kuchnie świata

now browsing by category

 

Krótka wizyta na targu w Erewaniu

Krótka wizyta na targu w Erewaniu 30 październik 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Maliny, truskawki i typowe płody jesieni – u nas wcale nie doceniane.

 

Rokitnik, dzika róża , aweluk (koński szczaw) suszony, tarnina, różne odmiany głogu , gruszki dzikuski, grzyby maślaczki, pieczarki, boczniaki i inne mniej znane nam odmiany

Do tego jabłka, gruszki, śliwki, pomidory, ogórki, bakłażany, dynie, znany nam z ogrodu topinambur, (komu potrzeba niech da znać) i pojawiająca się się już hurma (persymona) jeszcze twarda i naszym zdaniem niedojrzała (dwa egzemplarze były koloru czerwonego – dojrzałe, galaretowate, słodkie i smaczne).

Do tego polubiona przez nas tutaj zielenina – bazylia czerwona, kolendra, pietruszka, koperek, botwinka, natka rzodkiewki, rozmaryn, mięta – jedzona praktycznie jak przekąska – zwykle zawijana w narodowy sposób z serem w chleb lawasz.

My lubimy ją zawijać z warzywami surowymi i kiszonymi w lawasz, a w większe liście (nie wiemy co to dokładnie) można zawijać np. grzyby czy sałatkę z kapusty itp.

Popatrzcie sami 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czy można być dla wszystkich – refleksje z mineralnych basenów

Czy można być dla wszystkich – refleksje z mineralnych basenów w Arzakan 26 październik 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Erewań nas zaprasza, a my leniwie do niego zmierzamy.

Ok 40 km od Erewania znajduje się Arzakan wioska z mineralnymi wodami.

A jak wszyscy wiedzą, mineralne wody bardzo lubimy.

Pędząc autostradą – no może za duże słowo – z Sevanu do Erewania, mniej więcej w połowie drogi zjechaliśmy na Arzakan w kolejną zieloną dolinę, może o tej porze roku bardziej mieniąca się wieloma kolorami. Miejscowość jest bardzo lubiana przez mieszkańców Erewania, którzy w gorące lato (45 stopni) chronią się w tutejszych lasach w dolinach nad strumyczkiem. Dlatego poza parama hotelami, cały strumyczek otoczony jest (zapewne płatnymi latem) miejscami piknikowymi.

Ale gdzie mineralne wody???

Fakt Ormianie nie specjalnie je szanują, ale przecież widziałam w internecie nawet basen.

Spotkane kobiety nie mówią po rosyjsku.

Trzeba gdzieś iść się zapytać, przecież po to tutaj przyjechaliśmy.

Stanęliśmy pod jednym z hoteli i weszliśmy na portiernię, gdzie przy kawce siedziało paru mężczyzn. Jeden z nich wyglądający na Rosjanina, zaczął tłumaczyć nam gdzie są wody mineralne, jednak w pewnym momencie stwierdził

 

Zapraszam was na kawę, a za 5 minut pojadę w tamtą stronę to Was podprowadzę.

 

I takim sposobem znaleźliśmy się w gabinecie lekarza tutejszego sanatorium.

 

Artur – bo tak nazywał się miał 25% polskiej krwi, po babci – jednak po polsku znał parę słów. Sam bardzo lubił mięso, alkohol i papierosy . Dlatego gdy powiedzieliśmy, że nie jemy mięsa, stwierdził autorytatywnie mięso jeść trzeba, a przynajmniej ryby.

Jakże inne podejście do jedzenia mięsa niż jego koleżanki z sanatorium w Jermuku, które twierdziły, że nie jedzenie mięsa i nabiału daje zdrowie.

Przykład na to, że w życiu każdy robi to co mu wygodne i raczej należy iść swoją własną drogą, a na pewno nie ślepo wierzyć autorytetom.

Pokazał nam pokoik w sanatorium i namawiał do zostania dłużej – twierdząc, że pokoik wraz z jedzeniem – ponoć bardzo dobrym i procedurami kosztuje 22000 drachm za dzień (180 zł.) za dwie osoby.

W ogóle nie myśleliśmy o czymś takim, ale skoro się nam pokazuje, warto się mu bliżej przyjrzeć.

 

Potem pojechaliśmy na baseny, które znajdują się w centrum wsi w prywatnym domu (jest to nie za bardzo legalne, właściciel nie chciał podawania namiarów, dziwni ludzie ) dlatego trzeba się o to pytać .

Są dwa baseniki, które tak jak saunę wynajmuje się na wyłączność. Jest mniejszy i większy my zapłaciliśmy 7000 za godzinę (56 zł.za mniejszy).

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A woda przyjęła nas rewelacyjnie siarkowy narzan (lekko gazowana woda) do tego rura dająca masaż, taka bajka spotkania człowieka i wody, wody która chce być jak najbliżej człowieka i mu pomagać. Temperatura wody ok 38 stopni. Budynki z basenami mają częściowo odkryte dachy, ale może na zimę je pozamykają.

A człowiek ……… co robi -n ie dba o to co daje mu utrzymanie. Właściciel tych baseników jak kiedyś je wybudował to teraz w ogóle w nie nie inwestuje. Krzesła czy stoły są tak rozlatujące się i poniszczone, że na pewno nie wstawiłby je do własnego ogrodu, o domu nie wspominając. Podłoga wokół basenu nie myta dawno, dawno temu, wszędzie otaczający brud i bylejakość, i to w sumie za wysoką cenę porównując do saun wynajmowanych na wyłączność w hotelach.

To takie podcinanie sobie gałęzi na której się siedzi, a może przekonanie, że woda musi przynosić mu dochód i to nie tylko mu, ale żyć z tego musi cała rodzina, nie robiąc nic (nawet nie myjąc tam podłogi od czasu do czasu).

A co na to woda…………….

Rozczarowana, tym że tak ją traktują, bo ona chce służyć wszystkim, a tutaj na pewno wiele osób z uwagi na otoczkę i cenę nie przyjdzie (woda w basenie czysta i szybko wymieniająca się, szybki przepływ). Czyje się, że ją potraktowano na wyłączność, ograniczono, zabrano wolność.

Medytowaliśmy aby woda mogła być wolna, prosiliśmy tamtejsze duchy miejsca o pomoc jej w nabraniu siły do zmiany swojego położenia.

A czy w ogóle jest możliwe, żeby coś było dla wszystkich?

Choć może lepiej być czymś luksusowym, o czym marzy grupa osób dla której jest to niedostępne i z czasem stara się to zdobyć.

Na pewno ile osób tyle filozofii.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Ponadto obok znajduje się ogólnodostępne źródełko z mineralną wodą, woda cudowna lekko ciepła, gazowana wręcz słodka. A obok balagan i syf. Do tej pory Armenia była dość czysta, jednak to miejsce jest straszne pod tym względem. Wielu Wasz powie bieda??? 

Dlaczego bieda równa się bałagan??? 

Moim zdaniem jedno z drugim nie ma nic wspólnego. No może tym syfiarzom pozwala więcej narzekać i od naiwnych wyłudzać jakieś wsparcie (tutaj tego nie ma na szczęście). 

 

A nasz znajomy Pan doktór zaprosił nas do właścicieli basenu na poczęstunek. Było oczywiście dużo mięsa, alkoholu, ale również wspaniałe kiszonki, pszenica gotowana z cebulą i sok z dzikiej róży. Fajnie tak popróbować tutejszych specjałów.

Gościnność przez osoby mniej otwarte jest jednak czasem trudna, gdyż nie szanują przestrzeni drugiej osoby, tylko na siłę próbują wmusić pewne potrawy.

Może to już nie gościnność, a zaborczość …………….

I tak tutaj, po raz kolejny tłumaczymy Arturowi, że nie jemy tego i tego (mamy do czynienia z wykształconym człowiekiem).

Przecież nawet podobno kota można zagłaskać na śmierć!.

Oczywiście w niewielu miejscach na świecie można być zaproszonym prosto z ulicy na taką wyżerkę, jednak trzeba być tutaj bardzo stanowczym, wręcz ostrym, aby zachować siebie.

A dom właścicieli basenów jakże różni się od nich samych, nowe mebelki i sprzęty, wszędzie czyściutko i schludnie, bardzo bogato wręcz luksusowo. Do tego niezrozumiałe dla nas narzekanie, że brak pracy i nie ma co robić ?

No jak to ???

Posprzątać, odnowić teren basenu. Patrząc na cenę za wejście, na farbę wystarczą ze 3 godziny wynajmu i jest inny świat przestrzeni.

 

Dziękując za gościnę pojechaliśmy się przespać na przyrodzie, aby nabrać przestrzeni do zaproszenia od wody i miejsca do dłuższego pobytu. 

Tsaghadzor ………. trochę luksusu

Tsaghadzor ………. trochę luksusu 21-24  października 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tsaghadzor – kurort narciarski jeszcze z czasów radzieckich. Główne zimowe sportowe miasto ZSRR.

Położone na wysokości prawie 2000 metrów. Górna stacja wyciągu znajduje się na 2500 m.n.p.m

Warunki śniegowe są z tego co mówią dobre. Wysoki sezon zaczyna się 11 grudnia i trwa do końca marca.

W samym miasteczku znajduje się około 40 hotelików i domów wypoczynkowych, z tym Mariott i ulokowany na górze 5 gwiazdkowy Golden Palace.

Miasteczko jak większość post sowieckich urodą nie grzeszy.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Ponadto jest w nim monastyr z bardzo fajną energią. 

 

Ile energii dalejsz na kontakt z Bogiem, taki on jest 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zresztą samo położenie nie jest już tak urokliwe jak Jermuk, jednak jest ten sam posmak kurortu – drzewa. Które nie tylko dają chłód w lecie, ale również specyficzny mikroklimat.

My po przeglądzie paru hoteli zatrzymaliśmy się w pierwszym który wpadł nam w oczy 4 gwiazdkowy Kecharis (www.kecharis.am) , aby nacieszyć się przestrzenią wzięliśmy pokój podwójny dwupoziomowy. Na dole salon z lodówką, telewizorem, biurkiem. WC, a na górze sypialnia z prysznicem z hydromasażem i WC.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Do tego śniadanie w formie bufetu szwedzkiego z owocami, warzywami, a nawet pysznym warieniem truskawkowym do herbatki, siłownią i do 17-tej godziny sauną (sauna oczywiście z zimnym basenikiem, zestawem wypoczynkowym, w cenie pobytu i na wyłączność), a wszystko teraz po sezonie za 27000 drahm czyli ok. 220 zł/ pokój.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Tęskniliśmy ostatnio za restauracjami dlatego w hotelu są dwie restauracje ukrainska i kaukaska.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W tej ostatniej rewelacyjna – postna zupka z Avelukiem (kiedyś o nim napiszę) i cudowna atmosfera. Przypomniało nam się że jesteśmy na drugiej zagranicznej części podróży poślubnej.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Takie dopieszczenie siebie. Nacieszenie się przestrzenią pomieszczenia. To właśnie ten czas na popranie ubrań, nacieszenie się czystością ciała.

Dzięki niemu możemy dokończyć warienie z rokitnika i posuszyć na kaloryferze grzyby. To czas bycia, zatrzymania się w przestrzeni. Cieszenia z materialnych dóbr świata i możliwości korzystania z nich.

Dużo medytacji, ćwiczeń , ustawień…..

dzięki czemu wychodzą nowe ciekawe programy, przekształcane potem w afirmację jak:

 

Cieszę się, że mam ciało, dzięki niemu mogę doświadczać życia na ziemi

 

Lekkość ciała nie jest związana z wagą – do tej pory pracowaliśmy nad lekkością ciała i nasze ciała chudły, gdyż jednoznacznie odbierały, że lekkość to gubienie wagi. Im większa lekkość tym niższa waga.

A przecież o to nie chodzi. Chodzi o lekkość ruchów ciała, poczucie lekkości w ciele, takiej elastyczności, sprężystości, co z wagą niewiele ma wspólnego.

 

Hotelik tak nam się spodobał, że zostaliśmy w nim 3 dni, może gdyby nie sprawy związane z faktem, że musimy załatwić dokumenty landrynce zostalibyśmy dłużej, bo czuliśmy się tutaj naprawdę bardzo dobrze.

Chcieliśmy w Jermuku sanatorium z zabiegami, tutaj dostaliśmy zabiegi jak sauna, które bardzo nam spasowały.

 

Dziękujemy za piękne poprowadzenie i wskazanie najlepszego dla nas miejsca, we właściwym czasie.

 

Zawsze marzyło mi się podróżować tak, aby sycić się tym co w danej chwili mi potrzebne. I tak teraz noclegi w landrynce na przyrodzie są czymś fantastycznym i magicznym, jednak od czasu do czasu warto nacieszyć się i dobrami ziemskimi – pomieszczeniem, dużą ilością ciepłej wody, prysznicem, sauną, ciepłą przestrzenią miejsca. Podczas długich podróży także należy odpoczywać……..od samego podróżowania.

 

Dziś nów i częściowe zaćmienie słońca poświęcamy ten czas na medytację otwarcia się na luksus i dobra materialne, abyśmy zawsze mogli pozwolić sobie na to co nam potrzeba na dany moment.

