PROGRAMY UMYSŁU

now browsing by category

 

Meteory – ortodoksja – druga odsłona

Meteory – ortodoksja – druga odsłona 7 marzec 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Stan wysoko energetyczny i od razu pojawiła się odpowiednia osoba. Obok w namiocie zamieszkał Francuz, który na rowerze od 2 miesięcy jedzie przez świat. Podobny do nas, więc rozmowa przeciągnęła się w długi czas przy tureckiej herbatce. Podziwiamy go, bo w nocy było 3 stopnie, a on dzielnie śpi, podróżuje śpiąc w namiocie.

Rankiem podjechaliśmy do monastyru świętej Barbary prowadzonego przez siostry.

Okoliczne pagórki pokryły się śniegiem, wczoraj odsłona mglista, dziś lekko śnieżna w oddali.

Monastyr sióstr maleńki, siostry sprzedają miód, kosmetyki, zioła. Po medytacji kupię sobie – pomyślałam, poszliśmy do kościółka – w przeciwieństwie do dwóch w których byliśmy wczoraj – jeszcze nie odnowionego i zatopiliśmy się w medytację.

Czuć było napięcie, jednak medytowało się się lekko. Przychodziły informacje, że mamy funkcjonować w 5D. Zresztą pisze mi się dobrze w energii 5D, gdy schodzę do 3D mam problem coś napisać – przykładem jest końcówka Turcji i początek Grecji.

A teraz pisanie idzie samo, tak jakbym ja tego nie robiła, tylko ktoś inny pisał moimi rękami.

I tak zatopieni w medytacji słyszymy głos siostry zaniepokojonej co robimy tak długo w ich przestrzeni?

Ortodoks? Katolik?

Katolik – odpowiedziałam i zatopiłam się dalej w medytacji, nie chcąc tłumaczyć całej swojej duchowej drogi.

Po jakiś 10 minutach siostra wróciła, pochrząkała i pokazała, że mam wyjść, mimo że monastyr otwarty do 14, a była dopiero 10-ta.

Nie należymy do sekty więc nie możemy tu być”.

Nie daj się ściągnąć do 3D – usłyszałam głos

Ileż razy w takich momentach skupiałam się na tej osobie i pozwoliłam zmienić mój stan wibracyjny.

 

Nie pozwalam innym ingerować w mój nastrój

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Teraz popatrzyłam na to jaka lekcja z tego płynie.

Po pierwsze dzielenie ludzi na należących do takiej sekty czy innej, otwarcie tylko na swoich, na maksa zachowywanie starego w nowych czasach, brak otwartości na nowe,

Po drugie chcemy tworzyć swój świat, a czasem podpinamy się pod inny, ograniczony masą nakazów i zakazów.

Jak każda religia, system wartości.

Taka sztywność zewnętrza i wewnętrzna na świat i ludzi. Dzielenie świata, a przecież pracujemy nad jednością.

 

Ty jesteś innym mną

– jak mówią szamani ameryki południowej.

 

Z elastycznością patrzę na świat i ludzi dostrzegając nauczycieli w każdym spotykanym człowieku, a tym co umiem chcę dzielić się z każdym, bez oceny czy to zrozumie czy nie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pamiętam sytuację, jak umarł mój ojciec. Byłam w emocjach i bardzo zdziwiła mnie cena pogrzebu , wręcz zapytałam czemu tak drogo.

Zamiast wytłumaczenia dostałam agresję sekretarek księży, że jak mi się nie podoba – mogę ojca nie chować.

Wzbudziło, to jeszcze większe moje emocje, gdyż ojciec był bardzo szczodry dla kościoła.

Panie stwierdziły, że skoro nie jestem katoliczką to mam nie wchodzić do kościoła na pogrzebie.

 

Wychowaliśmy się w takiej ortodoksji duchowości, walki między religiami, zarówno fizycznie jak i energetycznie, straszenia Bogiem, wyższości katolicyzmu nad innymi religiami . Tak gdzieś nakazywano nam żyć.

 

Teraz dzięki tym siostrom znów wydobyło się to na światło dzienne pokazując, że to nie nasza droga.

 

Pozwalam sobie odnosić z szacunkiem do drogi innych ludzi, szczególnie duchowej niezależnie jaka by była.

 

A kosmetyków nie kupiłam, gdy siostry zamknęły sklepik. Moje duchy uznały, że to nie dla mnie.

 

Dziękujemy za ten czas, za te lekcje.

 

Gdy wychodziliśmy od sióstr zaczął sypać śnieg, który pokazał, że każdy z nas jest inny, jak te spadające na ziemię płatki śniegu.

 

Pozwalam sobie żyć jak chcę i innym żyć jak chcą

 

I jeszcze jedna płynie z tego lekcja, że jak już puszczam na coś intencję, to jestem konsekwentna w tym co robię, a nie jak siostry, które zapraszają do odwiedzenia klasztoru (wstęp 3 euro), a potem każą w godzinach otwarcia monastyru wyjść osobie, która sobie cicho i grzecznie siedzi nie przeszkadzając niczemu i nikomu.

 

Jasno i konkretnie określam moje intencje wobec siebie i innych.

 

I tak oczyszczeni ruszyliśmy do kolejnego monastyru Vaarlam. Tutaj już na początku bawił się z nami pies, a potem kot. Na dziedzińcu szły roboty budowlane, więc magii nie było. Gdy weszliśmy do kościółka powitały nas otwarte drzwi przy zacinającym na zewnątrz śniegu, stanowiło to wyznawanie do medytacji.

Siałam na krzesełku i poczułam jak całe ciało puszcza, zaczęłam czuć lekkość i otwartość. Roboty budowlane powodowały, że czułam jakby jakieś wiertła czyściły moje stawy z nagromadzonego szlamu powodującego przymus sztywności.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Staw za stawem stawał się czysty i elastyczny, gotowy na nowe życie.

 

Pozwalam sobie na otwartość i elastyczność w życiu.

 

Gdy wyszliśmy Bartek jeszcze starał się zrozumieć zachowanie sióstr, jednak czy zrozumienie kogoś to nie próba wejścia w jego świat i świat oceny ?

Co zostaje ?

 

Mam współczucie, szacunek, miłość do wybranej przez innych drogi.

 

A aby dopełnić elastyczności ciała, w sklepiku kupiłam herbatkę ziołową na artretyzm.

 

I tak otwarci na nowe, z lekkością i elastycznością podążyliśmy dalej….

 

Monastyr Agia Trias, który jest najtrudniej dostępny dla turystów, powitał nas słodkościami przy wejściu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Byliśmy sami, obeszliśmy skromny dziedziniec podziwiając ogródki zawieszone nad przepaściami, w środku cela mnicha do obejrzenia. Na zewnątrz hałas miasteczka znajdującego się poniżej, a wewnątrz skromnego kościółka taka cisza, że słychać silny głos swojego mózgu. Taki balsam, ukojenie dzisiejszego dnia. W pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać czy mieszkają tutaj mnisi?

Cisza, brak sklepiku z pamiątkami, takie miejsce gdzie najważniejsza jest kontemplacja.

Pierwszy z klasztorów w którym poczułam jak żyli, czy nadal częściowo żyją mnisi.

Przestrzeń w której nie ma nic, a jest wszystko zarazem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dziękujemy temu dniu za kolejne pokazanie nas samych.

A na nocleg pojechaliśmy na wzgórze nad miasto, aby sycić się przestrzenią dookoła.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Meteory świat bogów i świat ludzi – pierwsza odsłona – uwolnienie od cierpienia

Meteory świat bogów i świat ludzi – pierwsza odsłona – uwolnienie od cierpienia. 5-7 marca 2015

 

Świat bogów czy świat ludzi.

 

To co ludzkie wyłania się z boskiego.

 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Mgła dookoła. Wczoraj wieczorem w bardzo trudnych energiach przejeżdżanych miejsc i własnych dojechaliśmy do Meteorów. Pogoda się psuła zapowiadali na najbliższe dni siedem stopni Celsjusza i deszcze. Magiczna, słoneczna Grecja, która na razie daje nam popalić psychicznie, jeszcze pogodowo chce nam dołożyć. Meteory, byłam w nich 15 lat temu na krótkiej wycieczce i uwiązałam energię, że wrócę na dłużej.

Czy teraz?

Miasteczko poniżej może i sympatyczne, ale wymarłe, nie sprawiało radosnego wrażenia. Gdy wjechaliśmy na drogi wiodące do klasztorów zobaczyliśmy w pełnej krasie okolicę, która gdzieniegdzie próbowała się schować za chmurami, a potem znów pokazać. Wszystko zaczęło znów tańczyć. Aparaty fotograficzne poszły w ruch.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jak pięknie, jak majestatycznie, jak cicho i spokojnie – dźwięczało w naszych głowach.

W tym nastroju znalezienie miejsca na nocleg nie stanowiło problemu, pojawiło się kilka. Wybraliśmy jedno, w głębokim zakolu drogi wiodącej pod same drzwi monastyru Świętego Stefana., z widokiem na okolicę. Zasnęliśmy, a wszystko również zanurzyło się we mgle.

Obudziliśmy się w podobnej aurze. O landrynkę krople deszczu delikatne wygrywały swój rytm, a okolica raz stawała się wyraźna i ostra innym razem tonęła we mgle i chmurach.

Budząc niewiadomą co w niej jest, kiedy się odsłoni.

Ostrość kształtu nie zajmowała naszego umysłu, mogliśmy poddać się kontemplacji przestrzeni wokół, mocno turystycznej, a tak spokojnej o tej porze roku.

Wędrówkę po monastyrach rozpoczęliśmy od Wielkiego Monastyru, rano tzn. o 9, gdy jest otwierany dla turystów, zamigotał…..

Weszliśmy z paroma Azjatami poddając się ciszy miejsca.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Magia o którą trzeba walczyć, malowidła świętych męczenników. Fakt, radzenie sobie z cierpieniem jest ok. oraz brak przywiązania do niego – też, ale nadawanie temu wielkiego znaczenia i dawanie temu uwagi, że święty – to musi być męczennik – to już przesada.

Gdy siadłam do medytacji w kościele zaczęło być mi strasznie niewygodnie.

Ponoć cierpienie uszlachetnia, powoduje że jesteśmy Tu i teraz, a tu i teraz to znaczy bliżej Boga.

Ale czy przez cierpienie możemy być bliżej Boga?

Fakt, gdy cierpimy jesteśmy na 100% tutaj – jesteśmy tylko teraz.

Im większy ból – tym bardziej jesteśmy Tu i Teraz.

Jednak czy nie ma innej drogi, by być tu i teraz blisko Boga?

Analizuję całe moje buddyjsko-chrześcijańskie doświadczenia cierpienia cielesnego.

W cierpieniu jesteśmy Tu i teraz, ale w błogości i świadomości również jest tak.

 

Dlatego mając wolną wolę wybieram błogość i świadomość.

 

Uwalniam się od przekonania, że cierpienie jest najlepszą drogą do Boga.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I tak poddając się medytacji, spacerom po tarasikach klasztornych, gdzie czasami pokazywała się najbliższa okolica, a czasami tonęła we mgle i deszczu, spędziliśmy całe przedpołudnie.

Radując się magią i uwalniając stare przekonania.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Na popołudnie pojechaliśmy do żeńskiego monastyru świętego Stefania, aby zagłębić się w medytacji.

Aby już coraz z większą siłą wejść w siebie, bez zagłębiania się w problemy otoczenia i świata, na które nie mamy wpływu.

Rok temu w czasie Wielkiej Nocy http://brygidaibartek.pl/wielko-piatkowa-koterka/ do naszego życia zawitał swoimi książkami o pysze i pokorze prawosławny grecki starzec Paisjusz – w styczniu został ogłoszony świętym. Wszędzie można kupić jego książeczki (niestety po grecku) jednak ikon jeszcze niewiele, obrazków wcale. Zagaduję siostrę w sklepiku o ikony Paisjusza. Siostra nieśmiało patrzy pod stolik.

Ikon jeszcze nie ma – odpowiada

dopiero będą je malować – dodaje,

a obrazków z jego wizerunkiem – dopytuję

siostra nieśmiało wyciąga pogięty obrazek Pajsjusza i ku mojej radości wręcza mi go.

Mówisz i masz – dodaje gdzieś wszechświat…….

 

Twoje słowa mają moc – pamiętaj o tym

 

Pajsjusz podróżuje cały czas z nami w postaci książki, teraz dodatkowo patrzy na nas z przedniego kokpitu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dziękujemy za te cuda, które dzieją się wtedy, gdy jesteśmy w stanie wysokiej wibracji. Dodatkowo w czasie dnia zawitaliśmy do miasteczka, gdzie na dzień dobry dostaliśmy po jabłku.

Takie maleńkie cuda.

Kolejny przykład na to jak wszechświat o nas dba gdy jesteśmy w stanie 5D.

Jakże ważna jest dla nas książka „Niebo z Hathorami”, którą zamieściliśmy na blogu http://brygidaibartek.pl/niebo-z-hathorami-e-book/

jest według nas dobrym przewodnikiem do świata 5D.

 

Dziękujemy za ten piękny dzień, który był wytchnieniem w czasie aklimatyzacji w Grecji, Europie.

Dziękujemy za pokazanie kolejny raz, że w świecie 5D pozornie niemożliwe staje się możliwe.

A na nocleg tym razem pojechaliśmy do już z lekka kwitnącego sadu z widokiem na monastyry, niedaleko Kalambaki, by w oparciu o skały oddać się kontemplacji otaczającego świata.

 

A o Meteorach troszkę w Wikipedii

 

Na szczytach skał umiejscowiony jest zespół prawosławnych klasztorów(monastyrów). Początkowo wszelkie materiały potrzebne do budowy i życia mnichów wciągane były na linach, również odwiedzający mogli dostać się do monastyrów jedynie w taki sposób. Obecnie część z monastyrów udostępniona jest dla zwiedzających i dla ich wygody wybudowano schody i pomosty.

Pierwsze wspólnoty religijne pojawiły się w Meteorach pod koniec X w., mieszkając w jaskiniach i pustelniach.

Legenda głosi, że św. Atanazy, założyciel Wielkiego Meteora (Megalo Meteoro), najstarszego monastyru, wzniósł się na szczyt na skrzydłach orła. Tak czy inaczej, założył on pierwszy klasztor w 1336. Było to podczas wojen Bizancjum z Serbią i klasztory były dobrym, bo niedostępnym, schronieniem. Ukrywał się tu m.in. Jan Paleolog – następca tronu serbskiego. Okres świetności klasztory przeżywały za panowania osmańskiego sułtana Sulejmana Wspaniałego (1520–1566).

Monastyry gromadziły wtedy ogromne skarby, czerpiąc zyski z posiadłości ziemskich w Tesalii, Wołoszczyźnie i Mołdawii.

Od XVIII w. klasztory zaczęły podupadać (głównie na skutek kłótni opatów orazerozji nieumiejętnie budowanych i konserwowanych budynków). W sumie wybudowano 24 klasztory (każdy na innej skale). Współcześnie tylko sześć klasztorów jest zamieszkanych i toczy się w nich normalne życie monastyczne. Są to cztery klasztory męskie i dwa żeńskie:

 

Wstęp do każdego z monastyrków 3 euro, otwarte są zazwyczaj 5 dni w tygodniu, każdy ma inne dni wolne. Wszystkie razem otwarte są w sobotę i niedziele. Godziny otwarcia też są różne zazwyczaj 9-14, czasem do 16. 

Gnanie przez życie? To stan umysłu? Nadmorska Turcja

Nadmorskie kurorty 27 luty 2015- 1 marca 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie nasyceni do końca błogością Pammukale ruszyliśmy dalej w kierunku Izmiru, rekompensując tę potrzebę w centrach handlowych. Galeriach iście europejskich, gdzie miało się wrażenie, że jest się w jakimś dużym europejskim mieście, a nie kraju muzułmańskim.

Szukaliśmy nie wiedzieć czego, bawełnianych rzeczy z bawełny rosnącej obok? A może czegoś innego? Szczerze powiedziawszy chyba chcieliśmy zabić wewnętrzny brak spełnienia w Pammukale.

Dlaczego nie można pozwolić sobie na bycie w błogości, tylko trzeba gonić za czymś ulotnym dźwięczało w głowie.

Skąd przymus nieustannego ruchu i robienia czegoś?

Za czym gnamy?

Pytania, które od lat zadajemy sobie, zwalniamy, wręcz stajemy, a dalej mamy wrażenie, że gnamy.

Kto, co gna i za czym?

I tak w tym gnaniu spaliśmy na stacji benzynowej przy autostradzie, aby być w tym ferworze działania, ruchu, emocji.

Rano ruszyliśmy dalej, już wcześniej zapraszało nas miasteczko Akcay na samym wybrzeżu Morza Śródziemnego. Dając odpowiedź na gnanie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Miasteczko – kurorcik dla miejscowych gościł nas herbatką na ulicy, od Pana z agencji nieruchomości (taka bezinteresowna gościna, bez słów). Panami wypiekającymi miejscowe naleśniki, czy makaron, ryżem sprzedawanym z wózka.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Spokojem i energią relaksu, skrzatami z których jeden zechciał pojechać z nami. Tak, tak zaczęliśmy być w królestwie skrzatów.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie wiedzieć jak zszedł nam cały dzionek, zresztą czy trzeba tak myśleć że zszedł ?

Czy trzeba udowadniać, że na coś sensownego?

Może lepiej zadać pytanie, czy było nam dobrze? Czy byliśmy w tym czasie na swojej drodze życia?

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Na nocleg zaprosił nas 1000 letni gaj oliwny nad samym morzem, przy resztkach starej brukowanej nadmorskiej (starożytnej) drogi.

Energia …………… trudna, walk religijnych i nie tylko, wiele dusz dalej jest na posterunku.

Jednak ochrona drzew dała nam w miarę spokojną noc. 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Radosne błogie Pammukale

Radosne Pamukkale 25-27 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Droga do Pammukale to droga do światła. Od naszego targowego miasteczka Cayu, zrobiła się przyjazna i sympatyczna. Poprowadzona wąską doliną między ośnieżonymi górami. Gdzieniegdzie pasterze z owcami, tak sielsko anielsko. Do tego kolory zielonego ozimego zboża i pojawiające się kwiaty, a przed nami słońce, które w różnych odsłonach wychodziło zza chmur. Tworząc swoisty spektakl kolorów i kształtów.

Droga do raju, światła…..

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jak pokaże nam się Pammukale? Dźwięczało w głowie, przecież to jedna z głównych atrakcji turystycznych Turcji – zona turystyczna w najwyższej formie.

Gdzieś mamy dystans do takich miejsc.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pammukale od razu zaprosiło nas na nocleg w bardzo spokojnym miejscu , obok oliwnego gaju. Rano nad nami przelatywały balony z turystami. Czyżby znak lekkości ….

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Do tego wiosna, która wciągnęła nas swoim kolorytem kwietnych łąk. Gdzie żółć kontrastowała z czerwienią, ciesząc się ze swojego pięknego życia.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A samo Pammukale wstęp 25 lirów (ok 40 zł) od osoby za zwiedzanie dużej części antycznego miasta Haria……….. i tarasów Pammukale.

 

Na tarasach jest poprowadzona ścieżka dla turystów gdzie można spacerować boso, grzejąc nogi w przepływającym termalnym strumyczku. Dookoła piękne ośnieżone góry i antyczne miasto. Zwane świętym z uwagi na cudowną wodę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Miejsce magiczne. Poranek był chłodny i mało słoneczny. Jednak my oddawaliśmy się kontaktowi z tym miejscem. Wzrokowo nie pokazywało nam się pięknie, jednak energetycznie była to poezja, świat ludzi czy świat Bogów, 3 wymiar czy 5, a może już 7. Wszystko gdzieś było ziemskie, a przy tym boskie jednocześnie. Biel pozwalała przejrzeć się naszym intencjom. Co dajesz to dostajesz, to miejsce nic samo nie transformuje, jest tylko lustrem nas samych.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

W bieli jest wszystko i nic zarazem.

 

Biel, która tutaj zlewała się z białym niebem. Było wszystko i nic zarazem.

Tutaj była wielka radość spotkania, nasza i turystów z Azji, którzy z niesamowitą lekkością i radością cieszyli się tym miejscem, tworząc sympatyczny koloryt.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Podeszliśmy pozwiedzać ruinki antycznego miasta, kiedyś wielkie, przy cudownej wodzie, teraz w ruinach. Idziemy do teatru, gdzie ma się wrażenie, że na dole toczy się spektakl, a na górze siedzą widzowie. Jakby nie wiedzieli, że nie ma ich już na tym świecie.

– Wy nie żyjecie już w tym świecie – staraliśmy się mówić.

– Tak, a jak żyć w tych ruinach, które staracie się nam pokazać?– zdało się słyszeć w odpowiedzi

– To wasze miasto 2000 lat później – tak wygląda – odpowiadaliśmy

– Wielka nasza tragedia – odpowiedzieli i może część z nich podążyła w kierunku światła

Może tak samo my, gdy zobaczymy nasz świat za 2000 lat będziemy zdziwieni degradacją materii o którą zabiegaliśmy całe życie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dlatego trzeba ją używać i cieszyć się nią, tym co sprawia nam przyjemność.

Bo to czy coś mamy czy nie, nawet materialnego zależy od tego czy Bóg nam to da, czy prosimy bez programów sabotujących, czy odważymy się przyjąć i ile w tym będzie emocji.

A nasza kontrola i oszczędność na niewiele tutaj się zda.

My też oprogramowaliśmy nasze ograniczenia .

Zawsze bowiem słyszałam, że ja chcę wszystko w życiu – a w nim nie można mieć i robić wszystkiego.

Jak podróżuję – to nie mam domu, ciuchów jakich chcę itp.

 

Pozwalam sobie dobrze wyglądać, być dobrze ubrana, mieć dom, a przy tym podróżować i cieszyć się życiem w obfitości.

 

Bartkowi wychodziły programy, że nie może mieć drogich rzeczy bo zaraz je zniszczy. Jako zdolny inżynier od dziecka miał zdolność rozkręcania wszystkiego, większość udało się złożyć z powrotem, jednak czasem się nie udawało i to wpajało się w pamięć jego i rodziców.

 

Pozwolić sobie na obfitość to nie znaczy maksymalnie żyć na kredyt, na długach czy w inny negatywny sposób dążyć do materii, tylko pozwolić sobie prosić o to – co tak naprawdę chcemy, a potem z pełną konsekwencją iść za tym.

I tak gdy pozwoliliśmy sobie na wszystko co nam sprawia radość, otwierając się na dary wszechświata bez lęku i sabotowania materialnych dóbr.

 

Wyszło słońce, pozwalając nam się skupić na pięknie wapieni.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Aż na początku oczy bolały od ilości światła, światło odbijało się od światła.

Moje słowa są zbyt ubogie jak na razie, aby oddać to piękno, magię i spokój którego tutaj doświadczyliśmy. Dobrze, że są zdjęcia które może choć w części pokażą piękno tego miejsca. Miejsca gdzie człowiek jednoczy się z Bogiem, ciało z duszą.

Dziękujemy za to boskie ugruntowanie na naszej pięknej ziemi.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pammukale zostanie w naszym sercu.

A na wieczór pojechaliśmy do miasteczka Karahayil znajdującego się 5 km od Pammukale z basenami termalnymi, ale przede wszystkim z lokalnym turystycznym życiem (bez wielkiej turystycznej zony), knajpki z lokalnymi naleśnikami Gozleme (cieniutki naleśnik z nadzieniem mięsnym, serowym lub szpinakowym – pieczonym w piecu opalanym drewnem) , pide, czy innymi lokalnymi specjałami prosto z pieca opalanego drzewem i w stylu tureckiej prowincji. Na ulicy sok z granata i pomarańczy . Małe lokalne, rodzinne biznesy, a jakże sympatyczne, bez blichtu i nadęcia. Tak po prostu z radością.

 

I tak w spokojnej radości pokazało nam się Pammukale, uświadamiając nam po raz kolejny, że gdy odpuszczamy lęki i pozwalamy sobie żyć w 100% również na materialnym poziomie pojawia się radość, lekkość, obfitość i miłość.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Po spokojnej nocy na naszym „starym” miejscu obudzili nas piękny słoneczny poranek, zapraszający wręcz do dłuższego pobytu.

Jednak zdecydowaliśmy jechać dalej w kierunku Izmiru, a nie nacieszyć się tym miejscem tak na maksa.

Czasami mam wrażenie, że chcę więcej doświadczać, gonić za emocjami, nie pozwalam sobie trwać w tym co mi na ten moment pasuje.

Nawet nie szukam czegoś lepszego, ale nie pozwalam sobie na błogość, bo gdzieś kiedyś się do niej przywiązałam i goniłam za nią, teraz zakładam, że jest czymś „złym”i lepiej od niej trzymać się z daleka

 

Otwieram się na błogość i pozwalam sobie często doświadczać tego stanu bez gonienia za nią i przywiązywania się do niej.

 

A samo Pammukale potrzebuje bardzo wsparcia i energii w swojej ziemskiej wędrówce, obecnie ludzie próbują z niego zrobić muzeum. Woda która kiedyś dymiła na dużej przestrzeni sycąc swoją parą całe otoczenie, teraz jest wypuszczana na niewielkiej powierzchni, a reszta gromadzona i umieszczana w basenach hotelowych dla turystów.

Na pewno skały całkiem inaczej wyglądałyby, gdyby były mokre od spływającej po nich wody. Ile miałyby więcej światła!

Choć może stanowiłyby wtedy za duże lustro dla nas samych????

 

I znowu cena sławy i blasku. Ktoś powie cena dostosowania.

Kiedyś skała Pammukale służyła jako sanatorium, bo takie było zapotrzebowanie, a teraz już prawie martwe służy do oglądania.

A co na to duchy miejsca?

My dziękujemy jeszcze raz za ten cudowny czas, za tę magiczną wiosnę w iście królewskim wydaniu, za gościnę i niesamowity spokój.

A miejsce pożegnało nas słońcem i blaskiem, zapraszając znów. Może tym razem na dłuższy pobyt w błogości.

 

Pozwalam sobie na błogość w pełnej świadomości każdego dnia.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Radość targu w Cayu

Radość i gościna targu w Cay 25 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jedziemy do Cay na herbatę stwierdziliśmy gdy zobaczyliśmy na nawigacji nazwę Cay (po turecku herbata). Gdy byliśmy już kawałek przed miasteczkiem minęliśmy parę bryczek. Czyżby był dziś targ, uśmiechnęłam się w duchu. Bo bardzo lubię „fajne”, lokerskie, kolorowe targi.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Miasteczko przywitało nas zerem kolorytu, po prostu jedno z wielu jakie minęliśmy na trasie.

Może odpuścimy sobie ta herbatę, przecież ona i tak tutaj nie rośnie – powiedziałam zdegustowana.

Nagle moją uwagę zwróciły stragany rozstawione po węższych uliczkach miasteczka.

-oooo – chyba jest targ – zawołałam radośnie.

Zatrzymaliśmy landrynkę i wtopiliśmy się w miejscowy targ. Bez turystów, z towarami dla miejscowych.

Stragany uginały się od pomarańczy, granatów.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pojawiła się jakaś dzikawa zielenina, koloryt oliwek, serów, a przede wszystkim ludzi. Wielokolorowość kobiecych, narodowych strojów, w których najwyraźniej chodzą na co dzień, zaskoczyła nas i nadała temu miejscu niepowtarzalny klimat.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jak na Kaukazie uśmiechali się – jak potrafili – pytali skąd jesteśmy, byli zaskoczeni, że chcemy chodzić po ich targu, a nie wielkich kurortach, resortach.

A nam dawało to tyle radości. Przyglądaliśmy się wszystkiemu czego nie znaliśmy.

Próbowaliśmy pasty z sezamu i maku świeżo przyrządzanej _- prażonej i mielonej,

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

próbowaliśmy miejscowych bułeczek z soczewicą.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie ma co mieć złudzeń co do jakości upraw, z targu wyjeżdżały całe przyczepy nawozów sztucznych i pestycydów.

Daliśmy wczoraj intencję sytości w ciele i dziś wszechświat w pełnej miłości do nas – to realizował. (należy bardzo precyzować to co się chce – chcieliśmy raczej to osiągnąć bez spożywania jedzenia!) Kupiliśmy jedną bułeczkę dostaliśmy dwie, w herbaciarni Pan ugościł nas herbatą mimo że nic innego nie zamówiliśmy (zazwyczaj w tradycyjnych knajpkach herbata jest za darmo,gdy zamawia się posiłek), pokazał, że z serca, wszędzie próbowano nas częstować herbatą lub odrobiną czegoś . Gdy kupiliśmy odrobinę oliwek – tak za 2 złote – dostaliśmy bez ważenia niezły woreczek

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Na koniec właściciel sklepiku z elektryką pod którym staliśmy wybiegł ze sklepu i wręczył nam dwie bułeczki z soczewicą, tak po prostu. Bez słów bo o nie tutaj trudno (prawie nikt nie mówi po angielsku) .

Gościnność jak na Kaukazie. Gdyby znać język. Bo poza centrami turystycznymi znajomość jezyków jest bardzo słaba.

Bardzo pozytywnie nas Turcja zaskakuje. Ciekawość, radość spotkania. Miękkość języka (w porównaniu z Gruzińskim i Ormiańskim to śpiew), spokój i lekkość energii miejscowej ludności.

 

Dziękujemy za to radosne przyjęcie, za kolejne pokazanie nam, że gdy podróżujemy jesteśmy na swojej drodze i wtedy o nic nie musimy się martwić. Gdyż cały wszechświat dba o nas.

To miasteczko z jego targiem pełnym kolorytu pozwoliło nam zrzucić resztki starej skóry i z radością podążyć dalej przez świat.

Dziękujemy za gościnę

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA