NOCLEGI
now browsing by category
Jezioro Danilewo – napełnienie boską siłą
Danilewo – napełnieni boską siłą – 5-7 lipca 2015 r.
Szajtan, to jak pisaliśmy, było jednym z 5 magicznych jezior. Zapragnęliśmy poznać pozostałe i udaliśmy się na wschód od Muramcewo, najpierw zaglądając na pomost jeziora Liniewo ( przy wściekłych komarach),
potem jezioro Szczucie, by wieczorem dojechać nad wody Danilewo.
Wiedzieliśmy, że wjazd jest płatny jednak bardzo nas zaskoczyła kwota – 1000 rubli za noc (70 zł). Chłopcy na bramie byli bardzo niemili, więc niewiele się dowiedzieliśmy (kartka na bramie informowała o 250 rublach na dobę!).
Znaleźliśmy miejscy przy biwaku archeologów (znajdują się tutaj ślady człowieka sprzed 5000 lat). Spotkanie z bazą archeologów było bardzo cenne, gdyż chłopcy na bramie kempingu byli bardzo niemili – ja potem też, że aż poszedł jakiś lęk o ich ewentualną reakcję w nocy. Jednak wszechświat posyłając nas w jakąś leśną dróżkę skierował nas, można rzec – ku jedynemu, bezpiecznemu, dzikiemu, ludzkiemu obozowi w lesie.
Rano znów podjechaliśmy pod bramę kempingu nad jeziorem, tym razem nie było nikogo na szlabanie, otworzyliśmy go i wjechaliśmy na teren obozu. Okazało się, że 1000 rubli – to cena za wjazd samochodu bez względu na ilość osób, namiotów – nawet na całe lato ( bez limitu długości pobytu).
Gdyby wczoraj wieczorem tak mówili, jakoś byśmy się dogadali, chyba jednak nad jeziorem mieliśmy być dopiero teraz.
Znaleźliśmy miejsce nad samym jeziorem i zaczęliśmy się zastanawiać co dalej.
Okąpaliśmy się jeziorze razem z głową, rzecz jasna, napełniliśmy nową energią…….
A sąsiadka od razu zaprosiła nas na herbatkę i tak od słowa do słowa, nie tylko poczęstowała herbatką i kawą (rybą świeżo złowioną w jeziorze – też chciała), ale również pożyczyła ponton. Rewelacyjne przyjęcie, nawet nie myśleliśmy o takich atrakcjach, jezioro zapragnęło nas mieć w swoich objęciach.
Pogoda była niestabilna zbliżała się burza, więc szybko zatopiliśmy się podróż przez jezioro. Wtapiając w jego energię. W jeziorze przeglądało się niebo, wiatr czasami mącił ten widok. Po jeziorze Szajtan, które zmyło z nas co stare, to pokazało nam, że jesteśmy odbiciem Boga, energii światła, i tylko od nas zależy na ile sobie pozwolimy otworzyć w tym kierunku.
U nas czasem były chmury, czasem niebieskie niebo, czasem przybrzeżne szuwary przeglądały się w wodzie. Każdy mógł znaleźć swoje odbicie, gdy wiatr nie przeszkadzał. Na dole jeziora dumnie pokazywały się jego wodne rośliny, czasem wychodząc na powierzchnię, gdzie niegdzie kwiaty grążela migotały swoją żółcią.
Syciliśmy się tym wszystkim, jednak spokoju nie było.
Co przynosisz to dostajesz – brzmiało w głowie…
Tak, spokój bardzo szybko z nas uchodzi, czasem taki detale jak niewielki wiatr go mącą. Tutaj komary są głównymi sprawcami jego braku, ale czy o to chodzi????
Pozwalam sobie, aby spokój zagościł w moim życiu na stałe w odpoczynku i działaniu.
Pozwalam sobie działać szybko, dynamicznie i spokojnie.
Jezioro pokazało, że bardzo cieszy się na nasze spotkanie i możemy zostać jak długo chcemy.
Tym bardziej po rozejrzeniu się dookoła okazało się, że zaraz za płotem łagieru jest super miejsce, które nas zaprasza. Jest na otwartej przestrzeni z widokiem na jezioro. A teraz temperatury w dzień są bardzo łaskawe – ok. 20 stopni, więc nawet lepiej niż w lasku.
I tak zostaliśmy na noc i praktycznie całe 2 dni. Sycąc się energią jeziora, odpoczywając po upale i inwazji komarów i gzów, ciesząc się z tego, że znowu powoli wraca spokój. Popraliśmy, umyliśmy landrynkę (no nie w jeziorze – ono święte), można rzec zaczęliśmy nowy etap podróży.
Woda z jeziora uchodzi za zdrowotną, można ją pić bez gotowania, wielu twierdzi, że rozświetla człowieka, leczy – należy pić łyżeczkę dziennie przez 40 dni ( zawiera ponoć srebro). Znajduje się tutaj również błoto, idealne na stawy i na maski na twarz – ponoć czyni cuda.
Nasza wizyta zbiegła się ze świętem Iwana Kupały (zmiana kalendarza), jednak ulewne deszcze wieczorem pokrzyżowały plany świętowania przy ognisku. Może i dobrze, bo zamiast znów doświadczać czegoś nowego (czasem z chciwości) zanurzyliśmy się w beztroski niebyt. Medytując głębokie oczyszczenie i rozluźnienie.
Na pewno ciekawi Was jak wyglądają tutejsze łagiery i za co się płaci.
Zazwyczaj jest to po prostu miejsce w fajnej lokalizacji, które jest sprzątane, są jakieś prowizoryczne drewniane toalety i tyle. Do tego można zamówić sobie banje na brzegu (tutaj 500 rubli – 35 zł za godzinę za całość – max. 10 osób) z bezpośrednim wejściem do jeziora.
Na terenie jest czasem czynny sklep, czasem jakieś kafe, ale na to lepiej nie liczyć.
Ważny jest kontakt z przyrodą, piknik, łowienie ryb, naturale leczenie. Z tej formy korzystają zarówno bogaci jak i biedni (po prostu to lubią).
Gdy jeden z ostatnich razów wchodziłam do jeziora, biegła mi na spotkanie żaba, aż się wystraszyłam.
Popatrzyłyśmy na siebie, a ona z radością oznajmiła:
Pamiętaj, że boska siła jest w Tobie.
i poszła za swoimi żabimi sprawami.
Tak Szajtan i Daniłowo to nasi wielcy nauczyciele. Szajtan pokazał, że oczyszczać umiemy się znakomicie, natomiast Daniłowo, że w napełnianiu się boską energią jeszcze wiele musimy się nauczyć.
Pozwalam sobie napełniać boską energią z łatwością, bezpieczeństwem i lekkością, każdego dnia.
Gdyby nie pojedyncze komary byłoby wręcz idealnie, jednak one są tym wiatrem na jeziorze, który maci nas spokój.
Jak na razie nie potrafimy rozluźnić się całkowicie gdy nam robią akupunkturę, a przecież to darmowa forma świetnej terapii (komarom to poświęcimy oddzielny post) .
Dziękując miejscu za napełnienie nas nową siłą ruszyliśmy dalej ………………., w kierunku Nowosibirska – ciesząc się, że jest jakaś dróżka (miejmy nadzieję, że przejezdna i nie musimy jechać naokoło do Omska ) – zaoszczędzimy ok. 300 km i powałęsamy się mniej zaludnionymi terytoriami).
Dziękujemy za piękny czas naszego ziemskiego życia………………..
Więcej o 5 jeziorze z Wikipedii https://ru.wikipedia.org/wiki/Пять_озёр — tłumaczenie translator google
Pięć jezior – system jednego z fikcyjnych i rzeczywistych czterech jezior położonych w bliskiej odległości od siebie na granicy dzielnicy Muromtsevsky regionu Omsk i dzielnicy Kyshtovskogo regionu Nowosybirsk . Według legendy, te jeziora mają błyskawiczny pochodzenie i pojawił się jesienią pięć fragmentów meteorytu. Jeziora wspólną cechą jest to, że każdy z nich związane są różne legendy. [1] W tej chwili te legendy nie znaleźli dowodów naukowych. Istnieje również przypuszczenie, że te jeziora łączy podziemne rzeki.
System "pięciu jezior" obejmuje:
Danilovo jezioro
Linyov jezioro
Pike Lake
Jezioro Urman lub szatan-jezioro .
Sanktuarium jezioro – najprawdopodobniej fikcyjne.
Treść [убрать]
1 Danilovo jezioro
2 Linyov jezioro
3 Lake Urman
4 szatan-Lake
5 jeziora Szczuczie
6 sanktuarium jezioro
7 Legend
8 Badania
9 Ciekawostki
10 Uwagi
11 Linki
Danilovo jezioro [ edytuj | edycja tekstu wiki ]
Główny artykuł: Jezioro Danilovo
Danilovo Jezioro znajduje się w dzielnicy Kyshtovskom regionu Nowosybirsk. Jeziora – 800 metrów, szerokość – 450-500 m, maksymalna głębokość – 16,2 m [2] . Jednak mieszkańcy, pomiaru głębokości poprzez obniżenie długość liny 40 m, i nie dostał się do jej dnie [data] cytowania 1144 . Jezioro ma bardzo czystą wodę, która według legendy zawiera dużą ilość srebra i ma właściwości lecznicze. Danilovo Lake – popularnym miejscem turystyki, wyposażony jest w część wypoczynkową. Hipoteza pochodzenia jeziora meteorytu nie zostały potwierdzone, choć nie została obalona. Jezioro jest żywych bakterii, które oczyszcza wodę, jak woda jest nasycona tlenem. Uważa się, że woda ta skutecznie leczy choroby przewodu pokarmowego i różnych chorób skóry. Danilovo bardzo głębokie, czyste, czysta woda, która powstaje przez podziemnych źródeł.
Linyov jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]
Główny artykuł: Linyov (Pojezierze, region Omsk)
Linyov Jezioro znajduje się w regionie Omsk, na zachód od jeziora Danilova, w pobliżu rzeki Tara . Wielkość jeziora -. 530 x 320 m Jezioro to jest także wyposażony w parku turystycznej i rekreacyjnej. Jak Danilovo jeziora, Jezioro Linyov znana legenda o leczniczych właściwościach wody (legenda nie jest potwierdzona, pobrano próbki). Każdego lata to slabooborudovannuyu teren rekreacyjny odwiedził dziesiątki tysięcy turystów. [3]
Urman jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]
Jezioro znajduje się w dzielnicy Kyshtovskom z Urman regionu Nowosybirsk.
Szatan-jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]
Szatan-Jezioro znajduje się w pobliżu miejscowości Intsiss regionie Muromtsevsky Omsk. Jezioro jest odległy i otoczony bagnami. Wśród miejscowej ludności panuje przekonanie, że jezioro (znany w miejscach takich jak Kosha) nie przyznaje się do każdego użytkownika i, w przeciwieństwie do innych jezior z wody "na żywo", szatan, wody jeziora "martwy". [4]
Jezioro Szczuczie [ edytuj | edytować tekst wiki ]
Jezioro Szczuczie (podobno z wodą leczniczą) znajduje się 6 km od roszczenia. Piotra i Pawła Twierdza
Sanktuarium jezioro [ edytuj | edytować tekst wiki ]
W jednej z wersji jeziora znajduje się na prawym brzegu rzeki. Tara 250 metrów od linii brzegowej. Ten mały pierścieniowy kształt, a ponadto małe i mocno zarośnięte. Na lewym brzegu znajduje się na. Okunevo.
Legendy [ edytuj | edytować tekst wiki ]
Również meteoryczne pochodzenia, jeziora i łączy w sobie legendę o leczniczych właściwościach ich wodach. Uważa się, że człowiek przemian kąpieli we wszystkich pięciu jezior, utwardzonych wszystkich chorób. [4]
Badania [ edytuj | edytować tekst wiki ]
W sierpniu 2003 roku w Lake Danilovo odwiedziła wyprawa, zorganizowana przez dział regionalny Omsk rosyjskiego Geographic i rosyjskiego Towarzystwa Geologicznego , a także FSI "terytorialnej funduszu z informacji geologicznej Zasobów Naturalnych i Ochrony Środowiska, Ministerstwo Zasobów Naturalnych Rosji w regionie Omsk." [5] W październiku 2008 roku, Wyprawa do jeziora Danilova, zorganizowana przez State University Siberian Kultury Fizycznej i Sportu . [2] W analizie składu wody z jeziora nie zostało objawione o wysokiej zawartości srebra, a ponadto okazało się, że jest o wiele mniejsza niż w czystej wodzie pitnej. Również nie znalazła dowodów bezpośrednio wspiera hipotezę meteorytu nie ujawnił drastyczne zmiany w topografii jeziora i nie znalazł żadnych większych ciał obcych, które mogą być meteoryty. Jednakże okazało się, że przesunięcie w głębokiej części jeziora od środka do wysokiego brzegu z dwóch wypukłości, które mogłyby wystąpić w wyniku upadku meteorytu pod kątem do podłoża. [2]
Głębsze badania "Zjawisko Okunёvskogo" i system pięciu jezior, od 2000 roku, w szczególności prowadzone w Moskwie geofizyka, kierowany przez doktora nauk technicznych i Kandydata Nauk Geologicznych i mineralogiczne A. Zaitsev. W sumie dziewięć takich wypraw. W tych wyprawach uczestniczył Omsk geofizyka "Siberian nurka" oraz "organizacje pozarządowe Geodezond", jak również Biofizyki Moskwa czele Smirnowa AV (obecnie dyrektor Instytutu Biofizyki, doktor nauk biologicznych) i lekarze na czele z KMN Yatsenko T. Yu [źródło nie podano 321 dni] Te predpolozheniya- absurd!
Ciekawostki [ edytuj | edytować tekst wiki ]
Według pisarza Michaela Rechkina zaangażowanych w badania "pięciu jezior", istnieje związek między legendą pięciu jezior i baśni " Mała garbaty Konia "pisarz Yershov , czasami w Omsku . [4]
Czasami określane jako czwarty jezioro nie jest jezioro Urman i jeziora znajduje się w Szczuczie obszarze Muromtsevsky, w pobliżu jeziora Lenёvo. [3]
Pod koniec XIX wieku, w pobliżu jezior św Piotra i Pawła został zbudowany gorzelnię , która używana do produkcji swoich wyrobów lokalnej wody. [4]
Jeśli liczyć wszystkie jeziora wraz z ukrytej jeziora, jak się okazuje, nie pięć, a sześć jezior.
https://ru.wikipedia.org/wiki/Пять_озёр
Z Arkaim do Okuniewo kolejnego miejsce mocy.
Z miejsca wysoko energetycznego do wysokoenergetycznego – z Akaim do Okunjiowej 28 czerwca do 1 lipca 2015
Wieczorem ruszyliśmy z Arkaim, upał ustępował, trafiliśmy jak na razie w Rosji na falę upałów temperatury dochodzą do prawie 40 stopni w cieniu.
Na szczęście w nocy temperatury w spadają do 15-20, tyle że pojawiają się komary.
Najsympatyczniej jedzie się nocą, drogi mniej obciążone, a rześkość powietrza większa, więc kilometrów ubywa.
Jedziemy w kierunku Omska, by potem skierować się 250 km na północ.
Po drodze step, przechodzi w las brzozowy, witają nas kwietne łąki i pola uprawne, czasami ciągnące się wiele kilometrów (zawsze myślałam, że tutaj tylko dzicz).
Zdjęcia kwiatów nie oddają tych dywanów kwiatowych.
Czasami rumianek, czy wierzbówka kiprzyca robi konkurencję dziełom człowieka i kilka hektarów spowite jest białym, różowym kwieciem. Czasem kwiaty razem z kwitnącą kolorowo wyką przenikają się nawzajem.
Droga też nawierzchniowo różna, czasem świeży asfalt, czasem straszne dziury, a często odcinek w przebudowie. Najgorsze jest to gdy w korkach stanie się w upale, żar asfaltu, żar nieba.
Nie narzekamy, gdyż kolega był rok temu na Uralu w lipcu, miał 7 stopni i deszcz. Nam wszystko chce pokazać się w pełnej krasie, a przy okazji uodpornić nas na gorąc.
Po drodze zjeżdżamy do miasteczek schłodzić się do kafe, na ziemniaczki purre – a mają dobre, czy sałatki.
Szczególnie szukamy picia z lodówki i wypijamy tego dużo.
Tatarstan, Baszkiria leżąca na Uralu, południowy Ural na granicy z Kazachstanem, zachodnia Syberia po drugiej stronie Uralu – to wszystko tereny gdzie są prawdziwe czarnoziemy.
Dlaczego więc Rosja mająca niecałe cztery razy więcej obywateli niż Polska nie jest samowystarczalna żywieniowo. Przecież sama Baszkiria jest podobnej wielkości jak nasz kraj. Klimat srogi zimą jest za to ciepły latem. Postawienie tuneli i wyhodowanie warzyw na czarnoziemie nie stanowi problemu. Jednak Rosja sprowadzała warzywa i owoce z Polski , a teraz z Kazachstanu i nadal z Ukrainy (wojna to wojna , a biznes to biznes – mówią obie strony). Zapytani o to Rosjanie odpowiadają – mamy bardzo dużo swojej świetnej ziemi , nie potrzebujemy czarnoziemów Ukrainy – lepiej jednak pompować ropę i gaz niż ciężko pracować! I tak część tych terenów jest użytkowanych na hodowlę krów , koni w formie ekstensywnej, ale większość to już dość szczelnie zagospodarowane tereny pod uprawę zbóż, kukurydzy, ziemniaków (ziemniaki głównie na prywatnych kawałkach pól i przy domach).
Nowoczesność wkroczyła – nawozy sztuczne to norma, a pestycydy są dawkowane nawet z powietrza. Pomimo to żywność w Rosji jest droższa niż w Polsce – warzywa i owoce nawet dwa do pięć razy.
Ciekawostką jest temat przemilczywany w naszych Europejskich mediach. Już kilka lat temu doszło do podpisania ekonomicznego traktatu pomiędzy Chinami a Rosją. W ostatnim czasie współpraca rozkwitła, a do paktu włączył się Kazachstan i Indie. Rosja jest bogata w minerały, kopaliny i nośniki energii, Chiny i Indie to przemysłowi potentaci, a Kazachstan wygląda na to że przejmuje role którą miała spełnić Ukraina – czyli dynamicznie zwiększa produkcję żywności (większość warzyw które tu kupujemy pochodzą z Kazachstanu).
Właśnie Ukraina, na całej drodze naszej ośmiomiesięcznej podróży od Armenii poczynając, przez Gruzję , Turcję, Grecję, Bałkany…. słyszeliśmy głosy że wojna ta jest amerykańską prowokacją. Może faktycznie widząc rodzące się nowe ekonomiczne imperium (przy której gospodarka unijna i amerykańska to karły), siły zachodu próbowały chociaż odciąć dostawy taniej żywności z Ukrainy, robiąc prowokację i jednocześnie przejmując rynek ( Mosanto jesienią zeszłego roku weszło na rynek Ukrainy – a Putin nadal mówi „nie” dla GMO). Chiny zareagowały inwestując w potężne kombinaty warzywnicze produkcyjnie nastawione na rynek rosyjski.
I tak zjechaliśmy z drogi głównej do Omska, kierując się na Muromcewo (20 km od Omska, 20 km przed Okunjewo).
Gdy nagle drogę zagrodziła nam rzeka Irtysz, oraz stojący nieczynny w nocy prom.
Ustawiliśmy się grzecznie na polance z boku i przespaliśmy do rana.
Przeprawa przez Irtysz (krótka – cena 195 rubli ok 14 zł – auto + 2 osoby) to przeprawa w świat spokoju. Po wielu kilometrach na głównych drogach, przejechaliśmy w świat baśniowego spokoju, spokoju który nadawała teraz rzeka swoim leniwym nurtem.
Po drodze pojawiały się myśli po co jadę do Okunjewo?
Intencji może było wiele, jednak żadna nie wysuwała się na pierwszy plan, a na dawanie wielu intencji w silnym miejscu – chyba nie jestem gotowa.
W Muromcewo krótki postój na odpoczynek od upału, już nie jest ciepło, a gorąco chyba ponad 40. Kilka sklepików, a nich przyciągają mnie ubrania z tygrysami. Nigdy wcześniej ten przedstawiciel fauny świata nie kontaktował się ze mną tak wyraźnie. Należy podkreślić, że żyje on również na Syberii.
Bluzeczka i sukienka z jego wizerunkiem pasowały i szybko znalazły się w moim posiadaniu.
A sam tygrys to odpowiedź na rzucone intencje w Arkaim, o rozpaleniu swojego wewnętrznego ognia, sile przebicia i natchnieniu.
Tygrys przyszedł do mojego życia, aby rozpalić wewnętrzny ogień. Przypomina, że tkwi we mnie niepożyta siła i czas nauczyć się nią kierować i zarządzać.
Pozwalam sobie żyć w świetle.
Tygrys pomaga rozpoznać właściwy moment do działania i pozwala rozniecać wewnętrzny płomień i żyć w nim, świecić swoim światłem. (informacje i cytaty z książki Zwierzęta mocy – J. Ruland, M. Karacay )
„Dysponujesz nadnaturalnym autorytetem, danym Ci przez boskość. Przypomnij sobie o nim. Jeżeli jesteś przepełniony tą siłą, nie musisz się dłużej liczyć z przekraczaniem i przełamywaniem granic i nie musisz, absolutnie niczego się obawiać. Twoja wewnętrzna siła jest najlepszą ochroną. Rozniecenie wewnętrznego ognia przynosi uzdrowienia.
Rozpalam ogień w sobie i ukierunkowuję go na moje dobro i dobro wszystkich zainteresowanych. Ogień we mnie leczy mnie i wzmacnia.
I tak krok za krokiem, pokazała się silna intencja na wizytę w Okunjewo, a może i w dalszej wędrówce przez Syberię.
Dziękuję przestrzeni za podpowiedzi, dziękuję sobie za pokorę w słuchaniu. Teraz z ciekawością będę przyglądać się temu co przyniesie mi tygrys.
A my jadąc dalej bardzo dziurawą drogą znaleźliśmy się w Okunjewo.
Turgajak – samowarowe jezioro
Turgajak – Ural – samowarowe jezioro 24-25 czerwca 2015
Bartek od lat marzył aby napić się herbaty z samowaru z duszą (opalanego węglem czy drzewem). Tzn. woda gotuje się w samowowarze, a na górze w czajniczku parzy się esencja herbaty w małym imbryku.
Marzył i marzył……. Pamiętał i zapominał o swoim marzeniu. Chciał, ale nie szukał, nie napierał, aby to otrzymać.
Przyjechaliśmy nad jezioro Turgajak, pokierowani przez portiera z Parku Narodowego Taganaj.
Wjazd był mało przyjazny (wjechaliśmy w najbliższy punkt od Złatoust) , pełno samochodów, pogrodzony dostęp. Po kolejnym dniu upału, ponad 35 stopni z radością wskoczyliśmy do chłodnej wody (18-20 stopni) przyglądając się tłumowi piknikowiczów.
– Może tutaj zostaniemy – powiedziałam.
– Tylko gdzie i ile to kosztuje – powiedział z lekkim dystansem Bartek widząc campingujący tłum.
– Tutaj wolno stawiać samochody nad brzegu i jest nawet prosto – powiedziałam.
– Choćmy się zapytać ile nas skasują – powiedział racjonalnie Bartek.
Okazało się, że postawienie samochodu to koszt 200 rubli (14 zł ) za dobę.
Wjechaliśmy, usiedliśmy nad jeziorem i poddaliśmy się kontemplacji jego ciszy.
Teoretycznie głośno, a gdy patrzy się w głąb jeziora – wtapia się w jego ciszę i wewnętrzny spokój. Jezioro Turgajak uważane za drugie pod względem czystości jezioro Rosji – po Bajkale, jest jego młodszym bratem.
Znowu wpada się w przestrzeń bez myśli……
Ojjj…. gdyby jeszcze zapomnieć o komarowej akupunkturze, to można byłoby zapomnieć cakowicie o czasie i przestrzeni.
Jednak jakaś energia spycha nas do ciała, pokazuje, że trudno nam odpuścić jego ból, to że inni nam go okaleczają, a może uzdrawiają……………
To jednak nie była ostatnia lekcja Turgajaka.
W nocy ok. 24 przyjechała osobówka z młodzieżą i zapodała dyskotekę do białego rana – fakt mieli świetne głośniki.
Kiedyś denerwowałoby nas to, ocienialibyśmy ich zachowanie teraz obserwowaliśmy siebie i ………………….. niewielką ilość emocji do tej sytuacji.
Dziękując rano za te lekcje, wyszłam rano z samochodu, a sąsiedzi którzy podjechali w nocy (normalni ludzie, młodzież od dyskoteki już wyjechała), zaraz zapraszają na herbatę pokazując stojący na brzegu samowar.
Bartek wstawaj szybko na herbatę w samowaru – krzyknęłam.
Marzenia , gdy je się odpuszcza spełniają się w sposób jaki byśmy nie mogli sobie wymyślić.
Bo to, że gdzieś będzie restauracja z herbatą z samowaru to ok., że ktoś poczęstuje nas w domu ok., ale samowar na brzegu pięknego jeziora, na to chyba byśmy nie wpadli.
Pozwalam sobie odpuszczać swoje marzenia i pozwalam im realizować w lepszy sposób niż mogłabym sobie wyobrazić.
Nasi sąsiedzi okazali się przesympatycznymi ludźmi, a dzień zrobił się pochmurny i chłodny ok. 25 stopni. Po upałach ostatnich dni ciało odpoczywało.
Mieliśmy jechać, a może płynąc na wyspę Wiery, gdzie znaleziono ślady człowieka sprzed 6000 tysięcy lat czy starszych, jednak energia raz szła na to, a raz nie szła. W rezultacie spędziliśmy pół dnia z naszymi nowymi znajomymi popijając herbatkę z samowaru.
Zauważyliśmy, że Rosjanie niezależnie od stopnia zamożności lubią piknikować, siedzieć przy ognisku, spać w namiocie. Niczym dziwnym jest widok luksusowego Leksusa, czy Range Rovera na brzegu jeziora z namiotem obok.
– Mamy romantyczną duszę – powiedzieli z radością nasi nowi znajomi.
My też, to chyba taka słowiańska natura, bądźmy z niej dumni.
Pozwalam sobie być dumna ze swojej romantycznej natury i radości kontaktu z naturą.
Dziękując za te piękny czas nad Turgajakiem, choć dla nas będzie samowarowym jeziorem, ruszyliśmy dalej w świat.
Dla zainteresowanych wyspą Wiery troszkę informacji ze strony http://pl.sputniknews.com/polish.ruvr.ru/2010/03/25/7085514/
-
Udajmy się na Ural, do Czelabińska . Zajrzeć na kilka tysiącleci wstecz pozwala wystawa, która prezentuje unikalny pomnik przyrody – wyspę Wiery na jeziorze Turgojak w pobliżu miasta Miass.
Udajmy się na Ural, do Czelabińska . Zajrzeć na kilka tysiącleci wstecz pozwala wystawa, która prezentuje unikalny pomnik przyrody – wyspę Wiery na jeziorze Turgojak w pobliżu miasta Miass. Na zdjęciach widać odłupane części wielkich płyt z kamienia, z których zbudowane są pradawne obiekty, naczynia ceramiczne z tamtego okresu, makiety rzeźb znalezionych tam przez archeologów.
„Na wyspie o powierzchni 6,5 hektara znaleziono przeszło 40 obiektów archeologicznych, w tym także kamieniołom z IV tysiąclecia przed naszą erą, grób z kamienia, stanowisko neandertalczyków, a także ruiny pustelni filiponów z XIX wieku” — powiedział szef wyprawy naukowej pracująccej na wyspie Wiery Stanisław Grigorjew. – „Jednakże za najbardziej unikalny można tu uznać zespół zabytków archieologicznych – megalitów. Są to urządzenia kultowe zbudowane w epoce kamienia przez ludzi z wielkich kamieni, można powiedzieć, że jest to nasz uralski Stonehenge. Proszę wyobrazić sobie, że waga tylko jednej płyty pełniącej funkcje stropu, wynosi siedemnaście ton. W jaki sposób udało się ją tam umieścić, pozostaje tajemnicą. Zanotowano powiązania istniejące między zabudową tego unikalnego terenu a podstawowymi kierunkami astronomicznymi. Wewnątrz urządzenia megalitowego znaleziono dwie rzeźby, przedstawiające byka i wilka. Jedna z ostatnich wypraw znalazła najprawdziwszy w świecie piec do wytapania metalu – i to dość złożonej konstrukcji. Przodkowie mieszkańców Uralu wytapiali tam metal jeszcze na cztery tysiące lat przed naszą erą! Moim zdaniem, żadnych podobnych pieców w naszym kraju jeszcze nie znaleziono!”.
Uczony zasugerował, że archeolodzy podjęli swoje prace wykopaliskowe na wyspie jak najbardziej w porę, dopóki nie rozgrabili jej ostatecznie turyści. Teraz ten pomnik przyrody znajduje się pod ochroną państwa, co lato pracują tu archeolodzy, prowadzone są prace w celu otwarcia skansenu.
„Wyspy Wiery należy nie tylko chronić, lecz również wykorzystywać ją maksymalnie do celów oświatowych – można organizowywać tu wycieczki, prezentować ludziom unikalne dzieła ich przodków i twory przyrody” – uważa Stanisław Grigorjew. – „Właśnie w tym celu zorganizowaliśmy swoją wystawę w Czelabińsku”.
Magia nocej mszy w monastyrze
Bigorski monaster św. Jana Chrzciciela, monaster Sweti Jowan Bigorski 28-29 marca 2015
Po kąpielach w termalnych źródłach tacy czyści, otwarci na nowe dojechaliśmy do Monastyru św Jana Chrzciciela, polecanego nam bardzo przez przesympatycznego Pana biletowego od Św Neuma. . Na parkingu było parę samochodów, po przeciwnej stronie wąskiej doliny migotały ośnieżone szczyty.
– Patrz furtka otwarta, możemy chyba jeszcze wejść- powiedziałam do Bartka
– Zapytamy, może mają pokoje dodałam.
Na dziedzińcu było parę osób, schodzącego ze schodów młodego mnicha zagadnęłam o pokoje.
Odpowiedział, że niestety nie, jednak teraz jest nocna msza i jak chcemy możemy uczestniczyć.
Ucieszyliśmy się, zostaliśmy wprowadzeni do świątyni oświetlonej tylko nieśmiałym światłem świec. Nabożeństwo się zaczynało ludzi ok. 30 i tyleż samo mnichów. Istna magia chwili i znowu pełna synchronizacja czasowa, tak jakbyśmy wiedzieli dokładnie kiedy być i kogo zapytać o informacje.
Takie „zbiegi okoliczności” nie przestają mnie jeszcze zadziwiać.
Mieliśmy tu być w tym miejscu i w tym czasie, więc otwieram się na to będzie. Msze w cerkwi do krótkich nie należą.
Siadłam na wskazanym miejscu i poddałam się przestrzeni. Aby nie tworzyć ochrony powiedziałam do siebie
Otwieram się na to wszystko co jest dobre dla mnie.
Wyraziłam intencję uzdrowienia wszystkich moich relacji z kościołem i poddałam się kontemplacji, a zarazem obserwacji nabożeństwa.
Obraz siwego brodatego mnicha zapalającego po kolei świece na sufitowym żyrandolu, a następnie wprawienie go w ruch wahadłowy, migot światła w przestrzeni świątyni, a wszystko w kilkugodzinnym chóralnym śpiewie sporej grupy mnichów – to obraz który będzie towarzyszył do końca życia jako obraz żywej wiary ginący w większości miejsc na wyznaniowej mapie świata.
Magia świec zapalanych tam gdzie chwilowo były potrzebne, huśtające się potężne lampy z zapalony świecami, zapach kadzidła – czegoś takiego nigdy nie doświadczałam. Rzucona intencja powodowała różne emocje od znudzenia, senności, po złości.
Poczułam w pewnym momencie, że intencję trzeba rozszerzyć, nie tylko na kwestię kościoła, ale wszystkie duchowe aspekty mojego, czy moich przodków współistnienia na przestrzeni wieków.
Pojawiły się szamańskie obrazy, emocje, przychodziły i odchodziły.
Magia miejsca i jak to Bartek powiedział po nabożeństwie – „wiedzą jak tworzyć wysoką wibrację”.
Wiedzą ojjj – wiedzą.
Msza trwała ponad 4 godziny, gdy zatopiona w siebie przenosiłam się w różne czasy i miejsca uzdrawiając stare emocje.
Dziękuję temu młodemu mnichowi za zaproszenie. Mógł nas potraktować jak turystów i powiedzieć krótko – zamknięte.
Dziękuję tej przestrzeni, że chciała nas przyjąć i uzdrowić relacje kościoła z naszą duchową drogą.
Rankiem nie wstaliśmy na poranną mszę, mimo zaproszenia mnicha spaliśmy bardzo głęboko pod monastyrem.
Wstaliśmy gdy ludzie wychodzili ze mszy,
Teraz już zobaczyliśmy inny monastyr, bez magii – z rusztowaniami, można rzec w innym świetle.
Monastyr stoi przy samej albańskiej granicy (muzułmańskiej), po przeciwnej stronie góry wybudowane są meczety. Sam monastyr bardzo poważnie ucierpiał w czasie pożaru w 2009 roku i obecnie jest odbudowywany. Idealne miejsce do uzdrawiania duchowych problemów, walk religijnych itp.
Jeszcze przecież wąska dolina potęguje te energie.
W kościółku w dzień jest już elektryczne oświetlenie, oraz mnich, który mam wrażenie stoi na straży wiary prawosławnej. Wypytuje nas dokładnie o naszą wiarę i przygląda się dokładnie temu co robimy.
Przecież katolicy i oni – to chrześcijanie, którzy kiedyś 1000 lat temu się rozdzielili, pokłócili o jakieś drobiazgi. Uznając moja religia, twoja religia (nadal to ten sam Bóg!).
Tak poczułam silne uwolnienie w ramionach, tak jakbym nosiła przymus mojej religii na barkach przez 1000 lat. Ciekawe której? …. bo bardzo lubię prawosławie, a wychowałam się w katolicyzmie!
Uwalniam się od przymusu określania własnej drogi duchowej, szufladkowania jej, pozwalam sobie iść w kierunku światła i miłości.
Czy każdy musi przynależeć do określonej religii, inaczej jest kim? Ateistą? Nie wierzącym? Człowiekiem bez wiary? Nikim?
Dlatego gdy ktoś nas się pyta jakiej wiary jesteśmy odpowiadamy – katolicy, zresztą większość słysząc, że jesteśmy z Polski nie bierze innej opcji, a tłumaczenie naszej duchowej drogi byłoby trudne.
Popatrzyłam na mnicha jak bacznie mi się przygląda,
– boi się, że może znowu ktoś podpali monastyr – powiedział Bartek
Tak – innowiercy są zagrożeniem!
Uwalniam się od przekonania, że myślący inaczej są zagrożeniem, pozwalam sobie iść swoją drogą drogą duchową z pełnym szacunkiem do drogi duchowej innych i dzielić się własną.
Być jak Jan Chrzciciel
bez oceny , przymusu dawać światło każdemu kto go chce.
Dziękuję temu cudownemu miejscu za pokazanie siedzących gdzieś 1000 lat programów, dziękuję za ich transformację.
Dziś niedziela ale na mszach było niewiele osób, jednak wielu przyjeżdża do monastyru zapalić świeczkę i prosić o pomoc, wsparcie w swoich sprawach.
Niektórzy przywożą dary z marketu (olej, kawa, herbata) do monastyru, niektórzy po wyjściu z monastyru na parkingu jedzą placuszki.
Nabraliśmy cudownej wody, wody wolności i pojechaliśmy dalej w Macedonię
O monastyrze z Wikipedii
prawosławny klasztor położony ok. 25 km na północny wschód od miasta Debar w zachodniej Macedonii, należący do Macedońskiego Kościoła Prawosławnego. Określenie "bigorski" pochodzi od tufu (mac. бигор, bigor), z którego wzniesiono budynki klasztoru.
Kompleks klasztorny znajduje się na wzniesieniu nad brzegiem rzeki Radika wgminie Mawrowo i Rostusza (połoski region statystyczny) przy drodze z Debaru doGostiwaru, w pobliżu miejscowości Rostusza, Bitusze, Welebrdo i Trebiszte na terenie parku narodowego Mawrowo.
Według kroniki klasztornej z 1833 r. monaster został założony w 1020 r. przezJoana Debarskiego (Јоан Дебарски), późniejszego pierwszego arcybiskupa ochrydzkiego, w miejscu, gdzie ów wyłowił z rzeki ikonę Jana Chrzciciela. W XVI w. monaster został zniszczony przez Turków. Ocalała tylko niewielka cerkiew. Ponowne odrodzenie klasztoru nastąpiło w 1743 r. w okresie rządów ihumenaHilarego. Następnie w l. 1812–1825 został rozbudowany przez archimandrytęArseniusa.
Jednym z najcenniejszych zabytków klasztoru jest drewniany ikonostas wykonany w l. 1829–1835 przez miejscowych mistrzów, szczególnie Petra Filipowskiego Garkatę z pobliskiej wsi Gari. Innym skarbem monasteru Bigorskiego jest ikona św. Jana Chrzciciela, ponoć cudownie ocalona z pożarów i zniszczeń, a zdaniem wiernych mająca moc uzdrawiania.
W 2009 r. większość starych budynków klasztornych spłonęła. W maju 2010 r.rozpoczęto prace nad ich rekonstrukcją.
Flamingowe powitanie w Grecji
Flamingowe powitanie z Grecją 2-5 marca 2015
Grecja powitała nas jak dawno nie widzianych gości, energie się przewalały. Dalej byliśmy w terenie przygranicznym, jednak miejsce do mycia z termalną wodą (bo baseny były zamknięte),
nocleg wśród rozlewisk, a na drugi dzień flamingi – pokazały nam się w pełnej krasie w rozlewiskach rzeki Evros. Flamingi pokazywały się z mniej lub z bardziej daleka. Największe wrażenie na nas zrobiło stado flamingów w locie. Patrzyłam jak oniemiała, gdy zobaczyłam różową plamę na niebie, złożona z kilkudziesięciu ptaków. Taki znak wyższej wibracji.
Obeszliśmy, objeździliśmy co mogliśmy, przyglądając się nie tylko flamingom, ale również innym drapieżnikom, kaczkom, mewom …………..
Flamingi to dla mnie wysoka wibracja, jakże potrzebna w tym zapalnym rejonie. Miasteczka 3D, flamingi 5D. Taka kolejka górska z której ciężko nam wyjść.
Choć trzeba przyznać, że samo greckie powitanie było bardzo sympatyczne. Informacja o flamingach w visitor centre parku narodowego Evros. Potem kąpiel z termalnej wodzie, a potem pierwsza frappe w okolicznej wiosce, to wszystko połączone z szokiem cenowym i jakościowym w okolicznych sklepach (kawa jest tania kosztuje od 1 do 3 euro w zależności gdzie i jaka).
Potem nocne rozmowy flamingów.
A za dnia piękny spacer wśród rozlewisk.
Potem pojechaliśmy w kierunku Xantii, aby znaleźć nocleg na wzgórzach koło Lagos, znaleźć piękny i spokojny nocleg w gaju oliwnym z widokiem na Park Narodowy Tracji, by z rana znów cieszyć się flamingami i monastyrkami na wodzie.
A potem wykapać i przy okazji umyć ( pod prysznicem) w termalnym baseniku (4 euro od osoby)
Wszechświat jednak wypychał nas z tego rejonu, spętanego wojnami, konfliktami, tak że na nocleg dojechaliśmy pod Olimp (troszkę zdezorientowani cenami autostrad) w rejon Katerini, gdzie na pięknym klifie zatopiliśmy się w sen.
Ukoić emocje, które gdzie po drodze znajdowały ujście.
Odwiedzane miasteczka często miały więcej kawiarni niż sklepów, jednak we większości królowało techno, panował potężny gwar, jedzenie mięsne w najlepszym układzie nabiałowe. Udało nam się kupić internet za 23 euro 3 GB/2 tygodnie.
Większość sprzedawców wykonująca swoją pracę, odpychająca, robiąca łaskę, nie patrząca klientom w oczy, hipermarkety śmierdzące zgniłym mięsem, pomarańcze smakujące tylko wodą z cukrem, z połyskiem i zapachem chemii (zatęskniliśmy za tureckimi, nie mówiąc już o gruzińskich i abchaskich), i jabłka soczyste ale bez smaku.
W miasteczkach ciasno na ulicach od aut, problemy z parkowaniem.
I sjesta, która dotyczy wszystkich żywych stworzeń.
To taka pierwsza nasza odsłona Grecji.