Plażowanie w Batumi
Plażowanie w Batumi 31 sierpnia do 6 września 2014
Batumi przyjęło nam bardzo ciepło . Piękną miejscówką nad samym morzem , z pięknymi zachodami słońca i pięknym widokiem na oświetlone nocą Batumi .
Codziennie odwiedzała nas Natalia – złota kobieta z jej kozami i psami (karmiliśmy je chlebem – specjalnie go dla nich kupowaliśmy , a kozy obierkami z owoców arbuzów ) ,i jej sąsiad spacerujący z krowami karmili nas orzeszkami , jabłkami . Drzewa dawały też orzechy mandżurskie podobne do naszych włoskich, ale mniejsze figami .
Wszystko na wyciągniecie dłoni pomocni ludzie , owoce , cień , słońce , morze ,wieczorne ognisko ……
Ale było coś trudniejszego , miejsce było na terenie byłej turbazy na 1000 osób , po której zostały już tylko fundamenty . Na początku zastanawiałam się co złego w takiej energii turbazy , bo coś energetycznie mi nie pasowało, czułam jakąś taką nie moc . Stagnację , niechęć do działania . Praktycznie nie byłam w stanie tam nic napisać , nic twórczego zrobić .
Uczyłam się znów być, ale ……… fajnie jednak coś nie pasowało . Oczyszczaliśmy , miejsce chciało własnej transformacji, jednak gdzieś pojawiał się lęk , stagnacja .
Z drugiej strony czułam, że dostajemy od tego miejsca tak wiele , że musimy być w nim tak długo aż go oczyścimy .
Nie umiałam na początku tego przejść
W jednej rozmów z Natalią , zapytałam czy na pewno nic więcej poza turbazą tutaj nie było .
Wtedy dowiedziałam się , że w czasie pierwszej wojny rosyjsko-gruzińskiej był tutaj obóz dla uchodźców z Abchazji . Ludzi, których wygnano z ich rodzinnych miejsc , przesiedlono może i w piękne miejsce, ale ……..
Potem chcąc sprzedać turbazę dano tym ludziom pieniądze na zakup mieszkań , duży popyt na mieszkania , domy spowodował wzrost cen i nie wszyscy mogli cieszyć się czymś sensownym, a wyprowadzić się musieli .
Gdyż turbaze rozprzedano .
Wot ludzkie tragedie , rozgrywające się na tak niewielkim obszarze .
Straty materii,
wygnanie z kraju
zapewne duże przywiązania do materii, tradycji
w pewnym momencie usłyszałam głos , że ziemia woli tę stagnację , bo wtedy na pewno się nie rozczaruje czymś nowym , nie musi działać i się rozczarowywać .
To był jeden głos , a drugi totalnie sprzeczny z tym pierwszym chciał pomocy i wyciągnięcia z beznadziei , z bezruchu .
Potężny lęk, który blokuje cale działanie .
Może dzięki temu na tym miejscu nic nie powstało jeszcze i my mogliśmy na nim w ciszy i spokoju pomieszkiwać .
Zrobiliśmy co mogliśmy oczyszczając to miejsce .
Mamy nadzieję, że będzie za jakiś czas mogło znowu rozkwitnąć i dać radość sobie i innym . Tak jak teraz budzi się do życia Batumi .
My dziękujemy za cudny czas , przyjrzeniu się temu , że stagnacja wynika z lęków przed zmianą i sama w sobie do niczego nie prowadzi i nikomu nie daje radości .
Cieszymy się obcowaniem z tutejszymi ludźmi , przyrodą i energiami . Wszyscy byli bardzo dobrymi cierpliwymi i spokojnymi nauczycielami .
Gdy odjeżdżaliśmy pożegnać się przyszli wszyscy ludzie , psy, kozy , krowy , duchy miejsca. Zapraszali na późną jesień, zimę na mandarynki prosto z drzewa
Jeżeli chodzi o lokalizację miejsca gdzie byliśmy to jedziemy z Batumi w kierunku Kobuleti w miejscowości Chakvi przed mostkiem skręcamy w lewo w ulicę
i potem nią między płotami dojeżdżamy do samej plaży .