas zacząć myśleć całkiem po nowemu.