PROGRAMY UMYSŁU

now browsing by category

 

Sen nocy letniej

Sen nocy letniej 8 październik 2013

21

Był rok 1979 r, jeździłam w rodzicami po wschodniej Europie z przyczepą . Pewnego razu w Bułgarii na granicy tureckiej , nawiązaliśmy kontakt z sąsiadami na kempingu , którymi była starsza para Niemców , podróżująca jak wtedy wszyscy znani nam Niemcy, mercedesem z luksusową przyczepą , mimo że my podróżowaliśmy Fiatem 125 p z maleńką przyczepą Niewiadów nie czułam się , ani moi rodzice, gorsi od nich . Byliśmy na równi i każdy miał na ten moment to co potrzebował i go cieszyło . Na koniec pobytu wymieniliśmy adresy i każdy pojechał w swoją stronę , włócząc się dalej w sobie znanych kierunkach .

Lato 1982 r. był wieczór, gdy wyciągnęliśmy ze skrzynki awizo do odebrania na poczcie paczki z Niemiec, o wadze ponad 10 kg .

  • na pewno to pomyłka – stwierdzili rodzice

  • nie mamy rodziny znajomych w Niemczech .

  • pewnie coś się listonoszowi pomyliło, może jakiś nowy i napisał awizo na nas , a nie sąsiadkę , która ma całą rodzinę w Niemczech – stwierdzili rodzice .

  • jutro to trzeba wyjaśnić

Były wakacje , więc z mamą (mama była nauczycielką ) poszłyśmy na pocztę i …. jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że listonosz nie pomylił się , bo paczka adresowana była na naszą rodzinę .

Tylko od kogo …???

Przecież nie znamy nikogo……, nie mamy znajomych , ani rodziny tam

Doniosłyśmy z mamą ciężką paczkę do domu , zastanawiając się całą drogę od kogo i  że chyba jakiś Niemiec się pomylił .

Położyłyśmy ją na stole i zastawiałyśmy się czy otwierać, bo pewnie nie do nas .

Po paru godzinach zdecydowałyśmy się otworzyć .

W paczce były głównie słodycze , kawa, kakao

I kartka z pozdrowieniami .

Ojciec przyszedł z pracy poczytał …..

Do nas na pewno , tylko od kogo …….????

Mijały godziny ,

i nagle olśnienie

może od tych ludzi z kempingu , których poznaliśmy kilka lat temu – im daliśmy adres .

Zaczęły się przeszukiwania domu i ….

tak to od nich .

Bardzo miłe , pewnie usłyszeli, że w Polsce stan wojenny i nas chcieli wesprzeć .

Fajnie było popróbować innych rzeczy , jedne nam smakowały inne nie .

Zaczęliśmy szukać sposobów zrewanżowania się , posłania im czegoś w zamian , za pamięć .

Bo to bardzo miłe .

Jakimiś kocimi drogami udało się posyłać różne rzeczy do Niemiec .

A oni zaczęli posyłać paczki .

Paczki coraz gorszej jakości .

Gdy przyszła paczka ze starymi rzeczami , rodzice zamiast się cieszyć jak za pierwszym razem byli oburzeni

  • przecież widziała ta Niemka, że miałam lepsze rzeczy na kempingu ubrane – stwierdziła mama

  • nas stać na nowe – stwierdził ojciec

Z kilkunastu kilogramów ciuchów udało mi się wybrać jedną nadającą się na przeszycie dla mnie .

Dlaczego postrzegają nas jak dziadów – zastanawiali się rodzice?

Były to czasy, że już można było zamawiać rozmowy międzynarodowe , więc ojciec szybko ją zamówił i dziękując za paczkę – informował delikatnie, że mamy w czym chodzić i stać nas na nowe rzeczy .

Niestety nasi znajomi bardziej wierzyli propagandzie , bo następna paczka przyszła z maką i cukrem .

Wtedy ojciec już był mniej delikatny i poinformował naszych znajomych o tym, że mamy dostatek dobrego jedzenia . Swojskiej mąki , mięsa itp. i kimś kto jechał, posłał im domowe szynki .

To zadziałało ….

Rok 1984 – zachorowałam poważnie na gardło , było zagrożenie wycięcia migdałków , leczący mnie lekarz zasugerował , że z Niemiec można sprowadzić leki (dziś bym powiedziała , coś w rodzaju homeopatycznych) u nas były bardzo drogie

I …. telefon do Niemiec , super ekspresem zostały przysłane i ….. zadziałały . Migdały mam do dziś !!!

Wielkie , wielkie serce , wielka chęć pomocy .

Mimo tak pozytywnych zachowań , uczucie poniżenia gdzieś głęboko zostało ….

Bo dlaczego to piszę …..???

Teraz gdy wielu zagranicznych turystów lituje się nad marokańskimi dziećmi , wypłynęło to uczucie w czasie snu ze mnie, bo to bardzo subtelne poniżenie .

