kuchnie świata
now browsing by category
Erewań przywiązanie do smaku
Erewań przywiązanie do smaku
Erewań powitał nas kolejny raz szaro burą pogodą. Jesteśmy w nim czwarty raz i ani razu nie pokazał się w pełnej krasie widocznej na zdjęciach. Tzn. Ararat z jednej strony, Aragats z drugiej.
Jednak zawsze przyjmuje nas bardzo przyjaźnie. To kolejne miasto, które mogę powiedzieć lubię. Kolejna stolica po Helsinkach, w której czuję się bardzo przyjaźnie wręcz jak w domu. Nigdy go nie zwiedzaliśmy, zresztą tego już nie robimy od lat. Pozwalamy sobie doświadczać miejsca, a nie umysłem go oglądać. A Erewań jest taki domowy, taki przyjazny.
Tym razem pokazał nam targ warzywny z pięknymi suszonymi owocami układanymi w kolorowe kompozycje. Do tego kiszonki różnych maści, niekoniecznie smaków. Kiszony arbuz, jabłko, fasola. Pierwszy targ gdzie taka obfitość. Zaryzykuję stwierdzenie, że pierwszy i jedyny.
Popatrzcie na zdjęcia, ale nie mylcie tego z cała Armenią.
W domach robią jakieś kiszonki, ale teraz mają kult mięsa. Obecnie jest ono drogie, bo mają swoje – mało przemysłowe. Gdy wejdzie wysokotowarowa produkcja, bądź będą mieli skąd go przywieźć tanio, wtedy jak i Polacy zapewne popadną w mięsną wariację.
Mięso jeść trzeba – mówią,
Ale dlaczego ?
Tego już nie wiedzą.
Mięso kojarzy się z energią męską, z luksusem siłą.
Gdy mówimy, że mięso nie daje zdrowia.
To oni już wiedzą.
Ale to ich jest z małą ilością chemii.
I dalej chcą go jeść.
A większość mówi, że zdrowie najważniejsze?????
Pojawia się wstyd przed tym, że nie jem mięsa, bo mnie na niego nie stać. Jestem tak nie zaradny, że mogę tylko pozbierać to co rośnie w najbliższej okolicy, a nie umiem zabijać.
Proszę przyjrzyjcie się świadomie na tych co zabijają innych na świecie, to to samo.
Patrząc tutaj to najważniejsze czuć się bogatym, a mięso jest takim substytutem. W sumie nie tylko tutaj, ale we większości krajów świata.
Czy bogaty musi zabijać? Być okrutnym dla zwierząt?
Tak okrutny, tutaj na targu jest wiele również ryb, niektóre nawet bardzo drogie, wyciągnięte z baseniku jeszcze żywe, leżą na sucho w skrzynkach poruszając skrzelami .
Takie okrucieństwo nas „wyższej” rasy nad zwierzętami.
Nie podobało nam się, że Hitler wybił miliony ludzi w ramach niższej rasy, a sami robimy to samo. Jaka różnica.
Fakt, ten co zabijał miał władzę i siłę, czy NA PRAWDĘ chcemy być tak bardzo do niego podobni.
Jako dziecko gdy nie chciałam jeść mięsa pytałam dlaczego nie je się psa, kota?
Odpowiadano mi, że to zwierzęta domowe i tyle …..
No właśnie jak mamy do jakiś zwierząt szacunek, to nawet je sami karmimy i jesteśmy dla nich dobrzy, a jak nie mamy szacunku zabijamy i to w bardzo brutalny sposób.
Dzisiejsza hodowla przemysłowa to chyba gorzej niż najgorszy obóz koncentracyjny,
Dlaczego na to pozwalamy????
Czy na pewno większość ludzi ma tak niską świadomość, że chce zjadać dużo zwierząt brutalnie hodowanych zgodnie ze światowymi standardami ????
O co chodzi ?
To takie targowe refleksje .
Choć z drugiej strony, wiem jak mi ciężko czasem przestać jeść, więc rozumiem tych którzy jedzą mięso. Tylko proszę w ich imieniu, bądźcie świadomi tego co My ludzie z nimi robimy i wtedy decydujcie. Nie wspomnę już o waszym zdrowiu.
My złapaliśmy się w Erewaniu na smakowych doznaniach. Czegoś nam się chciało i nie wiedzieliśmy czego. Chodziliśmy, smakowaliśmy i dalej.
Wszechświat pokazał nam już przy wjeździe do centrum miasta chińską restaurację, jednak gdzieś z umysłu oziokaliśmy ją. Potem spacerując po mieście, znów na nią wpadliśmy.
Do mnie zagadały te lampiony – gdy jechaliśmy powiedział Bartek .
Do mnie też – powiedziałam
To wchodzimy.
Meni bardzo bogate, wybór dań wegańskich też. Co najmniej kilkanaście.
Zamawiamy bakłażana w jakieś tam formie z ryżem.
Kelner przynosi na podgrzewaczu
Pierwszy kęs i …………. rozkosz w ustach.
Nowe smakowe doznanie. Tak, szukaliśmy przez ostatni czas nowych smaków i chcieliśmy jeść, a potem znowu szukaliśmy w pożywieniu tego czego nam nie dawało.
Armeńska kuchnia nie jest bogata smakowo, nie ma w niej przypraw.
Teraz dano nam cudowny NOWY smak.
Syciliśmy się nim, z drugiej strony rozumieliśmy jak bardzo jesteśmy przywiązani do bogactwa smaków (my a właściwie nasz umysł, bo nie chodzi już o wypchanie ciała jedzeniem – chodzi o doznanie smaku dla umysłu).
Wiedziałam o tym praktycznie od zawsze, jednak teraz to poczułam całą sobą.
Myślę, ze to zdarzenie, ten cudownie przyrządzony bakłażan w sympatycznej chińskiej restauracji, będzie krokiem milowym w transformacji naszych nawyków jedzeniowych. Pomoże nam odwiązać się od przymusu odkrywania nowych smaków.
Może tak ludzie zaczęli jeść mięso??? Dla nowego smaku?
Na razie nie wiem czym to zastąpić, może ktoś ma pomysł ???
Pozwalam sobie uwolnić od przymusu doznawania non stop NOWYCH smaków w pożywieniu materialnym.
Chodzi o przymus,
Smakuję życie z radością i miłością
Oranżada. lemoniada z estragonu
Oranżada z estragonu
W Gruzji i Armenii bardzo popularna jest oranżada z estragonu.
Jest oczywiście gazowana, koloryzowana i przesadnie słodka.
Można ją zrobić samemu bardzo, bardzo prosto. Co prawda nie będzie gazowana, koloryzowana i słodka (choć wszystko jak ktoś potrzebuje da się załatwić), ale za to naturalna.
Bierzemy pęczek świeżego estragonu ok. 100 gram albo i więcej, dajemy do ok. litra wody dodajemy soku z 1/2 cytryny cukier, miód (to można na końcu) do smaku i zagotowujemy.
Odstawiamy na ok 15 minut, przecedzamy i gotowe do picia.
Kolor jest lekko zielony wpadający w żółty, daleki od przemysłowego.
W przemysłowym chwalą się że z naturalnego koncentratu estragonu, ale w dzisiejszych czasach, któż to wie.
Na jednym z soków pomidorowych zresztą bardzo dobrym, spotkaliśmy różny skład w zależności od języka. Po rosyjsku był naturalnie wyciskany sok , a po angielsku z koncentratu.
A może po prostu Europa zachodnia nie lubi naturalnych soków i to tylko zagranie marketingowe, a w Rosji je jeszcze cenią.
A może odwrotnie. Któż to wie?
Smacznego
U nas estragon jest mało popularny, może warto się z nim bliżej zaprzyjaźnić.
A warto pić napoje, które nie tylko gaszą pragnienie, ale również nam służą.
Taka oranżada jest idealna na sprawy żołądkowe, pomaga w trawieniu, jest przeciw wzdęciowa (przy tej ilości fasoli, którą tutaj jedzą wręcz idealna)
A o estragonie tekst ze strony http://rozanski.li/?p=1259
Ziele estragonu – Herba Dracunculi
Herba Dracunculi, czyli ziele estragonu pochodzi z bylicy estragon (ang. Tarragon; fr. Estragon, retorom. Estragone, ital. Assenzio dragoncello) –Artemisia dracunculus Linne, z rodziny złożonych –Compositae = Asteraceae. Jest to roślina przyprawowa i lecznicza, możliwa do uprawy w naszych ogrodach. Należy do bylin. Zarówno w stanie świeżym, jak i suszonym do nabycia w sklepach spożywczych.
Ziele można zbierać praktycznie przez cały okres wegetacji, stopniowo, aby nie osłabić rośliny. Suszenie surowca powinno odbywać się w cieniu i w temperaturze pokojowej, najlepiej w przewiewie. Rozdrabniać przed użyciem i przetwarzaniem, aby nie tracić cennego olejku.
Do celów spożywczych i leczniczych jest uprawiana w wielu krajach Europy: Bułgaria, Rosja, Włochy, Francja, Hiszpania, Niemcy). Duże uprawy są w USA i Argentynie.
Ziele estragonu (Dracunculus hortensis) i ocet estragonowy (Acetum Dracunculi) są wPharmacopoea Parisiensis z 1758 r. Dracunculus – Dragoncillo jest wP harmacopoea Hispanica z 1826 r.
Ziele estragonu zawiera 0,25-1% olejku eterycznego, kumarynowce (artemidyna, artemidynal, eskuletyna, herniaryna, kumaryna, skopoletyna), flawonoidy (rutyna, kwercetyna), fitosterole (beta-sitosterol, stigmasterol), węglowodory nasycone C29H60 o temp. wrzenia 63-64 stopnie C, garbniki. orzeń estragonu– Radix Dracunculi zawiera izokumaryny (artemidiol), poliacetyleny i oligosacharydy (inulobioza).
W sprzedaży jest olejek estragonowy (Oil of Estragon; Essence d’estragon; Estragonöl)– Oleum Dracunculi. Olejek estragonowy jest bogaty w estragol = metylochawikol = methyl chavicol (70-81%), ponadto w gamma-terpinen (ok. 10%), limonen (ok. 2-3%), beta-felandren (ok. 1%), kapilen, ocymen, nerol, tujon, 1,8-cyneol, aldehyd 4-metoksycynamonowy (do 0,5%), alfa-pinen (0,89%). W olejku estragonowym z Rosji występują: elemicyna, trans-izoelemicyna, eugenol, metyloeugenol i trans-metyloeugenol. Ciężar typowego olejku estragonowego mieści się w granicach 0,900-0,945. Olejek jest bezbarwny lub żółtozielony.
Estragol to eter metylowy chawikolu. W czystej postaci jest cieczą. Izomer anetolu, dlatego zapach estragonu przypomina anyż. Dobrej jakości estragon pachnie sianem wymieszanym z anyżem (kumaryna + anetol).
Działanie: iewątpliwie wyraźne żółciopędne i rozkurczowe, wiatropędne, przeciwwzdęciowe, poprawiające trawienie. Korzystnie działa przy cofaniu się żółci do żołądka i przy bólach wątrobowych (od pęcherzyka żółciowego). Wywiera wpływ wykrztuśny, grzybobójczy, pierwotniakobójczy i antybakteryjny, szczególnie w formie nalewki i olejku eterycznego. Wcierany miejscowo zmniejsza dolegliwości bólowe. Pobudza miesiączkowanie, ale jednocześnie zmniejsza bóle miesiączkowe i łagodzi objawy nerwowe zespołu przedmiesiączkowego. Estragon posiada właściwości antynerwicowe i diuretyczne. Wzmaga ruch migawkowy nabłonka dróg oddechowych, co przynosi korzyści przy nieżycie układu oddechowego, w tym w zapaleniu oskrzeli.
Wskazania:dyskinezy układy żółciowego, kamica żółciowa, niewydolność wątroby, obrzęk wątroby, zaburzenia trawienne, refluks, wzdęcia, kandydoza przewodu pokarmowego i gardła, skurcze jelit, choroba lokomocyjna.
Olejek zażywany na czczo działa przeciwpasożytniczo (wobec pierwotniaków i drobnych nicieni) – 10-15 kropli 1 raz dziennie, na czczo przez 3 dni (po 2 godzinach zażyć środek przeczyszczający).