Na połączenie świata duchowego magicznego ze światem materii i wymyślonych przez człowieka udogodnień.

Taka równowaga światów w magicznej formie.

Bo kto powiedział, że do ludzkiego świata nie można przenosić magii???

I radość z podróży przez życie.

Dziękujemy za cudny czas oczyszczenia ciała , nacieszenia się sauną i prysznicem. Czystością, ciepłem, przestrzenią. Jutro ruszamy dalej by cieszyć się przyrodą i noclegiem w landrynce.

Kąpiel w fiolecie zimowitów

Przez ziemowitową przestrzeń 13 październik 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Opuściliśmy po obiadku sałatkowo-owocowym. trochę z ulgą sanatorium Ararat , które przygarnęło nas gdy inni nie mieli miejsca, żywiło lekką kuchnią pokazując oblicza armeńskiej kuchni, dawało zabiegi na nasze słabsze strony, a przede wszystkim odsłaniało nasze programy z kolejnych warstw, czyli nas samych.

Programy najniższej ceny, minimalizmu, najtańszego podróżowania i wiele wiele innych.

A jak najtańsze podróżowanie ma się do podążania swoją drogą, drogą zgodną z podpowiedziami wszechświata???

Zobaczyliśmy jak wersje minimum nas ograniczają, nie tylko nie pozwalają rozwinąć skrzydeł (czytaj rąk), ale przede wszystkim burzą zaufanie do wszechświata, do jego darów,

 

skoro nie prosisz – nie dostajesz.

 

Wszechświat jest hojny, ale to my musimy zrobić pierwszy krok w postaci naszych myśli, które nie mają zaprzeczenia w innych myślach, programach podświadomości (musimy czuć się godni tego daru – aby o niego poprosić).

 

Sanatorium było fajnym nauczycielem, oczyściło nam kolejne warstwy.

Dziękujemy mu bardzo serdecznie.

W dolinie brakowało nam jednak przestrzeni co pokazała nam wczorajsza wycieczka, dobre miejsce do kontemplacji i przyjrzeniu się sobie, jednak na rozpostarcie skrzydeł trzeba więcej miejsca. Dlatego postanowiliśmy teraz parę dni powłóczyć się po okolicznych górkach. Praktycznie już w Jermuku wjechaliśmy w góry. Po przejechaniu 1-2 km zaczęliśmy roztapiać się w przestrzeni. Przestrzeń zaczęła wypełniać miejsca, które uzdrowiły się wskutek oczyszczenia. Kolorystycznie krajobraz był troszkę monotonny, ale przestrzennie dawał pole do wyobraźni.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I na tej szutrowej drodze w pewnym momencie zobaczyliśmy znak na Sisian, po spojrzeniu na mapę, stwierdziliśmy, że tak nam się tu podoba, (w Jermuku nie było czynnej stacji benzynowej) więc podjedziemy do miasteczka zatankujemy, a potem powłóczymy się po górach. Droga szutrowa, której nie powstydziłyby się kraje skandynawskie prowadziła nas rozległym płaskowyżem na którym wdzięczyły się jak pagórki trzytysięczniki.

We wszystkie strony odbiegały od niej dziesiątki kilometrów pasterskich dróg prowadzących w głab gór. 

Nagle w oddali zamigotała fioletowa duża plama,

co to jest ??? zaczęliśmy się zastanawiać

Gdy podjechaliśmy bliżej okazało się, że to polana zimowitów. Są one tutaj wszędzie, nawet na drodze – Bartek mówi, że uważa na nie i mija kołami (ale się nie da) jednak w takim zagęszczeniu nigdy ich, ani krokusów nigdzie nie widziałam.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wyskoczyliśmy z landrynki się z nimi przywitać, one wdzięczyły się na wyciągając główki do słońca. W tej beżowo-brązowej krainie dawka fioletu i to w tak dużej ilości. Przesłanie, aby więcej fioletu zagościło w nas. Fioletu z żółcią i pomarańczem. Napełnieni kolorami pojechaliśmy dalej rozpływając się w przestrzeni, słońcu , fiolecie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdzieniegdzie pasły się krowy i owce, czasem pasterz przegalopował na koniu, a czasem same konie lub zziajany pies pasterski.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Taki sielski anielski pejzaż, gdzie praktycznie nie ma osad ludzkich, jest tylko Bóg i przyroda.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dojechaliśmy do głównej drogi, znaleźliśmy stację benzynową (paliwo diesel 460 drachm – 3,7 zł.) i weszliśmy do przydrożnej kawiarnio-restauracji-sklepu.

