zwierzęta mocy

now browsing by category

 

Radość i spokój delfinów

Delfinarium w Ułan Ude 18 września 2015

 

 

Przygoda z delfinami zaczęła się gdy w galerii handlowej w Ułan Ude (kilka kilometrów od Iwołgińskiego datzanu) zobaczyliśmy film w Imaxie o delfinach, który zamigotał nam przed oczami. Niestety film już nie był wyświetlany. A powiem szczerze jak bardzo rzadko – miałam ochotę iść do kina. Tylko po przejrzeniu repertuaru nie było na co.

To było pierwsze zaproszenie o tych zwierząt radości.

Potem poszliśmy po sklepach budowlanych szukać rzeczy do przebudowy naszego  namiotu.

I ……… w pewnym momencie na tyłach sklepów zobaczyliśmy potężny namiot, gdzie pisało delfinarium.

 

 

O znowu delfinki stwierdziliśmy i poszliśmy dalej.

Jednak za jakiś czas przyszła myśl:

Może to zaproszenie?

Umysł próbował to sabotować, gdyż trzymania zwierząt w klatkach nie chcemy popierać. Choć ilu ludzi żyje w klatkach swojego umysłu???

Jednak wolność jest jedną z podstawowych moich wartości, dlatego coś ciągnęło i odrzucało zarazem.

 

– Może chodźmy się zapytać o której jest spektakl, jak będzie w najbliższym czasie możemy iść – powiedziałam.

 

I okazało się, że najbliższy spektakl jest za niecałą godzinę.

Cóż było zrobić słowo się rzekło, a chyba nie przez przypadek znaleźliśmy się w tym miejscu i w tym czasie.

 

Delfiny jako zwierze mocy to symbol radości, spokoju. Delfiny przypominają nam całym swoim jestestwem o harmonii i radości – uczuciach których pragnienie przeżywania i doświadczania skrywamy w swym najgłębszym wnętrzu. Podziwiamy delfiny w ich naturalnym środowisku, jak lekko, z radością i beztrosko śmigają wśród morskich fal emanując pogodą ducha. Mimowolnie poddajemy się działaniu ich pozytywnej energii. Nie wiedzieć kiedy, uśmiech rozkwita na naszej twarzy – igraszki delfinów przywołują wspomnienia beztroskich chwil radosnego dzieciństwa.

Delfiny to wysokorozwinięte istoty, żyjące z człowiekiem w odwiecznej przyjaźni. Pomagają nam nawiązać kontakt z naszym wnętrzem, spontanicznością, radością życia, zaufaniem – krótko mówiąc – z naszą Duszą.

Delfin zna tajemnice oddechu wiążącego nas z siłami życia. Kiedy oddycha, buduje most łączący go z innymi istotami i wymiarami. Oddech wiąże nas z Wielkim Duchem i Wszechświatem. Ludzie mający moc delfina, są połączeni z siłami boskimi. Delfin uczy nas, jak życiowe przeszkody można pokonywać z lekkością, gracją i radością.

Pomaga nam otworzyć serce.

Czy nie tego szukamy????

I tak o 18-tej weszliśmy do namiotu gdzie znajdowała się mała widownia i basen w którym już pływały delfiny, siedliśmy w pierwszy rzędzie 50 cm od basenu (przed spektaklem zostaliśmy przykryci folią).

Zaczęło się show delfiny spokojnie bawią się z prowadzącym, widać, że mają świetny kontakt. Taka bardzo prosta zabawa. Bardziej niż sztuczki intrygują nas one same, z jednej strony spokojne z drugiej radosne.

 

Łączę radość ze spokojem
 

Tak radość może być spokojna. Ciekawe odkrycie. Zawsze wydawało mi się, że radość pozbawiona spokoju jest nerwowa. Jednak zależy jaka radość czy jest odreagowaniem, czy po prostu wewnętrzną radością.

 

 

 

 

 

Nawiązuję kontakt z delfinami.

Pytam czy nie jest im źle w klatce.

– My uczymy się od ludzi wielu rzeczy, jesteśmy pionierami tego, aby delfiny były jeszcze bardziej inteligentne.

– Nie bój się nie zapominamy o swoich cechach, nie wyprzemy ich – aby być podobnym do ludzi.

 

Może tak jak mówią

 

Tak kiedyś też orzeł do zdjęć mi powiedział, że doświadcza bliskości i wielkiej miłości z człowiekiem czego nie ma w jego świecie.

 

 

 

 

I tak bawiąc się bardzo dobrze spędziliśmy godzinkę…

 

Radość, radość wypełnia każdą komórkę mojego ciała

 

Podziękowaliśmy tym cudownym zwierzętom i pojechaliśmy wreszcie w kierunku Gorjaczinska czyli ………… nad Bajkał.

 

Jestem niczym na rajskiej plaży Chubsgul

Jestem niczym na rajskiej plaży 8-14 września 2015

 

 

 

 

Chubsugul, jezioro z niesamowicie przejrzystą wodą, w której nie tylko niebo się przegląda, ale również nasza dusza, pokazując ciału i umysłowi, gdzie ta przejrzystość została zgubiona.

