PROGRAMY UMYSŁU

now browsing by category

 

Eczmiadzyn i jak to jest z religią u Ormian

 

Eczmiadzyn – Watykan apostolskiego kościoła ormiańskiego 2 grudnia 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jadąc do Armenii byłam przeświadczona, że jest to kraj katolicki. Często słyszałam Gruzja jest prawosławna, a Armenia katolicka.

Potem odwiedzając kolejne cerkwie coś mi nie pasowało. Dopiero konsultacja ze znajomym teologiem douczyła mnie, że w Armenii są dwa kościoły.

Katolicki Ormiański uznający zwierzchność papieża i Apostolski Kościół Ormiański, należący do kościołów pierwotnych. Mało zniekształcony od czasów starożytnych.

Wiadome, gdzie ludzie tam i ograniczenia, więc i zniekształcenia na pewno są. Jednak nie chodzi o kwestię umysłowe, ale o energię panującą w tych miejscach, z której gdzieś jeszcze można poczuć powiew dawnego chrześcijaństwa.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

 

Czuć i walkę i narzucanie, czuć również przenikanie się starych kultur i nowych.

Pobyt w Armenii bardzo pomógł mi uzdrowić relacje z kościołem, tzn. popatrzyć inaczej na nasz kościół katolicki. Z perspektywy tego, że tworzyli go ludzie i dostosowali do tego, aby miał dużo wiernych. Hierarchowie walczyli o władzę. A jak się do tego miały nauki Chrystusa???

Zresztą wyobrażacie sobie sytuację, w której jest kilkoro rodzeństwa, czy wszyscy tak samo pamiętają słowa swoich rodziców, czy każdy inaczej???

Tak samo zapewne jest z religią i naukami mistyków. Szczególnie wtedy, gdy nie są przez nich spisane.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Najwięcej zła dla samej wiary robią ludzie o niskiej świadomości, którzy gdy ktoś nie zachowuje się tak jak im powiedziano, widzą w nim diabła. Ubawiły mnie teksty na facebooku, że jak ubierzesz sweterek w choinki to popierasz diabła.

Patrząc na prawa energii im bardziej się na czymś skupiamy – bieda, walka, demony – dajemy temu więcej siły i tym więcej tego mamy w sobie.

Więc……… nie oceniając tych osób.

Choć Polska wiadome religijnie jest specyficzna, herezji i ortodoksji tutaj bardzo dużo.

A sami Ormianie nie uczestniczą za bardzo w życiu kościoła. O niedzielnych mszach nikt nie mówił, zresztą nie spotkaliśmy ich w monastyrach. Zazwyczaj wpadają na szybkie 5 minut zapalić świeczki w jakieś intencji i idą popiknikować. Piknikowanie to chyba największa religia Ormian.

Najczęściej kościoły były pełne, gdy był w nich ślub lub grupa turystów. Chodzą na groby rodziny po 40 dniach od śmierci, roku, 2 lat itp. jednak to wyjście ma w sobie wymiar piknikowania.

Mi, osobie wyrosłej w silnej obrzędowości i uczestniczeniu ludzi w życiu kościoła ciężko było na to patrzeć. Zniszczył to komunizm czy oni sami???

Przecież w Rosji cerkiew bardzo ożyła.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A sam Echmiatsin położony jest bajkowo między Araratem, a Aragatsem i innymi pasmami górskimi w rolniczej dolinie. Dziś wszechświat zdecydował , ze pokaże nam okolicę w pełnej krasie i Ararat ku naszej radości mrugał do nas cały dzień, Aragats puszczał zaśnieżone oczka. Pasmo Tsaghadzoru machało radośnie ręką, a góry prowadzące na południe zapraszamy znów.

Położenie bajkowe.

Z samego rana zaprosił nas Zvartnots, który wdzięczył się pięknie na tle Araratu. Sam portier poganiał do szybszego wjazdu, gdyż Ararat może w każdej chwili zniknąć. Jednak śnieżynka nie tylko nie zniknęła, ale cały dzień dotrzymywała nam towarzystwa.

Monastyr ten został wybudowany na planie koła (od razu nasuwa się skojarzenie z kamiennymi kręgami). Kościół pochodzi z VI wieku i został zniszczony w czasie trzęsienia ziemi w XVIII wieku i nie odbudowany do dziś.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Położenie jego nasuwa kolejne refleksje.

Jest tak położony, ze można kontemplować przyrodę. Teraz nawet jego ruinki dodają uroku okolicznym górom, a nie szpecą krajobrazu. No właśnie wychodzimy do sąsiedniego miasteczka położonego podobnie pięknie i co………… architektura i okoliczna przyroda to przepaść.

Po prostu szpeci

Nie ma żadnej jedności między nią, a otoczeniem.

Patrząc na miejsca w których pierwsi chrześcijanie budowali swoje świątynie tutaj w Armenii widać, że potrafili nie tylko docenić piękno otaczającej przyrody, ale stworzyć budowle, które przenikały się z nią, wzmacniając nawzajem swoje piękno.

 

Gdy tworzę coś z harmonii z otoczeniem wzmacnia ono moje piękno, a ja jego.

 

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Potem pojechaliśmy do katedry w Echmiadzynie, w której znajduje się muzeum katedralne z przedmiotami od ok. X wieku. Katedra ciemna, dawno nie odnawiana. Czuć energię walki, choć z drugiej strony czuć siłę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Muzeum katedralne to już całkowita kumulacja energii, jedno co rzuca się w oczy to ręce z metalu katolikosów z palcami ułożonymi w kształcie mudry. Poza tym na palcach pierścienie z rubinami, czy krzyże z szafirami.

 

18

19

 

Energie kamieni i ułożenie palców rąk w kształcie mudry uznawane są przez katolickich ortodoksów za siły diabła, a może to Oni są w ich szponach??? Bo cały czas o tym mówią????

Zostawiam ten temat do przemyśleń, bo pamiętajcie, że to pierwszy kościół zachowany w miarę w starej formie.

Obok katedry ogrody i zabudowania kościelne, rozbudowywane obecnie z dużym rozmachem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dalej kościółek Gajane z VI wieku, gdzie trafiamy na ślub, a bardziej jego końcówkę, gdzie wszyscy pochłonięci są fotografowaniem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

24

 

Sami zainspirowani tym faktem stawiamy świeczki za rozkwit naszego małżeństwa w miłości , radości, szacunku i harmonii.

 

25

 

I nie wiem czemu w każdym znanym mi miejscu jest duży rozdźwięk między energią kościoła, a miasta. To samo obserwujemy praktycznie wszędzie najbliżej na naszym podwórku w Kalwarii , czy Częstochowie.

W miasteczku spotykamy się również z największym chamstwem w tym bardzo gościnnym przecież kraju.

Chcemy posłać paczki do Polski, jedna poczta zamknięta o 17,15 mimo że napisane, że powinna pracować do 18 , a na drugiej Panie o 17,30 już spakowane i mamy przyjść jutro, bo już dziś komputery nie pracują.

Przygnieceni trochę tym zachowaniem wyjechaliśmy w stronę Gyumri (gdzie jutro spróbujemy wysłać paczki).

I jechaliśmy, jechaliśmy, jechaliśmy i praktycznie wyjechaliśmy za Gyumri gdzie w sypiącym śniegu na nocleg otulił nas przydrożny parking dając spokój, ciszę i odpoczynek znajdujący się na ok 2100 m.n.p.n.

Eczmiadzyn znajduje się na ok. 1200 m.n.p.m i w miasteczku była jeszcze w sumie wczesna jesień z zielonymi liśćmi na drzewach. Urok Armenii.

My pokochaliśmy Armenię za te miejsca na ok. 2000 m.n.p.m.

 

 

 

O kościole ormiańskim artykuł ze strony http://www.przewodnik-katolicki.pl/nr/horyzonty/kosciol_ktory_przetrwal_.html

 

Kościół, który przetrwał

 

autor: Jacek Rajkowski

Ormianie mówią o roku 301. Historycy nie są pewni tej daty, niektórzy z nich wskazują kilka lub kilkanaście lat późniejszą. Nie ulega jednak wątpliwości, że na początku IV w. Armenia jako pierwsze państwo na świecie ustanowiła chrześcijaństwo religią państwową.

 

Głównymi bohaterami tamtych odległych wydarzeń byli król Tyridates III oraz Grzegorz Oświeciciel. Ten pierwszy, jako ówczesny panujący, przyjął chrzest za sprawą tego drugiego. Do dzisiaj wśród Ormian żywe są przekazy dotyczące okoliczności przyjęcia chrześcijaństwa jako religii państwowej. Pod koniec III w. Grzegorz przybył do Armenii i wśród swych pogańskich rodaków zaczął głosić Ewangelię; Tyridates zdecydowanie sprzeciwiał się szerzeniu nauki Chrystusa – na kilkanaście lat uwięził Grzegorza w głębokiej studni i rozpoczął prześladowania chrześcijan. Król, zniewolony własnym okrucieństwem, popadł w obłęd. Z choroby w cudowny sposób uzdrowił go Grzegorz. Wkrótce Tyridates przyjął chrzest, a Grzegorz podjął na nowo głoszenie Dobrej Nowiny. Dzisiaj w klasztorze Chor Wirap niedaleko Erewania można zejść do lochu, w którym miał być więziony Grzegorz.

 

Apostolska tradycja

Grzegorz Oświeciciel zapoczątkował tworzenie struktur Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, który przetrwał do dziś. Słowo „przetrwał” nie jest przypadkowe, wszak Kościół ormiański dość szybko obrał własną drogę, narażając się na niebezpieczeństwo unicestwienia. Już po Soborze Chalcedońskim z 451 r., w którym biskupi ormiańscy nie uczestniczyli z powodu wojny z Persją, doszło do nieporozumień w sprawie nauki o naturze Chrystusa. W wyniku tego sporu Ormianie oddzielili się od Kościoła powszechnego.

Nazwa Kościoła pochodzi od pierwszych apostołów – św. Bartłomieja i św. Judy Tadeusza – którzy, wedle niektórych źródeł, przynieśli naukę Chrystusa na Zakaukazie w drugiej połowie I w. Za siedzibę nowo powstałego Kościoła obrano Eczmiadzyn, gdzie już na początku IV w. zbudowano katedrę.

Dziś Eczmiadzyn jest „Watykanem” Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. Tutaj znajduje się siedziba najwyższego patriarchy noszącego tytuł Katolikosa Wszystkich Ormian. Wspaniały kompleks katedralny jest miejscem największych uroczystości religijnych. W katedrze Majr Taczar co niedziela odprawiana jest uroczysta Msza z udziałem katolikosa. Liturgia, która przetrwała w prawie niezmienionej formie od średniowiecza, zachwyca bogactwem rytuałów, podniosłą atmosferą i pięknym polifonicznym śpiewem.

Pewien dysonans do pięknego nabożeństwa stanowi zachowanie wiernych, którzy traktują je jako rodzaj spektaklu – wchodzą i wychodzą w trakcie liturgii, zapalają świece, robią zdjęcia. Jedynie nieliczni od początku do końca uczestniczą w modlitwie i przystępują do sakramentu Eucharystii.

 

Ormiańskie dziś

Większość mieszkańców Armenii deklaruje się jako wyznawcy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, ale jedynie mała grupa bierze czynny udział w życiu Kościoła. Statystyczny Ormianin przychodzi na Msze w czasie największych świąt. Kościoły świecą pustkami, Msze odbywają się tylko w niedziele, ale też nie we wszystkich świątyniach. Pewnej niedzieli znalazłem się w 10-tysięcznym miasteczku na południu kraju; od jednej z mieszkanek dowiedziałem się, że – mimo iż w mieście jest kościół – na najbliższą Mszę muszę jechać prawie trzy godziny do klasztoru Tatew. Górskimi serpentynami dotarłem do położonego na odludziu klasztoru, a tam – ku mojemu zdziwieniu – w nabożeństwie brało udział troje wiernych. Okres ateizacji z czasów Związku Radzieckiego zrobił swoje. Apostolikos i hierarchia kościelna są świadomi trudnej sytuacji, ale odbudowa wiary w społeczeństwie na pewno nie będzie łatwa.

Zapewne nie będzie przesadą stwierdzenie, że nad życiem duchowym Ormian przeważa życie religijne. Jednym z jego przejawów jest składanie krwawych ofiar ze zwierząt. Sam byłem świadkiem części tego obrządku przy kościele św. Gajane w Eczmiadzynie. Przed świątynią znajduje się kamienny stół, do którego podeszła grupa ludzi, ciągnąc ze sobą barana. Po chwili przyszedł duchowny, który odmówił modlitwę, poświęcił przyniesioną przez ludzi sól, którą następnie zwierzę zostało nakarmione i razem ze swoimi właścicielami wróciło skąd przyszło. Tego, co się działo później, mogę się jedynie domyślać na podstawie opowieści spotkanych Ormian: w domu zwierzę jest zabijane i z jego mięsa przyrządza się posiłek. Zgodnie z obyczajem osoba składająca ofiarę musi podzielić się mięsem zwierzęcym z co najmniej siedmioma osobami. Cały rytuał ma wymiar modlitwy – w ten sposób Ormianie dziękują za otrzymane łaski lub proszą w jakiejś sprawie; często też ofiary są składane przy okazji chrztu lub ślubu.

 

Chrześcijańskie ślady

Ponad 1700 lat istnienia chrześcijaństwa w Armenii wywarło ogromny wpływ na historię i kulturę kraju. Na przestrzeni wieków Kościół ormiański był ostoją, dzięki której łatwiej było przetrwać Ormianom trudne czasy prześladowań, rozproszenia czy ateizacji. Na terenie całego kraju znajdują się wspaniałe, często świetnie zachowane klasztory. Geghard, Norawank, Sanahin, Hachpat – to jedne z wielu, które zrobiły na mnie największe wrażenie. Ich historia często jest podobna – powstawały pod koniec pierwszego tysiąclecia, a na początku drugiego były rozbudowywane. Za murami klasztornymi toczyło się życie duchowe, kulturalne i naukowe. To tu, w skryptoriach siedzieli pisarze i tworzyli przepiękne manuskrypty. Dziś część z nich można obejrzeć w muzeum manuskryptów – Matenadaranie w Erewaniu. Są one powodem dumy Ormian i ich największym narodowym skarbem, którego strzegli jak oka w głowie w czasie dziejowej zawieruchy.

Banja radości w Tsaghadzor

Bania w Tsaghadzor 27 listopada 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

27

 

Bania …….. czyli sauna w stylu rosyjskim opalana drzewem.

Przyjechaliśmy do Tsaghadzor bo Bartkowi marzyła się sauna. Potem nic z niej nie wyszło, bo nigdzie nie znaleźliśmy sauny z zimnym basenikiem, bo o taką chodziło.

W jednym hotelu była banja, ale gdy dzwoniłam też powiedziano mi, że nie ma tam baseniku. Jej koszt 20000 (175 zł./całość) za godzinkę również był troszkę zaporowy.

Jednak wczoraj gdy byliśmy w knajpce przy górnej stacji kolejki zobaczyłam reklamę hotelu i przy nim budyneczek bajni.

Ja chcę zabrzmiało w mojej głowie

jednak zaraz pojawiło się druga myśl

to za drogo, przecież wiesz, że 20000 za godzinę.

Jednak za minutę zreflektowałam się i stwierdziłam

Banja mnie zaprasza, jakie to iście za energią gdy liczę pieniądze, kalkuluję. Przecież skoro wszechświat mnie tam posyła to w jakimś celu. A pieniądze też da na to.

Nastąpiło spięcie, Bartek spiął się jeszcze bardziej.

Potem doszliśmy do następnego wniosku, że gdyby to było w Finlandii, Rosji nie mówiąc już w Norwegii powiedzielibyśmy super tanio idziemy, a tutaj ………..

Gdyby obok naszego domku była sauna która kosztowałaby 5000 dram (45 zł) chodzilibyśmy do niej co drugi dzień i wydalibyśmy dużo więcej.

Jaki sens i logika takiego myślenia?

Chyba jedna, że nie można sobie pozwolić na to co się naprawdę chce.

 

Schodząc z góry stwierdziliśmy, że podejdziemy do banji i dokładnie ją zobaczymy. Jak płacić to przynajmniej wiedzieć za co.

 

30

 

Podeszliśmy i od razu zobaczyliśmy ją. Stała nad przepadzistym brzegiem górskiego potoku , drewniana duża banja.

Pani w recepcji z chęcią pokazała nam ją w środku i okazało się, że na balkoniku ma basenik z przepływającą zimną wodą prosto z potoku .

Rewelacja!

Jutro przyjdziemy – powiedzieliśmy,

zadzwonimy by zamówić.

Co najmniej 2 godziny wcześniej – powiedziała pani na odchodne .

I zadzwoniliśmy – zamówiliśmy na 19. Cały dzień sypał śnieżek, zrobiło się jak w bajce.

Banja duża przestronna na 6-10 osób (i przy tej ilości ludzi robi się w przystępnej cenie) . Oczywiście miejsce do biesiadowania i ten fantastyczny basen na zaśnieżonym tarasie.

Banja opalana drzewem od razu czuć to ciepło, gdy wchodzi się do niej. Taka natura w luksusowym wydaniu. Jedyna możliwa tutaj.

 

26

 

28

Grzejemy się, a potem wyskakujemy najpierw łagodnie w śnieg, a potem do wody delikatnie schodząc stopień po stopniu, by w pewnym monecie razem z głową zanurkować w otchłań lodowatej wody.

Mi na początku odpadały stopy, gdyż do wody trzeba było iść w śniegu. Jednak szybka praca z umysłem i stopom nie było już tak zimno.

