praca z przodkami
now browsing by category
Szybka macedońska mieszanka troszkę “wybuchowa”
Szybka macedońska mieszanka trochę „wybuchowa” 29-30 marzec 2015
– A może pojedziemy do tych źródeł za Debarem, których zapach roznosił się po całej drodze – powiedział Bartek (wtedy myśleliśmy że to jakiś zakład pracy truje okolicę wyziewami siarki – tak potężne źródło) .
– Ciągnie mnie tam – dodał.
Wróciliśmy się| więc w kierunku Debaru, zagłębiając w pięknej dolinie.
Aby po jakiś 10 km zjechać z prawo na Kosovrast Banja.
Tym razem źródełka zostały ujarzmione w postaci baseników albo ogólnodostępnych rozdzielnopłciowych (jesteśmy na terenie muzułmańskim) albo kadi gdzie można się kąpać w swoim towarzystwie – samemu.
Przed budynkiem Pan z lokalnej telewizji robi materiał o źródłach i prosi nas wywiad. Ubawił mnie nie sam wywiad, ale fakt, że udzieliłam go po angielsku (a znam go raczej bliżej słabego), jednak jeszcze bardziej ubawiło udzielenie wywiadu przez Bartka również po angielsku (Bartek nie zna, a może nie znał angielskiego, bo tu sklecał nawet fajne zdania)
Taki znowu znak, że można coś robić nie ucząc się tego. Jak mówi Giro – ja po prostu robię to bez wątpliwości.
Mówić przecież też można będąc w przepływie, to jednak możliwe tylko będąc w bardzo wysokiej wibracji. Bo każda niższa spycha nas do tego, że nie umiemy… i musimy znać… i najlepiej ciężko się uczyć…..
Pozwalam sobie biegle mówić w obcych językach bez konieczności ich ciężkiej nauki.
Po wywiadzie udaliśmy się do baseników wzięliśmy prywatne kadi 70 od osoby (5 zł), basen 50 (3,5 zł) i znowu zrodziła się kolejna refleksja.
Basenik w standardzie bardzo niskim, betonowe odrapane ściany, brak kafelek, znanej nam czystości, a może bardziej pozornego chemicznego błysku.
Bartek zaczął się śmiać, że gdyby przyszedł tutaj 10 lat temu, to siadłby na ławeczce i popatrzył.
Woda jednak w pełnym przepływie, wymienia się cały czas z szybkością rury o średnicy 100 mm. Siarka wszystko dezynfekuje nie trzeba nic dodatkowego.
A jak jest u nas czyste, a może bardziej brudne od chemicznych środków pomieszczenia z uwięzioną wodą w basenie, która zapomniała już o swojej sile i naturalnej czystości. Gdy jest dezynfekowana chlorem lub ozonem, aby dłużej mogła stać i służyć bez wymiany. Ruch dają różnego rodzaju masażery.
Najfajniejsze naturalne w przyrodzie, bo gdy już coś tworzymy to przeginamy albo w jedną albo w drugą stronę.
Dla mnie w takich miejscach najważniejsza jest woda, więc z radością zanurzyłam się w niej, trochę ciepła bo temperatura ok. 40 stopni, zapach zgniłych jajek.
Woda zmywała wszystko co nie potrzebne, całe przywiązanie do MOJE, TWOJE, obmywała z religijnych zaszłości.
I znowu jak nowi ludzie podpatrzyliśmy dalej przez śniegowe jeszcze pola mijając przydrożne knajpki.
Zatrzymując się w miasteczku Tetovo, które poraziło nas swoim albańskim charakterem. Nawet menu w restauracjach było tylko po albańsku. Trochę nas to uderza, bo przecież jesteśmy w Macedonii. Dlaczego Ci ludzie nie akceptują tego gdzie są? Konflikt albańsko-macedoński czuje się tam na każdym kroku.
Walka chrześcijaństwa z islamem przy okazji.
Bardzo dziwne energie, jak kogoś bardziej interesuje ten temat to tutaj z Wikipedii: http://pl.wikipedia.org/wiki/Tetowo
Pozwalam sobie być wolnym od konfliktów innych osób
I tak trochę zmęczeni wylądowaliśmy parę kilometrów od Skopie w Kanionie Matka, jednej z głównych atrakcji przyrodniczych Macedonii. Jest tu także tor dla kajakarstwa górskiego, na którym odbywają się od wielu lat zawody rangi międzynarodowej.
Miejsce przywitało nas nie ciekawą energią. Spać może i było gdzie, jednak energie bardzo dziwne.
W bardzo sympatycznej knajpce, choć naszym zdaniem mocno zawyżonym rachunku, oswoiliśmy miejsce i zasnęliśmy spokojnie, aby rano nacieszyć się kanionem.
Przywitał nas słońcem, a potem wyrzucił mroźnym wiatrem. O tej porze roku, a może w tej czaso przestrzeni zanurzyliśmy się w ciszę miejsca.
Potężne skały, na dole woda wąskie ścieżki ma się wrażenie że jest się częścią tego miejsca. Na ścieżce moją uwagę przykuwają kamienie, świetlisty piryt mający w sobie zawsze światło.
Czego masz światło? – pytam
Światło Matki
Matki?
Bezwarunkowej miłości osoby, która daje – nie oczekując w zamian nic.
Gdy daję, robię to bezinteresownie nie oczekując niczego w zamian.
Ideał, a może warto podążać tą drogą ?
Moja droga przez kanion czasami była bardzo przepadzista.
Dlaczego przy tej miłości nie ma się czego złapać ?
Jak to nie trzymasz się niczego? – zabrzmiało w mojej głowie
Ziemia trzyma Cię z dołu, niebo z góry, dlaczego potrzebujesz dodatkowego zabezpieczenia ?
Tak, tak dlaczego?
Z Kanionu Matka powędrowaliśmy do Skopje, gdzie zachwyciła nas fontanna (teraz nieczynna) kobiet z dziećmi nawet w brzuchu.
Zresztą Skopje to miasto o wielkiej ilości potężnych pomników. Można powiedzieć że sympatyczne.
Macedonia ma w sobie energetyczne perełki, jednak wiele miejsc można stwierdzić, że są na totalnie drugim biegunie.
I w tej całej macedońskiej mieszańce dotarliśmy na noc do Kokino, ale o tym w następnym poście.
Thermopile wiecej niż można sobie wyobrazić
Thermopile więcej niż można sobie wyobrazić 22-24 marzec 2015
Targ okazał się pożegnaniem z Peloponezem, wszechświat pokierował tak, że pojechaliśmy autostradą do Koryntu, żegnając się z Peloponezem nagle i niepodziewanie.
Po drodze jak przy wyjeździe z miejsc dla nas przyjaznych i wjechaniu w intensywną cywilizację, nie obyło się bez emocji, np. Bartek miał żal , że nie zjadł kolejnych tzatzików w restauracji koło Jaskini (2-3 km), przeradzało się to wszystko w napięcie, w emocje (uwiązane energie). Pokazało to, że jeszcze jesteśmy za mało elastyczni przy zmianach.
Pozwalam sobie na elastyczność zmian energii
Pokazało również, że pragnienia nie tylko zaniżają nasze wibracje, ale powodują, że bardzo często nie idziemy po swojej drodze. Bo ktoś rozbuchał nasze pragnienia.
Dzisiejszy biznes robi to znakomicie, pokazując, że będziesz szczęśliwy, gdy, gdy, gdy………, to gdy nie ma końca bo przecież biznes musi się kręcić. A najprostszym marketingiem jest bazowanie na lękach i pragnieniach innych.
Tylko dlaczego?
Czy nie potrafimy wyzwolić się z pragnień?
Dlaczego to takie trudne?
Gdzie klucz do pragnień?
A może to klucz w energii seksualnej?
Pytania na które nie znamy odpowiedzi.
I tak dojechaliśmy do Thermopoli – miasteczka znanego z bitwy po Termopilami ok V .p.n.e, jednak my przyjechaliśmy do termalnych źródeł polecanych przez rumuńskich Niemców.
Przywitał nas piękny wodospad i polana do zatrzymania, na której już mieszkało parę kamperów.
Woda ok. 40 stopni, wypływająca z okolicznych skał, przeradzająca się momentami w termalną rzekę. Bardzo lubimy takie miejsca, jednak takiej siły termalnej wody nigdy nie widzieliśmy. A może wszędzie już się dała ujarzmić?
Thermopile wg. mitologii zostały stworzone przez Hefastosa, po wniosku Ateny, aby Herkules mógł kąpać się w nich, a tym samym odzyskać siły swojego ciała.
Charakterystyka: hipotoniczny przegrzana Cl Na- K HS-Br-CO2, lekko radioaktywna woda lecznicza.
Wskazania do stosowania: reumatyzm, schorzenia ginekologiczne i dolegliwości z nerwów obwodowych.
I my tym samym co Herkules prosiliśmy Boga o odbudowanie naszych ciał oddając się jej w objęcia.
Najpierw kapaliśmy się przy wodospadach,
by potem kąpać się w zagłębieniach termalnej rzeczki, a potem w jeziorku z gejzerkami (3-4 km w stronę Lamii) by ostatniego dnia razem z radosnymi Koreańczykami (60-70 lat) zanurzyć w maleńkim jeziorku, dającemu początek rzeczce.
Woda odmywała wszystko co niepotrzebne, rozluźniała ciało pomagając wyjść starym napięciom.
Podstawowy program, który ujawnił się w Thermopolach to ŁASKA, tak – ileż razy słyszeliśmy o bożej łasce, a ileż razy tą łaskę robimy sobie? Nie wspominając innych? Łaska Boża jest czymś pozytywnym, ale jednak nasza ludzka łaska robi nam wiele krzywdy.
Temat pokazał się już w Gruzji, gdy przyjechała Bartka mama i moja ciocia.
Moja ciocia zaczęła w emocjach, praktycznie robić mi łaskę o to, że przyjechała, i o to,że dała się zaprosić.
Ja nie chciałam przyjechać, mówiłam – że nie chcę – napominała.
Tak – wielka łaska, że przyjechała, że dała się zaprosić.
To świat w którym wyrosłam, żyłam, świat w którym każdy mi robił o łaskę o to co robi, mimo że tego chciał.
Bo moja ciocia przecież bardzo chciała przyjechać do Gruzji.
Uwalniam się od robienia łaski sobie i innym, pozwalam sobie jasno i stanowczo mówić co chcę, przede wszystkim wobec siebie.
Pozwalam sobie żyć bez ludźkiej łaski.
I tak w kolejnym źródełku obmywaliśmy kolejne programy, cieszyliśmy się miejscem, spotkanymi ludźmi.
Jeden Niemiec z bardzo wypasionego kampera-ciężarówki opowiadał nam, że 4 lata podróżuje – od śmierci żony.
Jego horyzonty się poszerzyły, a on jest zdecydowanie szczęśliwszy niż kiedyś. Dom zamienił na kampera i może mieć lato w zimie i kąpać się w ciepłych źródłach. Trochę mu brakuje partnerki, ale i tak jest dobrze.
Świat ludzi, którzy mieli odwagę powiedzieć – chcę inaczej. Szczególnie teraz przed sezonem i w kraju który nie należy do tanich.
Tak cena ma znaczenie, gdyż większość jak już decyduje się na zmianę, nie jedzie gdzie chce, ale tam gdzie tanio.
Wybieram to co chcę bez względu na cenę.
I znów kolejne źródełko, którego malutkie dżakuzowate bombelki pod nim robiły delikatny hydromasaż, obmywając ciepłą wodą, dodając światła, siły i energii.
I to wszystko za darmo.
Ostatniego wieczoru w zakolu rzeczki ustawiliśmy świeczki, w oparciu o skałę z przestrzenią zieleni, mała ciepła rzeczka, czerń nocy i my.
My którzy pozwalamy, aby zawarł się w nas cały wszechświat, magia wieczoru. Coś o czym chyba nigdy nawet nie śniłam, nie marzyłam.
Właśnie gdy otwieramy się na siebie i wszechświat – dostajemy więcej – niż możemy sobie wyobrazić.
Pozwalam sobie dostawać więcej niż chcę, pozwalam aby wszechświat był hojny dla mnie.
Do tego nasz kolega pies, który spał 10 metrów od samochodu, ciesząc się ze spacerów z nami. Jedzenia nie chciał (specjalnie pojechaliśmy do sklepu po karmę) po prostu był, jak anioł, przewodnik po tutejszym świecie nie oczekując nic w zamian.
Gdy wyjeżdżaliśmy, żegnała nas grupa radosnych 60-70 letnich Koreańczyków, który z braku strojów kąpielowych w ubraniach wskoczyli do wody, dając jej niesamowite pokłady szczerej radości,
oraz drapieżniki, które jak w szpalerze siedziały na drzewach, mówiąc – dziękujemy za odwiedziny, zapraszamy znów.
Termopole jak i termalna jaskinia pozostaną głęboko w naszym sercu, i jak będziemy w pobliżu na pewno zerkniemy. Nie myślałam, że takie miejsce są możliwe jeszcze w Europie, woda w pełnym przepływie, zawsze czysta, świeża, żywa, bez sanepidów, chlorowanych, ozonowanych basenów z raz na tydzień wymienianą wodą termalną.
Dziękujemy za ten kolejny magiczny czas. Zdjęcia w ogóle nie oddają magii miejsca, z uwagi na brak słońca.
Dojazd do źródeł :
Niedaleko muzeum historycznego, ok. 500 metrów po drugiej stronie drogi, zjazd obok nieczynnej stacji bęzynowej. Praktycznie to już przy muzeum można wypatrzyć maleńką rzeczkę.
Dojazd do jeziorka z gejzerkami, których chyba każdy ma inny skład, co widać po kolorze kamieni na dnie: ok 3-4 km w stronę Lamii, zwykłą drogą i przy tabliczce – jak poniżej na foto – w lewo.
Czas jednak zmierzać na północ, właśnie dostaliśmy wiadomość, że paszporty z rosyjską wizą czekają w agencji Wadi (Wadi zawsze robi nam wizy do Rosji, nie było nigdy problemów polecamy) Ok. 7-10 kwietnia zamierzamy być w Bielsku parę dni. Mamy nadzieję, że z wieloma z Was uda nam się spotkać.
Na razie zmierzamy w kierunku Macedonii, gdyż pogoda nie chce nam pokazać pięknych greckich gór, a może w tym czasie mieliśmy doświadczać czegoś innego….???
Kolejne zadziwianie wszechświata – dzikie rośliny
Dzikie zbieranie, oraz wieczór przy kominku w kamperze i niedzielny targ 21-22 marca 2015
Wszechświat cały czas mnie zadziwia.
Już mieliśmy wyjeżdżać z naszej gościnnej jaskini, gdy przyjechał maleńki samochodzik z sympatycznym kierowcom i jego psem. Poza tym jego dach był oszklony i otwierany. Moje marzenie i zadanie dla Bartka. Po oglądnięciu naszych domków Nikolas stwierdził, że też już jakiś czas jest w drodze.
Latem pracuje jako kucharz na greckich wyspach, a w pozostałe okresy czasu jest w drodze swoim pięknym autkiem. Poza tym świetnie się zna nie tylko na gotowaniu, ale i na dzikich roślinach jadalnych, których ponoć w Grecji je się sporo.
I tak od słowa do słowa pojechaliśmy do lasu i zaczęła się zabawa, przede wszystkim w zbieranie dzikich szparagów, wspaniałych na surowo również.
Grecy gotują je krótko, a potem smażą najczęściej z jajkiem.
Zbieranie szparagów to jak chodzenie za grzybami,
Oooo jest, jest …
Ile radości w kontakcie z przyrodą z dobrym przewodnikiem, którego duchy miejsca od razu przyjmują i pokazują mu co najlepsze.
Poza tym Nikolas pokazywał nam inne rośliny, zobaczcie je, ale nazwy nie pamiętam.
A na wieczór Magda ze swoim partnerem zaprosili nas do kampera, na wieczorek przy kominku.
W drodze jak w domu.
Marzenie nierealne dla wielu, a jednak życie pokazuje, że tylko trzeba trochę odwagi, a wszechświat pomoże.
I już żegnaliśmy się z miejscem, już mieliśmy z niego odjeżdżać, a ono zatrzymało nas na dłużej dając niesamowite dary : poznania dzikich roślin, jak i pobycia we wspólnej przestrzeni z ludźmi, z którymi każdy gdzieś przenikał się nawzajem, tworząc jedność i ucząc od siebie.
Była sobota, przyjeżdżali miejscowi kąpać się, przywożąc nawet swoje sprzęty do przechodzenia przez zamknięta bramę. Mówili, że od wieków źródło było ich własnością, a teraz ktoś wymyślił, że jest jego własnością i zabrania innym dostępu. Podobnie jak u nas chcieliby z lasami.
Dlaczego przyroda musi mieć właściciela? Dlatego chcemy zarabiać na tym co boskie?
Poza tym dowiedzieliśmy się, że w miejscowości Kovanaki jest niedzielny targ. To 30 km od nas, i trochę z umysłu, albo starego systemu podróżowania pojechaliśmy do Konavaki, pożegnawszy nasze cudowne miejsce, nasze źródełko, polankę i tych ludzi, za ten czas który był cudowny w tym miejscu i w tym czasie.
Czasami chce się aby trwał zawsze. Żeby nie zmieniać w tym nic. Tylko czy byłaby to wolność?
Pozwalam sobie na energię magii na co dzień, pozwalając sobie na elastyczne zmiany,
Targ ………. bez rewelacji, jednak dzikich roślin było sporo, widać, że je jedzą. Zazwyczaj gotują je krótko ze solą, a potem polewają oliwą i cytryną.
Dla mnie bez rewelacji, tym bardziej, że większosć zbieranych przez nich roślin ma sporo goryczki w sobie.
Dobrze do tego dodać czosnek i jajko – jak mówił Nikolas.
Były oczywiście szparagi, pomarańcze, jabłka, wino, miody, jeden stragan z oliwkami i olejem.
W Grecji bardzo nie podoba mi się to, że zazwyczaj jest wszystko szczelnie zapakowane i nie można przed zakupem spróbować. Jakieś dziwne dla mnie.
Bartek przyjechał przyjechał do Grecji po oliwę i oliwki w ziołach. Niestety teraz gdy nie ma turystów oliwki nawet w słynnej Kalamacie są jednego rodzaju i bez ziół, a olej…….. może i robiony na zimno ………..
Mamy porównanie z Marokiem, gdzie 2 lata temu przy nas wytłoczono olej i jest to całkowicie coś innego. Ja osobiście do spróbowania marokańskiego oleju, nie lubiłam oleju z oliwek, miał coś w sobie, co mi nie smakowało. Marokański był przepyszny, lekko gorzki bez ługowania, pełny aromatu i smaku, mocno mętny.
A teraz – ten grecki – znowu ma ten sam smak, co pamiętam z Włoch. Może są jakieś małe ręczne fabryczki, jednak chyba otwierane dopiero w sezonie.
Zresztą jaka jest technologia produkcji, że z gorzkich bardzo gorzkich oliwek produkuje się od razu słodki olej? Jak ługuje go się w procesie produkcji? Może ktoś wie?
Jak zwykle co innego świat normalnego życia danego kraju, a co innego świat dla turystów.
Bartek jest trochę rozczarowany greckim jedzeniem, ale miejmy świadomość, że to Europa i tutaj może i można znaleźć czasem coś fajnego, ale tylko od święta.
Pół roku w Azji troszkę nas rozpieściło.
Korynt – miasto rozpusty czy przyjemności?
Korynt – miasto rozpusty – uwalnianie seksualności 11-12 marzec 2015
Odpuszczając kolejny warstwy cierpienia w ciele dotarliśmy do Koryntu, a właściwie Akrokoryntu, który w czasach antycznych był określany przez współczesnych jako miejsce rozpusty.
Ulokowaliśmy się na górnym parkingu ciesząc się z rozległego widoku na okolicę i …….. rano pokazał nam się ośnieżony pięknie Olimp.
Gdyż miasto położone było przepięknie w oparciu o mityczne góry i morze. Łączące światy ludzkie i boskie.
A więc dlaczego przyjemność ciała kojarzy się w naszej kulturze z rozpustą? Czymś wstydliwym?
W Atenach rozróżnia się trzy wizerunki kobiet, które zostały przedstawione w mowie Apollodora przeciw Neairze:
-
hetery (prostytutki) – dla przyjemności,
-
konkubiny – dla codziennego fizycznego zadowolenia,
-
małżonki – dla zapewnienia legalnych potomków i jako zarządczynie domu.
Czy nie jest tak do dziś w większości społeczeństw?
Życie seksualne przyjemność ciała temat tabu, wstydu wyparcia.
Coś czego większość bardzo potrzebuje – jak jedzenia, tylko nie specjalnie ma odwagę o tym mówić. Z braku jedzenia ludzie umierają, a z braku przyjemności ciała nie. A potrzeba, pragnienie podobne, tylko inna moc nadana mu przez wieki. A może dlatego, że jedzenie jak towar można było sprzedać? A ciałem i jego przyjemnością trudniej się handlowało.
Potężna energia seksualna schowana gdzieś głęboko.
Dlaczego, zaczęliśmy sobie zadawać pytanie?
Pytanie niech dźwięczy w przestrzeni, a my
Pozwalamy sobie uwolnić naszą seksualność z naszych ciał, wszystkie wyparcia nasze i naszych przodków.
Tak przede wszystkim przodków, bo ile seks powodował napięć i komplikacji, ile często wstydu za niechciane dzieci. Warto prześledzić to przez pokolenia i uwolnić w swoim rodzie z szacunkiem do tych którzy zachowywali się akceptowalnie w oczach tamtego świata, którzy często wstydzili się swoich postępków.
Przestać je wieszcie chować, bo każda tajemnica to potężna ilość uwiązanej energii, która nie tylko nas blokuje, ale również nakazuje dodatkowo wydatkowanie dalszych energii na utrzymanie status quo.
Czy to nam potrzebne? Czy nie warto mieć więcej energii?
Pozwalam sobie na przyjemność w moim ciele
Tutaj świetne naszym zdaniem filmy z Esterą o seksualności
A my podążyliśmy śladami świętej seksualności, której potem zbudowano potężną twierdzę.
Uwalniając przekonania blokujące zbliżenie w jedności ciał.
Warto zauważyć, że kobiety we większości kultur nawet nie mają praw na równi z mężczyznami, w niektórych miejscach dopiero od powiedźmy wieku, a wcześniej były uznawane, za coś niższego.
W kościele katolickim dopiero na początku XVI uznano, że kobieta ma duszę (teraz te same dyskusje dotyczą zwierząt).
Czy w ten sposób można było tworzyć harmonijne partnerskie związki?
Do dziś większość kobiet usługuje mężczyznom, uznając to za coś normalnego, a kobiety które zachowują się inaczej neguje przez zazdrość i brak zrozumienia tematu partnerskie związki.
Patrząc na pokoleniowe silne obciążenia, partnerskie harmonijne związki nie biorą się same, tak od siebie – no może bardzo rzadko.
Nad nimi trzeba pracować, uwalniając przekonania własne i swoich przodków.
Trzeba dążyć do tego co się chce, a nie iść najprostszą drogą schematu pokoleniowego, który nam w sumie nie odpowiada.
Pozwalamy sobie tworzyć związek pełen harmonii, miłości, szacunku na poziomie fizycznym, psychicznym i duchowym.
Tutaj troszke o Akrokoryncie z Wikipedii:
Akrokorynt (gr.Ακροκόρινθος) – wzgórze w Grecji, na Peloponezie, wznoszące się na 575 m nad poziom morza. W starożytności wzgórze było akropolem położonego u jej stóp Koryntu. Znajdowała się tu słynna, znana w całym greckim świecie świątynia Afrodyty, w której miały miejsce praktyki sakralnej prostytucji. W czasach Bizancjum na gruzach dawnej świątyni zbudowano kaplicę, której pozostałości są widoczne jeszcze dzisiaj.
Akrokorynt służył też już od czasów starożytnych jako twierdza. Pierwsze umocnienia powstały tu już w VI w. p.n.e.. Od tamtej pory twierdza była często rozbudowywana przez Greków, potem Rzymian i Bizantyjczyków. Począwszy od1147 roku, kiedy Korynt zdobyli Normanowie, twierdza często zmieniała właścicieli. W 1210 roku krzyżowiec Gotfryd z Villehardouin włączył Akrokorynt wraz z całym miastem do Księstwa Achai. Znaczną rozbudowę twierdzy przeprowadził jego syn Wilhelm II z Villehardouin. Akrokorynt należał później przez wiele stuleci do Turcji Osmańskiej, dopiero po 1821 roku, kiedy wypędzono stąd osmańskich zarządców, twierdza straciła na znaczeniu. Do dziś zachowały się mury obronne i ruiny dawnych budynków.
Delfy – cisza transformacji
Delfy – cisza transformacji 9 marzec 2015
Historia kompleksu świątyń sięga niepamiętnych czasów, po prostu kiedyś ludzie znaleźli wydobywający się z ziemi dym powodujący odurzenie, a Ci co go powąchali zaczynali mówić tajemnicze, często niezrozumiałe słowa, były one interpretowane przez kapłanów. Powstał kompleks świątyń, położony w wąskiej dolinie u stóp ponad dwutysięcznych gór Parnasu.
Takie miejsca niezależnie z jakiej epoki zawsze nas fascynowały, niepokój powodowało tylko to, że jest to największa atrakcja turystyczna Grecji.
Wieczorkiem dojechaliśmy na miejsce bez zbędnych przygód po drodze, na razie Grecja podobnie jak cała kontynentalna Europa jest jazdą od punktu do punktu, przez mniej fascynujące, a można rzec odpychające rejony.
I tak znaleźliśmy nocleg w oliwkowym gaju z widokiem na Delfy i świątynię Apolla, a u stóp świątyni Ateny.
Rano weszliśmy do środka (wstęp razem z muzeum 9 euro) masa wycieczek, gdy weszliśmy poczułam napięcie i praktycznie niechęć bycia. Jednak gdy zadałam pytanie po co jestem tutaj, jakie energie mam transformować, a jakie zabrać, a jakie zostawić, zaczęły pojawiać się odpowiedzi.
Miejsce, a praktycznie ruiny, jaką musieli mieć silną energię budowniczy, czy twórcy tego miejsca, skoro przetrwało tyle tysięcy lat, i istnieje nadal w postaci ruin – tłumnie odwiedzanych?
Wyrocznia – przepowiadanie przyszłości.
Czy muszę być wyrocznią dla innych?
Uwalniam się od potrzeby mówienia innym co mają robić i jak żyć. Pozwalam innym doświadczać życia i brać za to odpowiedzialność.
Tak ileż razy kogoś na coś namawiamy, nawet mówiąc będzie Ci lepiej.
Tylko skąd to wiemy?
A poza tym, po co nam odpowiedzialność za innych.
Gdy wchodzimy w energię innych – wchodzimy w ich świat, często zapominając o swoim. Tworzymy ich rzeczywistość własnymi myślami, emocjami, czy tego chcemy czy nie.
Tak myśląc negatywnie o danym kraju wzmacniamy taki jego wizerunek, a potem jesteśmy zaskoczeni że świat koło nas wygląda jak wygląda.
To proste prawo energetyki.
Uwalniam się od oceny rzeczywistości, pozwalam mu być taki jaki jest.
To nie znaczy, żeby innym nie pomagać, jak ktoś prosi można pomóc, jednak bez brania odpowiedzialności za decyzję innych.
Bardzo nas tutaj lubią, bo prosiliśmy o zobaczenie tych miejsc bez zbędnego tłumu i ……… mimo wielu autokarów jesteśmy sami w zwiedzanych świątyniach.
Muzeum z posagami greckimi pokazuje szacunek do ciała, jego siłę i brak wstydu za nagość.
W świątyni Ateny (leży poza granicami kompleksu, można wejść za darmo) zatapiam się w ciszy wiosny – Brigid to bogini wiosny.
Przychodzą obrazy rozważań nad kobiecością i męskością. Jaka powinna być kobieta, jaki mężczyzna.
Uwalniam moje ciało ze wszystkich blokujących przekonań przodków o tym jaka powinna być kobieta,
Gdy to powiedziałam pojawił się program wścibstwa zwany ładniej ciekawością. Ciekawością świata, jedzenia, innych.
A przecież ciekawość powoduje, ze wchodzimy w te energię, a tego nie zawsze chcemy.
Co zrobić?
Żyć w świetle 5D – świecie wysokowibracyjnym, bez zajmowania się światem dla samego zajmowania. To tak jakbyśmy chcieli odwiedzić wszystkie domy na kuli ziemskiej.
Czy na pewno chcemy, czy jest nam do potrzebne?
Najlepiej wejść tam gdzie chcemy i nas zaproszą.
Tworzę swoją przestrzeń światła w radości, miłości, harmonii, w zdrowym ciele.
Hałas wokoło nie ma większego znaczenia, gdy wewnątrz jest cisza, dobrze gdy cisza wokoło wzmacnia ciszę w środku, to tylko poszerzenie pola.
Uwalniając stare programy inaczej popatrzyliśmy na te miejsca, zobaczyliśmy ich niesamowitą ciszę i moc transformacji. Dostępną dla każdego kto o to poprosi.
Dookoła piękna wczesna wiosna, śpiewające ptaki, żółto-pomarańczowo- fioletowe kwiaty wokół, zielona trawa, wszystko z radością budzi się do nowego życia.
Wąska dolina w której położone są Delfy wzmacnia wszystko to co w nich było, czy pozostało.
Wzmacnia to co jeszcze żywe. Góry tworzą niesamowitą przestrzeń dla oczu.
Czy tak wyglądał raj, czy tak wygląda oświecenie ?
Dziękujemy temu miejscu za niesamowite doznanie ciszy w ciele i umyśle, a może i w duszy. Za transformację naszych programów, za możliwość bycia z lekkością i łatwością w procesie zmian.
Z każdego miejsca w tym jestem, biorę co najlepsze dla mnie, zostawiając miłość.
Tutaj dodatkowo fioletowe światło transformacji, gdyż chyba czas na zmiany dla tego miejsca, ono nie chce być umarłym muzeum.
Jaki jest ten tekst – pytam Bartka, który dokonał jego korekty
Gazu się nie nawdychałaś – odpowiedział z uśmiechem
Tak, trudno oddać w słowach magię tego miejsca
Gazu, na którym powstała wyrocznia już nie ma. Najprawdopodobniej w czasie jednego z trzęsień ziemi kanał został zablokowany.
A dla ciekawych więcej informacji o Delfach polecam Wikipedię http://pl.wikipedia.org/wiki/Delfy