Pobyt tutaj wydobywa z nas kolejne znane czy nie znane cząstki osobowości.

 

Najważniejsze przesłanie to

 

jesteś niczym

 

Uwalniam się od przymusu bycia kimś

 

Pozwalam sobie być nikim, pozwalam aby tak inni myśleli o mnie.

 

A może dalej:

 

jestem niczym

 

A może mnie nie ma. Przecież ciało to tylko zagęszczana forma energii, a gdy rozłoży się go na cząstki, atomy?

 

Uwalniam się od przymusu nazywania rzeczy, pozwalam sobie im być i ich doświadczać.

 

 

 

 

Doświadczać rozpływania się ciała, znikania mnie jako mnie. Dwa razy w moim życiu tego doświadczyłam po silnych medytacjach, było to przyjemne i przerażające jednocześnie. Tak, że nie byłam w stanie dłużej i bardziej świadomie przyjrzeć się tym stanom. Gdyż w momencie kiedy zaczynamy się bać – wychodzimy z subtelnych stanów bycia we wszechświecie.

 

Jestem niezbadaną (jeszcze) przeze mnie cząstką wszechświata

 

Pozwalam sobie bezpiecznie doświadczać swojej prawdziwej istoty

 

 

 

 

 

A Chubsugul osłaniał koleje warstwy nas.

Była jurta, nie ma jurty. Tak nasza rajska plaża położona jest ok. 500 metrów od polnej drogi przy której stała jurta, pasterz i pasterka przy poprzednim pobycie tutaj odwiedzili nas.

Nagle jednego popołudnia patrzymy i ……..

Jurta zniknęła.

Byli sąsiedzi, nie ma sąsiadów.

Jak we wszechświecie, wszystko jest nieustanną zmianą, pojawia się i znika

 

Uwalniam się od przymusu stałości, stabilizacji

 

Poddaję się ciągłym zmianom z ufnością i w pełnym bezpieczeństwie

 

 

 

 

 

A Chubsgul ……….

 

Jednego wieczoru zarezonował z wyciem stada wilków, cała przestrzeń stała się jedną wyjącą przestrzenią. Nic poza nią nie istniało.

Było tylko wycie odbijające się w każdej komórce wszechświata.

Jak nasze myśli, może czasem ciche i niepozorne, „złe” i „dobre” tak samo wchodzą w taki niesamowity rezonans.

Na każdą bowiem myśl wszechświat zaraz odpowiada, a tylko od nas zależy, od naszej otwartości, jedności ze wszechświatem – jak długo będziemy czekać na odpowiedź.

A wycie wilków odbiło się również w nas.

 

 

 

 

 

Ci niesamowici nauczyciele przynieśli nam siłę przywódczą. (opis w książki zwierzęta mocy J. Ruland)

Nadszedł czas, by przejąc zdolność prowadzenia, by ukierunkować i bezpiecznie prowadzić innych. Ważna jest klarowna i jednoznaczna komunikacja.

Tak, tak w mojej podświadomości tkwił program, że aby prowadzić innych trzeba nimi manipulować…… przekonywać, uprawiać marketing czy politykę.

No bo jak polityk, przywódca może nie kłamać? Prawda jest dziecinna i nie przystoi jej mówić. Ona szkodzi, choć większość tych mniej „inteligentnych” jej pragnie (wystarczy popatrzyć na obecną politykę Polski i walkę nie o Polskę, tylko personalną). No właśnie kłamstwa, niedomówienia, walka – to dojrzałość………????

Odrzucało mnie od takiego przewodnika, manipulacje, tajemne praktyki, coś tylko dla wybranych ….

 

Uwalniam się od przymusu bycia nieszczerym, manipulującym przewodnikiem

 

Pozwalam sobie prowadzić innych w prawdzie, mądrości , jasnej i prostej komunikacji.

 

Dziękuję Wam wilki za możliwość przyjrzenia się przekonaniom o przewodnictwie, szczególnie gdy można to obserwować na polskiej scenie politycznej. Gdzie część nawet nie zastanawia się co jest dobre czy złe, słuszne – nie słuszne tylko popiera bądź krytykuje określane ugrupowanie.

 

Poznaj siebie i swoje granice i daj wyraz temu, z czym się zgadzasz

 

Ufam głosowi we mnie i wyrażam się jasno, wyraźnie, zrozumiale.

 

 

 

 

A Chubsugul ……. jak Chubsugul

W koszu z naszymi rzeczami wypatrzyłam książkę (kupiona parę miesięcy temu w Polsce) Tantra przekaz szeptem Prem Gitama, zabierając nas tym razem w podróż odnośnie przekonań co do miłości, seksualności.

Kolejnych uwarunkowań, przywiązań, schematów pokoleniowych

Podróż w tym temacie dopiero się zaczyna

 

Uwalniam się od przekonań ograniczających wolność w miłości

 

Miłość to wolność na każdym poziomie.

 

To tak po krótce, zrobiła ona podobną rewolucję w moich przekonaniach i bardzo dziękuję duchom Chubsgul, że pozwoliły w jego przestrzeni napełniać się jej światłem.