Bartka ciągnęło do bułeczki z ziemniakami smażonej w głębokim tłuszczu. Szybki wgląd i okazało się, że ta bułeczka ma wtopić go w tych ludzi – w ich życie. Gwarantuje mu to bycie cząstką otaczającego go ludzkiego świata.

Chcesz tak żyć jak oni? Zajmować się tym co oni i żyć w ich świecie zwierząt i mięsa? – zapytałam

Nie – odpowiedział zdecydowanie

To dlaczego chcesz być taki jak oni?

Bo to wygodne – odpowiedział

Oprogramował program , wprowadzając :

 

Idę swoją drogą, bez wtapiania się w tłum

 

Mi natomiast przytrafiła się super dziwna przygoda. Chciałam zupy. W sanatorium tylko raz była bez mięsa.

Jest zupa bez mięsa? – pytam kelnerki

Tak – tylko ziemniaki , groch, soczewica – odpowiada

Żadnego bulionu mięsnego – dociekam

Nie nic – odpowiada z przekonaniem

Tutaj w Armenii jak już pisaliśmy prawie nikogo nie dziwi, że ktoś nie je mięsa, większość to szanuje i zna wegetariańskie odżywianie.

Pani przynosi mi zupę, odrobina na łyżkę i ………….

Co? – czuję baraninę, może nie było bulionu mięsnego, ale tłuszcz na pewno.

Od razu zwracam uwagę Pani, że przecież to zupa mięsna.

Pani zrobiło się głupio i nie skasowała nas za nią.

Z komórek wypłukały się ślady jedzenia mięsa i teraz organizm chciał uzupełnić braki tamtej energii.

Jednak zdecydowanie odmówiłam tej formie energii.

Ma w sobie niewolenie, przemoc, walkę o życie, adrenalinę, strach, cierpienie, zabijanie.

Czy chcę wzmacniać te energię w sobie?

Nie, Nie. Zdecydowanie nie.

Zresztą mięsa nie lubię od dziecka i jadłam go tylko aby nie być inna niż reszta. Bardzo rzadko coś mięsnego mi smakowało. Z gulaszu najbardziej lubiłam sos , a tak szczerze ogórek, korniszony, a ze schabowego panierkę.

Zupy rosołowe, czy na rosole, od dziecka nazywałam zupami z trupa i bez zachwytu jadłam (rosołu nigdy nie lubiłam i nie jadłam)

Jednak przez lata trochę tego zjadłam, jelita co prawda się oczyściły, ale w komórkach ciała pozostały informacje zawarte w mięsie. Teraz oczyściły się kolejne warstwy.

Dziękuję za to oczyszczenie.

A my wraz z zachodem słońca wjechaliśmy z powrotem na szutrową drogę, zagłębiając się w płaskowyż , przyglądając się obłocznym kotom i górom by znaleźć tam miejsce na nocleg…… 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kasza gryczana z ziemniakami zagryzana chlebem – sanatorium Ararat Jermuk

Jermuk 6-13 października 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jermuk najbardziej znane uzdrowisko armeńskie, ze wspaniałą wodą znajdujące się na wysokości ponad 2000 m.n.p.m i w odległości ok 50 km od większych osad ludzkich (po drodze jest kilka niewielkich wiosek). Kurort powstał w latach 60-tych XX wieku – urodą więc nie grzeszy. Jednak co zrobiły wspaniałego, ówczesne władze posadziły tutaj wiele drzew. Gdyż zarówno w Gruzji jak i w Armenii najcenniejsze kurorty to leśne kurorty, z uwagi na cudowny wilgotny i chłodny mikroklimat lasu. To co inni doceniają, my mamy w nadmiarze i bezmyślnie wycinamy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tak jak Ormianie wiedzą ,że warzywna dieta daje zdrowie (ale wtranżalają mięso, bo lepiej zapełnia brzuch , dając uczucie sytości, jak i chleb), tak samo my wiemy, że w lesie jest super mikroklimat, tylko liście śmiecą i ………

Kurort może nie piękny, ale mający w sobie coś, czego nam bardzo potrzeba. Tutejszej wody i zabiegów.

Woda jest idealna na sprawy żołądkowo – jelitowe , więc oczyszczenie bardzo nam się przyda.

Miasteczko kurort maleńkie, kilka sanatoriów, hoteli, pijalnia wód ( kilka stanowisk wody od 30-52 stopni – woda za darmo) , parę sklepików, wyciąg narciarski, słynny wodospad i piękny park z kamiennymi rzeźbami, jeziorkami i drzewami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bazar, gdzie od nieprzyjemnych agresywnych sprzedawców można kupić owoce, przetwory domowe , zioła itp..

Powiem szczerze, że ich agresywność i obraza – gdy nie chce się nic kupić powoduje, że odrzuca nas od kupowania.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Poza tym parę budynków, które są zdewastowane. Jednak widać, że kurort nabiera popularności na nowo. Była to niegdyś perełka w czasach sowieckich, do którego przyjeżdżali Rosjanie, gdy rozpadł się ZSRR upadł również Jermuk, teraz odradza się na nowo.

W Jermuku znajduje się ok. 40 źródeł mineralnych, niestety wszystkie są ujarzmione bądź na potrzeby sanatorii pijalni wód czy rozlewni wód.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przyjechaliśmy w niedzielę wieczór i obeszliśmy wszystkie 4 sanatoria (jedno się przed nami ukryło) i tylko w jednym (Ararat) możliwe było wynajęcie pokoju na tydzień w standardzie najniższym ( z najniższych), w pokoju z zimną wodą tzn. z WC i kranem z zimną wodą (niestety bez pryszniców na korytarzu ani nigdzie indziej). W mocno zniszczonym, czekającym na remont pokoju , chcieliśmy pomieszkać, ponieważ branie zabiegów i mieszkanie w Landrynie przy temperaturze w dzień ok. 10 stopni, raczej nie miałoby sensu.

Cena ok 75 zł. od osoby z pełnym wyżywieniem w formie bufetów szwedzkich i 3-5-ma zabiegami. Wykupiliśmy go na tydzień.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po pięciu dniach udało nam się zamienić ten pokój na lepszy wyremontowany z ciepłą wodą, normalną łazienką i hiiii potrzebnym nam do szczęścia telewizorem. W sumie na 2 ostatnie dni, ale mieliśmy wrażenie, że zmyliśmy z siebie jakieś stare brudy w gorszym pokoju i przenieśliśmy się do czystszego bardziej przejrzystego.

Nastała jasność.

Cena 100 zł. za osobę + tak jak wyżej jedzenie i zabiegi.

Generalnie ceny w pozostałych sanatoriach wyglądają następująco – teraz po sezonie – od 1 października (dlatego nie było wolnych miejsc) :

Armenia – pretenduje do 5 gwiazdek postawiona w parku, najnowszy hotel w Jermuku

200 zł od osoby jedzenie (3 razy dziennie) i zabiegi

Olimpia wysoki standard

160 zł jedzenie + zabiegi

Arszar 100 zł. Jedzenie, zabiegi

Pierwszy (pierwsze sanatorium w Jermuku ) bardzo ciekawe architektonicznie, standard różny (ono się przed nami ukryło)

120 zł jedzenie + zabiegi

Poza tym są hotele, które za pokój 2 osobowy chcą 160 zł.

Może w sezonie są one atrakcyjne, ale teraz można powiedzieć, że drogie i gdy się chce korzystać z zabiegów niewygodne (konieczność dochodzenia na zabiegi). Tylko w Armenii II można wykupić pobyt bez jedzenia 120 zł – jedzenie + zabiegi w sąsiedniej Armienii I. Jedzenie we wszystkich sanatoriach w postaci szwedzkiego stołu i na szczęście Ormianie jedzą dużo surówek, a może nie na szczęście dla nas. Zobaczymy ……..

Jedzenie wygląda tak

śniadanie – kasze, owsianki, sery, wędliny, śmietana (dla nas nie ma warzyw, ani owoców więc olewamy)

obiad – 2 zupy niestety z kawałkami mięsa (raz była chyba specjalnie dla mnie bez mięsa z awelukom) kasza, makaron, ziemniaki , jakiś kawałek mięsa i ok 6-8 surówek , sałatek istne królestwo , do tego jakieś owoce. I wszechobecny chleb. Dla polskiego mięsożercy byłoby ciężko, powiedziałby, że to lekkie sanatoryjne zdrowe jedzenie, tutaj chyba normalne, a dla nas rewelacja – skład sałatek z niewielką ilością lub bez olei.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kolacja jakiś grysik (kaszka manna) czy zupa na maślance z pszenicą , czy coś w tym rodzaju, sałatki również słynne kiszonki, pomidory, ogórki, kasza, makaron czy ziemniaki i w tym pogubione mięso. I jakieś ciastka .

Czasem i kilka różnych potraw, ale znając mentalność Ormian są dawane po kolei, a nie naraz.

Mięsa niewiele, jak obserwujemy Ormian jak jedzą to zagryzają chlebem wszystko, fajny widok ze stołówki, gdy Pan koło nas mieszał kaszę gryczaną z ziemniakami i zagryzał chlebem……

Poza tym mimo że jesteśmy na szwedzkim stole, oni jedzą rodzinnie, zazwyczaj zakładają cały swój stół potrawami dla swojej rodziny – zazwyczaj robią to kobiety. A potem zjedzą połowę z tego co nałożyli na stół.

Oczywiście najwięcej jedzą chleba, o wiele więcej niż Polacy

Gdyby nie ten chleb to można by rzecz, że ta kuchnia jest bardzo dobra. Zresztą nawet z chlebem wiele razy lżejsza i mająca więcej warzyw niż polska tzn. Ormianie jedzą więcej warzyw niż Polacy, bo warzywa praktycznie te same i niewielkie ilości tłuszczy.

Makaron, ryż, kasza, ziemniaki podawane są bez tłuszczu, można sobie samemu wziąć masełko.

Będziemy najprawdopodobniej zmieniać sanatorium to przyglądniemy się jedzeniu tam.

A sami chyba sycimy się surówkami, przyglądamy się temu do czego nas ciągnie, co nam smakuje.

Ja mam słabość do ziemniaków, a są tutaj przepyszne. W ogóle nie ciągnie mnie do zup (byłam od nich kiedyś uzależniona) , a Bartka do chleba. Cieszymy się z obserwacji, a pojawiające się nowe programy staramy się na bieżąco przepracowywać.

Poza jedzeniem mamy tutaj zabiegi.

Ja z uwagi na fakt, że mam jeszcze nie sprawną rękę w 100% (już w 90% jest sprawna – rok temu miałam tzw. zamrożony bark i nie mogłam ruszyć ręką ) dostałam parafinę, elektromasaż, poza tym inhalacje, kąpiele w wannach z mineralną wodą, herbatę ziołową, koktajl tlenowy, masaż dziąseł wodą mineralną, Bartek masaż dziąseł wodą mineralną, wanny, okłady z parafiny na wątrobę i inhalacje.

Wszystko byłoby super, bo zabiegów dużo i jakość też przyzwoita, a czasami bardzo wysoka jak parafina.

To przyszło nam przyglądnąć się częściowo czasom przeszłym, starej epoce. Jeden wielki chaos, zero organizacji, wszyscy przychodzą na zabiegi kiedy chcą, powodując tym samym duże kolejki. Zresztą kolejka zaczęła się pierwszego dnia, gdy ponad 3 godziny czekaliśmy w kolejce do lekarza i może czekalibyśmy i dłużej gdyby nie moja interwencja u dyrektora, zresztą nie jedyna, jak się potem okazało.

Kolejki mają swoje dobre strony, bo można poznać ludzi, a dla personelu mają wymierne korzyści, bo bardziej zaradni, rzucą coś do kieszeni obsłudze i jakimś cudem wołani są poza kolejnością.

Nie popieramy takich działań.

Z radością daliśmy podziękowanie Pani od parafiny, gdyż swoją pracę wykonywana bardzo dobrze, w przeciwieństwie do Pań od elektromasażu, które czekały na datek aby zawołać bez kolejki, bo inaczej można było czekać i ponad godzinę będąc pierwszym. Daliśmy skargę do dyrekcji.

Do tego piliśmy słynną wodę Jermuk 3 razy dziennie. Na początku w niewielkich ilościach ok 0,5 litra za każdym razem, ale teraz zwiększyliśmy do ok 2-3 litrów rano.

Woda ponoć swoim składem jest podobna do wody z Dziule-su http://opodrozynakaukaz.blogspot.com/2012/09/dziulesu-rosyjskie-kontrasty.html , tam rano piło się duże ilości ile mogło, aby ona spokojnie czyściła organizm. Rekordziści wypijali i 6 litrów. Tutaj jesteśmy w kurorcie i nikt nie poleci takich radykalnych rozwiązań – bo czy zdrowie ich warte? Więc polecają picie 200 ml – 3 razy dziennie.

My oczywiście poszliśmy swoją drogą, na początku pijąc niewiele, a teraz będziemy zwiększać. Gdyż mamy zamiar jeszcze trochę w Jermuku pobyć.

Tylko zmienimy sanatorium, bo to nas przygarnęło gdy nikt inny nie miał miejsca, jednak kolejki nas nie interesują, a od poniedziałku pojawiają się miejsca gdzie indziej.

W jeden dzień, gdy staliśmy jak osły w kolejkach, siadłam wreście na herbacie i zapytałam siebie. Czy ja na pewno chcę tu być ???

Chcę tego doświadczać?

I okazało się, że nie. Nie chcę mieszkać w zdezelowanym pokoju i stać w kolejkach. Jeżeli mam wybór wybieram brak kolejek i ładny pokój.

Dzięki temu miejscu, wyszło z nas wiele programów z czasów komunizmu: protesty bez pomysłu – co dalej?, protestowanie na inicjatywę innych, stosunek do pieniędzy (bo w tamtych czasach mieli ich najwięcej ludzie odważni i agresywni, którzy nie mieli najczęściej szacunku do innych, widzieli tylko pieniądz i przesiąkali nim). Programy do jedzenia, że trzeba jeść tak długo aż będzie się otępiałym.

Trochę emocji przy tym się podziało, zrobiły je na pewno też zabiegi, które wyciągały z ciała wiele toksyn.

Sanatorium Ararat ma również mało ciekawe położenie, znajduje się przy drodze i naprzeciwko rozlewni wód, powoduje to, że spokoju tutaj nie ma. Takiego spokoju dla nas. Takiej ciszy.

To najtańsze i najgorsze sanatorium. Pytaliśmy pensjonariuszy z innych sanatorii, wszystko jest ułożone na godziny i jest w miarę porządek! I tylko z powodu tego chaosu nie polecamy Araratu!!!

Oni muszą zrozumieć że jak zapłaciliśmy za usługę ,to nikt nam łaski nie robi, i jak lekarz zapisał kąpiel 15 minutową, to nie muszę dawać łapówki pielęgniarce by tyle trwała, a nie np. 10 min. Taki drugi przepływ pieniądza znamy dobrze i też dobrze że się w Polsce skończył!

Wodospad jest największą atrakcją Jermuka, ma ponad 80 metrów i znajduje się kanionie rzeki znajdującym się poniżej miasteczka.

Pogoda nam sprzyjała więc wolno i leniwie podążyliśmy w jego stronę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ormianie nie chodzą pieszo– do wodospadu wszyscy jechali taksówką, choć znajduje się 2 km od sanatorium. Jak mówią na sport nie ma czasu. Jak się ma siłę to trzeba machać łopatą.

Ciała jeszcze mają dobre, jednak zmiana trybu życia na bardziej siedzący, a jedzenia na bardziej tłusty i przemysłowy powoduje, że spotyka się i otyłe dzieci.

Dlatego sami, spokojnie i leniwie, najpierw zagłębiliśmy się przyległy wąwóz, by potem dotrzeć do wodospadu. Niestety o tej porze roku wody niewiele, więc nie ma tego uroku co na zdjęciach pocztówkach.

Od wodospadu próbowaliśmy wrócić ścieżką, która kiedyś była wybetonowana (teraz sypie się i zarasta) i iść w kierunku miasta.

Po drodze machał nam strażnik doliny, a maleńkie źródełko mineralnej wody mówiło dzień dobry.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Mimo, że latem jest tutaj najazd turystów, ścieżka praktycznie dzika. wiedzie wśród przyrody nad rzeką, totalnie inny świat niż w miasteczku, a przecież oddalenie niewielkie.

Niestety w pewnym momencie drogę zagrodził nam potężny barszcz, nie wiedzieliśmy czy to ten toksyczny, czy nie więc woleliśmy nie ryzykować. Na szczęście pojawiły się schody nad rurami z wodą mineralną, które również dodały smaczku naszej wycieczce i zaprowadziły nas na deptak do miasteczka.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kolejna odsłona Jermuka w pięknej jesiennej barwie, cudownym mikroklimatem w kanionie i dziką ścieżką .

 

Nasz tygodniowy pobyt w sanatorium Ararat dobiegł końca, dużo nas nauczyło, przypomniało stare czasy, uruchomiło stare programy, które dzięki niemu mogły zostać jak nie uzdrowione, to chociaż zauważone. Przygarnęło nas gdy inni nie mieli dla nas miejsca, żywiło pysznymi sałatkami, poiło herbatką z tymianku, okładało ciepłą parafinką. Dziękujemy za ten czas, za te lekcje. 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA