PROGRAMY UMYSŁU

now browsing by category

 

Przygoda – Niiiiiiiiieeeeee

Przygoda – mówimy NIE! 5 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A my z Zugdidi kierowaliśmy się w kierunku Martvili poddając się kontemplacji miejsc, oglądając zadbane domki, czyste obejścia i mężczyzn przy pracy (wielka rzadkość w Gruzji, gdyż albo stoją z kolegami, albo są jednym z dyrektorów małego sklepu, a czystość wokół domu dotyczy tylko Gurii , Svanetii, Samegrero)).

 

Niesamowite tutaj w Gruzji jest to, że w parę godzin można zmieniać strefy klimatyczne od pięknej zimy, po praktycznie wczesną ciepłą (20 st.) polską wiosnę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Przespaliśmy się na pagórkach podziwiając ich piękno i okoliczne majestatyczne ośnieżone góry. By potem dalej spokojnie wjechać w drogę prowadzącą przez dolinę do górskiego resortu Lebarde

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nagle drogę zagrodził nam szlaban przy którym leżał pies.

 

Szlaban był na wysokość naszej landrynki, nie było więc pewności czy się zmieścimy. Normalnie tak jak podjechaliśmy pod niego to nie, ale… . Zacząłem kombinować odwróciłem auto i tyłem powolutku przejechałem pod szlabanem, pozostał centymetr luzu…….przejechałem , no nie do końca, w uniesieniu nad swoją genialnością nie zauważyłem otwartych drzwi i sklinowałem je o słupek boczny konstrukcji szlabanu. Dlaczego tak się stało? Nasunęły się wątpliwości. Czy to aby nie znak, by nie kontynuować podróży, coś idzie tak jakoś na siłę . Wiemy, już to mocno doświadczyliśmy, że jak nie idzie lekko – to ta opcja jest nie na naszej drodze życia. Ale podstawowa zasadą wszechświata jest wolna wola – jeżeli ktoś chce, może doświadczać nawet przykrych rzeczy. . W analizie doszukałem się nie ostrzeżenia, ale wzrostu swojej dumy i pychy nad genialnością super kierowcy – więc ruszyliśmy dalej w dolinę!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie bez uwagi podeszliśmy do leżącego psa obok szlabanu. Wyglądał iście na strażnika doliny. Po dużym kawałku chleba, odszedł na bok, dając nam wolna przestrzeń na przejazd. Duchy pokarmione i ułaskawione – zakrzyknęliśmy nieco pochopnie! Dolina okazała się pięknym, niemal subtropikalnym zakątkiem , gdzie drzewa obrastały zimozielone pnącza, a po głazach wspinały się mchy i porosty. Dolinę ożywił potężny strumień górski , o mocno skalistych brzegach.

 

Stan szutrówki biegnącej w głąb tego zakątka przyrody mówił jasno, że tylko ograniczona liczba aut może go eksplorować.

 

Kocham takie miejsca, jest w nich jeszcze pierwotna dzikość przyrody, wraz z boską wibracją, na ten moment żywioły natury i człowieka muszą współegzystować. Podążaliśmy w górę drogi, forsując ciągle głębokie kałuże, lub luźne kamieniste piargi powstałe zapewne z lawin. Dolina o tej porze roku pusta, tylko jakaś zagubiona ciężarówka z sianem i idący drwal potwierdza nasze wcześniejsze obserwacje – w tym regionie Gruzji mężczyźni pracują (wyglądają bardziej na Svamów)!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

23

2526

 

Mijamy iście skrzacie miejsca, konary drzew obrastają mchy całymi poduchami, dając plener do zabaw z aparatem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Po drodze przejeżdżamy dwa betonowe mosty. Ich rozmach świadczy o dawnej świetności miejsca do którego prowadzi droga. Na wysokości 1600 m.n.p.m., znajduje się letni, daczowy (VI-IX) kurorcik z ciepłymi termalnymi wodami. Teraz widzimy połoninę z dołu, zasypana śniegiem odpoczywa od zgiełku ludzkich zabaw.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I tak sielsko – anielsko dojeżdżamy do mostu na rzece, przypominającego te rodem z filmów o Syberii. Konstrukcja stalowa nie budzi zastrzeżeń, tylko deskowanie takie jakieś z lekka prowizoryczne.

 

Jednak ślady wskazują że jest użytkowany nawet przez ciężarówki zwożące drewno.

 

DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY – JEDZIEMY PO PRZYGODĘ!”

 

zadźwięczało wyraźnie w mojej głowie (dźwięczało wyraźnie z butą i nonszalancją, tak jakbym wyzywał los CHODZCIE WSZYSTKIE PRZYGODY ŚWIATA – JA SOBIE Z WAMI PORADZĘ!!!).

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wjechałem na most, takie odcinki specjalne najlepiej przemierzać nie za wolno, nie za szybko. Tak aby nie obciążać jednego miejsca nadmiernie, ale też nie napierać na szybkości. W połowie mostu nagle auto wyraźnie uniosło się na tylnej osi w górę, gwałtownie zwolniło do zera i opadło w bok – tylnym kołem na sam skraj mostu!………….