Do tego pełny kontakt z ciałem i otaczającą przestrzenią, dzięki dzikiemu miejscu, w którym można było kapać się i opalać nago.

Uwielbiam ten, brak barier brak separacji między mną a słońcem, wiatrem, przestrzenią. Takie delikatne muskanie wszechświata w jej ukochaną osobę.

Kąpiel w niezmąconym lazurze przejrzystej wody z prośbą by stać się tak samo przejrzystym jak ta woda.

 

 

 

 

Tak prostym i przejrzystym w swojej istocie, szczery w swoich uczuciach. Jak „prymitywne” ludy, które bez masek są sobą na 100% w tym co robią. Gdy jest to sympatyczne super, gdy negatywne gorzej. Dlatego świat cywilizacji to świat kolejnych nakładanych na twarz masek, a przy tym kolejnych zanieczyszczeń naszych wód. Brak jasności przejrzystości to przejaw inteligencji.

 

Jestem jasna i przejrzysta i żyję w prawdzie

 

A potem największą atrakcją turystyczną są ludy pierwotne, czyste jeziora, rzeki (nikt nie jeździ kapać się w brudnych), bo gdzieś w duszy większość tęskni za tą jasnością i przejrzystością, brakiem masek, jednak wydaje im się, że inaczej się nie da.

 

Bez wstydu i poczucia winy zrzucam moje maski i jak niebo odbijam swoje światło w przejrzystych wodach wszechświata.

 

 

 

 

 

A Chubsugul ………

..przynosił nam pożywienie …..

Mieszkanka okolicznych lasów, przepiękna wiewióreczka wymyśliła zgromadzić swoje zapasy w naszym tylnym namiocie.

Przesympatyczne widzieć z rana zioła, grzyby jako przejaw opieki wszechświata.

Spryciórka mimo że nocą jej nie widzieliśmy i nie słyszeliśmy, sprawiła nam niesamowitą radość swoim nie do końca trafionym dla niej pomysłem miejsca gromadzenia zapasów (gdy odjeżdżaliśmy – odłożyliśmy je na kupkę pod drzewo) ,

Wiewiórka przychodzi do Ciebie po to, aby pokazać Ci, że jesteś mile widziany witany z otwartym sercem. Masz opiekę. Pozwól promieniować na świat swojej radości, serdeczności, świeżości i miłości dla małych i wielkich rzeczy.

Wiewiórka ma zdolność rozgryzania twardych orzechów, a więc pomaga Ci z łatwością rozwiązać trudne zadania.

 

 

 

Ostatniego dnia nasza kochana spryciórka napakowała zapasy do felgi koła naszego auta, pokazując tym samych, że w podróży jesteśmy cały czas pod opieką wszechświata. Można przyjść z nikąd gdy prowadzi wszechświat i ma się serce na dłoni. 

 

 

Jestem otoczona opieką. Ufam i podążam za wewnętrznym podszeptem z radością.

 

Tak, tak z taką wewnętrzną niczym nie zmąconą radością , przejrzystą, czystą jak Chubsugul.

 

Dziękujemy za te lekcje, spotkania, za cudownych nauczycieli i ten czas sam na sam, ze sobą, sobą nawzajem , tą niesamowicie czystą wodą, krystalicznie świeżym górskim powietrzem, wysokością, lasem, przestrzeniom….

Słowa to za mało, aby nazwać naszą wdzięczność…

 

 

Rajska plaża tam i z powrotem

Chabsugul 4 godziny jazdy zadzwonić przez internet 7-8 września

 

 

 

 

Chubsugul jak Chubsugul, a może duchy miejsca prowadzą nas przez tutejsze bezdroża swoim rytmem. Na rajskiej plaży bez zasięgu telefonu znaleźliśmy się tak niespodziewanie, że nie poinformowaliśmy mamy Bartka, ile czasu nie będzie z nami kontaktu. Dlatego gdy po 9 dniach pogoda zrobiła się mało piknikowa, postanowiliśmy pojechać w rejon zasięgu, żeby chociaż posłać sms-a (bo internet nam się skończył), a potem jak zwykle pójść za energią tego co się stanie.

 

 

 

 

 

Do zasięgu mieliśmy ok. 50 km terenową drogą z przeprawą przez wiele brodów, tj. 2-3 godziny jazdy do kurortu Hatgal na początku jeziora. Po drodze mijamy niesamowite suslikowe polany, gdzie te sympatyczne zwierzątka z podkręconymi zabawnie ogonkami – widząc samochód przebiegają przed nim na drugą stronę drogi, a potem z bezpiecznej norki obserwują auto. Dodają bardzo dużo radości i lekkości tej drodze.

 

 

 

Chabsugul, żegnał się z nami wszystkimi kolorami, czasami podwójną tęczą, pokazując że wszystkie kolory mamy w sobie i mamy o tym pamiętać i nimi świecić z radością.

 

Święcę moim światłem z radością, odwagą i pewnością.

 

 

 

 

W miasteczku spotkaliśmy trójkę niesamowitych Polaków, którzy od 11 lat spędzają tutaj wakacje, cały miesiąc jeżdżąc konno, zapuszczając się w odludne górskie przygraniczne miejsca (tym razem przez 18 dni z rzędu nie spotkali człowieka, mimo że przemieszczają się konno i dziennie robią po kilkadziesiąt kilometrów ). Ich blog z pięknymi artystycznymi zdjęciami, zawiera również fotografie słynnego ludu Catani ( pasterzy reniferów – do którego jeżdżą wszyscy turyści) – www.czono.com

Pytałam ich również o szamanów…… rejon Chubsugul to najbardziej szamański rejon w Mongolii, jednak oni słyszeli tylko o takich co mieszkają gdzieś bardzo odludnie na granicy z Rosją, resztę określali bardzo negatywnie – komercyjnie.

Nam szamani na razie się nie pokazują. Tak samo jak Catani – też nas tym razem nie zapraszają, gdzieś pojawia się pytanie dlaczego?

To ponoć największa atrakcja Mongolii (opis ludu wraz z przepięknymi zdjęciami na dole pod tekstem ze strony http://fotoblogia.pl/7186,ostatnie-koczownicze-plemiona-mongolskie.

Właśnie iść swoją drogą? Czy drogą większości podróżników? Iść za tym jak prowadzi wszechświat, jakich energii potrzebuje się w danym momencie, wsłuchiwać się w to? Czy eskalować swoje wizje?

Dawno oduczyłam się na siłę chcieć, jednak gdzieś w głębi pojawiła się jakaś nutka rozczarowania.

 

Uwalniam się od rozczarowania na mojej drodze

 

Pozwalam się prowadzić w pełnym zaufaniu

 

Tak w pełnym zaufaniu, radości i kolorycie jak tęcze nad jeziorem.

 

 

Nie byliśmy pewni czy sms-sy doszły do Polski, dlatego postanowiliśmy pojechać do Moron, aby kupić przy okazji internet. To 100 km – jednak asfaltem, więc 1-1,5 godzinki i się jest, a tam zdecydować o naszej dalszej drodze.

Powiedzieliśmy jeziorku do zobaczenia, dobrze czuliśmy, że nie nasyciliśmy się jego energią. Tylko czy teraz jest ten właściwy czas?

Po drodze witały nas sępy przypominając nam, że już jesteśmy gotowi na przemianę, że czas się jej poddać i teraz jest jest chwila.

 

 

 

 

Moron wciągnął nas (o tym w innym poście zostaliśmy w nim 2 dni ), ale dzięki temu dokupiliśmy materiały, że w naszym tylnym namiocie, może uda się zrobić banje.

I tak patrząc na prognozę pogody – zapowiadali najbliższy tydzień słoneczny (jesteśmy na 1600 m.n.p.m) – informując mamę, że przez najbliższy czas może nie być z nami kontaktu, pojechaliśmy z powrotem w kierunku rajskiej plaży, aby poddać się medytacji i po prostu pobyć ze sobą, ze sobą nawzajem, jeziorem i przyrodą dookoła.

Jechaliśmy teraz już znajomą drogą, jak do domu – przez brody, suslikowe polany, witał nas piękny zachód słońca, który delikatnie szeptał:

 

Stare zostaw za sobą, idź w nowe

 

 

 

 

Nawet gdy pytaliśmy o szamankę polecaną przez kolegę z Moskwy, jedni mówili gdzie może być jej jurta, ale potem ślad się gubił…….

 

Stare zostaw za sobą…

 

Nauczyciel nie musi mieć już ludzkiego ciała, zostaw za sobą rytuały obrzędy i stare więzy, pozwól przepływać starej wiedzy którą masz w sobie i otwórz się na nowe

 

I już o zmroku podjechaliśmy na naszą polankę na brzegu jeziora po 2 dniach nieobecności dotarliśmy do „domu”. Naszego na ten moment domu.

 

Opis plemienia Catanów Dukha ze strony  

http://fotoblogia.pl/7186,ostatnie-koczownicze-plemiona-mongolskie

 

 

 

Cykl zdjęć plemienia Dukha z północnej Mongolii daje nam niepowtarzalną możliwość zobaczenia ludzi, których życie codzienne opiera się na stadach migrujących reniferów.

Plemię Dukha to jedno z ostatnich koczowniczych plemion, które hodują renifery i zależą od nich. Plemię Dukha oswoiło renifery i hoduje je w różnych celach: od jazdy na nich przez mleko, ser aż do futer.© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

Niestety ich sposób życia jest zagrożony, ponieważ populacja zarówno samych ludzi z tego plemienia, jak i reniferów, od których zależą, szybko się zmniejsza. Populacja plemienia, którego głównym źródłem dochodów jest turystyka wynosi miedzy 200 a 400 osób.© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

Fotograf, podróżnik i znawca języków Hamid Sardar-Afkhami postanowił wybrać się do Mongolii, aby udokumentować koczownicze plemiona i ich unikalny tryb życia.© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

