Martvili

now browsing by tag

 
 

Przygoda – Niiiiiiiiieeeeee

Przygoda – mówimy NIE! 5 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A my z Zugdidi kierowaliśmy się w kierunku Martvili poddając się kontemplacji miejsc, oglądając zadbane domki, czyste obejścia i mężczyzn przy pracy (wielka rzadkość w Gruzji, gdyż albo stoją z kolegami, albo są jednym z dyrektorów małego sklepu, a czystość wokół domu dotyczy tylko Gurii , Svanetii, Samegrero)).

 

Niesamowite tutaj w Gruzji jest to, że w parę godzin można zmieniać strefy klimatyczne od pięknej zimy, po praktycznie wczesną ciepłą (20 st.) polską wiosnę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Przespaliśmy się na pagórkach podziwiając ich piękno i okoliczne majestatyczne ośnieżone góry. By potem dalej spokojnie wjechać w drogę prowadzącą przez dolinę do górskiego resortu Lebarde

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nagle drogę zagrodził nam szlaban przy którym leżał pies.

 

Szlaban był na wysokość naszej landrynki, nie było więc pewności czy się zmieścimy. Normalnie tak jak podjechaliśmy pod niego to nie, ale… . Zacząłem kombinować odwróciłem auto i tyłem powolutku przejechałem pod szlabanem, pozostał centymetr luzu…….przejechałem , no nie do końca, w uniesieniu nad swoją genialnością nie zauważyłem otwartych drzwi i sklinowałem je o słupek boczny konstrukcji szlabanu. Dlaczego tak się stało? Nasunęły się wątpliwości. Czy to aby nie znak, by nie kontynuować podróży, coś idzie tak jakoś na siłę . Wiemy, już to mocno doświadczyliśmy, że jak nie idzie lekko – to ta opcja jest nie na naszej drodze życia. Ale podstawowa zasadą wszechświata jest wolna wola – jeżeli ktoś chce, może doświadczać nawet przykrych rzeczy. . W analizie doszukałem się nie ostrzeżenia, ale wzrostu swojej dumy i pychy nad genialnością super kierowcy – więc ruszyliśmy dalej w dolinę!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie bez uwagi podeszliśmy do leżącego psa obok szlabanu. Wyglądał iście na strażnika doliny. Po dużym kawałku chleba, odszedł na bok, dając nam wolna przestrzeń na przejazd. Duchy pokarmione i ułaskawione – zakrzyknęliśmy nieco pochopnie! Dolina okazała się pięknym, niemal subtropikalnym zakątkiem , gdzie drzewa obrastały zimozielone pnącza, a po głazach wspinały się mchy i porosty. Dolinę ożywił potężny strumień górski , o mocno skalistych brzegach.

 

Stan szutrówki biegnącej w głąb tego zakątka przyrody mówił jasno, że tylko ograniczona liczba aut może go eksplorować.

 

Kocham takie miejsca, jest w nich jeszcze pierwotna dzikość przyrody, wraz z boską wibracją, na ten moment żywioły natury i człowieka muszą współegzystować. Podążaliśmy w górę drogi, forsując ciągle głębokie kałuże, lub luźne kamieniste piargi powstałe zapewne z lawin. Dolina o tej porze roku pusta, tylko jakaś zagubiona ciężarówka z sianem i idący drwal potwierdza nasze wcześniejsze obserwacje – w tym regionie Gruzji mężczyźni pracują (wyglądają bardziej na Svamów)!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

23

2526

 

Mijamy iście skrzacie miejsca, konary drzew obrastają mchy całymi poduchami, dając plener do zabaw z aparatem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Po drodze przejeżdżamy dwa betonowe mosty. Ich rozmach świadczy o dawnej świetności miejsca do którego prowadzi droga. Na wysokości 1600 m.n.p.m., znajduje się letni, daczowy (VI-IX) kurorcik z ciepłymi termalnymi wodami. Teraz widzimy połoninę z dołu, zasypana śniegiem odpoczywa od zgiełku ludzkich zabaw.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I tak sielsko – anielsko dojeżdżamy do mostu na rzece, przypominającego te rodem z filmów o Syberii. Konstrukcja stalowa nie budzi zastrzeżeń, tylko deskowanie takie jakieś z lekka prowizoryczne.

 

Jednak ślady wskazują że jest użytkowany nawet przez ciężarówki zwożące drewno.

 

DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY – JEDZIEMY PO PRZYGODĘ!”

 

zadźwięczało wyraźnie w mojej głowie (dźwięczało wyraźnie z butą i nonszalancją, tak jakbym wyzywał los CHODZCIE WSZYSTKIE PRZYGODY ŚWIATA – JA SOBIE Z WAMI PORADZĘ!!!).

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wjechałem na most, takie odcinki specjalne najlepiej przemierzać nie za wolno, nie za szybko. Tak aby nie obciążać jednego miejsca nadmiernie, ale też nie napierać na szybkości. W połowie mostu nagle auto wyraźnie uniosło się na tylnej osi w górę, gwałtownie zwolniło do zera i opadło w bok – tylnym kołem na sam skraj mostu!………….

 

Co się stało?………

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jedna z belek mostu podniesiona przednim kołem, wbiła się ponad ramę auta, a drugim końcem zaparła o most!!!………..

 

O cofaniu nie było mowy, pozostawało tylko rozrąbać foszta na pół. Przez myśl przeszła mi wizja pilarki, jednak składane narzędzie ala łańcuch do cięcia świeżego drewna posiadane przez nas nie zdało by tu egzaminu. W ruch poszła siekiera.

 

Pomiędzy belami wraz z opadającymi wiórami widać rzekę, na oko z 10 metrów wysokości. Już na tyle wysoko aby przenieść się na inny świat, ale nie aż tak wysoko aby było to pewne.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po około piętnastu minutach jednostajnego ciągłego, prawie bez oddechowego i nie sprawiającego wysiłku rąbania, na tej bezludnej zimową porą drodze pojawiła się ciężarówka. Sympatyczni panowie docinają pilarką do połowy nadwątloną belkę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Reszta mostu mija bez „PRZYGÓD”, a my analizujemy i stawiamy wnioski. „nie jesteśmy tu mile widziani”, „ były po drodze ostrzeżenia od wszechświata” – źle odczytane poprzez pragnienia odwiedzenia doliny. Program „PRZYGODA” to bardzo niebezpieczny dla podróżnika schemat kreacji rzeczywistości. Zawiera w sobie chęć przeżycia czegoś wyjątkowego, często trudnego i ekstremalnego. W tym przypadku lekko przygięta rura wydechowa ogrzewania postojowego, oraz niewielkie zniekształcenie nadkola to naprawdę niska cena zachowania zdrowia i życia w wymiarze ziemskim.

 

Podróżuję przez życie i świat, aby doświadczać Boskich wibracji przestrzeni przyrody, odkrywając i umacniając je w sobie.

 

Zawracamy!

Paradoksalnie, w umyśle pojawia się żal utraty możliwości zobaczenia całej doliny, podsycony jeszcze zapewnieniami drwali z ciężarówki o kilkunastu dalszych kilometrach przejezdnej drogi, przebiegającej przez piękną przyrodę. Żal o utratę czego?……. Przecież od pół godziny mogłem lub mogliśmy już nie przebywać w tym ziemskim wymiarze!

 

Wniosek nasuwa się oczywisty – odkładanie na mglistą przyszłość tego w jaki sposób chcemy żyć (patrząc tak od serca w głąb siebie), czy też samorealizację – w świetle dzisiejszego wydarzenia jest oczywistą bzdurą.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

40

 

Obserwowałam całe wydarzenia troszkę z boku, najpierw drzwi zahaczone o szlaban, potem już na moście przy jego oglądzie jakaś niewidzialna siła wytraciła mi świeżo obraną pomarańczę z ręki. Stwierdziłam, że wrzucę ją do rzeki

– Co robisz – krzyknął Bartek

– duchy upomniały się o pokarmienie – powiedziałam spokojnie

– można było ją umyć – powiedział z żalem Bartek

Tak samo było z przejazdem przez most.

Popatrzyłam na niego, pokrzywiłam nosem, stwierdziłam, że średnio mi się podoba i że w sumie to bym przez niego nie jechała, szczególnie po znakach z drzwiami, a szczególnie z pomarańczą

– Jak się boisz to sam go przejadę – powiedział w butą Bartek

Nie czułam zagrożenia, więc wzięłam aparat i poszłam na koniec mostu.

Bartek ruszył, ja zaczęłam robić zdjęcia, nagle landrynka zatańczyła na moście i praktycznie zawisła nad przepaścią.

Cała zesztywniałam.

Podbiegłam i zobaczyłam kawał deski wbitej w błotnik i most.

Próby wyciągnięcia nic nie dały, więc Bartek powoli odrąbywał ją siekierą, a ja w tym czasie prosiłam wszystkie siły o pomoc i rozmawiałam z duchami doliny, które kazały mi wracać za szlaban i po żadnym pozorem nie zostawać tutaj na noc, wtedy wszystko skończy się bezpiecznie.

Gdy Panowie drwale pomogli nam wydostać foszta i przejechaliśmy most, Bartek nadal chciał jechać dalej, wręcz włączyło mu się jakieś kpienie z całej płaszczyzny duchowej sytuacji i znaków. Jednak stanowczo postawiłam na swoim.

Bartek za jakiś czas doszedł również do siebie i szczęśliwie wyjechaliśmy z doliny, biorąc po drodze na stopa jednego z drwali – śmiałam się, że teraz mamy jej (doliny) człowieka, to dolina na pewno nas wypuści.

Drwal nawet chciał nas zaprosić do siebie do domu, jednak jakoś energia na to poszła, i nie skorzystaliśmy z zaproszenia. Wyjechaliśmy z doliny i przed Martvili, znaleźliśmy nocleg praktycznie w rzece. Tylko teraz celowo i świadomie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Rano zaczęliśmy ustawiać tę sytuacje i okazało się, że u Bartka wyskoczyła niechęć do życia. Bo jak żyć kiedy nie można być mężczyzną, który okazuje uczucia, nie jest zadufany w sobie, nie goni za emocjami, pokazuje lęki zamiast maskować je nadęciem. To nie mężczyzna.

 

Mężczyzna może być łagodny, okazywać uczucia, emocje być prawdziwy w każdym calu, a przy tym być stanowczym, wytrwałym i decyzyjnym

 

Gdy to ustawialiśmy przyszły do nas krowy, byki, jałówki napić się wody w rzece. Taki symbol (krowa), że gdy odpuszcza się powinności, stereotypy ma się połączenie ze swoim źródłem – można paść się na swojej wewnętrznej łące.

Za krowami przybiegły świnie (symol) przynosząc szczęście na nowej drodze.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I nagle gdy pojawił się potężny Byk, który gdy zbliżał się do miejsca gdzie była reszta towarzystwa, zaczął głośno ryczeć. Tak, tak prawdziwego mężczyznę musi być widać i słychać (!).

Krowy zastygły w bezruchu, a on jak książę wszedł między nie.

 

Pozwalam sobie jako mężczyzna komunikować się łagodnie ze światem z miłością, ciepłem harmonią. Komunikować się sercem.

 

A z tymi wypartymi emocjami przez mężczyzn, to przychodzi mi do głowy jedno z autystycznych dzieci, którym robiliśmy masaże misami, 10 letni chłopak, który w przeciągu ostatnich 3 lat zrobił bardzo duży postęp, obecnie chodzi do szkoły, pozostał mu dalej niesamowity wgląd w niewidzialną rzeczywistość.

 

  • Kiedy będziesz do końca zdrowy? – zapytaliśmy go.

  • Nie szybko – odparł smutno

  • Dlaczego – ciągnęliśmy temat

  • Bo nie będę mógł płakać !

 

Pozostawmy to bez komentarza

 

P.S. Bartek jednak musiał skomentować: taką tworzymy cywilizację – „Mężczyzna musi być twardy i hardy”. Widać skutek na Ukrainie……… Czas na świadome zmiany……….