 

Co się stało?………

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jedna z belek mostu podniesiona przednim kołem, wbiła się ponad ramę auta, a drugim końcem zaparła o most!!!………..

 

O cofaniu nie było mowy, pozostawało tylko rozrąbać foszta na pół. Przez myśl przeszła mi wizja pilarki, jednak składane narzędzie ala łańcuch do cięcia świeżego drewna posiadane przez nas nie zdało by tu egzaminu. W ruch poszła siekiera.

 

Pomiędzy belami wraz z opadającymi wiórami widać rzekę, na oko z 10 metrów wysokości. Już na tyle wysoko aby przenieść się na inny świat, ale nie aż tak wysoko aby było to pewne.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po około piętnastu minutach jednostajnego ciągłego, prawie bez oddechowego i nie sprawiającego wysiłku rąbania, na tej bezludnej zimową porą drodze pojawiła się ciężarówka. Sympatyczni panowie docinają pilarką do połowy nadwątloną belkę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Reszta mostu mija bez „PRZYGÓD”, a my analizujemy i stawiamy wnioski. „nie jesteśmy tu mile widziani”, „ były po drodze ostrzeżenia od wszechświata” – źle odczytane poprzez pragnienia odwiedzenia doliny. Program „PRZYGODA” to bardzo niebezpieczny dla podróżnika schemat kreacji rzeczywistości. Zawiera w sobie chęć przeżycia czegoś wyjątkowego, często trudnego i ekstremalnego. W tym przypadku lekko przygięta rura wydechowa ogrzewania postojowego, oraz niewielkie zniekształcenie nadkola to naprawdę niska cena zachowania zdrowia i życia w wymiarze ziemskim.

 

Podróżuję przez życie i świat, aby doświadczać Boskich wibracji przestrzeni przyrody, odkrywając i umacniając je w sobie.

 

Zawracamy!

Paradoksalnie, w umyśle pojawia się żal utraty możliwości zobaczenia całej doliny, podsycony jeszcze zapewnieniami drwali z ciężarówki o kilkunastu dalszych kilometrach przejezdnej drogi, przebiegającej przez piękną przyrodę. Żal o utratę czego?……. Przecież od pół godziny mogłem lub mogliśmy już nie przebywać w tym ziemskim wymiarze!

 

Wniosek nasuwa się oczywisty – odkładanie na mglistą przyszłość tego w jaki sposób chcemy żyć (patrząc tak od serca w głąb siebie), czy też samorealizację – w świetle dzisiejszego wydarzenia jest oczywistą bzdurą.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

40

 

Obserwowałam całe wydarzenia troszkę z boku, najpierw drzwi zahaczone o szlaban, potem już na moście przy jego oglądzie jakaś niewidzialna siła wytraciła mi świeżo obraną pomarańczę z ręki. Stwierdziłam, że wrzucę ją do rzeki

– Co robisz – krzyknął Bartek

– duchy upomniały się o pokarmienie – powiedziałam spokojnie

– można było ją umyć – powiedział z żalem Bartek

Tak samo było z przejazdem przez most.

Popatrzyłam na niego, pokrzywiłam nosem, stwierdziłam, że średnio mi się podoba i że w sumie to bym przez niego nie jechała, szczególnie po znakach z drzwiami, a szczególnie z pomarańczą

– Jak się boisz to sam go przejadę – powiedział w butą Bartek

Nie czułam zagrożenia, więc wzięłam aparat i poszłam na koniec mostu.

Bartek ruszył, ja zaczęłam robić zdjęcia, nagle landrynka zatańczyła na moście i praktycznie zawisła nad przepaścią.

Cała zesztywniałam.

Podbiegłam i zobaczyłam kawał deski wbitej w błotnik i most.

Próby wyciągnięcia nic nie dały, więc Bartek powoli odrąbywał ją siekierą, a ja w tym czasie prosiłam wszystkie siły o pomoc i rozmawiałam z duchami doliny, które kazały mi wracać za szlaban i po żadnym pozorem nie zostawać tutaj na noc, wtedy wszystko skończy się bezpiecznie.

Gdy Panowie drwale pomogli nam wydostać foszta i przejechaliśmy most, Bartek nadal chciał jechać dalej, wręcz włączyło mu się jakieś kpienie z całej płaszczyzny duchowej sytuacji i znaków. Jednak stanowczo postawiłam na swoim.

Bartek za jakiś czas doszedł również do siebie i szczęśliwie wyjechaliśmy z doliny, biorąc po drodze na stopa jednego z drwali – śmiałam się, że teraz mamy jej (doliny) człowieka, to dolina na pewno nas wypuści.

Drwal nawet chciał nas zaprosić do siebie do domu, jednak jakoś energia na to poszła, i nie skorzystaliśmy z zaproszenia. Wyjechaliśmy z doliny i przed Martvili, znaleźliśmy nocleg praktycznie w rzece. Tylko teraz celowo i świadomie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Rano zaczęliśmy ustawiać tę sytuacje i okazało się, że u Bartka wyskoczyła niechęć do życia. Bo jak żyć kiedy nie można być mężczyzną, który okazuje uczucia, nie jest zadufany w sobie, nie goni za emocjami, pokazuje lęki zamiast maskować je nadęciem. To nie mężczyzna.

 

Mężczyzna może być łagodny, okazywać uczucia, emocje być prawdziwy w każdym calu, a przy tym być stanowczym, wytrwałym i decyzyjnym

 

Gdy to ustawialiśmy przyszły do nas krowy, byki, jałówki napić się wody w rzece. Taki symbol (krowa), że gdy odpuszcza się powinności, stereotypy ma się połączenie ze swoim źródłem – można paść się na swojej wewnętrznej łące.

Za krowami przybiegły świnie (symol) przynosząc szczęście na nowej drodze.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I nagle gdy pojawił się potężny Byk, który gdy zbliżał się do miejsca gdzie była reszta towarzystwa, zaczął głośno ryczeć. Tak, tak prawdziwego mężczyznę musi być widać i słychać (!).

Krowy zastygły w bezruchu, a on jak książę wszedł między nie.

 

Pozwalam sobie jako mężczyzna komunikować się łagodnie ze światem z miłością, ciepłem harmonią. Komunikować się sercem.

 

A z tymi wypartymi emocjami przez mężczyzn, to przychodzi mi do głowy jedno z autystycznych dzieci, którym robiliśmy masaże misami, 10 letni chłopak, który w przeciągu ostatnich 3 lat zrobił bardzo duży postęp, obecnie chodzi do szkoły, pozostał mu dalej niesamowity wgląd w niewidzialną rzeczywistość.

 

  • Kiedy będziesz do końca zdrowy? – zapytaliśmy go.

  • Nie szybko – odparł smutno

  • Dlaczego – ciągnęliśmy temat

  • Bo nie będę mógł płakać !

 

Pozostawmy to bez komentarza

 

P.S. Bartek jednak musiał skomentować: taką tworzymy cywilizację – „Mężczyzna musi być twardy i hardy”. Widać skutek na Ukrainie……… Czas na świadome zmiany……….

 

Po raju nastąpiło…..

Zugdidi – po raju nastąpiło…….. 4 luty 2015

 

3

 

Po svaneckim raju, nastąpiło:

no właśnie co?

Piekło?

Brutalna rzeczywistość?

Normalne życie?

No właśnie co?

Nie umiałam tego nazwać na początku, potem gdy odpuściłam to, że jestem może gdzie indziej niż w miejscu w którym czuję się super doszło do mnie, że po prostu jestem w rzeczywistości która gorzej ze mną współpracuje, jest cięższa, wolniejsza, bardziej zagęszczona. Jak powietrze przed burzą. A tam w Svanetii energia czysta klarowna, jak prosto po burzy.

Inny świat, inne rzeczywistości.

Poza tym mieliśmy jechać do Abchazji, już w Mestii dostaliśmy maila z abchaskiego konsulatu, że wjazd własnym samochodem jest niemożliwy. Możemy tylko podróżować po Abchazji lokalnymi środkami transportu. Takie podróżowanie nie specjalnie nam odpowiada, gdyż wtedy podróż skupia się na miastach, atrakcjach turystycznych, hotelach i przemieszczaniu się między nimi. A w Abchazji chcieliśmy powłóczyć się po przyrodzie – tak zresztą jak zazwyczaj w czasie naszej podróży.

Abchazja poszła więc w odstawkę, pojawiła się przestrzeń do 8 lutego kiedy to przylatuje moja ciocia i Bartka mama.

 

2

 

Gdzieś pojawiała się ochota na zostanie dłużej w Mestii u Svamów, prognozy pogody nie zachęcały, a duchy mówiły – teraz już jeździe, bo potem możecie mieć problemy wyjechać stąd. Ponieważ przy dużych opadach śniegu droga może być jakiś czas nie przejezdna (ma długość 100 km przez góry wyciętą półką skalną i lawiny śnieżno-błotno-kamieniste to normalka).

Jednak dziś w Zugdidi gdy zetknęliśmy się ze światem mniej nam bliskim, pojawiły się wątpliwości, a może można było zostać, może to nie prowadzenie wszechświata, a nasze lęki, że nie dojedziemy na czas. Umysł wariował. A może wszechświat ma inne plany wobec nas.

Chciał w przyjazny dla siebie świat. Uciężaliśmy się nawet chlebem, aby dostosować się do tego świata.

Przecież jeżeli on pozwala możemy go rozświetlać swoją wibracją, i z radością i wysoką energią iść przez świat stwierdziliśmy, to tylko ego jest przywiązane do strefy komfortu i każde jej naruszenie traktuje jako atak.

 

5

 

Z radością i wysoką energią idę przez ziemskie życie, niezależnie od tego jaka energia jest wokół.

 

Pojawiały się wątpliwości do zaufania do wszechświata,

może coś źle odczytałam

może ja nie chciałam zostać

może nie pozwalam sobie funkcjonować w wysoko wibracyjnym świecie

może, może, może jedno goniło drugie

 

A przecież tyle razy wszechświat pokazywał, że o nas dba, prowadzi cudownie, bezpiecznie, radośnie . Wręcz prowadzi często na godziny otwarcia imprez o który nie mieliśmy pojęcia.

Dlaczego te wątpliwości?

 

Wątpliwości, które wizyta na Swańskiej ziemi ruszyła w każdym temacie, dziedzinie życia, pokazując ile ich jeszcze.

 

Uwalniam się od wątpliwości i pozwalam sobie zaufać w boskie prowadzenie każdego dnia.

 

Przecież kto powiedział, że ostatni raz byliśmy w Svanetii? Możemy tam pojechać po wizycie mamy – powiedział trzeźwo Bartek.

No tak – odpowiedziałam zaskoczona….

I z radością przeszliśmy przez miejski park w Zugdidi odpoczywając w nim od zgiełku miasta.

 

A pogoda była chimeryczna, to lało subtropikalnie, to znowu wychodziło słońce. I my również gdy świeciło słońce żałowaliśmy, że nie ma nas w Mestii, a gdy lało byliśmy szczęśliwi, że jesteśmy tutaj i zjechaliśmy z gór. A pogoda w Mestii i Zugdidi nie jest ta sama, dzieli te dwie miejscowości 135 km i potężne pasmo górskie sięgające 3 tysięcy metrów.

 

1

 

Więc….

 

Jeżeli zależymy od pogody nigdy nie pójdziemy swoją drogą, zawsze będziemy we władaniu wymówek, zamiast z radością i ufnością podążać na przód.

 

6

Objęciach duchów gór

W objęciach duchów gór 3 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Całą noc duchy Svanów opowiadały mi historie. Dobre i złe. Jednak najbardziej były zaniepokojone tym co dzieje się teraz. Nie mogą działać, bo nie ma już jednoznacznych myślokształtów.

Kiedyś większość ludzi coś chciała i to się z czasem materializowało, Svanowie nie byli zadziornie i zaczepnie waleczni, a odważni, prawi i pewni siebie.

Jak już podjęli decyzje to za nią szli. Dlatego żyło im się dobrze komunikując się ze światem widzialnym i niewidzialnym. Pozostając w harmonii tego co stworzyli, z miejscami, zwierzętami.

Gdy dzięki drodze zostali otwarci pojawiły się nowe wartości, rzeczy, bogowie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dawne wierzenia, poglądy poszły gdzieś w zapomnienie, a pojawiły się nowe.

Nikt nie podjął decyzji o zmianie, w pozbyciu się starego i przyjęciu nowego. Wszystko tkwi w zawieszeniu, karmione wątpliwościami bo co wybrać? Za czym iść?

Tym co stare czy nowe?

W miejsce Boga Niebo, pojawił się Bóg pieniądz. Dlaczego oni nie mogę istnieć obok siebie?

Z tego wszystkiego powstał chaos, bo może jedno nie wyklucza drugie, ale nie ma przejrzystej jasnej wizji dalszego życia jak kiedyś.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Tak, z chaosu powstał wszechświat i na pewno powstaną tak również nowi Svamowie, jednak na ile zachowają siebie?

 

Z przejrzystą jasną wizją idę przez świat

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A rano ruszyliśmy w kierunku wyciągów narciarskich 8 km od Mestii. Chcieliśmy kanatką (krzesełkiem) wyjechać na górę, aby wejść w głąb magicznego Kaukazu, sycąc się jego pięknem z dala od ludzkiego chaosu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kolejka znajduje się 8 km od Mestii, o tej porze roku służy głównie narciarzom, kilka tras dobrze przygotowanych w otoczeniu majestatycznych gór, nam nie chciało się zakładać nart, chcieliśmy tak po prostu pobyć.

 

Pogoda dopisywała, piękne słońce oświetlało okoliczne szczyty które uśmiechały się do nas. Cały świat radował się z naszej wizyty, przenikaliśmy siebie nawzajem nie mogąc nacieszyć dawno obiecanym spotkaniem.

Kolejka wwiozła nas nas szczyt góry 2300 m.n.p.m, skąd mogliśmy być w środku tej cudownej przestrzeni.

 

Zapomnijcie o tym co mówią, robią inni, idźcie za swoją wizją bez żadnych wątpliwości

 

zdawało się słyszeć z każdego zakamarka przestrzeni.

I poszliśmy na spacer wydeptaną jakby specjalnie dla nas ścieżką, takie zaproszenie na maleńki nieplanowany spacer wzdłuż górskiej grani, wtapiając się w przestrzeń.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Temperatura przekraczała zapewne 20 stopni, a słońce wręcz parzyło jak u nas w kwietniu. Jakaś magia, czy aby normalna o tej porze roku?

W każdym razie prezent wszechświata dla nas. Rano góra Uczba migotała radośnie, a potem schowała się za chmurki, zresztą nie tylko ona – spektakl zakrywał się – na wieczór zapowiadali deszcze.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Gdy kładliśmy się na śniegu mieliśmy wrażenie, że leżymy na obłoczku samego Boga, mając kontakt z ziemią i Bogiem jednocześnie. Światy zlewały się w całość, nie było rozdzielenia, a my mogliśmy cieszyć się częścią boską i ziemską jednocześnie. I jedno i drugie było niezbędne do doświadczania tego stanu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy tak leżeliśmy na śniegu na niebie pojawiły się 2 kruki

 

Dociera do Ciebie wysłane dawno temu wołanie Twojej duszy. Coś w Tobie chce być wysłuchane. Nasłuchaj przekazów i wypatruj znaków. Jesteś wzywany, by się przebudzić i odważnie pójść dalej. Zbliża się chwila wtajemniczenia. Zapowiadane są zmiany.

Nie oceniaj wydarzeń jako dobre i złe, lecz przyjmuj je tak jak przynosi życie. One wyrwą Cię ze snu.

 

Wołanie Twojej duszy o zmiany zostało wysłuchane. Skoncentruj się na środku, nasłuchuj przekazów swojej duszy. Wyostrz zmysły, nastaw uszy. Proś o znaki i prowadzenie.

Kruk przychodzi do Twojego życia, aby pomóc Ci rozświetlić cienie w Tobie, by przyciągnąć z powrotem zagubione części duchowe, by Cię prowadzić i dodać sił. Jako zwierze Mocy przyjmuje to co przychodzi. Nie próbuje niczego upiększać, ani niczego tuszować, lecz wszystko bierze takim jakim jest. Poddanie się przeznaczeniu, kapitulacja i zwracanie uwagi na znaki mogą wskazać drogę do nowych spostrzeżeń i uwolnienie z pęt. Złap wiatr w żagle i sam sobie pomóż. Teraz zsyłane jest Ci wszystko czego potrzebujesz, by zerwać stare więzy być szczęśliwym i zadowolonym z życia.

 

Wszystko co wydarza się w życiu służy mojemu dobru”

 

Opis kruka z książki zwierzęta mocy J. Ruland, M. Karacay

 

I gdy się jest w jedności ze Wszechświatem wszystkimi istotami dostaje się Tylko co co najlepsze dla siebie na ten moment. W przeszklonej restauracji na górze polecono nam wspaniały gruziński muskat składający się ponoć z 70 (?) odmian winorośli. 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Wszystko było w harmonii, aż szkoda było wyjeżdżać. Jednak zaproszenie przyszło na 2 dni i nie polecano nam przedłużania pobytu.

 

Z łezką w oku pożegnaliśmy Svanetię i udaliśmy się dalej.

 

Jest to pierwsze miejsce w Gruzji, które urzekło nas nie spotykaną gdzie indziej w tym kraju, albo nie objawioną nam magią miejsca. Svamowie szczupli, niscy o pogodnych rysach twarzy, chodzący, prosto, dumnie, są tak inni niż Gruzini. Nigdzie po drodze nie spotykaliśmy tak życzliwie machających nam ludzi jak tutaj.

Cieszą się, że ludzie przyjeżdżają do nich i podziwiają to piękno, które oni mogli doświadczać od pokoleń.

A przyroda jest piękna, życzliwa i duchy bardzo łaskawe i pogodne. Cieszące się, że ktoś ich słucha, wtedy prowadzą i dają to co wydaje się niemożliwe.

Na pewno jest tu cudownie na wiosnę, latem, gdy można chodzić po górach, przyglądać się ludziom którzy ponoć zbierają zioła, szukać ich korzeni, szamanów, czy rytuałów i wtapiać w tę magię, w której jeszcze można przeczytać informacje z przeszłości.

Dlaczego są szczupli?

Dlaczego chodzą prosto?

Co spowodowało, że mimo izolacji przez wieki w dzisiejszym świecie potrafią fantastycznie się znaleźć?

Ile lat żyją lub żyli ich przodkowie?

Czy ich przodkowie dużo pili i palili?

Co jedli? Bo restauracjach są 3 potrawy narodowe : tj. Kudari – chaczapuri tylko z mięsem, cziszdwari czyli kotleciki z mąki kukurydzianej z serem, ziemniaki pure z serem – taki kleik. W sklepach ani w restauracjach poza solą z ziołami (typową dla Swanetii) nie ma żadnych ziół na herbatę, czy do potraw.

Ile się ruszali?

Jakie mają rytuały i czy ktoś ma namiar na ich szamana?

Namiary na swańską muzykę?

 

Jeżeli ktoś zna odpowiedzi na któreś z tych pytań, proszę o komentarz. Duchy opowiadały swoje historię, jednak poznanie tego wymaga sporo czasu, poza tym ciekawe są inne wiadomości.

 

My na ten czas byliśmy za krótko, aby samemu tego doświadczyć, zaobserwować, jednak ten lud jak i jego teren bardzo nas zafascynował i na pewno będziemy wgłębiać się w jego tajniki.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kaukaz jest piękny bo, oddaje nam wszystko to co w niego wnosimy. Svanowie wiedzieli moim zdaniem o tym doskonale, dlatego tak pięknie przeżyli tam swój czas.

 

Teraz można im życzyć wszystkiego co najlepsze na nowej dla nich drodze życia.

My dziękujemy za ten piękny czas i zaproszenie w te strony. Zaproszenie które przyszło na dwa bardzo silne energetycznie dni – święto ognia i wody Imbolc (moje imieniny) i pełnię księżyca. Pokazując siłę tych miejsc, jednak taką miękką siłę opartą na sile działania bez wątpliwości. Jeszcze raz bardzo, bardzo dziękujemy

 

Idę swoją drogą z podniesioną głową, z pewnością, przejrzystością i lekkością .

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

W kierunku Wysokiego Kaukazu Swanetia

W kierunku Wysokiego Kaukazu Svanetia, Mestia 2 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pożegnawszy magnetyczne plaże, prawie po pięknym wschodzie słońca ruszyliśmy w miejsce dla którego tutaj tak naprawdę do Gruzji przyjechaliśmy do Svanetii.

We wrześniu, gdy wjechaliśmy pierwszy raz do Gruzji cały czas były deszcze w górach, a może czy przede wszystkim nie czuliśmy zaproszenia.

Od grudnia też gdzieś świadomie robiliśmy podchody do Svanetii, jednak nigdy się nie składało, nie było po drodze.

Jakiś czas temu Bartek, zaczął temat Svanetii, najpierw go ofukałam, w sumie bojąc się energii Wysokiego Kaukazu po gruzińskie stronie, a może inaczej nie chcąc integrować się z zastanymi tam energiami.

Ustaliliśmy, że jeżeli ja nie dostanę zaproszenia, to on pojedzie sam.

Zaproszenie pojawiło się dziś rano, gdy zobaczyłam ośnieżone szczyty Svanetii, poczułam, że czas odwiedzić rejon potężnych gór. Tym bardziej, że na najbliższe 2 dni zapowiadane było pełne słońce.

Z Ureki to 200 km ustaliliśmy, że nie musimy dojechać do Mestii, pojedziemy tak daleko jak poczujemy.

I tak zrobiliśmy pierwsze 100 km to droga komfortowa wiedzie wiosennymi dolinami, polami herbacianymi.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Wdzięczyły się palmy na tle ośnieżonych majestatycznie gór.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Drugie 100 km to jazda drogą poprowadzoną w półce skalnej, dobrze zabezpieczonej i w miarę dobrym asfalcie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pierwszą połowę przejechaliśmy prawie po suchym asfalcie, potem zaczął się śnieg i koleiny. Dolina ciasna, wręcz czuliśmy się wtłoczeni między góry. Droga dłużyła się.

Ile jeszcze? pytaliśmy co chwilę

I tak upływały kolejne kilometry, jednak coś ciągnęło dalej.

Aż nagle dolina zaczęła robić się szersza i zaczęły pojawiać się białe piękne śnieżynki. W pewnym momencie były już dookoła nas.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A my z wolna ośnieżoną drogą, wydrążoną półką skalną jechaliśmy dalej, gdy nagle pojawiła się Ushba (Uszba) 4710 m.n.p.m nazywana Matterholmem Kaukazu – uśmiechając się i zapraszając dalej.

Taki strażnik Svanetii, który majestatycznie spogląda po szczytach i w doliny.

Góra symbol, strażnik, a może miejsce mocy.

A może inaczej, gdy kto powie mi Svanetia powiem – Ushba i uśmiechnę się łącząc się telepatycznie z górą, która jest dla mnie symbolem tego miejsca i od razy powoduje wzrost energii.

Mestia powitała nas zachodem słońca przy prawie bezchmurnym niebie i prawie pełni. Od spotkania z Ushbą wszystko w nas radośnie śpiewało, a góry zapraszały do kontaktu.

Mestia kurorcik, z lekka wymarły o tej porze roku (choć Bartek miał inne zdanie – uważa że jeżeli hotele i lokale otwarte, choć puste ,to nie wymarłe ), choć nie zachwyciła nas, dużo się buduje nowych hoteli i z czasem cała przestrzeń zapewnie zostanie zabudowana.

Na szczęście mamy landrynkę więc jesteśmy wolni od szukania noclegu. Znajdujemy miejsce koło kościółka z widokiem na miasto , góry i napawamy się ich energią.

Bardziej gór niż miasta, a księżyc centralnie świeci nad nami.

Są to miejsca gdzie kiedyś mógł zamieszkać człowiek, który miał dobry kontakt z przyrodą, umiał w niej przeżyć, otwierając się na wyższe światy, energie z Boga. Z czasem pojawiły się dobrodziejstwa cywilizacji i ten człowiek ich zapragnął , a mając dobry kontakt z „górą” w miarę szybko je dostał.

Ale ich było wciąż mało i mało……

I tak jest w Mestii – ceny noclegów, usługi wysokie można rzec europejskie – przy średniej płacy w Gruzji 600 zł.

Chciwość wzięła górę nad duchowością, kontaktem z Bogiem, teraz już nie ma na to czasu. Teraz trzeba zarabiać pieniądze. W pieniądzach samych w sobie nie ma nic złego. Tylko gdy stawia się je ponad Boga, ludzi to ………….

Ciekawe czy tak będą przychodzić lekko i łatwo jak na początku?

A problem chciwości pewnych grup w Svanetii znany jest od wieków, kiedyś uważany był za coś złego. Teraz może wypływ jako pozytywnie lansowana cecha dzisiejszej cywilizacji. 

 

A sama Mestia nas nie zachwyca, wieże na pewno dodają jej wyrazu, jednak wolę skupić swój wzrok na górach.

 

P1180152

 

Księżyc oświetla ośnieżone szczyty dzięki temu możemy zobaczyć ich kontury, poczuć ich siłę i zapewnienie, że człowiek nie jest w stanie im nic zrobić na co nie pozwolą.

 

I tak się stało z nami, cały wieczór robiliśmy piękne zdjęcia zachodu słońca opartego o ośnieżone góry wraz z księżycem w pełni (istna magia wieczoru), z których byliśmy bardzo zadowoleni i może zamiast dziękować Bogu, duchom za piękne zdjęcia, poszliśmy we własne ego. Przegraliśmy je na komputer, sprawdziliśmy – jest przód jest tył. Czyli wszystko przegrało się. Skasowaliśmy na karcie.

I gdy zaczęliśmy wyciągać najlepsze na bloga okazało się, że brakuje zdjęć z całego wieczoru, od wjazdu w dolinę i spotkania z Uszbą aż do nocnych zdjęć wież (zostało jedno z małego aparatu).

Byliśmy zdezorientowali, wyszło nasze przywiązanie do zdjęć, nasze ego.

 

Wszystko co robię, potrafię, umiem oddaję Bogu i dziękuję za to.

 

To pierwsza bardzo silna lekcja tego pięknego regionu.

 

A co powoduje, że Mestia Svanetia jest taka fascynująca

 

Drogę do Mestii wybudowano dopiero w 1937 roku, dlatego przez wiele wieków była praktycznie odcięta od reszty, kraju.

Tradycyjne swanetiańskie domy (koshki) są jednocześnie minitwierdzami. Każdy posiada osobną wieżyczkę obronną pamiętającą czasy głębokiego średniowiecza. Jak podaje Lonely Planet, w Swanetii zachowało się 175 takich domów, większość z nich jest do tej pory zamieszkałych.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Grecki historyk i etnograf Strabon udziela następujących informacji na temat Swanów: „Są bardzo odważni i silni, panują nad niemal wszystkim dookoła i władają szczytami Kaukazu.“

 

Główne miejscowości Górnej Swanetii to Mestia, Etseri, Beczo, Kala, Latali, Lakhamula, Lendżeri, Mujhal-mulakhi, Ushguli, Ushguli, Fari, Tskhumari, Chuberi i Khaishi.

Swanetia posiada kilka szczytów o wysokości 4000–5000 metrów: Szchara (5068 m), Rustaweli (4960 m), Gestola (4859 m), Tetnuldi (4851 m), Uszba (4700 m) i Ailama (4546 m).

 

Część informacji, ze strony: http://www.odkryjgruzje.pl/miejsca/swanetia/

 

KLIMAT

Przy 2000 metrów nad poziomem morza klimat Górnej Swanetii jest wilgotny i zimny. Średnia roczna temperatura wynosi 5,7°C, średnia temperatura w styczniu wynosi -6,4°C, a w lipcu 16,4°C. Na obszarach Górnej Swanetii o najwyższej wysokości klimat jest wilgotny i brak tam prawdziwego lata.


Swanetia nigdy nie została zniszczona przez siły wroga.


 

Począwszy od czasów starożytnych, Swanowi rozwijali hodowlę bydła i uprawę roślin, a ich przekonania religijne i tradycje związane były z polami. Starożytni Swanowie byli znani ze swoich osad wieżowych, unikalnych odmian pszenicy i swojej własnej szkoły świętego malarstwa ściennego.


Swanowie tworzyli instrumenty muzyczne charakterystyczne dla regionu, a także rozwinęli tradycję rzeźbienia w drewnie, której przykłady można jeszcze dziś znaleźć w niektórych domach i cerkwiach. Stolarze nadal tworzą niesamowite meble przy użyciu tych samych tradycyjnych ornamentów dekoracyjnych.

Swanowie używali wełny owczej do wyłapywania złota. Wełnę mocowało się do deski zanurzanej w wodzie tak, aby wełna była na górze. Po wyjęciu z wody i osuszeniu złoto wypadało z suchej wełny.

Swanowie mają wielki szacunek dla rytuałów, które często dotyczą bóstw chroniących bydło i ludzi oraz dających płodność.

Swanowie śpiewają pieśni wielogłosowe o swoich przodkach, myśliwych, górnikach i hodowcach bydła. Swanowie mają również swoje unikatowe tańce.

Integralną częścią ubioru Swanów jest kapelusz.

Wyrażenia „Niech Bóg ma cię w swojej opiece” i „Niech Krzyż ma cię w swojej opiece” mają tu bezpośrednie znaczenie —nici nad głową osoby noszącej kapelusz uszyte są na wzór krzyża.

 

P1180163

Zakopywanie w czarnym piasku

Zakopywanie na magnetycznej plaży 1 luty 2015

 

P1180138

 

O zakopywaniu marzyłam od początku pojawienia się tutaj, jednak w zimnym piasku nijak.

Teraz dni stawały się coraz cieplejsze, piasek szybko się nagrzewał.

Podjęliśmy decyzję, że dziś opuszczamy hotel i jedziemy spać na plażę, a potem dalej Svanetia i Abchazja posyłają zaproszenia.

Czas tutaj był bardzo owocny, najbardziej owocny to program oceny innych i radzenia sobie z oceną przez innych. Mogę powiedzieć, że teraz jak „oceniamy” mówimy Ureki (o tym może jak wszechświat pozwoli pojawi się oddzielny post) , tak jak gdy zaczynamy „walczyć” pojawia się słowo Karvaczar.

I tak w tych energiach chciałam się zakopać. Poranek był chłodny bez słońca, jednak w ciągu dnia pojawiło się słońce, które powoli zaczęło nagrzewać piasek.

Poszliśmy na spacer, a gdy wróciliśmy – mówię – idziemy się zakopywać.

Wzięliśmy łopatę (bo trzeba zbierać cienką warstwę suchego piasku) worki, rurki i poszliśmy.

Piasek był już zimny, ale mimo wszystko chciałam na chwilę poleżeć w jego objęciach.

Bartek zaczął mnie zakopywać, nagle pojawił się jeden z synów gospodarzy.

 

P1180139

 

Gdy mnie zakopał razem z głową, ten poszedł po resztę rodzeństwa. I zaczęli na mnie sypać piasek i chodzić dookoła.

Pojawiały się emocje braku zaufania do Bartka, Boga.

Czy on na pewno wie, że ma mnie pilnować.

Wyłączenie zmysłu wzroku, spowodowało wrażenie, że myślałam, że lata koło mnie tabun koni.

Z sekundy na sekundę traciłam zaufanie do Bartka, wszechświata, im bardziej traciłam zaufanie tym robiło mi się zimno, przypominałam sobie, że przecież mam na sobie zimny piasek.

I tak wtopiłam się w te niedogodności że w pewnym momencie stwierdziłam, że to nie ma sensu i z całą siłą podniosłam się po 11 minutach od zasypania.

 

P1180133

 

Ileż razy rezygnuję, gdy inni próbują mi „wejść na głowę”? Starają się mi przeszkadzać.

A ja jeszcze nie mam takiej siły, że bez względu na okoliczności, tylko ze wsparciem wszechświata robię to.

Często dawałam siłę tym przeszkadzaczom, (teraz to rzadko, dlatego program mógł wypłynąć).

 

Pozwalam sobie iść za prowadzeniem wszechświata, bez względu na to co mówią, robią inni ludzi wokół mnie.

 

Pozwalam sobie ufać jego mądrości i prowadzeniu.

 

Dziękuję dzisiaj tej przestrzeni za ten czas, za tę lekcję, dzięki niej wiem czemu się bliżej przyglądać i nad czym pracować. Bo przecież stado dzieciaków nie pojawiło się przez „przypadek”

 

dziękuję

 

Dziś już noc na plaży, czujemy, że przestrzeń dla nas się tutaj zamknęła. Od paru dni tylko harmonizowaliśmy przestrzeń, czas teraz jako nowy człowiek podążyć dalej.

 

Z ufnością i błogosławieństwem dla innych idziemy przez świat, życie, ziemię……

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A na plaży ognisko, szum fal, księżyc prawie w pełni i niesamowicie ciepła noc. Takie przywitanie na przestrzeni przyrody. Siedzieliśmy, siedzieliśmy w samych polarach, ciesząc się przestrzenią, zajadając smaczne tutejsze ziemniaki.

Gdy zaczynaliśmy oceniać, obgadywać innych zaświtała myśl, a może pytanie

 

Dlaczego tyle co oceniamy nie mówić o szczęściu, miłości radości, albo jeszcze dalej idąc być w tym, albo być tym?