ZDROWIE CIAŁA

now browsing by category

 

Szczęśliwy czas ”pod mostem” – delta rzeki Wołgi

Szczęśliwy czas ”pod mostem” – delta rzeki Wołgi 04 – 07 .09. 2017

 

16

 

20

 

19

 

Są takie miejsca które zapraszają, a potem utulają, dając wypoczynek – pomimo że ich wygląd na to wcale nie wskazuje. I tak właśnie było z jedną dużą polaną nad rzeką, w której otoczeniu budowano wiadukt.

 

4

 

18

 

Po nocnej wizycie w Astrachaniu skierowaliśmy się w głąb delty rzeki Wołgi w kierunku brzegu morza Kaspijskiego. Po drodze mieliśmy jeszcze odwiedzić kwitnące lotosy, dość popularne w tym miejscu. Odwiedziny w lotosowym miejscu troszkę nas rozczarowały, ze względu na niski poziom wody było mało liści i kwiatów. Życzliwi jednak mieszkańcy zaraz doradzili, gdzie pojechać by zobaczyć te kwietne piękności. I tak już jadąc na kolejne miejsce – zaprosiła nas polanka nad rzeką.

 

3

 

Kolejne dni polegały na wycieczkach dziennych po okolicy, tam gdzie rosły lotosy i …… arbuzy, melony. Zawsze jednak wracaliśmy pod nasze drzewo na polance z wiaduktem. Bo są takie ulubione, kochane energetycznie miejsca do których się wraca jak do domu.

Przy okazji wycieczek poznaliśmy parę emerytów, którzy po ślubie wyjechali do miasta, a teraz po przemyśleniu tematu – powrócili do swoich „rodzinnych lotosów”.

 

5

 

6

 

Wizyta na polach uprawnych z arbuzami i melonami uświadomiła nam o skali tego zagadnienia. W końcu astrachańskie arbuzy są uznawane za najlepsze w rejonie Rosji. Na polach pracują osoby które przyjechały na zarobek z Dagestanu. Próbujemy kupić od nich wielkie dwa melony i arbuza – zostajemy nimi obdarowani!!

 

11

 

14 (2)

 

– Jedzcie do nas do Dagestanu – tam piękne góry, morze, dobrzy ludzie i bezpiecznie – może to dla nas zaproszenie przekazane przez aniołów?

A my wracamy kolejny raz na polankę z naszymi krasulami, końmi i owieczkami. Wcale nam nie przeszkadza to że jest cała obsrana.

 

11

 

Ustawienie auta tak by od razu nie wdepnąć w bogactwo – wcale nie daje gwarancji – bo spacerują dookoła przez całą dobę szukając towarzystwa ludzi….

 

13

 

 

17

 

15

Rosja Saviecka – czyli dlaczego turyści nie chcą tu jeździć – jezioro Baskunciak – 31 sierpień 2017

Rosja Saviecka – czyli dlaczego turyści nie chcą tu jeździć – jezioro Baskunciak – 31 sierpień 2017

 

Tego dnia zobaczyliśmy Rosję w taki sposób jakiego wszyscy się boją. Głupią Rosję. Podróżując po tym kraju doświadczamy go tak jak nam chce się pokazać. Dziewięćdziesiąt procent jest w pozytywnym świetle. Czas na te pozostałe dziesięć. Zacznijmy jednak po kolei.

 

16

 

Poranek po nocy spędzonej nad jeziorem Baskunciak niczego nie zapowiadał. Słoneczko swoim stepowym zwyczajem wędrowało po orbicie by stanąć na wysokości zadania. My także chcieliśmy nieco nadrobić wpisy na blogu i obmyślaliśmy strategię. Gdy nagle na scenę wkroczył człowiek – dyrektor narodnego prirodnego parka Baskunciak.

Pierwsze przeprowadził śledztwo – skąd , dokąd , po co i dlaczego, potem jeszcze raz to samo tylko wymieszał kolejność pytań – a gdy nic nie odkrył przeszedł do drugiej procedury – sprawdzenia ewentualnych naruszeń z naszej strony – czyli sprawdził czy nie paliliśmy ogniska? (kupka konarów brzozowych leżała kilka metrów od naszego biwaku i zastanawiała mnie cały czas skąd się wzięła pośrodku bezdrzewnego stepu!) , czy nie naruszyliśmy granicy parku – samodzielnie lub przy pomocy osób najemnych?, czy wjechaliśmy do Rosji legalnie?, czy może przez zieloną z Kazachstana?

 

31

 

Oględziny nic nie wniosły przeszedł zatem wytrenowanym kłusem do trzeciej procedury i zasypał ogniem pytań o poziom korzystania z usług turystycznych w dniu poprzednim. Przyznaliśmy ze skruchą że w tym temacie mamy wyraźne braki – no bo kupiliśmy tylko wiaderko błota i coś do picia w klimatyzowanej kafejce. Widać było odrazę na twarzy rozmówcy, który natychmiast chciał temu zaradzić oznajmiając że tylko On dyrektor zna cały teren parku i jest w nim wiele interesujących endemicznych roślin – sugerował wyraźnie gotowość by nam je pokazać – zapewne na płatnej wycieczce. Zapewne liczył na naszą inteligencję w zakresie domyślności – niestety się przeliczył – bo po wcześniejszych procedurach pytań mieliśmy go dość – i płacenie jeszcze za jego towarzystwo to byłby już masochizm.

 

19

 

Nie doceniliśmy jednak pozycji rosyjskiego dyrektora, który przeszedł do czwartej procedury przeprowadzania porządku z turystami którzy są oporni w płaceniu haraczy. Polegało to na zastraszeniu nas informacją że przebywamy na terenie reglamentowanej strefy i powinniśmy postarać się o stosowne przepustki. Jej brak skutkuje zatrzymaniem przez służby pograniczne oraz naliczeniem mandatu – przy czym mieszał teraz wszystkie cztery procedury zapewne licząc na iskrę naszego zdrowego rozsądku – dającą zrozumienie – CO NAS MOŻE JESZCZE URATOWAĆ!

Nie znalazł jednak zrozumienia, głównie dlatego że właśnie w dniu wczorajszym rozmawialiśmy z tymi służbami, którzy żartowali z nami i nic od nas nie chcieli, ponadto dowiedział się o naszej wiedzy z zakresu oznaczania stosownymi tablicami stref zakazanych – a takowej na jedynej drodze dojazdowej nie ma. Nawet w czasie tej fazy rozmowy jak na życzenie przejechał niedaleko od nas gazik z pogranicznikami – bez zainteresowania. To wyraźnie dotknęło dyrektora – przeszedł zatem do piątej procedury czyli – LIKWIDACJI (czytaj – ZEMSTY). Ale opowiedzmy to po kolei….

 

13

 

Ponieważ wizyta naczelnika zrobiła troszkę energetycznego zamieszania , postanowiliśmy wytrawić ją w solance. Zostawiliśmy zatem Landrynkę na płatnym parkingu i ruszyliśmy piechotą do oddalonego o piętnaście minut drogi jeziora. Kolejne sesje fotek i kolejna kąpiel…. Spotkanie z tą cząstką ogrodu matki ziemi było naprawdę fascynujące, otwierające. Brygida zaczęła zawierać znajomości z grupą Rosjan kąpiących się obok, znajdując osoby o ciekawych duchowych wręcz zainteresowaniach. A mnie znowu zaprosiła graź do wspólnego mazania na czarno.

 

28

 

25

 

27

 

Słoneczko próbowało zniwelować lekki chłód solanki. Przestrzeń białej nawierzchni….W planie była jeszcze sesja mydełek na solnym atelier dla koleżanki Brygidy…..na scenę jednak wkroczył człowiek – wyraźnie widzieliśmy jak jedzie swoją „tabletką” i z triumfem wymachuje megafonem nad głową siedzącego obok mężczyzny w mundurze……dyrektor narodnego prirodnego parka – ponieważ miejscowe patrole pograniczników nie bardzo widziały problem w naszym pobycie tutaj – zadziałał możliwie najwyżej interweniując u ich zwierzchników – w ten sposób zmuszając żołnierzy do działania.

Pozwolono nam się umyć z czarnego błota w jeziorze…..a potem jeszcze raz pod prysznicem na parkingu…..zabrano dokumenty…..konwojowano razem z autem do strażnicy wojsk pogranicza…..spisano protokół tłumacząc że tablica informująca o strefie reglamentowanej była, ale została skradziona a jeszcze nowa nie doszła….na pytanie o paragraf prawa mówiący o obowiązku zamieszczenia tablicy nie było jasnej odpowiedzi…… my daliśmy odpowiedź w kształcie serduszka na tablicy w pokoju przesłuchań….

 

35

 

…potem kolejny konwój do większego miasta i…..większego nowego budynku takiego z dużą ilością drutu kolczastego na płotach i bramach……nie pozwolono posiadać elektroniki……pobrano odciski ze wszystkich palców – z zaznaczeniem że w przypadku odmowy wszystko oprze się o ambasadę – wymuszą podobnie jak miesiąc temu z grupą Niemców……fotki twarzy z trzech stron jak w Auschwitz…..przeglądanie pieczątek w paszportach ze szczególnym zainteresowaniem państw muzułmańskich…..na koniec wyskoczyło z wielkiej maszyny ……no co ?…….wielkie G.

 

36

 

.kolejny konwój….na główną komendę policji……….kolejne oczekiwanie……..kolejne pytania – co zrobiliście?

– kąpaliśmy się w jeziorze Baskunciak!- odpowiadamy.

– przecież tam wolno się kąpać!

..większość policjantów nic nie wie o strefie reglamentowanej… protokoły do niemal północy….. mandat 2000 rubli od osoby (130 zł)……jeden z policjantów mówi ze to wina żołnierzy – ma być tablica – odwołujcie się!

Po sześciu godzinach od zatrzymania odzyskujemy dokumenty i wolność…..przez cały ten czas nikt nie pomyślał aby nas poczęstować szklanką wody…. przecież wyciągnęli nas po godzinnej kąpieli w solance i to takiej z morza martwego….

 

34

 

Uciężamy się piccą „cztery sery” i wyjeżdżamy z miasta na drogę do Astrachania. Przy drodze – w nocy sprzedają arbuzy , dynie z okolicznych pól. Zatrzymujemy się. Miły pan cieszy się ze spotkania z obcokrajowcami.

– Gdzie jedziecie? – pyta.

– Teraz na Astrachań. – odpowiadamy.

– Podoba wam się w Rosji? – pyta dalej…

Co mu mamy odpowiedzieć po sześciu godzinach zatrzymania – to za świeże aby dało się przemilczeć.

– Mandat nam dali. – uchylamy rąbka…

Wyraźnie przejmujący się tym zajściem rolnik wręcza nam po melonie.

– To dla Was. – „z serca” – słyszę głos swojej duszy.

BO TO JEST TAKA ISKRA ŚWIATŁA KTÓRA KIEDYŚ ROZPALI TEN ŚWIAT.

Bo taka jest różnica między prostymi ludźmi a tymi którzy trzymają bacik albo powróz.

Ale zatrzymaliśmy się po arbuza – wybieramy sporego.

– Widziałeś – mówi Brygida – temu kierowcy tira nie sprzedał go za sto rubli, a od Ciebie chciał tylko sto.

Ale nasz dzień trwa nadal – dziś przerabiamy programy w pęczkach. Jedziemy i szukamy spokojnego, bezpiecznego miejsca na nocleg. Nic nie gada przez wiele kilometrów – wszystko odpycha – trudno nawet sobie wyobrazić zgaszenie świateł w takich miejscach i pójście spać w czerni mroku nocy. Powoli żałuję że nie zostaliśmy obok sympatycznego rolnika. Nocleg na krawędzi jezdni ani przyjemny, ani spokojny – jak na zajezdni autobusów- ale w energii dobrego człowieka.

Decydujemy się na początek małej przydrożnej wioski. Manewruję chcąc wypoziomować „łóżko” – nagle przestrzeń przeszywa niebieski błysk przejeżdżającego akurat teraz – w tym momencie – policyjnego radiowozu. Ze środka widać uśmiechy dwójki młodych chłopaków.

– Wy turysty z Polszy – głos brzmi wyraźnie sympatycznie. – co się stało?

– Szukamy miejsca na nocleg – sypiamy w aucie – walę prosto z mostu (w Rosji jest to dozwolone).

– Tutaj jest nieprzyjaźnie – mamy problemy z ludźmi z tej wioski, sześć kilometrów dalej jest bezpieczne miejsce, oświetlone – tam sypiają tiry.

Żegnamy się i jedziemy na miejsce….oświetlone….malutki meczet….market….śpiące tiry i dostawcze…

– ANIOŁY W MUNDURACH – dochodzimy do słusznego wniosku, bo nie trzeba być wyłącznie prostym człowiekiem aby być życzliwym i zaopiekować się kimś innym…………..

 

Słone lusterko – jezioro Baskunciak – 30 sierpień 2017

 

Słone lusterko – jezioro Baskunciak – 30 sierpień 2017

 

1

 

3

 

5

 

Zaproszenie od jeziorka było wyraźne, poczuliśmy to wchodząc na jego słoną taflę. Biel, biel po horyzont taka że aż bolało coś w środku głowy. Przenikająca igła światła pomimo wczesnej przedpołudniowej pory.

 

 

9

 

4

 

Na jezioro nie wjeżdża się swoim autem, są tu gaziki na wynajem, można iść n piechotę – i tak właśnie bez pośpiechu za to ceniąc ten unikalny plener fotograficzny powitaliśmy taflę soli pod swoimi nogami.

 

33

 

6

 

8

 

Upał, suche stepowe powietrze i solny zapach komponowały się ze sobą. Takie miejsca dodają jednak lekkości i pomimo narastającej temperatury cieszyliśmy się ze spotkania z duszkami tego miejsca…

 

10

 

11

 

Kąpaliśmy się w energii obfitości, bowiem od zawsze wybija tu spod ziemi źródło solanki o wysokiej koncentracji soli. Złoże jest zatem bogate i całkowicie odnawialne. Już w komunie postała kopalnia zapewniająca prawie w całości potrzeby Związku Radzieckiego. Do dzisiaj czynna – choć teraz eksploatowana wydajnymi maszynami – wcześniej dla jej obsługi zbudowano miasteczko z blokami.

 

17

 

14

 

Jezioro jest otoczone parkiem narodowym strzegącym stanowiska licznych słonolubnych roślin endemicznych. Widoczny za jeziorem górski szczyt jest już w strefie pogranicznej z sąsiadującym Kazachstanem.

 

 

15

 

13

 

A my jak to można się domyślić, daliśmy nurka do wody…. Oczywiście nie nurka bo solanka nie daje możliwości nurkowania…pozostaje błogie unoszenie się na powierzchni wody jak bańka mydlana. Są tacy co próbują czytać gazetę…. Zasypiania nie proponuję – solanka jest żrąca dla oczu. Obowiązkowe również klapki , tak by nie stanąć na ostrym kryształku soli i przewrócić się do roztworu soli.

 

21

 

1000

 

Osobnym tematem jest „graź”. Kopią ją po drugiej stronie miasteczka. Nacieramy się błotno-solnym czarnym roztworem i suszymy na słońcu. Nareszcie nie parzy… błotny filtr oceniam na 500 jednostek. Potem kąpiel i bardzo długie zmywanie. Błoto schodzi… zapach nie… Wąchamy się nawzajem w szalonym konkursie na długą smakową końcówkę…..Wygrywa skojarzenie z zapachem morskich glonów. Ale skórka jak u niemowlaczka, taka śliska i gładka.

 

26

 

23

 

29

 

Poniżej filmik jak Brygidka kąpie się w solance.

 

 

Zasypiamy wieczorem na pobliskim wzniesieniu na granicy parku, z widokiem na jezioro i miasteczko. Dobrze chronieni siatkami w oknach od komarów….ich larwy pewnie się urodziły w jeziorze – dzieciństwo w solance – straszne! To tak sobie piszę – gdyby ktoś narzekał na to swoje….

 

20

 

 

Lotosowe urodziny

Lotosowe urodziny 29 sierpnia 2017

 

1

 

8

 

Jakbym miała napisać scenariusz tego dnia wcześniej, na pewno bym go nie wymyśliła. Dlatego wdzięczność wylewała się z nas przez cały dzień.

Lotosy miały być dopiero koło Astrachania, a pojawiły się wcześniej i to dokładnie na nasze urodziny.

Jak się pojawiły?

Szukałam czegoś w internecie i natknęłam na informacje że koło Wołgogradu jest lotosowe jezioro (jak dojechać poniżej tekstu). Dojechaliśmy tam nocą, a już w świetle świateł w dole zagłębienia jeziorka migotały lotosy.

Upał wygonił nas w łóżka wcześnie rano, aby powitać się samotnie z lotosami. Poczuć ich cudowny zapach, jakie to niesamowite, że właśnie w urodziny jesteśmy tutaj.

Dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy….

 

9

 

Lotosowe urodziny, a może narodziny w miłości, szacunku i w pełnym kontakcie ze Wszechświatem, Bogiem……gdzie nic nie trzeba, a wszystko można.

Wyjście z tego całego uznanego świata, gdzie wszystko trzeba – przeciąć pępowinę, zaszczepić, oddzielić od matki – do świata gdzie wszystko się dzieje we właściwym czasie, a pępowina sama usycha.

Jaka niesamowita symbolika….

 

Pozwalam, aby pępowina z mają matką sama odpadła, nie muszę już jej odcinać aby żyć zgodnie ze swoją duszą.

 

Nie szukam już tego czego nie dostałam wtedy, nie szukam tego okresu przejściowego, gdy już byłam na tym świecie, a jeszcze połączona z osobą, która daje bezpieczeństwo

 

To se ne wrati

 

Wybaczam innym ich świadomość w momencie moich narodzin

 

Uwalniam się od szukania bezpieczeństwa u matki

 

Żyję w swoim rytmie i bezpiecznym świecie.

 

Jestem dorosła – dorosły

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Rodzimy się dziś do życia zgodnie ze swoją duszą, w swoim rytmie, zdrowiu, bezpieczeństwie, młodości, miłości, samodzielni do bycia sobą.

Nasycaliśmy zmysły kolorem, formą, zapachem

Niesamowite, że razem urodzimy się na nowo. Już ja Brygida nie będę musiała nic przyspieszać, a Bartek opóźniać (dla nie zorientowanych urodziliśmy się tego samego dnia i miesiąca – Brygida – 3 lata wcześniej niż Bartek)

Znaleźliśmy się jako bliźniacze dusze – przez 12 lat bycia razem zdarzyliśmy i wzrosnąć, i pokaleczyć się programami naszego umysłu.

 

Teraz czas na bycie razem

 

7

 

6

 

Tak jak w urodziny, które spędziliśmy razem w tak cudownym miejscu i symbolice.

Gdzieś umysł próbuje się bać, że stare koszmary wrócą, za wstyd za siebie, za piosenkę mojej duszy, będzie uniemożliwiał jej działanie.

Bój się i żyj, tego nie da się rozdzielić

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

5

 

I zaraz pojawił się tester, kolejny niesamowity prezent wszechświata.

Żar z nieba, więc za czym marzymy ……???

Za wodą. Wokół rzeki muliste i zakwitłe mało zachęcają do kąpieli, ale pojawia się aquapark w kształcie egipskiej piramidy, usytuowany koło Wołgogradu z około 20 zjeżdżalniami, niektórymi bardzo ekstremalnymi. To że jest to prezent od Wszechświata poznajemy po zniżce którą oferuje aquapark w dniu urodzin swoich klientów.

Zjeżdżalnie to test dla mnie – dla osoby która boi się upadać do wody panicznie.

 

3

 

2

 

Bartek testuje parę z nich, mając szacunek do ich ekstremalności., ja idę na jedną bo przecież trzeba – jestem cała spięta i wystraszona, ale robię to …. tak jak potrafię najlepiej, puszczając tyle lęku ile daję radę.

I tego Wam kochani życzymy również, weźcie swój lęk pod pachę na ile umiecie i idźcie z nim, zanim nie spróbujecie czegoś nie dowiecie się prawdy o sobie.

Nie namawiam do szarżowania, namawiam do wglądu w swój lęk.

 

 

Bo wiecie, czego dowiedziałam się na zjeżdżalni – że sama jazda daje mi radość, ale przez cały czas boję się wpadnięcia do wody i chcę to zrobić jak najłagodniej , co blokuje całą jazdę.

I wiem, że fajnie dla mnie byłoby powpadać do wody łagodnie i odpuścić tą traumę.

Ale dopiero teraz gdy to piszę zdałam sobie sprawę skąd wziął się ten lęk.

Miałam wujka, który jako chłopak skokiem do wody złamał sobie kręgosłup.

Moja mama bardzo często opowiadała o tym, przestrzegając mnie przed skakaniem do wody.

Wręcz dając wylękniony program.

– Nie skacz bo złamiesz kręgosłup!

 

Uwalniam się od przekonania, że każdy skok do wody, każde wpadnięcie kończy się złamaniem kręgosłupa.

 

Pozwalam sobie bezpiecznie skakać do wody, ciesząc się kontaktem z nią.

 

Dziękujemy wszechświatowi za cudne urodziny .

4

 

(N48 44.078 E44 42.504) koordynaty jeziora 

Путеводитель: как доехать до озера лотосов

Доехать до озера лотосов при наличии собственной машины не составит труда. Для начала нужно выехать на трассу Краснослободск – Средняя Ахтуба. При движении из Волгограда для этого достаточно проехать по новому мосту и в конце, на въезде в Краснослободск, повернуть налево. При движении из Волжского необходимо доехать до Средней Ахтубы, проехать по мосту через реку Ахтубу и дальше двигаться прямо.

На перекрестке с указателем на Лебяжью поляну (N48 42.011 E44 42.847) следует свернуть с трассы и ехать по извивающейся асфальтной дороге около 4 км до озера лотосов. Через некоторое время вы проедете небольшой поселок с магазинчиком, затем будет мостик через ерик Гнилой, затем справа потянется забор. В том месте, где забор заканчивается, справа от вас будет виднеться озеро лотосов – можно съезжать с дороги на небольшую стоянку (N48 44.078 E44 42.504) koordynaty jeziora 


Читать подробнее: http://vetert.ru/rossiya/volgogradskaya-oblast/sights/51-lotos.php

Czy w Rosji są czarnoziemy?

Przez rosyjskie czarnoziemy 21- 26 sierpnia 2017

 

45

 

41

 

26

 

Tak rosyjskie czarnoziemy, chyba przejechaliśmy kilkaset kilometrów, a może i 1000 wśród uprawnych pól.

Kukurydza, zboża i słoneczniki.

Zaorane pola po horyzont. Wszędzie pola.

Powiem szczerze, że widok jest trochę przygnębiający.

 

54

 

58

 

57

 

Wielu z Was powie – to uprawia się dla Ciebie – bo jesz warzywa, my jemy mięso to nas nie dotyczy.

Kochani zmartwię Was większość jak nie 90% tych zasiewów, uprawiane jest na paszę do zwierząt.

Na „wyprodukowanie” 1 kg mięsa potrzeba okolo 16 kg zboża.

Druga rzecz która w tym wszystkim jest dla mnie niesamowitym zaskoczeniem to fakt, że nawet w czasach komuny uczono mnie, że Rosja nie ma uprawnych ziem i bez pomocy Polski, Ukrainy zginie.

 

25

 

24

 

Kochani obszar czarnoziemów jest większy jak Polska. Licząc z tymi z Tatarstanu i Krasnodarskiego kraju nawet cztery razy większy od powierzchni Polski.

Więc ….. któż gdzieś robił jakąś propagandę.

I kolejny raz

 

Uwalniam się od przekonania, że coś wiem, szczególnie gdy sama tego nie doświadczyłam

 

Uwalniam się od potrzeby ufania ludziom, którzy mówią o czymś czego nie doświadczyli

 

Mam rozróżnienie komu ufać, a komu nie.

 

Idę drogą własnego doświadczenia

 

56

 

55

 

Jechaliśmy przez wsie,miasteczka pogubione w tych polach

 

19

 

20

 

42

 

43

 

A potem wjechaliśmy  wjechaliśmy sobie po prostu w te pola, jeździliśmy ścieżkami dla kombajnów, drogami dla traktorów. Byliśmy częścią tej przestrzeni.

Przestrzeni kukurydzy, słonecznika czy czarnej ziemi.

 

53

 

40

 

37

 

A my tempem z nogi na nogę zbliżamy się do Wołgi do Saratowa. Są dni, że jest bardzo ciepło ponad 35 stopni, a są , że się ochładza do ok 20. Słonce jest cudne, gdy bawi się z rześkim wiatrem.

Magma upału jest rzeczą, którą oboje uczymy się przepuszczać przez siebie.

Dziękujemy tej części drogi przez nieznaną nam rolniczą Rosję.

Zapraszamy na filmik pokazujący rosyjskie wsie