JEDZENIE
now browsing by category
Elista życie to szczęście – radosny pobyt w mieście
Elista życie to szczęście – radosny pobyt w mieście 10.09.2017
Cieszyliśmy się jak dzieci ze spacerów po mieście.
Mongolia, Mongolia ……….
– Patrz skarpeteczki takie jak w Mongolii – cieszyłam się spacerując po targu.
Nawet napiłam się kałmuckiej herbaty (gotowana herbata z mlekiem, z dodatkiem soli i masła) – zapraszam na tę herbatkę na roślinnym mleku po przyjeździe.
Jedzenie tak podobne jak w Mongolii i porcje dużo większe niż w Rosji.
Chodzimy po mieście ciesząc się, jak mijają nas ludzie о mongolskich rysach twarzy.
Ludzie też cieszą się, że nam się podoba.
– A wiecie jakie mamy piękne stroje – mówią.
– Wiesz może pójdziemy do teatru zobaczyć tradycję – pada pomysł.
– Zaraz popatrzę gdzie teatr – zerkam do internetu.
Okazało się, że przejeżdżając spod datzanu do centrum miasta, stanęliśmy pod teatrem.
Niesamowite.
Jeszcze bardziej niesamowite jest to, że o godzinie 18 jest spektakl na rozpoczęcie sezonu pokazujący kulturę kałmucką, jego reżyserem jest człowiek, który dostał dużo nagród za swoją twórczość.
Przed spektaklem jedziemy jeszcze do miasteczka szachowego wybudowanego na olimpiadę szachową w latach 90-tych.
A skąd tradycja szachowa w kałmucji?
Prezydentem był szachista i bardzo propagował swój ulubiony sport w tym kraju.
W miasteczku spotykamy chłopaka, który opowiada nam o filozofii starych kałmuków.
Życie to szczęście
Wszyscy jesteśmy powiązani
Zobaczcie filmik z moim tłumaczeniem . Dla osób, które znają rosyjski mogą doczytać więcej o ich filozofii.
Nasz rozmówca prowadzi mini muzeum. Zwraca uwagę na zapożyczoną wojskową czapkę przez polskie wojsko przedwojenne.
Miasteczko szachowe jest miejscem gdzie przyjeżdżają młodożeńcy fotografować się , częstują nas szampanem.
Kałmucja – jej gościnność jest fizyczna, ale i na poziomie energetycznym. Czujemy się jak w raju, nawet w mieście.
Wracamy do centrum na nasz spektakl pokazujący historię narodu kałmuckiego od czasów szamanizmu do dzisiaj. Historię, która często nie była lekka.
Bardzo nam się spektakl podoba.
Naładowani mocą wychodzimy z teatru i jedziemy na nasze ulubione noclegowe miejsce pod datzanem.
Kochamy Elistę i i ona kocha nas.
– Pokaż Kałmucję innym – słyszę nieśmiały głos z przestrzeni.
Jasne, pokażę jak cieszę się ze spotkania z cudownym przyjacielem. A przecież to dopiero początek spotkania …..
Szczęśliwy czas ”pod mostem” – delta rzeki Wołgi
Szczęśliwy czas ”pod mostem” – delta rzeki Wołgi 04 – 07 .09. 2017
Są takie miejsca które zapraszają, a potem utulają, dając wypoczynek – pomimo że ich wygląd na to wcale nie wskazuje. I tak właśnie było z jedną dużą polaną nad rzeką, w której otoczeniu budowano wiadukt.
Po nocnej wizycie w Astrachaniu skierowaliśmy się w głąb delty rzeki Wołgi w kierunku brzegu morza Kaspijskiego. Po drodze mieliśmy jeszcze odwiedzić kwitnące lotosy, dość popularne w tym miejscu. Odwiedziny w lotosowym miejscu troszkę nas rozczarowały, ze względu na niski poziom wody było mało liści i kwiatów. Życzliwi jednak mieszkańcy zaraz doradzili, gdzie pojechać by zobaczyć te kwietne piękności. I tak już jadąc na kolejne miejsce – zaprosiła nas polanka nad rzeką.
Kolejne dni polegały na wycieczkach dziennych po okolicy, tam gdzie rosły lotosy i …… arbuzy, melony. Zawsze jednak wracaliśmy pod nasze drzewo na polance z wiaduktem. Bo są takie ulubione, kochane energetycznie miejsca do których się wraca jak do domu.
Przy okazji wycieczek poznaliśmy parę emerytów, którzy po ślubie wyjechali do miasta, a teraz po przemyśleniu tematu – powrócili do swoich „rodzinnych lotosów”.
Wizyta na polach uprawnych z arbuzami i melonami uświadomiła nam o skali tego zagadnienia. W końcu astrachańskie arbuzy są uznawane za najlepsze w rejonie Rosji. Na polach pracują osoby które przyjechały na zarobek z Dagestanu. Próbujemy kupić od nich wielkie dwa melony i arbuza – zostajemy nimi obdarowani!!
– Jedzcie do nas do Dagestanu – tam piękne góry, morze, dobrzy ludzie i bezpiecznie – może to dla nas zaproszenie przekazane przez aniołów?
A my wracamy kolejny raz na polankę z naszymi krasulami, końmi i owieczkami. Wcale nam nie przeszkadza to że jest cała obsrana.
Ustawienie auta tak by od razu nie wdepnąć w bogactwo – wcale nie daje gwarancji – bo spacerują dookoła przez całą dobę szukając towarzystwa ludzi….
Jednodniowe ogórki małosolne na sucho
Ogórki małosolne na sucho jednodniowe
Jak kisić ogórki na sucho? Zobaczyłam to pierwszy raz 3 lata temu w pociągu jadącym nad Bajkał.
http://brygidaibartek.pl/pociagowe-refleksje/
Pokochałam te ogórki jednak nie wychodziły mi nigdy w Polsce.
Teraz gdy znalazłam się w Rosji w ogórkowym sezonie, gdy inni częstowali mnie nimi zdecydowałam, że znów je zrobię. Szczególnie, że bardzo zasmakowały Bartkowi.
I gdzie okazał się problem tego, że w Polsce mi nie wyszły?
Same ogórki. Sprzedawane tutaj ogórki mają dużo w sobie suchej masy i mało wody. Odwrotnie niż większość sprzedawanych u nas (napompowanych wodą i nawozami).
Dlatego warto wybrać jak najbardziej treściwe ogórki do tej procedury.
A sama technika jest banalna:
Ogórki, umyć, obciąć końcówki, można dać całe lub pokrojone włożyć do woreczka foliowego dodać sól ok. 2 łyżki na kilo ogórków, ale to zależy od soli, ogórków itp. więc warto eksperymentować zacząć np. od jednej i spróbować za parę godzin, 3 ząbki czosnku pokrojonego jak najdrobniej, natka koperku drobniutko pokrojona. Wszystko wg smaku. Można dać jeszcze inne rzeczy, my z nimi nie eksperymentowaliśmy. Takie nam smakują.
I tyle – zamknąć woreczek i potrzepać nim, aby składniki się połączyły.
Położyć zamknięte szczelnie w woreczku bez zbędnego powietrza na talerzyk i zostawić ….
No właśnie gdzie?
Tutaj, każda z osób, które nas częstowała miała swoją teorię. My zostawialiśmy w temp ok 10-15 stopni w naszym samochodzie. Najczęściej dają do lodówki na dolną półkę. W międzyczasie można wstrząsnąć, sprawdzić czy nam smakują, jak nie to dodać soli czy koperku, czy czosnku.
Po 12-36 godzinach są gotowe. Są zielone, oblepione koperkiem czosnkiem i kąpią się w niewielkiej ilości własnego sosu. Jeżeli obficie puściły sok to znaczy że ogórki były zbyt wodniste, a do wody wypłynął smak – one same będą szmatowate – a powinny być jędrne, twarde, smakowite.
Warto je szybko zjeść, gdyż po paru dniach robią się bardzo miękkie.
Smacznego.
Wierzbówka kiprzyca – herbatka z pięknej rośliny
Gdy latem jedzie się przez Rosję w sumie to niezależnie gdzie się jest, ma się wrażenie, że wierzbówka kiprzyca jest jej symbolem. Jej różowe kwiatuszki dodają uroku każdemu krajobrazowi. Nie mogłam napatrzyć się na piękno tej wyniosłej, dumnej , a z drugiej strony delikatnej roślinki. Silnej w swym pięknie, subtelności, w swej magii.
Rośnie prawie wszędzie od pól po śmietniska, przy drogach tworzy niesamowite szpalery, rośnie w miejscach siły, koło rozwalających się domów. Ma w sobie niesamowitą zdolność aklimatyzacji.
I gdy pijemy taką roślinkę taką informację wprowadzamy w siebie
Uwalniam się od przymusu wzrostu tylko w określonych szklarniowych warunkach
Mogę wzrastać wszędzie
Wszędzie kwitnę pięknie
Tak, z pożywieniem dajemy informację danej rośliny, tego jak wzrastała, czy była wolna, czy pod przymusem rosła karmiona w sztuczny sposób, czy rośnie tylko w określonej wibracji, czy rośnie wszędzie.
A Iwan Czaj – lubię tę nazwę – rośnie wszędzie, jak mi powiedziano rośnie tam gdzie żyli ludzie, gdyż go uprawiali. A on polubił ten kontakt z człowiekiem i dalej chce zarażać go swoim pięknem, smakiem, dodawać mu siły.
Dlatego postanowiliśmy zrobić filmik dla Was o tej herbatce w którym znajdziecie jej historię, informacje o tym jak jak ją fermentować (gdyż taka jest najlepsza), pokażemy Wam to jak sami to robiliśmy łącznie z tym jak ją zaparzamy i pijemy.
Dla umysłu: ta herbatka to źródło karotenu, wit. C, B, żelaza, miedzi , manganu, zawiera 20% tanin, bioflawonoidy, pektyny. Ma silne działanie przeciwzapalne.
zapobiega przerostowi gruczołu krokowego, łysieniu adrogennemu, nadmiernej keratynizacji naskórka,
wzmacnia włosy, poprawia wydolność układu odpornościowego,
likwiduje ból głowy, zmniejsza ciśnienie krwi, uspokaja,
oczyszcza krew z toksyn, pomaga likwidować skutki przejedzenia i nadużywania alkoholu, działa przeciwzapalnie.
Jednak namawiam do picia tego co czujecie i co Wam smakuje, niezależnie od tego czy jest to na Wasze schorzenie czy nie. Zresztą tak naprawdę to Wasze schorzenie może mieć swój korzeń w innym miejscu. I dopiero wzmacnianie tego właściwego miejsca przyniesie efekt.
Namawiam również do eksperymentów z Iwanem Czajem. I pamiętajcie, że inna jest herbatka z fermentowanej rośliny, a inna ze świeżej.
W fermentację dajemy intencję i naszą energię, łączymy się z rośliną i wzmacniamy jej właściwości. Dlatego wszelkie działania róbmy w dobrym nastroju i z dobrymi myślami, pamiętając o tym, że potem będziemy to wprowadzać w siebie.
Smacznego…