W cyklu….. „ z zakurzonego pamiętnika”…Dagestan – droga przez góry do Czeczenii.
W cyklu….. „ z zakurzonego pamiętnika”…Dagestan – droga przez góry do Czeczenii. 10.10.2017 r.
Są rożne drogi, o różnej energetyce, stopniu trudności i nawierzchni. Są też takie które zapadają w pamięci. Do takich należała droga z Dagestańskiego Hunzach przez Botlich do Czeczenii.
Po drodze życie mieszkańców, wioseczki miasteczka…
Droga przez góry raz pięła się, a raz opadała – wijąc się często półką wyciętą w zboczu góry. Mimo że szutrówka ta jest szeroka i całkiem bezpieczna to polecamy ją dla aut 4×4.
Jechaliśmy nią cały dzień, podziwiając małe wioseczki zawieszone na ostrych zboczach gór. Niestety widok kolejnych posterunków obładowanych „sprzętem” skutecznie odwodzi od zamiaru skręcenia w boczne dróżki. Na szczęście ta główna jest także widowiskową drogą po szczytach i dolinach gór.
Mijamy sady morelowe przebarwiające się na żółcie i pomarańcze – dając koloryt tym skalistym buro szarym skałom. Do tego gdzieniegdzie dają koloryt naszej „złotej jesieni” rośliny dziko tu mieszkające.
Polecamy tę drogę, z niej można zobaczyć taki „prawdziwy” Dagestan.
Wieczorem szukamy jakieś przyjazne miejsce na nocleg, nigdzie jednak nie czujemy się ani dobrze – ani bezpiecznie. Podczas kolejnej kontroli pytamy policjanta o dalszą drogę i zapewnieni o jej dobrym stanie zagłębiamy się w zapadający zmrok.
A zmrok przeradza się szybko w doskonałą czerń. Oczywiście zapewnienia dotyczyły zapewne jej przyszłego stanu – już po prowadzonym właśnie remoncie. Jedziemy zatem dalej, bo nocleg na poboczu zrytej buldożerami półki nam się nie uśmiecha. Ale to właśnie tak chciał nas pożegnać Dagestan – magicznie. Jest bowiem tak czarna noc, że światła wiosek i małych miasteczek na przeciwległych stokach gór wydają się „fruwać” jak chmura światła w powietrzu.
Pniemy się w ciemności na przełęcz. Jeszcze jedna kontrola wojskowa i osiągamy granicę z Czeczenią.
Dziękujemy Dagestanie za ten miesiąc, za ten koloryt, za te trudne energie, ale też za te chwile radości na wybrzeżu i odpoczynek w chłodzie gór. Na pewno tu wzrośliśmy przerabiając w sobie trudną energię wojny…
Mam świadomość że wzrastam zarówno w trudnych jak i świetlistych wibracjach
A Czczenia wita nas gęstą mgłą i prognozą pogody z opadami śniegu. Tylko przez chwilę mamy zamiar nocować wysoko na przełęczy, po chwili zjeżdżamy w dół z szybkością 3 km/h po niewiarygodnie krętej, choć już asfaltowej uliczce.
W dolinie, już po północy kolejny szlaban i kolejna wojskowa kontrola połączona z registracją. Witamy w Czeczenii….która zaprosiła nas na nocleg w środku wsi, w akompaniamencie kropel deszczu stukających o dach.