zwierzęta mocy

now browsing by category

 

Flamingowe powitanie w Grecji

Flamingowe powitanie z Grecją 2-5 marca 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Grecja powitała nas jak dawno nie widzianych gości, energie się przewalały. Dalej byliśmy w terenie przygranicznym, jednak miejsce do mycia z termalną wodą (bo baseny były zamknięte),

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

nocleg wśród rozlewisk, a na drugi dzień flamingi – pokazały nam się w pełnej krasie w rozlewiskach rzeki Evros. Flamingi pokazywały się z mniej lub z bardziej daleka. Największe wrażenie na nas zrobiło stado flamingów w locie. Patrzyłam jak oniemiała, gdy zobaczyłam różową plamę na niebie, złożona z kilkudziesięciu ptaków. Taki znak wyższej wibracji.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Obeszliśmy, objeździliśmy co mogliśmy, przyglądając się nie tylko flamingom, ale również innym drapieżnikom, kaczkom, mewom …………..

Flamingi to dla mnie wysoka wibracja, jakże potrzebna w tym zapalnym rejonie. Miasteczka 3D, flamingi 5D. Taka kolejka górska z której ciężko nam wyjść.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Choć trzeba przyznać, że samo greckie powitanie było bardzo sympatyczne. Informacja o flamingach w visitor centre parku narodowego Evros. Potem kąpiel z termalnej wodzie, a potem pierwsza frappe w okolicznej wiosce, to wszystko połączone z szokiem cenowym i jakościowym w okolicznych sklepach (kawa jest tania kosztuje od 1 do 3 euro w zależności gdzie i jaka).

Potem nocne rozmowy flamingów.

A za dnia piękny spacer wśród rozlewisk.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Potem pojechaliśmy w kierunku Xantii, aby znaleźć nocleg na wzgórzach koło Lagos, znaleźć piękny i spokojny nocleg w gaju oliwnym z widokiem na Park Narodowy Tracji, by z rana znów cieszyć się flamingami i monastyrkami na wodzie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A potem wykapać i przy okazji umyć ( pod prysznicem) w termalnym baseniku (4 euro od osoby)

Wszechświat jednak wypychał nas z tego rejonu, spętanego wojnami, konfliktami, tak że na nocleg dojechaliśmy pod Olimp (troszkę zdezorientowani cenami autostrad) w rejon Katerini, gdzie na pięknym klifie zatopiliśmy się w sen.

Ukoić emocje, które gdzie po drodze znajdowały ujście.

Odwiedzane miasteczka często miały więcej kawiarni niż sklepów, jednak we większości królowało techno, panował potężny gwar, jedzenie mięsne w najlepszym układzie nabiałowe. Udało nam się kupić internet za 23 euro 3 GB/2 tygodnie.

Większość sprzedawców wykonująca swoją pracę, odpychająca, robiąca łaskę, nie patrząca klientom w oczy, hipermarkety śmierdzące zgniłym mięsem, pomarańcze smakujące tylko wodą z cukrem, z połyskiem i zapachem chemii (zatęskniliśmy za tureckimi, nie mówiąc już o gruzińskich i abchaskich), i jabłka soczyste ale bez smaku.

W miasteczkach ciasno na ulicach od aut, problemy z parkowaniem.

I sjesta, która dotyczy wszystkich żywych stworzeń. 

To taka pierwsza nasza odsłona Grecji.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przygoda – Niiiiiiiiieeeeee

Przygoda – mówimy NIE! 5 luty 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A my z Zugdidi kierowaliśmy się w kierunku Martvili poddając się kontemplacji miejsc, oglądając zadbane domki, czyste obejścia i mężczyzn przy pracy (wielka rzadkość w Gruzji, gdyż albo stoją z kolegami, albo są jednym z dyrektorów małego sklepu, a czystość wokół domu dotyczy tylko Gurii , Svanetii, Samegrero)).

 

Niesamowite tutaj w Gruzji jest to, że w parę godzin można zmieniać strefy klimatyczne od pięknej zimy, po praktycznie wczesną ciepłą (20 st.) polską wiosnę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Przespaliśmy się na pagórkach podziwiając ich piękno i okoliczne majestatyczne ośnieżone góry. By potem dalej spokojnie wjechać w drogę prowadzącą przez dolinę do górskiego resortu Lebarde

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nagle drogę zagrodził nam szlaban przy którym leżał pies.

 

Szlaban był na wysokość naszej landrynki, nie było więc pewności czy się zmieścimy. Normalnie tak jak podjechaliśmy pod niego to nie, ale… . Zacząłem kombinować odwróciłem auto i tyłem powolutku przejechałem pod szlabanem, pozostał centymetr luzu…….przejechałem , no nie do końca, w uniesieniu nad swoją genialnością nie zauważyłem otwartych drzwi i sklinowałem je o słupek boczny konstrukcji szlabanu. Dlaczego tak się stało? Nasunęły się wątpliwości. Czy to aby nie znak, by nie kontynuować podróży, coś idzie tak jakoś na siłę . Wiemy, już to mocno doświadczyliśmy, że jak nie idzie lekko – to ta opcja jest nie na naszej drodze życia. Ale podstawowa zasadą wszechświata jest wolna wola – jeżeli ktoś chce, może doświadczać nawet przykrych rzeczy. . W analizie doszukałem się nie ostrzeżenia, ale wzrostu swojej dumy i pychy nad genialnością super kierowcy – więc ruszyliśmy dalej w dolinę!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Nie bez uwagi podeszliśmy do leżącego psa obok szlabanu. Wyglądał iście na strażnika doliny. Po dużym kawałku chleba, odszedł na bok, dając nam wolna przestrzeń na przejazd. Duchy pokarmione i ułaskawione – zakrzyknęliśmy nieco pochopnie! Dolina okazała się pięknym, niemal subtropikalnym zakątkiem , gdzie drzewa obrastały zimozielone pnącza, a po głazach wspinały się mchy i porosty. Dolinę ożywił potężny strumień górski , o mocno skalistych brzegach.

 

Stan szutrówki biegnącej w głąb tego zakątka przyrody mówił jasno, że tylko ograniczona liczba aut może go eksplorować.

 

Kocham takie miejsca, jest w nich jeszcze pierwotna dzikość przyrody, wraz z boską wibracją, na ten moment żywioły natury i człowieka muszą współegzystować. Podążaliśmy w górę drogi, forsując ciągle głębokie kałuże, lub luźne kamieniste piargi powstałe zapewne z lawin. Dolina o tej porze roku pusta, tylko jakaś zagubiona ciężarówka z sianem i idący drwal potwierdza nasze wcześniejsze obserwacje – w tym regionie Gruzji mężczyźni pracują (wyglądają bardziej na Svamów)!

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

23

2526

 

Mijamy iście skrzacie miejsca, konary drzew obrastają mchy całymi poduchami, dając plener do zabaw z aparatem.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Po drodze przejeżdżamy dwa betonowe mosty. Ich rozmach świadczy o dawnej świetności miejsca do którego prowadzi droga. Na wysokości 1600 m.n.p.m., znajduje się letni, daczowy (VI-IX) kurorcik z ciepłymi termalnymi wodami. Teraz widzimy połoninę z dołu, zasypana śniegiem odpoczywa od zgiełku ludzkich zabaw.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I tak sielsko – anielsko dojeżdżamy do mostu na rzece, przypominającego te rodem z filmów o Syberii. Konstrukcja stalowa nie budzi zastrzeżeń, tylko deskowanie takie jakieś z lekka prowizoryczne.

 

Jednak ślady wskazują że jest użytkowany nawet przez ciężarówki zwożące drewno.

 

DO ODWAŻNYCH ŚWIAT NALEŻY – JEDZIEMY PO PRZYGODĘ!”

 

zadźwięczało wyraźnie w mojej głowie (dźwięczało wyraźnie z butą i nonszalancją, tak jakbym wyzywał los CHODZCIE WSZYSTKIE PRZYGODY ŚWIATA – JA SOBIE Z WAMI PORADZĘ!!!).

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wjechałem na most, takie odcinki specjalne najlepiej przemierzać nie za wolno, nie za szybko. Tak aby nie obciążać jednego miejsca nadmiernie, ale też nie napierać na szybkości. W połowie mostu nagle auto wyraźnie uniosło się na tylnej osi w górę, gwałtownie zwolniło do zera i opadło w bok – tylnym kołem na sam skraj mostu!………….

 

Co się stało?………

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Jedna z belek mostu podniesiona przednim kołem, wbiła się ponad ramę auta, a drugim końcem zaparła o most!!!………..

 

O cofaniu nie było mowy, pozostawało tylko rozrąbać foszta na pół. Przez myśl przeszła mi wizja pilarki, jednak składane narzędzie ala łańcuch do cięcia świeżego drewna posiadane przez nas nie zdało by tu egzaminu. W ruch poszła siekiera.

 

Pomiędzy belami wraz z opadającymi wiórami widać rzekę, na oko z 10 metrów wysokości. Już na tyle wysoko aby przenieść się na inny świat, ale nie aż tak wysoko aby było to pewne.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po około piętnastu minutach jednostajnego ciągłego, prawie bez oddechowego i nie sprawiającego wysiłku rąbania, na tej bezludnej zimową porą drodze pojawiła się ciężarówka. Sympatyczni panowie docinają pilarką do połowy nadwątloną belkę.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Reszta mostu mija bez „PRZYGÓD”, a my analizujemy i stawiamy wnioski. „nie jesteśmy tu mile widziani”, „ były po drodze ostrzeżenia od wszechświata” – źle odczytane poprzez pragnienia odwiedzenia doliny. Program „PRZYGODA” to bardzo niebezpieczny dla podróżnika schemat kreacji rzeczywistości. Zawiera w sobie chęć przeżycia czegoś wyjątkowego, często trudnego i ekstremalnego. W tym przypadku lekko przygięta rura wydechowa ogrzewania postojowego, oraz niewielkie zniekształcenie nadkola to naprawdę niska cena zachowania zdrowia i życia w wymiarze ziemskim.

 

Podróżuję przez życie i świat, aby doświadczać Boskich wibracji przestrzeni przyrody, odkrywając i umacniając je w sobie.

 

Zawracamy!

Paradoksalnie, w umyśle pojawia się żal utraty możliwości zobaczenia całej doliny, podsycony jeszcze zapewnieniami drwali z ciężarówki o kilkunastu dalszych kilometrach przejezdnej drogi, przebiegającej przez piękną przyrodę. Żal o utratę czego?……. Przecież od pół godziny mogłem lub mogliśmy już nie przebywać w tym ziemskim wymiarze!

 

Wniosek nasuwa się oczywisty – odkładanie na mglistą przyszłość tego w jaki sposób chcemy żyć (patrząc tak od serca w głąb siebie), czy też samorealizację – w świetle dzisiejszego wydarzenia jest oczywistą bzdurą.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

40

 

Obserwowałam całe wydarzenia troszkę z boku, najpierw drzwi zahaczone o szlaban, potem już na moście przy jego oglądzie jakaś niewidzialna siła wytraciła mi świeżo obraną pomarańczę z ręki. Stwierdziłam, że wrzucę ją do rzeki

– Co robisz – krzyknął Bartek

– duchy upomniały się o pokarmienie – powiedziałam spokojnie

– można było ją umyć – powiedział z żalem Bartek

Tak samo było z przejazdem przez most.

Popatrzyłam na niego, pokrzywiłam nosem, stwierdziłam, że średnio mi się podoba i że w sumie to bym przez niego nie jechała, szczególnie po znakach z drzwiami, a szczególnie z pomarańczą

– Jak się boisz to sam go przejadę – powiedział w butą Bartek

Nie czułam zagrożenia, więc wzięłam aparat i poszłam na koniec mostu.

Bartek ruszył, ja zaczęłam robić zdjęcia, nagle landrynka zatańczyła na moście i praktycznie zawisła nad przepaścią.

Cała zesztywniałam.

Podbiegłam i zobaczyłam kawał deski wbitej w błotnik i most.

Próby wyciągnięcia nic nie dały, więc Bartek powoli odrąbywał ją siekierą, a ja w tym czasie prosiłam wszystkie siły o pomoc i rozmawiałam z duchami doliny, które kazały mi wracać za szlaban i po żadnym pozorem nie zostawać tutaj na noc, wtedy wszystko skończy się bezpiecznie.

Gdy Panowie drwale pomogli nam wydostać foszta i przejechaliśmy most, Bartek nadal chciał jechać dalej, wręcz włączyło mu się jakieś kpienie z całej płaszczyzny duchowej sytuacji i znaków. Jednak stanowczo postawiłam na swoim.

Bartek za jakiś czas doszedł również do siebie i szczęśliwie wyjechaliśmy z doliny, biorąc po drodze na stopa jednego z drwali – śmiałam się, że teraz mamy jej (doliny) człowieka, to dolina na pewno nas wypuści.

Drwal nawet chciał nas zaprosić do siebie do domu, jednak jakoś energia na to poszła, i nie skorzystaliśmy z zaproszenia. Wyjechaliśmy z doliny i przed Martvili, znaleźliśmy nocleg praktycznie w rzece. Tylko teraz celowo i świadomie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Rano zaczęliśmy ustawiać tę sytuacje i okazało się, że u Bartka wyskoczyła niechęć do życia. Bo jak żyć kiedy nie można być mężczyzną, który okazuje uczucia, nie jest zadufany w sobie, nie goni za emocjami, pokazuje lęki zamiast maskować je nadęciem. To nie mężczyzna.

 

Mężczyzna może być łagodny, okazywać uczucia, emocje być prawdziwy w każdym calu, a przy tym być stanowczym, wytrwałym i decyzyjnym

 

Gdy to ustawialiśmy przyszły do nas krowy, byki, jałówki napić się wody w rzece. Taki symbol (krowa), że gdy odpuszcza się powinności, stereotypy ma się połączenie ze swoim źródłem – można paść się na swojej wewnętrznej łące.

Za krowami przybiegły świnie (symol) przynosząc szczęście na nowej drodze.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

I nagle gdy pojawił się potężny Byk, który gdy zbliżał się do miejsca gdzie była reszta towarzystwa, zaczął głośno ryczeć. Tak, tak prawdziwego mężczyznę musi być widać i słychać (!).

Krowy zastygły w bezruchu, a on jak książę wszedł między nie.

 

Pozwalam sobie jako mężczyzna komunikować się łagodnie ze światem z miłością, ciepłem harmonią. Komunikować się sercem.

 

A z tymi wypartymi emocjami przez mężczyzn, to przychodzi mi do głowy jedno z autystycznych dzieci, którym robiliśmy masaże misami, 10 letni chłopak, który w przeciągu ostatnich 3 lat zrobił bardzo duży postęp, obecnie chodzi do szkoły, pozostał mu dalej niesamowity wgląd w niewidzialną rzeczywistość.

 

  • Kiedy będziesz do końca zdrowy? – zapytaliśmy go.

  • Nie szybko – odparł smutno

  • Dlaczego – ciągnęliśmy temat

  • Bo nie będę mógł płakać !

 

Pozostawmy to bez komentarza

 

P.S. Bartek jednak musiał skomentować: taką tworzymy cywilizację – „Mężczyzna musi być twardy i hardy”. Widać skutek na Ukrainie……… Czas na świadome zmiany……….

 

Przesłanie świńskiej rodziny

Świńska rodzina styczeń 2015

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Mając stały dostęp do elektrycznego zasilania naszego komputera robimy remanenty pieniędzy, rzeczy (Bartka mama teraz może nam przywieść rzeczy z Polski) i tak zaczęliśmy liczyć pieniądze, zastanawiając się nad tym , czy tyle ile wydajemy – czy to dużo, czy mało.

Czasami mając wręcz poczucie winy, że można przecież taniej.

A jak taniej, to czy na pewno w zgodzie sobą. Przecież nieraz doświadczaliśmy finansowego zaopiekowania wszechświata w sytuacjach gdy robiliśmy to co nam w duszy grało. Jednak gdzieś pojawiały się lęki, poczucia winy, inne emocje.

Wtedy pojawiła się ona – świńska rodzina, na pewno spacerowała po wiosce wcześniej, jednak w sposób dla nas niewidoczny. A od paru dni praktycznie codziennie widzimy ją przebiegającą kilkakrotnie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Ojciec knur, mama maciora i dwójka maluchów, dostojnie, a przy tym z radością spacerują po okolicy. Tu coś skubną, tam coś skubną i z radością ruszają dalej. Nie martwiąc się o byt.

Uwielbiam jak biegają radośnie machając ogonkami. Z gracją i lekkością.

 

2

3

 

Pierwszy raz tutaj w Gruzji oglądam świnie biegające wolno i uważam, że są najbardziej radosnymi, energicznymi, dostojnymi zwierzętami, które są masowo zjadane. To już inny temat i tym razem go pominę. Bo świnie, nie przynosiły nam troski o ich los, czy o los ich braci i sióstr hodowanych w przemysłowych fermach, tylko przesłanie dla nas od Wielkiego Ducha.

 

6

 

Dlaczego ukierunkowujesz się na braki?

 

Ukierunkuj się na dostatek!

 

Określ co daje Ci szczęście i idź za tym, a cały wszechświat Ci w tym pomoże.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

A świnie jako symbol i zarazem posłańcy przekazały nam, że gdy idziemy drogą szczęścia, jesteśmy zabezpieczeni na każdym poziomie, również materialnym i możemy z tego czerpać całymi garściami.

 

Dobrobyt i obfitość są dokładnie we mnie, one ukazują się w moim życiu teraz.

 

Afirmacja i opis z książki. Zwierzęta mocy J.Ruland. M.Karacay

 

Więc z radością, dostojeństwem będziemy podążać w kierunku naszego szczęścia, ciesząc się podróżą przez świat, a zarazem przez życie.

 

Dziękujemy tej cudownej rodzince na posłanie i życzymy, aby mogła żyć wolno do końca swoich ziemskich dni.

Mam nadzieję, że przyjdzie moment, gdy przestaniemy się zjadać nawzajem. 

 

7

 

9

Spacery po skrzacich kryjówkach

Spacery po skrzacich kryjówkach 27-29 grudnia 2014

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Skrzaty zapraszały nas na wycieczki po okolicy w rejonie drogi prowadzącej do resortu Gomis Mta (górski przysiółek na około 2000 m). Niezwykle widowiskowo poprowadzona szutrówka wije się serpentynami po zboczach porośniętych lasem subtropikalnym, pełnym różaneczników, laurowiśni i drzew liściastych z obrośniętymi pniami przez pnącza.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Najpierw odkrywaliśmy to miejsce pieszo, zobaczcie jakie energie nam towarzyszyły , a po zaproszeniu pasterza (zostawiliśmy mu w jego namiocie skrzata do pomocy), również samochodem dojeżdżając już niestety w monsunie na 1000 m.n.p.m. Jednak pogoda dodawała tylko magii tym miejscom, a my cieszyliśmy się, że możemy jeszcze podziwiać tę piękną przyrodę przed zimowym jej krótkim snem. Po dojechaniu do granicy śniegu, zawróciliśmy do ciepłej doliny, by cieszyć się tajemniczym światem mgieł i baśni……

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Podziękowaliśmy rejonowi Gomis Mta za cudowną gościnę i ruszyliśmy do Achi.

– koliber- krzyknął Bartek

– gdzie? – szukałam nieporadnie nie wiedzieć czemu, gdy nagle dojrzałam małego ptaszka siedzącego na płotku.

Gdy bliżej podjechaliśmy okazał się pięknym zimorodkiem, który bawił się z nami przelatując z miejsca w miejsce i dając fotografować na płocie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Dla nas jednak pozostanie koliberkiem

(to moje zwierzę mocy po warsztatach na Syberii, rok temu )

 

Symbol tego, że dla miłości trzeba zlikwidować wszystkie płoty w naszym umyśle.

 

 

Otwieram moje serce. Miłość płynie tam, dokąd od zawsze chciała i chce płynąć.

 

Pozwalam sobie być tak dobrym, prostym i pełnym miłości.

 

Uczymy się tego od spotykanych ludzi

 

Pełni wdzięczności pojechaliśmy dalej gdzie znaleźliśmy nocleg nad rzeczką, na skraju wsi Achi. A wioska jak cały rejon gęsto zamieszkała przez skrzaty…….

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Pełnia wśród gór w pięknym monastyrze

Gandzasar – pełnia księżyca wśród gór 6-7 listopada 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Piękne rozgwieżdżone niebo, księżyc w pełni oświetla okoliczne góry, które w wyższych partiach bielą się śniegiem.

Chyba w pochmurny dzień gorzej widać niż teraz w nocy. 

A my stoimy na potężnym asfaltowym parkingu przed monastyrem i patrzymy na ten spektakl. Może nieruchomy, ale piękny w swojej istocie.

Do tego pięknie podświetlony monastyr. Magia nocnego spotkania. Z miejscem i ze świątynią, która zaprosiła nas na wieczorną medytację.

Jeszcze Pan stróż, sprzedał nam świeczki byśmy  mogli jeszcze rozświetlić ciemne jej miejsca.

Świątynia żyje, została odnowiona w 1999 i jest najważniejszym kościołem Nagornego Karabachu, taką naszą Częstochową.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A my sami po nocy w lekko rozświetlonej świątyni, która cieszyła się z naszego spotkania.

Puściliśmy Hildegardę, a miejsce zaczęło, rozszerzać się jeszcze bardziej, gdy jednoczyłam  się z nim moje granice rozszerzały  się w nieskończoność, to co nie spokojne nabierało spokoju, to co zamknięte otwierało się, to co ciasne uwierające, rozszerza się, nabiera przestrzeni.

Taka energia rozpływania się wspólnie z kościółkiem.

Z odwagą poszerzam swoje granice

A poszerzanie granic, to widzenie świata z innej perspektywy. Można rzec z innego piętra.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Sprawdźcie sami ile widzicie z parteru, a ile z kolejnych pieter. I tak z naszą świadomością, z naszymi granicami, wszystko zależy od naszej odwagi patrzenia dalej, szerzej.

A my znaleźliśmy przyjazne miejsce na parkingu i ciesząc się z otaczającej przestrzeni spędzimy pierwszą noc w Nagornym Karabachu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W samym monastyrze przechowywane są relikwie świętego Zachariasza ojca Jana Chrzciciela.

Ranek powitał nas też zapierającymi dech widokami na okoliczne ośnieżone góry, a klasztor rozbłyskał blaskiem pojawiającego się słońca.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Znów wszystko cieszyło się na wspólne spotkanie.

Teraz już w ciszy w kościółku oddaliśmy się medytacji wtapiając w to miejsce i jego historię.

To co na zewnątrz okrywa to co w środku i warto dbać o to

Dźwięczało mi w głowie, tak monastyr był zniszczony i w 1999 roku był poddany renowacji, prace trwają do dziś – mają się u końcowi. I chyba dobrze rozumie różnicę między tym jak być zaniedbanym, zdewastowanym, zniszczonym, a zadbanym, czystym, pięknym.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dziękujemy duchom za prowadzenie i pokazanie kolejnego monastyru w ciszy i spokoju otaczającej przyrody, właśnie dla nas te monastyry są dodatkiem do przyrody.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I zachęceni przez miejscowego stróża pojechaliśmy ku miejscowości Nareshar, gdzie wzdłuż potoku ulokowały się letnie zony odpoczynku często bardzo ciekawe architektonicznie  oraz hotel w kształcie łódki z kamiennym lwem. Kamień był inspiracją do dopracowania lwa , jednak efekt jest bardzo dobry.

Ten kamienny sprzymierzeniec przyszedł nam przypomnieć, o sile naszego wewnętrznego światła, o tym co potrzebnego nie tylko do ogrzania ciała, ale również życia w świetle na ziemi.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A gdy to pisałam zakrakały kruki na błękitnym niebie, a obok przeszedł pasterz z owcami.

Ufam temu co do mnie przychodzi i obdarzam to szacunkiem i z radością idę za tym.

więcej o monastyrze ze strony http://www.armeniawycieczki.com/Warto_zobaczy%C4%87_w_Armenii/arcach_pl/klasztor_gandzasar_pl/

Wspaniały Gandzasar to perła Górskiego Karabachu. Klasztor położony jest na wzgórzu na lewym brzegu rzeki Chaczen, w północno-wschodniej części regionu.

Po raz pierwszy o Gandzasarze wspomina w X w. Katolikos Anania Mokaci. W XIII w. na miejsce klasztor przebudował książę Hasan Dżalalian. Budowa trwała od 1216 do 1238 r. – daty te wyryto i na grobie księcia, i na kopule nowej budowli. Uroczystej inauguracji kościoła dokonało 22 lipca 1240 r., w święto urodzaju Wardawar, siedmiuset duchownych. Wedle średniowiecznych kronikarzy na przyklasztornym cmentarzu spoczywać ma głowa Howhannesa Mkrticza, czyli Jana Chrzciciela, przywieziona ze średniowiecznego królestwa Armenii Cylicyjskiej w czasie wypraw krzyżowych. Z tego też powodu Jan Chrzciciel został jednego z kościołów kompleksu klasztornego.

Gandzasar jest jednym ze skarbów bogatego dziedzictwa architektonicznego Armenii. Wzniesiony przez największych mistrzów, stanowi świadectwo ogromnego doświadczenia, jakie nagromadziło liczące już sobie w XIII w. wiele stuleci budownictwo ormiańskie.

W klasztorze zaobserwować można wyjątkowe rozwiązania architektoniczne i zdobnicze. Ściany kopuły pokryto płaskorzeźbami przedstawiającymi ukrzyżowanie Chrystusa, Adama i Ewę i inne sceny, wśród nich relief, na którym książęta prowincji Chaczen trzymają model klasztoru, którego dekorację sami stanowią.

W czasie konfliktu zbrojnego lat 1991-94 klasztor poważnie ucierpiał w wyniku działań artylerii i lotnictwa Azerbejdżanu. Główny kościół kompleksu uległ poważnemu uszkodzeniu w rezultacie nalotu 20 stycznia 1993 r. Obecnie renowacja Gandzasaru i przylegających doń zabudowań dobiegła końca i zespół klasztorny można znów podziwiać w całej okazałości.