praca z przodkami
now browsing by category
Plażowanie w Swjetłogorsku
Plażowanie w Swjetłogorsku 3 -8 czerwca 2016
Rosja powitała nas żyjącym o pierwszej w nocy Kaliningradem, gdzie poszliśmy do naszej „ulubionej” knajpki www.tabasco.ru na shejka z mango, patrząc przez okno na główny plac i toczące się na nim życie. Przypominało mi to Moskwę, która całą noc żyje. Kaliningrad to troszkę taka miniaturka, ale równie sympatyczna.
Z Kaliningradu ruszyliśmy tym razem już na znane nam, oswojone w styczniu miejsce nad samym morzem w Swjetłogorsku http://brygidaibartek.pl/swjetlogorsk-i-znow-boze-narodzenie-tym-razem-nad-baltykiem/
Tym razem powitało nas brzaskiem poranka (przed trzecią rano), tłumem imprezowiczów i niesamowitym widokiem na morze. Takie piękne przywitanie z Bałtykiem, za którym tęskniliśmy od paru dni.
Te następne również były magiczne, codziennie mówiliśmy że jedziemy dopiero jutro.
Słoneczna pogoda, wiatr o rożnym natężeniu, zazwyczaj zafalowane morze, ciepły piasek i sympatyczny malutki kurorcik z darmowym WI-FI na promenadzie w najbliższym sąsiedztwie ( około jednego kilometra plażą).
Taka sielanka odpoczynku na Bałtykiem dającym świeżość.
Właśnie Bałtyk kojarzy nam się, ze świeżością, ma w sobie tę bryzę – takiego odpoczynku ciała i ducha. Dodaje siły i energii do działania.
Ciepłe morza zwłaszcza tropikalne ze względu na upał połączony często z wysoką wilgotnością nie dają nam odpoczynku ciała (odpoczywa tylko umysł), a energii do działania brak.
Pozwalam sobie na świeżość i energię działania w moim życiu.
Tak, tak oboje od dziecka byliśmy bardzo aktywni – biegający, niestety takie dzieci to zmory dla rodziców. Bartek wtedy wyhamował, a ja średnio, jednak jakieś poczucie winy za świeżość działania, aktywność została, uwalnialiśmy to wszystko.
Cieszyliśmy się kurorcikiem takim jednym z naszych ulubionych. Malutkim położonym w lesie z knajpeczkami o różnym standardzie, kioskami z pamiątkami, a przede wszystkim bursztynami w każdej możliwej postaci. Od tych najbardziej prostych do super wyszukanych i drogich.
Morze zmieniało swoje oblicza, gdy pojawiła się duża fala pojawili się również wyławiacze bursztynów. Jakże kiedyś byłam naiwna myśląc, że tylko w ten sposób pozyskuje się bursztyn.
O kopalni bursztynu http://brygidaibartek.pl/w-bursztynowej-piramidzie/
Uwalniam się od naiwności
Widzę prawdę o sobie i świecie
Wygrzewaliśmy się na piasku, obserwując morze i ludzi.
Jednego dnia pojawiła się dziewczynka z radością robiąca setki gwiazd, biegająca z prostą radością do wody, bawiąca się z nią. Takie zajęte sobą dziecko, gdy mu się nie przeszkadza.
– Popatrz jaka ona chuda – powiedział Bartek.
– A widziałeś kiedyś grube baletnice, czy gimnastyczki artystyczne – odpowiedziałam patrząc na małą piękność.
– I maratończyków, joginów – dodał Bartek .
– Masa ciała przeszkadza w sprawności .
Ustawiliśmy to zaraz, szczególnie z uwagi na fakt, że Bartek ma kompleks swojej chudości, mocno eskalowany przez matkę.
Okazało się, że w jego podświadomości, zresztą w mojej też :
osoba gruba to osoba mało aktywna, słaba, chora
osoba chuda to zdrowa, gibka, radosna
Uwalniam się od przymusu bycia otyłym aby zadowolić moją matkę
Pozwalam sobie być szczupłym i cieszyć swoją radością, zdrowiem, dużą ilością energii i szczęściem.
Trudno było rozstawać nam się z naszym miejscem, może nie idealnym na lądzie (w jarze, obok fortu, przerobionego teraz na kawiarnię , energia dziwna ) jednak z niesamowitym wglądem na morze. Każda kawa, każde spojrzenie wprost to spojrzenie na piękne kochane morze.
Taki luksusu naszego podróżowania landrynką, najbardziej widokową restauracją i hotelem, który dociera w miejsca gdzie jeszcze nie wpadli aby budować luksusowe hotele.
Aż wreszcie rozstania nadszedł czas, jak zwykle wszechświat napisał go sam. Zrobiło się pochmurnie, cieplej, bezwietrznie, zaczęło nawet popadywać, potem na plaży zaczął gęstnieć tłum …….
Podziękowaliśmy miejscu za ten piękny czas za ten całodobowy kontakt z Bałtykiem, za nasycenie się energia morza, zgarnęliśmy z wody podróżującego z nami elfa Giro i pojechaliśmy dalej.
A tutaj filmik o Swjetłogorsku lesistym kurorciku, pierwszy filmik Bartka składany z ujęć, a może nasz, dlatego jednych rzeczy brakuje innych za dużo, jednak mam nadzieję pokazuje klimat naszego ulubionego kurortu bałtyckiego.
Powrót do domu. Pozwalamy sobie na emocje – na bycie sobą
Powrót do domu. Pozwalamy sobie na emocje – na bycie sobą – 25 stycznia – 16 kwietnia 2016
Napisanie ostatniego odcinka niedawno zakończonej podróży zajęło wiele….wiele czasu.
Dlaczego ???
Gdyż pisanie po powrocie do Bielska było bardzo trudne, wiele razy zastanawiałam się pisać o tym co zastaliśmy w domu – czy nie? Pisać o ludziach z lekka nieodpowiedzialnych, pisać o swoich lekcjach, emocjach.
Patrzyłam w internet, w lekkich kompleksach, gdzie wielu mówi tylko o miłości – a to co nią nie jest – „przeminie i olej to”. A mnie szły emocje złości, bezsilności, przytłoczenia.
Obniżona energia to jak sama nazwa wskazuje to obniżony potencjał do działania, do tego przyplątały się oczyszczenia, które zwaliły nas z nóg.
A jak było……
Po wyjechaniu z Mierzei Kurońskiej, gdzie niesamowitym tortem świętowaliśmy 200 000 km z Landrynką,
pojechaliśmy do naszej ulubionej Veni na warsztat praniczny www.veni-loveandlight.com
a potem do Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie zatrzymaliśmy się w domu pielgrzyma na kilka dni by ustabilizować energię.
Do Bielska, domu kompletnie nam się nie spieszyło…….
Dlaczego???? – zadawaliśmy sobie pytania .
Może daliśmy intencję aby sprzedać dom, uporządkować relacje tak aby nie było już w Bielsku żadnych kotwic?
Może nie spieszyło nam się do tego….?
Jedną z odpowiedzi był dom zagracony przez naszych lokatorów. Tak bardzo, że jak byliśmy rok temu to nie za bardzo mieliśmy się gdzie podziać.
Napisaliśmy list aby odgruzowali dom i posprzątali (to również nie była ich mocna strona) i odczekaliśmy jakiś czas.
Właśnie ostatnim razem jak byliśmy w Bielsku to trochę za bardzo spieszyło nam się do kolejnego wyjazdu aby pożegnać się z naszymi lokatorami i szukać następnych. Gdyż wtedy praktycznie wróciliśmy by „wyserwisować im dom”, aby mogli dalej za darmo tam mieszkać. Kompletnie nie wywiązali się z obowiązków.
Bartek jak to Bartek jeszcze wtedy zamiast mi to powiedzieć – wolał sam zrobić – niż porozmawiać z nimi. A oni nie mieli nawet ochoty popatrzyć na to – co się jak robi. I mimo że pokazywaliśmy jak myć WC octem aby nie było czarne, czy informowaliśmy jak płukać kamyczki rozsączu biologicznej oczyszczalni, czy jak czyścić komin – i tym razem ustalone obowiązki nie były dopełnione.
Jedno co – opiekowali się świetnie kotem, więc rok temu stwierdziliśmy, że połowę obowiązków robią super więc resztę ….. no dobra.
Trafiliśmy na ludzi, którzy robią coś tylko wtedy jak mają nad sobą bata.
Więc jak tym razem wróciliśmy do domu i okazało się, że obowiązki wynikające z naszej umowy ponownie nie były wykonane, dom zaniedbany, zagracony, brudny z kałużą wody pod WC, trawą wykłoszoną, zasuszoną, stercząca po kolana, kominem nie wyczyszczonym (co się przełożyło na czarny sufit od dymu), niepłukanymi kamykami w oczyszczalni, no i z czarnym, śmierdzącym WC . I choć oni twierdzili, że dom czyściutki, pomimo że każdy ma swój poziom czystości, nam taki nie odpowiadał.
Hitem było stwierdzenie, że musieli przepchać zlew w kuchni – ciekawe kto tam mył garnki? My?
Nie wspomnę już o energii miejsca…..
Tak więc przy jakieś tam ostrzejszej wymianie zdań wyrzuciłam ich z domu i powiem – ulżyło mi.
W tydzień wyprowadzili się ze swoimi rzeczami – ojjj…… jaka ulga.
Zabraliśmy się za porządkowanie przestrzeni fizycznej i energetycznej. Mycie WC zajęło nam około miesiąca, ale udało się – jest białe, czułam się tak jakbym odzyskiwała ten dom powoli, adekwatnie do stawania się czystszego WC, wraz ze schodzeniem kolejnych brązowych warstw .
Gdy postanowiliśmy dać komuś za darmo możliwość zamieszkania u nas przez dwa lata, a może i dłużej…..zależało nam głównie na opiece na kotem i faktycznie nianki to były super. Zapomnieliśmy tylko puścić intencję, aby te osoby również dbały o dom. Może sami do końca o niego nie dbaliśmy (tylko zgodnie z jakimiś normami utrzymywaliśmy go w miarę w czystości), ale nie było serca i wdzięczności o to, że jest. Zresztą pięknie pokazywała to nasza lokatorka, która narzekała na mankamenty domu, nie mówiąc o nim ani jednego dobrego słowa…..
Pojawiały się też inne programy, m.in. o dawaniu – że jak ktoś coś dostaje za darmo to nie szanuje, Ci co nie uznają dawania powiedzą – to hodowanie pasożytów.
Na szczęście tak wiele wsparcia i różnej pomocy otrzymujemy od innych. Nie czujemy się pasożytami – wiem, że są cudowni ludzie, którzy są w stanie być wdzięczni za to co otrzymują.
Uwalniam się od przekonania, że za darmo nic się nie dostaje, że jak coś otrzymuje za darmo to tego nie szanuję…..
Jestem wdzięczna za ten dom, za to, że mogę w nim mieszkać
Największą wartość dla mnie ma to – co otrzymuję bez wymiany z darczyńcą. Tak po prostu – jak od Boga, Opatrzności – cieszę się wtedy hojnością Wszechświata i dzielę z innymi tą radością, miłością, wdzięcznością i obfitością.
Uwalniam się od przekonania, że na wszystko trzeba ciężko zapracować
Pozwalam sobie brać dary Wszechświata z lekkością, wdzięcznością, miłością
Wiem, że Wszechświat jest bardzo hojny.
A wracając do domu – teraz na pewno wynajmując go ponownie czy szukając opiekuna-gospodarza, będziemy wiedzieli co jest dla nas ważne i jak ustawić intencje by odnaleźć odpowiednie osoby.
Nie dziwcie się, że ludzie nie chcą się dzielić, wolą zostawić puste domy niż je komuś z serca udostępnić. Takie danie jak w naszym przykładzie może skończyć się dodatkowym nakładem pracy i kosztów.
A przecież co by nie mówić o naszych lokatorach – oni tylko nie dbali, poza tym są to uczciwi, mili, spokojni ludzie, którzy TYLKO nie umieli zadbać o dom.
Zastane na miejscu energie depresji, beznadziei, braku energii i wiele innych – zazwyczaj w jakieś części kompatybilne z nami, spowodowały, że jak to krótko powiem – mieliśmy twarde lądowanie.
Lądowanie, które pokazało, że jeszcze mamy troszkę do zrobienia tutaj we własnej przestrzeni fizycznej (materialnej), i że nie można zostawić jej zaniedbanej i wyjechać. Ta przestrzeń będzie oddziaływała na nas, nawet gdy będziemy daleko…., podobnie jak zaniedbane relacje rodzinne, sprawy pokoleniowe , karmiczne to wszystko kotwice przy podnoszeniu swojej wibracji.
Takie sytuacje odsłaniają kolejne warstwy nas samych pokazując nas takich jacy jesteśmy, pokazują nasze emocje, słabości. Pokazują tu i teraz.
I właśnie tak jak pisałam wcześniej – patrzyłam w internet, gdzie wielu pisało o swoich wizjach jako rzeczywistości i zastanawiałam się czy na pewno ze mną wszystko ok – bo oni są już oświeceni – a mi daleko do tego.
Patrzyłam na niektórych znajomych, którzy bojąc się, że będą musieli obrać jakąś stronę – woleli z nami się nie kontaktować.
Patrzyłam coraz szerszym spojrzeniem na to wszystko i zastanawiałam się co ja tu robię?
Tak, to ważny czas i miejsce……
Obserwowałam bowiem kolejne wychodzące programy, pracowałam nad ich rozpuszczeniem i czułam się coraz lżejsza i weselsza.
Podczas pobytu w Bielsku były i cudowne chwile, gdy do cafe Grawitacji na nasze opowieści z Mongolii i slajdy przyszło ponad 120 osób, a po spotkaniu otrzymaliśmy wiele przemiłych maili.
Po prawie miesiącu pozbieraliśmy się i zaczęliśmy sprzątać przestrzeń posesji na każdym poziomie, malować ściany i sufity (zadymione nieumiejętnym paleniem w kominku lub brudnym kominem) i tak w ogóle ogarniać posesję fizycznie i energetycznie, odcinając wszelkie ingerencje w naszą przestrzeń innych energii i bytów.
Aby uwolnić się o jakiś przestrzeni trzeba załatwić wszystkie zaistniałe tam lekcje.
Może głupio mi pisać przyznając się do emocji, których gdzieś słuchając niektórych nauczycieli – nie powinnam mieć.
Pozwalam sobie na emocje i zobaczenie siebie taką jaka jestem
Bez prawdy o sobie, zobaczenia swoich demonów – trudno iść dalej, ponoć niektórym się to udaje – w każdym razie w internecie – osobiście jeszcze „nie dorosłam” aby kogoś takiego poznać osobiście.
Właśnie taki był kolejny program – dziewczyna która u nas mieszkała dużo mówiła o tym co zrobi, jak będzie…. natomiast nie robiła kompletnie NIC.
Słowa, słowa, słowa ….. słowa bez żadnego pokrycia.
Zresztą to również był program tej przestrzeni, może nie w tak ostrej formie jak pokazał nam Wszechświat teraz, ale….
Bartek bowiem o wyprowadzce stąd mówił jedno umysłem, a robił co innego w pewnych momentach, czasami rozwijając nawet z powrotem szkółkę.
Sam mówił, nie był gotowy, ale chciał, bardzo chciał ……. umysłem.
Umysł chciał co innego a ciało i podświadomość robiła co innego, kompletny brak spójności. Nie mówiąc o boskim prowadzeniu. Do takiego układu ono nie ma kompletnie dostępu. Osoba która wszystko tylko lansuje umysłem przy sprzecznych programach z podświadomości na ten temat, praktycznie nie ma szans na powodzenie tego co chce z umysłu.
Co robić w takich momentach?…… oczyszczać programy z podświadomości i nie przeceniać swojej siły –
„ Ja jestem duchowo silny dam radę”
…….. tworzy to mieszankę, która do niczego nie prowadzi. Sorry prowadzi do depresji, frustracji, przemęczenia i braku realizacji swoich celów.
I teraz może gdy to w końcu „przelałam na papier” przyjdzie czas na opisanie wielu fajnych rzeczy, które wydarzyły się po przyjeździe do Polski, Bielska, będą również filmiki – gdyż ruszył kanał Brygida i Bartek TV.
Dziękujemy za cierpliwość, miłe słowa, wiemy, że jesteście z nami !
Niedawno nasz blog przekroczył 1 000 000 – słownie milion wejść w ciągu 3 lat historii, wielkie dzięki za wspólną podróż, energię.
W podróż nową ruszamy za niedługo, ale o tym …….
Słowo na niedzielę, polskie wrażenia
Słowo na nadzielę 3 stycznia
Gdy wjechaliśmy do Polski chciałam napisać o energiach jakie tu zastałam, popolitykować.
Tak, zobaczyłam całą naszą historię kraju przez pryzmat emocji: nienawiści, zawiści, klas społecznych, ludu, nieuków, inteligencji, donosicielstwa, pychy, silnego ego, ale przede wszystkim poczułam i zauważyłam niskie poczucie własnej wartości u mieszkających tu ludzi. W Rosji tego nie czułam. Tutaj wręcz odwrotnie – tu był komunizm i tam, tam dłuższy i bardziej surowy, o co więc chodzi????
Nagle olśnienie, że przecież poczucia wartości nie podkopywał nam wschód, tylko bogaty zachód – mówiąc jacy jesteśmy biedni, jak źle trafiliśmy i w ogóle jacy jesteśmy do d………
Dlaczego nie wyciągnąć plusów z sytuacji, popatrzyć na to co dobre.
Jak wyglądałby świat gdyby Hitler nie miał przeciwwagi w osobie Stalina???
Jak zmieniło się życie w pokoleniu przedwojennym i powojennym. Czego nie mieli nasi przodkowie, a co dał socjalizm (nie tylko chodzi o materię). Popatrzmy obiektywnie, bez tej całej machiny.
Zastanówmy się czy potrafimy sami myśleć, czy tylko powtarzać slogany z gazet, od innych, czy pozwalamy sobie myśleć to co naprawdę czujemy???
Uwalniam się od potrzeby myślenia jak inni
Pozwalam sobie myśleć samodzielnie
I teraz gdy otwiera się wyjście z roli ofiary, tu budzi się poczucie własnej wartości.
Nie znaczy, że ma mi się wszystko podobać lub nie, ale widzę swoją prawdę.
Tak widzimy tylko i wyłącznie swoją, nie ma prawdy uniwersalnej, gdyż każdy z nas jest na innych liniach czasowych, na innych rzeczywistościach…
Bardzo ładnie tłumaczy to Nelly Radwanowska w dzisiejszym wpisie na facebooku:
„Mój wczorajszy wpis wywołał wielobarwną dyskusję i pytania odnośnie wiarygodności informacji płynących od konkretnych istot aktywnych publicznie. Moja odpowiedź brzmi: tak wygląda "rozdzielanie się rzeczywistości , a my jako istoty czujące mamy prawo wyboru "prawd" wpisujących się rezonansowo w nasze odczucia i nie podążania za tym ,co nas powstrzymuje w podnoszeniu zakresu częstotliwości naszego przejawienia. Każdy ,kto wypowiada się, szczególnie publicznie reprezentuje swój aktualny stan rozumienia i odczuwania , zatem mówi swoją "prawdę". Nikt nie jest "głupi" ani "mądry". Jesteśmy po prostu Wielo-zakresową filharmonią Boskości" „
Prawdą uniwersalną jest to, że każdy ma swoją prawdę
I gdy zaczynamy myśleć trudno nami manipulować, gdyż znamy plusy i minusy sytuacji, widzimy je własnymi oczami, słyszymy swoimi uszami, czujemy własnym ciałem.
Widzimy wtedy też własne emocje, nas samych, widzimy to co jest bez zagłuszania naszym obrazem wewnętrznym.
Uwalniam się od przymusu myślenia jak inni
Pozwalam sobie czuć życie
Wyobraźcie sobie co by było w Polsce, gdyby nie była podzielona, tylko wierząca we własną siłę, szukająca mocy wewnątrz siebie, a nie na zewnątrz….
Wiecie, że gdy się jednoczymy dzieją się cuda niewyobrażalne dla innych , znamy to z historii, zadajemy wtedy pytania, dlaczego tak nie jest na co dzień???
Poszukajmy tego co łączy nas jako Polaków, bez względu na wyznawane religie, opcje polityczne, jakie wartości, rzeczy są bliskie większości. Pamiętajmy jednak, że jeszcze się taki nie urodził – co by wszystkim dogodził…
Więc skupmy się na wartościach, na tym co nas łączy i da siłę aby iść do przodu.
Uwierzmy w swoją moc!
I ani tym na wschodzie, ani tym na zachodzie, ani tym w środku – nie pozwólmy jej deptać.
Zacznijmy od siebie samych i zacznijmy budować swoją moc. Pamiętając, że moc to nie agresja, nienawiść .
Uwalniam się od przekonania, że moc to agresja, nienawiść
Uwalniam się od przekonania, że ktokolwiek ma prawo deptać moją moc
Wierzę w swoją wewnętrzną siłę
Moc to siła która jest wewnątrz nas, a oparta jest na wewnętrznej pewności siebie, pokorze (że to co się dzieje – po coś się dzieje), gotowości do zmian, gotowości do działania, na wysokim poziomie energii.
Tak, tak wysoki poziom energii….
A w Polsce króluje depresja, i kiedy się pojawia, człowiek gubi swoją moc, popada w beznadzieję opowiadaną przez innych, próbuje się z nią zintegrować.
Może nie powinnam tego pisać – to tak z umysłu, ale serce i palce chcą to napisać .
Ok. 10 grudnia z Suwałk posłałam paczkę do osób mieszkających u nas w domu – z maleńkimi paczuszkami dla nich i innych znajomych – chcieliśmy zrobić niespodzianki pod choinkę.
Obiecano paczki dostarczyć – udało się tylko jednej osobie…..
Gdy 2 stycznia zapytałam o paczki okazało się, że …………. gdzieś są.
Nie powiem, że byłam zadowolona, tylko wręcz wściekła.
Zaczęły mi się emocje, oceny, że nawet trudno im zorganizować odbiór paczek. Chciałam aby to były niespodzianki, więc nic nikomu o nich nie mówiłam. A wystarczyło przecież posłać maila
„ jestem w pracy w centrum od godziny… do … w te dni, przyjechała paczka do Ciebie – odbierz jak będziesz w mieście” – czy coś w tym rodzaju – 5 minut uwagi.
No właśnie jak nazwać takie zachowanie???
Nie posądzam ich o złą wolę, bardziej o poważną depresję, czyli brak energii. Przecież każdy rozumie, że paczki daje się pod choinkę bożonarodzeniową, a nie na święta wielkanocne. Tym bardziej, że w części są podarki na zimę, które oni również otrzymali.
Po coś się to stało, wiem…
– Nic nie oczekuj od innych, szczególnie wzajemności, wdzięczności – powiedział Bartek – Wiesz gdy to sobie uzmysłowiłem emocje mi puściły – powiedział.
Tak, nic nie dzieje się przez przypadek.
Bardzo dużo mówi się, że z ludźmi należy się wymieniać konkretnie, skrupulatnie – towar za towar, usługa za usługę, pieniądze za…
Tak, tutaj nie ma wymiany według tych zasad – powiedziałam do siebie – więc dlatego to tak funkcjonuje.
Uwalniam się od przekonania, że z ludźmi trzeba wyliczać wszystko do złotówki, każdą najmniejszą dawkę energii
Uwalniam się od przekonania, że gdy się nie kontroluje innych – to nie spełniają obietnic
I gdy dziś medytowałam poczułam coś takiego, coś co kiedyś mówiła mi Matka Boska z Lourde rozmowa z nią z przed lat poniżej:
– A dlaczego Ty to wszystko robisz , jesteś tutaj , uzdrawiasz ludzi , nauczasz ? – pytam
– Bo mam z tego wielką radość , radość która wypełnia mnie i wylewa się na zewnątrz.
I z tego co wylewa się ze mnie na zewnątrz każdy może korzystać do woli . Bez popadania w zależność .
Bo trzeba uważać na energie , które za swoje dzieła oczekują coś w zamian (przynależności do nich , określonych zachowań itp.) , bo one nie dają z nadmiaru, tylko z braku . (oczekują odwzajemnienia).
– A przecież w świecie nie ma nic za darmo – wtrącam.
– To ludzka logika, a nie boska słyszę .
Link do posta sprzed lat z pobytu we Francji: http://brygidaibartek.pl/cudowne-lourdes/
Teraz powiem dalej – gdy wymiana oparta jest o brak – musi być dokładnie rozliczona, bo strony nie mają energii, aby nic więcej dać, niż to co otrzymują, nie mają energii również na wdzięczność, radość za to co do dostają.
Uwalniam się od poczucia braku w moim życiu
Jestem wdzięczna za każde doświadczenie, które mnie doświadcza, za wszystko co otrzymuję
Otwieram się na otrzymywanie tak poprostu od innych za to, że jestem
Tak – za to doświadczenie również, ojjj…. kiedyś to bym wpadła w furię – która by trwała , a teraz tylko troszkę mi emocje poszły.
Napisałam to przy okazji braku energii, bo zamiast dać się wyssawać mediom, polityce, pracy, krążącym myślokształtom, a potem zawalać ważne, życiowe sprawy, zajmijcie się sobą i budowaniem własnej mocy.
Bez wstydu i lęku buduję własną moc
Uwalniam moją moc TERAZ
Może na początek warto ograniczyć media np. o 10% oglądalności, gdy mamy ochotę wejść w spór polityczny wziąć głęboki wdech, i zatrzymać go jak długo możemy, wydech i tak kilka razy (oczywiście wtedy gdy to się uda, bez poczucia winy, że się nie udało.). Gdy milczymy wcale nie jesteśmy gorsi, głupsi. Śmiejcie się – oglądnijcie komedię zamiast film akcji i sami obserwujcie (przez dłuższy czas) po czym czujecie się lepiej .
To po czym czuję się lepiej – to daje moc i wzrost energii – tu doświadczenie jest bardzo indywidualne.
Mam odwagę budować swoją moc, od TERAZ
Pozwólcie niech się dzieje Filmik Alina
Może troszkę przydługie i wielowątkowe to słowo, ale tak wyszło…
Na koniec jeszcze znaleziony na facebooku wpis bardzo pozytywny na temat Polski, niesamowicie pięknie napisany z pięknym zdjęciem, dziękuję za niego. Oto on:
https://web.facebook.com/sebastian.szymczak.733?pnref=story
"Drodzy Przyjaciele i znajomi od jakiegoś czasu zacząłem oglądać grupy do jakich mnie dołączyliście … Szanuje wasze poglądy i wiem , że każdy z was chce dobrze ale… Nie jestem zwolennikiem :
1) Jątrzenia Ran – bo to nie prowadzi do ich gojenia
2) Szczucia na siebie ludzi z różnych opcji politycznych bo, bo szczucie psa nigdy szczującemu a tym bardziej psu nie wyszło na dobre
3)Obrzucania obelgami przeciwników – bo wrogiem nie jest człowiek tylko wyobrażenie , że może mieć inne zdanie
Nie da się zmienić czyjegoś życia jeśli ten ktoś nie chce tego, a jedyne co możemy zmienić to własne życie … Co też uczyniłem sam dla siebie…
Tak , jestem szczęśliwy (czego mam nadzieje mi nie zazdrościcie)
Nie mam mercedesa limuzyny, nie mam w ogóle samochodu . Nie mam telewizora z którego się wylewa jazgot politycznych racji … mniej lub bardziej istotnych dla ludzi… Nie zarabiamy z żoną kokosów – pracujemy ciężko za najniższą pensję w UK… a mimo to stać nas na gest by pomagać innym bez wzajemności …
Nie oczekuje także niczego od osób które mi coś obiecały kiedyś w życiu, a dotąd nie spełniły obietnicy – nie warto bowiem zaprzątać swojej głowy
Nie jestem też wierzącym w znaczeniu jakiejkolwiek religii – chociaż uważam że bóg jest we mnie , tak jak w każdym z nas …ale to od nas samych zależy czy stworzymy sobie piekło czy niebo na ziemi…
Proszę więc wybaczcie ale będę systematycznie usuwał się z grup o zabarwieniu politycznym i religijnym – nie dlatego że was nie szanuje jako pięknych wspaniałych ludzi…Ale dlatego , że w życiu trzeba być człowiekiem by dostrzec człowieka … Ten kto mnie zna już , wie o czym mówię – ten który nie zna zawsze poznać może – nie zamykam nikomu drzwi
To tyle na niedziele
Niech moc będzie z wami"
Świadomość pieniędzy – iluzoryczność przywiązań
Świadomość pieniędzy – upadek banku grudzień 2015
Zdjęcie powyższe, gdzieś z internetu, bez autora
Gdy dajemy intencje obfitości, wszystko co nią nie jest ujawnia się, czasami w najmniej oczekiwanym momencie.
Przeglądałam internet patrząc którędy przebiega jedwabny szlak, o którym właśnie mówiła w rozmowie telefonicznej Bartka mama, gdy nagle zmroził mnie artykuł o upadku banku z Wołomina. Cała spięta zaczęłam szukać dalszych informacji. Okazało się że polski bank w którym mieliśmy swoje pieniądze upadł!
Odczuliśmy wyraźne spięcie!
Gdzieś chciałam już jechać, aby te sprawę załatwić, rozwiązać nawet teraz w środku nocy!
Działać, działać niezależnie jak!
Uwalniam się od przymusu chaotycznego działania
Działam świadomie
Bartek hamował mnie w moim chaosie.
Parę dni wcześniej gdy przyjechaliśmy do Czernołucze przyszedł do mnie wywiad:
– Wiesz moje pieniądze mają w sobie dużo energii lęku – powiedziałam do Bartka po obejrzeniu filmu.
Wypierałam wszystko co moja mama mi dawała, gdyż zazwyczaj dawaniem swoim manipulowała, abym żyłam życiem społeczeństwa.
A przecież dała mi też życie, dzięki któremu mogę podążać przez świat i doświadczać jego piękna.
Zaślepiona przez lata walką z nią, nawet nie umiałam tego dostrzec.
Uwalniam się od przymusu dostrzegania wyłącznie negatywów i krzywd które sprawiają mi inni
Skupiam się na tym co dają mi dobre, piękne i potrzebne do mojego rozwoju.
Gdy trochę ochłonęłam rozeznałam wszystko związane z wypłatą pieniędzy z funduszu gwarancyjnego. Bank miał gwarancje. Desygnowany do ich wypłaty bank będzie je wypłacał od 30 listopada do 24 stycznia, a potem już bezpośrednio z funduszu gwarancyjnego.
Mamy czas na odebranie pieniędzy, jednak od jakiegoś momentu czułam, że kierunki południowe naszej podróży o których myśleliśmy, nie są dla nas otwarte. Jak docierały do nas informacje z Krymu czy Kaukazu to były one zazwyczaj negatywne.
Może kierunek Polska jest właściwy…….
W sumie to wszystko możemy załatwić w Suwałkach, a potem dalej ruszyć w świat……
– Ty odcięłaś się od tych pieniędzy – zauważył za jakiś czas Bartek.
– Dałaś je do takiego banku w którym nie miałaś do nich dostępu przez internet, a potem w ogóle się nimi nie interesowałaś – dodał.
Tak, teoretycznie robiłam wszystko aby były bezpieczne – więc odcięłam się od nich, bo uważałam że na nie nie zasługuję. Choć może bardziej był to lęk, że wydam je źle…..
Uwalniam się od przekonania, że źle wydaję pieniądze
Wydaję pieniądze tak jak kieruje mną serce i mam ich zawsze obfitość
Pomnażam rodzinne dobra, mam do tego prawo
Cała sytuacja miała jeszcze jeden wymiar, pokazujący iluzje materii, pieniądza, poczucia bezpieczeństwa finansowego – dziś masz a jutro może być inaczej… Tylko wewnętrzne poczucie obfitości i wewnętrzne bezpieczeństwo dają gwarancję uwolnienia od lęków. W swojej pracy poznałam najbogatszych ludzi w Polsce i co ….. myślicie, że byli wolni od lęków finansowych……..???
Najbogatsi wolni od lęku jakich poznałam mieli zazwyczaj niewiele materii, jednak ich dusza była spełniona, mieszkali w przyrodzie, mieli nadmiar dookoła żywności i cieszyli się na kontaktu z drugim człowiekiem, mieli dla niego czas, bo za niczym nie musieli biegać…..
Uwalniam się od przymusu biegania za pieniędzmi, myślenia o nich, robienia coś w kierunku ich pozyskania
Pozwalam się prowadzić w sprawach materialnych
Tak, tutaj umysł nie chce oddać przewodnictwa, zaraz zastrasza.
Od teraz gdy będzie mnie umysł zastraszał wezmę głęboki wdech, zatrzymanie i wydech i tak aż do momentu gdy skończy swoją zabawę. Przeskanuję również ciało w poszukiwaniu lękowych doznań i poślę tam oddech.
Z odwagą rozpuszczam moje lęki.
Oboje zastanowiliśmy się co nas najbardziej stresuje w tej sytuacji, okazało się, że nie utrata pieniędzy, bo tutaj mamy wewnętrzne przekonanie, że wszechświat nam znowu je da, może w innej formie, ale „to co ludzie powiedzą”. Uczucie jakieś porażki, niedopilnowania……. Tego, że najbliżsi nie wesprą, ale wyśmieją, ocenią, mówiąc inaczej skopią ….
Idę swoją drogą bez względu na opinie innych
Odpoczęliśmy jeszcze jeden dzień w hotelu Aelita w Czernołucze niedaleko Omska, równoważąc energię, medytując, robiąc ustawienia i praktycznie jakby się nic nie stało ruszyliśmy spokojnie w kierunku Polski, idąc również za znakami prowadzeniem – co widać na blogu, aby po dwóch tygodniach znaleźć się w Polsce.
Z wielką wdzięcznością wzięłam pieniądze z wypłacającego go banku – dostałam je nawet z odsetkami. Tak, przez ten krótki czas energia pieniądza z lękowej została przetransformowana na energię wdzięczności.
Z wdzięcznością otwieram się na przypływ pieniędzy
Dzięki wielkie za to doświadczenie
Wszechświat wiedział że tak do końca nie mamy lekkości do pieniędzy i zaraz wrócimy do Polski by je odebrać. Dlaczego nas tu ściągnął? Czas pokaże, a my będziemy uważni.
A zaraz po przyjeździe to Polski wszechświat dał nam moment zatrzymania u znajomej w Stajni Okliny – www.okliny.info.pl, gdzie zapodałam sobie sesję przez skypa u Izy Czarko-Wasiutycz www.ogrodysukcesu.pl z filmiku, który rozpoczął przygotowania mnie na proces oczyszczania moich finansów.
Jestem pod wielkim wrażeniem jej pracy (tym bardziej, że sama również pracuję z rodowymi sprawami) , a przede wszystkim efektów, które poczułam praktycznie po sesji.
Kolejny raz, tajemnice rodowe znalazły ujście z mojego ciała i oddechu. Dzięki wielkie.
W Bielsku będziemy w drugiej połowie stycznia.
Poddajemy się prowadzeniu