Fotograf nie tylko wykonał cykl spaniałych zdjęć, ale nakręcił też film pt. „The Reindeer People”, w którym śledzi losy jednej z rodzin w czasie migracji.© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

Ludzie żyjący w mongolskiej Tajdze rozumieją przyrodę i żyją z nią w symbiozie. Ich duchowa łączność ze zwierzętami wykracza poza zwykłą hodowlę i dotrzymywanie towarzystwa. Tradycje są przekazywane z pokolenia na pokolenie, jednak liczba ludzi, którzy mają do nich dostęp, stale maleje.© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

© Hamid Sardar-Afkhami / hamidsardarphoto.com

 

 

Udowodnianie to nadużywanie swojej mocy – lekcja ważki

Lekcja ważki – udowadnianie to nadużywanie swojej mocy 3-4 września 2015

 

 

Rozkoszowaliśmy się kolejnym dniem na rajskiej plaży. Pogoda była zmienna, to świeciło słoneczko, to padało, to pojawiała się burza – wszystko mieszało się razem. Staliśmy na brzegu przejrzystego jeziora i ustawialiśmy rozświetlanie siebie. Rozprawialiśmy o tym ile światła sami widzimy w sobie, a ile jeszcze rzeczy do czyszczenia. Jaki procent czego, tak naprawdę?

Widzenie rzeczy do naprawienia podyktowane było wychowaniem naszych rodziców, którzy nigdy nie widzieli nas dość dobrych. Nawet ostatnio śmialiśmy się z wagi Bartka i oceny jego mamy. Teraz gdy jest chudy cały czas robi mu przytyki, że jest za chudy i ma więcej jeść, bo ona się martwi.

Gdy był gruby nabijała się z jego brzucha.

Nigdy dobrze!

Dobre byłoby pytanie:

Mamo powiedź mi dokładnie kiedy będę Ci się podobał???

A przecież to drobiazg, a tak zawsze było ze wszystkim w naszych rodzinach. Dlatego skupić się teraz na tym, że jesteśmy już dobrze rozświetleni – jest nam trudno. Łatwiej skupić się na tym – co jeszcze poczyścić, bo może wtedy bliscy zaakceptują nas wreszcie ……. (kolejna pułapka akceptacji…)

 

Pozwalam sobie widzieć światło w sobie i skupiać się na nim

 

Nagle w spokojnej toni jeziora ktoś maleńki płynął, mocno machając skrzydełkami

Kto to jest ?

Patrzyliśmy wnikliwie i naszym oczom ukazała się ….. tonąca ważka.

Bartek pobiegł po rakietkę do badmintona, zdjął spodnie i wskoczył do wody i wyciągnął ją na brzeg, całą mokrą i przerażoną.

 

 

 

Położyliśmy ją na pod samochodem, tak aby nocny deszcz nie zmoczył jej ponownie. Posłaliśmy również energię ……….

Zaraz też wyciągaliśmy książkę J. Ruland „Siła zwierząt” i poczytaliśmy o ważce:

 

Rozwój, przeobrażenie, ochrona

 

Łączy w sobie element wody i powietrza. Larwy zwane nimfami zamieszkują wodę, gdy przeobrażają się wynurzają z wody i jako ważka unoszą w powietrze…

 

Nasza pokazała, że trzymanie naszego poprzedniego stanu potrzebuje dużo energii i jest bardzo niebezpieczne. Czas przeobrazić się i zacząć latać …..

Po angielsku nazywana jest dragonfly – smocza mucha. Nazwa ta wywodzi się ze starej legendy, w której pewien smok posiadał czarodziejskie siły, ale nie wolno było mu ich nadużywać. Obdarzał światłem i mądrością, przynosił magię, zmianę postaci, a swoim ognistym oddechem – przywidzenia. Pewnego razu kojot wezwał go do przybrania postaci ważki. Wtedy smok utracił moc, gdyż użył jej tylko po to by popisać się swoją magią.”

Inna historia opowiada o Altantydzie, gdzie ważka jest strażniczką starej wiedzy. Mieszkańcy Altantydy nadużywali jej zdolności i eksperymentowali z jej wiedzą, przez co utracili swe siły i doprowadzili do zatopienia kontynentu.

Ważka przypomina o sile Atlantydów, obdarza mądrością i ostrzega przed niewłaściwym wykorzystaniem wiedzy. Przynosi mądrość głębi i przeszłości, siłę rozwoju, wyrastania ponad siebie samego oraz powrót starej wiedzy do nowego cyklu”

 

Dla mnie nasunął się niesamowity wniosek

Gdy udowadniamy coś sobie, czy innym – pozbawiamy siebie mocy.

Tak, tak jak Ci udowodnię ……..

Pokaż, że potrafisz ………

Jesteś taki marny, zrób coś z tym …………..

Reakcja na to – to pozbawianie siebie mocy .

 

Uwalniam się od przymusu udowadniania innym siebie , aby mnie zaakceptowali i szanowali

 

Pozwalam sobie iść swoją drogą i korzystać ze swojej siły

 

Również gdy namawiamy innych do udowodnienia nam czegoś, to obdzieramy ich z energii!

 

Uwalniam się od przymusu reagowania na prowokacje typu „udowodnij mi” .

 

A wracając do symboliki ważki

z ważką masz szansę na pozbycie się starej karmy i uwolnienie od starych powiązań, które już Ci nie służą. Ponadto ważka obdarza Cię umiejętnością zmiany postaci oraz latania, ochroną i siłą podążania własną drogą i oddania się związanej z tym przemianie.

Ponieważ toczy walki o terytorium, odpowiada za odgradzanie i ochronę określonych obszarów – pokazuje, że są one pod inną niż ludzka ochroną”

 

Chronię siebie, moich bliskich, moje dobra, mojego bloga – poddaję je ochronie Sił Światła.

 

A nasza ważka nieruchomo przespała noc pod samochodem. Rano daliśmy ją na maskę auta, a gdy nagrzała skrzydełka …… odleciała.

 

 

Pokazując, że gdy idziemy swoją drogą, a na niej czasem upadamy – wszechświat o nas się troszczy. Tak, może byliśmy jedynymi istotami na całym potężnym jeziorze (ok. 120 km na 30 km), którzy byli w stanie wyłowić ważkę, wokoło krążyło bardzo wiele drapieżników w powietrzu i wodzie. Prawdopodobieństwo uratowania żadne, a jednak……..

 

Wszechświat się o mnie troszczy każdego dnia.

 

Dziękujemy kochana, że pokazałaś się nam, dając cudowną lekcję, od teraz będziesz przypominała nam, że chęć udowodnienia – to pozbawianie się mocy. Gdy przychodzi czas przeobrażenia – bezpieczniej mu się poddać, iść w nowe – gdyż tkwienie w starym tylko kosztuje dużo siły i jest wręcz niebezpieczne, a wszechświat zawsze się o nas troszczy.

 

Szczęśliwego udanego ważkowego życia.

 

Chubsugul – młodszy brat Bajkału

Chubsugul 24-30 sierpnia 2015

 

 

 

 

Sępy pojawiły się po drodze nad jezioro Habsugul. Na tej szaro burej drodze oznajmiały nam, że jedziemy rozstać się ze starym ( z symboliki zwierząt ).

Pokazać, że jesteśmy na swojej drodze, aby zbawić nasze cierpienie.

– Puść wszystko co nie jest we współbrzmieniu z Tobą – wołały.

To czego nie odczuwasz jako autentyczne, co nie znajduje się w harmonii z Tobą – nie należy do Ciebie. To są stare pęta, obietnice, wzorce i zachowania, które kiedyś stworzyłeś i które w tamtym czasie znajdowały się we współbrzmieniu z Twoim duchowym planem.

Mogą to być rzeczy których oczekują od Ciebie inni, mimo że nie czujesz ich w sobie.

Teraz stoisz w punkcie zwrotnym spirali swojego życia.

Pozostaw za sobą stare obciążenia. Jeżeli coś nie chce Cię puścić wolno i kurczowo się Ciebie trzyma, bądź gotów powierzyć to siłom wyższym. One pokierują Tobą bezbłędnie, abyś poszedł drogą szczęścia.

 

Sęp przynosi Ci pozwolenie na przemianę i uwolnienie, jak również siłę której do tego potrzebujesz.

 

 

 

 

Jestem gotowa pozwolić odejść staremu i przejąć pełną odpowiedzialność za moje szczęście. Stare śluby, sojusze, klątwy, ciężary, obietnice uznaję od teraz i po wsze czasy za niebyłe. Przekazuję je promieniowi przemian. Od tej chwili pozwalam sobie wejść w życie w harmonii, szczęściu, wolności i dostatku.

 

Opis z książki J. Ruland – Zwierzęta mocy.

 

I z takim przesłaniem przyjechaliśmy nad jezioro, które trochę chyba nas rozczarowało. Bazy turystyczne i jakaś taka ciężka energia.

Może to, że wszyscy tonęli w zachwytach nad tym jeziorem, a może……….

Przesłanie z jakim tutaj wjechaliśmy piękne, więc na pewno spotkamy jakiś szamanów, którzy pomogą to uzdrowić. Rodził się jakiś obraz tego jak ma być. Gdzieś umysł układał sobie scenariusz do tego przesłania.

To powodowało, że rodził się jakiś niepokój, złość, rozczarowanie, bo nie dostawaliśmy tego co gdzieś tam uroiło się w umyśle.

 

 

 

 

 

 

A głównym celem przyjazdu nad jezioro jest odpoczynek – ostatnio dużo gnaliśmy. Fajnie się tak zatrzymać na dłużej.

Najpierw zatrzymaliśmy się naprzeciwko miasteczka na sąsiednim brzegu na 3 dni (piknik z internetem),

 

 

 

 

 

potem pojechaliśmy 30 km w głąb jeziora na 3 dni , potem w urodziny chcąc doświadczyć czegoś „specjalnego” znów wróciliśmy do niego (fakt znaleźliśmy specjalny camp w cudnym miejscu na półwyspie z ochroniarzem nie mówiącym z żadnym języku, za bagatelka 640 zł za jurtę na dzień (370000 tugrików) , potem znów pojechaliśmy w głąb jeziora 50 km dalej (o tym oddzielny wpis)

 

 

 

 

Nie chciało nam się pisać, wkładać wpisów na bloga, dopadła nas energia ciężkości, powolności. Całkiem inny rodzaj energii, niż ten którego doświadczaliśmy na pustyni i stepie.

Pogoda również była można rzec neutralna, lekkie deszcze, burze, czasem ciepło, czasem zimno. Nie nastrajało to do wielkiego piknikowania. Jedno co – to las nas karmił ogromem grzybów (o lesie oddzielny wpis Bartka).

Fakt jezioro pozwoliło nam się wykapać w swojej niesamowicie krystalicznej wodzie (16 stopni) jednak było coś co nie pozwoliło złapać lekkości, wprowadzało we mnie niepokój.

 

 

 

 

Gdy zrobiliśmy ustawienie – to okazało się, że jezioro gości nas najlepiej jak potrafi, po prostu inaczej nie umie.

Dba o nas tak jak potrafi w swojej ciężkości, surowości i chłodzie.

Tak, energia miejsca bardzo podobna do norweskich fiordów.

Tutaj trzeba zmagać się z przyrodą, udowadniać sobie, że da się radę, tu nic nie przychodzi lekkości

 

Uwalniam się od przymusu zmagania z życiem , osiągania coś w nim i udowadniania światu, że jestem coś warta

 

Pozwalam, sobie iść z lekkością przez życie z boskim prowadzeniem

 

Wyrzucam program surowości wobec siebie, świata życia

 

Dbam o siebie z czułością, delikatnością, radością i miłością

 

 

 

 

Tak, tak…… oboje jesteśmy mocno surowi, mało czuli i delikatni zarówno wobec siebie jak i innych. Byliśmy z lekka zamknięci na tę przestrzeń, gdyż nie chcieliśmy już więcej tej energii wkładać do siebie. Całe życie musieliśmy zmagać się z życiem i udowadniać światu, że coś potrafimy, a nie iść swoją drogą (bo ona była i jest uznana przez najbliższych za nic nie wartą).

A przecież nie chodzi o to aby tę energie surowości zbierać i kolekcjonować, a o to aby ją przepuszczać przez siebie i brać z niej to w danej chwili co chcemy, a nie musimy.

Gdy po uświadomieniu sobie tego faktu, popatrzyłam na jezioro – wydało mi się bardziej przyjazne, a może ja popatrzyłam na nie bez oczekiwań i roszczeń tego co ma mi dać.

 

Uwalniam się od roszczeń i oczekiwań wobec innych

 

Pozwalam im być tacy jacy są i zauważać ich piękno, najlepsze cechy, szanować ich za to – że są.

 

 

 

 

Rozsypał się worek z programami, który powodował, że zaczęła pojawiać się lekkość, radość, spokój.

 

Jednym z ciekawszych to ten, że w ciężkości tkwi siła – zarówno siła materialna jak i duchowa.

Tak jak szamani czerpali siłę z ziemi, z przyrody, a ich siła kojarzyła mi się ciężką mocą. Pozwalam sobie mieć pamięć o tym, jednak teraz doświadczać siły w lekkości. Z tego co wiem to jest to dużo potężniejsza siła, a za nią są na pewno jeszcze bardziej subtelne, ale silniejsze……

Choć jak trzeba mogę skorzystać z ciężkiej siły, mam o niej informację w sobie.

 

Doświadczam swojej mocy w lekkości, radości i miłości w połączeniu ze światłem.

 

Lekkość to szybkość, im bardziej jesteśmy lżejsi – tym jesteśmy szybsi w ciele, umyśle , błyskotliwsi, dużo widzimy (również negatywnych rzeczy, kłamstwa i manipulacje innych).

 

 

 

 

Może dlatego wielu ludziom zależy na tym aby uciężyć takie osoby – choćby aby przytyły, nie mówiąc już o tym, aby masę swojej energii włożyły w robienie rzeczy i dzieł, które zabierają im energię zamiast ją dawać.

 

Pozwalam sobie na lekkość, szybkość w moim ciele, umyśle i duszy

 

Kolejna rzecz to udowadnianie innym słuszności swojej drogi, którą często z lęków czy braku zrozumienia chcą wyśmiać, wykpić.

 

Uwalniam się od potrzeby udowadniania innym swojej drogi i przekonywania ich do niej

 

Szanuję swoją drogę, swoje prowadzenie i pozwalam sobie nią iść w szacunku do siebie i innych, otaczając ludźmi szanującymi prowadzenie innych i nawet chcących iść tą samą drogą

 

 

 

 

Niesamowite było również spotkanie z aniołami – 3 rowerzystów z Rosji (wegetarianie), z których jeden okazał się nie tylko bardzo duchowy, ale mający w sobie niesamowitą akceptację swojej drogi i otwartość na innych ludzi.

 

 

Jak tej energii nam było potrzeba. Wegetarianin samotnie podróżował przez większość Mongolii zatrzymywał się w jurtach – gdzie ludzie szanowali to, że nie je mięsa, a on to jacy oni są.

Gdy od dziecka cierpi się z powodu braku szacunku do swojej drogi, ciężko uwierzyć, że mogą znaleźć się ludzie prości – całkowici mięsożercy którzy zaakceptują wegetarianizm innych.

Gdy najbliższa rodzina wręcz robi na złość wmuszając mięso, lub mówiąc że go tam nie ma (i człowiek się myli), a gdy się nie chce go zjeść – to się jest bezczelnym (nie dotyczy to tylko moich rodziców, którzy nigdy nie zmuszali mnie do jedzenia, jednak na wielu innych polach akceptacji i szacunku nie było).

Zresztą jedzenie to jedna z dziedzin życia, a inne ………..

 

Pozwalam sobie iść swoją drogą z szacunkiem do siebie i innych

 

Choć inni mogą uważać, że nie mam do nich szacunku – bo nie zachowuję się tak jak oni chcą.

 

Idę swoją drogą z boskim prowadzeniem, bez przejmowania się opinią innych.

 

 

 

 

Niektórych całe życie polega na życiu życiem innych, wielu czyta tego bloga aby pośmiać się z nas, pokpić a może się obrazić, być wścibskim i bezczelnym (doznawać różnych ulubionych emocji swojego umysłu).

To Wasza droga – żyć takim życiem i ja w nią nie chodzę.

Idę drogą mojego szczęścia niezależnie co Wy o tym myślicie i jak chcecie.

 

Uwalniam się od przymusu otaczania wścibskimi ludźmi, którzy mi źle życzą gdy idę swoją drogą

 

Pozwalam sobie otaczać ludźmi serdecznymi, otwartymi i pełnymi szacunku, zaciekawienia na drogę innych ludzi, korzystających z doświadczeń innych.

 

I tak jeziorko nas oczyszczało z kolejnych warstw uwalniając to co blokowało naszą siłę

 

Pozwalając abyśmy się stawali coraz bardziej przejrzyści dla siebie, aby coraz więcej światła mogło zagościć w nas.

 

 

 

Kolejne wieczory, kolejne ogniska – między tym urodziny, które chcieliśmy celebrować po nowemu (choć może i w postaci jakiś pragnień niezrealizowanych w przeszłości).

Zabrakło otwartości finansowej – 640 zł za noc w luksusowej jurcie – więc było po staremu: ognisko + wino (jak źle się czułam na drugi dzień), do tego banany z ogniska z warieniem borówkowym (to polecamy – borówki kupiliśmy od babuszek, a banany w sklepie w kurorciku – Mongolia + zona turystyczna = efekt w postaci ceny 24 zł za kilogram (w Norwegii na Nord Capp były tańsze) , był zatem ekskluzywny akcent urodzinowego ogniska).

 

Uwalniam się od przymusu celebrowania specjalnych dni

 

Pozwalam sobie celebrować całe życie, a w „specjalne” dni wsłuchuję się jak w informację przemian.

 

 

 

 

 

Jezioro, raz było jak morze, innym razem ciche i spokojne, wszystko zmieniało się szybko…

 

Żyję szybko i pozwalam aby zmiany w nim następowały również szybko, w spokojny i bezpieczny dla mnie sposób

 

Dziękujemy jeziorku za tą niesamowitą gościnę, za budowanie zaufania do Wszechświata – Boga, za uwolnienie się z więzów surowości, chłodu, braku szacunku, wymuszania, wyśmiewania, przymusu osiągania, bycia kimś.

 

 

Wiecej o Chubsugul z Wikipedii

Chubsuguł (mong.: Хөвсгөл нуур, Chöwsgöl nuur; zwane potocznie Małym Bajkałem, w przeszłości w j. polskim używano także nazwy Koso-Goł[1]) – słodkowodne jezioro tektoniczne w północnej części Mongolii, w pobliżu granicy zRosją.

Jest to drugie co do wielkości jezioro Mongolii i zarazem najgłębsze jezioro tego kraju[2]. Chubsuguł jest 16. co do wielkości zbiornikiem słodkiej wody na świecie, ma blisko 70% mongolskich zasobów wody słodkiej[3] i 2% światowych[4]. Należy do jezior ultraoligotroficznych[5]. Powierzchnia jeziora wynosi 2760 km², objętość 380,7 km³, długość 136 km, szerokość do 36,5 km, głębokość maksymalna 262 m, a głębokość średnia 138 m. Lustro wody leży na wysokości 1645 m n.p.m.[2].

Do jeziora wpływa 96 rzek i strumieni (34 stałych), a wypływa tylko jedna – Egijn gol[4]. Chubsuguł jest od grudnia do maja zamarznięty. Od 1913 roku latem na jeziorze odbywa się regularna żegluga między portami na południowym i północnym brzegu. W górach otaczających jezioro udokumentowano duże złożafosforytu i grafitu[6].

Rejon jeziora w 1992 został ustanowiony parkiem narodowym[5].