Olejek wcierany w skórę chroni przed zakażeniem grzybami i odpędza owady oraz roztocze. Z olejku i nalewki estragonowej można sporządzić nawet balsam profilaktyczny przeciwgrzybiczy i odkażający, stosowany po kąpieli. W tym celu najlepiej użyć balsam obojętny, do którego dodajemy olejek (1 ml/100 ml) i nalewkę estragonową (5-10 ml/100 ml).
Ocet estragonowy jest cenioną przyprawą (do galaret, majonezów, marynat, do mięsa, barszczu, sosów itd.). Do octu winnego, jabłkowego lub zwykłego wkładamy gałązki estragonu, przez co nabiera on dodatkowego aromatu i smaku. W occie estragonowym można płukać włosy (1 łyżka na 1 l wody), aby nadać im puszystość i połysk oraz dla zakwaszenia skóry, przeciwko grzybom i łupieżowi. Tonik z 1 łyżeczki octu estragonowego na 1 szklankę wody nadaje się do przemywania skóry trądzikowej, łojotokowej, podatnej na grzybice i zakażenia bakteryjne, bladej, zniszczonej lekami i kosmetykami, dla pojędrnienia i poprawy krążenia i detoksykacji. Płukanka z octu estragonowego jest pomocna w leczeniu zapalenia jamy ustnej i gardła, kandydozy ust, aft i opuchniętych dziąseł (1 łyżka na 1-2 szklanki wody). Do płukania pochwy i warg sromowych przy zapaleniu i upławach nadaje się płyn sporządzony z 0,5% roztworu kwasu mlekowego i octu estragonowego (na 100 ml 0,5% roztworu kwasu mlekowego dać 1 łyżeczkę octu estragonowego, wymieszać).
Ocet estragonowy można zażywać doustnie przy kandydozie przewodu pokarmowego, nieprawidłowym trawieniu i zaburzeniach w wydzielaniu żółci (1 łyżeczka 1 raz dziennie), ponadto przy zaparciach.
Napar z estragonu –Infusum Dracunculi: 1 łyżkę świeżego lub suchego, rozdrobnionego ziela lub samych listków zalać 1 szklanką wrzącej wody lub mleka, parzyć 20 minut pod przykryciem, przecedzić. Pić 1-2 razy dziennie po 1 szklance naparu. Przy nieżytach układu pokarmowego pić co 2 godziny po 100 ml (napar wodny). Przy nieżytach układu oddechowego 100-200 ml co 3-4 godziny, z miodem i czosnkiem (napar mleczny).
Nalewka z estragonu –Tinctura Dracunculi: 1 część świeżego lub suchego surowca zalać 5 częściami alkoholu 40-60%, pozostawić na co najmniej 7 dni, przefiltrować. Zażywać doustnie 1-2 razy dziennie po 5 ml; przy nieżytach układu oddechowego 5 ml (najlepiej sprawdza się wtedy nalewka estragonowa na rumie) 4 razy dziennie w mleku z miodem i sokiem malinowym.
Nalewką i octem estragonowym można nacierać miejsca uderzone, opuchnięte i zmienione reumatycznie, dla zmniejszenia obrzęku i poprawienia miejscowego krążenia.
Estragon jako przyprawa jest polecana przy kiszeniu kapusty i ogórków, przy marynowaniu grzybów. W stanie świeżym nadaje się do sałatek, serów, pizzy. Suszony i świeży estragon do mięsa, zup, sosów, majonezu, ketchupu, wędlin.
Deser z hurmy (kaki)
Deser z Hurmy 24-11-2014
Dosłownie kilka godzin temu, podczas bardzo radosnej medytacji, przyszła do mnie myśl. A właściwie była to wizualizacja przepisu na deser owocowy. Wcześniej takimi rzeczami się nie zajmowałem (mam na imię Bartek), ani raczej o nich nie myślałem. Tak więc może dla innych to nic odkrywczego, jednak dla mnie ma wartość złotej myśli. Deser dotyczy owocu hurmy (kaki), której sezon wysypu właśnie się zaczyna w Armenii i Gruzji.
Potrzebny jest bardzo dojrzały egzemplarz, który w tym stanie przyjmuje postać słodkiej galarety obleczonej pomarańczowo-różową skórką. Owoc kładziemy na pozostałościach zielonej szypułki i nożem odcinamy czubek.
Wyjadamy na oko jedną trzecią miąższu i a pozostały w wewnątrz rozdziobujemy łyżeczką, tak aby zawartość miała luźną konsystencję. Skórka hurmy jest cieka, ale wytrzymuje wszystkie wykonywane zabiegi.
Nalewamy do środka łyżeczkę roztopionej uprzednio gorzkiej czarnej czekolady i od razu mieszamy z miąższem.
Oryginalnie w przekazie czekolada powinna stężeć w chłodnej treści owocu, mnie nie stężała (cierpliwi włożą do lodówki !), ale i tak deser jest pyszny.
Wiórki kokosu to już modyfikacja przepisu. Proste, prawda?
I tu rodzi się refleksja nad tym całym odżywianiem pranicznym. Może właśnie głównie chodzi o brak przymusu nieustannej, codziennej, obowiązkowej konieczności spożycia kompletnej, obfitej ilości pożywienia. Natomiast daje nam możliwość świadomego smakowania życia, doświadczania uroków ziemskiej egzystencji w postaci towarzystwa kilku częstujących nas owocami drzew (z szacunkiem dla obu stron).
Zielona potrawa długowiecznych Karabachów – Zhengyalov Has
Zhengyalov Has – zielona potrawa długowiecznych Karabachów.
To największe odkrycie kulinarne naszego wyjazdu, jak do tej pory. Pisaliśmy o nim w czasie pobytu w Stepanakercie stolicy Nagornego Karabachu
http://brygidaibartek.pl/nagorny-karabach-powitanie-i-kulinarne-odkrycie-wyjazdu-zjengjalow-has/
Teraz przyszedł czas na dokładniejsze poczytanie o nim i z uwagi na fakt, że wynajęliśmy domek z kuchnią, również kulinarne doświadczenia.
O zielonym chlebku jak go nazwaliśmy, trudno nam było się dowiedzieć. Każdy miał swoją teorię na jego temat,
Zgodnie z Wikipedią jest to narodowe danie Nagornego Karabachu, jedzone szczególnie w czasie Wielkiego Postu, służące do jednoczenia rodziny przy stole, postne.
Jest to rozwałkowany cieniutko kawałek ciasta ( na 1-2 mm), nadziany kiedyś dziko rosnącymi ziołami, teraz przeważnie domowymi przyprawami. Źródła podają, że wchodziło w niego mieszanina 20 rodzajów ziół.
Każda gospodyni ma swój przepis i przekazuje go z pokolenia na pokolenie.
Smak zależy od umiejętności, upodobań smakowych gospodyni i pojawiających się roślin o różnych porach roku.
Pieczony jest bez tłuszczu na patelni, grillu czy specjalnym do tego celu piecyku lub w specjalnym piecu.
Nasz urzekł ten przepis nie tylko swoją prostotą, ale i możliwością zjedzenia dużej ilości ziół i zieleniny zbieranej dziko w bardzo smacznej , nie tłustej i mało przetworzonej formie.
Karabasi uważani są za lud długowieczny, co nie dziwi przy ich narodowej potrawie. Tyle zieleniny nie spotkałam do tej pory w żadnej potrawie. Do tego w dawnych czasach były to zioła dziko rosnące. Czyli poza aspektami biochemicznymi mające w sobie informacje wolności (gdyż rosły gdzie chciały) całej otaczającej ich przyrody, słońca, księżyca, deszczu, wiatru, wody, gleby gór……
Zengelov has był najbardziej popularny w okresie Wielkiego Postu czyli na wiosnę, wtedy gdy zaczynały pojawiać się pierwsze roślinki z największą ilości substancji odżywczych.
A ich ilość w chlebku jest potężna. Nieźle trzeba się nazbierać, aby zrobić go dla całej rodziny.
Przepis na ciasto
mąka ok 1/2 szklanki na 4 szt (10×15 cm)
woda zimna
sól
niektórzy twierdzą, że aby ciasto było miększe dodać mleka czy śmietanki lub sody ciutkę
inni, że jajko
inne przepisy podają olej
na pewno warto eksperymentować w zależności od tego co kto je
A ciasto robi się prosto
mąka wyrabia się z wodą . Dosypując tyle mąki, aż nie będzie ciasto kleiło się do rąk.
Sól w zależności kto ile lubi.
Ciasto podobne jak na pierogi.
Potem zostawia się go na ok. 30 minut pod przykryciem odpocząć
następnie rozwałkowuje się najcieniej jak się uda.
My daliśmy tylko mąkę, wodę, sól i wyszły nam troszkę twardawe, tzn. dobre, ale twardsze od oryginału. Miejscowi radzili dodać mleka lub sody, czy aby postało dłużej.
Ja wpadłam na pomysł, że w czasie pieczenia gdy już lekko stwardniał na patelni w czasie pieczenia, spryskiwałam go lekko wodą z każdej strony i miękł.
Nadzienie
Dobre nadzienie świadczy o dobrych umiejętnościach gospodyni. Gdy prosiliśmy osoby w Armenii, aby zrobiły nam Żengolov Has twierdziły, że nie ma ziół (listopad) i z chęcią zrobią go nam latem.
A zioła dobiera się następująco :
w pierwszej kolejności i ich najwięcej neutralne w smaku: szpinak, liście botwinki, gwiazdnica itp. Gorzkich, pikantnych, o specyficznym smaku – mniej – takich jak pokrzywa, liście rzodkwi, mniszek pietruszka, kolendra, cebula, czy szczaw.
Choć szczaw według większości przepisów jest obowiązkowym składnikiem Zengelowa my już go nie mieliśmy.
W Stepanakercie jedliśmy z nim, tutaj w Armenii na 2000 m.n.p.m jest już późna jesień i wszyscy czekają już na zimę.
Na 4 szt (10×15 cm) potrzeba ok 1,5-2 litry drobno pokrojonej zieleniny.
Po pokrojeniu należy ją przyprawić wg uznania (przyprawy, pieprz, sól) i dodać troszkę oleju ok 2 łyżki na tą ilość.
My daliśmy to co mieliśmy tzn udało nam się kupić (zieleniny jest tutaj dostatek, sprzedawana jest w potężnych pęczkach) , a daliśmy kolendrę, pietruszkę, bazylię, zieloną cebulkę, koperek, szpinak i liście rzodkwi. Do tego troszkę soli i oleju.
Sól dodaje się na końcu, żeby zielenina nie puściła soku.
Zapach surowych ziół jest wspaniały, można stosować aromatoterapię.
Nakłada się zieleniny praktycznie ile wejdzie, gdyż tutaj nie je się mąki, tylko zieleninę potem składa, skleja i jeszcze raz można rozwałkować.
I potem smaży się go na patelni bez tłuszczu, przewracając aż ciasto się upiecze. My smażyliśmy na wolnym ogniu. Ok 3-4 minuty z każdej strony.
Nam wyszedł pyszny, robiliśmy już dwa razy i na pewno jeszcze będziemy. Może gdy zjedziemy niżej do Gruzji pojawi się więcej dzikich ziół. Nie tylko radość zbierania, to jeszcze przyrządzania i jedzenia.
Można upiec go na płycie, na grillu, praktycznie co kto wymyśli. Idealne danie w przyrodzie.
Idealne danie do zjedzenia potężnej ilości świeżych ziół w banalnie prostym daniu.
Podawany tradycyjnie jest z maconem, rodzajem tutejszego jogurtu.
Można go ciepły polać masłem, śmietaną itp. To sobie to darowaliśmy.
Podczas wizyty w Erewaniu widzieliśmy i próbowaliśmy ten specjał. Jednak na jego prawdziwy smak ma wyłączność Nagorny Karabach…….
Te już mocno przemysłowe, dużo maki mało zieleniny zobaczcie sami
Choć ostatnio dostaliśmy namiary na restaurację Karabasku w Erewaniu może jeszcze potestujemy.
Potężna dawka chlorofilu w naturalnej postaci.
SMACZNEGO
Tutaj link po rosyjsku do filmiku jak zrobić zielony chlebek
http://youtu.be/_FCbrN-Lvac




































D5 Creation