Chubsugul

now browsing by tag

 
 

Na rajskiej plaży nad Chubsugul

Na rajskiej plaży 30 sierpnia – 6 września

 

 

 

I takich czystych, prostych jezioro przyjęło nas ze swoją krystaliczną wodą, dając ciche miejsce nad samym jego brzegiem, przy spokojnej wodzie, przy błękitnej lagunie ze zmienną pogodą w każdej godzinie.

 

 

 

Słychać było tylko dźwięk ogniska, przelatującego nad nami 5 metrów kruka, świegot maleńkich ptaszków, czasem dźwięki kaczek (z którymi bardzo zaprzyjaźnił się nasz elf Giro i z nimi zwiedzał jezioro), nasze oddechy, kroki….

Przyroda znów zaczęła z nami tańczyć, pozwalając się przenikać jeden z drugim, przenikać przy zachowaniu odrębności własnych dróg w pełnym szacunku i wyborze tego co biorę od innych i co im daję.

Siadłam na zwalonym drzewie oddzielającym wodę od lądu.

 

 

W wodzie jeziora wszystko widać głęboko, ponoć nawet na 50 metrów, ziemia już na kilku centymetrach zakrywa co dalej, głębiej…

Dwa światy tak różne, a tak podobne – człowiek ma w sobie 70% wody – jaką jakość jej damy – zależy tylko od nas. A woda to informacja ………

Czy zadaje sobie pytanie jaką informacje niesie pita przez nas woda ?

Jesteś tym co jesz (Hipokrates), a może bardziej jesteś tym co pijesz?

(tak na marginesie najbliżej nas jest złota termalna woda w Sklenych Teplicach na Słowacji – link ze starego bloga http://opodrozyprzezzycie.blogspot.com/2012/12/magiczne-uzdrowisko-sklene-teplice.html) i przy tym wszystkim co teraz dzieje się w Polsce, gdy stare chwyta się każdej metody, aby zniweczyć nowe (nie wiadomo jakie, ale nowe) ziarnko złotej wody przyda się każdemu,

 

 

 

 

 

A u nas Chubsugul, przestrzeń wody jednego z najczystszych i największych słodkowodnych jezior świata, jeziora owianego legendami osadzonego gdzieś między 3 tysiącznikami.

Gdzie gdy odpuszcza się surowość i zmaganie można znaleźć spokojny i przytulny zakątek, oddając się kontemplacji informacji niesionej przez wodę, stapiając się z nią i czerpiąc moc z jej krystalicznej formy (można pić surową prosto z jeziora, parametry wody idealne do picia, może dlatego nazwana świętą 100 ppm, Ph ok 8) i koloru, który razem ze słońcem daje lazur podobny do greckiego czy malediwskiego.

 

 

 

 

 

Koloroterapia koło nas, do której nago jak dziecko natury można wbiec (temperatura 16 stopni) i zanurzyć prosząc o napełnienie światłem.

Do tego cisza i spokój, który przenika umysł, ciało i duszę powodując, ze tak jak można przejrzeć się w krystalicznej wodzie jeziora oglądając kolejne warstwy siebie, tak samo można w ciszy usłyszeć kolejne podpowiedzi wszechświata, czy własne demony.

 

 

 

 

Dni mijają na byciu obserwowaniu, a może wtapianiu w przyrodę po prostu na byciu. Nawet idzie się po grzyby, a nie szuka ich długi czas.

W tym byciu pojawia się poczucie winy, że nic nie robię, że tak jestem i do tego mi się to podoba.

 

Uwalniam się od przymusu robienia cokolwiek

 

Pozwalam sobie być i cieszyć się tym.

 

Pewnego razu na kaczce przelatywał Giro, pomachaliśmy mu i zobaczyliśmy pokłady radości w nim

– Giro jak być tak radosnym jak Ty – zapytałam.

 

Po prostu pozwolić się być radością odpowiedział, pomachał i pełen światła oddalił się ze swoim nowym przyjacielem.

 

 

 

 

 

Innym razem przyglądaliśmy się rodzince grzybów, która rosła koło nas i z dnia na dzień stawała się coraz większa. Nie chcieliśmy jej zjadać. Bo jak zjadać przyjaciół. Tylko co? – wrogów???

(Mój ojciec klasyczny mięsożerca, nigdy nie tknął się koniny, a raz nie zjadł swojego ulubionego królika profesora (który dożył starości) bo mawiał, że przyjaciół nie jada)

 

Uwalniam się od przekonania, że należy zjadać złe energie

 

Właśnie przyszła pasterka z krowami i jakami, a te zniszczyły grzyby pokazując nam, że może my gdzieś nie chcemy ich zjadać, a może one jako część informacji chcą być w naszym ciele .

 

 

 

 

 

Innym razem przyszedł do nas pasterz – mieszkaniec najbliższej jurty, z wewnętrzną radością popatrzył na wodę i niebo, pokazał że pada deszcz. Gdy to pokazywał na niebie krążyły 2 orły.

My również uśmiechnęliśmy się i on z radością poszedł dalej.

Przyniósł nam energię wewnętrznej radości i kontaktu z przyrodą, może szaman…..??? Może teraz może kiedyś, któż to wie. Jednak nam otworzył przestrzenie niesamowite kontaktu z naturą – nie w sile, a w radości spokoju i wewnętrznej radości (raz słyszeliśmy go gdy nocą wracał do domu na koniu – śpiewając radośnie). Kontaktu nie tylko we wzajemnym odczuwaniu, ale również w spontanicznym śpiewie, który łączy wymiary.

 

Pozwalam sobie kontaktować z duchami przyrody spontanicznymi piosenkami i wierszami

 

 

 

Innym razem miałam sen w czasów liceum jego pierwszej klasy.

Jako jedna z najlepszych osób z francuskiego dostałam w nagrodę możliwość wyjazdu na międzynarodowy obóz na Mazurach (dwie osoby ze szkoły). Obóz miał być pod namiotami. Byłam przeszczęśliwa, do tej pory z radością uczył się języków obcych (łaciny – też byłam jedną z lepszych) ) przychodziło mi to niesamowicie łatwo i radośnie.

Dlatego też możliwość kontaktu z rówieśnikami z innych krajów mówiących po francusku (nie jeździło się wtedy tak nagminnie za granicę i prosto, nie było internetu, był to rok jak dobrze liczę 1985) była dla mnie fantastyczna. Pozałatwiałam wszystkie formalności w mig i z radością pobiegłam do domu oznajmiając jaką niesamowitą nagrodę dostałam.

Jakie było moje zdziwienie gdy moja mama zabroniła mi jechać na ten obóz z uwagi na stan mojego zdrowia (2 lata wcześniej miałam ropnie na migdałach i czasem łapałam anginy). Na drugi dzień z werwą poszła do szkoły mówiąc, że ze względu na stan zdrowia nie mogę jechać.

Wszyscy nauczyciele wiedzieli, że kłamie ….. jednak co było robić, miałam tylko 16 lat.

Jak wyszło na ustawieniach (zaraz po śnie się temu się przyjrzeliśmy) zostałam złamana, pojawiło się rozgoryczenie, niechęć do nauki z radością…

Tak potem siłą rozpędu nawet na dobrych ocenach skończyłam liceum, studia, nawet podyplomowe – jednak bez radości, a w językach obcych nigdy nie rozmawiałam (i nie rozmawiam) biegle mimo , że w dzieciństwie i młodości miałam niesamowity talent w tym temacie.

 

Wtedy jako nastolatka nie rozumiałam dlaczego nie mogę odebrać nagrody za to w czym jestem bardzo dobra, i co do tego sprawia mi radość. Teraz rozumiem może lęki kontrolę mojej mamy,dlatego

 

Uwalniam się od lęków że gdy otrzymam nagrodę inni nie pozwolą mi z niej skorzystać, czy nawet jej odebrać

 

Pozwalam sobie otrzymywać nagrody za to w czym jestem dobra i robię to z radością i z nich korzystać

 

Pozwalam sobie przyswajać nowe informacje szybko i z radością

 

Pozwalam przyswajać języki obce szybko z radością i według własnych metod

 

 

 

 

 

Innym razem przyszła analogia Habsugul i Bajkału jako młodszego i starszego brata, do sytuacji Bartka i jego brata Sławka. Stosunki między nimi nie są dobre, brat cierpi na depresję i gdy nawet rzadko widzi Bartka – jest wobec niego agresywny.

Bartek został wychowany w kulcie starszego, cudownego brata (Bajkał też jest niesamowitym jeziorem, a o Habsugul niewielu słyszało). Każdy z nich jest inny – Bajkał większy, głębszy, nerwowy (czasem pojawiają się wokół trzęsienia ziemi), krystaliczny – jednak nie tak jak Habsugul.

Bajkał leży na 400 m.n.p.m, Habsugul na 1600 m.n.p.m.. Koło Bajkału mieszkają Rosjanie i Buriaci, a koło Habsugul Mongołowie i najstarszy koczowniczy lud Dukha.

Habsugul jest mnieszy, bardziej przejrzysty, spokojniejszy, surowszy….

Czy trzeba ich porównywać?

 

Uwalniam się od przymusu, że muszę być taki jak mój brat

 

Uwalniam się od przywiązania do porównań mojej rodziny między rodzeństwem

 

Pozwalam sobie być sobą i korzystać z moich talentów, nawet jeżeli nie podobają się mojej rodzinie.

 

Jestem sobą pięknym, radosnym, inteligentnym już teraz.

 

Niesamowite w relacji Bajkału i Habsugul jest to, że wody z Habsugul zasilają Bajkał (Z Chubsugul wypływa tylko jedna rzeka, która  wpływa do Serenge, która wpływa do Bajkału) Tak jakby młodszy, mniejszy dzielił się swoją energią ze starszym większym.

Poza tym spotkanie Bartka z Bajkałem było piękne, jednak otoczenie uniemożliwiło aby trwało dłużej.

 

Pozwalam sobie tworzyć relacje z moim bratem, bez udziału i opinii otoczenia

 

 

 

 

Gdy już prawie tydzień delektowaliśmy się rajem, pojawił się w jeszcze większej odsłonie. Co prawda spokój zastąpiła fala, góry po drugiej stronie wyostrzyły się jeszcze bardziej, niebo rozświetliło słońce, a wiatr zmywał z nas resztki chmur które tutaj odkryliśmy.

Siedzieliśmy przy wodzie ciesząc się przestrzenią, śpiewając jej piosenki, czy robiąc kolejne kotleciki z maślaczków.

Wszystko tańczyło radośnie tak jak wiatr z wodą, ciesząc się ze swojej tylko obecności.

Nagle wieczorem przyjechały 2 terenówki białasów. Okazało się, że to ośmiu panów z Niemiec.

Na początku energia zrobiła się dziwna, byłam zła, że ktoś wchodzi w moją przestrzeń (jak śmie – to moje) jednak za parę chwil zdałam sobie sprawę, że wszechświat po coś ich posłał.

Po krótkiej rozmowie wręczyłam jednemu z nich przesłanie ojca http://brygidaibartek.pl/przeslanie-mojego-ojca/, na drugi dzień gdy odjeżdżaliśmy przyszedł i powiedział, że jego ojciec też mu powiedział, że nie ma budować duży dom, tylko być na przyrodzie.

Nam w snach też powychodziło wiele rzeczy, których informacje Ci Panowie przynieśli na sobie.

 

 

 

 

W nocy było piękne bezchmurne niebo i temperatura spadła do 2 stopni (włączyliśmy pierwszy raz ogrzewanie postojowe). Ranek powitał nas 6 stopniami, które potem przeszły w 8. Stwierdziliśmy, że na ten moment przestrzeń tutaj się zamknęła.

Radośnie podziękowaliśmy jej za niesamowite spotkanie.

Żegnaliśmy jezioro jak dobrego przyjaciela, który odkrył przed nami to co miał najlepsze, pozwalając nam wzrastać w jego sąsiedztwie.

Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy Tobie dziś.

Może kiedyś znów się spotkamy – w Tobie będą inne wody, i w nas też.

Spotkamy się jako te same, ale inne istoty.

 

 

Chubsugul – młodszy brat Bajkału

Chubsugul 24-30 sierpnia 2015

 

 

 

 

Sępy pojawiły się po drodze nad jezioro Habsugul. Na tej szaro burej drodze oznajmiały nam, że jedziemy rozstać się ze starym ( z symboliki zwierząt ).

Pokazać, że jesteśmy na swojej drodze, aby zbawić nasze cierpienie.

– Puść wszystko co nie jest we współbrzmieniu z Tobą – wołały.

To czego nie odczuwasz jako autentyczne, co nie znajduje się w harmonii z Tobą – nie należy do Ciebie. To są stare pęta, obietnice, wzorce i zachowania, które kiedyś stworzyłeś i które w tamtym czasie znajdowały się we współbrzmieniu z Twoim duchowym planem.

Mogą to być rzeczy których oczekują od Ciebie inni, mimo że nie czujesz ich w sobie.

Teraz stoisz w punkcie zwrotnym spirali swojego życia.

Pozostaw za sobą stare obciążenia. Jeżeli coś nie chce Cię puścić wolno i kurczowo się Ciebie trzyma, bądź gotów powierzyć to siłom wyższym. One pokierują Tobą bezbłędnie, abyś poszedł drogą szczęścia.

 

Sęp przynosi Ci pozwolenie na przemianę i uwolnienie, jak również siłę której do tego potrzebujesz.

 

 

 

 

Jestem gotowa pozwolić odejść staremu i przejąć pełną odpowiedzialność za moje szczęście. Stare śluby, sojusze, klątwy, ciężary, obietnice uznaję od teraz i po wsze czasy za niebyłe. Przekazuję je promieniowi przemian. Od tej chwili pozwalam sobie wejść w życie w harmonii, szczęściu, wolności i dostatku.

 

Opis z książki J. Ruland – Zwierzęta mocy.

 

I z takim przesłaniem przyjechaliśmy nad jezioro, które trochę chyba nas rozczarowało. Bazy turystyczne i jakaś taka ciężka energia.

Może to, że wszyscy tonęli w zachwytach nad tym jeziorem, a może……….

Przesłanie z jakim tutaj wjechaliśmy piękne, więc na pewno spotkamy jakiś szamanów, którzy pomogą to uzdrowić. Rodził się jakiś obraz tego jak ma być. Gdzieś umysł układał sobie scenariusz do tego przesłania.

To powodowało, że rodził się jakiś niepokój, złość, rozczarowanie, bo nie dostawaliśmy tego co gdzieś tam uroiło się w umyśle.

 

 

 

 

 

 

A głównym celem przyjazdu nad jezioro jest odpoczynek – ostatnio dużo gnaliśmy. Fajnie się tak zatrzymać na dłużej.

Najpierw zatrzymaliśmy się naprzeciwko miasteczka na sąsiednim brzegu na 3 dni (piknik z internetem),

 

 

 

 

 

potem pojechaliśmy 30 km w głąb jeziora na 3 dni , potem w urodziny chcąc doświadczyć czegoś „specjalnego” znów wróciliśmy do niego (fakt znaleźliśmy specjalny camp w cudnym miejscu na półwyspie z ochroniarzem nie mówiącym z żadnym języku, za bagatelka 640 zł za jurtę na dzień (370000 tugrików) , potem znów pojechaliśmy w głąb jeziora 50 km dalej (o tym oddzielny wpis)

 

 

 

 

Nie chciało nam się pisać, wkładać wpisów na bloga, dopadła nas energia ciężkości, powolności. Całkiem inny rodzaj energii, niż ten którego doświadczaliśmy na pustyni i stepie.

Pogoda również była można rzec neutralna, lekkie deszcze, burze, czasem ciepło, czasem zimno. Nie nastrajało to do wielkiego piknikowania. Jedno co – to las nas karmił ogromem grzybów (o lesie oddzielny wpis Bartka).

Fakt jezioro pozwoliło nam się wykapać w swojej niesamowicie krystalicznej wodzie (16 stopni) jednak było coś co nie pozwoliło złapać lekkości, wprowadzało we mnie niepokój.

 

 

 

 

Gdy zrobiliśmy ustawienie – to okazało się, że jezioro gości nas najlepiej jak potrafi, po prostu inaczej nie umie.

Dba o nas tak jak potrafi w swojej ciężkości, surowości i chłodzie.

Tak, energia miejsca bardzo podobna do norweskich fiordów.

Tutaj trzeba zmagać się z przyrodą, udowadniać sobie, że da się radę, tu nic nie przychodzi lekkości

 

Uwalniam się od przymusu zmagania z życiem , osiągania coś w nim i udowadniania światu, że jestem coś warta

 

Pozwalam, sobie iść z lekkością przez życie z boskim prowadzeniem

 

Wyrzucam program surowości wobec siebie, świata życia

 

Dbam o siebie z czułością, delikatnością, radością i miłością

 

 

 

 

Tak, tak…… oboje jesteśmy mocno surowi, mało czuli i delikatni zarówno wobec siebie jak i innych. Byliśmy z lekka zamknięci na tę przestrzeń, gdyż nie chcieliśmy już więcej tej energii wkładać do siebie. Całe życie musieliśmy zmagać się z życiem i udowadniać światu, że coś potrafimy, a nie iść swoją drogą (bo ona była i jest uznana przez najbliższych za nic nie wartą).

A przecież nie chodzi o to aby tę energie surowości zbierać i kolekcjonować, a o to aby ją przepuszczać przez siebie i brać z niej to w danej chwili co chcemy, a nie musimy.

Gdy po uświadomieniu sobie tego faktu, popatrzyłam na jezioro – wydało mi się bardziej przyjazne, a może ja popatrzyłam na nie bez oczekiwań i roszczeń tego co ma mi dać.

 

Uwalniam się od roszczeń i oczekiwań wobec innych

 

Pozwalam im być tacy jacy są i zauważać ich piękno, najlepsze cechy, szanować ich za to – że są.

 

 

 

 

Rozsypał się worek z programami, który powodował, że zaczęła pojawiać się lekkość, radość, spokój.

 

Jednym z ciekawszych to ten, że w ciężkości tkwi siła – zarówno siła materialna jak i duchowa.

Tak jak szamani czerpali siłę z ziemi, z przyrody, a ich siła kojarzyła mi się ciężką mocą. Pozwalam sobie mieć pamięć o tym, jednak teraz doświadczać siły w lekkości. Z tego co wiem to jest to dużo potężniejsza siła, a za nią są na pewno jeszcze bardziej subtelne, ale silniejsze……

Choć jak trzeba mogę skorzystać z ciężkiej siły, mam o niej informację w sobie.

 

Doświadczam swojej mocy w lekkości, radości i miłości w połączeniu ze światłem.

 

Lekkość to szybkość, im bardziej jesteśmy lżejsi – tym jesteśmy szybsi w ciele, umyśle , błyskotliwsi, dużo widzimy (również negatywnych rzeczy, kłamstwa i manipulacje innych).

 

 

 

 

Może dlatego wielu ludziom zależy na tym aby uciężyć takie osoby – choćby aby przytyły, nie mówiąc już o tym, aby masę swojej energii włożyły w robienie rzeczy i dzieł, które zabierają im energię zamiast ją dawać.

 

Pozwalam sobie na lekkość, szybkość w moim ciele, umyśle i duszy

 

Kolejna rzecz to udowadnianie innym słuszności swojej drogi, którą często z lęków czy braku zrozumienia chcą wyśmiać, wykpić.

 

Uwalniam się od potrzeby udowadniania innym swojej drogi i przekonywania ich do niej

 

Szanuję swoją drogę, swoje prowadzenie i pozwalam sobie nią iść w szacunku do siebie i innych, otaczając ludźmi szanującymi prowadzenie innych i nawet chcących iść tą samą drogą

 

 

 

 

Niesamowite było również spotkanie z aniołami – 3 rowerzystów z Rosji (wegetarianie), z których jeden okazał się nie tylko bardzo duchowy, ale mający w sobie niesamowitą akceptację swojej drogi i otwartość na innych ludzi.

 

 

Jak tej energii nam było potrzeba. Wegetarianin samotnie podróżował przez większość Mongolii zatrzymywał się w jurtach – gdzie ludzie szanowali to, że nie je mięsa, a on to jacy oni są.

Gdy od dziecka cierpi się z powodu braku szacunku do swojej drogi, ciężko uwierzyć, że mogą znaleźć się ludzie prości – całkowici mięsożercy którzy zaakceptują wegetarianizm innych.

Gdy najbliższa rodzina wręcz robi na złość wmuszając mięso, lub mówiąc że go tam nie ma (i człowiek się myli), a gdy się nie chce go zjeść – to się jest bezczelnym (nie dotyczy to tylko moich rodziców, którzy nigdy nie zmuszali mnie do jedzenia, jednak na wielu innych polach akceptacji i szacunku nie było).

Zresztą jedzenie to jedna z dziedzin życia, a inne ………..

 

Pozwalam sobie iść swoją drogą z szacunkiem do siebie i innych

 

Choć inni mogą uważać, że nie mam do nich szacunku – bo nie zachowuję się tak jak oni chcą.

 

Idę swoją drogą z boskim prowadzeniem, bez przejmowania się opinią innych.

 

 

 

 

Niektórych całe życie polega na życiu życiem innych, wielu czyta tego bloga aby pośmiać się z nas, pokpić a może się obrazić, być wścibskim i bezczelnym (doznawać różnych ulubionych emocji swojego umysłu).

To Wasza droga – żyć takim życiem i ja w nią nie chodzę.

Idę drogą mojego szczęścia niezależnie co Wy o tym myślicie i jak chcecie.

 

Uwalniam się od przymusu otaczania wścibskimi ludźmi, którzy mi źle życzą gdy idę swoją drogą

 

Pozwalam sobie otaczać ludźmi serdecznymi, otwartymi i pełnymi szacunku, zaciekawienia na drogę innych ludzi, korzystających z doświadczeń innych.

 

I tak jeziorko nas oczyszczało z kolejnych warstw uwalniając to co blokowało naszą siłę

 

Pozwalając abyśmy się stawali coraz bardziej przejrzyści dla siebie, aby coraz więcej światła mogło zagościć w nas.

 

 

 

Kolejne wieczory, kolejne ogniska – między tym urodziny, które chcieliśmy celebrować po nowemu (choć może i w postaci jakiś pragnień niezrealizowanych w przeszłości).

Zabrakło otwartości finansowej – 640 zł za noc w luksusowej jurcie – więc było po staremu: ognisko + wino (jak źle się czułam na drugi dzień), do tego banany z ogniska z warieniem borówkowym (to polecamy – borówki kupiliśmy od babuszek, a banany w sklepie w kurorciku – Mongolia + zona turystyczna = efekt w postaci ceny 24 zł za kilogram (w Norwegii na Nord Capp były tańsze) , był zatem ekskluzywny akcent urodzinowego ogniska).

 

Uwalniam się od przymusu celebrowania specjalnych dni

 

Pozwalam sobie celebrować całe życie, a w „specjalne” dni wsłuchuję się jak w informację przemian.

 

 

 

 

 

Jezioro, raz było jak morze, innym razem ciche i spokojne, wszystko zmieniało się szybko…

 

Żyję szybko i pozwalam aby zmiany w nim następowały również szybko, w spokojny i bezpieczny dla mnie sposób

 

Dziękujemy jeziorku za tą niesamowitą gościnę, za budowanie zaufania do Wszechświata – Boga, za uwolnienie się z więzów surowości, chłodu, braku szacunku, wymuszania, wyśmiewania, przymusu osiągania, bycia kimś.

 

 

Wiecej o Chubsugul z Wikipedii

Chubsuguł (mong.: Хөвсгөл нуур, Chöwsgöl nuur; zwane potocznie Małym Bajkałem, w przeszłości w j. polskim używano także nazwy Koso-Goł[1]) – słodkowodne jezioro tektoniczne w północnej części Mongolii, w pobliżu granicy zRosją.

Jest to drugie co do wielkości jezioro Mongolii i zarazem najgłębsze jezioro tego kraju[2]. Chubsuguł jest 16. co do wielkości zbiornikiem słodkiej wody na świecie, ma blisko 70% mongolskich zasobów wody słodkiej[3] i 2% światowych[4]. Należy do jezior ultraoligotroficznych[5]. Powierzchnia jeziora wynosi 2760 km², objętość 380,7 km³, długość 136 km, szerokość do 36,5 km, głębokość maksymalna 262 m, a głębokość średnia 138 m. Lustro wody leży na wysokości 1645 m n.p.m.[2].

Do jeziora wpływa 96 rzek i strumieni (34 stałych), a wypływa tylko jedna – Egijn gol[4]. Chubsuguł jest od grudnia do maja zamarznięty. Od 1913 roku latem na jeziorze odbywa się regularna żegluga między portami na południowym i północnym brzegu. W górach otaczających jezioro udokumentowano duże złożafosforytu i grafitu[6].

Rejon jeziora w 1992 został ustanowiony parkiem narodowym[5].