o podróży na Wschód 2015
now browsing by category
Zobacz jak oddychasz, a może zbadaj jak przyswajasz tlen
Zobacz jak oddychasz, a może zbadaj jak przyswajasz tlen Metoda Butejki
Oddychanie, moje kochane oddychanie. Jedna z najbardziej powszechnych czynności, jednak nigdy nie potrafiłam podejść do niej bardziej świadomie. Jogiczne pranajamy, krije z art of living – czułam się po nich dobrze, jednak nie potrafiłam trafić w sedno oddychania świadomego. Gdzieś rodził się sprzeciw przed zbyt dynamicznym oddechem, umysł chciał jakiś wytłumaczeń i każde poczynanie związane z oddechem szybko upadało. Zazwyczaj oddychałam przez usta szczególnie w czasie snu, nie mając pomysłu jak to zmienić, często miałam przy głowie butelkę z piciem bo zasychało w gardle.
Ale gdy uczeń gotowy pojawia się nauczyciel, artykuł rzucony gdzieś na facebooku o metodzie Butejki, gdy ja sama byłam gdzieś na środkowej Syberii.
Lubię rosyjskich terapeutów, ich metody zazwyczaj nastawione są na skuteczność. Zaraz potem weszłam na stronę www.butejko.pl , a chwilę potem na moim komputerze znalazła się książka „Zamknij usta” .
Umysł dostał swoje uzasadnienie – nadmiar oddychania jest tak samo szkodliwy jak nadmiar jedzenia, a wręcz odwrotnie im więcej oddechu to wcale nie więcej tlenu w komórkach.
Teraz dzięki tym faktom, które gdzieś podświadomie były dla mnie oczywiste , udało mi się kontrolować oddychanie przez przez nos w ciągu dnia.
Do tego co ważne być może dla wielu umysłów Butejko był lekarzem, w Rosji, „ do jego obowiązków należało monitorowanie oddechu nieuleczalnie chorych pacjentów tuż przed śmiercią. Po setkach godzin spędzonych na obserwowaniu wzorców oddechowych był w stanie przewidzieć, często z dokładnością co do minuty, czas zgonu każdego pacjenta. Zauważył, że pacjenci zaczynali ciężej oddychać, gdy ich stan tuż przed śmiercią się pogarszał.”
Po latach doświadczeń wskazał na właściwy poziom dwutlenku węgla oraz tlenu w tkankach, oraz bezpośredni wpływ zbyt niskiego poziomu dwutlenku węgla jako powodu niemożności przyswajania cząsteczek tlenu przez tkanki ciała (mimo jego wysokiego poziomu we krwi).
Metoda jest prosta , fizjologicznie uzasadniona. Po wielu latach sukcesów w leczeniu ciężko chorych (także astmy) , założył klinikę funkcjonującą do dziś w mieście Woroneż (rejon krasnodarski), a medycyna oficjalna używa tej metody nadal .
Dzięki testowi na pauzę kontrolną zamieszczonemu poniżej, zdałam sobie sprawę, że jest wiele do poprawy w zakresie oddychania.
Dziękuję duchom opiekuńczym, że gdzieś w syberyjskiej tajdze natknęły się na duchy Butejki i prowadzą mnie do większej świadomości oddechu, a co za tym idzie większego spokoju.
Poniżej troszkę faktów ze strony www.butejko.pl, gdzie jak kogoś to zainteresuje również więcej informacji, bardzo polecam, bo warto!!!
Ćwiczenia praktyczne metody Butejki
1. Jak naturalnie odblokować nos metodą Butejki – demonstracja Patricka McKeown
2. Jak zmierzyć Pauzę Kontrolną – PK
Pauza Kontrolna jest testem oddechowym, który dostarcza informacji zwrotnych na temat twoich objawów i postępów w pracy z oddechem. PK mierzy czas, w którym możesz SWOBODNIE wstrzymać oddech PO WYDECHU.
Będziesz potrzebował do tego zegarka z sekundnikiem lub stopera.
-
Weź mały, cichy wdech i mały, cichy wydech.
-
Zatkaj nos palcami, aby zapobiec dostawaniu się powietrza do płuc.
-
Policz, ile sekund minie, aż poczujesz pierwsze oznaki braku powietrza.Możesz także czuć, że twoja przepona mimowolnie drga lub napiera w dół w tym samym czasie.
-
Uwolnij nos i zacznij przez niego oddychać.
UWAGA! Twój oddech po wstrzymaniu powietrza nie powinien być większy niż przed zrobieniem pomiaru. Powinieneś oddychać spokojnie i cicho. Jeśli twój oddech jest zakłócony, wstrzymywałeś go zbyt długo.
3. Zmniejszona objętość oddechowa
-
Usiądź prosto.
-
Obserwuj ilość powietrza przepływającego przez nozdrza, umieszczając palec pod nosem w pozycji poziomej. Palec powinien znajdować się tuż nad górną krawędzią ust, wystarczająco blisko nozdrzy, abyś mógł czuć przepływ powietrza, ale nie aż tak blisko, aby przepływ powietrza został zablokowany.
-
Teraz weź lekki wdech powietrza do czubka nozdrzy. Na przykład weź tylko tyle powietrza, aby wypełnić swoje nozdrza i ani odrobiny więcej. Bierz odrobinę powietrza (około 1cm) z każdym oddechem.
-
Robiąc wydech udawaj, że twój palec to piórko. Wydychaj na palec tak delikatnie, aby piórko się nie poruszyło.
-
Kiedy robisz wydech, im czujesz cieplejsze powietrze, tym więcej oddychasz. Skoncentruj się na uspokojeniu oddechu, aby zmniejszyć ilość ciepłego powietrza, które czujesz na palcu.
-
Gdy zmniejszysz ilość ciepłego powietrza na palcu, zaczniesz odczuwać potrzebę lub chęć zaczerpnięcia powietrza.
-
Staraj się zachować tę potrzebę przez około 4 minuty. Powinna być znaczna, jednak niestresująca.
Potrzeba powietrza podczas tego ćwiczenia nie powinna być większa niż na końcu Pauzy Kontrolnej.
Dziękuję duchom opiekuńczym, że gdzieś w syberyjskiej tajdze natknęły się na duchy Butejki i prowadzą mnie do większej świadomosci oddechu, a co za tym idzie większego spokoju.
Poniżej troszkę faktów ze strony www.butejko.pl gdzie jak kogoś to zainteresuje również więcej informacji, bardzo polecam.
Kim był Konstantyn Butejko?
Konstanty
n Pawłowich Butejko urodził się w Iwanitsy pod Kijowem 27-go stycznia 1923 roku. Ten prosty, a jednocześnie niezwykły człowiek poświęcił całe swoje życie na studiowanie ludzkiego organizmu i dokonał jednego z najbardziej znaczących odkryć w historii medycyny.
W 1946 roku Konstantyn Butejko rozpoczął studia medyczne na Pierwszym Moskiewskim Państwowym Uniwersytecie Medycznym im. I.M. Sieczenowa. W trakcie nauki do jego obowiązków należało monitorowanie oddechu nieuleczalnie chorych pacjentów tuż przed śmiercią. Po setkach godzin spędzonych na obserwowaniu wzorców oddechowych był w stanie przewidzieć, często z dokładnością co do minuty, czas zgonu każdego pacjenta. Zauważył, że pacjenci zaczynali ciężej oddychać, gdy ich stan tuż przed śmiercią się pogarszał.
W czasie studiów medycznych u Butejki rozwinęło się złośliwe nadciśnienie tętnicze, a lekarze dawali mu jedynie 12 miesięcy życia. Pod okiem wykładowców akademickich Butejko zaczął dogłębnie badać swoją chorobę i zdawało się, że mimo dostępu do fachowej i farmaceutycznej pomocy nie był w stanie sobie pomóc.
Dzień 7 października 1952 roku był przełomowy w życiu Butejki. W tym czasie był już dyplomowanym lekarzem medycyny. Tego dnia doktor zdał sobie sprawę, że jego własny oddech jest bardzo ciężki. Przypomniał sobie obserwowanych pacjentów tuż przed śmiercią i postawił sobie pytanie, czy to aby nie głębokie oddychanie jest przyczyną jego choroby. Sprawdził to poprzez zredukowanie swojego oddechu. W ciągu zaledwie kilku minut ból głowy,ból w prawej nerce i ból w sercu zniknęły. By potwierdzić swoje odkrycie zaczerpnął pięć głębokich oddechów i ból natychmiast powrócił . Znowu zredukował swój oddech i ból zniknął .
To odkrycie okazało się jednym z większych, jednak wciąż powszechnie nie rozpoznanych, przełomów medycznych XX wieku. Butejko rozpoznał, że oddychanie, tak istotne dla podtrzymania życia, jest nie tylko lekarstwem, ale jednocześnie przyczyną wielu chorób cywilizacyjnych.
Kolejnym krokiem doktora Butejki było poszukiwanie teoretycznych podstaw jego odkrycia. Dane dostępne w roku 1952 pochodzące od takich autorów takich jak Holden, Priestley, Henderson, De Costa, Werigo i Bohr zdawały się potwierdzać jego hipotezę. W tamtym czasie było już wiadomo, że wydychanie dwutlenku węgla podczas głębokiego oddychania wywoływało skurcze, które zmniejszały dopływ tlenu do najważniejszych narządów, w tym mózgu, co wywoływało potrzebę jeszcze głębszego oddechu. Powstawało błędne koło.
Butejko badał wzorce oddychania pacjentów cierpiących na astmę oraz inne dolegliwości i stwierdził, że wielu z nich hiperwentylowało między atakami choroby. Po wielu latach badań opracował program do pomiaru oddechu, a także metodę umożliwiającą pacjentom zmianę negatywnych wzorców oddechowych.
Wiązało się to z:
-
Przejściem z oddychania przez usta na oddychanie przez nos
-
Rozluźnieniem przepony, aż do odczucia braku powietrza
-
Dokonaniem niezbędnych, drobnych zmian w stylu życia, dzięki czemu u pacjenta rozpoczynał się proces powrotu do zdrowia
W owym czasie establishment medyczny raczej chłodno potraktował odkrycia doktora Butejki. By jego odkrycie zostało uznane, w 1959 roku rozpoczęto badania kliniczne nad mieszaną grupą składającą się z dwustu zarówno chorych jak i zdrowych osób. 11 stycznia 1960 roku Butejko wykazał na Forum Naukowym, że zachodzi korelacja między głębokim oddychaniem, poziomem dwutlenku węgla w organizmie a stanem zdrowia. Jednak dla wielu kolegów po fachu odkrycia doktora, które podważały fundamenty wiedzy medycznej, były trudne do zaakceptowania. Z całą pewnością choroby, które według konwencjonalnej medycyny wymagały operacji czy leków, nie mogły zostać po prostu wyleczone za pomocą oddechu! Jednakże to było dokładnie to, co demonstrował doktor Butejko. Mimo iż nie otrzymał on pełnego poparcia ze strony przedstawicieli medycyny, udało mu się zyskać tymczasowe wsparcie profesora Meszalkina , przewodniczącego Forum, dzięki czemu możliwe było kontynuowanie badań na temat skuteczności metody Butejki.
Przez kolejne lata doktor kontynuował swoje badania, wspierany przez zespół składający się z personelu medycznego, który miał dostęp do najnowocześniejszej aparatury badawczej. Butejko zdawał sobie sprawę, że wiele symptomów chorobowych, uznanych przez lekarską społeczność za odrębne jednostki chorobowe, jest wynikiem nadmiernego oddychania. Jego metoda opierała się na hipowentylacji i stąd inna jej nazwa- Wolicjonalna Eliminacja Głębokiego Oddychania – ang. VEDB.
Skuteczność i prostota jego metody była tak wielka, że sława doktora rosła i przyciągała do niego coraz więcej pacjentów, którzy wracali do zdrowia dzięki korekcie nawyków oddechowych. Do 1967 ponad tysiąc pacjentów z astmą i innymi chorobami, odzyskało zdrowie dzięki jego metodzie.
Niestety profesor Meszalkin nie stał już po stronie doktora Butejki i nie wyrażał zgody na przeprowadzenie oficjalnego, naukowego badania skuteczności jego metody. Pojawiły się nawet doniesienia o zamachach na życie doktora w tajemniczym wypadku samochodowym i próby otrucia.
Jednakże w styczniu 1968 roku, dzięki rosnącemu poparciu opinii publicznej, minister zdrowia akademik Pietrowski obiecał, że uzna metodę Butejki jako dopuszczalną,standardową praktykę medyczną, jeśli doktor wykaże 80% wskaźnik skuteczności w leczeniu pacjentów. Badanie to opierało się na naukowej ocenie wpływu Wolicjonalnej Eliminacji Głębokiego Oddychania na poprawę stanu ciężko chorych pacjentów, których przypadłości nie poddawały się leczeniu konwencjonalnymi metodami. Czterdziestu sześciu pacjentów nauczono metody oddechowej Butejki i wyniki były zdumiewające: sto procent pacjentów zostało oficjalnie zdiagnozowanych jako wyleczonych. Jednak z nieustalonych przyczyn ministrowi zostały przekazane sfałszowane wyniki, co w rezultacie doprowadziło do zamknięcia laboratorium Butejki.
Jednakże lekarz z prawdziwego zdarzenia jakim był Butejko nie poddał się i w kwietniu 1980 roku, po przeprowadzonych badaniach w Leningradzie oraz w Pierwszym Moskiewskim Instytucie Chorób Dziecięcych, 100 procentowy wskaźnik skuteczności metody oddechowej Butejki został oficjalnie uznany. Badania te były kierowane przez Radziecki Komitet Ministerstwa Nauki i Technologii .
Komitet do spraw wynalazków i odkryć ZSRR formalnie uznał odkrycie Butejki w 1983 roku i opatentował ją pod nazwą „metoda leczenia hipokapnii „, (certyfikat nr 1067640 wydany 15 września 1983). Co ciekawe, data odkrycia wymieniona w dokumencie została opatrzona wcześniejszą datą z 29 stycznia 1962. Okrycie doktora Butejki zostało oficjalnie uznane dwadzieścia lat po jego dokonaniu.
W piątek 2 maja 2003 o 16:05 (czasu moskiewskiego) Konstantyn Butejko rozstał się z tym światem, a jego śmierć była poprzedzona braniem ciężkich oddechów. Odejście doktora była szokiem dla wielu ludzi, którzy dzięki opanowaniu nauczanego przez niego sposobu oddychania cieszyli się doskonałym zdrowiem. Życzeniem doktora było, aby został pochowany w kraju pochodzenia. Spoczywa w Teodozji na Krymie (Ukraina).
Obecnie ponad dwustu lekarzy naucza metody Butejki w ośrodków zlokalizowanych w największych miastach w całej Rosji. Doktor Butejko napisał ponad pięćdziesiąt publikacji naukowych szczegółowo opisując związek między oddychaniem a dwutlenku węgla. Co najmniej pięć dysertacji doktorskich zostało napisanych przez jego kolegów. Podstawy metody oddechowej Butejki opisujące zależność między dwutlenkiem węgla a czasem wstrzymania oddechu stanowią też część programu nauczania medycyny na uniwersytetach.
W 1990 metoda oddechowa Butejki przedostała się poza granicę Rosji do Australii dzięki Sashy Stalmatskiemu. W swoim mieszkaniu w Sydney zaczął on leczyć swoich rosyjskich przyjaciół i rodzinę. Z biegiem lat coraz więcej osób dowiadywało się o tej metodzie, aż zyskała ona należyte zainteresowanie mediów. W 1995 Stalmatski zaczął jej nauczać w Wielkiej Brytanii, a od wielu lat, jest ona również praktykowana w słynnej klinice Hale (otwartej w 1988 roku przez księcia Karola). Szacuje się, że metody Butejki nauczyło się w ciągu ostatnich pięciu dziesięcioleci ponad 100 tysięcy osób w samej Rosji, około 25 000 w Australii i Nowej Zelandii i wiele tysięcy w Wielkiej Brytanii.
Metoda Butejki podważa przekonanie, że głębokie oddychanie jest korzystne, a także odkrywa przyczyny wielu chorób niewyjaśnionych przez współczesną medycynę. Niezwykłym jest, że współczesna medycyna, mając takie zaplecze techniczne i naukowe, nadal nie zweryfikowała związku między hiperwentylacją a różnymi schorzeniami, zwłaszcza astmą.
Zdjęcia i teksty ze strony www.butejsko.pl którą polecam
Mongolia – informacje praktyczne 4×4 i nie tylko
Kilka słów na temat przyjazdu do Mongolii swoim autem.
ZACHECAMY GORĄCO WSZYSTKICH POSIADACZY TERENÓWEK!!!
Jakie są plusy tego kraju:
– wybitnie nadaje się do swobodnego podróżowania po przyrodniczych zakątkach, nieskrępowanego obozowania, korzystania z milionów kilometrów pasterskich gruntowych dróżek.
– stopień bezpieczeństwa wyższy niż w Skandynawii (pomimo że na jednym z targowisk jakiś menelek świsnął nam namiot dla haraczu ).
– egzotyka (ostatki plemion nomadów żyjących w jurtach ze stadami niespotykanych u nas wielbłądów i jaków) w zasięgu jazdy swoim autem, przy podobnej florze bakteryjnej do europejskiej
– pomocne, opiekuńcze nastawienie ludności , przy jej małym zasiedleniu potężnego terenu – prawie podobnego do zachodniej Europy (Mongołów jest 3 miliony z czego połowa żyje w stolicy, ćwiartka po innych miastach)
– dobre paliwo diesla – nawet na mini stacjach na wioskach pustynnych w cenie około 3,7 zł
– w miasteczkach serwisy samochodowe wyposażone są dobrze, a mechanicy są zaradni jak nasi z dawnych czasów kiedy brakowało części i należało coś dorobić (a nie tylko opierający naprawy na sprzedaży części).
– internet mobilny z prędkością H+– działa w miastach i słabiej w miasteczkach (Mobicom – 5GB – 40 zł – na miesiąc)
– sklepy z żywnością we wszystkich wioseczkach, woda pitna 5l – średnio 4 zł, czysta pitna po przegotowaniu ze studni miejskiej lub wiejskiej ok. 1 zł za 20 litrów ( w przyrodzie piliśmy tylko wodę z jeziora Chupsgul , inne miejsca są mocno zanieczyszczone odchodami zwierząt ).
Jakie minusy:
– dla wegetarian – brak pokarmów podawanych w jadłodajniach (poza 20 wegańskimi w Ułan -Bator i innych miasteczkach na terenie całego kraju – narodowym pokarmem jest mięso i ser – nawet we wiosce można kupić świeży mięsny posiłek całkiem sporych rozmiarów za ok. 10 – 12 zł).
– wysokie ceny warzyw i owoców ( jabłka 10 do 20 zł za kg).
– w lipcu jeszcze były komary i na stepie i na pustyni i w lasach i nad wodą!!!
Brak asfaltu nie uznajemy za minus, po to tu przyjechaliśmy – aby jeździć w terenie.
Kilka słów o przygotowaniu auta
Poza oczywistą ogólną sprawnością , szczególnie zawieszenia, należy zastanowić się nad doborem opon. POMIMO ŻE BYŁEM DO TERAZ ZWOLENNIKIEM OPON TYPU AT, I MIMO ŻE NA TAKICH WŁAŚNIE OPONACH PRZEJECHALIŚMY OK. 10 TYSIĘCY KM PO TERENIE SAMEJ MONGOLII – POLECAM JEDNAK NA WYPRAWĘ TYTAJ MOŻLIWIE NAJLŻEJSZE OPONY TYPU MT . Zdaję sobie sprawę że należy dojechać asfaltem kilka tysięcy kilometrów przez Rosję, jednak w Mongolii rumosz skalny po którym się jeździ jest ostry, znacznie ostrzejszy niż w Maroku, po opadach deszczu ziemia zamienia się w niezwykłą maź (dość szybko schnącą …ale), a trawersów w górach nie brakuje, do tego wszechobecna tarka. Opony MT dadzą większy komfort trakcji i psychiczny szczególnie dla samotnych podróżników – choć da się też jeździć w AT-ekach (złapaliśmy dwie gumy – pierwsza to klasyczne przebicie – naprawa na licznych punktach wulkanizacji ok.10 zł, druga to przecięcie na kamieniu – nowa opona praktycznie do niczego – podratowana dużą łatą i dętką jechała dalej na zapasie.
Jeżeli połączy się wyjazd z wizytą na zachodniej Syberii , dobrze mieć twarde opony ze względu na wykroty w asfalcie o ostrych krawędziach w które czasem wpadałem na bocznych drogach, a na tych jeszcze odleglejszych po deszczu robią się błotne rynny (Zachodnia Syberia to bogaty biotop rzek , jezior i bagien).
Dobrym pomysłem może być przejazd przez Rosję na AT-ekach i zmiana ich na MT- ki wraz z pozostawieniem ich w przechowalni opon – pod tym względem serwisy w miastach rosyjskich wyglądają tak samo jak w Europie.
Szczególnie należy sprawdzić gumy na wahaczach, i wymienić na nowe ze względu na mocną tarkę (nasze przednie 5 letnie nie wytrzymały – tylne dwuletnie dały radę).
Polecamy snorkel z filtrem cyklonowym – takiego pyłu nie znaliśmy wcześniej – w Maroku jest i tylko tyle. Uszczelki w drzwiach też lepiej sprawdzić ze względu na szczelność pyłowo-wodną. W czasie przejazdu przez rzekę woda nalewała się nam do kabiny.
Do przejazdu przez Mongolię nawet po drogach asfaltowych obowiązkowa jest nawigacja, zdarza się bowiem „przerwa w asfalcie” np. w drodze z Ułan–bator na pustynię Gobi i wtedy otaczają nas miliony wyjeżdżonych śladów – należy wybrać właściwe. Polecamy PYŁOSZCZELNE nawigacje i dobrze jak są jeszcze wstrząsoodporne wraz ze ściągniętą mapą na stałe na twardy dysk urządzenia (w mniejszych miejscowościach jest wolny internet, a w przyrodzie go brak ). My mieliśmy dwa urządzenia: smartfon evolveo – pancerna wersja, pyło-wodno-wstrząsoodporna – dobrze się sprawował, ale miał tylko mapę tom-toma i nie wszędzie był w stanie nawigować. Drugi to tablet sony z3 – pyło-wodoszczelny, niestety na wybojach resetował się. Lepszy ze względu na duży ekran i mapę Soviet Military Maps Pro – wektorową, obejmującą przeszkody terenowe , poziomice , góry – nieco przedawnioną ze względu na zmianę przebiegu niektórych dróżek gruntowych – ale niezastąpioną. Mapa papierowa też jest dobra – lepiej ją kupić w Polsce, bo w Mongolii szukaliśmy jej przez pierwsze 3 tys. kilometrów podróży i dopiero dostaliśmy ją w prezencie w stolicy.
Kanistry na wodę pitną i techniczną są ważne – w przyrodzie czystej jest mało – szczególnie na Gobi. Podobnie kanistry na paliwo są cenne przy wjeździe do Mongolii , ponieważ w Rosji cena paliwa to ok. 2,2 zł a w Mongolii – ok. 3,7 zł – natomiast jest ono dostępne w dobrej jakości prawie w każdym ludzkim siedlisku i zabieranie w teren potężnych zapasów jest zbędne.
Drewno na ognisko występuje tylko na północy kraju oraz okazyjnie przy rzekach na stepie i oazach pustyni Gobi – entuzjaści wieczornych biwaków muszą wozić go ze sobą (uwaga! W Mongolii występuje – również na pustyni Gobi – kontynentalna zima do minus 40 stopni Celsjusza – z niewielką ilością 10 – 20 cm śniegu (w górach jest więcej) i silnymi wiatrami od czasu do czasu!!!, nawigowanie po zawianych gruntowych dróżkach może być trudne, wręcz niebezpieczne, brody zamarzają i jak to mieliśmy okazję sprawdzić można się spotkać z załamującym się lodem pod kołami i tonącym tyłem auta – to co latem jest proste jesienią i zimą niekoniecznie!)
Tak poza tym warto zrobić sobie zakupy ubrań zimowych. Znają się tu na ciepłej odzieży, począwszy od bielizny z wielbłąda, kaszmira i jaka – do zewnętrznych – niby prostych np. pancernych spodni bawełnianych podszytych polarem (chodzę w nich przy minus 20 stopniach bez leginsów). Słaba jest w tym kraju tradycja jedzenia chleba , dlatego jest raczej dostępny okazyjnie, zamiast niego wszędzie można kupić nori do suszi w dobrej cenie, za pomocą którego robią kanapki. Koreańskie produkty żywnościowe są tanie i dobrej jakości np.: tofu jest z fermentowanej soji , a nie jak w Polsce z …mielonej…ledwo strawialnej…, podobnie restauracje korańskie – liczne w Ułan-Bator – dla nas egzotyczne w smaku, w przyzwoitej cenie.
Syberia pokryła się białym kwieciem Irkuck – Nowosibirsk
Bajkał irkuck omsk 10-14 listopada 2015
Do widzenia Bajkał, czas w nową rzeczywistość, jak rzeka Angara, która bierze swoje źródła z Bajkału, tak samo my ruszyliśmy w drogę na zachód – na początku wraz z biegiem Angary, która od samego swojego źródła pokazywała nam się bajecznie, w magicznej, świetlistej scenerii.
Dziękujemy za nowy początek, za nowe narodziny…….
Droga Listwanka-Irkuck bardziej rozmarznięta niż ostatnio i chyba mniej pofałdowana – może na noc ziemią tak bardziej faluje…
Irkuck z umysłu zaprosił nas do wegetariańskiej restauracji Govinda, prawie odbywała się w niej msza krysznowców. Jedzenie wyglądało ładnie, no ale w tle główny mebel – mikrofala. Bierzemy zupę z groszkiem za 170 rubli (12 zł) , buzę i czyburieca z nadzieniem z otrąb po 60 rubli ( 3,6 zł) za sztukę. Wszystko ląduje w mikrofali i tu nawet nie jest porządnie podgrzane. Wychodzimy zniesmaczeni. Dwie parówki sojowe kupione na wynos lądują dla psów w zaspie – śmierdzą.
Szukamy czegoś innego wzrok przykuwa pizzeria wyglądająca pięknie, a w środku już gotowe upieczone pizze, do podgrzania…… w mikrofali !!! Jakieś szaleństwo. Zresztą nie tylko tutaj, ale praktycznie we większej części syberyjskiej Rosji – co widzimy. Jedzenie jest gotowane rano łącznie z naleśnikami, pierożkami, frytkami, pizzą – a potem podgrzewane w mikrofali i sprzedawane przez cały dzień. Ceny nawet teraz po spadku kursu rubla – europejskie, a porcje są maleńkie, takie przedszkolne. Zupa to zazwyczaj 250-300 gram, sałatka 100 g, ziemniaki, kasze 150 gram. W barach dla tirowców fajnie wygląda deserowy talerzyk z troszką kaszy, ziemniaków, czy ryżu a na tym troszkę mięska, i malutka salaterka sałatki – cena takiego zestawu to ok. 10 zł. Dla nas to tak w sam raz – ale panowie kierowcy nie odbiegają posturą od polskich….
Wszystko jest ważone na oczach klienta.
Irkuck dał nam refleksje nad głodem. Ojjj…. tutaj w miastach w czasie wojny musiało być ciężko. Nawet chyba sobie nie zdajemy z tego sprawy. Jaką cenę ten naród zapłacił za wojnę, za to że wojował Hitler ze Stalinem. Powiecie mógł nie wojować????? Świat wtedy na pewno wyglądałby inaczej.
Jednak my mamy doświadczać tego świata który jest i rozświetlać swoich przodków i zaszłe sytuacje, aby nie miały na nas wpływu.
Uwalniam się od głodu wojny
Pozwalam sobie żyć w dostatku jedzenia
Do tego Irkuck miał w sobie jakąś agresję jazdy na ulicach, coś czego nawet nie pamiętamy z Moskwy. W większości jazda na lodzie, przepychanki na zatłoczonych drogach , co jakiś czas stłuczki… Dziwne miasto, z radością z niego wyjechaliśmy.
Następne…… większe miasto za……… 1000 km, po drodze przestrzenie przyrody… trochę wiosek… przestrzeń Syberii.
I tak zanurzyliśmy się w niej, 1000 km do Krasnojarska zajęło nam tylko 2 dni spokojnej jazdy. Droga była zazwyczaj dobra, tylko w rejonach górskich lekko oblodzona na przełęczach, widać że o nią dbają.
Pogoda zazwyczaj słoneczna, w dzień ok. minus 10, w nocy 20. Gdy nie było wiatru wydawało się, że jest się w raju. Suchy klimat powodował, że mróz był przyjemny. Do tego magia drogi przy której stały majestatycznie odśnieżone brzozy.
– Syberia pokryła się białym kwieciem – mówiłam radośnie zaopatrzona w piękno przestrzeni. Kraina zamarza, a może bogowie schodzą na ziemię, mówiąc:
– Teraz nastał nasz czas.
Czasami padał śnieg, może nie padał tylko drobniutko prószył i wtedy miało się wrażenie, że gwiezdny pył spada na ziemię, przynosząc informacje z odległych galaktyk.
Magia spotkania człowieka i przyrody, człowieka i Boga.
My też biegaliśmy boso po śniegu, radując się jak dzieci. Mnie trochę parzą nóżki od mrozu, mimo, że są ciepłe – ale o tym będzie kilka słów jak się temu bliżej przyjrzę.
Po drodze poznaliśmy mężczyznę z Władywostoku, który zabytkowym Gazem jechał……
……na Berlin.
Opowiadał, że jedzie już 9 raz tą drogą. Droga Moskwa-Władywostok to 9000 km ( dla porównania słynna amerykańska drogą ze wschodu na zachód ma 5600 km), a dalej….. opowiadał, że przejechał raz aż do wybrzeży Hiszpanii. Teraz też byliśmy pełni podziwu dla jego podróży, gdyż jego zabytkowy GAZ 67 nie miał ogrzewania kabiny ani szyb w drzwiach.
Krasnojarsk powitał bardzo uroczyście, jeszcze nie wyszliśmy z samochodu w centrum miasta, gdy dwójka mężczyzn podeszła do samochodu mówiąc po polsku „dzień dobry”.
Okazało się, że są katolickimi księżmi w tutejszym kościele, i właśnie wracają z podróżniczego spotkania. Poopowiadali nam o pięknie tutejszej przyrody, szczególnie Chakasji i Tuwy. Lubię w zimie na nartach przemierzać tajgę i spać w namiocie, szkoda że akurat nie planują wyjazdu, może by nas zabrali ze sobą…….
– Teraz od Krasnojarska to jest już super droga na zachód – zapewnili nas.
Może to zaproszenie z tych miejsc???? Chakasja już od paru dni do mnie gadała, jednak jazda po lodowych drogach na naszych wielosezonowych oponach, a do tego mrozy które już dochodzą do minus 30 w nocy. Powiem inaczej lęk wygrał z prowadzeniem.
Poszwędaliśmy się po knajpkach i sklepach miasta i znów wyjechaliśmy (tym razem otoczeni niezwykle spokojnymi, kulturalnymi kierowcami, przepuszczajacymi pieszych , mającymi czas i niemającymi klaksonów) na trasę tym razem troszkę krótszą – następne większe miasto tylko za……… 800 km – Nowosibirsk – stolica Syberii.
I znów drogą przez lasy brzozowe czasem obleczone białym kwieciem – czasem już nie albo jeszcze nie. Przy nawierzchni już praktycznie czarnej, suchej i rzadko pagórkowatej.
Magia syberyjskiej zimy z którą powoli się zaprzyjaźniamy – temperatury przestają robić na nas wrażenie. Fakt suchy klimat i odczuwalność jest całkiem inna. To tak jak w saunie suchej, wytrzymujemy 100 czy więcej stopni, a w mokrej 60 to już wyzwanie. Tak samo tutaj przy minus 20 bez wiatru wychodzę w nocy siku w samym sweterku.
Syberia zimową porą, bo tak szczerze powiedziawszy, czy Syberia kojarzy się Wam z latem??? Mnie z zimą i z jej magia. Gdzie w zamarzniętej ciszy każdy dźwięk nabiera innego wymiaru, gdzie świat zamarza, aby pozwolić na spotkanie z Bogiem.
Z wolna przemierzamy kolejne kilometry zatrzymując się na kawę w rozrzuconych co kilkadziesiąt zazwyczaj kilometrów barach z hotelami, saunami (tylko dla mężczyzn – tiry) , prysznicem, również na nich sypiamy w naszej landrynce, która grzeje nam swoim postojowym ogrzewaniem zapewniając względny komfort mimo dwudziestokilkastopniowych temperatur w minusie. Zatrzymujemy się tam po pierwsze dlatego, że w nocy w zaśnieżonej przyrodzie trudno szuka się miejsca na nocleg , a po drugie w razie problemu z odpaleniem autka pomoc jest blisko.
I tak dojechaliśmy do Nowosibirska