Mongolia

now browsing by category

 

Warzywne ślimaki? Stachys affinis

Warzywne ślimaki??? Stachys affinis 

 

 

 

Stachys affinis (Stachys sieboldii) uprawiany jako warzywo w Azji.

 

Kupiliśmy w Ułan Bator z uwagi na to, że warzywo wyglądało jak ślimaki. Cena była kosmiczna ok. 50 zł za kilogram. Panie sprzedawały również te ślimaczki gotowe w sosie sojowym. Można rzec, że kiszone w sosie sojowym.

Ja również kupione ślimaczki umyte, surowe włożyłam do sosu sojowego. Po ok. 2 tygodniach spróbowaliśmy. Nasz sos sojowy okazał się za mocny, zresztą jak się potem zastanowiłam u Pań warzywa przeświecały przez płyn, a u nas schowały się w czerni sosu. Dlatego dla kogoś kto to by robił polecam, dobry sos rozcieńczyć tak aby prześwitywały warzywka przez sos lub użyć sosu mniej skoncentrowanego.

 

 

Ma on podobny smak trochę do topinamburu, więc zastanawialiśmy się jakby smakował topinambur marynowany w sosie sojowym?

Nie mam na ten moment dostępu do topinamburu, (choć u nas w domu całe pole – jakby ktoś potrzebował), jakby ktoś miał ochotę poeksperymentować to czekam na opinie. 

Wspomnienie Mongolii – piękny film o Mongołach

Szokująca ziemia Syberia droga do dojrzałości – wspomnienie Mongolii


 


 

Piękny film z niesamowitymi zdjęciami.

Za Mongolią już zatęskniliśmy, za cudowną Gobi. Jednak jak w każdym filmie pokazany jest wątek fabularny, nadający element dramaturgii.

Pierwsze co rzuca się w oczy to ukazanie mongolskiej pustyni jako tylko piaszczystej, kiedy w chyba grubo w ponad 90% to pustynia kamienista, często przechodząca w trawiastą półpustynię. Piaski, które widać na zdjęciach są największą atrakcją turystyczną Mongolii, po których również spacerowaliśmy link http://brygidaibartek.pl/przez-spiewajace-piaski-gobi/

Następna rzeczą, którą zauważyliśmy w czasie naszego pobytu jest to, że ziemia owszem – jest własnością duchów ( choć teraz bliżej stolicy to się zmienia), ale studnie już nie i wypas prowadzony jest blisko ujęć wody.

Patrząc na nawigację Soviet Military Map na której zaznaczone są zarówno koczowiska, jak i studnie ( a mapy te nie są aktualizowane co najmniej od 20 – 30 lat ), jurty nadal stoją dokładnie na miejscach zaznaczonych na nawigacji (widać dzieci dziedziczą studnie po rodzicach i pozostają dokładnie w tych samych miejscach ).

Drugą sprawą jest forma przemieszczania koczowiska, dziś we większości tego co widzieliśmy odbywa się to samochodami, zresztą przed praktycznie większością jurt stoją auta, często luksusowe.

Tak samo zganianie i doglądanie stad szczególnie na pustyni głównie robione jest przy użyciu motocykli. Głównym problem to srogie zimy, kiedy ginie czasem część zwierzat, nie mogących dogrzebać się przez skorupę śniegu i lodu do trawy.

Z naszych obserwacji wynika że połowa ludności mieszka w Ułan Bator, następne 20-30% w innych miastach, a reszta koczuje, a ten odsetek się zmniejsza, gdyż młodzież ucieka do miast, szczególnie Ułan Bator. Nie tyle może za lepszym finansowym życiem, ale na pewno za innym sposobem życia. Może bardziej wygodnym, jednak po prostu innym, każdy chce doświadczać zmian.

Nie chcę tutaj dawać programów, ale jakoś samo się nasuwa, że z czasem te wolne stada zastąpią obory i chemiczna karma. Tak stało się w wielu miejscach na świecie. Bo przecież gdy stada chodzą wolno, widać je, wydaje się że jest ich bardzo dużo, a w sumie zamknięcie zwierząt w oborach powoduje, że nie widać ich w przyrodzie, a mogą być dokarmianie karmą z drugiego końca świata. Miejmy nadzieję, że Mongolii pojawią się świadomi notable, którzy będą chcieli żyć że swoimi stadami, a prawo będzie sprzyjało koczowaniu.

Powoduje to również zmianę w duchowości, wierzeniach – choć ta zakorzeniona przez wieki wiara ma swój wyraz i część może z tego korzystać.

W Ułan Bator jest 15 restauracji wegańskich, centra Yogi, medytacji.

A Mongolia bardzo dynamicznie się rozwija, co oczywiście nie podoba się jej sąsiadom Rosjanom, którzy zawsze postrzegali Mongołów jako dzikusów, a teraz wręcz można powiedzieć że żyje im się lepiej niż w przygranicznych częściach Rosji.

Film pokazuje jeszcze jedną ważną rzecz – wolność.

Brak zależności od systemu, ale również brak oczekiwań. Energia idzie na gromadzenie własnej siły, bo ona daje przeżycie, a nie wiszenie na systemie i non stop wymagania co do otrzymywania. Socjalny system tworzy słabe jednostki, pamiętajmy o tym.

 

Uwalniam się od przymusu wyrywania innym energii, materii

 

Buduję własną siłę

 

Tak, tak pięknie pokazany młody Nieniec, który po 3 dniach wraca innym człowiekiem, człowiekiem, który zna swoją siłę i siłę boskiego, czy niezależnie jak to nazwiemy – prowadzenia.

Mają swoje zagrożenia, ale czy miasta ich nie mają?

Jeszcze jedno – jedzenie mięsa, powiedzcie mi jaka jest różnica między przyrządzonym kotletem czy kaszanką, a zjadaniem na surowo. Brzydzi Was to co widzicie?

Dlatego powstają miejsca gdzie nie widać zwierząt – ich życia, zabijania, stają się rzeczą, a nie żywą istotą.


 

Na koniec jeszcze jedna refleksja, przytoczona przez naszego największego ekstremalnego podróżnika Jacka Pałkiewicza,

 

Kiedyś łódki były z drewna, a ludzie z żelaza, a teraz odwrotnie.


 

Magiczna Gobi – tęsknimy za Tobą……

Omsk 28 listopada 2015

Pozdrawiamy z Omska zachodniej Syberii, gdzie w okolicznym uzdrowisku odpoczywaliśmy kilkanaście dni. Teraz jedziemy dalej na zachód.

Zaległości nadrobimy, bo czas tam to był czas do wewnątrz i nie tylko….

Powstał dzięki temu piękny pokaz zdjęć z pustyni Gobi za którą już zatęskniliśmy. Za Gobi, za Mongolią……

 

Mongolia – informacje praktyczne 4×4 i nie tylko

 

 

Kilka słów na temat przyjazdu do Mongolii swoim autem.

 

ZACHECAMY GORĄCO WSZYSTKICH POSIADACZY TERENÓWEK!!!

 

Jakie są plusy tego kraju:

– wybitnie nadaje się do swobodnego podróżowania po przyrodniczych zakątkach, nieskrępowanego obozowania, korzystania z milionów kilometrów pasterskich gruntowych dróżek.

– stopień bezpieczeństwa wyższy niż w Skandynawii (pomimo że na jednym z targowisk jakiś menelek świsnął nam namiot dla haraczu ).

– egzotyka (ostatki plemion nomadów żyjących w jurtach ze stadami niespotykanych u nas wielbłądów i jaków) w zasięgu jazdy swoim autem, przy podobnej florze bakteryjnej do europejskiej

– pomocne, opiekuńcze nastawienie ludności , przy jej małym zasiedleniu potężnego terenu – prawie podobnego do zachodniej Europy (Mongołów jest 3 miliony z czego połowa żyje w stolicy, ćwiartka po innych miastach)

– dobre paliwo diesla – nawet na mini stacjach na wioskach pustynnych w cenie około 3,7 zł

– w miasteczkach serwisy samochodowe wyposażone są dobrze, a mechanicy są zaradni jak nasi z dawnych czasów kiedy brakowało części i należało coś dorobić (a nie tylko opierający naprawy na sprzedaży części).

– internet mobilny z prędkością H+– działa w miastach i słabiej w miasteczkach (Mobicom – 5GB – 40 zł – na miesiąc)

– sklepy z żywnością we wszystkich wioseczkach, woda pitna 5l – średnio 4 zł, czysta pitna po przegotowaniu ze studni miejskiej lub wiejskiej ok. 1 zł za 20 litrów ( w przyrodzie piliśmy tylko wodę z jeziora Chupsgul , inne miejsca są mocno zanieczyszczone odchodami zwierząt ).

Jakie minusy:

– dla wegetarian – brak pokarmów podawanych w jadłodajniach (poza 20 wegańskimi w Ułan -Bator i innych miasteczkach na terenie całego kraju – narodowym pokarmem jest mięso i ser – nawet we wiosce można kupić świeży mięsny posiłek całkiem sporych rozmiarów za ok. 10 – 12 zł).

– wysokie ceny warzyw i owoców ( jabłka 10 do 20 zł za kg).

– w lipcu jeszcze były komary i na stepie i na pustyni i w lasach i nad wodą!!!

 

Brak asfaltu nie uznajemy za minus, po to tu przyjechaliśmy – aby jeździć w terenie.

 

Kilka słów o przygotowaniu auta

Poza oczywistą ogólną sprawnością , szczególnie zawieszenia, należy zastanowić się nad doborem opon. POMIMO ŻE BYŁEM DO TERAZ ZWOLENNIKIEM OPON TYPU AT, I MIMO ŻE NA TAKICH WŁAŚNIE OPONACH PRZEJECHALIŚMY OK. 10 TYSIĘCY KM PO TERENIE SAMEJ MONGOLII – POLECAM JEDNAK NA WYPRAWĘ TYTAJ MOŻLIWIE NAJLŻEJSZE OPONY TYPU MT . Zdaję sobie sprawę że należy dojechać asfaltem kilka tysięcy kilometrów przez Rosję, jednak w Mongolii rumosz skalny po którym się jeździ jest ostry, znacznie ostrzejszy niż w Maroku, po opadach deszczu ziemia zamienia się w niezwykłą maź (dość szybko schnącą …ale), a trawersów w górach nie brakuje, do tego wszechobecna tarka. Opony MT dadzą większy komfort trakcji i psychiczny szczególnie dla samotnych podróżników – choć da się też jeździć w AT-ekach (złapaliśmy dwie gumy – pierwsza to klasyczne przebicie – naprawa na licznych punktach wulkanizacji ok.10 zł, druga to przecięcie na kamieniu – nowa opona praktycznie do niczego – podratowana dużą łatą i dętką jechała dalej na zapasie.

Jeżeli połączy się wyjazd z wizytą na zachodniej Syberii , dobrze mieć twarde opony ze względu na wykroty w asfalcie o ostrych krawędziach w które czasem wpadałem na bocznych drogach, a na tych jeszcze odleglejszych po deszczu robią się błotne rynny (Zachodnia Syberia to bogaty biotop rzek , jezior i bagien).

Dobrym pomysłem może być przejazd przez Rosję na AT-ekach i zmiana ich na MT- ki wraz z pozostawieniem ich w przechowalni opon – pod tym względem serwisy w miastach rosyjskich wyglądają tak samo jak w Europie.

Szczególnie należy sprawdzić gumy na wahaczach, i wymienić na nowe ze względu na mocną tarkę (nasze przednie 5 letnie nie wytrzymały – tylne dwuletnie dały radę).

Polecamy snorkel z filtrem cyklonowym – takiego pyłu nie znaliśmy wcześniej – w Maroku jest i tylko tyle. Uszczelki w drzwiach też lepiej sprawdzić ze względu na szczelność pyłowo-wodną. W czasie przejazdu przez rzekę woda nalewała się nam do kabiny.

Do przejazdu przez Mongolię nawet po drogach asfaltowych obowiązkowa jest nawigacja, zdarza się bowiem „przerwa w asfalcie” np. w drodze z Ułan–bator na pustynię Gobi i wtedy otaczają nas miliony wyjeżdżonych śladów – należy wybrać właściwe. Polecamy PYŁOSZCZELNE nawigacje i dobrze jak są jeszcze wstrząsoodporne wraz ze ściągniętą mapą na stałe na twardy dysk urządzenia (w mniejszych miejscowościach jest wolny internet, a w przyrodzie go brak ). My mieliśmy dwa urządzenia: smartfon evolveo – pancerna wersja, pyło-wodno-wstrząsoodporna – dobrze się sprawował, ale miał tylko mapę tom-toma i nie wszędzie był w stanie nawigować. Drugi to tablet sony z3 – pyło-wodoszczelny, niestety na wybojach resetował się. Lepszy ze względu na duży ekran i mapę Soviet Military Maps Pro – wektorową, obejmującą przeszkody terenowe , poziomice , góry – nieco przedawnioną ze względu na zmianę przebiegu niektórych dróżek gruntowych – ale niezastąpioną. Mapa papierowa też jest dobra – lepiej ją kupić w Polsce, bo w Mongolii szukaliśmy jej przez pierwsze 3 tys. kilometrów podróży i dopiero dostaliśmy ją w prezencie w stolicy.

Kanistry na wodę pitną i techniczną są ważne – w przyrodzie czystej jest mało – szczególnie na Gobi. Podobnie kanistry na paliwo są cenne przy wjeździe do Mongolii , ponieważ w Rosji cena paliwa to ok. 2,2 zł a w Mongolii – ok. 3,7 zł – natomiast jest ono dostępne w dobrej jakości prawie w każdym ludzkim siedlisku i zabieranie w teren potężnych zapasów jest zbędne.

Drewno na ognisko występuje tylko na północy kraju oraz okazyjnie przy rzekach na stepie i oazach pustyni Gobi – entuzjaści wieczornych biwaków muszą wozić go ze sobą (uwaga! W Mongolii występuje – również na pustyni Gobi – kontynentalna zima do minus 40 stopni Celsjusza – z niewielką ilością 10 – 20 cm śniegu (w górach jest więcej) i silnymi wiatrami od czasu do czasu!!!, nawigowanie po zawianych gruntowych dróżkach może być trudne, wręcz niebezpieczne, brody zamarzają i jak to mieliśmy okazję sprawdzić można się spotkać z załamującym się lodem pod kołami i tonącym tyłem auta – to co latem jest proste jesienią i zimą niekoniecznie!)

 

Tak poza tym warto zrobić sobie zakupy ubrań zimowych. Znają się tu na ciepłej odzieży, począwszy od bielizny z wielbłąda, kaszmira i jaka – do zewnętrznych – niby prostych np. pancernych spodni bawełnianych podszytych polarem (chodzę w nich przy minus 20 stopniach bez leginsów). Słaba jest w tym kraju tradycja jedzenia chleba , dlatego jest raczej dostępny okazyjnie, zamiast niego wszędzie można kupić nori do suszi w dobrej cenie, za pomocą którego robią kanapki. Koreańskie produkty żywnościowe są tanie i dobrej jakości np.: tofu jest z fermentowanej soji , a nie jak w Polsce z …mielonej…ledwo strawialnej…, podobnie restauracje korańskie – liczne w Ułan-Bator – dla nas egzotyczne w smaku, w przyzwoitej cenie.

 

Mongolia żegnała nas w przestrzeni jedności serca

Pożegnanie z Mongolią w przestrzeni serca 1-2 listopada 2015

 

 

 

Czy lubimy się z nią żegnać???

Chyba dlatego pożegnania się długie, jak kolejki na granicy.

A z klasztoru pojechaliśmy w kierunku Darhanu z planem, ( a może bez planu), aby przekroczyć granicę.

Po ostatnich paru dniach emocji czułam się zmęczona, Bartek jednak bardzo chciał w nocy wyjechać z Mongolii.

Gdy mijaliśmy jedno z naszych „ulubionych” noclegowych miejsc (ok. 40 km od granicy) , pojawiła się nutka tęsknoty za snem, no ale może czas wyjeżdżać, fakt granica potrzebuje energii, ale …..

Pomachaliśmy naszemu miejscu i ……..

Jakieś 2-3 km dalej Bartek stwierdził:

– Wiesz może jednak masz rację prześpijmy się, a jutro pojedziemy na granicę.

Ile zrobiło mi to radości, znaleźliśmy nasze ulubione drzewo i ulokowaliśmy się do snu.

 

 

 

Spaliśmy twardo chyba do 10 rano.

Gdy już praktycznie się zbieraliśmy po kolejnej nie widzieć czemu herbatce, podjeżdża do nas terenówka.

– Czy trzeba Wam coś pomóc – pyta po angielsku Europejczyk, jak się potem okazało Holender.

– Nie trzeba – spaliśmy tutaj – odpowiedzieliśmy zgodnie z prawdą.

– Ok. 2 km stąd jest święte drzewo i przestrzeń matki ziemi – powiedział zachęcając do odwiedzin.

Najprawdopodobniej myślał, że stoimy w polu, bo nie możemy tam trafić.

Anioł, którego przysłało to miejsce, abyśmy go odwiedzili.

Dokładnie wytłumaczył nam drogę i razem ze swoimi pasażerkami pojechał w kierunku Ułan Bator , gdzie mieszka w dotykającym do stolicy parku narodowym.

Chcieliśmy rano przekroczyć granicę, ale teraz przestało to mieć znaczenie! Skoro ktoś kto wraca z tego miejsca, nadkłada drogi – podjeżdża do nas, namawia abyśmy tam pojechali to na pewno to ma sens.

Czasami nie mogę przestać się dziwić cudom wszechświata, a miejsce znajdowało się za górką naszego „ulubionego” miejsca ok. 500 metrów w linii prostej. Niesamowita przestrzeń ogrodzona chorągiewkami, której głównym aktorem była piękna sosna.

 

 

 

Już samo wejście w tę przestrzeń powodowało, że wchodziło się do innego świata, niby na zewnątrz głośnego (słychać było drogę, pilarzy) jednak o niesamowitej wewnętrznej ciszy.

Dookoła ptaki latały ciesząc się z naszej obecności, a może z darów przyniesionym duchom. Świat ludzi i Bogów, jak niesamowicie żegna nas Mongolia, nie mogliśmy się nadziwić.

Ptaki przelatywały metr nam nami patrząc nam prosto w oczy, czasami siadały na gałęzi okolicznych drzew jeszcze bliżej. Słońce świeciło ogrzewało przestrzeń i nas.

Czy tak wygląda raj………???

 

 

 

 

Ustawmy dlaczego nie działam ze świadomością ???

Okazało się, że jedyną formą mojej świadomości był bunt i przekora, przekora była formą wyrażenia buntu, działanie na zasadzie przeciwieństwa, dawało spójną linię działania, bo sama nie miałam wyraźnie narysowanej drogi, powstała mieszanina celów rodzinnych, społecznych i moich i ……….

Bunt przekora, zdanie na każdy temat jako forma własnej tożsamości

 

Uwalniam się od wyrażania siebie przez bunt i przekorę

 

Określam jasno co chcę zgodnie z moim sercem i idę za tym

 

Przestrzeń wspierała każde słowo, obrazy przechodziły przez umysł

Tak zawsze miałam być na maksa racjonalna, poukładana

A to co chciałam zawsze było szalone, niepoprawne, to co było moje nie było akceptowane, nie było racjonalne.

 

Uwalniam się od przymusu kierowania rozumem w moim życiu

 

Kieruję się sercem w moim życiu, jestem szalona i zwariowana

 

Gdy to wypowiadałam siedzący przez cały czas kruk na drzewie zabulgotał (nie zakrakał, wyraził się w inny sposób).

– Cały wszechświat cieszy się z mojej zmiany – zawołałam radośnie i zatańczyłam z moją podświadomością.

 

Potem przyjrzeliśmy się umysłowi, który wyrażał się w buncie, a na końcu sercu, które totalnie nie miało otwartej drogi do działania.

Gdy to wszystko poodkręcaliśmy i z radością krzyknęłam:

– Idę drogą serca – kruk odleciał …

 

 

Przestrzeń się zamknęła, transformacja się dopełniła

 

Bartek zechciał otworzyć otwarcie serca na uczucia i emocje.

Porównywany zawsze ze zdolnym, nieruchliwym bratem, czuł się źle w swojej skórze.

Mając do dyspozycji masę talentów – jak większość wstążek na drzewie , skupiał się na tym co miał brat, a czego on nie miał. Na tej jednej żółtej wstążce, której nie posiadał, mimo, ze posiadał innych z 1000. Jednak tamte nie były istotne, bo nie były akceptowane przez najbliższych.

 

 

 

 

Uwalniam się przymusu bycia tym kim nie jestem

 

Pozwalam sobie odkrywać swoją własną naturę i skupiać na swoich talentach.

 

Talenty Bartka, były postrzegane jako złe, a on sam jako wielki kłopot. Gdyż np. wgląd w to jacy są najbliżsi, powodował masę problemów, szczególnie gdy mówił, że jest w rzeczywistości inaczej niż oni chcą mu powiedzieć.

Tak samo jak jego dynamika i zamiłowanie do sportu.

Spowodowało to odcięcie od duchowości i wadę krótkowzroczności.

Szacunek najbliższych tylko do drogi ”umysłu” spowodował, że zamknął się na uczucia…

 

Uwalniam się od bycia kłopotem w życiu dla innych

 

Uwalniam się od podążania drogą umysłu.

 

Otwieram się na widzenie najbliższych takimi jakimi są

 

Otwieram się na wyrażanie uczuć i idę drogą serca

 

 

Gdy tak ustawialiśmy pojawił się piękny dzięcioł, który przychodził coraz bliżej i bliżej przynosząc największe przesłanie od wszechświata

 

 

 

 

Wiesz i opis z książki Siła zwierząt . J Ruland

 

Stuk-puk do drzwi domu Twojego stukamy,

wewnętrzny relikwiarz Ci otwieramy,

wchodź, wchodź, drzwi są już otwarte!

Przestań czekać i tylko mieć nadzieję,

działaj, bądź aktywny w Twoim istnieniu!

My, dzięcioły, bardzo Cię dziś prosimy –

posłuchaj nas, jeśli chcesz świat swój zmienić,

na nowo go ukształtować obrzeżyć,

tylko zacznij tę pracę od siebie,

z sobą najpierw musisz się zmierzyć,

drzwi serca już stoją otworem.

W takt uderzeń serca rytm Ci wybijemy,

przy którym każdy przyłączyć się musi.

Przyjrzyj się swemu światu marzeń

zobacz, jak wszystko tam początek brało.

Na dole, pośrodku i w górze przecinek,

wszędzie wszystko ze sobą jest splecione.

My te stare wzorce wzorce i postronki rozwiążemy,

Twój rewir oczyścimy wolnym uczynimy,

zaraz zawołamy tu miłość i przemianę.

Obudź się ! Bądź aktywny ! Czas działać!

Niech tak się stanie!

 

Podążam za głosem mojego serca i urzeczywistniam marzenia

 

Bicie serca prowadzi mnie do źródła spełnionego życia, pełnego miłości i radości.

 

I tak nasz przyjaciel pokręcił się koło nas i gdy skończyliśmy ustawienie odleciał i już się nie pojawił.

 

Miejsce naszej przestrzeni serca.

 

 

 

 

Spędziliśmy w nim parę godzin obserwując ptaki, wiewiórkę i stapiając się z tą niesamowitą przestrzenią.

 

Wszystko tu miało swój przekaz, w sumie jak w życiu- gdy popatrzyło się się uważnie, każda najdrobniejsza część wszechświata miała swój przekaz, dla nas i my zapewne dla niej. Wszystko było najlepiej jak powinno być.

 

 

 

 

 

Gdyby nie fakt, że na jutro zapowiadali załamanie pogody (a sprawdzają im się praktycznie prognozy w 100%) zostalibyśmy na dłużej.

A tak dziękując za ten cudowny czas udaliśmy się powoli w kierunku granicy w Altanbułag,

która powitała nas kolejką i pchającymi się Mongołami. Tak jak w ustawieniu Bartka na pustyni, gdy się jest w koleinach życia, zawsze ktoś pcha i my też musimy pchać innych. Zostawienie przestrzeni może być niebezpieczne…..

Bo ktoś może ją nam zagrabić…..

Zostawienie pół metra przestrzeni między autami powodowało stukanie o auto i wręcz molestowanie o podjechanie do przodu.

Bo ktoś może się wepchnąć i zapewne to zrobi i co wtedy???

Przypomina mi to Warszawkę, gdzie z punktu widzenia osoby wychowanej na Śląsku byłoby dużo mniejsze zatłoczenie, gdyby większość kierowców myślała co robi na skrzyżowaniu, i czy nie zablokuje innych – a nie pchała się tylko blokując innym wjazd.

 

 

Wszystko jest jednością, nie ma separacji…….

 

Mongolia trzymała nas, a może my jeszcze chcieliśmy być w jej energii…??? Nawet takiej mało ciekawej jak granica????

 

Po 7 godzinach udało nam się znaleźć po rosyjskiej stronie…………….