technologie mocy

now browsing by category

 

Iremiel przesilenie na świętej górze

Iremiel – Uralu – przesilenie na świętej górze 20-22 czerwiec 2015

 

 

 

Wszechświat znowu nas zaskakuje, zadziwia, pokazuje że zawsze zabierze nas we właściwe miejsce, o właściwym czasie jeżeli pozwolimy się prowadzić.

Iremiel (1582 m.n.p.m )   druga pod względem wysokości góra południowego  Uralu. Kiedyś  wchodzić na nią mogli tylko kapłani starożytnych narodów , potężne miejsce mocy. Często widuje się tutaj Ufo.

Iremiel  w tłumaczeniu z baszkirskiego – miejsce  dające człowiekowi moc.

Wychodzi się na nią z miejscowości Tjuluk oddalonej od głównej drogi Ufa-Czelabińsk ok. 50 km.

 

 

 

Sam wjazd do wioski jest troszkę przygnębiający, lekko wymarła wieś  z zapleczem turystycznym, domki, banje, samochody dowożące pod Iremiel. Tjuljuk znaczy życzenie.

 

 

 

Na końcu wioski, zatrzymujemy się w jednym z nielicznych kafe, oferującym wspaniały kwas biały  z soku brzozowego (sok brzozowy, drożdze i miód) i informacje jak dojechać pod Iremiel.

Już przy końcu wsi nad rzeczką masa namiotów, jedziemy dalej ok. 4 km w głąb doliny, spotykając bardzo dużo turystów schodzących z gór (fakt dzisiaj sobota), czy na pewno jesteśmy w dzikiej Rosji, czy może w piękny pogodowo weekend na Szyndzielni?

Droga tylko dla samochodów 4×4 prowadzi nas pod szlaban Parku Narodowego, gdzie wjazd jest dalej zakazany.

Znajdujemy sobie miejsce w lasie ok. 500 metrów poniżej szlabana i szybko rozpalamy ognisko. Ognisko należy rozpalić o każdej porze dnia i nocy, przeciwko komarom, są wszędzie i w strasznych ilościach, ak do teraz żadne zapachy waniliowe,  olejki eteryczne na nich nie działają, może ktoś ma jakieś sposoby na wściekłe komary, będziemy wdzięczni.

 

 

 

Miejsce jest kawałek od szlaku, jest bardzo przytulne. Zresztą jak przyjechaliśmy wszyscy sąsiedzi wokół w przeciągu 15 minut wyjechali, zostaliśmy sami.

Wygoniłaś ich – śmiał się Bartek.

Więc jakie było nasze zdziwienie gdy jakiś czas później pojawił się chłopak na motorze,  pytając czy może zostawić przy nas motor, bo idzie w góry spać.

 

 

Okazał się sympatycznym Baszkirem, mieszkającym w Ufie, lekarzem weterynarii, bedącym kopalnią wiedzy o Baszkirii i jej tradycjach.

I tak najdłuższą noc spędziliśmy otwierając się na różnorodność naszej planety, w szacunku, tolerancji, zaciekawieniu.

 

Z szacunkiem, zaciekawieniem, tolerancją przyglądam się różnorodności świata, ludziom, zwierzętom, roślinom, energiom.

 

To takie przesłanie na najbliższy czas, powiem szczerze roślinami , zwierzętami , nawet komarami nie mam problemu, ale z ludźmi przyznam się szczerze mam większy problem.  Pozwolę się prowadzić i …………


 

Rozmawialiśmy coraz ciszej, gdyż las również kładł się do snu, wtapialiśmy się w przestrzeń będąc częścią tej wspaniałej natury.

 

 

A rano  o 4 godzinie (1 czasu polskiego), a może jeszcze w nocy wstaliśmy aby iść na Iremiel. Dałam intencję uzdrowienia moich   problemów z żołądkiem i o wyprostowanie ciała, czekało nas tylko, czy aż 6 km drogi.

Od małego dziecka miałam problemy z  żołądkiem, gdyż najpierw mnie za ciepło ubierano, potem wmuszano mięso, na szczęście w wieku ok. 7 lat trafiłam na lekarza, który powiedział – nie chce niech nie je, dziecko wie najlepiej co dla niego dobre. I od tego czasu miałam spokój.

Do traum jedzeniowych z wczesnego dzieciństwa doszła jeszcze wrodzona przepuklina pępkowa, której bardzo wstydzili się moi rodzice, a ja chcą ją ukryć przechylałam się do przodu, zaciskając żołądek. I tak o jakiegoś czasu prostuję się i staję się coraz prostsza, czas już poznać co to znaczy prosta postawa.

 

Pozwalam sobie chodzić z wyprostowaną postawą ciała, pozwalam sobie na przepływ energii i boskiej i ziemskiej

 

I z taką intencją ruszyłam na górę. Pierwsze 4 km przez las, komary które właśnie się obudziły, szukały dobrego śniadanka, więc była to walka o przetrwanie.

Szliśmy bardzo szybko, do tego od rana bolał mnie żołądek.

Po 4 km wyszliśmy na polanę i pierwszy raz Ural pokazał nam się w pełnej krasie. Odsłoniły się góry po horyzont, przypominające nasze Beskidy.

 

 

 

Przestrzeń, wiaterek, słońce jakże inny pokazał się świat….. tak wygląda następny kilometr drogi.

Po świecie pełnym walki, ciemności , weszliśmy w świat światła, harmonii, żywiołów. Wszystko cieszyło się na nasz widok, kwiatki machały przyjaźnie,

 

 

 

wiatr obmywał nasze ciała, słońce dodawało energii. Z radością wtopiliśmy się w tą przestrzeń, odpoczywając po trudach zmagania się.

Czy walka jest nam potrzebna? To pytanie pojawia się od lat i wszechświat pokazuje coraz to nowe jej subtelne poziomy.

O walce pisaliśmy w Nagornym Karabachu http://brygidaibartek.pl/radosc-gejzera-i-bezmiar-wojny-w-jednym-w-najpiekniejszych-miejsc-na-swiecie/

 

 

 

Było wcześnie, więc szliśmy praktycznie sami. Ostatni kilometr to wspinanie się po kamieniach na szczyt.

 

 

 

I tak przeskakując jak kozice z kamienia na kamień, wolno bez pośpiechu dotarliśmy na szczyt, gdzie otworzył się widok wokół, i z drugiej strony góry.

 

 

Zmęczeni wczesną pobudką, szybkim przejściem i walką z komarami, pozwoliliśmy sobie popaść w stan nieświadomości. Pozwoliliśmy aby miejscowe duchy zagadały do nas w czasie snu  i zasnęliśmy na plecakach.

 

Zregenerowani ruszyliśmy w dół, po drodze spotykając Denisa (znajomy Baszkir), który stojąc na kamieniu z widokiem na Ural podarował nam baszkirską pieśń, łącznie z gardłowym pieniem.

 

 

Duchy miejsca stały się dla nas bardzo łaskawe. Od tego momentu otworzyły się przede mną nowe przestrzenie poznania, mnie jako człowieka, ale o tym może innym razem.

Dennis to taki nasz przewodnik po południowym Uralu, taki zapraszający duch tego miejsca. Pokazał nam na mapie piękna traskę po południowym Uralu z dzikimi końmi, pszczołami, lodową jaskinią i miejscem mocy starszym niż Stonechange. Malutki detal nas troszkę przeraził, że ta trasa ma 1800 km.

Wot….. Rosja i jej przestrzenie.

 

 

Dziękując duchom miejsca za cudowne przyjęcie, za spotkanie z Dennisem.  Znaleźliśmy miejsce tym razem nad rzeczką celebrując nie tylko przesilenie, ale również naszą pierwszą rocznicę ślubu.

……….Ziemniakami z ogniska z białym kwasem z brzozy.

 

Dziękujemy temu miejscu za przyjęcie, za otworzenie przestrzeni Uralu dla nas, za pokazanie, że jesteśmy tutaj mile widziani i najstarsze znane obecnie miejsca mocy na świecie otwierają się przed nami.

 

Więcej o Iremiel ze strony : http://www.olabloga.pl/tajemnice-gory-iremiel


 

Góry Ural należą do najstarszych na naszej planecie. Ich wierzchołki i jaskinie chronią tajemnice sprzed tysięcy lat.

Na granicy z obwodem Czelabińskim wznosi się druga co do wielkości góra Południowego Uralu – Iremiel (1582 m). To zagadkowe miejsce od dawien dawna przyciągało do siebie ludzi, którzy stykali się tam z Nieznanym. Mistyką owiane jest wszystko dookoła: u podnóża znajdowały się kiedyś pustelnie staroobrzędowców, spadkobiercy kultury ezoterycznej prowadzą tutaj ćwiczenia, ufolodzy twierdzą, że nad górą często pojawiają się UFO, a etnografowie zbierają przekazy o starożytnym narodzie, zamieszkującym okolice – Czudach.

Dlaczego właśnie tutaj ciągnie ludzi, chcących poznać sedno duchowości człowieka? Dlaczego właśnie na zboczach Iremiela odkrywają ludzie w sobie skryte dotąd możliwości, inaczej pojmują życie? Takie miejsca zwykło się nazywać miejscami mocy.

 

Góra Iremiel ma swoją zagadkową historię. Sama nazwa dotarła do nas z bardzo odległych czasów. Tak nazywali górę zamieszkujący te ziemie praprzodkowie Baszkirów. W przekładzie ze starotureckiego, słowo „Iremiel” oznacza „miejsce, dające człowiekowi siłę”, a nazwę wioski Tiuliuk leżącej u podnóża góry, tłumaczy się jako „życzenie”.

Właśnie z sąsiedztwa Tiuliuka z Iremielem wzięła swój początek legenda, która głosi, że na wierzchołku góry spełnia się każde życzenie, wystarczy tylko zanieść tam podarunek dla duchów Iremiela. W pradawnych czasach przynoszono w darze ludzkie dusze. Kapłani starożytnych narodów odprawiali krwawe rytuały na wierzchołku góry, aby przypodobać się bogom i wyprosić bogate zbiory. W naszych czasach wystarczy podobno zawiązać wstążkę na Drzewie Życzeń, na szczycie góry. W każdym razie Baszkirzy od zawsze uważali górę za świętą. Niektórzy dostrzegają nawet w zwałach kamieni na wierzchołku góry pozostałości jakichś dawnych budowli.

 

PODSTĘPNE DUCHY

W ciągu wieków na górę wolno było wchodzić tylko kapłanom i bohaterom. Nawet w dzisiejszych czasach ktoś zazdrośnie broni dostępu do świętej góry. Kiedy pewnego razu turyści postawili na szczycie Iremiela prawosławny krzyż, następnego dnia został on zrzucony z postumentu.

Iremiel figuruje w podaniach zarówno baszkirskiego, jak i rosyjskiego narodu. Mówią, że wnętrza góry chronią w sobie niezmierzone bogactwa, zgromadzone przez tajemniczy naród Czudów. Ludzie uważali (i uważają po dziś dzień), że woda w rzekach biorących początek na zboczach Iremiela posiada cudowną moc – daje człowiekowi siłę, leczy chorych, a nocami – w określone dni i godziny – świeci!

Nie każdemu jest też dane znaleźć drogę na wierzchołek świętej góry. Jeśli człowiek wyrusza na Iremiel z czystym sercem, to góra przyjmuje go z radością, ale jeśli zamiary jego są mroczne – mnoży przeszkody na jego drodze, nie dopuszczając do celu.

W naszych czasach specjaliści od zjawisk anomalnych opowiadają o tym, że nad górą Iremiel często można obserwować UFO, a w okolicy napotkać śnieżnego człowieka. Według ezoteryków właśnie na Iremielu istnieje kanał ujścia z ziemi pozytywnej energii.

Istnieją hipotezy, według których Iremiel stanowi praojczyznę słowiańskiej cywilizacji, coś rodzaju Hiperborei. Według niektórych badaczy, wykopaliska archeologiczne prowadzone w pobliżu wioski Achunowo świadczą na korzyść tej hipotezy. Możliwe, że właśnie tych miejscach zostały napisane słowiańskie Wedy, Księga Welesa a także Księga Kolady. A sama wioska Achunowo była miejscem zamieszkania boga światła – Kryszenia. Woda z jeziora Iremielskiego, położonego w pobliżu wioski Bajsakał, posiada właściwości lecznicze, a samo jezioro ma zarys okręgu, co przywodzi na myśl puchar z Surją – słonecznym, cudownym napojem, przyniesionym przez boga Kryszenia. W pobliżu góry leży ogromny, śnieżnobiały głaz.

Wiele jest legend o Hiperborei – szukają jej na Północy, na Syberii, a może znajdowała się ona właśnie na południu Uralskich gór?

 

LEGENDY O CZUDZI

Od niepamiętnych czasów powtarzane sąlegendy o tajemniczym narodzie Czudów Białookich, który zamieszkiwał kiedyś góry Iremielskie. (Dla ścisłości trzeba wyjaśnić, że nie chodzi tu o również nazywane „Czudami” narody ugrofińskie, ale o postaci mitologiczne, bliskie europejskim elfom i gnomom. „Czudź” występuje w folklorze rosyjskim, ale też u Komi, Saamów, Tatarów syberyjskich, Mansów i innych.)

W ludowych wierzeniach Czudowie byli doskonałymi rzemieślnikami i czarodziejami. Żyli w jaskiniach gór Iremielskich, pokojowo i życzliwie nastawieni do sąsiadujących narodów. Mieli Czudowie też swoją religię, której tajemnic nikomu nie zdradzali. Podobno do dzisiaj można znaleźć w jaskiniach ich święte ołtarze. Jak mówią legendy, sąsiedzi dowiedzieli się o niezmiernych bogactwach Czudów i zechcieli z nich skorzystać. Ci jednak nie zamierzali się z nikim dzielić, ale wiedzieli też, że ludzie nie zostawią ich w spokoju. Postanowili więc na zawsze skryć się we wnętrzach Iremiela, unosząc ze sobą skarby i tajemnice. Istnieją podobno jeszcze dzisiaj jaskinie, do których lepiej nie zaglądać, ponieważ każdy, kto tam trafi, zostaje uprowadzony pod ziemię i na zawsze staje się niewolnikiem górskiego narodu.

Bez względu na to jak bardzo fantastyczne wydawałyby się legendy o świętej górze Iremiel, faktem jest, że wielu ludzi, którzy tam byli, odmieniło swoje spojrzenie na życie, odkryło wartości duchowe, zmieniło postępowanie na lepsze. Iremiel, według specjalistów, stanowi miejsce o wysokiej koncentracji energii, a także wzajemnego oddziaływania człowieka i Kosmosu, więzi z informacyjnym polem Ziemi, zwanym noosferą.

 

 

4000 letnie obserwatorium, potężne miejsce mocy

Kokino – 4000 tysięczne obserwatorium, potężne miejsce mocy 30 marzec- 1 kwiecień 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kokino(maced.Кокино) – stanowisko archeologiczne w północno-wschodniej Macedonii z pozostałościami megalitycznego obserwatorium astronomicznego.

Stanowisko położone jest na górze Tatiḱew Kamen (1013 m) [koło wsi Kokino niedaleko miejscowośc i Staro Nagoriczane około 19 km na północny wschód od Kumanowa[2].

Stanowisko zostało odkryte przez archeologa Jowicę Stankowskiego z Muzeum Narodowego w Kumanowie w 2001 roku[1]. W 2002 fizyk Ǵore Cenew z planetarium w Skopju przeprowadził jego pierwsza analizę archeologiczno-astronomiczną[1]. Obserwatorium najprawdopodobniej powstało ok. 1800 p.n.e.[1].

W 2005 NASA umieściła Kokino na liście starożytnych obserwatoriów astronomicznych[3].

 W styczniu 2009 rząd Macedonii zgłosił kandydaturę Kokino do wpisu na  listę dziedzictwa kulturowego UNESCO[2].

 

To tyle z Wikipedii na początek

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Podjeżdżamy prawie pod wierzchołek góry, parkujemy, bierzemy bębenek i spokojnie idziemy na szczyt. Góra jako jedyna w okolicy wyróżnia się kamieniami w górnej części.

Wchodzimy w rejon kamieni, wieje bardzo – temperatura mimo słońca nie przekracza 5 stopni. Jesteśmy prawie na 1000 metrów. Z góry widok na całą okolicę, rozległą dolinę i ośnieżone o tej porze roku dwutysięczniki. Gdzieniegdzie porozrzucane domki czy osady.

Niesamowita przestrzeń, która wciąga i pozwala się rozszerzać…… rozszerzać praktycznie w nieskończoność.

Bębenek i my radością witamy się z miejscem, tak obcym i tak znajomym zarazem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Siadam na kamieniu i czuję, że doskonale znam to miejsce. Parę dni temu na nocnej mszy w monastyrze Bigorskiego, w czasie uzdrawiania krzywd z mojej duchowej drogi miałam wizję, że zostawiono mnie gdzieś na szczycie w fatalną , bardzo zimną wietrzną pogodę, na bardzo długo – abym udowodniła swoją nadprzyrodzoną siłę. Przeżyty wtedy jednak jakiś uraz został. Teraz poznaję to miejsce.

 

Przebaczam wszystkie krzywdy doznane w tym miejscu i od tego miejsca, jak również proszę o wybaczenie wszystkiego złego co ja tutaj wyrządziłam.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Gram na bębenku, na początku jest mi zimno – ręce marzną, gdy zaczynam odpuszczać krzywdy i żale, potrzeby udowadniania sobie i innym czegoś, osiągania czegoś – robi mi się cieplej. Z czasem zimny wiatr mi nie przeszkadza.

– Ten wiatr przeszywa całe ciało – mówi Bartek

– A jaki związek ma zimny wiatr z Twoją temperaturą ciała? – pytam.

– No tak, to tylko przekonania – odpowiada.

 

Uwalniam się od przekonania, że czynniki zewnętrzne zaburzają termikę mojego ciała.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Miejsce zaprasza do zabawy, bawimy się razem, wszyscy, Bartek robiąc zdjęcia.

Słońce, duchy miejsca, wiatr, przestrzeń i my tworząc całość ze sobą, przenikamy się nawzajem, aby jeden mógł doświadczyć drugiego. Wszystko jest w jedności. Świat ludzi i Bogów złączone niewidzialną srebrną nitką matczynej bezwarunkowej miłości.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Wszystko gra tańczy wzmaga dzikość, a może pierwotność.

Siadamy potem na kamyczku, zamykamy oczy i zatapiamy się w przestrzeń boskiej energii. Ledwo zamyka się oczy, a wchodzi bardzo głęboko. Miejsce wspiera takie działania, cieszy się z nich.

Samo stworzone do rozświetlania świata.

Tylko jak rozświetlić świat, akceptując wolną wolę innych? Przecież nie każdy chce żyć w miłości, świetle i radości? To narzucanie innym naszej wizji świata.

No właśnie światłe dusze na spotkaniu wymyśliły, że będą rodzić się w trudnych rodzinach, obarczonych bardzo dużym pokoleniowym balastem, mając ciało związane z tymi pokoleniowymi problemami będą wręcz zmuszone do transformacji starych pokoleniowych energii, aby wyjść dalej.

I w ten sposób będzie to wkład do rozświetlania świata.

Dlatego ustawienia Hellingerowskie i jemu pokrewne metody, to techniki na rozświetlenie siebie i ściągnięcie szarej powłoki z ziemi.

A gdy wyjdzie się poza przodków, uwolni ciało zaczyna się wolność.

Zadania może trudne, ale czy nie możliwe?

 

Pozwalam sobie wyjść poza uwarunkowania moich przodków, pozwalam sobie żyć w świetle.

 

Bardzo lubię pracę z pokoleniowymi przekonaniami co widać na blogu , czuję moc transformacji energii pokoleniowych i na pewno te informacje wpłyną na większą łagodność do moich przodków.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Miejsce tak nas oczarowało, że na dzień pojechaliśmy za internetem do Kumanowa, by o zachodzie słońca wrócić znów.

Miejsce nie zaprosiło do siebie, jednak my w samochodzie poczuliśmy się połączeni, poczuliśmy się partnerami jeden drugiego, nikt nie był lepszy gorszy. Tworzyliśmy jedność i dzięki naszemu połączeniu nasza siła światła wzrastała.

Nad nami rozgwieżdżone niebo z czasem spadającymi gwiazdami.

 

Miejsce spełnionych życzeń

 

Księżyc podświetlał białe obłoczki tworząc swoisty spektakl na niebie, a wszystko w energii ciszy, spokoju i wzajemnego szacunku.

Zatopiliśmy się w sen, mając nadzieję na wschód słońca.

 

Jednak dostaliśmy kolejną lekcję, rano zaczęło bardzo wiać, wręcz porywiście zrobiło się nieprzyjemnie zimno, aż trudno było wyjść sikać.

 

Pamiętaj o tworzeniu pól jedności z innymi, one dają potężna moc.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dziękujemy za tę cudowną gościnę, za piękny czas. Za transformację na samych. To miejsce to pożegnanie z Macedonią, która w 90% pokazała nam się iście magicznie. Teraz powoli jedziemy w kierunku Polski gdzie zabawimy krótki czas, przede wszystkim robiąc lifting naszej kochanej landrynki, aby dzielnie mogła nam towarzyszyć na syberyjsko-mongolskich drogach.

 

Jeszcze raz dziękujemy Kokino za zaproszenie, jest to bardzo potężne miejsce.

 

To więcej o samej astrologii z Wikipedii

 

Obserwatorium zlokalizowane jest na dwóch występach skalnych, położonych na różnych wysokościach. Jego wymiary to 90 x 50 m[4]. W niższej, zachodniej, części stoją w rzędzie cztery kamienne „trony” orientowane w kierunku północ-południe, co umożliwiało siedzącym obserwacje wyższej platformy i wschodzących ciał niebieskich.

Badania archeologiczne wykazały, że „trony” służyły do przeprowadzania rytuału „połączenia” boga Słońca z władcą lokalnym, który miał być przedstawicielem boga na Ziemi. Rytuał odbywał się dokładnie w połowie lata (koniec lipca), kiedy słońce ukazywało się w wycięciu w bloku skalnym tuż pod najwyższym punktem obserwatorium. Wycięcie zostało bardzo precyzyjnie wykonane – odległość pomiędzy jego pionowymi ścianami odpowiada średnicy Słońca widzianej z „tronu” władcy. W dniu wyznaczającym połowę lata promień słońca pada dokładnie na „tron” władcy dzięki kolejnemu nacięciu w pionowej skale rozdzielającej obydwa występy. W dniu tym świętowano również zakończenie żniw, koniec cyklu rocznego a zarazem koniec panowania władcy – poprzez promień słońca padający na twarz władcy – połączenie z bogiem Słońca, odnawiał on władzę[2][4].

W skałach zlokalizowano siedem nacięć wskazujących miejsca wschodu Słońca i Księżyca[1][4]: trzy z nich wskazują miejsce wschodu Słońca podczas przesilenia letniegoprzesilenia zimowego, a także równonocy wiosennej/równonocy jesiennej, a pozostałe cztery wyznaczają pozycje Księżyca[1][5]. Ponadto w skale znajdują się dwa dodatkowe nacięcia do wyznaczania kalendarza lunarnego[6], na podstawie którego określano kalendarz świąt[2].

 

Strona http://kokinoobservatory.mk/

 

Piękna zima w kamiennych kręgach

Kamienne kręgi Zorats Kerer roztopienie urazów przeszłości


OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Czy wszechświat prowadzi nas od atrakcji turystycznej do atrakcji?

Tak zaczyna to wyglądać i jeszcze w aurze pięknej zimy.

Z Noravanku skierowaliśmy się w kierunku Goris przez przełęcz Vorotan 2344 m.n.p.m. Po ostatnich opadach śniegu i ataku pięknej zimy, zastanawialiśmy się nad jej przejezdnością tzn. jakością przejazdu. Jest to główna armeńska droga w kierunku Iranu i Nagornego Karabachu więc w miejscach lodowych była posypana szlaką.

Bardzo dobra szeroka z pięknym widokiem na otaczające góry, nawet na moment zamigotała piękna Araratowa śnieżynka.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zresztą teraz dookoła są same śnieżynki, góry które wcześniej były w kolorze wysuszonej trawy pomieszanej z ziemią , teraz nabrały światła. Wszystko zaczyna tańczyć gdy dostaje promyk słonka. Kraina ziemska zamarza i pojawia się świetliste życie. Przestrzeń, która nas tutaj urzekała, teraz poszerzyła jeszcze swoje oblicze. Wszystko było na granicy światów, bez podziałów na ziemski i boski. A sunęliśmy pomiędzy ośnieżonymi 3-tysięcznikami.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Na mapie dojrzeliśmy obserwatorium astrologiczne z 5 w.p.n.e, patrzę na nazwę i coś mnie tknęło, to chyba ten jeden z najstarszych kamiennych kręgów na świecie.

Nawet przy głównej drodze pojawiły się znaki na niego (znajduje się 1 km od głównej drogi do Goris koło miasteczka Sisjan)

Przy drodze powitał nas mały krąg nowy stworzony przez współczesnego artystę w 2013 roku , od którego z góry zobaczyliśmy ten większy, starszy.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Podjechaliśmy na parking 300 metrów od drogi (o tej porze roku polecamy chociaż suv-a), zapytaliśmy miejsce czy możemy zostać na noc i pojechaliśmy do miasteczka, by za jakiś czas powrócić jak do domu. Do domu znajdującego się na parkingu – 20 metrów od kręgów.

Pogoda była śnieżna i mroźna, gdy jednak zatrzymaliśmy się już na nocleg zaczęło się przejaśniać i księżyc zaczął oświetlać przestrzeń. Tworzyła się magia księżyca prawie w pełni, skał, ikrzącego śniegu. Temperatura wynosiła minus 10 stopni. Wszystko bawiło się ze sobą ciesząc ze świetlistego spotkania.


W nocy medytacja zastępowała sen, czułam siłę tego miejsca, zamrożonego, niepewnego kolejnego przybysza, które jednak powoli otwierało się na kontakt.


Pojawiało się wiele emocji rozczarowania, braku zrozumienia, ale również pychy, nadęcia ze swojej wyjątkowości, braku chęci do zmian i tego, że dobre rzeczy należy długo wprowadzać.

Wszystko przechodziło przez moje ciało znajdując kompatybilne programy.

Bycia nie w tym miejscu i czasie co należy.

Bycia niezadowolonym ze wszystkiego.

Noc była troszkę trudna, pokazująca kolejne odsłony mnie samej w jedności z tym miejscem.

A może jego obecnym stanem.

Ranek powitał nas pięknym słonkiem, które powoli oświetlało kolejne otaczające szczyty, kamienie i nas samych,

Wszystko wyglądało tak bajkowo i magicznie w tym iskrzącym się śniegu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Niektóre kamienie mają wykute wewnątrz dziurki, które służyły najprawdopodobniej do obserwacji gwiazd, słońca. My również cieszyliśmy się nimi, fotografując kolejne rozbłyski światła i zastanawiając, jak ożywić to miejsce.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jak wydobyć to potężne światło na zewnątrz, które przykryły doświadczenia wieków nietolerancji, niszczenia kopania, dewastowania przez wyznawców późniejszych religii szczególnie chrześcijaństwa. Szydzenia i braku szacunku.

Jednak jak długo można trzymać urazy?

Jak długo bać się, że znowu doświadczy się tego samego?

Może warto uzdrowić to co spowodowało tamte sytuacje i z radością, miłością pójść w nowe?

Nie szukam winy na zewnątrz, tylko rozgarniam wewnętrzne chmury i z ufnością i boskim prowadzeniem idę dalej w świetle.

 

Trzymanie się przeszłości prowadzi do tego, że później irytujemy się na to że inne miejsca, ludzie są bardziej znani, mimo że młodsi, niżsi wibracyjnie, (jak np. Stonechenge).

 

Pycha i nadęcie z własnej siły, inteligencji, mocy wibracji.

 

Jest hipoteza że ten krąg został postawiony z kosmiczną wiedzą, że w Armenii powstała cała wiedza o kosmosie.

Dlaczego znamy inne historie, a z tej części świata do nas nie dotarły?

Czyżby Ormianie nie chcieli dzielić się tym z innymi?

Mieli za mało siły?

Może uważali, że ludzie i tak nie zrozumieją?

 

Rodzi się wiele pytań na które na pewno każdy ma swoje odpowiedzi.

W nam to miejsce pokazało wiele prawd o nas samych i naszym stosunku do otaczającego świata,

Nie bać nie niezrozumiana, braku akceptacji i myślenia za innych, wejścia na maksa w światło, wtopienia się w niego.

Załóżmy, że kosmici budowali ten krąg, ale chyba nie po to, aby narzucić nam ich sposób myślenia, bycia, czucia (byłby to podbój), ale po to, aby przeniknąć się z ziemską energią i stać się z nią jednością. Jedno aby przenikało drugie. Wysokie wibracje, aby zagościły w ziemskim życiu.

 

Pozwoliło to zadać wiele pytań na które będziemy uważnie szukać odpowiedzi.


OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Chodziliśmy do kręgów na medytacje, a potem grzaliśmy się w landrynce, która nagrzana przez silne jeszcze tu słońce robiła się wręcz sauną, a w miarę dnia temperatura wzrastała i tak o godzinie 8 rano było minus 10, a o godzinie 12-tej już tylko 2.

Wszystko się nagrzewało się, migocące iskierki stapiały się ze słońcem. Kroki stawiały się mniej głośne niż rano w zamarzniętym śniegu.

Wszystko odmarzało, roztapiając kolejne warstwy przywiązania do doznanych krzywd, do przeszłości.

Wszystko może już nie migotało, ale nagrzewało się dając uczucie wewnętrznego i zewnętrznego ciepła.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
 

Posyłam światło całej przeszłości, uzdrawiam ją i z radością i miłością idę własną drogą szczęścia TERAZ


 

I na koniec zjednoczyliśmy się z miejscem w miłości i radości.

Najpierw sami dotarliśmy do swojej czystej istoty odgarniając nagromadzone chmury, a potem z taką energią zjednoczyliśmy się z miejscem z jego czystą energią. Gdy jego twórcy cieszyli się, że będzie promieniować na okolicę, a może świat tym co z umysłu i tym co z ducha.

Energia wzrastała rozpuszczając, roztapiając coraz więcej chmur i ograniczeń.

Wszystko gdzieś tańczyło zapominając o krzywdach, urazach tym co wstrzymuje aby być sobą.

Przychodziła świadomość, że karmienie się krzywdami urazami, pretensjami nic nie daje, ogranicza tylko prawdziwe nasze jestestwo.

Wypełnialiśmy się światłem, aż do czubka skóry, a potem zaczęliśmy to światło roztaczać wokół siebie, potem chować (są miejsca, że nie ma co obnosić się ze swoją jasnością) bawiliśmy się tym i uczyliśmy miejsce to robić.


OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Cieszyliśmy się ze spotkania, obchodząc 3 razy nasypany krąg mocno tupiąc nogami i z radością śpiewaliśmy

Idę swoją drogą z podniesioną głową

dodając różne końcówki typu (może ma ktoś pomysł na rytmiczny dalszy ciąg)

wypełniony światłem, z szacunkiem i zrozumieniem dla innych, z radością i miłością wewnątrz

Świat wirował, tańczył z nami miejsce ożyło i nasze wewnętrzne światło również zostało wzmocnione.

A miejsce to moim zdaniem kolejny w czasie tej podróży portal energetyczny

gdzie dużo łatwiej złapać kontakt z innymi światami, energiami inaczej mówiąc ze światem bogów. To miejsce gdzie te światy łącza się na ziemi. Na koniec mentalnie zamontowaliśmy na środku energetyczny kryształ, aby wzmocnić miejsce w jego rozkwicie.

Inne portale:

http://brygidaibartek.pl/kosmiczny-czlowiek/ – kosmiczny człowiek w Gruzji

http://brygidaibartek.pl/porownania-namietnosc-naszego-umyslu-i-systemu/ Piramidy Visoko

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziękujemy za kolejny piękny czas za niesamowite spotkanie praktycznie sam na sam (jak skończyliśmy medytację dopiero wtedy przyjechała marszrutka z turystami.

Turystów gotowych na transformację przeszłości będzie pojawiało się tutaj coraz więcej i z czasem miejsce ożyje przypominając sobie stare czasy, równocześnie ucząc się kontaktu z nowym typem ludzi jakim są turyści – umysłowi oglądacze.

Życzymy wszystkiego co najlepsze temu cudownemu miejscu


 

A to artykuł o kręgach z portalu http://www.kaukaz.com.pl/Karahunj.php

Karahunj (Armenia)


Około pięć kilometrów na północ od leżącego w armeńskiej prowincji Suynik miasteczka Sisian znajduje się niezwykłe miejsce będące portalem do czasów prehistorycznych (). Nie jest ono aż tak trudnodostępne jak , jednak nie należy się tu spodziewać tłumu turystów. Pierwszą oznaką, że znajdujemy się w miejscu od czasu do czasu odwiedzanym przez turystów jest buda z pamiątkami, która zapewne pełni również rolę stróżówki. Od razu za nią, pośrodku wielkiej łąki znajduje się konstrukcja zbudowana z ponad dwustu bazaltowych głazów ustawionych w wielki łuk z okręgiem po środku. Obiekt ten nazywany jest Karahunj (Qarahunge) lub Zorats Karer. Po ormiańsku Qar oznacza kamień hunge zaś dźwięk. 

Głazy zajmują obszar około 7 ha, największe są wysokie na 3 m i ważą 10 ton. Ich rozmieszczene dobrze jest widoczne na zamieszczonej obok mapie. Niektóre megality są poprzewracane i porozbijane. Przypuszcza się, że zniszczenia powstały w czasach wczesnochrześcijańskich kiedy to starano się usunąć pogańskie miejsca kultu. Zorac Karer jest często porównywany do Stonehenge, jest nawet nazywany Armeńskim Stonehenge. Jednak Karahunj jest od swojego angielskiego odpowiednika o wiele starszy, nawet o 4500 lat. Monument pochodzi najprawdopodobniej sprzed 7600-4500 lat. Czyni go to jednym z najstarszych zachowanych do współczesnych czasów kamiennych kręgów. Obecnie za najstarszą budowlę tego typu uważa się Göbekli Tepe znajdujący się w Turcji, której wiek szacowany jest na 10 000 lat. 

To co sprawia, że Qarahunge jest unikatowy to otwory wielkości ludzkiej pięści wywiercone pod różnymi kontami w górnych częściach głazów. W sumie są 85 kamienie z takimi otworami (po jednym otworze na kamień). Początkowo sądzono, że otwory te mogły służyć do przenoszenia głazów, jednak okazało się że są one z pewnością zbyt blisko krawędzi aby głaz się nie uszkodził. Przypuszcza się natomiast, że otwory mogły służyć raczej do obserwacji faz księżyca oraz wschodów słońca w trakcie przesilenia. Obecnie jednak nie wskazują jednoznacznie jakichś istotnych obiektów astronomicznych. 

Rola Zorats Karer nie jest do końca jasna. Zdaniem naukowców obiekt ten miał pełnić rolę obserwatorium astronomicznego ale nie jest wykluczone, że był również świątynią, czy swego rodzaju uniwersytetem gdzie z pokolenia na pokolenie przekazywana była wiedza na temat gwiazd, kalendarzy i zodiaków. Natomiast badacze z Oxfordu ujęli rolę Zorac Karer tak: it is an ancient burial ground, or necropolis – a place to act as a bridge between the earth and the heavens in the cyclical journey of the soul involving life, death and rebirth. 

Dla Ormian a w tym naukowców takich jak Elsa Parsamian oraz Paris Herouni Zorats Karer ma bardzo istotne znaczenie, jest bowiem kolejnym dowodem na odwieczną obecność Ormian na tych terytoriach. Rozciągając historię tego narodu znacznie dalej niż do czasów państwa Urartu. Zorats Karer jest też kolejnym klockiem w ormiańskich spekulacjach nad tym kto stworzył zodiak, kalendarz słoneczny czy jako pierwszy przeprowadzał obserwacje astronomiczne. Karahunj wraz z obserwatorium Metsamor datowanym na 5000 BC oraz pochodzącym sprzed 7000 BC pierwszym na świecie odwzorowaniem przez człowieka symboli kosmicznych na skałach pasma górskiego Geghama, są zdaniem Ormian bardzo istotnym dowodem na to, że w tym regionie kwitła rozwinięta cywilizacja kiedy to Chiny i Egipt były jeszcze dzikimi rejonami, a Babilończycy którzy powszechnie uznawani są za twórców astronomii nie stworzyli jeszcze swojego pierwszego miasta. Powstanie zodiaku jest przypisywane przez tych naukowców właśnie praprzodkom Ormian. 

Szerzą się również pseudonaukowe spekulacje na temat Karahunj. W Internecie można znaleźć wywody starające się wykazać, że Karahunj i Stonehenge zostały zbudowane przez tą samą cywilizację czy też wskazujące na powiązania pomiędzy Karahunj, a kosmitami.

Porównania – namiętność naszego umysłu i systemu

Porównania

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

No właśnie porównania, wjechawszy z Chorwacji do Bośni , zaraz się zaczęły .

Chorwacja taka nadęta i napuszona , a Bośnia pozornie „biedniejsza” ,ale jakaś większa przestrzeń . Ktoś powie wyrosłaś w komunizmie z brakiem koloru i za nim tęsknisz .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zaczęłam się zastanawiać dlaczego świat dąży przede wszystkim do materii i gdzieś próbuje narzucać jedną właściwą drogę. Gdzie klucz , a może pierwotna przyczyna narzucania wszystkiego innym ?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Od dziecka jesteśmy uczeni rywalizacji , porównywania się . Nikt się nas nie pyta co sprawia nam radość , tylko mamy mieć piątki w szkole , najlepiej mamy być najlepsi . Mamy dobrze wyglądać , mamy robić , to i to …… Każde wyrwanie się z ogólnie przyjętych zasad rodzi niepokój naszych rodziców . Jesteśmy inni , więc jak poradzimy sobie w życiu ?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Poza tym te inne osoby wzbudzają kłopoty w szkole , bo nauczyciele nie widzą jak do nich podejść , jak pociągać za ich sznurki .

Nie dąży się do indywidualności ,a do tego aby wszyscy byli tacy sami . Bo wtedy łatwiej się rządzi i to w skali nauczyciela czy w skali rządu .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wszystko jest prostsze gdy wszyscy są tacy sami . Wyobraźcie sobie farmera , który ma w oborze 20 krów i każdą inną . Każda potrzebuje czegoś innego , innego jedzenia , traktowania .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tak samo z ludźmi najlepiej wszystko ujednolicić , sprowadzić do wspólnego mianownika i …. niewolnika

Tylko czy komuś to daje szczęście ?????

Nikt nie pyta co potrzebujesz ? Tylko pokazuje , ja jestem w tym lepszy podążaj za mną . To ponoć metoda postępu , tylko jakiego ?????

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Takiego , który zgubił już wiele cywilizacji

Gdy idziemy swoją drogą nie interesuje nas , że sąsiad obok idzie inną . Gdy nasze drogi się zbiegną uczymy się jeden od drugiego jak chcemy, a potem idziemy dalej swoimi

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dzisiejszy świat ma jeden cel materię i pokazanie ludziom , że ona jest wszystkim .

Tam gdzie nie ma jej blichtu wmawia się ludziom, że jest im źle i nic nie mają .

A śmieszne jest to, że tą biedę zazwyczaj widzą….. biedni przedstawicie „bogatych” krajów . Czyli jeżdżą po świecie , aby się dowartościować ????? Pokazać – ja jestem lepszy .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tak samo jak mówiono,że w Polsce za komuny nie było gospodarstw ekologicznych , a po co ? Większość miała ogródki , większe niż niektóre zachodnie małe gospodarstwa ekologiczne .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tylko nie było to nazwane , robili to zwykli ludzie , a nie farmerzy ekologiczni . Nie było żadnej ideologii , tylko potrzeba zjedzenia czegoś naprawdę dobrego , dojrzałego prosto z krzaka i drzewa . (A dzisiejsze farmy nawet ekologiczne sprzedają niedojrzałe warzywa i owoce , bo lepiej się przechowują i to w całej Europie ) (Nie czarujmy się, owoc lub warzywo zebrane niedojrzałe pozbawione dostępu do soków rośliny która go karmi – NIE DOJRZEJE NA PÓŁCE W DOMU – może co najwyżej zmięknąć!!!)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W każdym razie ja i Bartek wyrośliśmy w takim środowisku .

Pamiętam w czasach socjalizmu zachód , a może bardziej Niemcy były kolorowe , jednak większość osób, która tam jeździła twierdziła, że jedzenie jest chemiczne i mało jadalne, ale było kolorowe , zapakowane „ekologicznie” w 5 kolorowych torebek , a u nas było dobre , sprzedawane w małych sklepach w małych ilościach, więc było świeże, dobre i nikt nie musiał wydawać 70% jego wartości na zapakowanie i wypromowanie .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mając program , że to co zachodnie jest lepsze w czasach przełomu wybraliśmy bardziej kolorowe jedzenie , pozwoliliśmy postawić się w ramy , narzucić masę praw służących naszemu bezpieczeństwu ……

I ile osób jest zadowolonych

Miał być raj i ………………………

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tylko czy ktokolwiek wiedział co chce , przyjrzał się uczciwie , jak żyją ludzie w tych „bogatszych” krajach i czy na pewno chcemy tak pracować i żyć .

Czy tylko naśladujemy

Gdy nie przestaniemy naśladować , porównywać się z innymi , wielki biznes świata zawsze będzie nam opowiadał, że jeszcze nam coś potrzeba i że dopiero jak to kupimy to będziemy bogaci .

 

– Gdy wiemy czego chcemy – to jedna z z dróg zatrzymania się nie kończącego nakręcania i porównywania .

– Określić co chcę , tak z serca .

Jeździmy 23-letnią landrynką i nawet gdybyśmy mieli nieograniczone środki, nie mamy potrzeby zamieniania jej na nic innego , niezależnie od tego co mówią nam inni .

 

Bo przecież Ci inni nie będą podróżować za nas i nie przeżyją życia za nas.

Hiper konsumpcja i zapchane domy chyba nikomu nie dają szczęścia , no może tego chwilowe , w momencie wydawania , zakupu .

No właśnie namawiamy do trudniejszego życia , zastanawiania się co chcę , czy da mi to szczęście , słuchania ciała, serca, ducha , bez porównywania się z innymi i nie podążania za tym co modne , co mówią reklamy .

Wtedy może wjeżdżając do innego kraju będziemy zastanawiać się czy chcemy w nim być i czy nam się podoba , czy porównywać jak jest, a często czuć się lepszym przez te porównywania .

Mam dużo porównania w sobie , jednak postaram się dostrzec jego źródło tak jak teraz i transformować je .

A Bośnia nas urzekła swoją przestrzenią , kolorytem wieloreligijnym i jakimś takim spokojem , w ogóle nie czujemy jakby tutaj 20 lat temu była wojna .

Może po prostu wszystko szybko zostało transformowane .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po ulicach włóczą psy (a nie są zamykane w schroniskach) , nie ma wielu hipermarketów , jest wiele zakładów rzemieślniczych , ludzie przesiadują w kawiarenkach zarówno kobiety jak i mężczyźni , życie toczy się na zewnątrz . Nie ma blichtu, sztucznego uśmiechu, nadmiernych emocji , pośpiechu, jest jakaś taka normalność dla nas .

Gdzieś może podświadomie jeszcze pamiętają o piekle wojny i cieszą się z tego co mają .

A wszystko inne przemija …………..

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A Visoko nas wciągnęło i pobyliśmy w nim parę dni . Ono samo rozpieszczało nam pokazując nam się w jak najlepszej stronie .

Piękne wschody słońca na piramidzie słońca , przepyszne ostrężyny , spotkani ludzie .

Prywatne medytacje przy portalu K2,

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

czy spotkanie z odkrywcą piramid .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Do tego knajpki z pysznymi sokami i jedzonkiem , pyszne bułeczki z ziemniakami

czuliśmy się tutaj dopieszczeni i zaopiekowani

Spokój , silna energia zmywały stare programy, dzięki którym te będace głębiej mogły się przebić .

Nawet temperatury były bardzo przyjazne. 

Dziekujemy za cudowną gościnę wrócimy na pewno.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

 

Podziemny Labirynt Ravne – to coś więcej niż miejsce mocy

Podziemny Labirynt Ravne – to coś więcej niż miejsce mocy

18.08.2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Visoko – kompleks piramid w Bośni został odkryty w 2005 roku przez kontrowersyjnego bośniackiego archeolog-amatora Semir Osmanagić , który postawił hipotezę, że w okolicach miasta znajdują się pochodzące prawdopodobnie sprzed ponad 10 000 lat jedyne w Europie piramidy.

Jego motto

Prawie wszystko , czego uczono Was o starożytnej historii jest złe.

 

We wrześniu 2010 eksperci potwierdzili, iż piramidy w okolicy Visoko, liczą ok. 12-26 tys. lat i są najstarszymi na świecie. Są badania sprzed paru paru miesięcy, znalezionych tutaj szczątków organicznych, że piramidy pochodzą sprzed ok 30 000 lat , a znalezione bloki ceramiczne z zatopionym w nich kwarcem pochodzą sprzed ponad 30000 lat

W kład kompleksu wchodzą :

piramida słońca

piramida ziemi,

piramida smoka

piramida miłości

piramida księżyca

Podziemne korytarze Ravne

Vratnica Tumulus

 

Po porannej wizycie na piramidzie słońca , postanowiliśmy zajrzeć do ich środka czyli do podziemnych tuneli (wstęp 5 około 10 zł.)

Wszystko tutaj dopiero się tworzy , nie ma turystycznego blichu i nadęcia . Wszystko jest w fazie wykopalisk , w których pracuje dużo wolontariuszy z całego świata . Pod „turystycznymi atrakcjami” nie wiele jak na ich skalę samochodów. Wszystko jeszcze takie swojskie i naturalne . Na szczęście nie jesteśmy w Unii i wszystko może funkcjonować w tym zakresie .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wchodzimy do korytarzy z grupą paru osób i przewodnikiem , który zamiast o historii mówi o energetyce i wpływie tej wibracji na ludzki organizm . Coś dla nas całkowicie normalnego, jednak jeszcze dla wielu niezrozumiałego .

Mam jednak wrażenie , że miejsce to swoją bardzo wysoką wibracją i brakiem rozgłosu przyciąga świadome tego faktu osoby .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na początku tunelu dowiadujemy się, że sam pobyt tutaj działa leczniczo , przy samym wejściu do tunelu koncentracja jonów ujemnych jest od 400 przy wejściu do 13500 koło megalitu K2 a stężenia bovies 14000. . Należy zauważyć , że zdrowy organizm funkcjonuje przy ok 7000, a w świątyniach w tybecie jest 14000, tutaj mamy nawet w pewnych miejscach 40000, do turystów udostępnione są miejsca 25000 bovies i o wibracji 7,86 w skali Schumana . Wibracja ziemi ma ok 7 . Są to bardzo wysokie wibracje i dla przeciętnej osoby długie przebywanie w nich może zakończyć się silnym czyszczeniem orgazmu z tego co nie potrzebne (czyli zmianami niby „chorobowymi) oraz zmianami w życiu . Tutaj trzeba szybko podejmować decyzję bo wszystko dzieje się bardzo szybko.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Do zwiedzania udostępniona jest ok 200 metrowa ścieżka , po drodze możemy dotknąć bloki ceramiczne z zatopionymi kwarcami w środku i opisane runami , które były robione przez ówczesną cywilizację dla zniwelowania promieniowania cieków wodnych . Gdyż cały kompleks znajduje się nad rzeką czyli w promieniowaniu żył wodnych i ich skrzyżowań

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tutaj nie trzeba medytować – już od wejścia do tunelu – jest się od razu jest w stanie medytacji , a przy bloku K2 silne ciarki przechodzą moje ciało .

Wychodzą stare programy zmuszania innych do podążania łatwiejszą prostszą , drogą , chciwość na doświadczanie ziemskich technik , na to co ludzkie , na manipulowanie historią (dlatego jestem taka cięta na prawdę i może dlatego doskonale wiem , że nie ma prawdy w historii) , programy, że ludzie wcale nie chcą prawdy, że chcą być manipulowani, nie chcą widzieć prawdy szczególnie o sobie (mają po prostu strasznie nadęte ego, są inaczej mówiąc albo nadwrażliwi, albo wielcy terroryści ) itp. wszystko dzieje się bardzo, bardzo szybko

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przewodnik widząc naszą niechęć do ruszania się od bloku K2 , pyta czy nie mamy za mało

Oczywiście, że mamy za mało i wraz z parą Bośniaków zostajemy na prywatną medytację z kamieniem na ok 40 minut (potem przyszła kolejna grupa)

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Cieszymy się tym wspólnym spotkaniem , tą wibracją , która powoduje, że całe ciało drga , to wibracje kosmiczne , które świetnie radzą sobie na ziemi i możemy z nich korzystać .

Być w nich ,

Jednak jak mnie douczają istoty światła trzeba pozbyć się wszystkich pokoleniowych programów , nie przywiązywać się do technik, religii , wejść totalnie w nowe , nieznane .

Zaufać ………..

Tylko komu ?

Bogu , istotom światła , bo przy tej wibracji ludzkie autorytety tracą moc

Cieszyć się podróżą po ziemi , tak jak cieszymy się naszymi podróżami fizycznymi .

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Żyć w tej wibracji pokazywać ludziom rzeczy z tej wibracji .

Jak im się spodobają …… to dobrze, jak nie też dobrze

Każdy ma wybór tego co doświadczać chce w życiu , niezależnie co to jest .

Przychodzą myśli, że ziemia przez wiele wieków była za słaba na takie miejsca i mogłyby spowodować jeszcze większy chaos . Zastanowić się można dlaczego te miejsca znajdują się w kraju który jeszcze nie dawno spętany był wojną ….???

Tak, tak wszystko co negatywne uwalnia się gdy podwyższane są wibracje, a częstym rozładowaniem energii są wojny , kłótnie , czy tych drobnych to zbicie czegoś np. szklanki .

Po-prostu gdy robi się zbyt duże napięcie musi nastąpić jego rozładowanie .

A szczególnie gdy nie chcemy czegoś zmienić tworzy się napięcie , nadmierny potencjał , mamy w sobie opór i ……. musi wybuchnąć

Dlatego najlepiej pilnować swoich programów , swoich intencji, szczególnie aby nie były sprzeczne ze sobą..

My jesteśmy teraz na etapie jzmiany sposobu odżywiania , i zdarza się , że umysł chce coś zjeść, ale z drugiej strony ten sam umysł wie, że nie powinien tego jeść .

.Gdy to zjemy będzie źle dla naszego ciała i gdy nie zjemy będzie źle dla naszego umysłu.

I tak źle i tak nie dobrze

Dlatego warto nawet pozornie „złe” rzeczy chcieć i nie oziokiwać . Bo tym oziokiwaniem robimy sobie wielką krzywdę , chcę zjeść ciasto jem , a nie obrzydzam go sobie .

To takie drobne rzeczy

Obserwujcie Wasze myśli .

 

My dziękujemy za cudowny czas tutaj w Visoko , za przesympatyczną Bośnię i za te wibracje dzięki którym otwieramy się i poszerzamy coraz bardziej .

Polecamy to miejsce , niezależnie od tego czy na pewno były tutaj piramidy czy nie itp. jest to bardzo silne miejsce i to jest najważniejsze , a z faktami nigdy nie wiadomo jak jest … Hihihahah 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA