rośliny mocy

now browsing by category

 

Spotkanie człowieka i przyrody wyspa Olieszyn

Magia człowieka i przyrody – wyspa Olieszyn 8 lipca – 2 sierpnia 2016

 

l3

 

m4

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Gdy pierwszy raz wsiadałam do łódki po wizycie na niej – powiedziałam: – To nie jest wyspa to bajka!

I wszystko co można przekazać w jakikolwiek sposób to za mało, aby oddać magię tego miejsca.

Osadzona na końcu archipelagu, oblewana falami otwartego morza, z jednej strony spoglądająca na inne małe wyspy, z drugiej mrugająca gdzieś do wysp Sołowieckich. Mająca trzy wzgórza obrośnięte porostami, maleńkim lasem i bagnami, które uwielbia jagoda maroszka.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na wyspie praktycznie nie ma ścieżek (mało ludzi ją odwiedza), więc stąpa się bezpośrednio po porostach, w sumie takich samych jak na Kuzowie Niemieckim. Jednak dopiero gdy moja noga zagłębia się po kostki w porostach, zdaję sobie sprawę po jakich niesamowitych dywanach stąpam. Biel, czerń, czerwień, szarość, żółć mieszają się ze sobą. Kamienie również bardzo zaprzyjaźniły się z porostami, wszystko żyło w przyjaźni ze sobą. Borówka, obok bażyny (woroniki), obok nich porost, dla każdego jest miejsce, nikt nie zagłusza drugiego tylko pozwala mu żyć obok.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

k12

k11

Tak to raj, aż boję się chodzić aby nikomu nie zrobić krzywdy. Jednak takie przejście nic im nie robi – układają się giętko pod stopami, aby potem wstać zwinnie.

Taka niesamowita elastyczność.

Na Kuzowie Niemieckim też czasem chodzimy poza ścieżkami i też takimi dywanami, jednak tutaj one są wszędzie, wyspę wyściela jeden wielki dywan życia – mchów, porostów, jagód, grzybów i nie wiedzieć czego jeszcze.

k10

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na wyspie znajduje się stary zachowany labirynt – kamienie na pewno były zmieniane, ale jego energia została.

Kamienie te również maleńkim żywopłotem porasta szczególnie chętnie bażyna. Wędrując więc po labiryncie ma się wrażenie, że stopy chodzą po boskich ogrodach niebios. Czasami się chwieją w wąskich alejkach, czasami jakiś kamień na drodze ugodzi w stopę, jednak dusza wie, że labirynt prowadzi do celu. W tym jego zakręceniu rodzi się nowe, a stare wypala.

l2

l4

– Uwierz w możliwości swojego ciała – słyszę.

Jakże to adekwatne przy warsztacie tummo, jakże właściwe przy tym co tutaj się dzieje.

Nagrałam dla Was też medytację na ten temat, z tego miejsca – zatopcie się w tej energii, połączcie ze swoim wnętrzem.

Mam silne, zdrowe, młode pełne energii ciało

Bartek słyszy:

 

Kochaj ich takimi jakimi są:

Kochaj nawet tych co próbują wymuszać na Tobie, manipulować Tobą, ale Ty przy nich bądź sobą, a manipulacja na nic się nie zda.

Gdy jestem sobą nikt nie ma możliwości manipulowania mną

Zatapiamy się w te przestrzenie, tak magiczne, że nie wiemy kiedy mija czas….

l6

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A czas na wyspie jest „limitowany”, gdy po 3 godzinach za pierwszym razem i po 4 za drugim – przypływa po nas Zachar – czujemy że to mało. Jesteśmy sami jak na bezludnej wyspie.

Wszystko gra, tańczy ze sobą, woda, ziemia, słońce, wiatr.

Sami gdzieś na otaczającej daleko przestrzeni.

Gdy pierwszy raz przyjechaliśmy na wyspę, zaraz przyleciał ptaszek z czerwonymi nóżkami i radośnie nam się przyglądał. Miał w dzióbku jedzenie, jakby chciał pokazać, ja też Was nakarmię jak trzeba będzie…. bądźcie spokojni….

Odpuszczam lęk o jedzenie

Pozwalam się karmić energii, przyrodzie ……

p11

p10

A poza zachowanym labiryntem obok są jeszcze dwa – zniszczone.

l5

Potężne miejsce mocy.

Dlaczego mówimy „miejsce mocy”, w czym to miejsce i jemu podobne są takie wyjątkowe?

Tym, że te miejsca wzmacniają, przyspieszają to z czym przychodzimy, każdą naszą myśl – intencję. Jeżeli mamy silną intencję otrzymania odpowiedzi na pytanie, to ta odpowiedź w dużej mierze przyjdzie.

Takie miejsca odbijają szybciej nasze myśli, dlatego osobom nie wprawionym w pobytach w takich przestrzeniach radzę bardzo uważać na myśli. Gdyż mnie wiadomo, że myśli się materializują, i w takich miejscach dostają przyśpieszania. Wszystkie złe myśli mogą się bardzo szybko zmaterializować, nie będzie bufora ochronnego i możliwości na ich wycofanie, czy zneutralizowanie, czy jak zazwyczaj jest – nie odłożą się w czasie.

Czasami dziwimy się, że się coś dzieje, a jak gdybyśmy sobie przypomnieli w dużej mierze wypowiadaliśmy słowa, które spowodowały – wykreowały tą sytuację. Najszybciej materializują się gdy dodamy silną emocję – i to bez różnicy „chcę”, „nie chcę”, „kocham”, „nienawidzę”.

Zresztą w życiu codziennym również warto zwracać uwagę swoje myśli, emocje.

Jak mówi biblia:

Słowo stało się ciałem

Uwalniam się od braku uważności co do moich myśli

Wyspa poza labiryntami, dziewiczymi porostami, mchami pozostanie w naszym sercu również z powodu jagody maroszki – północnej maliny.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy popłynęliśmy tam pierwszy raz maroszka dopiero dojrzewała, jak jak poinformowała nas pani na targu w Kiem – może ona dojrzeć w słoiku. Dojrzała maroszka jest bardzo miękka i żółto- pomarańczowa, niedojrzała – twarda, czerwonawa. Gdy zobaczyliśmy pole maroszki – byliśmy w siódmym niebie. Nie tylko najedliśmy się, to jeszcze nazbieraliśmy ze dwa litry (z uwagi na brak czasu i moje wyrzuty sumienia, że za dużo dostaję….).

Uwalniam się od przekonania, że otrzymuję za dużo

Uwalniam się od wyrzutów sumienia, że nie powinnam dostawać więcej niż inni

Gdy Wszechświat, Bóg, człowiek, przyroda mi daje materię, energię itp. – te które potrzebuję biorę z radością

m5

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tak, aby nie zostawiać negatywnych myśli. Myśli, których nie chcemy, a które przychodzą warto transformować na to co chcemy, przyglądając się doznaniom w ciele, aby również tam je rozpuścić.

Kochana luksusowa jagódko (za kilogram w skupie płacą 30 zł) – dałaś mi piękna lekcję…

Pozwalam się napełnić tym co „luksusowe”

Zobaczyliśmy, ze sezon maroszki jest bardzo krótki, gdyż na drugi raz gdy byliśmy na wyspie była już całkiem dojrzała, a w niektórych miejscach wręcz sfermentowana. Ale i tak zebraliśmy znów z 5 litrów – podzieliliśmy się z dziewczynami z Krymu i naszymi strażnikami wyspy.

Cudowna jagódka smakująca miodem.

m4

Jadąc na północ nie myślałam, że będę miała możliwość tyle jej pojeść, tym bardziej, że na Kuzowie Niemieckim od czasu, do czasu też można było znaleźć jej maleńkie polanki.

Dziękujemy Olieszynowi za magiczny czas, za 7 godzin bycia w jego przestrzeni „sam na sam”, w pięknej pogodzie, w pięknej energii.

o2

Taki dziewiczy raj, gdzie człowiek nie tak często zagląda i miejsce bardzo cieszy się na spotkanie oferując każdemu kto otworzy się na niego wszystko co ma do zaoferowania.

Zobaczcie krótki filmik o nim (choć wciąż uczymy się jak oddać na filmie energię chwili…) .

Jedzeniowe refleksje z wyspy na morzu Białym

Jedzeniowe refleksje Kuzowa 8 lipca do 2 sierpnia 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Na Archipelag Wysp Kuzowa pojechaliśmy z małą ilością własnego jedzenia, dzikie miejsce – zero sklepu, restauracji. Za to źródełko z pitną wodą, grzyby w lesie,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

16

14

jagody, laminaria (morska kapusta) i fokus w morzu (kulki smakujące jak ogórki małosolne)

13

12

iwan czaj (wierzbówka kibrzyca na herbatkę). I dobrzy ludzie.

Zresztą mogliśmy testować bycie na czystej pranie, gdybyśmy chcieli zostać, a nie byłoby co jeść. Nie było jednak takiej konieczności. Rękami aniołów wszechświat niemal wciskał nam pożywienie. A będąc w miejscu wysoko wibracyjnym programy wychodziły i tak same szeroką rzeką.

Zresztą to co pokazał nam świat dookoła było niesamowite.

Już drugiego dnia pobytu na wyspie przyszedł kucharz gotujący dla wycieczek jednodniowych przypływających na wyspę na zwiedzanie z obiadem – z biura „Karelia Tour” mówiąc – dziś grupa nie przyjedzie jest sztorm, zabierzcie chociaż trochę zupy (nie dołożyłem tam mięsa) szkoda jej – inaczej się zepsuje, warzyw, chleba – miało być 45 osób.

Na nasze stwierdzenie – „mamy mało jedzenia” – dostaliśmy szybką odpowiedź – zostańcie na wyspie, tu Was nakarmią!

Uwalniam się od lęku, że nie będę miała co jeść

Mam świadomość, że wszechświat się o mnie troszczy, gdy jestem na swojej drodze

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zresztą od razu zauważyliśmy, że gdy tylko pojawiła się świadomość braku jedzenia, mimo że nie nastąpiło to jeszcze na planie fizycznym – to zaczęły wychodzić różne, silne programy.

U mnie, że nagle bałam się dzielić z innymi tym co miałam.

Uwalniam się od lęku, że gdy mam mało, nie mogę dzielić się z innymi, bo dla mnie zabraknie.

Mam świadomość, że wokół mnie jest wszystkiego pod dostatkiem i wszechświat jest dla mnie hojny

Bartek zaczął znów dużo jeść, jakby chcąc zgromadzić w sobie zapasy

Uwalniam się od przymusu gromadzenia zapasów również w swoim ciele

Uwalniam się od przymusu obciążania swojego ciała, psychiki zapasami

Żyję w pełnym zaufaniu, że wszechświat o mnie dba i dostarcza ich we właściwym momencie

Tak, tak daje to co właściwe, a nie to co nasz umysł chce.

Pragnienia umysłu, jego programy często powodują, że mimo że jest dostatek wokół nas – nam wydaje się, że nic nie ma.

Bo nie ma tej jednej rzeczy, której pragniemy!

Pamiętam jak jeszcze kiedyś Bartek wpadał do kuchni, na kuchence garnki z jedzeniem, pełna duża lodówka warzyw, serów itp., w szafkach kasze, w zamrażalniku pierogi, krokiety z grzybami – ale w chlebowniku nie było chleba.

– Nie ma co jeść!!! – mówił w emocjach.

– Co Ty robisz – mówiłam do niego – obrażasz Boga, Wszechświat za ich chojność.

Jednak mimo że miał tego świadomość, brak chleba był równoznaczny dla niego z brakiem jedzenia.

I co kreował???

Tylko należy zauważyć, że nie mówił – jestem głodny i chcę jeść, tylko nie ma co jeść.

Ciało jeszcze jedzenia nie potrzebowało tak naprawdę, na razie jeść chciały tylko zapisane lęki, programy.

A jedzenie to był chleb.

Tego dnia i następnego wszyscy turyści na wyspie jedli zupę z „Karelii Tour”. Nawet następnego dnia poczęstowaliśmy nią poznanego w porcie kajakarza z Moskwy – Żenię, który w międzyczasie ze swoją dziewczyną przypłynął na wyspy. Symbolika tego wydarzenia była wielka – nie mieliśmy wcześniej, a chwilę potem to my częstowaliśmy , cuda…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po czasie pojawiała się potrzeba smaków i ona chyba była najsilniejsza. Bo na samych borówkach moglibyśmy spokojnie przeżyć, jednak umysł szukał atrakcji.

Nawet suchy chleb smakował jakoś inaczej, inaczej – bo miał inny smak .

Uwalniam się od ciągłego przymusu doświadczania nowych smaków

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Fakt, że jak dowiedzieliśmy się na wykładach z fizjologii jedzenia od R. Sułtanowicza (profesora fizjologii uniwersytetu w Petersburgu) im więcej smaków i informacji jedzeniowych dostarczamy do siebie tym więcej organizm tworzy przeciwciał (tutaj mogłam namieszać, ale czegoś na pewno tworzy) i dzięki temu nie mamy skłonności do alergii.

Zauważyłam mechanizm, że jak ciało się nasyci jakąś informacją jedzeniową, to potem już jej nie potrzebuje, więc chyba warto obserwować, to do czego organizm ciągnie, zamiast zmuszać go do ograniczenia pewnych potraw (na chwilę nie ma problemu, ale na dłużej jest).

I właśnie zauważyliśmy, że chleb szczególnie biały wek nam tu na wyspach smakuje, a nawet gdy dostaliśmy kilogram mąki – zrobiliśmy na ognisku żyngelow hasa – placek z ziołami rodem z Nagornego Karabachu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pisaliśmy o nim :

http://brygidaibartek.pl/nagorny-karabach-powitanie-i-kulinarne-odkrycie-wyjazdu-zjengjalow-has/

http://brygidaibartek.pl/zielona-potrawa-dlugowiecznych-karabachow-zhengyalov-has/

Robiłam pierwsze w życiu pierogi z grzybami i borówkami…też na ognisku.

18

19

20

Jeszcze jakaś potrzeba mąki jest, jej informacji – szczególnie w sytuacjach gdy pojawia się brak. Taki prosty program tego za czym tęsknili w czasach głodu nasi przodkowie.

Rodziła się w nas pokora do tego co oferuje wszechświat pod postacią okolicznych ludzi. Szczególnie dotyczyło to Bartka, który od dziecka bronił się przed spożywaniem pewnych pokarmów i często również gdy inni chcieli go częstować tym czego nie chciał – reagował wręcz nieprzyjemnie agresywnie – odrzuceniem gościny. Wszystkich traktował jak swoją matkę, czyli osobę która wpycha mu to czego nie chce jeść.

A gdy z czymś walczymy to to wzmacniamy.

Zrezygnować z czegoś można tylko wtedy gdy świadomie zaakceptujemy, że tak jest i będziemy chcieli to zmienić.

Następna naszym zdaniem zasada, aby z czegoś zrezygnować należy mieć do tego szacunek, gdy się go nie ma cały czas się jest uzależnionym od tego.

Po prostu pogodzić się z tym jak jem i świadomie z tego zrezygnować, bez przejmowania się otoczeniem.

Więc jeszcze raz:

Akceptuję mój aktualny sposób odżywiania i mam szacunek do spożywanej żywności, niezależnie jaka jest.

Jak mówił R. Sułtanowicz najbardziej służy naszemu zdrowiu to co nam smakuje. I gdy przestajemy jakieś jedzenie uważać za złe, zakazane, za jakiś czas nasycamy się tym i nie sięgamy po nie.

Poza tym jedząc i krytykując to co jemy, jaką energię w siebie wprowadzamy???

Uwalniam się od przymusu agresywnego odrzucania tego czym chcą ugościć mnie inni,

Z szacunkiem, wdzięcznością odmawiam darom wszechświata, gdy nie mam na nie ochoty

Mam świadomość tego, że każdy gości mnie na swoim poziomie.

Uwalniam się od wstydu, braku akceptacji przed swoim sposobem odżywiania

Akceptuję moją drogę odżywiania

Podróż, a już tym bardziej pobyt na wyspie uzmysłowił nam fakt, że pewne – nawet chemiczne, przetworzone produkty smakują nam jedzone od czasu do czasu – jak makaron z borówkami, czy ziemniaki piure z torebki z grzybami, czy nawet zupka w proszku. Zresztą R. Sułtanowicz też o tym mówił, że większość ocen co dobre czy złe dla zdrowia, nie jest robione z uwagi o dbanie o nasze zdrowie, ale z uwagi na możliwość większej sprzedaży produktów.

Najlepsze jedzenie to takie jakie mi smakuje i służy mojemu ciału.

To moja główna zasada i nie znam innej. Ileż razy powtarzam, czy do swojego samochodu wleje się paliwo, po którym samochód będzie ociężały, pierdział i ledwo jechał????

Pod względem obserwacji właśnie programów jedzeniowych był to niesamowity czas. Czas również zgody na siebie samego pod tym względem. Szczególnie dla Bartka, gdyż ja od dziecka mogłam jeść co chciałam (mięso zaczęłam jeść ze względów społecznych, nie rodzinnych), on natomiast był zmuszany do jedzenia.

Obserwowaliśmy jak dbano o nas, główny strażnik wyspy Zachar, widząc, że krępujemy się brać od innych jedzenie, przynosił nam chleb mówiąc:

– Jaka różnica u kogo się zeschnie.

Czasami strażnicy przyrody gościli nas pomidorami, ogórkami, cebulką, nie mówiąc o pomarańczy czy nektarynce, które były największymi darami wszechświatami.

Takim innym smakiem.

Jak się potem okazało takim zachłyśnięciem się innym smakiem.

Chwilową atrakcją.

Nie ciągnęło nas do mięsa, ryb, tłuszczy, troszkę pojawiał się nabiał jako mleko do kawy, Bartkowi zasmakował raz na warsztacie makaron z tartym w pył jak parmezan – serem z Himalajów.

Pojawiła się niesamowita radość z gotowania na ognisku. Ochroniarze pożyczyli nam blaszankę i patelnię. Bez tego nie bylibyśmy w stanie ugotować wody, gdyż jedna butla campinggazu dawno by się skończyła. Taka prostota życia. Ciepło…

8

Rosjanie to mistrzowie gotowania na ognisku, praktycznie nikomu nie przyjdzie do głowy aby ugotować wodę na gazie (często w ogóle go nie mają), tylko pierwsze szukają gdzie rozpalić ognisko.

Cieszyło mnie to niesamowicie, grzyby z cebulką z trochą wody, czasem do tego ziemniaczek, czasem szczawiowa zupka z ziemniaczkiem, czasem z laminarią (morską kapustą ).

A laminaria, która rośnie w morzu do spożycia najlepsza jest po wysuszeniu. Nie wiem dlaczego sama z siebie świeża jest napompowana wodą i nie zbyt dla nas smaczna. Już po lekkim podsuszeniu robi się dobra, a gdy się ją wysuszy to można dodawać do potraw, wtedy znów ciągnie wodę i staje się większa. Lub można jeść tak jak uwielbiał Bartek – jako prawdziwe, najbardziej prawdziwe na świecie Sushi, bez żadnych przeróbek. Owijal nią co tam miał. Czasami chleb, ogórek, czasami kiszoną kapustę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

 

Dostaliśmy trzy małe główki i w butelce po 5 litrowej wodzie – ukisiliśmy.

Rodził się też szacunek do najmniejszego kawałka jedzenia. Szacunek, wdzięczność. Tak wdzięczność, bo można z czegoś świadomie zrezygnować, ale niekoniecznie to wcześniej opluwając, i odrzucić nie będąc pogodzonym z tą rzeczą , człowiekiem, sytuacją… (np. wierzeniami naszych rodziców, przodków)

Jestem wdzięczna za to wszystko co nam do jedzenia, czym wszechświat chce mnie karmić, niezależnie czy z tego skorzystam czy nie.

Piliśmy kawę – jak była (zresztą Zachar jak się dowiedział, że lubimy kawę dbał abyśmy ją mieli).

Zachar pozwolił nam nazbierać Iwan Czaj na jednej z sąsiednich wysp, przefermentowaliśmy go potem i zrobiliśmy pyszną herbatkę – niedługo będzie filmik o Iwan Czaju w której rozgotowywaliśmy borówki i wychodziła super.

Innym razem na warsztacie tummo pozbieraliśmy porzucony bez szacunku Iwan Czaj – nazbierany na jakieś tam imieniny i przez solenizantkę od razu rzucony w kąt. Taka bezmyślność, tym bardziej, że został pozbierany z pięknego kawałka malutkiej łąki, który sycił oczy każdego kto tam przechodził.

Sama zauważyłam, że od jakiegoś czasu nie mam ochoty zbierać kwiatów na wianki, patrzę na nie i pozwalam im żyć do końca ich dni.

Mam nadzieję, że przyjdzie taki moment, że nie będę musiała zbierać jagód, grzybów i innych darów przyrody. Tylko będę mogła patrzyć na oblepione jagodami krzaki, i między tym grzyby. Może od czasu do czasu poczęstować się listeczkiem czy jagódką, ale tyle……

Nie macie pojęcia, jak pięknie wygląda las pełen grzybów, borówek itp.

22

21

15

Zresztą już wiele razy pisałam o tym, w sprawie zwierząt. Przecież te, na które nikt nie poluje są blisko człowieka, przyglądają mu się, a gdy następuje walka i polowania uciekają – jak mogą głęboko – w las.

Żyję w harmonii z otaczającym mnie światem

Na koniec może parę słów o warsztacie tzn. o jedzeniu na nim, bo rozpisałam się bardzo, ale jak opisać 25 dni krótko, gdy tak wiele rzeczy w tym temacie się działo.

Na warsztacie jedzenie przygotowywane było na ognisku przez kucharkę, której codziennie pomagali dyżurni.

Jak na rosyjskie jedzenie (porównuję do tego z innego warsztatu, którego gdzieś wcześniej doświadczyłam) – było bardzo bogate.

Na śniadanie zupa mleczna, czy makaron z np. serem z Himalajów, czy kasza nawet z kawałkami moreli, czy rodzynek. Do tego kromka chleba posmarowana masłem z grubym kawałkiem sera, często po łyżce surówki z marchewki przyrządzanej po rosyjsku z czosnkiem .

Na obiad sałatka najczęściej z kapusty lub buraków – też łyżka,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

zupa – zazwyczaj z dodatkiem na cały kocioł dwóch konserw jakieś mielonki, aby miała posmak mięsa.

kasza, makaron również z aromatem smakowym mielonki….

Kolacja już jedno danie – kasza, makaron, ryż zazwyczaj z mielonką…

Troszkę było wariacji herbacianych 

10

Zazwyczaj było jedno danie w ciągu dnia bez mięsa, więc jedliśmy jedną łyżkę na 2 osoby (czytaj łyżkę – nie chochlę) + ewentualnie łyżkę sałatki.

Czytając ten opis należy mieć świadomość, że rosyjskie porcje są na poziomie przedszkolnych za moich czasów, czyli ok. 200 ml zupy czy kaszy, makaronu na śniadanie, obiad to: ok 100 g sałatki, zupa ok 200 ml, drugie danie z 3 łyżki…..czegoś. Kolacja też 2-3 łyżki kopiaste i tyle, do tego kromeczka chleba. Wszystko mało tłuste i mało mięsne. Ważny smak. Jakby u nas ktoś dodał łyżkę czy dwie skwarek do 10 litrów zupy.

Jest jeden wyjątek ryba, wtedy je się ją nawet bez niczego – samo mięso.

Mnie zaraz się przypomina, jak poznałam Bartka, a jego mama myślała, że jak do potraw doda mało mięsa, uda się jej okłamać mnie właśnie taką łyżeczką, która tutaj jest po prostu mięsem w standardowej ilości. W Rosji się po prostu tak jada…., nie z biedy tylko przekonania… że tyle wystarczy. I tak mówią że tu szczególnie na północy jedzą tłusto – bo jest zimno i muszą mieć mięsna dietę.

Zresztą po co dużo jeść???

Czy to znowu nie wymysł marketingu, podchwycony przez nadopiekuńcze matki???

Po co przerzucać przez siebie takie ilości pożywienia. Zresztą czy takie jedzenie zachowuje zdrowie???

Chyba wyraźnie widać po Amerykanach – co powoduje i co napędza (suplementy, lekarstwa itp.).

My sami ostatnio mało jemy, szczególnie Bartek przestał przez siebie przerzucać dużych ilości pożywienia, a powoli zaczyna mieć odwagę sięgać tylko po to co mu smakuje.

Uwalniam się od przymusu jedzenia dużych ilości pożywienia

Jem tyle ile to służy mojemu ciału

Uwalniam się od lęku jedzenia tego co mi smakuje – „zaszkodzi mi, jest niezdrowe, będę po tym chory „

Najzdrowsze jedzenie jest takie jakie mi smakuje. Ufam swojemu ciału w tym zakresie

I tak można byłoby pisać i pisać …… jednak może na tym zakończę i z pełną wdzięcznością jeszcze raz podziękuję wszystkim istotom, które nas karmiły, wszystkim produktom, które zechciały stać się częścią naszego pożywienia, a przy okazji częścią nas. Sobie, że pozwoliliśmy to sobie zobaczyć, duchom wyspy, morza, że wspomogły nas w tym procesie.

24

23

Archipelag Kuzowa – zapoznanie z magią

Archipelag Kuzowa powitanie 8-18 lipca 2016 tydzień pierwszy

 

6

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kuzow Niemiecki powitał nas znajomym kajakarzem Białorusinem poznanym w porcie Kiem i zaproszeniem od naszych znajomych z którymi dotarliśmy tu motorówką na samogona. Białorusin pokazał nam część wyspy i poopowiadał którędy wyjść na najwyższy szczyt.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

5

 

Kuzow Niemiecki znajduje się w Archipelagu Wysp Kuzowa w skład który wchodzi 14 niezamieszkałych wysp, z czego Kuzow Niemiecki i Kuzow Rosyjski są wspaniałymi miejscami widokowymi – ich wysokość przekracza 100 metrów ponad poziom wody.

W archipelagu znajduje się labirynt, tron kamienny, sejdy.

Główną wyspa archipelagu to Kuzow Niemiecki uznawana kiedyś za świętą wyspę, znajdują się na niej kamienne sejdy, pozostałości (prawie nie widoczne) starego labiryntu i inne kamienie. Tutaj wiele osób szuka (może i znajduje zagubioną Atlantydę).

 

7

 

8

 

9

 

Miejsce iście magiczne.

Zresztą wyjście na jeden z wierzchołków i popatrzenie na okalające morze w setkami wysp uzmysławia nam, że jesteśmy w „naszym raju”. – o nim oddzielny wpis

Na wyspie jest miejsce biwakowe, obsługuje tą przestrzeń 3 strażników przyrody. Gdyż cały archipelag jest zakaźnikiem (miejscem chronionym). Strażnicy również oprowadzają po wyspie i można z nimi popłynąć na wycieczki na inne wyspy archipelagu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

15

 

 

Pilnują porządku i przyrody. Na wyspach obowiązuje zakaz polowań, śmiecenia, rozpalania ognisk w miejscach do tego nie wyznaczonych. Ogień to potężny wróg przyrody, zarówno od ognisk, które Rosjanie rozpalają zawsze, gdyż na nich gotują, jak również od niechlujnie rzucanych niedopałków. W czasie naszego pobytu widzieliśmy jak jedna z dziewiczych wysp płonęła (prosiliśmy o deszcz i padało potem dokładnie tydzień), zapalona najprawdopodobniej od niedopałka.

 

29

 

 

28

 

27

 

26

 

Na wyspy znajduje się las, laso-tundra, tundra, bagna, czyli wszystkie biotopy północy. Rośnie zarówno roślinność leśna,tundrowa, bagienna, jak i morska.

Wyspa z dwóch stron sąsiaduje z innymi wyspami, co powoduje, ze tworzą się tam przytulne zatoki.

Na wyspie są trzy strefy gdzie można rozstawiać namioty (no może 4 – ale przy bagnie komary). Dwie od zatok, są tam biesiedki (zadaszenia z miejscami na ognisko i ławkami), WC.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

18

 

 

W jednym miejscu jest źródełko z wodą. Oraz trzecie miejsce, południowe, najbardziej magiczne, oparte o górę z widokiem na bardziej otwarte morze.

Sama wyspa ma ok. 500 metrów w najszerszym miejscu szerokości i 1000 metrów długości. Jednak przejście z jednej strony na drugą nie jest tak szybkie jakby się wydawało. Strzegą go bowiem wzniesienia ok 100 m.n.p.m i kamienistymi ścianami. Na najwyższy szczyt nawet zrobiono ścieżkę z linami.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

30

 

25

 

Pierwszy wieczór to gościna naszych znajomych z łódki, niestety alkoholowa i mimo że uczestniczy w niej lekarz i profesor obarczona jest brakiem chęci dbania o zdrowie i szydzeniem ze wszystkiego czego nie rozumieją.

Bartkowi wychodzi program, że „co to za mężczyzna który nie pije”.

Zresztą wyniósł go z domu, gdzie ojciec nie tylko nie pił, ale również niechętnie uczestniczył w imprezach. Nieakceptacja tego zachowania przez otoczenie doprowadziła do izolacji.

 

Uwalniam się od przekonania, że prawdziwy mężczyzna musi pić alkohol

 

Uwalniam się od przekonania, że gdy nie piję alkoholu jestem nieakceptowany przez otoczenie

 

Nie piję alkoholu i otaczam się ludźmi, którzy to akceptują i szanują

 

19

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

23

 

Tak, nie trzeba było długo czekać na realizację tego programu. Zachar – główny strażnik wyspy bardzo pilnował, wręcz nas chronił przed alkoholem ze strony innych „przyjaźnie nastawionych” turystów. Sam miał problem z alkoholem, więc Bartek był dla niego przykładem tego, że można być normalnym, fajnym i nie pić. W sumie nie tylko nie pić, ale również nie zabijać zwierząt po to by je zjadać (a widać było że już mu to nie odpowiada).

Bardzo cieszyła go możliwość oglądania fok, biełuch, ptaków, które podpływały blisko człowieka. Zdawał sobie doskonale sprawę, że zjadanie zwierząt niszczy ten kontakt.

Zresztą Zachar to stary szaman, czujący jak mało kto okoliczną przyrodę, słyszący ją, widzący, czujący.

 

Mu udało się sfilmować niedźwiedzia, który przepływał z wyspy na wyspę, to on pierwszy zobaczył ze wyspa płonie, on czuł na kogo uważać na wyspie, a kto szanuje przyrodę i można mu pokazać pewne miejsca.

 

Tak, bo szaman to ten co ma moc, ale również ma czucie tego co dookoła.

 

24

 

22

 

31

 

32

 

Tak, tak kochani „szamani” dzisiejsi – poza mocą i znajomością techniczną rytuałów trzeba czuć, widzieć, słyszeć …

 

Widzę, słyszę, czuję to co wokół, zarówno to widzialne jak i niewidzialne

 

Szamani mieli w zwyczaju posiłkowania się energią z zewnątrz, ziemi, przodków, energią roślin, zwierząt – z nich uzyskiwali moc.

 

Uwalniam się od przymusu jedzenia, picia , aby czerpać stamtąd energię

 

Jem i piję dla przyjemności, a życiodajną energię czerpię z boskiej prany

 

Pozwalam aby moje ciało przyswajało pranę

 

Kolejny program tego magicznego miejsca.

Po pierwszym dniu pobytu na wschodnim brzegu z naszymi pijącymi znajomymi, nie wiedzieliśmy co robić dalej, miejsce nam się bardzo podobało jednak „impreza” nie.

Gdzie przenieść się, aby nie być zdanym na pijących obok.

Bo wyspa maleńka.

I niespodzianka, nasi znajomi jadą na parę dni na wyspy Sołowieckie. Nastał spokój. Był dzień, że na całej wyspie byliśmy tylko my i 3 strażników. Magia spotkania człowieka i wyspy.

 

 

33

 

34

 

35

 

Gdy nasi znajomi wrócili przenieśliśmy się na południowy, najbardziej magiczny brzeg i będąc znów tam sami, zatapialiśmy się w ciszę tym bardziej, że miejsce jest odizolowane od turystów z jednodniowych wycieczek. Tylko my, morze, wyspa.

Morze z jego przypływami i odpływami.

Wszystko płynie, a ja napełniam się ciszą

Pogoda dopisywała, było cieplutko, z rzadka popadywało, a polarne dni napełniały nas światłem nawet wtedy gdy spaliśmy. Czas przestał mieć jakieś znaczenie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Noc, dzień kto to wymyślił? Przecież może tego nie być. Może być tylko 24 godzinny dzień, za parę miesięcy właśnie tutaj będzie 24 godzinna noc.

 

Uwalniam się od przymusu spania bo noc, działania bo dzień

 

Pozwalam sobie żyć we własnym rytmie

 

I tak właśnie żyliśmy, gotowaliśmy na ognisku, zbieraliśmy maroszkę, borówki, grzyby, jeździliśmy na morskie wycieczki z cudownym szamanem Zacharem poddawaliśmy się tej magii w różnych miejscach – o tym osobne wpisy.

 

40

 

37

 

Chodziliśmy na najwyższy szczyt poddając się jego magii i właśnie tego dnia schodząc z góry zahaczyłam nogą o wystający korzeń, praktycznie się w nim zaplątałam, krzywo stanęłam i skręciłam nogę w kostce.

Praktycznie zaraz, jak pierwszy ból ustąpił – zrobiliśmy ustawienie, okazało się, że – „Boję się być cały czas w raju, chcę zmian, nieważne jakich, ale zmian”

 

Uwalniam się od przymusu zmian

 

Pozwalam sobie nasycić się rajem

 

36

 

38

 

Tak nasycić, wiele razy zauważyłam, że gdy nasycę się jakimś miejscem, jedzeniem, energią nie ciągnie mnie już potem do niego, a gdy go sobie odmawiam, to ma „wieczny” niedosyt

 

Niech raj – błogostan, magia, szczęście, zdrowie młodość przenika każdą komórkę mojego ciała.

 

39

 

Drugą rzeczą która wyszła w związku ze skręceniem nogi, było uwolnienie energii spowodowane skręceniem nogi wiele lat temu w Chorwacji. Tak jakby energia która wtedy została zachwiana, wróciła teraz na swoje miejsce.

Chyba z 2 dni miałam silne przepływy energii przez moje ciało

A co to była za energia….. zawiści innych osób

 

Uwalniam się od przymusu brania do siebie zawiści innych osób

 

Uwalniam się od przymusu krzywdzenia siebie gdy czuję zawiść innych

 

Uwalniam się od przymusu rezygnowania z siebie gdy czuję zawiść innych

 

Korzystam ze swoich talentów, możliwości, otrzymanych darów i zawiść innych ludzi nie ma na to żadnego wpływu

 

Niestety po tygodniu pobytu, od 16 lipca przyjechało ok. 70 osób na naszą maleńką wyspę i zrobiło się ciasno. Fakt, że jedna grupa był to ekspedycja jogi i Tummo (gdzie po rozmowie z organizatorką mogliśmy uczestniczyć), to i tak postanowiliśmy pojechać na 2 dni na sąsiednią bezludną wyspę.

Bezludna to ona była, jednak wrzaski turystów z Kuzowa niosące się po wodzie spowodowały, że nie czuliśmy się jak na bezludnej. Moja świeżo co skręcona noga, nie pozwalała mi na wycieczki po wyspie .

Plusy były dwa, obok wyspy gniazdowało wiele ptaków, które były praktycznie na dotknięcie i na wyspie były najlepsze borówki świata, duże jak amerykańskie i wygrzane w słoneczku.

Wyspę nazwaliśmy potem „niedźwiedzią wyspą”, gdy godzinę potem jak odpłynęliśmy z wyspy, pojawił się tam niedźwiedź (widziały go jednocześnie cztery osoby).

Słoneczko, które do tej pory świeciło nam prawie non stop, teraz postanowiło sobie zrobić przerwę, a niebo zasłonić deszczowymi chmurami.

To pewnie z powodu palącej się wyspy.

I tak minął nam pierwszy tydzień poznawania wyspy i jej ciszy, jej lekcji otrzymanych w warunkach raju.

 

Pozwalam się nasycić energią raju

25 dni na wyspie na Morzu Białym – Skrót

Kuzow Niemiecki 8 lipca – 2 sierpnia 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pojechaliśmy na 2 doby – zostaliśmy 25 dni. Niesamowity czas w bardzo wysokiej energii.

Może napiszemy co mieliśmy ze sobą, bo to daje ciekawy obraz doświadczania przestrzeni:

namiot z Juli jednowarstwowy o nieprzemakalności 2000

2

śpiwory puchowe Pajaka do -5 stopni

karminaty

butla campinggaz z palnikiem – pełna

menażka 1 szt

miseczka 1 szt

łyżka 1 szt

łyżeczka 1 szt

kubki 2 szt

kilogram ziemniaków

100 g puire ziemniaczanego

zupa w proszku 1 szt

przecier pomidorowy 200 ml

sok pomidorowy 2 l

kawa na ok. 10 kaw

śmietanka kokosowa w proszku też na ok. 10 kaw

Na wyspie nie ma sklepu, ani restauracji, jest źródełko wody pitnej – które ze względu na suszę w drugim tygodniu pobytu wysychało

Ubranie Brygida :

2 pary majtek

5 sztuk skarpetek ( dwie i pół pary)

wełniane getry

spodnie z membraną

spodnie 2 pary letnie

sukienka

softshel

ortalion od deszczu

polar letni łapiący wilgoć

klapki

buty z gore-tex-em

koszulka termoaktywna z krótkim rękawem

koszulka termoaktywna z długim rękawem

Ubranie Bartek

majki 1 szt

skarpetki 1 para

spodnie 1 szt

spodnie z membraną 1 szt

koszulka 1 szt

polary 2 szt

kurtka z membraną 1 szt

Telefony

komputer

aparaty fotograficzne

kamera

tablet

wszystko bez ładowarek

Szczoteczki, pasty do zębów, szampon, odżywka, mydło.

Bartek nosi szkła kontaktowe – zapomniał płynu i prawie cały czas chodził bez szkieł.

Ja nie wzięłam kremu, ani olejku do twarzy. Przez pierwsze dni trudno mi było bez niego, a teraz zaważam, że nie widzę potrzeby go używać codziennie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zapytacie dlaczego tak trochę bez sensu się spakowaliśmy? Mieliśmy być na wyspie dwa dni.

Gdy przyjechaliśmy do portu w Kiem, co pisaliśmy w poprzednim poście, okazało się, że jest gotowa do drogi łódka na archipelag Kuzowa – w której już siedzą ludzie. Dostaliśmy 10 minut na spakowanie, odbyło się to szybko i chaotycznie, najważniejszy był namiot, śpiwory, reszta na zasadzie co było po ręką.

Ja wzięłam więcej rzeczy – na pewno intuicyjnie, chodziliśmy w nich potem razem, a również dlatego, że miałam więcej czasu. Bartek szukał plecaków, zbierał namiot, pakował śpiwory, kuchenkę…

Żyjemy w samochodzie i mamy w nim wszystko luźno poukładane w różnych miejscach.

I co nam to pokazało?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Namiot sprawdzał się w upały, ale padł w czasie ulewnego 12 godzinnego deszczu z porywami wiatru, jak również śpiwory puchowe, które przesiąkły wilgocią, mimo że otrzymaliśmy plandekę od gospodarzy wyspy, którą powiesiliśmy nad namiotem.

Ubranie – na początku byłam przerażona, że mam tylko jedną sukienkę, w której chodziłam cały czas. Potem weszłam w takie energie, że to, że chodzę w tej samej sukience przestało mieć dla mnie jakieś znaczenie. Byłam tak szczęśliwa pobytem w tej przestrzeni wyspy, że cieszyłam się z tej jednej sukienki.

Generalnie po powrocie do samochodu stwierdziłam – na co mi tyle rzeczy?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jedzenie – od pierwszego dnia chcieli żywić nas różni ludzie, nie zawsze tym co chcieliśmy jeść – mięso, alkohol. A las dawał grzyby, przepyszne borówki, maroszkę, szczaw. Morze – laminarię (morską kapustę) , a resztę – niewielkie ilości chleba , makaronu, mąki, warzyw – dodawali dobrzy ludzie. My uczyliśmy się pokory brania, pracowaliśmy z wypływającymi programami zachowania gdy brakuje jedzenia. Zapytacie dlaczego nie testowaliśmy na 100% prany?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

15

16

Trudno jednoznaczenie odpowiedzieć, na pewno była taka możliwość. Jednak gościnność przyrody i ludzi pokazywała, że na ten moment dalej mamy jeść – i to z radością i wdzięcznością.

Tym bardziej, że znajdowaliśmy się w miejscu bardzo wysoko wibracyjnym, i już z tego samego tytułu wypływało z naszej psychiki mnóstwo programów. Intensyfikacja tego procesu poprzez brak ziemskiego pożywienia mogłaby być już zbyt trudna.

Cieszyliśmy się bardzo z hojności wszechświata i jego gościny.

Na wyspie był generator włączany na 2 godziny co 2-3 dni , a na górkach zasięg słabego internetu. Mogliśmy ładować telefony i tableta (bo obsługa miała uniwersalny kabel). Abonament internetu skończył nam się w po 10 dniach. Oszczędzaliśmy energię w aparatach, komputer służył tylko do zgrywania z kart.

A czego doświadczyliśmy tam, teraz w skrócie, a w kolejnych postach przyjdzie czas na rozwinięcie. Podzielę nasz pobyt na trzy oddzielne tygodnie. Może one nie będą równe, jednak tak też zapisały się w naszej psychice…

Pierwszy tydzień 8 lipca – 18 lipca

Magia pierwszego tygodnia, piękna pogoda, polarne dni, i prawie bezludny archipelag…

Powitanie z wyspą

Wycieczka na najwyższy punkt wyspy z przewodniem, opowieści o człowieku, który zamieszkiwał kiedyś te tereny

Radość odpływów i przypływów

Wycieczka na wyspę Alioszyn – labirynt, maroszka, ptaszki jak pingwiny

Wycieczka po morzu przy zachodzie słońca, spotkanie z foką i ptakami wysp

Wycieczka na wyspę rosyjski Kuzow

Szukanie spokojnego miejsca na wyspie (był momenty, że byliśmy tylko my i strażnicy), ale pod koniec tygodnia przyjechało ok. 70 osób.

Kolejna zmiana miejsca nocowania na bezludną wyspę naprzeciwko Kuzowa Niemieckiego – nazwaną potem Niedźwiedzią Wyspą

Skręcenie nogi – Brygida

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

2 tydzień 18 lipca – 23 lipca – czyszczenie

Warsztat tummo i jogi – na który zostaliśmy bezpłatnie zaproszeni. Goszczeni jedzeniem, co pozwoliło pozostać dalej na wyspie. Warsztat prowadził profesor fizjologii uniwersytetu w Petersburgu, zwany również Człowiekiem Zimna.

Cały czas padał deszcz, temperatury w zakresie 10 stopni , wiatr i wilgoć.

Po wcześniejszym zaprzyjaźnieniu się z wyspą i otwarciu siebie programy wychodziły intensywnie.

Bardzo wysoki poziom zajęć porannej jogi, poparty wiedzą naukową, jak zrobić ćwiczenie aby było efektywne. Mnie w pełnym uczestniczeniu blokowała noga.

Nauka oddychania i sens zatrzymania oddechu, w świetle ciepła w ciele.

Zwieńczenie kursu – kąpiel w zimnym, północnym morzu, przy zimnym wietrze. Mi po niemiłym zachowaniu niektórych uczestniczek poszły emocje, zaczęłam trząś się z zimna i w ogóle nie poszłam, a Bartek – bohater wysiedział w wodzie ok. 5 minut.

Niesamowity czas…..

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

3 tydzień 18 lipca – 2 sierpnia

Ugruntowanie energii

Kąpiele dłuższe w morzu niż w poprzednim tygodniu

Medytacje

Radość w specyfice rosyjskiej tradycji biwakowania – gotowaniu na ognisku

Wycieczka na wyspę Alioszym, Maroszka i Labirynt

Foczka niedaleko na naszej plaży

Ulewa z połamaniem namiotu

Znalezienie zegarka Tissot do 30 metrów

Pożegnanie wyspy

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

To tyle w skrócie, a może i w punktach które lepiej pozwolą nam to wszystko opisać.

Gościnność „Wszechświata była niesamowita”, cały ten miesiąc kosztował nas ok 1000 zł – na dwie osoby ( wliczając wycieczki i koszty transferu na wyspy, oraz posłane potem prezenty dla strażników przyrody). Taki przykład, że gdy jesteśmy we właściwym miejscu, we właściwym czasie, na swojej drodze przez życie dary wszechświata spływają na nas, a my o nic nie musimy się martwić.

Wyrzucam program martwienia się o egzystencję, pożywienie, pieniądze, materię….

Otwieram się na dary wszechświata i na pełny rezonans z własną drogą życia.

17

Jeszcze bardziej zrodziła się w nas wdzięczność, radość za ten czas, gdy parę dni po wyjeździe z wyspy trafiliśmy do wioseczki – Nilguby i zobaczyliśmy programy wycieczek po tamtejszych okolicznych wyspach morza Białego, w kwotach 3000-5000 tysięcy złotych na tydzień od osoby.

Taki przykład, że jak jest się na swojej drodze w rezonującej z człowiekiem wibracji wszystko co potrzeba spływa w obfitości, trzeba tylko nie sabotować tego daru i umieć przyjąć z wielką radością i wdzięcznością.

18

19

Warzywne ślimaki? Stachys affinis

Warzywne ślimaki??? Stachys affinis 

 

 

 

Stachys affinis (Stachys sieboldii) uprawiany jako warzywo w Azji.

 

Kupiliśmy w Ułan Bator z uwagi na to, że warzywo wyglądało jak ślimaki. Cena była kosmiczna ok. 50 zł za kilogram. Panie sprzedawały również te ślimaczki gotowe w sosie sojowym. Można rzec, że kiszone w sosie sojowym.

Ja również kupione ślimaczki umyte, surowe włożyłam do sosu sojowego. Po ok. 2 tygodniach spróbowaliśmy. Nasz sos sojowy okazał się za mocny, zresztą jak się potem zastanowiłam u Pań warzywa przeświecały przez płyn, a u nas schowały się w czerni sosu. Dlatego dla kogoś kto to by robił polecam, dobry sos rozcieńczyć tak aby prześwitywały warzywka przez sos lub użyć sosu mniej skoncentrowanego.

 

 

Ma on podobny smak trochę do topinamburu, więc zastanawialiśmy się jakby smakował topinambur marynowany w sosie sojowym?

Nie mam na ten moment dostępu do topinamburu, (choć u nas w domu całe pole – jakby ktoś potrzebował), jakby ktoś miał ochotę poeksperymentować to czekam na opinie.