 

21

23

24

25

 

Wytopiliśmy całe 2 tygodnie pracy ze sobą, wszystkie programy walki, odwetu, braku wybaczenia, zawziętości. Spaliliśmy w piecyku, by potem wskoczyć w lodowatą wodę (udało się razem z głową), z energią rodzącej się radości.

Radości życia, w jedności z przyrodą.

 

29

 

22

 

I tak szybko przeleciała nam godzinka.

Cali w świeżości i radości poszliśmy na spacer po miasteczku, ciesząc się pięknem podświetlonego śniegu. A potem przed naszym oknem utoczyliśmy pięknego bałwanka, bawiąc się jak dzieci w jego tworzenie.

 

38

 

A ile stracilibyśmy radości, takiej prostej nieograniczonej, gdybyśmy posłuchali własnych ograniczeń i nie przyjęli podpowiedzi wszechświata odnośnie pójścia do banji!

Radość spacerowania w pięknej zimowej scenerii, tak nas zachwyciła, że stwierdziliśmy, że jeżeli będzie można przedłużyć pobyt w domeczku, to zostaniemy w nim do niedzieli ciesząc się zimą.

I miejsce było…….

Dziękujemy za pokorę w słuchaniu. Prosimy o więcej odwagi i ufności, szczególnie gdy prowadzenie dotyczy wydawania pieniędzy na rzeczy drogie czy luksusowe. 

Popatrzcie jaka piekna zima

 

34

35

36

37

31

32

33

Domeczek w zimowym kurorcie

Domeczek w zimowym kurorcie 13-30 listopada 2014

 

3

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie wiedzieć kiedy przeleciały nam 2 tygodnie tak szybko, a wewnątrz tyle się podziało. Mam wrażenie, że znów zaczynamy nową podróż jako nowi ludzie.

Programy walki które wypłynęły w Nagornym Karabachu zaczęły uwalniać się.

Najciekawszy był program walki między umysłem, ciałem, podświadomością, nadświadomością

Każdy bojąc się o utratę pozycji chciał dominować nad resztą. Zamykając się na rozwijanie nowych możliwości. Z drugiej strony tak manipulowali innymi np. umysłem aby nie wzrastał, bo wtedy oni traciliby pozycję.

Umysł udawał, że umie więcej i jest najważniejszy, aby tym samym blokować dostęp do rozwijania nowych możliwości, sobie również.

Ciało krzywiło się specjalnie, aby pokazać jakie traumo-programy są w umyśle i podświadomości. A często w umyśle te programy już były przepracowane, tylko ciało o nich na złość umysłowi chciało zauważyć.

Nadświadomość była ponad nimi, bo przecież jak wejść w takie bagno, ona taka piękna i czysta.

Podświadomość zwalała wszystko na umysł, udając bezsilne biedactwo.

Każdy udawał silnego, a tak naprawdę był słaby.

I taka zabawa w podchody.

Ciężko im było zrozumieć, że jak jeden będzie silniejszy, to oni też na tym skorzystają rozwijając swoje możliwości.

Choć tak naprawdę rozwój i pójście w nowe był tutaj nie ważne, ważna była walka o dominację.

 

Moje ciało umysł, podświadomość, nadświadomość i serce współpracują ze sobą, wspierając się nawzajem, pozwalając sobie iść w nowe i rozwijając zgodnie .

 

Teraz idziemy w nowe z większą energią, świadomością i wglądem w siebie.

Przeobraziliśmy się z poczwarki w pięknego motyla.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Wielu z Was zapyta, co robiliście tam przez te 2 tygodnie, jak medytowaliście?

 

Robiliśmy to co przynosił nam wszechświat, co czuliśmy

a przede wszystkim:

 

Najlepsza znana nam technika na uspokojenie umysłu i wglądu w niego – vipassana www.vipassana.pl, wiele lat temu udział w 10 dniowych kursach przeobraził nas tak, że często zaczęliśmy opowiadać o naszym życiu, jak wyglądało życie przed kursem i po kursie.

 

Ćwiczenia ciała – nasze odkrycie polecone kilka miesięcy temu przez naszą koleżankę Agnieszkę rozciąganie – odprężone (mięśni,ścięgien,stawów) Tsatsouline Pavel http://www.empik.com/rozciaganie-odprezone-tsatsouline-pavel,prod59280807,ksiazka-p

W swoim życiu otarłam się o wiele technik pracy z ciałem, Ci co mnie znają wiedzą, że z jogą jak do tej pory nie zaprzyjaźniłam się. Te ćwiczenia to potęga, pokazują nam gdzie mamy spięcia, a potem pozwalają nam je odpuszczać.

 

Medytacje – nagrania – do słuchania

Veni http://www.veni-loveandlight.com/wp-content/uploads/2013/12/CD-3.jpg

 

I odkryta „przypadkiem” medytacja bezpieczeństwa http://iplay.pl/muzyka/Album,Medytacja-Bezpiecze%C5%84stwa,Roman-Rybacki,2566822 urzekło nas jej piękno i przestrzeń

 

Ustawienia traum ,emocji, programów przodków – To co robimy sami.

http://brygidaibartek.pl/nowy-dar-praca-z-przodkami-ustawienia/

 

Falun Gong – ćwiczenia ruszające przepływ energii w ciele – to pomocne w pracy z wychłodzeniem ciała.

http://pl.falundafa.org/

 

Kolejne odsłony pracy z dietą praniczną (modyfikacje ilości i składu tego co jeszcze jemy – obserwacja wpływu na pojawianie się emocji i witalność ciała)

 

1

 

Do tego spacery przy pięknie padającym śniegu. Taki czas do wewnątrz, taki nasz prywatny warsztat.

 

A właśnie co do zimki. Wiele osób gdy mówimy, że jesteśmy w Armenii, zaraz reaguje stwierdzeniem:

  • to macie tam ciepło

  • mamy piękna zimkę – odpowiadamy na

  • co?

Armenia to kraj górzysty, większość ludzkich siedzib jest ulokowana w rozłożystych dolinach wysokości ok. 1400 – 2000 m.n.p.m . Są one otoczone górskimi łańcuchami o wysokości 3500 – 5000 m.n.p.m.!. W czasie naszej podróży najczęściej byliśmy na 2000 m.n.p.m, więc na wysokości naszego Kasprowego. A na tej wysokości już zrobiła się zimka. Teraz w Tsaghadzor od paru dni pięknie sypie śnieg. Sprawiając radość nam i wszystkim tutaj obecnym. Gdyż jest jest miejscowość narciarska.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Już ratraki ubijają stoki i wszyscy cieszą się, że zaczną tłumniej przyjeżdżać turyści.

Istotą tutejszego klimatu są suche i bardzo cieple lata (może dlatego, że większość ludzi podróżuje latem tak pokazywana jest Armenia), w czasie których Ormianie bardzo doceniają zalesione, wilgotniejsze i chłodniejsze tereny kraju jak Dilijan, czy Jermuk, Arkazan, Tsaghadzor – tam są główne kurorty.

Krótkie okresy przejściowe – jesień czy wiosna i zima ostra, ale w miarę krótka (ona zależy od wysokości na 2000 m.n.p.m jest od grudnia do marca im wyżej tym dłużej )

I oto Armenia, piękny górzysty kraj z zimą i latem.

A my cieszyliśmy się tutaj jesienią, a teraz początkiem zimy.

Śnieg za oknem powoli pada jakby chciał napełnić światłem ziemię, każdy płatek to iskierka światła.

Czasem śnieg robił przerwy w padaniu i wychodziło słońce.

I tak w środę z rana, gdy Bartek zobaczył plamę słońca która była tylko nad naszym domem stwierdził – idziemy na górkę z wyciągami. Pierwszy odcinek pojechaliśmy czynną cały rok kolejką, a potem podążyliśmy dalej w górę. Słonce igrało z nami, może bawiło się w chowanego, raz pokazując się nam, a innym razem kryjąc za chmurami.

Z góry pokazały nam się okoliczne górki, a może bardziej kopki pokazując Armenię, taką jaką pokochaliśmy.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Zamigotał nieśmiało Sevan mówiąc dowiedzenia i zapraszając znów, tym razem na dłużej.

Wszystko pojawiało się i znikało, a z góry gdy patrzyło się w dół napełniało taką przestrzenią, iż miało się wrażenie, że stoi się na ziemi i lata równocześnie. Byliśmy w powietrzu i na ziemi jednocześnie. Nie dziwię się, że upodobali sobie tę górkę narciarze. Jadąc szybko na nartach można mieć wrażenie, że leci się w przestworzach.

Świat Bogów świat ludzi, a bardziej świat naszej pełni.

Z górki zbiegaliśmy powoli po zaratrakowanym już zboczu, a teatr zamykał się. Chmury przykrywały góry, Sevan, a może one same chowały się przed ludźmi,

Na dziś tyle………….

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Sam Tsaghadzor też ma specyficzną energię przestrzeni nowego. Drugi raz dał nam możliwość odpoczynku. Wzrokowo piękny nie jest, zresztą jak większość post rosyjskich miast, nawet jego położenie nie jest super piekne.

Ma jednak w sobie niesamowitą ilość spokoju, radości, ruchu, czegoś nowego.

Ormianie są bardzo tradycyjni, jedzenie w domu, żona, dzieci, ubiór (zazwyczaj ubierają się na ciemno), przystrzyżone krótko włosy wśród mężczyzn , Bartka często pokazują palcami i śmieją się z niego. Taki właśnie mają stosunek do inności drugiej osoby.

Dlatego ciężko im wyzwolić się z pęd kast rodzinnych i przymusu życia w określony tradycyjny sposób. Tutaj do Tsaghadzor przyjeżdżają Ci bardziej otwarci, bogatsi.

A może dlatego są bogaci bo są otwarci na nowe i dlatego są bogaci?

Z drugiej strony widzimy tutaj jak oni ściągają jeden drugiego. Jak strażnicy tradycji nie pozwalają innym wyjść z niej, sami będąc nieszczęśliwi, nie pozwalają innym żyć inaczej.

Bo tradycja, rodzina, bieda (tak, ona jest częścią tradycji) .

Gdy gdzieś jedziemy lubimy patrzeć na tradycję, ale czy chcemy tak żyć?

Ilu z Was tak naprawdę czuje się szczęśliwi podążając za PRZYMUSEM tradycji?

Tradycja to gotowy przepis na życie, wypraktykowane przez wieki.

Zapominamy o tym, że nie tylko czasy się zmieniają , ale każdy z nas jest inny i ma prawo do własnego życia.

Dlatego może wielu pokochało miasta i ucieczkę ze wsi do niego. Bo tam wreszcie mogą być w pewnym stopniu wolni z daleka od schematów rodziny.

Wreszcie mogą być choćby w drobnej części sobą.

A może żeby był jasny nasz pogląd tradycja, rodzina jest ok, ale jej przymus już nie.

 

Dziękujemy całemu wszechświatowi za ten piękny czas, za tę zimę, którą tak bardzo lubimy, za przestrzeń domek.

Czujemy, że czas ruszać dalej przez życie i tak mieliśmy być do piątku, a zostajemy do niedzieli (30 listopada)

No właśnie następny ciekawy program, że ruch i podróż to rozwalanie energii.

Tak, gdy nie jest świadome, TAK to wtedy rozwalanie energii, i oczywiście również wtedy gdy się ma takie przekonanie, że w czasie ruchu rozwala się energię.

Każdy ma swoją misję tutaj na ziemi, każdy swoje dary, talenty, każdy czas ma swoje zachowania.

 

Dlatego.

 

Idę swoją drogą z podniesioną głową, uśmiechem na ustach i radością w sercu .

 

Czasem sklep kupił pięknem produktów. Zresztą czy owoce nie są piękne? 

 

19

 

Sycenie się światłem Sevanu

Sycenie się światłem Sevanu 10-13 listopada 2014

 

Niebo zeszło na ziemię między góry (M.Gorki o Sevanie )

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bezchmurne niebo w dzień niebieskie w nocy rozgwieżdżone. Księżyc kąpiący się w jeziorze, góry które zamarły w bezruchu zakładając białe świetliste sukienki.

Wszystko współgra ze sobą, i wzmacnia siebie nawzajem.

Nawet nie myśli o tym żeby wzmacniać, to dzieje się samo, wszystko jest w jedności stworzenia.

Słońce oświetlając Sevan iskrzy się tysiącami gwiazdeczek. Na drugim brzegu ośnieżone szczyty wchodzą do wody.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Świąt ludzi i Bogów. Wszystko łączy się z sobą. Ziemia połączyła się ze swoim duchem i bogowie zeszli na ziemię.

Fale uderzają o brzeg, czasem przepłynie jakaś łódką, czasem przeleci mewa….

 

Jestem światłem

 

Tu wszystko jest światłem przestrzenią. I my jesteśmy częścią tego świata .

Sevan tak nas przytula i zaprasza do siebie, że pozwolił nam się w nim wykąpać.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Zapraszając i dodając otuchy gdy nieśmiało zamaczałam nogi.

A gdy jezioro puszcza do siebie to i woda wydaje się ciepła.

Wszystko tylko odpuścić umysł, pozwolić sobie wejść i zobaczyć co się podzieje.

Straszno nas chorobami przy kąpieli w zimnej wodzie. Wszystko to trzeba odpuścić.

Zaufać boskiemu prowadzeniu i pójść w nowe.

Ograniczenia rodzą się w naszym umyśle. Choć należy pamiętać,że nawet jeżeli nie będziemy mieć ograniczeń, a woda nie zaprosi, może nie być za ciekawie dla nas.

Nauka słuchania przyrody i bycia jej częścią, jej maleńką częścią.

My dziękujemy tej cudownej wodzie, że zmyła z nas resztki Nagornego Karabachu, zarówno w znaczeniu fizycznym (twardą mineralną wodę szczególnie z włosów), ale również to co energetyczne.

Dała nam siłę na dokonanie przełomu w naszym życiu, w którym każda najmniejsza walka nawet w jej obronie będzie demaskowana i transformowana do energii miłości.

A tam gdzie miłość nie trzeba o nic walczyć i z nikim.

Wszystko samo o siebie dba i wszystko dzieje się w najlepszym czasie i miejscu.

Dlatego też nie walczyliśmy z sobą tylko przyjęliśmy zaproszenie jeziora i cieszyliśmy się, że kolejne schematyczne programy umysłu odeszły w zapomnienie,

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Noc, ognisko, rozgwieżdżone niebo i spokój miejsca. Miejsca gdzie jest spokój i ruch zarazem. Wszystko płynie, porusza się we właściwym sobie rytmie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nieliczne łódki na jeziorze dodają mu uroku. A złowione przez rybaków ryby dają pokarm również innym naszym braciom.

Jakże bym chciała aby wszyscy byli na pranie, nie zabijali siebie nawzajem, bo wiem, ze dopóki zabijamy nawet dla jedzenia wtedy trwa dalej wojna.

Jednak mam świadomość jak mi trudno zrezygnować z przymusu jedzenia i ze wszystkich programów stanowiących jego otoczkę.

Mimo, że zdecydowanie lepiej czuję się gdy nie jem.

Dlatego rozumiem innych, którzy muszą zabijać aby żyć i boją się gdzieś to odpuścić.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dziękujemy temu pięknemu jezioru – chyba najpiękniejszemu jakie znamy (zdjęcia nie oddają jego piękna) za cenny czas zatrzymania w tak pięknej aurze.

Jezioro jest na 1900 m.n.p.m temperatura wody 5-7 stopni, otoczenia ok. 15, przy pięknym słońcu.

 

I znów kolejny wieczór przy ognisku, kolejne fale łagodnie przychodzą i odchodzą . Jak kolejne uderzenia w bęben.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jak wszystko co przychodzi i odchodzi, następują własne koleje losu.

Słońce wschodziło łagodnie oświetlając horyzont, by potem wzbić się wyżej, rozświetlało swoim blaskiem wodę która igrała ze światłem, tysiącami gwiazdeczek , aby wieczorem zajść za okoliczne góry, po nim pojawiały się gwiazdy milionami sztuk, piękne mgławice, potem wychodził księżyce by swoim blaskiem przysłonić te bardziej odległe gwiazdy.

Wszystko pojawiało się i znikało, a my byliśmy na brzegu.

Wszystko takie jakieś proste, harmonijne, przewidywalne w swojej nieprzewidywalności.

Docenialiśmy to po wizycie w Karabachu , ten spokój, tą harmonię otoczenia.

Harmonię zakłócił aparat fotograficzny, który po ostatnich 2 upadkach, teraz już całkowicie odmówił współpracy.

Fakt, gdy go kupiłam, nie byłam za bardzo zadowolona z niego, porównywałam go do poprzednika i mimo że z czasem byłam z niego bardzo zadowolona, zdecydował się rozstać z nami. Zresztą próbował tego kilka razy gubiąc się i znajdując.

Pokazał mi mechanizm, że jak już coś mam i z czegoś korzystam, robię to tu i teraz, bez porównywania, rozpamiętywania i proszę tą rzecz o najlepszą współpracę.

Czy ja lubię jak mnie porównuje się do innych i wymusza, abym była kimś innym?

 

Korzystam z rzeczy z miłością, prosząc je o najlepszą współpracę.

 

W czasie stania, troszkę eksploatowaliśmy akumulator landrynki ładując komputer, telefony, webastem (ogrzewaniem postojowym) i ………. ostatniego dnia rano odmówiła chwilowo współpracy.

Potrzebni byli inni ludzie, inny akumulator (nasz drugi akumulator też odmówił współpracy).

Na szczęście jesteśmy w kraju, gdzie pomoc jest czymś normalnym i naturalnym.

Dziękujemy dwóm przesympatycznym Panom rybakom, którzy pomogli nam odpalić nasz samochód.

Pojechaliśmy dalej, jednak wiedząc, że lepiej znaleźć miejsce i podładować akumulator.

Choć powiem szczerze nie mieliśmy pomysłu gdzie jechać ……….

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

 

 

<code>

Karabach żegnał nas orkiestrą

Karabach żegnał nas orkiestrą 9-10 listopada 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Może jutro wyjedziemy z Karabachu – powiedziałam do Bartka, gdy przyjechaliśmy do Zuar

Nie wiem, może lęki, może przeczucia, a może po prostu dostaliśmy to co mieliśmy dostać i czas się zwijać. Przecież nie czujemy się tutaj lekko – odpowiedziałam

Jak już tu wjechaliśmy to może jeszcze zobaczylibyśmy jakieś góry – mamrotał Bartek

Tak linię frontu na wschodniej granicy – polemizowałam

Tak wizę dostaliśmy na Karabach, na której napisano, że możemy poruszać się po Karabachu z wyłączeniem linii frontu.

Pojedziemy z powrotem do Stepanekertu, zjemy zielony chlebek i pojedziemy w stronę Tatevu (Armeni) – powiedziałam.

I to osoba, która chce być na pranie, dla chlebka pojedzie 200 km rozwalającą się drogą. Nie zgadzam się – stwierdził Bartek

Dobrze Ci tu – ciągnęłam

Nie – odpowiedział

Wziął mapę i za chwilę pokazał najkrótszą drogę wyjazdu z Karabachu.

Przez przełęcz …………. zjeżdżającą prosto nad Sevan. Wszyscy tamtędy jeżdżą – jest przejezdna.

Tak, ale chciałeś Tatev i nie widzieliśmy jeszcze południa Armenii, więc tamta droga najprostsza – ripostowałam

A może Tatev nie teraz – zamyślił się Bartek

I tak słuchając duchów zdecydowaliśmy wyjechać z Karabachu.

Spaliśmy przy samych basenach,a księżyc miało się wrażenie, że kąpie się w nich, oświetlając je piękną świetlistą latarnią.

Czasem przyjeżdżali ludzie (mężczyźni) kąpać się w nim po nocy, jednak ruszył się jakiś wiatr i nikt dłużej nie wysiedział w wodzie.

Nagle przyjechał bus, kilka kobiet i mężczyzn. Zaczęli się bardzo głośno zachowywać. Takie wyzwolone kobiety.

Ale czy wyzwolenie to brak szacunku?

Albo zahukanie w domu i kontrola wszystkiego i wszystkich, albo krzyk, wrzask, alkohol i brak szacunku dla innych? (widzieli, że śpimy obok) .

Czy taki musi być początek samodzielności ?

W nocy miałam przekaz, aby wstać i iść się wykąpać, wziąć ręcznik i nago wskoczyć do basenika.

Jakieś wewnętrzne lenistwo wstrzymało mnie przed tym (ojj ile to razy wizje padają, bo nam się nie chce).

Ranek obudził nas obserwacją naszych sąsiadów, którym było zimno i weszli do letniego domku biesiadowego i tam wstawili grill, aby ogrzać pomieszczenie (brak szacunku, również do materii, zniszczą, ale nie swoje).

Dym wychodził przez firanki, i wolne miejsca między nimi, odymiając wnętrze dachu, co w czasie upałów na pewno uniemożliwi pobyt w nim ze względu na przenikający zapach. Do tego wymiana firanek i pewnie malowanie dachu – remont.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zrobiliśmy zdjęcia, na ten moment jeszcze dla swojego bezpieczeństwa, bo wszyscy widzieli nas śpiących na terenie baseników, a oni przyjechali w środku nocy, więc po co dawać taki obraz turysty z zachodu.

Zresztą Ormianie rzadko szanują to co na zewnątrz (choć taki wandalizm widzieliśmy pierwszy raz) widzą co moje i tyle. Wszędzie na świecie tak jest i ludzie, którzy mają tylko tyle energii, aby patrzyć na swoje – tak się zachowują.

Tutaj nie ma jeszcze prawa , które to wszystko układa, więc bardziej pokazuje ludzi i ich prawdziwą naturę.

A wracając do naszych sąsiadów, apogeum nastąpiło wtedy gdy podeszli do źródełka i wlali tam płyn do kąpieli robiąc miejsce pełne piany.

Wtedy już nie wytrzymałam i poczułam się, że staje się ustami źródełka, które chce służyć ludziom swoimi prozdrowotnymi wartościami, a nie być zanieczyszczane chemią.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Oczywiście nie zrozumieli tego co im powiedziałam o zanieczyszczeniu wody i braku szacunku do innych (wszyscy mieli kapać się w chemii, bo oni tak zdecydowali!)

W sobotę widzieliśmy tutaj policjanta, poza tym domki biesiadne wynajmowała starsza kobieta, która kłóciła się z mężczyznami cały czas o porządek.

Wsiedliśmy w landrynkę i zdecydowaliśmy, że trzeba jechać ich znaleźć.

I znowu test na zobaczenie ile jeszcze walki w nas, walki i czystość, przyrodę. Przecież to wszystko to wojny. Zobaczyć swoje emocje, gdy ktoś coś niszczy.

Taki szybki sprawdzian.

W sklepiku w wiosce (3 km od baseników) spotkaliśmy starszą Panią, która właśnie jechała do basenów. Wlewanie szamponu jest tutaj standardem, bo niespecjalnie się tym przejęła,

Źródło się oczyści za chwilę powiedziała, mozecie jechać i się kapać – powiedziała

Jednak włożenie grilla do domeczku widać było, że ją ruszyło.

Pojechała szybko w stronę basenu.

My stwierdziliśmy, że nic tu po nas. Karabach pokazuje nam, że czas do Armenii i ruszyliśmy w kierunku przeciwnym. Nie ujechaliśmy ani 5 km, gdy minął nas rozpędzony bus rozkrzyczanego i niszczącego wszystko towarzystwa. Najwyraźniej pospiesznie się zwinęli po naszej interwencji, bojąc się konsekwencji, choć jak wyjeżdżaliśmy z basenów imprezka się przecież dopiero rozkręcała.

Na szczęście miejsce ich pokojowo wyrzuciło.

Jednak nie ma się co dziwić, przy takim stosunku do przyrody i materii, że ten rejon jest spętany wojną.

I przychodzi zaduma, refleksja nad wizją nocną, nad zaproszeniem od baseniku z księżycem na kąpiel. Tak jakby Wszechświat już wiedział co dalej nastąpi …..

Mam nadzieję, że następny raz pozwolę sobie być mniej leniwa w takich sytuacjach.

A my z wolna podążyliśmy do przełęczy, ciesząc się wąskimi dolinami i pięknym porannym światłem za oknem. Niedaleko rozjadu Kalwaczar – Vardenis zatrzymaliśmy się w sklepiku rewelacyjnie zaopatrzonym, prowadzonym przez blondwłosą (farbowana Karabaszka) piękność. Opowiedzieliśmy jej historię znad basenu i tak samo jak Panią od domków, czy sklepową nie ruszyło wlanie szamponu do wody, (bo ponoć po 2 godzinach się wyczyści -z piany, a nie związków chemicznych), ale niszczenie biesiedki już tak – zapisała numery samochodu i powiedziała, że powie na milicji. A po rejestracji byli to ludzie z Vardenis czyli z Armenii.

U Pani kupiliśmy pyszny świeżo wyciskany ręcznie sok z granatów (Karabach z nich słynie, są uprawiane na południu kraju) litr 3000 (25 zł) poezja smaku. Kolejna niesamowita kulinarna gościna Karabachu. Zielony chlebek był na powitanie, a soczek z granatu na pożegnanie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I to nie koniec hucznego pożegnania, i zarazem pokazania nam, że idziemy swoją właściwą drogą, a droga przez przełęcz jest tą właściwą.

Gdy pieliśmy się w górę przy uśmiechniętych skałach,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

nagle na drodze zobaczyliśmy wojskowe samochody i pełno żołnierzy.

Dowódca przegonił ich, aby zrobili przejazd dla nas. Wszyscy życzliwie nam machali, szczególnie młodzi chłopcy poznani wczoraj przy gejzerze (starszych nie było), a na koniec dowódca dał sygnał znajdującej się razem z nimi orkiestrze która zagrała radośnie.

Dziękujemy za to piękne pożegnanie w pełni słońca, wśród otaczających ośnieżonych szczytów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Granicy prawie nie było, bo jakiemuś zaspanemu Panu oddaliśmy kartę wizowa wyjazdową i pojechaliśmy na przełęcz.

Gdy ją przekroczyliśmy poczuliśmy znowu się lekko radośnie, napięcie które było (zapewne podświadome) w Karabachu, gdzieś odeszło, zmieniła się również formacja gór.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przepadziste wąskie doliny z ostrymi szczytami , zastąpiły łagodne szczyty rozlewające się wszędzie, teraz w zimowej szacie, może mniej spektakularne, ale bardziej łagodne. I my znów jak wcześniej na pasterskich drogach jesteśmy ich częścią. Jechaliśmy na zachód, wprost w słońce, napełniając się światłem iskrzącego obok nas śniegu.

Jaka radość, nawet nie śniliśmy, że jeszcze pojeździmy po górach, a tutaj taka niespodzianka. Droga co prawda główna, ale nie dająca odcięcia od przyrody.

Armenia powitała nas równie serdecznie, a my poczuliśmy się jakbyśmy wrócili do domu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jadąc wśród pięknych śnieżynek dotarliśmy na brzeg Sevanu (koło miejscowości Areguni) , gdzie patrząc na jego piękno poddaliśmy się jego kontemplacji – jeszcze w dzień, przy zachodzącym słońcu i o poranku.

Zapaliliśmy ognisko prosząc duchy miejsca o dalsze tak cudowne prowadzenie, o rozpuszczenie walki, wojny, odwetu i wszystkiego co z tym związane, bo nie chcemy niszczyć samych siebie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przecież to co robi wojna na zewnątrz to samo robi wewnątrz nas. Niszczy nas i nasze boskie prowadzenie.

Księżyc kąpał się w Sevanie, razem z podróżującym z nami elfem Dziro. Sevan szumiał lekkimi falami,, ognisko płonęło, a nas ogarnęła przestrzeń, cisza, spokój.

I znów poczuliśmy różnicę jaka jest w napięciu i ściśnięciu , które jest tam za przełęczą, a spokoju i przestrzenią tego miejsca.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziękujemy za ten cudny czas w Karabachu, w pieknej słonecznej pogodzie, za pyszny zielony chlebek, sok z granata, termalne baseniki, cudowny gejzer, spotkanie z monastyrami. Za te wszystkie cudowne i twórcze chwile, które tam otrzymaliśmy. Za to, ze mogliśmy go zobaczyć w pełni i w świetle. I życzymy mu wszystkiego co najlepsze.

Uzgodniliśmy między sobą, że jak jedno starym zwyczajem zacznie walczyć, drugie powie Kalwaczar. I wtedy gdy zobaczy się do czego to prowadzi, może odpuści się walkę.

Dziękujemy tym miejscom, że pokazały nam fizycznie do czego prowadzi walka, wojna przede wszystkim wewnętrzna , że my teraz ucząc się na ich doświadczeniu nie musimy tego w takiej formie doświadczać.

Dziękujemy, dziękujemy

Jedzcie do Nagornego Karabachu, aby świadomie przyjrzeć się wojnie i życie na jej ruinach.

A teraz gdy piszę te słowa przy muzyce Sevanu, przyszła krowa napić się wody.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ona jest symbolem który prowadzi nas na wewnętrzną łąkę, aby dokładnie przetrawić to co dotąd przeżyliśmy, zebrać nowe siły i poczuć strumień darów wszechświata, wzmocnić go i zakotwiczyć w sobie.

Dziękujemy i prosimy teraz o wskazanie tej łąki, gdzie będziemy mogli transformować to co przyniosły ostatnie dni, 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA