Gruzja
now browsing by category
Objęciach duchów gór
W objęciach duchów gór 3 luty 2015
Całą noc duchy Svanów opowiadały mi historie. Dobre i złe. Jednak najbardziej były zaniepokojone tym co dzieje się teraz. Nie mogą działać, bo nie ma już jednoznacznych myślokształtów.
Kiedyś większość ludzi coś chciała i to się z czasem materializowało, Svanowie nie byli zadziornie i zaczepnie waleczni, a odważni, prawi i pewni siebie.
Jak już podjęli decyzje to za nią szli. Dlatego żyło im się dobrze komunikując się ze światem widzialnym i niewidzialnym. Pozostając w harmonii tego co stworzyli, z miejscami, zwierzętami.
Gdy dzięki drodze zostali otwarci pojawiły się nowe wartości, rzeczy, bogowie.
Dawne wierzenia, poglądy poszły gdzieś w zapomnienie, a pojawiły się nowe.
Nikt nie podjął decyzji o zmianie, w pozbyciu się starego i przyjęciu nowego. Wszystko tkwi w zawieszeniu, karmione wątpliwościami bo co wybrać? Za czym iść?
Tym co stare czy nowe?
W miejsce Boga Niebo, pojawił się Bóg pieniądz. Dlaczego oni nie mogę istnieć obok siebie?
Z tego wszystkiego powstał chaos, bo może jedno nie wyklucza drugie, ale nie ma przejrzystej jasnej wizji dalszego życia jak kiedyś.
Tak, z chaosu powstał wszechświat i na pewno powstaną tak również nowi Svamowie, jednak na ile zachowają siebie?
Z przejrzystą jasną wizją idę przez świat
A rano ruszyliśmy w kierunku wyciągów narciarskich 8 km od Mestii. Chcieliśmy kanatką (krzesełkiem) wyjechać na górę, aby wejść w głąb magicznego Kaukazu, sycąc się jego pięknem z dala od ludzkiego chaosu.
Kolejka znajduje się 8 km od Mestii, o tej porze roku służy głównie narciarzom, kilka tras dobrze przygotowanych w otoczeniu majestatycznych gór, nam nie chciało się zakładać nart, chcieliśmy tak po prostu pobyć.
Pogoda dopisywała, piękne słońce oświetlało okoliczne szczyty które uśmiechały się do nas. Cały świat radował się z naszej wizyty, przenikaliśmy siebie nawzajem nie mogąc nacieszyć dawno obiecanym spotkaniem.
Kolejka wwiozła nas nas szczyt góry 2300 m.n.p.m, skąd mogliśmy być w środku tej cudownej przestrzeni.
Zapomnijcie o tym co mówią, robią inni, idźcie za swoją wizją bez żadnych wątpliwości
zdawało się słyszeć z każdego zakamarka przestrzeni.
I poszliśmy na spacer wydeptaną jakby specjalnie dla nas ścieżką, takie zaproszenie na maleńki nieplanowany spacer wzdłuż górskiej grani, wtapiając się w przestrzeń.
Temperatura przekraczała zapewne 20 stopni, a słońce wręcz parzyło jak u nas w kwietniu. Jakaś magia, czy aby normalna o tej porze roku?
W każdym razie prezent wszechświata dla nas. Rano góra Uczba migotała radośnie, a potem schowała się za chmurki, zresztą nie tylko ona – spektakl zakrywał się – na wieczór zapowiadali deszcze.
Gdy kładliśmy się na śniegu mieliśmy wrażenie, że leżymy na obłoczku samego Boga, mając kontakt z ziemią i Bogiem jednocześnie. Światy zlewały się w całość, nie było rozdzielenia, a my mogliśmy cieszyć się częścią boską i ziemską jednocześnie. I jedno i drugie było niezbędne do doświadczania tego stanu.
Gdy tak leżeliśmy na śniegu na niebie pojawiły się 2 kruki
„Dociera do Ciebie wysłane dawno temu wołanie Twojej duszy. Coś w Tobie chce być wysłuchane. Nasłuchaj przekazów i wypatruj znaków. Jesteś wzywany, by się przebudzić i odważnie pójść dalej. Zbliża się chwila wtajemniczenia. Zapowiadane są zmiany.
Nie oceniaj wydarzeń jako dobre i złe, lecz przyjmuj je tak jak przynosi życie. One wyrwą Cię ze snu.
Wołanie Twojej duszy o zmiany zostało wysłuchane. Skoncentruj się na środku, nasłuchuj przekazów swojej duszy. Wyostrz zmysły, nastaw uszy. Proś o znaki i prowadzenie.
Kruk przychodzi do Twojego życia, aby pomóc Ci rozświetlić cienie w Tobie, by przyciągnąć z powrotem zagubione części duchowe, by Cię prowadzić i dodać sił. Jako zwierze Mocy przyjmuje to co przychodzi. Nie próbuje niczego upiększać, ani niczego tuszować, lecz wszystko bierze takim jakim jest. Poddanie się przeznaczeniu, kapitulacja i zwracanie uwagi na znaki mogą wskazać drogę do nowych spostrzeżeń i uwolnienie z pęt. Złap wiatr w żagle i sam sobie pomóż. Teraz zsyłane jest Ci wszystko czego potrzebujesz, by zerwać stare więzy być szczęśliwym i zadowolonym z życia.
Wszystko co wydarza się w życiu służy mojemu dobru”
Opis kruka z książki zwierzęta mocy J. Ruland, M. Karacay
I gdy się jest w jedności ze Wszechświatem wszystkimi istotami dostaje się Tylko co co najlepsze dla siebie na ten moment. W przeszklonej restauracji na górze polecono nam wspaniały gruziński muskat składający się ponoć z 70 (?) odmian winorośli.
Wszystko było w harmonii, aż szkoda było wyjeżdżać. Jednak zaproszenie przyszło na 2 dni i nie polecano nam przedłużania pobytu.
Z łezką w oku pożegnaliśmy Svanetię i udaliśmy się dalej.
Jest to pierwsze miejsce w Gruzji, które urzekło nas nie spotykaną gdzie indziej w tym kraju, albo nie objawioną nam magią miejsca. Svamowie szczupli, niscy o pogodnych rysach twarzy, chodzący, prosto, dumnie, są tak inni niż Gruzini. Nigdzie po drodze nie spotykaliśmy tak życzliwie machających nam ludzi jak tutaj.
Cieszą się, że ludzie przyjeżdżają do nich i podziwiają to piękno, które oni mogli doświadczać od pokoleń.
A przyroda jest piękna, życzliwa i duchy bardzo łaskawe i pogodne. Cieszące się, że ktoś ich słucha, wtedy prowadzą i dają to co wydaje się niemożliwe.
Na pewno jest tu cudownie na wiosnę, latem, gdy można chodzić po górach, przyglądać się ludziom którzy ponoć zbierają zioła, szukać ich korzeni, szamanów, czy rytuałów i wtapiać w tę magię, w której jeszcze można przeczytać informacje z przeszłości.
Dlaczego są szczupli?
Dlaczego chodzą prosto?
Co spowodowało, że mimo izolacji przez wieki w dzisiejszym świecie potrafią fantastycznie się znaleźć?
Ile lat żyją lub żyli ich przodkowie?
Czy ich przodkowie dużo pili i palili?
Co jedli? Bo restauracjach są 3 potrawy narodowe : tj. Kudari – chaczapuri tylko z mięsem, cziszdwari czyli kotleciki z mąki kukurydzianej z serem, ziemniaki pure z serem – taki kleik. W sklepach ani w restauracjach poza solą z ziołami (typową dla Swanetii) nie ma żadnych ziół na herbatę, czy do potraw.
Ile się ruszali?
Jakie mają rytuały i czy ktoś ma namiar na ich szamana?
Namiary na swańską muzykę?
Jeżeli ktoś zna odpowiedzi na któreś z tych pytań, proszę o komentarz. Duchy opowiadały swoje historię, jednak poznanie tego wymaga sporo czasu, poza tym ciekawe są inne wiadomości.
My na ten czas byliśmy za krótko, aby samemu tego doświadczyć, zaobserwować, jednak ten lud jak i jego teren bardzo nas zafascynował i na pewno będziemy wgłębiać się w jego tajniki.
Kaukaz jest piękny bo, oddaje nam wszystko to co w niego wnosimy. Svanowie wiedzieli moim zdaniem o tym doskonale, dlatego tak pięknie przeżyli tam swój czas.
Teraz można im życzyć wszystkiego co najlepsze na nowej dla nich drodze życia.
My dziękujemy za ten piękny czas i zaproszenie w te strony. Zaproszenie które przyszło na dwa bardzo silne energetycznie dni – święto ognia i wody Imbolc (moje imieniny) i pełnię księżyca. Pokazując siłę tych miejsc, jednak taką miękką siłę opartą na sile działania bez wątpliwości. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękujemy
Idę swoją drogą z podniesioną głową, z pewnością, przejrzystością i lekkością .
W kierunku Wysokiego Kaukazu Swanetia
W kierunku Wysokiego Kaukazu Svanetia, Mestia 2 luty 2015
Pożegnawszy magnetyczne plaże, prawie po pięknym wschodzie słońca ruszyliśmy w miejsce dla którego tutaj tak naprawdę do Gruzji przyjechaliśmy do Svanetii.
We wrześniu, gdy wjechaliśmy pierwszy raz do Gruzji cały czas były deszcze w górach, a może czy przede wszystkim nie czuliśmy zaproszenia.
Od grudnia też gdzieś świadomie robiliśmy podchody do Svanetii, jednak nigdy się nie składało, nie było po drodze.
Jakiś czas temu Bartek, zaczął temat Svanetii, najpierw go ofukałam, w sumie bojąc się energii Wysokiego Kaukazu po gruzińskie stronie, a może inaczej nie chcąc integrować się z zastanymi tam energiami.
Ustaliliśmy, że jeżeli ja nie dostanę zaproszenia, to on pojedzie sam.
Zaproszenie pojawiło się dziś rano, gdy zobaczyłam ośnieżone szczyty Svanetii, poczułam, że czas odwiedzić rejon potężnych gór. Tym bardziej, że na najbliższe 2 dni zapowiadane było pełne słońce.
Z Ureki to 200 km ustaliliśmy, że nie musimy dojechać do Mestii, pojedziemy tak daleko jak poczujemy.
I tak zrobiliśmy pierwsze 100 km to droga komfortowa wiedzie wiosennymi dolinami, polami herbacianymi.
Wdzięczyły się palmy na tle ośnieżonych majestatycznie gór.
Drugie 100 km to jazda drogą poprowadzoną w półce skalnej, dobrze zabezpieczonej i w miarę dobrym asfalcie.
Pierwszą połowę przejechaliśmy prawie po suchym asfalcie, potem zaczął się śnieg i koleiny. Dolina ciasna, wręcz czuliśmy się wtłoczeni między góry. Droga dłużyła się.
Ile jeszcze? pytaliśmy co chwilę
I tak upływały kolejne kilometry, jednak coś ciągnęło dalej.
Aż nagle dolina zaczęła robić się szersza i zaczęły pojawiać się białe piękne śnieżynki. W pewnym momencie były już dookoła nas.
A my z wolna ośnieżoną drogą, wydrążoną półką skalną jechaliśmy dalej, gdy nagle pojawiła się Ushba (Uszba) 4710 m.n.p.m nazywana Matterholmem Kaukazu – uśmiechając się i zapraszając dalej.
Taki strażnik Svanetii, który majestatycznie spogląda po szczytach i w doliny.
Góra symbol, strażnik, a może miejsce mocy.
A może inaczej, gdy kto powie mi Svanetia powiem – Ushba i uśmiechnę się łącząc się telepatycznie z górą, która jest dla mnie symbolem tego miejsca i od razy powoduje wzrost energii.
Mestia powitała nas zachodem słońca przy prawie bezchmurnym niebie i prawie pełni. Od spotkania z Ushbą wszystko w nas radośnie śpiewało, a góry zapraszały do kontaktu.
Mestia kurorcik, z lekka wymarły o tej porze roku (choć Bartek miał inne zdanie – uważa że jeżeli hotele i lokale otwarte, choć puste ,to nie wymarłe ), choć nie zachwyciła nas, dużo się buduje nowych hoteli i z czasem cała przestrzeń zapewnie zostanie zabudowana.
Na szczęście mamy landrynkę więc jesteśmy wolni od szukania noclegu. Znajdujemy miejsce koło kościółka z widokiem na miasto , góry i napawamy się ich energią.
Bardziej gór niż miasta, a księżyc centralnie świeci nad nami.
Są to miejsca gdzie kiedyś mógł zamieszkać człowiek, który miał dobry kontakt z przyrodą, umiał w niej przeżyć, otwierając się na wyższe światy, energie z Boga. Z czasem pojawiły się dobrodziejstwa cywilizacji i ten człowiek ich zapragnął , a mając dobry kontakt z „górą” w miarę szybko je dostał.
Ale ich było wciąż mało i mało……
I tak jest w Mestii – ceny noclegów, usługi wysokie można rzec europejskie – przy średniej płacy w Gruzji 600 zł.
Chciwość wzięła górę nad duchowością, kontaktem z Bogiem, teraz już nie ma na to czasu. Teraz trzeba zarabiać pieniądze. W pieniądzach samych w sobie nie ma nic złego. Tylko gdy stawia się je ponad Boga, ludzi to ………….
Ciekawe czy tak będą przychodzić lekko i łatwo jak na początku?
A problem chciwości pewnych grup w Svanetii znany jest od wieków, kiedyś uważany był za coś złego. Teraz może wypływ jako pozytywnie lansowana cecha dzisiejszej cywilizacji.
A sama Mestia nas nie zachwyca, wieże na pewno dodają jej wyrazu, jednak wolę skupić swój wzrok na górach.
Księżyc oświetla ośnieżone szczyty dzięki temu możemy zobaczyć ich kontury, poczuć ich siłę i zapewnienie, że człowiek nie jest w stanie im nic zrobić na co nie pozwolą.
I tak się stało z nami, cały wieczór robiliśmy piękne zdjęcia zachodu słońca opartego o ośnieżone góry wraz z księżycem w pełni (istna magia wieczoru), z których byliśmy bardzo zadowoleni i może zamiast dziękować Bogu, duchom za piękne zdjęcia, poszliśmy we własne ego. Przegraliśmy je na komputer, sprawdziliśmy – jest przód jest tył. Czyli wszystko przegrało się. Skasowaliśmy na karcie.
I gdy zaczęliśmy wyciągać najlepsze na bloga okazało się, że brakuje zdjęć z całego wieczoru, od wjazdu w dolinę i spotkania z Uszbą aż do nocnych zdjęć wież (zostało jedno z małego aparatu).
Byliśmy zdezorientowali, wyszło nasze przywiązanie do zdjęć, nasze ego.
Wszystko co robię, potrafię, umiem oddaję Bogu i dziękuję za to.
To pierwsza bardzo silna lekcja tego pięknego regionu.
A co powoduje, że Mestia Svanetia jest taka fascynująca
Drogę do Mestii wybudowano dopiero w 1937 roku, dlatego przez wiele wieków była praktycznie odcięta od reszty, kraju.
Tradycyjne swanetiańskie domy (koshki) są jednocześnie minitwierdzami. Każdy posiada osobną wieżyczkę obronną pamiętającą czasy głębokiego średniowiecza. Jak podaje Lonely Planet, w Swanetii zachowało się 175 takich domów, większość z nich jest do tej pory zamieszkałych.
Grecki historyk i etnograf Strabon udziela następujących informacji na temat Swanów: „Są bardzo odważni i silni, panują nad niemal wszystkim dookoła i władają szczytami Kaukazu.“
Główne miejscowości Górnej Swanetii to Mestia, Etseri, Beczo, Kala, Latali, Lakhamula, Lendżeri, Mujhal-mulakhi, Ushguli, Ushguli, Fari, Tskhumari, Chuberi i Khaishi.
Swanetia posiada kilka szczytów o wysokości 4000–5000 metrów: Szchara (5068 m), Rustaweli (4960 m), Gestola (4859 m), Tetnuldi (4851 m), Uszba (4700 m) i Ailama (4546 m).
Część informacji, ze strony: http://www.odkryjgruzje.pl/miejsca/swanetia/
KLIMAT
Przy 2000 metrów nad poziomem morza klimat Górnej Swanetii jest wilgotny i zimny. Średnia roczna temperatura wynosi 5,7°C, średnia temperatura w styczniu wynosi -6,4°C, a w lipcu 16,4°C. Na obszarach Górnej Swanetii o najwyższej wysokości klimat jest wilgotny i brak tam prawdziwego lata.
Swanetia nigdy nie została zniszczona przez siły wroga.
Począwszy od czasów starożytnych, Swanowi rozwijali hodowlę bydła i uprawę roślin, a ich przekonania religijne i tradycje związane były z polami. Starożytni Swanowie byli znani ze swoich osad wieżowych, unikalnych odmian pszenicy i swojej własnej szkoły świętego malarstwa ściennego.
Swanowie tworzyli instrumenty muzyczne charakterystyczne dla regionu, a także rozwinęli tradycję rzeźbienia w drewnie, której przykłady można jeszcze dziś znaleźć w niektórych domach i cerkwiach. Stolarze nadal tworzą niesamowite meble przy użyciu tych samych tradycyjnych ornamentów dekoracyjnych.
Swanowie używali wełny owczej do wyłapywania złota. Wełnę mocowało się do deski zanurzanej w wodzie tak, aby wełna była na górze. Po wyjęciu z wody i osuszeniu złoto wypadało z suchej wełny.
Swanowie mają wielki szacunek dla rytuałów, które często dotyczą bóstw chroniących bydło i ludzi oraz dających płodność.
Swanowie śpiewają pieśni wielogłosowe o swoich przodkach, myśliwych, górnikach i hodowcach bydła. Swanowie mają również swoje unikatowe tańce.
Integralną częścią ubioru Swanów jest kapelusz.
Wyrażenia „Niech Bóg ma cię w swojej opiece” i „Niech Krzyż ma cię w swojej opiece” mają tu bezpośrednie znaczenie —nici nad głową osoby noszącej kapelusz uszyte są na wzór krzyża.
Zakopywanie w czarnym piasku
Zakopywanie na magnetycznej plaży 1 luty 2015
O zakopywaniu marzyłam od początku pojawienia się tutaj, jednak w zimnym piasku nijak.
Teraz dni stawały się coraz cieplejsze, piasek szybko się nagrzewał.
Podjęliśmy decyzję, że dziś opuszczamy hotel i jedziemy spać na plażę, a potem dalej Svanetia i Abchazja posyłają zaproszenia.
Czas tutaj był bardzo owocny, najbardziej owocny to program oceny innych i radzenia sobie z oceną przez innych. Mogę powiedzieć, że teraz jak „oceniamy” mówimy Ureki (o tym może jak wszechświat pozwoli pojawi się oddzielny post) , tak jak gdy zaczynamy „walczyć” pojawia się słowo Karvaczar.
I tak w tych energiach chciałam się zakopać. Poranek był chłodny bez słońca, jednak w ciągu dnia pojawiło się słońce, które powoli zaczęło nagrzewać piasek.
Poszliśmy na spacer, a gdy wróciliśmy – mówię – idziemy się zakopywać.
Wzięliśmy łopatę (bo trzeba zbierać cienką warstwę suchego piasku) worki, rurki i poszliśmy.
Piasek był już zimny, ale mimo wszystko chciałam na chwilę poleżeć w jego objęciach.
Bartek zaczął mnie zakopywać, nagle pojawił się jeden z synów gospodarzy.
Gdy mnie zakopał razem z głową, ten poszedł po resztę rodzeństwa. I zaczęli na mnie sypać piasek i chodzić dookoła.
Pojawiały się emocje braku zaufania do Bartka, Boga.
Czy on na pewno wie, że ma mnie pilnować.
Wyłączenie zmysłu wzroku, spowodowało wrażenie, że myślałam, że lata koło mnie tabun koni.
Z sekundy na sekundę traciłam zaufanie do Bartka, wszechświata, im bardziej traciłam zaufanie tym robiło mi się zimno, przypominałam sobie, że przecież mam na sobie zimny piasek.
I tak wtopiłam się w te niedogodności że w pewnym momencie stwierdziłam, że to nie ma sensu i z całą siłą podniosłam się po 11 minutach od zasypania.
Ileż razy rezygnuję, gdy inni próbują mi „wejść na głowę”? Starają się mi przeszkadzać.
A ja jeszcze nie mam takiej siły, że bez względu na okoliczności, tylko ze wsparciem wszechświata robię to.
Często dawałam siłę tym przeszkadzaczom, (teraz to rzadko, dlatego program mógł wypłynąć).
Pozwalam sobie iść za prowadzeniem wszechświata, bez względu na to co mówią, robią inni ludzi wokół mnie.
Pozwalam sobie ufać jego mądrości i prowadzeniu.
Dziękuję dzisiaj tej przestrzeni za ten czas, za tę lekcję, dzięki niej wiem czemu się bliżej przyglądać i nad czym pracować. Bo przecież stado dzieciaków nie pojawiło się przez „przypadek”
dziękuję
Dziś już noc na plaży, czujemy, że przestrzeń dla nas się tutaj zamknęła. Od paru dni tylko harmonizowaliśmy przestrzeń, czas teraz jako nowy człowiek podążyć dalej.
Z ufnością i błogosławieństwem dla innych idziemy przez świat, życie, ziemię……
A na plaży ognisko, szum fal, księżyc prawie w pełni i niesamowicie ciepła noc. Takie przywitanie na przestrzeni przyrody. Siedzieliśmy, siedzieliśmy w samych polarach, ciesząc się przestrzenią, zajadając smaczne tutejsze ziemniaki.
Gdy zaczynaliśmy oceniać, obgadywać innych zaświtała myśl, a może pytanie
Dlaczego tyle co oceniamy nie mówić o szczęściu, miłości radości, albo jeszcze dalej idąc być w tym, albo być tym?
Przesłanie świńskiej rodziny
Świńska rodzina styczeń 2015
Mając stały dostęp do elektrycznego zasilania naszego komputera robimy remanenty pieniędzy, rzeczy (Bartka mama teraz może nam przywieść rzeczy z Polski) i tak zaczęliśmy liczyć pieniądze, zastanawiając się nad tym , czy tyle ile wydajemy – czy to dużo, czy mało.
Czasami mając wręcz poczucie winy, że można przecież taniej.
A jak taniej, to czy na pewno w zgodzie sobą. Przecież nieraz doświadczaliśmy finansowego zaopiekowania wszechświata w sytuacjach gdy robiliśmy to co nam w duszy grało. Jednak gdzieś pojawiały się lęki, poczucia winy, inne emocje.
Wtedy pojawiła się ona – świńska rodzina, na pewno spacerowała po wiosce wcześniej, jednak w sposób dla nas niewidoczny. A od paru dni praktycznie codziennie widzimy ją przebiegającą kilkakrotnie.
Ojciec knur, mama maciora i dwójka maluchów, dostojnie, a przy tym z radością spacerują po okolicy. Tu coś skubną, tam coś skubną i z radością ruszają dalej. Nie martwiąc się o byt.
Uwielbiam jak biegają radośnie machając ogonkami. Z gracją i lekkością.
Pierwszy raz tutaj w Gruzji oglądam świnie biegające wolno i uważam, że są najbardziej radosnymi, energicznymi, dostojnymi zwierzętami, które są masowo zjadane. To już inny temat i tym razem go pominę. Bo świnie, nie przynosiły nam troski o ich los, czy o los ich braci i sióstr hodowanych w przemysłowych fermach, tylko przesłanie dla nas od Wielkiego Ducha.
Dlaczego ukierunkowujesz się na braki?
Ukierunkuj się na dostatek!
Określ co daje Ci szczęście i idź za tym, a cały wszechświat Ci w tym pomoże.
A świnie jako symbol i zarazem posłańcy przekazały nam, że gdy idziemy drogą szczęścia, jesteśmy zabezpieczeni na każdym poziomie, również materialnym i możemy z tego czerpać całymi garściami.
Dobrobyt i obfitość są dokładnie we mnie, one ukazują się w moim życiu teraz.
Afirmacja i opis z książki. Zwierzęta mocy J.Ruland. M.Karacay
Więc z radością, dostojeństwem będziemy podążać w kierunku naszego szczęścia, ciesząc się podróżą przez świat, a zarazem przez życie.
Dziękujemy tej cudownej rodzince na posłanie i życzymy, aby mogła żyć wolno do końca swoich ziemskich dni.
Mam nadzieję, że przyjdzie moment, gdy przestaniemy się zjadać nawzajem.
Hotel Wiktoria na magnetycznych plażach Ureki
Hotel Wiktoria na magnetycznych plażach Ureki.
Hotel Wiktoria, znajduje się przy samym morzu 50 metrów od wody (praktycznie na plaży). Na końcu miejscowości.
Składa się z 14 pokoików ( 3×3 osobowe, 1×4 osobowy i 10×2 osobowych ).
Każdym pokoju jest łazienka z prysznicem wychodzącym z umywalki, telewizor, klimatyzator , który zimą działa jako ogrzewanie, lodówka.
Ceny w poszczególnych okresach i dostępność można sprawdzić na stronie
tam też można zarezerwować i można je zobaczyć na zdjęciach.
Ceny zależą od sezonu. Najdrożej jest czerwiec- wrzesień, ale wtedy też najcieplej – temperatury często dochodzą 40 stopni.
Od października/ listopada do marca/kwietnia ceny mocno spadają ( ok.50 – 60 zł/ 2 osoby) i temperatury robią się niższe.
Można zamówić całodzienne jedzenie za 25 lari (ok. 50 zł), można żywić się samemu.
Z Warszawy – przez cały rok, a z Katowic od marca do października lata wizzair do Kutaisi , rezerwując stosunkowo wcześnie można znaleźć lot w całkiem fajnej cenie ( teraz zapłaciliśmy dla mamy 150 zł w jedną stronę).
https://wizzair.com/pl-PL/Search
Z Kutaisi do Ureki jest ok. 100 km – dostać się do niej można na 2 sposoby:
-
zamawiając transfer koszt ok 80 lari (160 zł.) w jedną stronę, do busa mieści się 7-8 osób – cena za cały bus
-
busem publicznym – marszrutką w kierunku Batumi – jeżdżą one z lotniska (cena około 20 zł osoba) . Jedziemy do Ureki i wysiadamy „Ureka stacja benzynowa Wissol”, przy znaku Ureki Magnetti 3 km i stamtąd należy zadzwonić do gospodarzy, którzy bezpłatnie już odbiorą stamtąd, można również iść na nogach, jednak to ok. 3 km
Sama Ureka po sezonie nie żyje, otwarte jest kilka sklepików, jednak najbliższa restauracja znajduje się na głównej drodze czyli – 3 km od hotelu.
Jest to idealne miejsce dla kogoś kto chce nacieszyć się zdrowotnymi właściwościami magnetycznego piasku i spokojem po sezonie. O czym pisaliśmy w linku:
http://brygidaibartek.pl/magnetyczne-plaze-morza-czarnego/
http://brygidaibartek.pl/autyzm-ani-pozytywna-historia-na-swieta/
Można robić sobie marszrutkami wycieczki do Batumi, Kobuleti, Poti, Kutaisi i czy nawet Tbilisi.
Gospodarze znają język Rosyjski, Azerski, Ukraiński, Gruziński.
Rzadko polecamy tak jakieś miejsce, jednak to ma kilka atutów w miarę sensowny standard do ceny jak na gruzińskie warunki i znajduje się na samej magnetycznej plaży.