A OTO NASZE PODRÓŻE
now browsing by category
Powitanie Karelii
Powitanie Karelii 28 czerwca 2016
Ładoga rozpieszczała nas sobą, jednak drogi wokół niej były różne. Zazwyczaj słabe lub z gatunku tych najsłabszych dziurawych. Jakie było nasze zdziwienie, gdy obwód leningradzki pożegnał nas zdezelowaną szutrówką, a Karelia powitała nowym asfaltem.
O Karelii marzył podróżujący z nami skrzat zwany Młody. O, jakże ucieszył się gdy zawitał w te strony.
Sama autonomiczna republika Karelia jest prawie połowę mniejsza od Polski i zamieszkuje ją ok 700 000 mieszkańców, głównie Rosjan. Ludność miejscowa nie została wysiedlona czy zgładzona, a po prostu nastąpił napływ ludności rosyjskiej, i miejscowi zasymilowali się z nią.
Pamiętajmy, że to północ trudno kiedyś dostępna, poprzecinana rzekami, jeziorami, a przede wszystkim bagnami. I dopiero pojawienie się tutaj przemysłu spowodowało napływ ludności rosyjskiej, zbudowano też im infrastrukturę.
Karelia ma bowiem 66 tysięcy jezior, które zajmują 25% jej terenu, reszta to lasy, bagna , prawie bez pól uprawnych. Znajdują się na niej częściowo dwa największe jeziora Europy Ładoga i Oniega. Przez jej teren jeziorami i rzekami biegnie jeden z najciekawszych kanałów żeglugowych łączący morze Bałtyckie z Białym.
Kraina również komarów, meszek, gzów i innych sympatycznych owadów.
My też już dawno o niej marzyliśmy, a teraz prosząc o gościnę wjechaliśmy do niej z radością.
Ładoga na fali – zafalowane zwierciadło duszy
Ładoga w fali, zafalowane zwierciadło duszy 26-28 czerwca 2016
A morze to czy jezioro??? To pytanie towarzyszyło nam od początku, gdy patrząc w dal nie było drugiego brzegu. Jednak niesamowita cisza na wodzie była symbolem, że jesteśmy nad jeziorem.
Teraz na trzecim naszym miejscu było odwrotnie niż pozostałych dwóch. Miejsce cichutkie, a Ładoga zafalowana.
Trafiliśmy tutaj w niedzielę wieczór, pożegnawszy nasze magiczne miejsce, teraz jednak bardzo głośne, w tej części Rosji głośna muzyka jest symbolem zaznaczenia terenu nad jeziorem. Zero ciszy. Bo tam gdzie dojazd, tam ludzie. To miejsce kilka kilometrów od wsi Władimirowka – z widokiem na wyspę z monastyrem Koniewiec wydawało się idealne – w lesie więc zacienione (to ważne bo słońce nie budzi o 4 rano, auto się więc nie nagrzewa, a okien nie można otworzyć gdzie nie ma siatek przeciw komarom, bo zaraz wpadają brzęczący towarzysze).
Siedzieliśmy, kontemplowaliśmy, paliliśmy ognisko jedliśmy banami z borówkami (odkrycie z Mongolii) – na wysokim brzegu i piaszczystej plaży – przyglądaliśmy się kolejnej odsłonie pięknej Ładogi.
Kolejnemu zachodo wschodowi
Bo ona sama jest mocno zcentrowana w środku, odpowiada na zaczepki wiatru, który czasami zaprasza, a czasami zmusza do tańca.
Gubi swoją przejrzystość, stając się pofalowana, szybciej zmieniająca swoje kształty.
Wszystko się zmienia brzmi gdzieś w przestrzeni.
Gdzieś niedaleko, kilkadziesiąt metrów jacyś sąsiedzi, jednak na szczęście brak muzyki. Cisza, cisza, cisza którą mącą tylko fale jeziora. Fale rozbiją wszystko co stare zbędne.
Wszystko co nie jest kompatybilne z radością, miłością, zdrowiem, harmonią, młodością.
Z odwagą uwalniam się od wszelkich przekonań, które blokują moją radość, zdrowie, harmonię, młodość
Z odwagą odę swoją drogą.
Miejsce zapraszało na dalsze spotkanie, tym bardziej, że zaczął padać deszcz. Jednak doszło między mną, a Bartkiem do sprzeczki. Bartka to zatrzymanie drażniło, a mi było dobrze.
I rano kolejnego dnia, wręcz wygonił mnie z tego miejsca, mówiąc jeźdźmy, jedźmy.
Nie byłam zadowolona z tego faktu i zamiast to od razu wyrazić – poddałam się jego presji, a za jakiś czas (wieczorem) wybuchłam emocjami.
Uwalniam się od presji kogokolwiek na moje życie
Od razu komunikuję moje potrzeby, bez względu na reakcję innych
Tym bardziej że – gdzie się spieszymy?
Silne energie spokoju pięknej magicznej Ładogi zaczęły wyciągać to co magią w moim rozumieniu i spokojem nie było. Oberwało się temu kto był najbliżej czyli Bartkowi.
Zazwyczaj przenosimy swoje emocje na kogoś blisko szukając w nim przeszkody w naszym życiu, a on przecież tylko pokazuje nasze programy, jest naszym odbiciem.
Odbiciem tego co nam się nie podoba jak i tego co się podoba. Zazwyczaj ten mechanizm wykorzystywany jest przy negatywnych sytuacjach, a dotyczy również pozytywnych. Gdy widzimy kogoś kto żyje tak jak chce – my również możemy to zrobić. Trzeba uruchomić taki mechanizm, rozgarnąć chmury, które to blokują, czasem zmienić całkowicie swoje życie.
Wyrzucam program, że w innych widzę przejawy mnie negatywnej
Zamiast innym zazdrościć należy czerpać inspirację z ich działania, skoro to widzę – to to też jest możliwe również dla mnie. Nie znaczy, że trzeba dokładnie kopiować zachowania, ale tę cząstkę, która mi się podoba – ona jest możliwa dla mnie.
Pozwalam inspirować się pozytywnie innymi
Inspiruję innych do szczęśliwego życia tak po prostu sobą.
I tak kolejne miejsce kolejne przejawy naszej prawdziwości, kolejne emocje, które blokują dojście do nas samych.
Na koniec wciągnął nas piękny las w swoje twórcze objęcia zobaczcie jego piękno.
Pożegnaliśmy Ładogę i pojechaliśmy do Marmurowego Kanionu w parku Ruskeala.
Magia Ładogi
Magia Ładogi – przejrzystość w zatrzymaniu 25-26 czerwca 2016
Pożegnaliśmy nasze pierwsze miejsce powitania z Ładogą i pojechaliśmy dalej zachodnim wybrzeżem na północ.
Białe noce wciągnęły nas swoją magią. Na tej wysokości słońce zachodzi ok. 22,30 jednak poświata trwającego zachodu trwa i trwa, a potem przeradza się w rozpoczynający się wschód który jest ok 3,30 nie ma ciemno, jest tylko szaro.
A w tej szarości wydobywają się największe kolory świata, tworzy się magia grana przez samego stwórcę.
Zresztą na kolejną noc zaprosiło nas miejsce niedaleko poprzedniego, pociągnęły nas wyjeżdżające wieczorem tłumnie z lasu samochody i wjechaliśmy w piękny, magiczny las las, aby po ok. 5km znaleźć się na cudownych plażach – niestety pełnych wczasowiczów i imprez.
Jednak magia miejsce była silniejsza od otoczenia, zostaliśmy – a to co dostaliśmy było najcudowniejszym prezentem wszechświata. Piękny wschodo-zachód , który trwał całą „noc”.
Północ nie ma bujnej egzotycznej roślinności, jednak nadrabiają to kolorami natury, połączonymi z niesamowitą przejrzystością wręcz czasami szklistością powietrza i wody.
Wszystko się wyostrza samo z siebie, pokazując swoje piękno ze zwielokrotnioną siła.
Wody Ładogi, dziś spokojne, przejrzyste, odbija się w nich niebo, ale wystarczy najdrobniejszy ruch, aby jej ziemiste dno zamuliło wodę. Potrzebny jest całkowity bezruch, aby zobaczyć tę niesamowitą magię. Zobaczyć świetlistą siebie.
I dziś dostaliśmy ten prezent jezioro tak szkliste jakby było polakierowane, spokojne, ciche odbijające w sobie cały wszechświat, wszystkie kolory Boga prawdziwego, tak bezpośrednio.
Mam świadomość, że kontakt z Bogiem jest w całkowitym bezruchu.
A piaseczek z domieszkami złota w sobie, stąpa się po złotym pyle. Złoty czas.
Dziękujemy za ten magiczny czas , mam nadzieję, że zdjęcia troszkę chociaż to oddają, a my jedziemy dalej na północ, sycić się jej magią. Jej prostym kontaktem z kosmosem, Bogiem.
Kobieca energia największego jeziora Europy
Największe jezioro Europy to kobieca energia – Przywitanie z Ładogą 24 czerwca 2016
Ładoga największe jezioro Europy, 14 jezioro świata przywitała nas piękną piaszczystą plażą na zachodnim jej brzegu, niedaleko Szlisselburga na „Drodze Życia”.
Co znaczy „droga życia” ? W czasie II wojny światowej właśnie przez jezioro Ładogę szły konwoje z jedzeniem dla Petersburga, tutaj również wywożono ludność z oblężonego miasta.
Jezioro które było wielkim pomocnikiem ludzi, wielkim wsparciem.
Jakie ono spokojne subtelne – powiedziałam, gdy zanurzyłam w nim nogi.
Taka pozytywnie subtelna kobieca energia połączona z wielką siłą.
Siła w łagodności, subtelności.
Taki miks kobiecej i męskiej energii. Taki dla nas ideał życia.
I właśnie pokazuje się ktoś kto ma tę energię w sobie i z radością się nią dzieli, równocześnie umie ustawić swoje granice.
Pozwałam sobie na siłę w łagodności, subtelności
Taka siła jest w pełni dojrzała, niewidoczna, niemanifestowana pojawia się wtedy kiedy jest potrzebna, nie nosi szabli na wierzchu, wyciąga ją nie wiadomo skąd, wtedy kiedy naprawdę jej potrzeba.
Pomaga gdy trzeba – jest potężnym wsparciem
Jestem wsparciem dla naprawdę potrzebujących
Tak dla tych, którzy chcą zmian, a nie mówią tylko o tym, że ich chcą. Dla tych którzy są gotowi na zmiany.
Niesamowite to, że właśnie największe jezioro Europy ma kobiecą energię, taką równoważną dla kultury zachodu.
I my wtapiamy się w tę energię która nam jest bardzo potrzebna, taka dojrzała kobiecość .
Kobiecość zazwyczaj kojarzy się z niedojrzałością taką głupią kobietą, poddającą się bez świadomości innym, nie mającą swojego zdania, ślepo idąca drogą innych.
Dojrzała idzie swoja drogą, wyraża siebie, poddaje się gdy trzeba, słucha, kocha.
Pozwalam sobie korzystać z całej siły dojrzałej kobiecości.
A wracając do jeziora gości nas dając nocleg na samym brzegu, fakt dziś piątek więc ludzi troszkę jest. A tutejsi turyści uwielbiają spędzać czas przy grillach i głośnej muzyce, więc o spokoju i zapachu jeziora można zapomnieć.
Jednak wciąga mnie patrzenie się w głębię tafli jeziora. Tafli jak lodowisko.
Dziękujemy za to piękne powitanie
Dziękujemy Ładoga, że jesteś….
Petersburg nocą, albo to co kryje się pod jego pięknem
Petersburg nocą, a może o tym co kryje się pod jego pięknem 25 czerwca 2016
Mosty Petersburga kolejna rzecz w której kiedyś uwiązałam energię – zwodzone mosty. W dzień drogi, a w nocy pod nimi przypływają wielkie statki. Niesamowity pomysł człowieka.
Przecież sam Petersburg stworzony wizją jednej osoby Piotra I, na bagnach i ok 40 wyspach. Najbardziej wysunięte na północ milionowe miasto świata (6 milionów), wpisane na listę UNESCO. Po całkowitym wręcz odnowieniu na 300 – lecie powstania, perełka na skalę światową. Uznane za jedno z najpiękniejszych miast świata.
Czy też tak uważam??
Oczywiście, piękne miasto gdzie ziemia łączy się z wodą, gdzie każdy budynek jest w harmonii z sąsiadem. Gdzie jadąc po centrum wiele kilometrów szczególnie nocą gdy fasada każdego budynku jest oświetlona można zapatrywać się w jego piękno, kanały powodują połączenie ziemi z wodą. Harmonia na każdym poziomie….????
Wzrokiem nie można się napatrzyć, ale ta piękna forma przykryła chyba największą tragedię miasta w nowoczesnym świecie. Gdzie echa tamtych wydarzeń krzyczą spod odnowionych tynków, gdzie zmarli proszą o pomoc, chcą zemsty, wyją z bólu, głodu, pragnienia, umierają śmiercią głodową. Czas to wymysł świata materii, a na poziomie energii cała ta tragedia rozgrywa się teraz.
I rodzi się takie poplątanie, rozdział tego co widzisz od tego co czujesz. Pięknie, pięknie ale tragicznie. Moim zdaniem jedno z najtrudniejszych, jak nie najtrudniejsze energetycznie miasto w jakim byłam.
Teraz potęguje to tłum turystów, którzy jak wcześniej w Peterhofie przyszli zobaczyć w parę dni wszystkie te atrakcje, więc ganiają jak oszalali.
Gdy otwierali mosty widzieliśmy kilkaset autokarów, a na rzece kilkaset łódek. Całe nadbrzeże w okolicach mostów (kilka, a może kilkanaście kilometrów oklejone ludźmi – jak na przejazd papieża. Powiem szczerze, że troszkę żałowałam, że nie popłynęliśmy zwiedzać łodzią. Woda płynąca szybciej się oczyszcza niż ziemia, a od samego wjazdu w rejon Petersburga , czy nawet już wcześniej czuć było bardzo trudną energię.
Filmik z otwarcia mostów
Bo to miasto jest energetycznie jak obóz koncentracyjny (na szczęście tutaj pomaga woda i odbudowa miasta w oczyszczeniu). W czasie oblężenia które trwało 2,5 roku – od września 1941 do stycznia 1944 zginęło w nim 1-1,5 mln cywilów, 0,5 mln żołnierzy i w okolicy ok 300 tys żołnierzy niemieckich. Czyli razem ok. 2 mln osób, dla porównania w obozie Oświęcimiu zginęło wg .najnowszych obliczeń ok 1,3 mln ludzi.
Większość osób Petersburga zginęła z głodu i mrozu, powszechne były przypadki kanibalizmu. Niedawno czytałam artykuł w prasie, że jakaś staruszka (która przeżyła oblężenie), wstała w nocy poszła do sąsiadki – zabiła ją i zaczęła ją zjadać.
Uwalniam się od przymusu śmierci głodowej
Uwalniam się od śmierci przez zamarznięcie
Mam świadomość, że można żyć bez jedzenia i mieć wpływ na temperaturę ciała i wykorzystywać to w praktyce
Tragedia ludzi która rozgrywa się na naszych oczach, z drugiej strony można zobaczyć piękno tworzenia miasta, miasta które było przed wojną perełką na skalę europejską. Miasta dumnego ze swojego piękna.
Można się zastanowić dlaczego się tak stało???
Dlaczego nie spotkało to innych miast???
Na pewno odpowiedzi będzie wiele i na pewno nie ma jednej właściwej. Może było zbyt nadęte ze swojego piękna, zarozumiałe, a może to była forma zwrócenia oczu świata na niego???
W czasie oblężenia ludność czuła się opuszczona przez wszystkich, Stalin ponoć bardzo nie lubił Petersburga. Czuła zapewne wrogość i do Hitlera i Stalina.
Miasto które miało być przyczółkiem Europy, czyli zapewne w myśleniu wielu czegoś lepszego – bo innego bardziej materialnego, teraz przez tę Europę zostało napadnięte, a swoi nie pomogli takiej perełce.
Uwalniam się od przekonania, że Europa jest pępkiem świata i wszystko co europejskie jest najlepsze
Doświadczam inności świata i z każdego jego fragmentu przyjmuję to co najlepsze dla mnie.
A zapewne Piotr I był zapatrzony w Europę tworząc to miasto i teraz ta Europa pokazała mu się w całej swojej krasie.
A może pojawiła się zazdrość „Europy”, że ktoś poza nią tworzy takie cacko.
A może miejsce nie chciało tam rosyjskich energii. Gdyż wcześniej należało głównie do Szwedów i dopiero za czasów Piotra I zostało zdobyte. Głównym marzeniem cara było zbudowanie od podstaw miasta, które miało świadczyć o narodzinach potęgi państwa rosyjskiego.
Choć to wszystko to tylko dywagacje dla umysłu. Bo tak jak napisałam teorii jest bardzo wiele i myślę, że kumulacja dopiero ich wszystkich spowodowała to co się stało.
Petersburg jest bardzo europejski co widać na ulicach, szczególnie w tej negatywnej formie. Dla mnie chyba bardziej Szwecki niż Rosyjski.
Ludzie zdecydowanie bardziej zamknięci niż w innych rejonach Rosji (również w całym rejonie), mniej uśmiechnięci , mniej życzliwi, mniej pogadani.
Inna odsłona Rosji. Takiej Rosji w której nie czujemy się dobrze.
Nierosyjska Rosja.
W czasie całego pobytu w mieście brzęczało mi w głowie:
Uwolnij się z przymusu jedzenia i szerz tą świadomość po świecie.
Jakże inaczej wyglądałoby życie obleganych, gdyby nie musieli jeść??? Dlatego mimo że jeszcze jemy i MUSIMY troszeczkę jeść (w każdym razie tak nam się wydaje), to będziemy coraz więcej mówić, pisać w tym temacie. Pokazując to nie jako przejście na życie bez jedzenia, ale możliwość która może być pomocna w wielu sytuacjach, nie tylko tak ekstremalnych jak w Petersburgu.
Tak, to problem, że gdy nie odżywiam się wyłącznie pranicznie nie mam prawa dzielić się wiedzą o niej. Ale przecież nie będę dzieliła się tym – jak przejść na pranę, ale tym, że w ogóle istnieje takie zagadnienie i jest taka możliwość.
Pozwalam sobie dzielić świadomością życia bez jedzenia z innymi.
I tak zaraz po otwarciu mostów, czyli o trzeciej nad ranem z radością wyjechaliśmy z miasta jadąc w kierunku jeziora Ładoga.
Dziękujemy miastu za gościnę, za Peterhof, cudowne spotkanie z Marysią i Andrzejem taki naszymi aniołami w tym mieście, nocne mosty i przesłania.





































































D5 Creation