Ci ludzie mieli dobre intencje , chcieli pomóc , tylko nie zastanowili się nad tym, że wierząc telewizyjnej propagandzie urazili nas , postawili się powyżej nas . Nie na równi .

Bo litując się nad kimś czujemy się wyżej i uznajemy tego drugiego za gorszego, biedniejszego, bardziej zacofanego.

Pomagać trzeba mądrze .

Może wiele osób w naszej sytuacji cieszyłoby się , że posyłają i opowiadało niestworzone rzeczy o biedzie jakiej doświadczają , mimo że nie miałaby żadnego związku z rzeczywistością .

Wyciągaliby rękę po kolejne dobra , bo przecież oni mają więcej niż my, więc niech dają .

Na szczęście mnie wychowano w poczuciu szacunku do siebie samej i godności .

Nie muszę nikomu opowiadać o tym jak nie jest , żebrać i wyciągać ręce po jałmużnę . Znam swoją siłę i wartość i mogę sama o siebie zadbać .

Jednak dzięki temu uczuciu, które wypłynęło teraz , wiem ile szkody może zrobić nieprzemyślana pomoc .

Ci ludzie tutaj czują się gorsi od europejczyków, biedniejsi , bo nie posiadają luksusowych dóbr . I Europejczyka nie widzą jako człowieka , ale jako portfel pełny pieniędzy .

Maroko to kraj kontrastów , w niektórych miejscach ludzie żyją jak nasi rodzice , czy dziadowie, ale czy oni nie mając dzisiejszych dóbr nie byli szczęśliwi ????

Zawsze ktoś będzie lepszy i gorszy , gdzieś będą inne dobra . Ważne , żeby wiedzieć , że jest się na swojej drodze . Bo porównując się szczególnie przez dobra można popaść w niekończącą się paranoję . A bogactwo to stan umysłu i z dobrami materialnymi nie ma nic wspólnego .

Dzieci krzyczą o długopis, zeszyt mówiąc , że nie mają , a gdy wejdzie się do sklepu spożywczego koło szkoły , w wioseczce gdzieś w oazie na pustyni , te same dzieci kupują sobie ciasteczka, lody , cukiereczki. Wydając znacznie więcej niż kosztuje zeszyt czy długopis (długopis 1 DH = 0,40 gr)

Gdy zapytaliśmy zaprzyjaźnionych Marokańczyków , o co chodzi z tymi długopisami odpowiadali, że oni też nie wiedzą .

Chyba chodzi o to, że te dzieci są kolekcjonerami prezentów otrzymywanych o europejczyków – niestety często również pieniędzy .

Nie dajmy się zwieść , Marokańczycy powiedzieli nam

'W MAROKU NIE MA GŁODU , „

dzieci które pokazują, że nie mają co jeść po prostu oszukują .

Tak jak w Polsce w czasie stanu wojennego nie było co jeść . To ten sam mechanizm .

Miejmy szacunek do siebie i dla nich . Niech wyrosną z nich silne , kreatywne , dające sobie radę w życiu samodzielnie osoby .

Cedrowo-małpi i narkotykowo-żebraczy szlak

Szlak kontrastów : cedrowo-małpi i narkotykowo-żebraczy 6 październik

24

I znów ruszyliśmy do przodu , na południe drogą z Azrou do Ain Leuh, Sources de l'Oum-er-Rbia , Aguelmame Azigza i dalej na Itzer .

1

Droga do Aquelmame Azigza była wąska, ale asfaltowa (asfalt różnej jakości) . Do znanych już problemów z ludźmi z gór Rif , dołączyły kolejne – żebractwo .

Najgorsze było to , że brak zakupów wyzwalał w tych ludziach straszną agresję .

2

Te emocje wynagradzały pojawiające się od czasu do czasu małpy , które jakby chciały pokazać podejście z humorem do tego .

3

Jednak dobrze mówić, gorzej wykonać . Zazwyczaj podróżujemy otwarci, starając się przepuszczać energie przez siebie . Jeżeli zamknąć się na otaczające energie , to tak jakbyśmy oglądali film w telewizji (oglądać go tylko wzrokowo i słuchowo) . Energie są silne , pokazują ukryte gdzie głęboko pokłady złości, flustracji, odsłaniają kolejne warstwy . Budzą się emocje . Na szczęście jesteśmy we dwoje i mimo , że czasem dochodzi do sprzeczek , staramy się równoważyć umysł , obserwując kolejne pojawiające się emocje . Bo przecież Wszechświat w ramach swojego wychowania po coś nas tutaj posłał .

4

Najtrudniejsze energetycznie miejsce to miasteczko Sources de l'Oum-er-Rbia, tutaj wszyscy chcą wyłupić turystę – nie tylko z Europy – swojego również .

6

Po co tutaj przyjechaliśmy? Czego mamy się nauczyć …. padają pytania .

7

Chyba szybkiego wyjazdu . Każdy ma wybór w jakich energiach przebywa . Oczywiście powiecie , że też trafiamy na trudne energie, tak. Nie spotkałam osoby której życie w 100% byłoby bez trudnych energii , jednak siła wewnętrzna pozwala nam lepiej sobie z nimi radzić .

8

Z Aquelmame Aziga droga zmieniła się praktycznie na szutrówkę (gdzie nie gdzie jest stary asfalt).

11

Wjeżdżamy w góry gdzie od czasu do czasu pojawiają się pojedyńcze domy, budowane z kamienia , co nadaje specyficzny wygląd tej górskiej drodze .

12

Droga wije lekko w prawo lub w lewo , wyciątą półką w zboczu góry . Po jednej stronie urwisko , pod drugiej stronie ściana skał . Takie usytuowanie daje wgląd w głąb doliny , pięknej, głębokiej i długiej po horyzont . Teraz czujemy , że jesteśmy w wielkich górach Atlasu . Gdzie niegdzie połacie ziemi są w kolorze intensywnie bordowym . Widać , że tam gdzie wycięto cedry zaczyna się proces erozji, powodując piękne, głębokie "wżery i osówiska" .

13

Piękne , ale złowieszcze . Niedługo przyjdzie tu okres deszczów , potem zima gdy droga będzie zamknięta dla ruchu . Jednak rozległe i gęste lasy cedrowe sugerują , że zima jest lekka co do temperatur .

14

Dzieci gdy widzą , że jedzie samochód biegną w naszą stronę pokazując czy chcemy zapalić (chodzi o marihuanę, haszysz) i krzyczą :

– stylo , stylo (długopis, długopis)

Gdy pytamy o drogą , odpowiadają , ale:

– gateau (ciastko)

Zero radości ze spotkania z drugim człowiekiem, zainteresowania nim . Tylko własny wąski interes .

15

Dla nas jest to przerażające . To takie obdzieranie drugiego człowieka z ludzkiej godności. Rzucanie mu ochłap jak psu, bo on biedny – a ja bogata . To takie hodowanie kolejnych ofiar , ludzi bezwolnych . Czy ktoś litujący się tutaj nad tymi dziećmi i rozdający im różnego rodzaju dobra, zastanowił się co będzie za kilka lat gdy oni dorosną?

16

Czy nie będą wyciągać do Europy ręki po kolejne dobra.  Powtórzę, oni nie są ciekawi drugiego człowieka, oni chcą go tylko złupić .

18

Tak wielu może litować się , że żyją w trudnych warunkach (bo tak to wygląda i może tak jest) , tylko pomaganie ma sens, gdy ma się pomysł jak dać wędkę, a nie rybę . Czyli nauczyć ludzi i dać im technologię, aby mogli sami w danych warunkach klimatycznych zadbać o siebie . Dawanie ryby ma sens tylko w ekstremalnych warunkach jak kataklizmy – potem już degeneruje . 19

Natomiast opieka tj. wysoki socjal niszczy kreatywność , samodzielność , pomysłowość . Wtedy człowiek staje się bezwolny jak ptak w klatce , zależny w 100% od kogoś kto mu rzuci ziarno i całe życie będzie żył w przeświadczeniu swojego ubóstwa , w rozgoryczeniu , że nie dostaje tyle ile mają inni ogladani przez niego w telewizji. Lecz sam nie podejmie próby zmiany swojego życia.

20

Bo szczerze powiedziawszy – nie wie jak . I błędne koło . Nie będziemy się do niego przykladać .

Żadne z tych dzieci nie podbiegło nawet z kamykiem, bryłką soli (rejon soli) , którą by chcieliby wymienić na stylo (długopis) , a tylko krzyczało – dawaj , dawaj !

21

A jak nie zwracaliśmy uwagi rodziła się złość .

Żaden pasterz nie sprzedawał mleka czy sera , tylko narkotyki .

Widocznie mleko i ser nie ma wzięcia u „białasów” !!!!!

25

Co robimy ….. jako turyści?

Przecież na pewno w tych górach są rzeczy których my nie mamy,  nie znamy i te osoby mogą się nimi z nami podzielić , jednak nie .

TO MY TURYŚCI POKAZALIŚMY IM PROSTSZY, MNIEJ WYMAGAJĄCY SPOSÓB OTRZYMYWANIA DÓBR!

I nie oszukujmy się ,tutejsi ludzie zobaczyli , że turyści dają dzieciom , więc wysyłają je , a dochód na pewno idzie dla rodziny.

26

Pamiętajmy, że ludność tych gór zajmuje się głównie pasterstwem , zatem ich praca polega tylko na pilnowaniu stad zwierząt. Powiedźmy sobie szczerze , że jest to bardzo ekstensywna gospodarka . Aby żyć na poziomie europejczyków , trzeba zająć się pracą , najczęściej wielogodzinną, w systemie przemysłowym – a o tym chyba nie wiedzą.

27

Znane są regiony w Afryce, gdzie w wyniku nieurodzaju było mało żywności , więc zaczęto robić humanitarne zrzuty żywności. Doprowadziło to tylko do sytuacji, że mieszkający tam ludzie porzucili zupełnie samodzielną uprawę roślin i czekają na kolejny zrzut .

Czy za wiele lat chcecie pracować nie tylko na emerytów, ale i na połowę „biedniejszego „ i mniej zaradnego od nas świata ????

28

Jechaliśmy, oglądaliśmy góry, podziwialiśmy majestatyczne cedry , zastanawialiśmy się jak działać, jak zachować swoje zasady w tym trudnym kraju. Zbliżał się wieczór, a my nie mieliśmy ochoty zostać w tych miejscach na noc .

W miejscach przez które dotychczas przejeżdżaliśmy – doliny były trudne energetycznie  – a góry łatwe . W tym kraju jest odwrotnie .

Zjeżdżaliśmy w dół , tereny górskie zaczęły przechodzić w rolnicze i leśne. Nagle zobaczyliśmy przepiękną polankę obrośniętą wiekowymi cedrami.

Tak, tutaj pod tym najbardziej majestatycznym, chcemy spędzić noc .

22

Zapaliliśmy ognisko z cedrowego drzewa (tutaj jest tylko takie ), okadziwszy się nim. W oddali pohukiwała sowa , dając nam mądrość działania . Taka magia wieczoru . Po tych skokach energetycznych jak na kolejce górskiej .

I zasnęliśmy , budząc się rano wśród wspaniałego towarzystwa drzew .

Zapytałam tego najbardziej majestatycznego cedra , dlaczego ludzie tutaj się tak zachowują ….???

– Od wieków nie znają innej metody dobrego zarobku, jak złupić bogatszego od siebie  -odpowiedział.

44

Zwykła praca nie dawała takich dochodów jak łupienie innych , ci co łupili byli nie tylko bogatsi, ale i mieli ciekawsze rzeczy , bardziej interesujące dobra .

– A gdzie magia …??? gdzie pogubiły się leśne stwory , duchy….??? – zapytałam?

I nagle na starym chyba z 500 letnim cedrze zobaczyłam chyba z 10 leśnych duszków .

Zrobiłam dziwną minę i zapytałam

– Więc jesteście, dlaczego Was wcześniej nie widziałam ???

– Bo my pojawiamy się na specjalne zaproszenie , gdyż tutaj nas nikt nie zna i nie potrzebuje . Dlatego nie wchodzimy specjalnie w kontakt z człowiekiem .

– Nas musisz bardzo konkretnie zaprosić , to wtedy się pojawimy – powiedziały

Dziękując za wskazówki dalszego funkcjonowania tutaj kończę pisać te słowa , siedząc pod wspaniałym cedrem.

Dziękujemy miejscu za wspaniale towarzystwo i odpoczynek po ciężkim dniu .

A sama droga ponad 100 km przez góry pokazuje różne odsłony Maroka , po wysokie prawie niedostępne góry, zielone pastwiska , tereny uprawne i prawie kamienistą pustynię. Rzeki gdzie można łowić ryby , jeziorka . Warto tą drogą przejechać , aby zobaczyć tyle cudów natury i różnych odsłon ludzkich.

23

Świat zachodu – oczami ……

Świat zachodu . 28 września 2013

1

Jechaliśmy na zachód w czasie kumulacji zachodniej energii , energii przesilenia jesiennego, równonocy . Ostatnio stwierdziłam , że zachodniej energii mam w sobie najmniej i najmniej ją rozumiem. Nie przepadam za wyjazdami na zachód, wolę wschód .

Energia zachodu to energia materializacji naszych marzeń , zbierania ich plonów , to taka energia żniw w przyrodzie . Takie zbieranie owoców naszych działań .

Bo przecież poznać , to nie znaczy od razu  przyjąć w 100% . Poznać i wybrać co chcemy z tego świata wziąć .

Tydzień spędzony w bardzo luksusowym apartamencie otworzył wiele przestrzeni funkcjonowania świata zachodu .

Tutaj wszystko przejawia się przez materię i im bardziej ciężka i „luksusowa” na dany moment – tym lepiej .

Wybrzeże tutejsze zabudowane jest apartamentami dla turystów , stanowią one ponad 90 % normalnej zabudowy , teraz po sezonie ok 70% stoi pustych . Każdy bardziej ma niż z tego korzysta. Zbiera plony w postaci zarobków , a potem przeznacza je na rzeczy , które stanowią swego rodzaju inwestycję , rzeczy z których często nie korzysta .

Ileż razy idziecie na zakupy nie po to aby coś kupić, ale dla samych zakupów . A potem wiele rzeczy leży z metkami, jest nigdy nie używane ……

Tak samo tutaj z inwestycjami w apartamenty , tylko niewielka część z nich żyje , reszta to pustostany.

Powiecie , ale co to komu przeszkadza ….???

No właśnie co????

Te „puste"  inwestycje powodują , że całość terenu jest zabudowana , bardzo niewiele jest wspólnej przestrzeni . Jeden przed drugim próbuje „zaznaczyć” swój teren – kupnem kolejnych inwestycji .

3

Tylko czy na pewno te inwestycje dają radość i szczęście ….???

I potem zamiast żyć i cieszyć się życiem ,chroni się swoje inwestycje , za każdą cenę .

Gdy przechodziliśmy przez basen u nas w apartamencie , wiele osób patrzyło się na nas , uśmiechaliśmy się od nich , jednak na uśmiech odpowiedziała 1 -2 osoby . Nasza koleżanka , która na basenie spędzała masę czasu stwierdziła , że Ci ludzie są nadęci …

Czy z tym się musi kojarzyć bogactwo ….???

13

Tutaj na plaży jest wielu masażystów , są specjalne boksy gdzie masażyści masują , poza nimi jest grupa chińczyków która chodzi po plaży i masuje połowę taniej . Po plaży porozwieszane są kartki , że przyjmowanie masażu od chińczyków zgodnie z tutejszym prawem jest zagrożone karą 180 euro .

Może chińczycy działają w jakiś sposób nielegalnie , więc co za problem dla policji ich wyłapać i dać wysokie kary ….??? Ale próbuje się z drugiej strony , zastraszyć potencjalnych nabywców usług wysokimi karami . A kto maczał w tym palce …. zapewne „legalnie” działająca konkurencja , mająca grupy nacisku . Zobaczcie ile razy zastrasza się Was , żebyście nie skorzystali z czegoś co robi „mniej przebojowa” grupa.

Ostatnio spędziłam 2 tygodnie nad Bajkałem , spotykani ludzie uśmiechali się do siebie (80%) tutaj może 5% ludzi odpowie na uśmiech drugiego . Nie myslac już o przypadkowej rozmowie .

Każdy zamknięty w swoim świecie i broniący swojej prywatności . Często nie zastawiając się nad tym, że te narzucone przez schemat zasady dają mu samotność .

Świat zachodu jest na pewno bardziej skomplikowany niż świat wschodu . Więcej w nim tajemnic , ukrytych metod działania . Pozorne otwarcie , a przy tym zamknięcie i samotność . Samotność w potężnym tłumie ludzi . Zatracenie siebie i swojej indywidualności do ogółu , zasad , prawa , zgodnie z którym należy żyć .

Mówi się , że jesteśmy wolni ….. a iloma rzeczami ograniczeni .

Powiecie , ale była komuna i nie było wolności. Ale czy ktoś Wam wtedy wmawiał , ta wolność jest ….????

Taka jest różnica , dla mnie .

Manipulacji , matactwa , działania za wszelką cenę , nadęcia , zamknięcia na pewno nie będę uczyła się od tutejszego świata. Przejawiania bez kompleksów, sięgania po owoce owoce swojego działania , swoich marzeń , na pewno .

7

Los Monteros Playa – luksus na wybrzeżu Hiszpanii

Monteros de playa – Marbella 20-27 września 2013

7

I dojechaliśmy do apartamentu . Gdy jedzie się autostradą i ma świadomość , że apartament jest kilkaset metrów od niej , rodzi  się przerażenie , jak będzie . Czy mocno będzie słychać drogę, przecież na autostradzie jest straszny ruch . Jednak  okazało się , że miejsce jest bardzo spokojne , a jedno co słychać to fale morza.

29

30

31

34

1

W apartamencie powitała nas nasza koleżanka .

I jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się , że apartament ma prawie 400 metrów powierzchni .

2

3 sypialnie z łazienkami i wannami z hydromasażem , potężny salon z jadalnią, kuchnia, przeszklona jadalnia . I największa dla nas atrakcja ok. 70 metrowy taras wtopiony wśród przyrody z widokiem na morze. Taka oaza spokoju , przestrzeni , luksusu. .

Więcej o apartamencie na ich stronie : www.losmonterosplaya.com

3

14

Wszechświat dał nam możliwość pomieszkać w miejscu , gdzie niedawno mieszkał David Beckham (były angielski piłkarz) i sprzedał go za około 10 000 000 mln złotych , firmie w której pracuje nasza koleżanka .

44

8

37

38

41

Domy zanurzone w zieleni, na terenie trawka – jak angielska , kaskady z wodą , maleńkie fontanny i małe baseny . Plaża już poza terenem .

Wszystko pachnie jaśminowcem. Zresztą jego zapach pojawił się zaraz po przekroczeniu granicy francusko-hiszpańskiej . Zauważyliśmy , że Hiszpanie sadzą je szczególnie na wybrzeżu i obok miejsc gdzie są ludzie . Autostrady , restauracje , hotele .

9

Tutaj też gdy siedzimy na tarasie – jaśminowiec rozpieszcza nas swoim zapachem .

Od naszego apartamentu do morza jest około 100 metrów.

Mieszkamy więc w trójkę na potężnej przestrzeni .

10

I znowu naszym ulubionym miejscem jest taras. Śmiejemy się , że robimy kilometry z kuchni na taras (ok 20 metrów) . Bo tutaj jadalnie usytuowane są koło kuchni .

Śmiejemy się, ale tak zrobimy że jak będziemy budować nastepny dom , to zaczniemy budowę od tarasu , do którego dobudujemy oranżerię, a resztę …….. jak będzie potrzebne….

 

Plaża przepiękna – można kilometrami chodzić po piaszczystej plaży (na szczęście hotele nie mają swoich plaż, nie są pogrodzone) , jest wiele małych parkingów bezpłatnych , czasami są skwerki wręcz parki koło plaży i masę knajpek . Przypomina to polskie morze z pięknymi długimi piaszczystymi plażami i wiatrem tylko, że ciepłym

12

Woda ciepława ok 22 stopnie .Na poczatku miałam jakiś opór wejść , bo wydawała mi się zimna , jednak teraz gdy się z nią zaprzyjaźniłam wydaje mi się ciepła i bardzo przyjazna .

Dno jest praktycznie we większości piaszczyste i bardzo daleko jest płytko.

13

Obok wyjścia z naszego apartamentu na plażę , jest miejsce do pływania na kite . W weekend i przy całkiem dobrym wietrze było masę fanów tego pięknego sportu .

Miejsce to nazywa się Monteros na :

http://www.windguru.cz/pl/index.php?sc=48789

17

15

16

Daleko temu miejscu do dzikiej przyrody , jednak przy tym całym zabudowaniu wybrzeża , jest to istna oaza spokoju – na pewno teraz po sezonie – przy pełnym obłożeniu nie byłoby tak pięknie.

18

I wiadome mieszkamy w dużym apartamencie , na dużym terenie . Gdzie poszczególne budynki oddalone są od siebie . Już wiele razy zauważyłam , że na przyrodzie wystarcza mi – aby się dobrze czuć – karimata, spiwór. Tam czuję się dzieckiem wszechświata zaopiekowanym przez moich rodziców .

19

Wśród gęstej zabudowy dobrze czuję się tylko w dużych wnętrzach, w dużych przestrzeniach, ale już oznaczonych jako “moje” . Inaczej mówiąc tak czy siak lubimy duże przestrzenie oczywiście najbardziej te dzikie . Jednak w miejscach gdzie każdy “znaczy” swój teren tam potrzebujemy bardzo dużych przestrzeni . Przestrzeń to nasz żywioł .

20

Najbardziej cieszę się piaskiem, wodą , szczególnie gdy rano nie ma ludzi . Morze i piasek po nocy są bardzo stęsknione rozmowy z człowiekiem . A Afryka za morzem pokazuje się skromnie .

21

Kolejny raz przekonywujemy się o hojności wszechświata , który daje możliwość doświadczania luksusu bez względu na stopień zamożności . Pytanie tylko czy jesteśmy w stanie pozwolić sobie na przyjęcie tego daru. Asia bowiem wspaniałomyślnie zaproponowała pobyt w apartamencie prawie wszystkim swoim znajomym .

22

Ilu z jej znajomych marzy o pobycie w takim apartamencie i co ….. zapewne były ważniejsze sprawy , brak pieniędzy , obowiązki … itp. Jak w życiu , marzymy, marzymy , a gdy wszechświat daje – stwierdzamy – to nie ten moment! . Gdyby dał w innym czasie, to …… ale czy na pewno ….???

26

Tylko my przyjęliśmy ten piękny prezent, nawet nie zdając sobie sprawy z atrakcyjności zaproszenia, bo prawdę powiedziawszy pojechaliśmy spotkać sie z Asią i spędzić z nią czas.

27

Bardzo dziekujemy Asi, że nas zaprosiła i miejscu, że nas tak niesamowicie ugościło .

2842

36

 

Warsztat na Olchonie

Warsztat 28 lipca – 8 sierpnia 2013

20

Jednym z celów przyjazdu nad Bajkał był warsztat Ajny – "o rodzie" . Warunki opisałam w poście baza , a sam warsztat …..

Gdy pracujemy z rodem to pracujemy ze sobą , gdy pracujemy z sobą pracujemy z rodem. Według wszystkich znanych mi systemów, jesteśmy powiązani z przodkami co najmniej do 7 pokolenia . Czyli inaczej mówiąc nasi przodkowie mają wpływ na nasze życie .

21

Mało kto zna swoich przodków dalej niż do 3-go pokolenia , nie mówiąc już o siedmiu . Tajemnice które skrywają rodziny, emocje , choroby , sposoby zakończenia życia to wszystko ma wpływ na nasze życie . Tak jak ogrodnik gdy pragnie wyhodować nową odmianę roślin obserwuje ją przez pokolenia , gdyż nie jest możliwe aby nagle powstała roślina o cechach całkowicie innych od poprzednich . Tak samo my , poza tym, że przyszliśmy na ziemię z własnym celem, mamy również cel rodowy.

19

Bardzo często zaszłości rodowe nie pozwalają mam iść swoją drogą , powodują genetyczne choroby itp.

Praca z rodem powinna być przedmiotem w szkole , a na pewno wtedy świat byłby szczęśliwszy .

Zresztą samo poznanie rodu i jego tajemnic , może uzdrowić wiele sytuacji

18

Powiem szczerze , ja na warsztat przyjechałam nieprzygotowana . Moja znajomość przodków zaciera się na trzecim pokoleniu , a dalej ….. zero wiadomości . Zastawiam się dlaczego…? Może kwestia wojen , może skrywanych tajemnic .

Warsztat odkrywa przede mną wiele drzwi , pokazuje wiele mechanizmów , sekretów , uwalnia od czegoś co przynieśli nasi przodkowie .

Bo to jest tak, że jak oni już coś przeżyli, to my już nie musimy tego doświadczać .

17

Samo uwidzenie pewnych mechanizmów , powoduje ich uwolnienie . Zapewne każdy z nas zna sytuację , gdy boi , wstydzi się komuś coś powiedzieć , robi wszystko aby prawda się nie wydała . Ile wkłada w to energii, sił, ile zajmuje mu to czasu …..??? Chyba nie muszę wam mówić

16

I nagle ktoś ujawnia naszą tajemnicę , nasz skrywany dobrze sekret , na początku jest nam ciężko , nawet czasem bardzo ciężko, ale z czasem sytuacja ma szansę się wyjaśnić . Czasem jest tak , że prawda się ujawnia i okazuje się , że tylko my myśleliśmy, że jest coś nie tak . Bo gdy bez emocji przyjrzymy się sytuacji problem znika .

15

Tak samo jest z rodem , stanowimy z nim jeden organizm i wszystkie jego tajemnice , emocje mają wpływ na nas . Dlatego warto przyjrzeć się temu co było , ZOBACZYĆ TO .

A jak już zobaczymy , to przecież na pewno odpuścimy, bo to nie nasze tylko kogoś z naszych przodków i należy do jego życia , a nie naszego .

14

A jak możemy zobaczyć to co było , jak porozmawiać z przodkami , jak im wybaczyć gdy już ich nie ma?

Dla wielu zadanie może wydać się troszkę abstrakcyjnym .

Tutaj poza technikami psychologiczno – szamańskimi wspiera nas energia miejsca , gdyż mieszkamy nie tylko koło Bajkału , jeziora jak najbardziej naj – tzn najstarszego, najgłębszego jak i koło Szamanki . Świętej skały szamanów . Jednego z 7 najbardziej świętych miejsc Azji .

13

Gdy znajdujemy się takich miejscach łatwiej nam zobaczyć sprawy głębiej , poddać się procesowi i mu zaufać .

Układam więc swój ród z kamieni na bajkalskiej plaży do siódmego pokolenia , na szczęście tylko w linii prostej . 254 przodków. Praktycznie nawet nie mamy ich świadomości .

Polecam rozrysowanie tego na kartce , zobaczenie tego

12

Do lepszego poznania siebie i kontaktu z duchami swoich przodków zostajemy zakopani w piasku , z workiem foliowym na głowie i i rurką do oddychania w ustach. Najpierw rodzi się panika . W sumie nie wiadomo z czego wynika , gdyż ćwiczenie robimy w parach i druga osoba – anioł czuwa nam nami , i zawsze , na każde nasze mru, mru może nas odkopać . Ostatnio mówiłam, że chętnie popracowałabym z lękami . Mówisz i masz. Jednak gdy mija moment paniki, wchodzę w inne stany świadomości i nie tylko nawiązuję kontakt z przodkami, ale również jestem wręcz zaskoczona, że czas tak szybko minął gdy mój anioł mnie odkopuje .

10

Taka lekcja, że gdy odpuszczamy panikę, lęki, świat jest piękniejszy .

9

Dla mnie to ćwiczenie było na początku bardzo stresujące , oddychać ustami przez rurkę zawsze było moim problemem ,szczególnie było to widoczne przy snorkowaniu , a tutaj dałam radę , Super.

8

Kolejnym ciekawym doświadczeniem było tworzenie maski z gipsu . Znów worek na głowę , rurka w usta i anioł tworzy nasz odlew . Teraz oddychanie idzie już mi wprawnie . Czuję się pewnie i bezpiecznie . Mam wrażenie , że anioł jest, ale mnie praktycznie nie dotyka . Oddycha mi się tak, lekko, że aż jestem zła , że już koniec.

7

Teraz maskę trzeba pokolorować , a potem patrzeć na nią i z nią rozmawiać . Rozmawiać jak z przodkami .

6

Z dnia na dzień odpuszczają kolejne bloki narzucone przez system .

Kolejnym bardzo silnym doświadczeniem dla mnie jest ustawienie moich przodków w linii głównej do 3 pokolenia z uczestników seminarium , mogę powiedzieć im wszystkim , że ich widzę , podziękować za to, że mogę podróżować przez życie na ziemi , a oni dają mi wsparcie . To ustawienie bardzo uporządkowało mój system i pokazało , że mogę czerpać siłę ze swoich przodków.

5

Dało mi to dużo siły.

Praca z maską , wycieczki , poszukiwanie wizji (opisane oddzielnie) to wszystko daje odpowiedzi na masę pytań , pytań które są wewnątrz nas lub odpowiedzi na pytania które nie zostały jeszcze postawione.

4

Na początku warsztatów każdy chętny mógł zmienić swoje imię , na energię którą chce przyciągnąć do swojego życia. Może to być zwierze lub inne imię . W związku z tym , że w życiu często jestem za poważna i ciężka , zmieniam swoje imię na Kalibri (koliber) a potem , żeby było jeszcze miękcej na Kalibruszkę czyli koliberka . Wśród nas pojawiła się Słoneczka Czajka (mewa) , Liana, Oriła (orlica) Gaja , Dajkini, Honga , Biały Orieł (biały orzeł ), Dzika Koszka (dziki kot) każdy czerpie z nowego imienia te siły , których normalnie mu brakuje . I pod koniec warsztatu okazuje się się , że każdy przysposobił sobie w jakieś części energie, które chciał .

3

Ciekawa historia miała miejsce w ćwiczeniu w poszukiwanie wizji gdy Koszka (kot ) upolowała ptaka . Tzn przyniosła do obozu ptaka , który był ranny (potem , gdy doszedł do siebie odniosła).

Bycie w grupie , a jednocześnie gdzieś wewnątrz siebie , w sferze prawdy , prawdy o sobie a przy okazji o swoim rodzie.

To warsztat tego aby stać się zgodnym samym z sobą, iść po swojej drodze , na której ma się wsparcie swoich przodków i nie bierze na siebie ich problemów .

Wiadomo problemy często ujawniają się  dopiero wtedy , gdy dotykamy pewnych sytuacji, jednak wtedy warto być świadomym i powiedzieć sobie , Tak ja Was widzę, szanuję , wiem, że nie mogliście postąpić inaczej , jednak to było Wasze życie , ja nie biorę tego na siebie i pozwólcie , że pójdę swoją drogą .

2

Ostatnie ćwiczenia i ostatnie ognisko , chyba nie ma osoby który by nie odjeżdżała stąd z łezką w oku, wszyscy zmieniliśmy się, pojaśnieliśmy . Staliśmy się innymi bardziej świadomymi siebie ludźmi .

Powiem szczerze , że przyjechalam na ten warsztat idąc całkowicie za energią, bo idąc za głową na pewno bym nie przyjechała. Warsztat na Kaukazie na którym byliśmy rok temu , nie specjalnie nam się spodobał , fatalna organizacja, wszystko rozjechane łącznie z prowadzącą . Ognisko na betonie przy dzwięku generatora , Parktycznie takie wczasy, takie świadome wczasy , jakie sobie zazwyczaj sami fundujemy . Dla nas wtedy to było zaproszenie od Kaukazu , bo inaczej na pewno w te góry nie przyjechalibyśmy , a zakochaliśmy się w nich myślę, że ze wzajemnością : www.opodrozynakaukaz.blogspot.com

1

Po tym warsztatcie na pewno nie braliśmy świadomie pod uwagę warsztatu u Ajny . Aż przyszedł impuls i ………. pojechałam

Warsztat świetnie zoorganizowany, praktyka goniła praktykę, wszystko wnosiło wiele w moje życie . Grupa cudowna , wspierająca i ucząca .

Przy ostatnim ognisku Ajna przeczytała przesłanie mojego ojca , a mój ojciec ze zdjęcia patrzył na wszystko. Dziękuję .

Z minusów może to , że Ajna zazwyczaj sama uczestniczyła w procesie , więc nie czuło się , że ktoś prowadzi praktykę i powiem szczerze w momentach , gdy wychodziły trudne emocje , wolałabym aby prowadzący był. To taki drobiazg, nie drobiazg .

Czy go polecam???

Do mojego życia wniósł bardzo wiele , jednak nie musi tak być z każdym. Dlatego uważam, że należy słuchać swojego wewnętrznego głosu i iść za tym co się czuje . Odrzucając porady dobre i złe, doświadczenia, dobre i złe autorytety (osoby z pierwszych stron gazet). Iść za głosem swojego serca i obserwować po co wszechświat nas tam posłał . Wtedy najwięcej można skorzystać .

Ja osobiście dziękuję wszechświatowi , że posłał mnie na ten warsztat , a sobie, że zaufałam jego głosowi .

Może napiszę i więcej o warsztatach, bo to maleńka zajawka . Któż to wie …….