o podróży do Laponii 2013
now browsing by category
Pozdrowienia z promu do Tallina
Prom Helsinki Tallin 8 kwietnia 2013
Nasz czas w Finlandii dobiegł końca . Przypłynęliśmy tutaj o wschodzie słońca, wypływamy po zachodzie . Praktycznie jakbyśmy tu byli jeden dzionek . Finlandia gościła nas po królewsku, piękne słońce , zorze spotkania z dziką przyrodą na długo zostanie w naszych sercach . Dziękujemy , dziękujemy i na pewno jak nadarzy się okazja z radością powrócimy. Zobaczyć Laponię o innych porach roku. Musimy się Wam do czegoś przyznać , to my prosiliśmy wiosnę o opóźnienie , nie chcieliśmy wracać gorącą porą , tak aby w czasie powrotu nie spiłować bieżnika opon zimowych . 😆
A prom tym razem kosztował nas mniej niż ostatnio bo tylko 94 euro .
Dziękujemy za cudowną gościnę raz jeszcze
Niedźwiedzie ekspresje
Ranua Zoo 6 kwiecień 2013
Na festynie bardzo odpoczęliśmy zatapiając się w kli macie fińskiej prowincji . To taki prezent na koniec naszego pobytu na północy .
Pożegnaniem z północą , była wizyta w zoo w Ranui. Tak drugi raz poszliśmy odwiedzić misie polarne i nie tylko. Jak inna panuje tutaj energia niż ta co zimą . Czuć wiosnę jest duże poruszenie . Jak zimą zwierzęta były szczęśliwe , że mają
schronienie jedzenie , teraz wiosna , a wraz z nią instynkty ciągną je na wolność . Słychać było więcej pretensji , narzekań na to , ze trzeba siedzieć w klatce, że samica , samiec po drugiej stronie płotu , a z igraszek nici . Taka cena cieplej pewnej bezpiecznej zimy. Ileż razy zachowujemy się tak w życiu na moment chcemy bezpieczeństwa , schronienia , a potem tkwimy w nim przez resztę życia, uwikłani w zobowiązania czy zniewoleni jak te misie
. Druga rzecz , która bardzo rzuca się w oczy , to władza nad niedźwiedziami . Niedźwiedź w przyrodzie nie ma naturalnych wrogów , poza człowiekiem . Człowiek nie walczy jak przyroda , ma umysł , który potrafi wykorzystać tak , że nadrabia tym siłę mięśni . I w ten sposób może osadzić niedźwiedzia w zagrodzie . Oczywiście tutaj bardziej nasuwają się refleksje niż pretensje misi. Im dobrze, o tym pisaliśmy przy okazji pierwszego pobyty w Ranui.
Jednak należy zdać sobie sprawę z tego, że często istnieją inne światy niż myślimy . Niedźwiedź myślał, że nie ma na niego mocnych poza przyrodą i ……. Zdziwił się zapewne gdy okazało się, że taki „mały” człowiek potrafi zwyciężać z nim . Tak samo my znamy świat mięśni, umysłu , ale poza nimi są inne światy . Świat energii – wszyscy znamy mistrzów Tai Chi , którzy potrafią powalić , czy zabić ruchem , który nawet nie dotyka ciała. Broń psychotroniczna udoskonalana od czasów zimnej wojny zarówno w Rosji jak w Stanach . Niektórzy powiedzą świat magii, bzdury, ale czy z czasem nie zdziwią się jak misie ……???
Świat energii jest potężny , o tym mówią wszystkie religie świata , tylko aby się nie „zdziwić” może lepiej zacząć go poznawać narzędziami, które mamy i im ufamy czyli ciałem i umysłem , a zaczniemy doświadczać bardziej subtelnych światów . Szczególnie jeżeli otworzymy się na te doświadczenia.
Mówimy to z własnego doświadczenia i uważamy, że warto. Zresztą naszą wiedzą i doświadczeniem zawsze z chęcią się dzielimy , szczególnie na warsztatach. Sami non stop odkrywamy nowe mechanizmy , nowe energie.
Na pewno gdy na jakiś poziomie poznamy świat energii , pojawią się nowe bardziej subtelne. Przecież świat , wszechświat jest nieskończony .
Myślimy , że każdy następny poziom będzie lżejszy, bardziej subtelny i rozproszony ……
A wracając do zoo, trafiliśmy tym razem do niego w porze po karmieniu. Zwierzęta były senne . Tylko niedźwiedzie polarne czekały nas z drzemką . Byliśmy tu miesiąc temu w na końcu zimy – prawie obudziły się niedźwiedzie brunatne , teraz jesteśmy tutaj na progu wiosny , która tutaj już panuje i której Wam wszystkim życzymy.
Niedźwiedzie zaprosiły nas na Spitsbergen , pewnie skorzystamy za jakiś czas z zaproszenia . W sumie drugi raz do Ranui przyjechaliśmy specjalnie dla nich, co widać na zdjęciach. Dzięki kochane i bawcie się dobrze oglądając telewizję z turystów . Myście o nas dobrze!!!
Jedzie wiosna, jedzie
Jedzie , wiosna jedzie
Rozmawialiśmy z wiosną i z chęcią zawita do Polski . Więc wieziemy wiosnę z trochę dziwnego kierunku, bo z północy , ale …… schematy są po to aby je łamać .
Dziś wiosna zawitała do Helsinek i wieczorem będzie przeprawiała się do Tallina . Potem będzie zmierzała w kierunku Polski . Po drodze zrobi kilka drobnych przerw , tak, aby pod koniec tygodnia zawitać wraz z nami do Bielska.
Jeszcze z paroma zaległymi refleksami chcemy się z Wami podzielić , ale nie wiemy czy uda nam się jeszcze w Finlandii czy potem …. już w Polsce w domu.
W czasie przejazdu przez Estonię , Łotwę i Litwę będziemy bez dostępu do netu , chyba , że jakieś WIFI się trafi . Wtedy zdamy relację, gdzie wiosna aktualnie przebywa.
Pozdrawiamy wiosennie
Szkolny festyn i fińskie smakołyki
Festyn 6 kwiecień 2013
Po wizycie w krasnalowej chatce w Parku Syote , czuliśmy , że nasza podroż się zrealizowała i czas wracać do domu . Poczuliśmy, że przestrzeń się zamyka dla nas tutaj na północy . Postanowiliśmy jeszcze pojechać
pożegnać się misiami w zoo w Ranule.
Jadąc do Ranui po drodze zobaczyliśmy dziwne drogowskazy , na jakiś domniemaliśmy rolniczy targ w sobotę 6 kwietnia. Nam takich rzeczy dwa razy nie trzeba pokazywać , czy namawiać do oglądania . Znaleźliśmy fajne miejsce nad rzeczką w pobliżu do snu i , rano pojechaliśmy zobaczyć co to jest za targ.
Okazało się, że jest to festyn przy szkole z pokazem zagrody chłopskiej , zwierząt , sprzętów do łowienia ryb, kiermaszem miejscowych smakołyków , występami dzieci, licznymi loteriami i straganami z jedzeniem . Kiedyś to był zapewne wiosenny targ , na który zjeżdżali się hodowcy, rybacy , myśliwi wymieniając różne produkty . Teraz jest to spotkanie towarzyskie mieszkańców okolicy , połączone z wyżerką domowych produktów . Takie normalne życie , dalekie od turystycznego blichtu .
Uwielbiamy coś takiego, o tym nie piszą przewodniki , nie można się chwalić , że się „zaliczyło” tą atrakcję , ale dla nas ma to największą wartość . Spotkanie ludzi w ich normalnym życiu .
Na atrakcje przewodnikowe dawno przestaliśmy zwracać uwagę , szukamy miejsc , które nas przyciągają i pozwalają wtopić się klimat kraju. Zrozumieć go, poczuć ….. na ile to możliwe .
Ten festyn bo tak go nazwaliśmy,, może być okazją do napisania o smakołykach fińskich
Podstawa to kawa . Czasami mamy wrażenie , że kawa rośnie w Finlandii. Generalnie jest wszędzie parzona głównie w ekspresach przepływowych , bądź w termosach . Pita z mlekiem lub cukrem. Do tego obowiązkowo pączek . Trochę z cięższego ciasta jak u nas i bez żadnego nadzienia , nawet w McDonaldzie są pączki .
Praktycznie nie spotyka się bardziej wyszukanych ciast (w dużych miastach w dobrych cukierniach jest wszystko jak wszędzie )
Na trasach biegowych są kawiarnie serwujące kawę i pączka bądź rzadko ciasto biszkoptowe z borówkami . Dlatego często śmialiśmy się, że Finowie biegają od kahvili (kawiarnia) do kahvili. Od kawusi do pączusia (o Polakach zapewne powiedzielibyśmy, że od piwka do piwka)
Kolejna bardzo charakterystyczna potrawa Finów , szczególnie w terenie to kiełbaska pieczona na ognisku . Są to wszystkiego rodzaju kiełbasy łącznie z parówkami , po upieczeniu zawijane w serwetkę i jedzone z musztardą lub bez (bez chleba jak u nas) .
Kolejna bardzo charakterystyczna rzecz to chleb . Tradycyjny chleb jest żytni . Kiedyś pieczony był kilka razy do roku. , jest cienki, okrągły ma dziurkę w środku i przez tę dziurkę był wieszany tak aby gryzonie się do niego nie dobrały , a potem taki suchy jedzony .
W sklepach są również takie ciężkie bułeczki żytnie, wygląda to trochę jak z skórka chleba.
Inny rodzaj chleba to tortille zwykłe mączne oczywiście żytnie i ziemniaczane .
W sklepach na północy te rodzaje chleba przeważają i ciężko kupić „nowoczesne” chleby .
No nowoczesne co mają w sobie …..? wodę, polepszacze i troszkę białej mąki . Bardziej zapychacz niż prawdziwy chleb. Te klasyczne fińskie są bardzo łatwe do wzięcia w podróż i moim zdaniem nie zapychają i są bardzo smaczne . Jedyny ich mankament to cena .
Normalny puchatek (rzadko spotykany na północy) ok 1-1,5 euro
Bułeczki czy chlebek okrągły ok 2-3 euro .
Gdzie więcej mąki wiadome . Czasami przy takich okazjach zastanawiam się , który tak naprawdę jest droższy, który ma większą marże (patrząc na ceny włożonych produktów) . Zazwyczaj wychodzi , ze droższe dużo jest to co tańsze , nie wspominając o zdrowiu.
Z innych ciekawostek sprzedawanych tam na festynie były małe rybki (zapomnieliśmy nazwy) smażone na maśle , to również bardzo popularne jedzenie Finów .
Do rybek ziemniaczki smażone z marchewką .
Ziemniaki to kolejny temat tak samo szeroki jak chleb .
Ziemniaki są traktowane jak warzywo i jedzone jako podstawa posiłku. Są jedzone jako purre ze śmietaną , jako kawałki ziemniaków , opiekane na wszystkie możliwe sposoby .
Należy pamiętać, że jesteśmy na północy i plony ziemniaków są duże niższe jak u nas .
W Laponii jest specjalna odmiana ziemniaków nazywana ziemniakami lapońskimi, Są mniejsze niż tradycyjne ziemniaki w smaku bardziej suche , naszym zdaniem mają większą kondensację smaków niż ziemniaki tradycyjne . Oczywiście jak wszystko co lapońskie i trudno uprawiane drogie kilogram ziemniaków lapońskich to koszt ok 2,5-3,5 euro/kg , a zwykłe widzieliśmy od 0,80 euro .
Generalnie tradycyjna kuchnia fińska jest bardzo prosta , treściwa i dość zdrowa .
Czasami aż zastanawia skąd bierze się duża ilość ludzi otyłych (nie przesadnie, ale z nadwagą ) , chyba po tych pączusiach ………..
A Finowie mają wielką namiętność automaty do gry . Są praktycznie wszędzie , na stacjach benzynowych , w sklepach, obsługują karty kredytowe , czasami do gry na nich tworzą się kolejki . Grają ludzie w każdym wieku . W kraju gdzie alkohol i papierosy są towarem wręcz wstydliwym , automat do gry jest czymś normalnym i akceptowanym. Zresztą jak zauważyliśmy na festynu hazardu uczy się od małego, nawet w szkole . My też wygraliśmy termometr i zegar do samochodu w ruletkę – na festynie .
O przyrodzie raz jeszcze
O przyrodzie raz jeszcze .
Przyroda północy mimo swojej obecnej dzikości nie zachowała oczywiście swojego pierwotnego charakteru , w wielu książkach poświęconym parkom narodowym Finlandii są zdjęcia intensywnego wyrębu lasów w Laponii i Finlandii. Były lata1800-1900 , gdzie rodził się w Europie przemysł i spławianie drzew miało największą skalę. Jak więc wyglądał ten naturalny dziewiczy las?
Wygląda na to, że był złożony z nieco grubszych drzew niż te , które pokazujemy na zdjęciach. Poznajemy to po „niektórych” okazach sosen i świerków spotykanych gdzie nigdzie. Mają grubość u podstawy nawet do 80 cm średnicy!!! To trochę nie pasuje do opisów Laponii i ogólnie północy gdzie w szkole była mowa o skromnym lesie złożonym z ubogich drzew i krzewinek. Powodem tego miał być „srogi” klimat. Jednak powód może być nieco szerszy.
W jednej z informacji turystycznych spotkaliśmy plaster ściętego drzewa, tak na oko około 80 cm , który miał policzone słoje i datowany był na 300 lat! Krótko mówiąc nawet na północy Laponii rosły grube drzewa, tylko zostały wycięte 100 lat temu i następne jeszcze nie urosły , bo rosną wolno, w tym srogim klimacie – ale rosną w piękny las. Wcześniej Saamowie – pasterze reniferów nie prowadzili przemysłowego wyrębu lasów, brali tylko na domy z bali i opał. Z informacji od naszego gospodarza Saama, wynika, że ich natura koczowników polegała na posiadaniu domu letniego i zimowego. A przemieszczanie dotyczyło głównie okresu spędu reniferów na wiosnę i nie dotyczyło całej społeczności (obecnie wielu właścicieli reniferów ma 2 domy letni i zimowy, jak kiedyś ) .
Inna sytuacja dotyczy wyglądu płaskowyżu Finmarksvida oraz terenów północnych obecnej Norwegii, gdzie była klasyczna tundra. I znowu te informacje ze szkoły są jakieś takie „nie bardzo”.
Ten surowy klimat miał tu siać spustoszenie wśród fauny i flory – ale czy na pewno? Wielkie obszary niegdyś klasycznej tundry dziś zaczynają w wielu miejscach porastać drzewami, głównie brzozami i nie tylko. Brzozy te mają już całkiem niezłą wysokość i nawet do 10 metrów i niezły pień (widzieliśmy to w Finlandii i Norwegii). Jak to się dzieje, że kiedyś była tu klasyczna tundra , a teraz robi się całkiem gęsty las?
Brakuje poza klimatem drugiego czynnika – jest nim wolny renifer – , który zamieszkiwał te tereny w ilościach set tysięcy. Ponieważ lubi szczypać gałązki więc kontrolował wzrost brzozy i innych większych krzewów , a że rosną wolno były cały czas karłowe. Nasz gospodarz wspominał swoje dzieciństwo i obraz zupełnej tundry , opowiadał , że rosły wtedy sterty pięknych kwiatów, które dziś w lesie nie rosną , zagłuszone krzakami. Narzekał na ludzi i ich zachowanie , mówił, że mógłby być teraz chociażby ładny las brzozowy , ale jak jakieś drzewo urośnie , że w końcu wygląda fajnie , to przychodzą i je wycinają.
I tak teraz wygląd północnych terów kontroluje człowiek. Po wyłapaniu reniferów do zagród nadaje mu wygląd krzakowiska. Ciekawy eksperyment miał miejsce niedaleko domu tego samego saamskiego gospodarza. 100 lat temu grupa dzieci szkolnych posadziła tu kilkaset sosen, zagajnik ma około 1 hektara i drzewa są całkiem duże , jak nasze 30 letnie (10 metrów). Nikt ich się nie tyka, poletko się rozsiewa – może za 300 lat nie będzie tundry tylko las. Wszystko to ma miejsce w miasteczku Polmak , który jest troszkę niżej niż NordKapp.
I tu rodzą się refleksje nad eksploatacją naszej planety w poszukiwaniu energii. Kiedyś było to drewno (i teraz też), obecnie gaz , ropa , węgiel, minerały. Ta ekspansja za energią doi i niszczy naszą planetę. Ciekawy jest pewien proces, który obserwujemy, niegdyś miało miejsce wiele odkryć w dziedzinie energetyki ogólnie. Era węgla, silniki, parowy, benzynowy, diesel, rafinacja ropy, era elektryczności , preście atom. Od jakiś 30 lat widzimy wyraźna stagnację w pomysłach, choć nauka na wybitnie wysokim poziomie, elektronika, podróże w kosmos , a my cały czas ten „węgiel do pieca” i ani rusz mimo odkryć Tesli i innych po drodze. No może napęd wodorowy , geotermy (bo hydroelektrownie , wiatrowe i słoneczne to już stare odkrycia). Skąd ludzkość nawiedziła taka niemoc odkrywcza w dziedzinie nowych źródeł energii?
Dlaczego w tej dziedzinie jest zastój?
Wydaje się nam, że energia to kluczowe zagadnienie dla zachowania naturalnego piękna planety i jej przyrody. Odpuścilibyśmy zasoby leśne , odwierty i kopalnie i nie niszczyłyby terenów, a przemysł chemiczny nie zatruwałby ziemi, powietrza, wody.
Oczywiście wynalezienie takich źródeł energii zmieniłby cały system gospodarczy świata, niektóre państwa straciłyby dotychczasowe źródło utrzymania, ale wydaje się , że i tak warto . Wydaje nam się również , że ten postęp w poszukiwaniu innych źródeł energii jest sztucznie wstrzymywana przez tych, którzy teraz czerpią zyski z obecnej sytuacji.
Ale już czas!
Ostatni czas by nie zdegradować do końca naszej planety, TAK , to kluczowe zagadnienie dla ochrony przyrody. Walka o kilka niedźwiedzi czy wilków to tylko walka. Zresztą to jest wielki paradoks (hipokryzja) ludzkości, walczymy o jakiś skrawek Parku Narodowego z kilkoma drapieżnikami,a tuż obok w milionach sztuk zabijamy np. dzikie ryby (optymiści mówią, że 2050 roku oceny będą puste) , znika fauna. 5 lat temu na półwyspie Kola – gdzie byliśmy w zimie – prowadzący skuter Rosjanin był zdumiony niewielką ilością tropów zwierząt , a jeszcze kilka lat temu …………
Należy mieć nadzieję, że to skierowanie uwagi na te parę drapieżników, za jakiś czas przełoży się na świadomy stosunek do wszystkich zwierząt , w tym hodowlanych.
Dzielimy się z Wami przygodami, ale też refleksjami o tym co widzimy i musimy tu przytoczyć jedną prawdę – „do wyhodowania” 1 kilograma mięsa jest potrzebne około 16 kg zboża. Osoba , która chciałaby się żywić tylko mięsem zje w 2 dni 2 kg mięsa , ten kto chciałby się żywić tylko zbożem , nie przeje 32 kilogramów zboża miesięcznie. Recepta na głód na świecie ….???
Produkując mięso w sposób przemysłowy, zamieniamy tereny przyrody na pastwiska i pola uprawne pod uprawę paszy.
Dzisiejsze mięso to koktajl antybiotyków, hormonów i konserwantów chemicznych. To może zabrzmi jak przechwałka (ale trudno) , na diecie bezmięsnej obecnie biegam na nartach w formie treningu do 30 km dziennie . Siła, wytrzymałość , wydolność i mięso to oddzielny temat. Zresztą polecam wspaniałą książkę weganina , ultramaratończyka „Jedź i biegaj „ (Scott Jurek) . Książka ta jest wspaniałą podróżą , nie tylko przez świat ultramaratonów (biegi powyżej 100 km) , ale również osobistą historią przechodzenia na dietę wegańską , opisami jego dylematów , przekonań , a potem wzrostu wydolności i siły. Zawiera również sporo przepisów wegańskich.
Eksploatujemy planetę każdy na swoim poziomie my też . Jednak podstawą i pierwszym celem jest nabranie świadomości pewnych procesów .
Świat jest taki jakim go tworzymy, jak będziemy chcieli go zmienić to go zmienimy .