Ładoga na fali – zafalowane zwierciadło duszy
Ładoga w fali, zafalowane zwierciadło duszy 26-28 czerwca 2016
A morze to czy jezioro??? To pytanie towarzyszyło nam od początku, gdy patrząc w dal nie było drugiego brzegu. Jednak niesamowita cisza na wodzie była symbolem, że jesteśmy nad jeziorem.
Teraz na trzecim naszym miejscu było odwrotnie niż pozostałych dwóch. Miejsce cichutkie, a Ładoga zafalowana.
Trafiliśmy tutaj w niedzielę wieczór, pożegnawszy nasze magiczne miejsce, teraz jednak bardzo głośne, w tej części Rosji głośna muzyka jest symbolem zaznaczenia terenu nad jeziorem. Zero ciszy. Bo tam gdzie dojazd, tam ludzie. To miejsce kilka kilometrów od wsi Władimirowka – z widokiem na wyspę z monastyrem Koniewiec wydawało się idealne – w lesie więc zacienione (to ważne bo słońce nie budzi o 4 rano, auto się więc nie nagrzewa, a okien nie można otworzyć gdzie nie ma siatek przeciw komarom, bo zaraz wpadają brzęczący towarzysze).
Siedzieliśmy, kontemplowaliśmy, paliliśmy ognisko jedliśmy banami z borówkami (odkrycie z Mongolii) – na wysokim brzegu i piaszczystej plaży – przyglądaliśmy się kolejnej odsłonie pięknej Ładogi.
Kolejnemu zachodo wschodowi
Bo ona sama jest mocno zcentrowana w środku, odpowiada na zaczepki wiatru, który czasami zaprasza, a czasami zmusza do tańca.
Gubi swoją przejrzystość, stając się pofalowana, szybciej zmieniająca swoje kształty.
Wszystko się zmienia brzmi gdzieś w przestrzeni.
Gdzieś niedaleko, kilkadziesiąt metrów jacyś sąsiedzi, jednak na szczęście brak muzyki. Cisza, cisza, cisza którą mącą tylko fale jeziora. Fale rozbiją wszystko co stare zbędne.
Wszystko co nie jest kompatybilne z radością, miłością, zdrowiem, harmonią, młodością.
Z odwagą uwalniam się od wszelkich przekonań, które blokują moją radość, zdrowie, harmonię, młodość
Z odwagą odę swoją drogą.
Miejsce zapraszało na dalsze spotkanie, tym bardziej, że zaczął padać deszcz. Jednak doszło między mną, a Bartkiem do sprzeczki. Bartka to zatrzymanie drażniło, a mi było dobrze.
I rano kolejnego dnia, wręcz wygonił mnie z tego miejsca, mówiąc jeźdźmy, jedźmy.
Nie byłam zadowolona z tego faktu i zamiast to od razu wyrazić – poddałam się jego presji, a za jakiś czas (wieczorem) wybuchłam emocjami.
Uwalniam się od presji kogokolwiek na moje życie
Od razu komunikuję moje potrzeby, bez względu na reakcję innych
Tym bardziej że – gdzie się spieszymy?
Silne energie spokoju pięknej magicznej Ładogi zaczęły wyciągać to co magią w moim rozumieniu i spokojem nie było. Oberwało się temu kto był najbliżej czyli Bartkowi.
Zazwyczaj przenosimy swoje emocje na kogoś blisko szukając w nim przeszkody w naszym życiu, a on przecież tylko pokazuje nasze programy, jest naszym odbiciem.
Odbiciem tego co nam się nie podoba jak i tego co się podoba. Zazwyczaj ten mechanizm wykorzystywany jest przy negatywnych sytuacjach, a dotyczy również pozytywnych. Gdy widzimy kogoś kto żyje tak jak chce – my również możemy to zrobić. Trzeba uruchomić taki mechanizm, rozgarnąć chmury, które to blokują, czasem zmienić całkowicie swoje życie.
Wyrzucam program, że w innych widzę przejawy mnie negatywnej
Zamiast innym zazdrościć należy czerpać inspirację z ich działania, skoro to widzę – to to też jest możliwe również dla mnie. Nie znaczy, że trzeba dokładnie kopiować zachowania, ale tę cząstkę, która mi się podoba – ona jest możliwa dla mnie.
Pozwalam inspirować się pozytywnie innymi
Inspiruję innych do szczęśliwego życia tak po prostu sobą.
I tak kolejne miejsce kolejne przejawy naszej prawdziwości, kolejne emocje, które blokują dojście do nas samych.
Na koniec wciągnął nas piękny las w swoje twórcze objęcia zobaczcie jego piękno.
Pożegnaliśmy Ładogę i pojechaliśmy do Marmurowego Kanionu w parku Ruskeala.