Nocna przygoda landrynki

Estonia , okolice Tallina 9 kwiecień 2013  Wszystko zaczęło się gdy wyjeżdżaliśmy z promu w Tallinie trap po którym zjeżdżaliśmy ze statku miał taką fakturę , że łapaliśmy równe przedmioty latające po samochodzie (Landrynka z uwagi na wysokość podróżowała na promie z tirami) . W Estonii paliwo jest troszkę tańsze , więc zaraz po zjeździe , zatankowaliśmy “tańsze” paliwo  do pełna. I pojechaliśmy w kierunku wyspy Saarema , gdzie wczoraj w południe zaprosił nas klucz przelatujących gęsi .

Po około 50 km popatrzyliśmy mimo chodem na wskazówkę paliwa i okazało się , że zrzucamy je jak przeciążony samolot.  Poziom był na 3/4 , a nasz bak ma 81 litrów czyli spalanie ok 40 litrów na 100 km . Sugerowało to dziurę w baku, gdy zaczęliśmy się zastanawiać co się dzieje, jadąc dalej , okazało się , że w przeciągu nie więcej niż minuty wskazówka obniżyła się o kolejny minimetr.

Wielka niewiadoma, stwierdziliśmy, że dziś nocujemy na stacji benzynowej, I objawiła się za chwilkę . Pomimo, późnej pory Bartek postanowił zrobić przegląd samochodu , a po wykryciu awarii , kontynuował do świtu dobieranie śrubeczek i podkładek.
Temperatura w nocy było ok -6 , ale gdy klęknęło się na chłodnicy i położyło na silniku było całkiem ciepło.

Powód zrzucania paliwa był prozaiczny, zginęła w “tajemniczych” okolicznościach śrubeczka dokręcająca przewód paliwowy do jednego z wtryskiwaczy na 3 cylindrze silnika . Srubeczki mieliśmy przeróżne , większość z nich pasowała , ale ewidentnie brakowało oringów uszczelniających . Próbowaliśmy więc systemem McGyvera dorobić je sposobem domowym . W tym celu testowaliśmy posiadane materiały na wytrzymałość, ognioodporność oraz płyny źrące . Po 4 godzinach w plebiscycie wygrała uszczelka w sylikonie , jednak po pozostawieniu do rana i całkowitym wyschnięciu okazało się, że owszem w tym miejscu paliwo już nie strzyka, ale strzyka kawałek dalej.
Dalsze eksperymenty które miały polegać na użyciu szmat (sposób znany  w świecie mechaników) okazały się niepotrzebne , bo na stację przyjechał ……..

MECHANIK na kawę

może i dobrze bo mielibyśmy dylemat w dzisiejszym świecie co potargać : koszulkę z merinosa (wiosna w końcu jedzie ) odzież na biegówki z poliestru , czy ochraniacze z kordury .

Mechanik zabrał na wzór śrubkę pojechał do warsztatu i dorobił podkładkę z blaszki miedzianej . W tem sposób wiemy co następnym razem “powinniśmy” zabrać ze sobą .

I tak okazało się, że tańsze paliwo, nie zawsze daje tańszą podróż……

Wszechświat czuwa , kamienne kręgi niedaleko stacji benzynowej zapraszają , więc może to ich sprawka abyśmy je odwiedzili….???

Piszemy ze stacji, gdzie jest WI-FI

Loading Facebook Comments ...

3 Comments to Nocna przygoda landrynki

  1. Zbyszek pisze:

    No to mieliście przygodę nie powiem.Ale ważne, że spadł Wam ten mechanik z jakiejś przychylnej gwiazdy. I kamień z serca :-).

  2. Piotr pisze:

    Opowiadanie trzyma w napięciu ale na końcu jest happy end. Jak w dobrym filmie. Może za mało rozmawiacie z landrynką ?

  3. […] przygodzie pozytywnie zakonczonej ze śrubką , http://brygidaibartek.pl/?p=1155 ruszyliśmy w kierunku okolicznych kręgów , jednak tylko pokazały się na mapie , a potem […]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *