o podróży na Wschód 2015

now browsing by category

 

Z wizytą u świętego Serafina

Z wizytą u Serafina Sarowskiego 12-16 czerwca 2015


 

 

Droga, droga przez wsie i miasteczka prowadziła nas coraz bliżej naszego ulubionego prawosławnego świętego Serafina z Sarowa. Chcieliśmy dojechać w rejon Sarowa, aby rano wejść do monastyru.

 

 

Po drodze ugościł nas bar ze wspaniałymi sałatkami – tarta marchewka, czosnek, majonez , czy gotowane buraki, czosnek, majonez ( w Rosji są postne majonezy – czyli wegańskie)

Ok. 150 km od Sarowa stanęliśmy po prostu we wsi i próbowaliśmy się przespać, jednak kolejny raz okazało się, że musimy poważnie potraktować komary – założyć moskitiery i spryskiwać się preparatami zapachowymi. Bo inaczej zostaniemy zjedzeni, a może oczyszczeni, jak w czasie akupunktury…..

Dlatego wcześnie rano wstaliśmy i ok 8. rano dojechaliśmy do Sarowa. Może nie do samego Sarowa, bo to miasto zamknięte – atomowe, ale Diwjejewa gdzie znajduje się żeński monastyr z grobem i relikwiami Serafina, oraz drogą Matki Boskiej.

Strona monastyru

http://www.4udel.nne.ru/

Monastyr w którym przebywał Serafin znajduje się 15 km dalej w Sarowie, jednak wjazd tam wymaga specjalnych przepustek gdyż jest to miasto atomowe zamknięte, strona monastyru http://www.sarov-monastery.org/

Ludzi bardzo dużo, fakt dziś święto narodowe Rosji, więc dzień wolny. Podjeżdżamy na monasterski parking (opłata – ofiara) i wchodzimy w tłum pielgrzymów. Na terenie monastyru kobiety muszą chodzić w chustkach i spódniczkach. Dodaje to niesamowitego wyglądu temu miejscu.

 

 

Podchodzimy do wielkiej cerkwi przed którą znajduje się duża kolejka, tak już wiemy po wizycie u Matrony, to do relikwi Serafina zapewne. Stajemy więc pokornie obserwując siebie. Kolejka posuwa się wolno do przodu, gdy nagle nad samym monastyrem poświata słońca robi piękną tęczę – halo, jak aureola świętego. Cały wszechświat pokazuje nam, że jesteśmy w świętym miejscu.

 

 

Stoimy spokojnie, gdy nagle i to w cieniu, kolejka zatrzymuje się na dłużej, robi się zimno. Kolejne testy. Rozbudzenie ciepła umysłem nie wychodzi mi. Postanawiam zrobić to od energii ziemi przepuszczając ją przez niższe czakry w górę, gdy energia dochodzi do żołądka robi mi się tak gorąco, że praktycznie mogłabym się rozebrać. Zimno zostaje gdzieś daleko.


 

 

Dziękuję Serafinowi za pierwszą lekcję, a lekcji w czasie tych dni było sporo.


 

Piątek i sobota to dni tłumów pielgrzymów, niedziela i poniedziałek to spokój kontaktu z tym miejscem, z Serafinem, zero kolejki do grobu.


 

 

Dlaczego zostaliśmy tutaj dłużej? Bo nasza skrzynia biegów zaczęła głośniej chodzić i w poniedziałek chcemy odwiedzić mechanika, innymi słowy duchy pokombinowały coś w skrzyni, abyśmy się nie tylko zatrzymali, ale w tym świętym miejscu zostawili ciągnąca się jeszcze za nami energię przeszłości.


 

 

Serafin wiele lat modlił się w lasach, mało jadł, nie przyjmował ludzi, niedźwiedzia karmił z ręki i miał niesamowity kontakt z przyrodą – siadały na nim ptaki , podchodziły zwierzęta – jak do Franciszka z Asyżu (ciekawostka dla niektórych – miał ze względu na klimat – skórzaną czapkę rękawice i buty – pomimo to doskonały kontakt z przyrodą) . Prowadził pustelniczy tryb życia, medytował kilka godzin dziennie, a gdy zaczął po 60-tce przyjmować do siebie potrzebujących, to przyjmował 2000 ludzi codziennie – uzdrawiając, nawet wskrzeszając. Dlatego prosiłam go o to abym potrafiła rozpoznać kiedy jeszcze medytować, a kiedy działać. Co nie tylko mi powiedziano, ale przede wszystkim pokazano.

Siedziałam w prawie pustej cerkwi na ławeczce, przy ikonie Serafina, ciesząc się ze spotkania. Gdy nagle podchodzi do mnie kobieta i mówi:

– Chodź, pomóż sprzątać świece w świecznikach tzn. wyciągaj te małe i wykapany wosk.

Uśmiechnęłam się w duchu i zajęłam świeczkami przy ikonie Serafina , weszłam w tak głęboki stan medytacyjny w działaniu, że to co było wcześniej przy medytacji w bezruchu było czymś bardzo płytkim.


 

Uwalniam się od lęku przed działaniem, buntu przed działaniem.


 

Pozwalam sobie wchodzić w głębokie stany medytacyjne w działaniu.

 

Właśnie gdzieś głęboko praca kojarzyła mi się z przymusem, czymś ciężkim, niechcianym, dalekim od medytacji i stanów wysokoenergetycznych.


 

Pozwalam sobie być w stanach wysokoenergetycznych w działaniu.


 

 

Bartek dostał również fizyczną lekcję.

Przy ustawieniach i energetycznych wglądach Bartosza okazało się, że skrzypienie skrzyni biegów to lęki jego przodków przed Syberią, zsyłką, życiem inaczej niż przodkowie. Taki wewnętrzny przymus ściągania w schemat rodzinnego bagna.

I to energetyczne gluty ściągały nas w tył.

Przyszła podpowiedź, że Bartek ma postawić dużą świeczkę w sprawie przepalenia tych energii w cerkwi.

Poszliśmy do cerkwi, Bartek postawił świeczkę przy ikonie Serafina, zaczął medytować najlepiej jak mógł, prosić o uwolnienie od przeszłości i wyzwolenie z negatywnych rodzinnych myślokształtów. Po 15 minutach przyszła Pani i zaczęła gasić wszystkie świece i wyrzucać do koszy pod świecznikami (dzień cerkiewny się kończył) , z świecy upaliło się 5 cm, a ona sama miała 50 cm. ( normalnie w tym monastyrze pozwalali świeczkom dopalać się prawie do końca).

– Ja ją wezmę, przestawię w inne miejsce – w panice powiedział Bartek.

– Przecież zaraz wszystkie zgaszą w kościele – powiedziałam i zaczęłam się śmiać.

– Czemu się śmiejesz – zapytał Bartek

– Ile razu Ci mówiłam, że Ty w takim tempie odpuszczasz – powiedziałam – po kawałeczku.

-Trzeba to zmienić – powiedział stanowczo


 

Pozwalam sobie na odpuszczenie przeszłości


 

Pozwalam sobie iść w kierunku moich wyrażonych intencji na 100% , słuchając Boga


 

I rano w poniedziałek znowu postawił świeczkę przy ikonie Serafina, tym razem paliły się dwie jego świeczki, druga to ta z poprzedniego dnia wieczora, gdyż została zapalona na nowo przez siostry (nie było jej w pojemniku, a mało takich dużych świec).

Może na przepalenie tych energii potrzebne były aż dwie świece …….


 

 

 

Poza tym, gdy Bartek ze świeczką wszedł do cerkwi, dostałam telefon do właściciela Land Rovera z Niższego Novgorodu (ok 150 km od Sarowa) – z numerami telefonów do dobrych mechaników, którzy mogą nam pomóc. (Od paru dni szukaliśmy pomocy, może inaczej – nasi znajomi z Moskwy i nie tylko szukali dla nas mechaników, co mogą nam pomóc. Podsyłali linki do stron, gdzie mogliśmy poznać właściwe osoby itp. Do tej pory była cisza i nagle przestrzeń zaczęła otwierać się w momencie samej decyzji Bartka.


 

W poniedziałek już mieliśmy jechać do Niżnego Nowgorodu, jednak czułam, że tutejsza przestrzeń chce jeszcze mi coś powiedzieć.


 

– Co robimy dalej ? – zapytał Bartek rano.

– Nie wiem – odpowiedziałam.


 

Za parę chwil jedna z sióstr poprosiła nas o pomoc w przeniesieniu torby, a potem zapytała czy nie mamy samochodu, aby ją podwiesić do domu ok. 1 km.

Oczywiście to zrobiliśmy.


 

– Przyjdźcie jutro rano o 7 do monastyru będę miała dyżur, to położę Wam relikwie na ciało – powiedziała z wdzięczności.

Tak, tak 7 rano.

To odpowiedź na to moje "nie wiem" – powiedziałam do Bartka.

Bartek zaczął się troszkę oburzać, gdyż nie chciał tutaj zostawać kolejnego dnia.

 

 

Dzień minął nam jak zwykle sympatycznie na spacerach, kąpielach w jeziorze, medytacjach u Serafina. Wieczorem gdy już chcieliśmy jechać na nocleg nad jezioro zajechaliśmy do miejscowego sklepu po sok, którego mi się zachciało, (jak w takich miejscach jest niesamowita przepaść, między monastyrem, a wsią). Pani na kasie chciała nas oszukać na ok. 20 zł przy rachunku 40 zł. Było to zbyt widoczne, za pierwszym razem oddała część pieniędzy i dopiero interwencja u innej kasjerki spowodowała oddanie całości.

Tym troszkę mnie poirytowała, co spowodowało podniesienie mojego głosu, a potem wpis do książki skarg.

Gdy weszłam oddać książkę z wpisem o dziewczynce, jedna z kupujących, zaczęła mnie opieprzać, że przyjeżdżam w święte miejsce i robię awanturę.

Tak, tak w świętym miejscu Ci mniej święci mogą kraść do woli.

Powinnam ją przeprosić za całą awanturę – powiedziała

Więc ja uklękłam na kolanach przed nią robiąc to, to o co prosiła – odskoczyła jak od diabła i zaczęła się żegnać.

Nie wypadało mi się głośno śmiać, ale takim ludziom nie nie dogodzi.

Przypomniało mi to moją babcię, która codziennie biegała do kościoła, straszyła mnie Bogiem, gdy nie zachowywałam się tak jak ona chciała.

Bo ona to Bóg, a sama swoim zachowaniem daleka była od ideału. Nawet kiedyś na jej zachowanie zwrócił jej uwagę ksiądz, gdy poszła do niego na skargę na mnie. Gdyż całe jej życie było skierowane w siostry siostry mojej mamy i jej córki. W jej mniemaniu moja mama, ojciec i ja byliśmy tylko po to, aby im pomagać. Gdy za mało dawaliśmy – wg niej – była awantura i straszenie Bogiem.

Ostatnio na ustawieniach Helingerowskich powychodziło, że moja babcia była macochą mojej mamy, i że nie mam nic wspólnego z jej rodem. Tłumaczy to zachowanie babki, która właśnie jak macocha zachowywała się względem mojej mamy i mnie. Z klapkami na oczach dając swojej jedynej córce i wnuczce wszystko.

Szczerze mówiąc, gdy to na ustawieniach wyszło, poczułam straszną ulgę, że nie muszę być częścią rodu do którego nie należę.. Tak jakbym wreście mogła być tak naprawdę sobą.

Bo gdy staramy się zintegrować z czymś obcym jest to dla nas nie tylko trudne, ale wręcz nie wykonalne. Jaka naprawdę była historia pochodzenia mojej mamy nie wiem, na razie się nie objawiła, jednak otwierając jej wielką tajemnicę, mam nadzieję, że z czasem prawda ukaże się w pełnej krasie.

A jak pisałam wcześniej, uwolnienie tej tajemnicy dało mi dużo większe zrozumienie dla mojej "babci nie babci", a równocześnie spowodowało uwolnienie od żalów.


 

Oczywiście pół sklepu było przeciwko nam, jak zazwyczaj większość rodziny mojej babki, gdzieś pojawił się lęk, że mogą nam coś zrobić nad rzeką w nocy. Oczywiście możemy włączyć ochrony, jednak stwierdziliśmy, że lepiej przetransformować te energie w przyjaźniejszym miejscu. Poszliśmy jeszcze pożegnać się z Serafinem, monastyrem udało nam się kupić jeszcze naszą ulubioną sałatkę buraczkową na drogę (już po zamknięciu stołówki) i pojechaliśmy w kierunku Niżnego Nowgorodu


 

Uwolniony został potężny kawałek mojej przeszłości, dużo starego żalu, gdy jako dziecko miałam babcię, i nie miałam zarazem.


 

Dziękuję tej Pani, tej sytuacji.


 

Poza tym w monastyrze zaczęłam zwracać uwagę na noszenie prosto szyi. Spowodowało to, że czułam się na równi z ludźmi, z radością mogłam patrzeć w ich oczy.


 

Zaczęło mnie również boleć trzecie oko, weszliśmy do apteki i moim oczom pokazał się IRS-19 (zawiera bakterie górnych dróg oddechowych), preparat który pomógł mi wyjść z chronicznego zapalenia gardła i uratował moje migdały 30 lat temu. Czas przenieść się do przeszłości i przy jego pomocy pozdrawiać stare gardłowo-zatokowe demony. Dziękuje po raz kolejny z tym miejscu.


 

 

Kolejna lekcja była w na monasterskiej stołówce. Piękna Rosjanka z dziećmi emanowała bardzo agresywną energią rozpychając się na boki.


 

– Źle mi tu – powiedziałam.


 

Czy musimy dostosowywać się jak cały świat do małej grupki agresywnych ludzi ? – powiedziałam Bartek

Może czas aby oni dostosowali się do nas???


 

– Tak, tak – powiedziałam i wyjęłam komputer wtapiając się w pisanie bloga.


 

Dziękujemy Serafinowi za te piękne lekcje.


 

 

Na terenie monastyru znajduje się darmowa jadalnia gdzie w porze obiadu i kolacji można zjeść bardzo proste postne jedzenie jak prosta zupa, kasza, chleb na obiad ,czy sama kasza, chleb na kolację.

 

 

Takie karmienie pielgrzyma – nie tylko ubogiego. Gdy było dużo ludzi, również do stołówki były kolejki. Niektórzy się denerwowali, że może dla nich braknąć, że nie wystarczy.


 

Uwalniam się od poczucia braku w moim życiu.


 

Mam pod dostatkiem jedzenia zarówno duchowego jak i fizycznego, mam dostatek wszystkiego co potrzeba mi do życia tutaj na ziemi.


 

Jeden dzień na darmowej stołówce rozdawali zafoliowany pierwszy list Św. Pawła do Koryntian, czyli hymn miłości.


 

1 Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.


2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.


3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.


4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;


5 Nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;


6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.


7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.


8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.


9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.


10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.


11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.


12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.


13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.

 

Pokazując nam, że najlepszym pożywieniem to miłość. A kiedy trzeba będzie fizycznej strawy wszechświat o nas zadba,

 

 

Poza tym na terenie monastyru znajduje się duża stołówka również z prostymi daniami postnymi i z ryby, i kilka drobnych, gdzie można zjeść ciasteczko czy napić się kawy, herbaty. Ceny niewysokie kubek kawy czy herbaty 11-16 rubli (około 1 zł) ciasteczko 1 zł.

W dużej stołówce dla nas hitem była surówka z gotowanych buraków, z tartymi orzechami, suszonymi śliwkami i majonezem. Niebo z gębie (mała porcja 3 zł – przy Rosyjskich wyższych cenach niż w Polsce to niewiele).


 

 

Koło monastyru i w najbliższej odległości znajdują się święte źródła z których pije się wodę i kąpie w nich. Najbardziej znane jest źródło świętego Serafina 16 km od Monastyru w Cyganowkie.

Wjazd to mało przyjemne komercyjne stragany z jedzeniem, jednak dalej za parkingami pojawia się święte źródło. Jeziorko gdzie można się kąpać, zarówno w samym jeziorku jak i baseniku w domiczku.


 

Woda ma ok. 7 stopni, ludzie wchodzą obmywając się z grzechów przodków, jak w czasie chrztu. Kobiety muszą w dłuższych bluzkach, mężczyźni mogą w kąpielówkach.

Należy trzy razy zanurzyć się w wodzie wraz z głową.

Nie pierwszy raz obmywam się w ten sposób, jednak każdy raz powoduje u mnie jakieś napięcie, nie wiem dlaczego. Lęku przed chłodem…. A może lekkiego łatwego pozbycia się grzechów przodków. Może nie wierzę, że to tak prosto i łatwo można uczynić. Może, nie wierzę, że tak prosto można wrócić do raju.


 

 

 

Po kąpieli czujemy się jak nowo narodzeni.

Pierwszą noc spędzamy koło źródła, by potem przenieść się w na rzeczkę na plażowy parking naprzeciw monastyru. Gdzie możemy wtapiać się w przyrodę, a równocześnie patrzyć na monastyr.


 

 

Prawosławna wiara, w swojej obecnej formie bardziej pierwotna niż katolicyzm, po czasach komunizmu gdy była zakazana, a cerkwie zamknięte, przerobione na magazyny, baseny itp. od kilkunastu lat przeżywa prawdziwy renesans. Wiara jest nie tylko żywa, miło patrzeć jak ludzie się nią cieszą. Pielgrzymując nieraz i wiele ponad 1000 km, aby spędzić troszkę czasu w świętym miejscu.

Największe oblężenie jest w weekendy. Spotkaliśmy ludzi i z Urala i z okolic Soczi (ok 1000 km) Przyjechali na 2 dni na pielgrzymkę, turystów na szczęście nie widać, więc energia bardzo rozmodlona.

 

 

Setki świec rozświetlają cerkiew, zapach unosi się w przestrzeni, ludzie całują ikony, proszą, ale również wielbią. Święci na ikonach często palce rąk mają złożone w mudry.

Oczywiście pojawiają się ortodoksi, którzy zaraz chcieliby chrzcić na swoją wiarę. Moja wiara lepsza, ale to margines.


 

I tak nasyceni tym miejscem opuściliśmy je kierując się w kierunku Niższego Nowgorodu, aby znaleźć mechanika, który uzdrowi naszą landrynkę.


 

Serafin również będzie dalej podróżował z nami, i w naszym sercu i w postaci ikon. Jest z nami zresztą od Borjomi http://brygidaibartek.pl/gruzinskie-powitanie/


 

Dziękujemy jeszcze raz temu cudownemu miejscu za gościnę, lekcje, czas zatrzymania w podróży.

 

Niebieski kamień – najstarsze słowiańskie miejsce kultu na Rusi

Niebieski kamień – przemieszczający się ciepły kamień, potężne miejsce siły.

 

 

Znajduje się ok 3-4 km od miasteczka Pereslavl-Zalessky ok. 130 na północ od Moskwy w kierunku Jarosławia na brzegu Jeziora Pleshcheevo. Jest to kamień, który stanowił miejsce święte dla plemion pogańskich. Gdy na tych terenach nastało chrześcijaństwo, kamień wiele razy był wywożony na środek jeziora i wrzucany do wody. Po paru latach z powrotem znajdował się na brzegu. Nawet obecnie przemieszcza się w kierunku jeziora.

 

 

Poza umiejętnością chodzenia, posiada jeszcze bardzo wysokie wewnętrzne ciepło. Zimą, gdy pada na niego śnieg od razu topnieje.

Są teorie, że znajduje się na skrzyżowaniu energetycznych linii ziemi. Energia jest tak silna, że ma właściwości uzdrawiające.

Od kwietnia wprowadzono opłaty za wejście na teren sąsiadujący z kamieniem 50 rubli (3,5 zł.).

I my też po nocy spędzonej z drugiej strony jeziora pojechaliśmy do kamyczka.

 

 

Zaskoczyła nas ilość osób przychodzących do kamienia, których większość jest nie tylko umysłowymi widzami , ale przede wszystkim uczestnikami tego cudownego spotkania. Wiążą wstążeczki z prośbami na okolicznych drzewach, rzucają pieniążki na kamyczek i przysiadają w skupieniu. Przez 2 godziny jak tam byliśmy przewinęło się ze 150 osób, mężczyzn i kobiet w różnym wieku. Nadmienić należy, że byliśmy u niego w dzień roboczy.

 

 

Usiadłam na kamuszku i zanurzyłam w kontakt z nim. Powoli, powoli nawiązywaliśmy ze sobą kontakt

– Jak się masz – zapytałam.

– Nie za bardzo – odpowiedział.

– Co się dzieje? – zapytałam.

– Ludzie mnie denerwują, większość przychodzi tylko po to aby brać, więcej, więcej, więcej, a ja nie każdemu chcę dawać.

– Dlaczego nie chcesz każdemu dawać?

– Bo chcę dawać tym co to docenią, a innym nie. Drażni mnie taki roszczeniowy stosunek do życia ludzi – odpowiedział.

-To jednym dawaj, a drugim nie – ciągnęłam.

– Ale ja nie chcę, aby niektórzy do mnie przychodzili w ogóle, dlatego już chyba wolę odejść całkowicie z tego świata – odpowiedział ze złością.

Skąd takie zatrzetrzewienie? – zapytałam znów

– Nie wiem, ale nie mam już po prostu siły dawać, tu mnie boli, tam mnie boli – zaczął pokazywać – swoje już nadawałem, wystarczy, kiedyś były inne rytuały, nowoczesność mnie męczy – sarknął

– Opowiem Ci historię, o Matce Bożej z Lourdes (pisaliśmy o tym http://brygidaibartek.pl/cudowne-lourdes/) która dzieli się z radości spotkania z drugim człowiekiem, daje z nadmiaru który posiada, w ogóle nie myśli, że może jej czegoś braknąć, bo sama myśl spotkania z drugim człowiekiem generuje w niej energię.

Ciekawe, ale ja nie mam siły – powiedział zaciekawiony.

– Bo emocje złości, zacietrzewienia, oceny itp. odbierają nam energię – odpowiedziałam.

Zamyślił się i powiedział:

– Postaram się żyć tym co jest i nie tyle dawać, a cieszyć się ze spotkania. Zapomnieć o dawaniu, a po prostu być radosnym, silnym kamieniem z którego emanuje siła – odpowiedział.

 

Uwalniam się od przywiązania do przekonania, że powinno być tak, jak ja sobie wymyśliłam.

 

Cieszę się z każdego doświadczenia, które przynosi mi życie.

 

 

 

I od tej pory zanurzyliśmy się w sobie, otworzył dla mnie całą swoją siłę, którą byłam w stanie przyjąć.

Przychodziły obrazy z życia mojego i moich przodków, pojawiły się gdzieś głęboko schowane lęki, obrazy topienia, ścinania głowy itp.

 

Gdy dajesz się prowadzić nic Ci nie grozi, Bóg stworzył dla Ciebie raj na ziemi. To nie Bóg wygonił człowieka z raju, człowiek sam go opuścił – zabrzmiało w mojej głowie.

 

Twórz raj wokół siebie, tylko pamiętaj, że nosisz w sobie całe dziedzictwo przodków, również to negatywne. Bez zobaczenia go i rozświetlenia ten raj może być nieosiągalny.

 

Tak, tak wiem już to, słyszałam w Kokino w Macedеdonii:

http://brygidaibartek.pl/4000-letnie-obserwatorium-potezne-miejsce-mocy/

światłe dusze wcieliły się na ziemię w trudnych rodzinach aby rozświetlać ziemie w ten sposób, że rozświetlają cały ród.

 

Rozmów nie było końca.

 

 

– Jesteś ciepłym kamieniem, dlatego proszę Cię o pomoc w rozbudzeniu wewnętrznego ciepła – powiedziałam.

Jeszcze nie skończyłam zdania gdy zobaczyłam obrazy z mojego wczesnego dzieciństwa, kiedy non stop mnie za ciepło ubierano.

Urodziłam się z wysokim ciepłem wewnętrznym, jednak osoby od których byłam zależna tego nie rozumiały i ubierały mnie za ciepło, dlatego zaczęłam blokować swoje ciało szczególnie w okolicach nerek, aby go wychładzać.

 

Pozwalam sobie uwolnić energię z nerek i korzystać z mojego wewnętrznego ciepła, posiadając równocześnie możliwość dostosowywania się do temperatury otoczenia bez blokowania ciała.

 

Już powiedzieliśmy do widzenia, już wychodziliśmy od kamyczka, gdy na jednym ze straganów zobaczyłam słowiańskie runy, zawsze lubiłam karty jednak runy nigdy wcześniej mnie nie pociągały. Te jednak wprosiły się do mojego życia. Poszliśmy położyć je na kamieniu,

 

 

Ta, energia kamienia, która pojedzie z nami w dalszą podróż i będzie w niej przewodnikiem.

 

Bartkowi runy na kamieniu podpowiedziały aby był skoncentrowany, czyli odpuścił rozproszenie, a mi abym nie bała się widzieć świata takiego jakim jest zachowując miłość do niego, oraz aby nie żałowała przeszłości.

 

Dziękujemy za te podpowiedzi bardzo cenne, za ten piękny czas u niebieskiego kamienia.

 

 

 

Wiecej o niebieskim kamieniu ze strony rosyjskiej tłumaczył translator, dlatego może być troszkę nielogicznie

http://alamor.kvintone.ru/real/blu_stone/blu_stone.htm

 

Blue Stone – 
miejsce mocy i życzymy spełnienia.

 

 

Niebieski kamień – Legendarny głaz, położony na brzegu jeziora Pleshcheyevopobliżu Yarilin góry w pobliżu Pereslavl-Zalessky. Wiele setek tysięcy lat temu, ogromny lodowiec zsunął się ze skandynawskim tarczy, niosąc gigantyczne formacje skalne. Więc na jeziorze było duże, o masie większej niż 12 ton kamienia masy. Kamień ma kształt owalny grubości od 0,6-0,7 m o stosunkowo płaskiej górnej i dolnej. Jej długa oś – 2,9-3,1 m, jest zorientowany linii wschód-zachód; szer. – 2,6 m Kamień jest dobrze zaokrąglone, bez ostrych krawędzi. Powierzchnia pokryta małymi brodawkami i komórek 3-4 cm. W średnicy. 

 

miejsce mocyW eposów i legend Rosjan są często określane różnymi "kamieni mocy". 
Niektóre z nich są uważane za "na żywo" lub życiodajne. Ten Altyn- kamienia, według legendy, znajduje się na północy, i paliwo-Komen i Bel-Stone, istnieją liczne odniesienia do Hsin-kamieni i czarnych kamieni. Nawet teraz, w przygotowaniu spisku, w tym miłości, jest odwołanie do jednego z kamieni. 
Zadzwoń niebieski kamień, choć nie niebieskie w ogóle. Zazwyczaj kamień kolor szaro-niebieskawy kolor, a jego niebieskie to tylko słoneczny poranek, kiedy, mokre od rosy, odzwierciedla niebo i wydaje się, że zaczyna emitować światło.Na księżycowe noce, a fioletowy odcień.Jest to święty kamień z naszych przodków, jeden z nielicznych zabytków starożytnych pogańskich życiu Rosji. I nie tylko przetrwanie, ale nadal aktywne. Modlić się przy kamieniu przyjść do dziś. 
Kolejny paradoks: "Z jednej strony – zupełnie normalne pola magnetycznego, z drugiej – kilka razy wyższe."W zimie, kamień jest zawsze otwarty. Śnieg topnieje natychmiast spada na niego. I wiele wróżki twierdzą, że kompleks "Yarilin Mountain" – "Blue Stone" znajduje się na przecięciu linii pola energetycznego Ziemi,które naukowcy nazywają Ley linii. Nawiasem mówiąc, znanym Stoundzhhend same być w przecięciu się tych linii. Ale kamień znany jest nie tylko kolor, ale również dla jego historii starożytnej i właściwości lecznicze.

Tslebnaya siła kamienia. 

Kamień leczniczeZ tego kamienia długi jego sławę jako energii i uzdrowienia. 
Według lokalnych starzy i mediów, przebywających na kamieniu lub w pobliżu pozytywny wpływ na kondycję organizmu.Ciało i dusza są pełne energii, ludzie stają się bardziej odporne. Istnieją przypadki, gdy zimno jest zaledwie kilka godzin po człowiek stanął na niebieski kamień. Leczy i innych chorób – astma, bóle krzyża, łuszczyca, owrzodzenia, normalizuje ciśnienie krwi, poprawia pracę serca i nerek, są bóle głowy i więcej. Uważa się, że kamień magiczny ochrony zdrowia dzieci.Velez i Yarila były słowiańskie bóstwa płodności i życia, tak kobiety przychodzą do głazu do leczenia niepłodności,"proszę" dziecko. Oraz przedstawiciele silniejszej płci męskiej – aby przywrócić zasilanie. 
W czerwcową noc w wakacje Iwana Kupały pogańskich, mają Hsin-kamień zaczął zbierać romantyczny młodzież. Uważa się, że w czasie obrzędu osoby przeniesione pewne właściwości kamienia – jego twardości, wytrzymałości, trwałości i stabilności. Dziewczyny składanie wieńców i uczynić życzenia. A niektóreczarować ich ulubionym. 
W kamieniu można pomyśleć życzenie. Według starożytnej tradycji rosyjskiej, ten kamień mieszka duch "Navi", spełniające marzenia i pragnienia. Musimy stanąć boso na kamieniu i poprosić go. Ale w żadnym wypadku nie może być Zmniejszanie sztuk – głaz pomści swoją hańbę. 
Na kamieniu Energii jest fakt, fakt, że w zimie jest zawsze otwarty. Śnieg topnieje natychmiast spada na niego. 
Tysiące turystów teraz do starożytnego cudownym kamieniu. Wszystkie trawy i krzewów na całym niebieskiego kamienia – w wstążkami i chustek. Były one związane przez tych, którzy poważnie wierzy w jego starożytnej magicznej mocy. Niektóre opłaty za Hsin-kamiennych talizmany, amulety i żywności. 

Niezwykła historia Hsin-kamień. 

nasza wiaraHistoria Niebieski kamień pozostawia w odległej przeszłości naszego kraju.Archeolodzy ustalić z całą pewnością, że pierwsze osady na brzegu jeziora Pleshcheeva pojawił się ponad dwa tysiące lat temu. Pionierzy obzhivshimi brzegu jeziora pogańskie plemię było zmierzyć. A już w IX wieku do pomiaru pchnął Słowian. Nazwali samotne wzgórze Yarilin górę. Niedaleko miasta został zbudowany Kleschin wspomniano w "The Tale lat minionych". 
Wiele osób błędnie uważa, i prowadzi go z powrotem kamień był na Yarilin góry i był poświęcony bogu słońca – Yarile.Według kronik, kamień był na południu,w pobliżu wąwozu, przez który płynął strumień z "wody żywej". Istnieje równieżsanktuarium boga Veles, patrona pasterzy, kultywatory i uzdrowicieli. W wierzeniach słowiańskich, po śmierci dusze ludzi aż do belki księżycowego "bramy". Navi Nie zostały one spełnione przez Velez. Przy okazji, niebieski – kolor "Navi". Czyste dusze sprawiedliwych są odbite od Księżyca i ray słoneczna jest już idzie do Słońca – Domu Boga. Prowadzone w sanktuariach, ołtarzami i obrzędów Yarily Veles były podobne, a to jest wyjaśnione w kolejnym zamieszanie powstało. 
Potem nastąpił chrzest Rusi. Ale ludzie nadal iść do pogańskich symboli, szukając duchowego i fizycznego uzdrowienia. "Będąc w mieście Pereslavl kamienia, jest opętany przez demona, tworząc marzenia i przyciąga ludzi … A oni mu stekahusya slushahu i szanować go i tvoryahu …" – powiedział historyk. Xin głaz udekorowany kwiatami, a w pozostałe dni Yarilin koło tańce dni przesilenia. Na początku XVII wieku, z błogosławieństwem Czcigodnego Irinarkh Rostowie usunąć symbol pogaństwa wziął diakon Pereslavl Siemionow Onufrego Kościół. Osobiście wykopał dół i pochowali "kamienny posąg." Należy zauważyć, że budowa cerkwi na terenie sanktuarium – jest to typowy sposób radzenia sobie ze starym chrześcijańskim kościele w wierze Ale duch rocka pomścił diakona. – Po akcie był bardzo chory z gorączką. 
Ale po kilku latach płyty kamiennej po raz pierwszy wykazano, jego charakter i "wyglądał" z ziemi. I znowu, to wyciągnął ludzi z ich nadziejami i aspiracjami. W annałach zachowanych linii, które upaja w kamieniu, która odbyła się w nocy z 28 na 29 czerwca, to jest, w przeddzień Dnia Świętego Piotra. 
W 1788 w Pereslavl zaczął budować kościół św Dukhovskoy. Ale do zatrzymania "pogańską orgię", kamienia, zebranych w tym czasie sporą popularność, postanowił umieścić w fundamencie i "uszczelnienia krzyż". Gdy nadeszła zima, a jezioro było pokryte grubą i wytrzymałą lodu głaz zawieszony na specjalnie sdenannye ogromnym sankach i pojechaliśmy po lodzie. Jednak u wybrzeży lód złamał, a kamień spadł Hsin do wody na głębokości pięciu metrów. Wiele osób uważa, że ​​teraz zawsze. Ale wkrótce zaczęli mówić, że rybakom zatopiony głaz powoli, ale systematycznie przesuwane w kierunku wybrzeża. Ruch ten jest, oczywiście, był prawie niezauważalny, a wycieczka do miejsca dawnej świetności kamienia wymagane bielsze niż 60 lat, ale na wiosnę 1850 był u stóp wzgórza Yarilin. Nie wrzucać do dziś. I kontynuuje ruch w przód iw tył, a następnie rycie w ziemi, a następnie pokazuje się od niego. 

Blue-kamienna niebieski kamień kamienie energetyczne niebiesko głaz

Energia i świętej geometrii. 

Fotele regulowane elektrycznieSilny kompleks Hsin-energetyczny obejmuje Yarilin kamienna górazastanawiam się, jak zwykli ludzie, bo wróżki i naukowców. Paranormalschiki wyjaśnić takie nietypowe zjawiska, że okolica Pleshcheeva jezioro jest na skrzyżowaniu "Energia" linii sił Ziemi.Mocy i energii kanały Ley linii przy pomocy specjalnych urządzeń odkrytych i stacjonarnych 60 lat Brytyjscy naukowcy badający sanktuarium druidów. Okazało się, że świątynia pogańska, znajdują się w różnych częściach świata, prawie wszystkie z nich są na przecięciach tych kanałów. Nasi przodkowie w jakiś sposób czuł się obliczyć i takie miejsca, że jest gdzie budować swoją własną świątynię. We wszystkich tych anomalnych stref zdarzyć żadnych cudów, takich jak zaginięcia, przemieszczeń i kamienie latające kule ognia. 

W 1996 roku cudem Pereslavl zainterisovalis naukowców z Stowarzyszenia "Ekologii w nieznane." Kompleks wyprawy był zaangażowany w badania "miejsca mocy" -. Powierzchni ziemi, gdzie przez jakiś tajemniczy proces jeszcze niewyjaśnione zjawisko różdżkarzy, którzy byli członkami grupy, wyznaczony w Yarilova łysienia złożoną strukturę energetyczną, na które składają się z dwóch dużych ujemnie naładowanych pierścieni otaczający szczyt góry, w ramach których są trzy małe, dodatnio naładowane pierścień. Badanie radiometryczne potwierdził złożoność struktury wewnętrznej struktury podziemnej górskich i górach otaczających dzielnic. Złożone struktury i formy pole energii wokół kamienia. Hsin-We wrześniu 2000 roku, ekspedycja "Kosmopoisk" na południowej stronie kamienia zidentyfikowane regionu posiadające ładunek elektrostatyczny. Nie da się zignorować, a interesujące fakt, że w jesieni i zimy mieszkańcy wielokrotnie obserwowane blask dawnej głaz. W zimie, kamień jest zawsze otwarty. Nawet w bardzo niskich temperaturach, płatki śniegu, dotykania powierzchni głazu, po prostu rozpływa się … 

Obszary te są na całym świecie. Są to, na przykład, "bezpańskie" głazy w Kalifornii w Death Valley, poruszające się tak szybko, że prawie zawsze można je zobaczyć w piasku pozostawione przez szlak. Brytyjski Walia słynie dzielnica Wales, gdzie wybrzeże jest"kamień króla Artura", który dwa razy w roku sprawia, że ruch. To także ciekawy przypadek – kamienie, które zbudowane kompleks Stonehenge w Anglii, zwany "niebieskie kamienie" – "niebieski kamień". Masz Hsin-kamień "brata" w Rosji – polutoratonnaya głaz na jeziorze Bolon na Dalekim Wschodzie. Miejscowi nazywają to martwe kamienie, twierdząc, że duchy mieszkają w środku.Boulder wiadomo, że porusza – i nierówne i nieregularne. 

Jeśli uważnie przeanalizować wierzenia Słowian, kamień jest brama, Portal do świata, "Navi". Świat Navi – świat nie przejawia formy materii i czasu. Dlatego wielu pragnienie poczęty w Hsin-kamień marzeń. Moc Człowiek z jego myśli i emocje przekazuje je przez kamień w świecie zjawisk, a nie po pewnym czasie (wiele zależy od siły i chęć zaprezentowania wizerunku jasności) są tłumaczone na rzeczywistość. Niezwykle wysoka aktywność tutaj i mówiłem uroków i zaklęć, które są włączone do struktury krystalicznej kamienia, a nadawanie informacji przez długi czas. 

Istnieje inna hipoteza sieci krystalicznej minerałów może gromadzić informacji i obsługi. Pisma NKRoerich, zawiera odniesienia do tego terafim może "obciążenia", który jest naładowany energią, która odbywa się zwykle za pomocą czarów. "Kiedy zaklęcia wypowiadane pieśni, składa się z starych, czasem bezsensownych słów. Ale nie ma sensu, ale rytm jest ważne. Liczy naprzemiennych warstw, szczerość natychmiastowe wysyłanie i rytm." "Loaded" w podobny sposób sposób idole mogą pozostać w mocy przez tysiące lat. W ten sposób możemy dojść do dość śmiałym założeniu, że Pereslavsky Blue Stone jest takstarożytna Terafim "naładowany" potencjał energetyczny, który przejawia się poprzez moc uzdrawiania i oświetlenia, wpływ psychicznego itp 

Wiele kobiet nosić inną biżuterię lub inne kamienie szlachetne. Ale nie każdy z nich wie, że oprócz estetycznych kamieni dekoracyjnych są funkcją ochronną i uzdrowienie, niebieski kamień składa się głównie z kwarcu Quartz – kamień. Jest co daje życiodajne. W Ameryce, przeprowadzono eksperymenty z roślinami.Naukowcy wzięli dwa kwiaty więdną i umieszczenie w jednej z doniczek z kryształów kwarcu, że podlewane samo. Kwiat z kwarcu "wsparcie" wyrósł, i inne, przeciwnie, załamała się. Dziś, kryształy kwarcu są traktowane, umieścić je na punkty akupunktury. A woda obecna na specjalnym rodzaju krzemu krzemu otrzymywać leczniczą wodą. Dlatego zrozumiałe jest, że ludzie są stale boso na kamieniu cud otrzymywać napływ witalności. 

Dodaj od siebie: Bardzo silna energia pochodzi z Sinego kamienia Czuł ją w rękach i nogach, a całe miejsce, z górskiej Yarilin bardzo nietypowy i pełen energii "życie".. 

 

 

*****

Czy w pobliżu Pereslavl – patrzeć w kamieniu niebieski. Nie jest konieczne, aby wierzyć w jego boskości, i oczekiwać cudów. Wystarczy przejść się i dotknąć rękę szorstką stroną. Dotykać starożytną historię tych miejsc, tysiące życiu przeszedł przed nami. Oddać hołd tym niespokojny zasadniczo los jest tak ściśle spleciona z naszymi Daj mu kwiat, lub monety. – Tak jak na znak szacunku, bezinteresownej. Z całego serca. 
Co do wiary, wiara każdego człowieka powinno się wybrać, a nie, że nie ma prawa, aby określić, jaki rodzaj wiary jest dobre, a co – nie. 

 

jak dostać się do niebieskiego kamienia

 

 

Siergijev Posad – prawosławny Watykan

Siergijev Posad 10 czerwca 2015

 

 

Żegnając naszych wspaniałych przyjaciół podążyliśmy w kierunku Siergijew Posad, dla rosyjskich prawosławnych jednego z ważniejszych miejsc kultu, do ławry Troicko-Siergijewska.

 

Jest to ok. 70 km od Moskwy na północ. Już z daleka migotały złote kopułki, pokazując nam kierunek jazdy.

Przed wejściem budka z kwasem monastyrskim, nie tylko tanim (0,5 litrowy kubeczek 25 rubli – 2 zł.), to jeszcze wyglądającym na domowy – tzn. bez sztucznego gazu, tylko naturalna fermentacja.

 

 

Gdy wchodzimy do środka witają nas straganiki z monasterskimi wyrobami, tanimi, świeżymi i bardzo smacznymi. W monasterskiej stołówce ceny również dalekie od moskiewskich, czy nawet polskich – kawa, herbata za 1-1,5 zł.

 

 

 

Bułeczki, ciasteczka własnego wypieku, ciepłe, pachnące. Śmialiśmy się wyjeżdżając z Moskwy, że wszystko fajnie, ale kuchnia tutejsza nie nadaje się dla nas do niczego. W Moskwie modne są bułeczki – pierożki drożdżowe zawinięte w folię – mające gumiasty smak. Wszystko w przemysłowej, bezsmakowej wersji, a tutaj taka miła niespodzianka.

 

Odpuściliśmy rosyjskie jedzenie i ono pokazało się nam w najlepszej krasie.

Tak… odpuściliśmy je, a ono zaprezentowało się najlepiej jak potrafiło.

Do tego w monasterskiej stołówce dania również postne – co znaczy bez nabiału, jajek, ryb i mięsa. Taka wegańska forma rosyjskiej kuchni. Rewelacja.

Tak przyjechaliśmy tutaj aby cieszyć się jedzeniem i piciem, szczególnie my którzy chcą odwiązać się od jedzenia.

 

 

 

A sam monastyr pielgrzymkowo – turystyczny.

Zderzenie kultur, gdzie azjaci przykładają wręcz obiektywy do głów osób całujących ikony w cerkwi. Jedni tutaj dla umysłu inni dla ducha.

A po co my?

Oczy nasycone pięknem architektury, podniebienie prostymi smakami, a duch?

Właśnie, gdzie duch…..

Siadam w jednym z monastyrów w zgiełku turystów. Jak mam medytować? Zadaję sobie pytanie.

Jednak gdy zamykam oczy wchodzę w świat ciszy, głębokiej medytacji, przenoszę się w dawne czasy , obserwuję obrazy pętania sznurami i topienia, odcinania głowy ………..

 

 

Gdzieś wewnątrz rodzi się lęk przed zależnością od innych, uszkodzeniami ciała, śmiercią.

– Ileż jeszcze razy będę obserwowała te obrazy z przeszłości – pytam?

– Tyle razy póki nie odpuścisz lęku.

– A jak go odpuścić?

– Jak zaufać tak na 100%?

– Zostawiając wszystkie przywiązania do ciała, życia i oddając się w ręce siły wyższej.

Tak i znowu pojawia się lęk przed zależnością, bo inni zrobili tyle krzywdy….

 

Odpuszczam krzywdę którą zrobili mi inni, pozwalam sobie przebaczyć im i ufać oddając się sile wyższej w prowadzenie.

 

Ojjj, tak Sergiuszu z Radoneża prowadź nas. Pomóż odciąć stare krzywdy i pójść nową drogą, drogą miłości i światła,

 

 

Gdy odwiedzam relikwie Sergiusza słyszę – pamiętaj o sobie gdy pomagasz innym, miej w tym radość, zatrać się Bogu, miłości, radości, a nie pomaganiu.

Pomaganie to efekt uboczny miłości i radości.

I tak spacerujemy od fresku do ikony. Bartek próbuje odczuwać energię bijącą ze scen i postaci. Jedne go przyciągają inne odpychają, w zależności kto je malował i kogo uwieczniono.

Nie wiedząc kiedy mija nam prawie cały dzień w Ławrze, na medytacjach, spacerach, jedzeniu, piciu pysznego kwasu.

 

 

Nasyceni nim, dziękujemy za gościnę, dobre słowa. Gdy już odchodzimy na pomniku Sergiusza przed wejściem do ławry, a bardziej na jego pomnikowej głowie usiał gołąb, pokazując że najważniejszy dla nas jest pokój umysłu.

 

Pozwalam aby w moim umyśle zapanował pokój.

 

 

Dziękujemy temu miejscu za cudowną gościnę. Na pewno będąc w pobliżu zawitamy z radością.


 

Więcej https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81awra_Troicko-Siergijewska

Ławra Troicko-Siergijewska (ros. Троице-Сергиева лавра) – założony w 1345 męski klasztor prawosławny (ławra) w mieście Siergijew Posad, jeden z najważniejszych monasterów Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej.

Pierwszy człon nazwy monasteru odnosi się do Świętej Trójcy, której św. Sergiusz poświęcił pierwszą cerkiew; drugi związany jest z osobą założyciela[1].

Rys historyczny

 Monaster został założony w 1345 przez Sergiusza z Radoneża, który zbudował na Wzgórzu Makowieckim pierwszą drewnianą cerkiew i zgromadził wokół siebie pierwszą wspólnotę monastyczną. Do końca XIV wieku mnisi rozbudowali zabudowania klasztorne, a w 1355 Sergiusz sporządził opis modelowego klasztoru prawosławnego i zainicjował akcję zakładania nowych monasterów na całym terytorium Rusi. Mnisi z monasteru przyczynili się następnie do powstania ponad 400 takich obiektów (w tym m.in. Monastyru Sołowieckiego). Pierwsze zabudowania klasztoru Trójcy Świętej zostały jednak zniszczone przez Tatarów w 1408.

W 1422 mnisi prawosławni z Serbii, którzy schronili się na Rusi po bitwie na Kosowym Polu, wybudowali pierwszy murowany sobór Świętej Trójcy (Troicki) w obrębie monasteru. Obiekt został bogato udekorowany freskami, zaś przy wykonywaniu tej dekoracji malarskiej oraz przeznaczonych dla świątyni ikon pracowali słynni artyści, m.in. Andriej Rublow, którego wizerunek Św. Trójcy stanowił centralną część ikonostasu cerkwi. Sobór był również miejscem chrztów wielu rosyjskich arystokratów i nabożeństw, jakie były następnie odprawiane w ich intencji.

 W 1476, z polecenia Iwana III, w kompleksie zabudowań monasteru architekci z Pskowa wybudowali cerkiew św. Ducha. Dalsza rozbudowa obiektu miała miejsce za rządów Wasyla III i Iwana IV Groźnego, kiedy wzniesiony został sobór Zaśnięcia Matki Bożej, mający być powiększoną i upiększoną kopią świątyni pod tym samym wezwaniem znajdującej się w obrębie moskiewskiego Kremla. Jeszcze w II poł. XVII wieku trwały prace dekoratorskie w tej świątyni, wykonywane przez grupę artystów z Jarosławia. W tym czasie powstał słynny ikonostas oraz stanowiąca jego część ikona Szymona Uszakowa Ostatnia wieczerza. Monaster należał do najbogatszych w Rosji, był również jednym z najsłynniejszych centrów kronikarstwa i ikonopisania. Pod koniec XVI wieku obiekt został otoczony dodatkowym murem obronnym z dwunastoma basztami, który zastąpił dotychczasową palisadę. Dzięki temu wytrzymał szesnastomiesięczne oblężenie prowadzone przez wojska polsko-litewskie rozpoczęte we wrześniu 1608. Śladem po nim są zachowane pociski w murach monasteru.

 Kompleks klasztorny został poważnie rozbudowany w XVII wieku, kiedy młody Piotr I dwukrotnie ukrywał się przed przeciwnikami politycznymi w murach klasztoru, oczekując na nadejście wiernych sobie jednostek wojskowych. Wzniesiono wówczas carski pałac „Czertogi”, pięciokopułową cerkiew św. Jana Chrzciciela ponad bramą monasteru, rozbudowano budynki mieszkalne dla mnichów, zaś nad wykopanym w 1644 świętym źródłem na klasztornym dziedzińcu zbudowano ozdobną studnię. Protektorką monasteru była również caryca Elżbieta, która corocznie pielgrzymowała pieszo do monasteru, któremu w 1744 roku nadała godność ławry. Wówczas to na jego czele stanął metropolita moskiewski, a klasztor otrzymał statut stauropigii. Oznaczało to, iż mimo posiadania zwierzchnika spośród braci – archimandryty, uzależniony był odtąd bezpośrednio od lokalnego biskupa.[1] Caryca Elżbieta sfinansowała również budowę kolejnej cerkwi refektarzowej, połączonej ze szpitalem monasteru oraz klasztornej barokowej dzwonnicy wzniesionej przez architektów Iwana Miczurina i Dmitrija Uchtomskiego. Przez cały XIX wiek monaster nadal należał do najbogatszych ośrodków życia religijnego w Rosji, posiadał również imponujące zbiory manuskryptów, ksiąg i zabytków sztuki sakralnej.

 Po rewolucji październikowej, w 1920, ławra została zamknięta, a jej budynki oddane na cele administracyjne lub zamienione w muzea sztuki. Nie przeszkodziło to rządowi, już po dojściu do władzy Józefa Stalina, sprzedać lub zniszczyć wielu elementów cennego wyposażenia klasztornych cerkwi, w tym wszystkich dzwonów. Dopiero w 1945 Stalin zdecydował o częściowym oddaniu zabudowań ławry w ręce Cerkwi Prawosławnej, a w roku następnym zgodził się na ponowne odprawiania nabożeństw w soborze Zaśnięcia Matki Bożej. Do 1983 archimandryci ławry byli równocześnie patriarchami moskiewskimi, zaś w zabudowaniach trwały prace remontowe. W 1993 odnowiona ławra została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Sobór Zaśnięcia Matki Bożej jest miejscem pochówku cara rosyjskiego Borysa Godunowa oraz metropolity moskiewskiego Innocentego i patriarchy moskiewskiego Aleksego I

Z wizytą u Świętej Matrony moskiewskiej

Święta Matrona Moskiewska 8 czerwca 2015

 

 

Moskwa to czy nie Moskwa, już samo wejście do Pokrowskiego Monastyru powoduje, że z głośnego, pędzącego szerokiego miasta przenosimy się w inny świat – spokojny, refleksyjny, przytulny, pełen zieleni. Matrona jak kochana matka rozpościera skrzydła nad tym miejscem tworząc aurę rozmodlenia. Do ikon i grobu Matrony długie kolejki, ludzie we większości kobiety, elegancko ubrane w chustkach na głowach z kwiatami w ręku dodają uroku temu miejscu.

My też stajemy w kolejce do grobu świętej, jak się później okazuje zajmuje nam to tylko 1,5 godziny (szczególnie w weekendy można stać w kolejce 4-6 godzin).

 

Kolejka to czas na przemyślenie tego z czym przychodzimy, popatrzenia w głąb siebie, bardziej i głębiej, a może i łatwiej co nie znaczy przyjemniej.

Przyszłam tutaj bez specjalnej intencji, chciałam po prostu poznać Matronę. W kolejce wchodzę jednak w swój proces. Zaczyna pojawiać się niecierpliwość, umysł tokuje, ocenia całą sytuację, chce ją na siłę zorganizować, według niego lepiej, bardziej sprawnie.

 

Uwalniam się od przymusu robienia wszystkiego szybciej, pozwalam sobie robić rzeczy we współbrzmieniu z rytmem wszechświata we właściwym dla nich tempie.

 

Szybciej to nie znaczy właściwie, dobrze i na czas.

 

Stoję, obserwuję siebie i innych, odpuszczam niecierpliwość i we właściwym na ten moment rytmie podążam w przód.

Umysł jednak nie odpuszcza, gdy zauważyłam potrzebę robienia wszystkiego szybciej i ze niecierpliwością, zafundowano mi poczucie zimna.

Jeszcze co najmniej pół godziny stania, a mnie zimno, może pójdę stąd zagrzać się gdzieś. Tylko co jest ważne, skupienie się na zimnie, czy na spotkaniu z Matroną. Znam tyle różnych technik ocieplenia ciała, dlaczego nie chcę ich stosować?

Dlaczego sabotuję to co chcę – zaczęło dźwięczeć w mojej głowie.

Dlaczego aby osiągnąć to co chcę, nie chce wkładać w to wysiłku, wiedzy którą posiadam, dlaczego przy byle niedogodności chcę się wycofać?

No właśnie dlaczego?

 

Uwalniam się od przymusu rezygnacji z moich zamierzeń przy byle niedogodności.

 

Wchodzimy do kościoła, a bardziej jesteśmy do niego wciągnięci przez służby pilnujące. W kościele nawiązuję kontakt z Matroną. Rozmawiam z Nią o potrzebie bólu, cierpienia (ona przez brak wzroku, niedołęstwo doświadczyła go wiele), dlaczego musimy go doświadczać, czemu przybliża do Boga?

– Bo wtedy odpuszczamy co ziemskie, jesteśmy tu i teraz – słyszę .

Tak, tak to wiem, ale czy to konieczne? – pytam dalej.

– Nie, jeżeli potrafisz być blisko Boga w szczęściu, radości, ale to wymaga dużo świadomości i uważności – odpowiada.

 

Odpuścić to co ziemskie, mając dużo ziemskiego aspektu jest trudniej, niż jak go się nie ma.

Dlatego mówi się, że łatwiej mieć niewiele, itp.

Ale to nie znaczy, że nie można mieć zdrowego ciała i dbać o niego.

 

Zadanie trudne, ale czy nierealne?

 

Dziękujemy za ten czas tutaj.

 

Wiecej o Matronie  z Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Matrona_Moskiewska

 

Matrona Moskiewska, właśc. Matrona Dmitriewna Nikonowa (ur. 1885 w Sebinie, zm. 2 maja 1952 w Moskwie) − święta Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego.

 

Życiorys

Urodziła się w rodzinie chłopskiej Dymitra i Natalii Nikonowów jako najmłodsze z czworga dzieci, po synach Iwanie i Michaile oraz córce Marii[1].

Według hagiografii, matka Matrony jeszcze przed urodzeniem czwartego dziecka planowała oddanie go do przytułku prowadzonego w sąsiedniej wsi Buczałki, gdyż uważała, że rodziny nie stać będzie na jego wychowanie. Zdanie w tej sprawie miała zmienić, gdy we śnie ujrzała białego gołębia z zamkniętymi oczami i twarzą człowieka[1].

Matrona Nikonowa przyszła na świat niewidoma. Według opracowań hagiograficznych od siódmego-ósmego roku życia posiadała dar przepowiadania przyszłości i uzdrawiania, a także czytania w myślach. Wychowana w głęboko religijnej rodzinie, spędzała wiele czasu w cerkwi[1]. Z powodu posiadanych darów Matrona stała się znana w całej Rosji. Do domu jej rodziców przybywali chorzy z nadzieją na wyzdrowienie dzięki modlitwie dziewczynki[1]. Dziewczynka miała również przewidzieć przyszłość kraju, w tym rewolucję październikową i jej następstwa[1]. W wieku siedemnastu lat Matrona Nikonowa straciła władzę w nogach[1]. Do rewolucji październikowej Matrona Nikonowa nadal zamieszkiwała w domu rodziców, razem z braćmi. Obaj wstąpili do Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego. Mimo tego kobieta nadal przyjmowała wszystkich, którzy pragnęli zwrócić się do niej z prośbą o poradę duchową i modlitwę. Ostatecznie jednak widząc, iż bracia obawiali się represji z jej powodu ze strony władz ZSRR, a także bojąc się, by nie spadły one również na jej rodziców, Matrona Nikonowa przeprowadziła się w 1925 do Moskwy, gdzie przebywała do końca życia, mieszkając u różnych krewnych i znajomych[1]. Według żywotu świętej milicja radziecka wielokrotnie zamierzała ją aresztować. Za każdym razem jednak kobieta przewidywała taką sytuację i w przeddzień przybycia milicjantów, lub nawet tego samego dnia, przenosiła się do nowego mieszkania[1]. Cały czas spędzała na modlitwie i spotkaniach z pielgrzymami. Od odwiedzających ją osób wymagała wiary i noszenia krzyżyka[1].

W 1939 miała przewidzieć wybuch II wojny światowej i straty w ludziach poniesione w niej przez Związek Radziecki. W 1941 miała ponadto zapowiedzieć rychły początek działań wojennych w ZSRR i końcowe zwycięstwo Armii Czerwonej[1].

Według popularnej w Rosji legendy, po ataku III Rzeszy na Związek Radziecki z Matroną miał spotkać się Stalin, zaś kobieta przepowiedziała mu zwycięską obronę Moskwy[2].

Matrona Nikonowa spotykała się z wiernymi do końca swojego życia, mimo pogarszającego się stanu zdrowia. Regularnie również przystępowała do spowiedzi i Komunii Św. Zmarła 2 maja 1952 i została pochowana dwa dni później na cmentarzu nieczynnego wówczas Monasteru Daniłowskiego[1]. Grób Matrony stał się celem licznych pielgrzymek[1]. Obecnie (2010) jejrelikwie przechowywane są w monasterze Opieki Matki Bożej w Moskwie[3].

Pamięć i kult

W 1999 Matrona Moskiewska została kanonizowana[4].

W 2014 w jej rodzinnym domu otwarto muzeum[5].

Kontrowersje

W 2008 kontrowersje wzbudziła ikona św. Matrony wystawiona w cerkwi św. Olgi w Petersburgu przez proboszcza parafii, ihumena Eustachego (Żakowa). Na wizerunku tym przedstawione zostało rzekome spotkanie świętej ze Stalinem, przy czym to postać radzieckiego dyktatora była głównym elementem kompozycji[2]. Po protestach wiernych ihumen przeniósł ikonę w mniej eksponowane miejsce w cerkwi[2], a następnie – do swojego domu. Rosyjski Kościół Prawosławny ocenił jego zachowanie jako „sekciarstwo” i ukarał go dyscyplinarnie za wystawienie dla kultu niekanonicznej ikony[6].

Domowe 2 miesięczne transformacje

Dwu miesięczny intensywny warsztat seksualności i relacji rodzinnych w Polsce!

7 kwiecień – 3 czerwca 2015

 

 

Przyjechaliśmy na góra 2 tygodnie, a skończyło się prawie na 2 miesiącach.

Co się działo?

Najpierw mechanik przytrzymał naszą landrynkę prawie na miesiąc, a może ona zapodała sobie miesięczne sanatorium u swojego ulubionego mechanika….???

Dało to przestrzeń i energię do większej pracy nad sobą, a może ten czas był konieczny na zmierznie się z demonami przeszłości…….

Bartek kończył ze szkółką roślin ozdobnych rozstając się z tworem, który tworzył z wielką pasją.

Tworem stworzonym dla prestiżu, pieniędzy, braku innego pomysłu ………….

Wielki miłośnik przyrody, stworzył coś co ją niszczy.

Tak, tak ….przemysłowe uprawy to nie tylko monokultury na małej powierzchni, ale potężna ilość środków chemicznych i nawozów sztucznych (pod koniec działalności stosowaliśmy jak tylko się dało wiele razy droższe, mniej skuteczne preparaty biologiczne).

Sprzedawały się ostatnie konstrukcje tuneli i ostatnie rośliny znajdowały nowe, bardziej przestronne domki.

Ziemia zostawała zwracana ziemi.

Teraz na pewno czas na głębszą relację z ziemią w energii współpracy, jedności, bez wykorzystywania i dojenia jeden drugiego.

Cały proces czyszczenia zaszłości spowodował, że znaleźliśmy się na warsztatach rozbrajania ciała prowadzone przez Andrew Barnew a, organizowane przez Esterę Sarasvati. www.narodzinydozycia.pl to jednem z najlepszych, a może inaczej najsilniejszych warsztatów na jakich byliśmy. Praca z ciałem i energią seksualną na wszystkich poziomach od specjalnej lekkiej diety, suplementów – po akupresurowe niezwykle bolesne masaże rozbrajające ciało.

Poznawaliśmy na nowo energię seksualną jako energię życiową, w czasie kolejnych sesji uwalniającej kolejne blokady.

Uczyliśmy się wiele o energii seksualnej dostrzeganej w systemie całości (to coś nowego dla nas i na pewno będziemy to zgłębiać). Patrzyliśmy na siebie jako jedność kobiecych i męskich cech, tych dojrzałych jak i niedojrzałych. Uwalnialiśmy z kolejnych genderowych ról, które odgradzają nas od nas samych. Po 11 dniowym warsztacie wróciliśmy jako inni ludzie, lżejsi od napięcia w ciele, a może przede wszystkim ze zdrowym spojrzeniem na seksualność i nas samych jako kobietę i mężczyznę.

Dziękujemy Adrew i całej grupie uczestników za ten cudowny transformacyjny czas, za tę niesamowitą przestrzeń.

 

Powrót do domu wiązał się u mnie (Bartek) z silną intencją kolejnego uzdrowienia relacji rodzinnych. Po ośmiomiesięcznej podróży wjechaliśmy do domu z nieco wyższą wibracją. Na efekty działania intencji nie trzeba było czekać długo, bo w relacjach rodzinnych działo się wiele… oj wiele. Na początek ojciec zareagował niezwykła otwartością w rozmowie, niespotykaną w całym swoim życiu, i rzucająca światło na historię rodziny i mojego dzieciństwa. Potem brat od wielu lat zmagający się z depresją , zaliczył kolejny silny atak choroby, zakończony czymś w rodzaju próby samobójczej. Niezwykła też była obserwacja zachowania mamy, która chcąc widzieć swojego syna zdrowym, tak zinterpretowała sytuację, że wyparła całe to wydarzenie ze swojej świadomości. Ciężko to było udźwignąć, tak więc przerabiając jeszcze swoje sprawy partnerskie, zapłaciłem rozsypką ciała i i dwutygodniowym pobytem w łóżku. 

Tajemnice rodzinne ……….. ile one kosztują energii, jak generują emocje, widząc to nie chcę mieć żadnych tajemnic własnych. 

 

Uwalniając się kolejnych ról i wzorców skorzystaliśmy z ustawień energetycznych u Ali Mindor , do której chodzimy od lat i wiemy dobrze że sesja u niej to bardzo silna transformacja starego w nowe . Zobaczenie kolejnego swojego wypartego cienia. Ala przyjmuje w Czechowicach

Telefon 603873741

 

Znaleźliśmy się również na ustawieniach Ewy Bremec – tłumaczki książek Diagnostyka karmiczna Ogorevca.

Ewa ma dar do wejścia w pole rodziny i pomaga zobaczyć nie harmonijne w niej energie, ukryte tajemnice, wyparte emocje. Ewa przyjmuje w Bielsku.

pramana.ewabremec@gmail.com

 

Jedna i druga pomogły nam znów zobaczyć nasze rodziny w nowym świetle, zobaczyć kolejne skrywane tajemnice i ustawić siebie w nowej rzeczywistości.

Bo rodowe tajemnice zabierają nam potężne ilości energii, robiąc z nas kogoś innego niż chcemy.

Warto mieć odwagę zobaczyć prawdę, nie bać się straszenia przez przodków, którzy narobili tego zamieszania. W czasie ustawień oglądamy rzeczywistość taką jaka jest, dziękując przodkom, że tego doświadczyli, i my już nie musimy.

Gdy pracujemy z rodem pracujemy ze sobą.

 

Ustawialiśmy kręgosłup łącznie z atlasem, czyli pierwszym kręgiem u osteopaty w Wiśle – bardzo polecamy www.dominikwrotniak.pl

 

Przebadaliśmy się również na elektronicznym urządzeniu Aurum u Ewalda od piramid w Zebrzydowicach www.usmiechslonca.pl . Urządzenie do badania stanu zdrowia, wykazało ono parę braków i pokazało, z czym należy teraz pracować. U mnie na pierwszy plan wyszedł żołądek i wchłanianie. Mam z tym problem od dziecka małego, z czasem do dysfunkcji narządów doszło napięcie kręgosłupa i mięśni. Co spowodowało mocne moje przygarbienie. Teraz gdy od jakiegoś czasu prostuję się i żołądek zaczął o sobie przypominać, a wraz z nim stare urazy. Badanie pokazało mi, że czas już skończyć z tym bólem z dzieciństwa, a zacząć żyć w radości. Tak poza tym ta bardzo dokładna analiza zakwalifikowała nas do grupy najzdrowszych osób, jakie przewijają się przez ręce Ewalda.

 

Oczywiście robiliśmy sami ustawienia i sobie i znajomym. Najczęściej w domu gdzie mieszkaliśmy w Małgosią i Bartoszem – śmialiśmy się, że dzień bez ustawień to dzień stracony.

 

Małgosia zrobiła mi przepiękną chustę na podróż, nazwałam ją „chustą cierpliwości”, gdyż gdy widziałam ile razy Małgosia ją pruła aby uzyskać idealne ułożenie jej na mnie.

Tak, tak chusta robiona na wymiar, sama nie wiedziałam, że ma to takie znaczenie.

Jakby ktoś zapragnął takiego ręcznego arcydzieła kontakt do Małgosi 506945972.

 

 

Bartosz natomiast to mistrz czyszczenia energetycznego, sam z wykształcenia informatyk, mam wrażenie, że gdy czyści to z radością gra w jakąś grę z istotami ciemności.

Bardzo polecam do czyszczenia domów, ziemi.

Kontakt do Bartosza 505571181

https://www.facebook.com/bartosz.kosciow

 

I tak mijały nam kolejne dni, zmieniała się przestrzeń koło nas i my sami.

 

Poza tym bawiliśmy się z 4 kociakami naszej Szkłódeczki, (Elfik, Mała Szkłódeczka, Tara i Luzikowa znalazły już nowe domki ).

 

 

 

 

Dni mijały nie widzieć kiedy, a my nieraz komplikowaliśmy wszystko wchodząc w stare role, a może nie mając energii na nowe.

 

Dziękujemy za pokazanie nam, że na ten czas podróż to nasze życie.

 

 

Poza tym cały wszechświat sprzyjał nam w przygotowaniach, bardzo miłe było, że firmy

www.jmp.com.pl

www.karguli.pl

wszyły za darmo zamki do kurki z membarą i polara, bardzo ich polecamy, za szacunek do klienta.

Jeszcze raz dziękujemy za ten czas, za gościnę kotów, Małgosi i Bartosza. Cudny czas wewnętrznej transformacji.