Ugruntowanie energii 3 tydzień na Kuzowa

Kuzowa tydzień 3, ugruntowanie energii 23 lipca – 2 sierpnia 2016

45

36

15

Skończył się warsztat i wyszło słońce. Na początku wręcz zrobił się upał. Pojawiły się mgły, a w noce przestały być polarnymi dniami, a stały się białymi nocami. Nawet gdzieś nieśmiało zaczęła przebijać się gwiazdeczka.

Obfite deszcze spowodowały wysyp grzybów, szczególnie kozaków, borówki po deszczach troszkę zwiększyły swoją objętość i nabrały w siebie więcej wody. A maroszka jak jeszcze gdzieś była to w ostatniej fazie konsumpcji. Obserwowaliśmy jak wszystko dzieje się szybko. W krótkim lecie przyroda pragnie się szybko zaprezentować.

47

42

34

I znów dni mijały na kontemplacji ciszy, słońca , ciepła głazów na brzegu, gdyż przenieśliśmy się znów na południowy bezludny brzeg (prawie wszyscy turyści wyjechali jak się zrobiła słoneczna pogoda). Były dni, że pogrążałam się na całe dni w medytacji.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

30

Bartek biegał za grzybami, przynosił wodę, zbierał borówki. A ja kontemplowałam ciszę , zanurzając się już bez większego stresu w kochane morze białe. Pierwsze morze, które pielęgnowało moją skórę.

Na wyspę pojechałam bez olejku do twarzy, uzależniona trochę od tego specyfiku na początku trochę „cierpiałam” wydawało mi się że ściąga skórę itp. Po tygodniu nie używania, skóra zaczęła szukać w sobie naturalnego nawilżenia i problem się skończył.

Uwalniam się od przymusu stosowania kosmetyków

Skóra posiada naturalne zdolności ochrony i tworzenia kolaganu w każdym wieku, dlatego jest młoda, jędrna i dobrze nawilżona.

W morzu obok nas na płyciźnie były przepiękne ogrody morskiej roślinności. Poza laminarią (morską kapustą), był również jadalny fokus (z maleńkimi końcówkami o smaku ogórka kiszonego) i całe bogactwo północnego morza.

Zresztą popatrzcie sami.

19

18

17

16

Mnie cieszyła możliwość chodzenia i godzinę po morzu, bez uczucia marznięcia stóp, co kiedyś było dla mnie normą. Dziękuję, za kolejną możliwość głębszego korzystania z życia.

14

13

12

11

Raz na morzu niedaleko naszej plaży pojawiła się foczka – tiuleń, najpierw płynęła w jedną stronę, a za jakąś godzinę w drugą. Przyglądając się beztrosko okolicy.

Niesamowite widzieć ją tak blisko, przyszła nam przypomnieć o naszych subtelnych uczuciach.

Uwalniam się od zakazu okazywania uczuć

Z subtelnością okazuję swoje uczucia.

40

Chodziliśmy poza tym po wyspie, pojechaliśmy jeszcze raz na labirynt i maroszkę na Alioszynie – o tym oddzielny wpis.

Wszystko jednoczyło się ze sobą, świat ludzi i bogów. Szczególnie było to widoczne gdy horyzont morza gubił się we mgle.

Wszystko jest jednością

37

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Powietrze, ziemia, woda i ogień przenikały się ze sobą w różnych kombinacjach. To wiatr tańczył z wodą i ogniem ogniska, to znów następowała cisza i słychać były tylko dźwięki palącego drewna.

Przypływy odpływy przynosiły coraz to nowe informacje.

46

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

41

Jeden przypływ przyniósł nam zegarek wodoodporny Tissot, czyżby czas wracać do cywilizacji? A może zaprzyjaźnić się z czasem? Dar przyjęliśmy. Choć powiem szczerze miałam jakiś dylemat, że biorę go komuś (na plaży nie było nikogo od kilku dni).

Uwalniam się od lęku przed braniem darów wszechświata, nawet jeżeli wcześniej należały do ludzi.

Pozwalam sobie brać dary, które leżą na mojej drodze i są mi potrzebne.

4

3

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przez dłuższy czas byliśmy sami na południowym brzegu, potem pojawiła się Barbara z Kostią. Barbara dziesiąty raz na wyspie, która jest dla niej potężnym miejscem mocy – zresztą tak właśnie jest.

Po pierwszej rozmowie żyliśmy obok siebie, nie chodząc do siebie nawet na kawę. Koło namiotu rosły nam grzyby, specjalnie dla nas.

A Zachar przynosił nie tylko chleb, ale i czekoladki. Dziewczyny z Krymu częstowały kawą.

Takie dary wszechświata.

Przyjmowanie raju, nasycanie się nim.

10

9

8

Aż przyszła 12 godzinna ulewa z wiatrem w niedzielę, najpierw zrobiła nam się kałużę pod namiotem, która zaczęła przeciekać do środka. Nad namiotem mieliśmy roziętą plandekę od Zachara, a gdy próbowaliśmy przenieść namiot w inne miejsce poryw wiatru go podłamał. Co robić?

44

– Barbara z Kostią mają dwa namioty może użyczą jednego? – wpadłam na pomysł .

Byliśmy cali przemoczeni, może i zmarznięci, ale bardziej w umyśle niż naprawdę.

– Ja nie idę prosić – powiedział stanowczo Bartek. Mi wstyd, że z takim namiotem pojechałem na wyspę.

Uwalniam się od potrzeby posiadania najwyższej klasy sprzętu, aby móc prosić o pomoc

Uwalniam się od niemożliwości popełniania błędów

Pozwalam sobie prosić o pomoc, niezależnie czy popełniłam błędy czy nie.

Ja poszłam. Bez problemu użyczono nam namiotu. Mogliśmy troszkę zrównoważyć umysł w suchej przestrzeni.

– Kiedy przestanie padać? – zadawaliśmy razem ze znajomi pytanie.

Tego nie wiedział nikt, czy dziś czy jutro, a może za tydzień. Zapalenie ogniska, mimo że Barbara miała plandekę nad nim również okazywało się problemem.

Wiesz czytałam w ofercie, że można tutaj na wyspie wypożyczyć namioty i śpiwory. Może mają jeszcze.

Bartek już cały przemoczony łącznie z majtkami, poszedł ok. 700 metrów po śliskich kamieniach do strażników.

A ja równoważyłam umysł w namiocie prosząc o najlepsze rozwiązanie.

– Masz to poprawi nastrój – Barbara podała mi kieliszek wódki i chleb z cebulą. Była chyba godzina 15, a ja nie tylko nic nie jadłam, ale i nie piłam.

Wzięłam dar wszechświata, delektując się nim. To taka magia w ulewnym deszczu w przemoczonym ubraniu pić wódkę i zagryzać suchym chlebem z cebulą.

Chyba fakt paranoi tej sytuacji spowodował, że zrobiło mi się nie tylko weselej, ale i bardziej sucho.

– Namiot już rozłożony koło izbiczki chłopaków, możemy iść – wrócił Bartek z dobrymi wieściami. Spakowaliśmy rzeczy i za jakąś godzinę delektowaliśmy się suchym śpiworem z wypożyczalni.

Rodziła się niesamowita wdzięczność, za ten dar, za tę możliwość.

Wdzięczność rozświetlała okolicę , w pewnym momencie była tak silna, że chmury rozstąpiły się i w jakiś magiczny sposób wyszło słońce.

32

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziękujemy za tą lekcję z deszczem, chłodem. Kiedyś mieliśmy tyle programów chorobowych takiej sytuacji, że zapewne skończyłoby się to i mnie i u Bartka co najmniej przeziębieniem.

Teraz ……. uśmiechem na ustach z tego co było.

Wzmocnieniem naszej wiary w to, że z chłodem, deszczem już sobie radzimy.

Uwalniam się od przymusu bycia chorą gdy przemoknę

Kapię się w zimnej wodzie, biegam po zimnym wietrze, moje ubranie może być mokre i powoduje to, że jestem coraz zdrowsza.

Wierzę w siłę mojego ciała

I takimi przesłaniami zakończył się pobyt na wyspie. Następne dni to było już piękne pożegnanie. Tutaj filmik o naszym kochanym Kuzowie wyspie i archipelagu o jego magii. 


 

Loading Facebook Comments ...

2 Comments to Ugruntowanie energii 3 tydzień na Kuzowa

  1. Skąd ja to znam z tym zimnem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *