MEDYTACJE
now browsing by category
Sołowki, nie Sołowki, przebaczenie historii
Sołowki, nie Sołowki 6-8 lipca 2016
Wyspy Sołowieckie od paru dni pojawiają się blisko nas… Z Białomorska pływały promy, a tutaj w Raboczeostrowsku – nazywanym również Kiem port, jest główne centrum pielgrzymkowo-turystyczne dla przeprawy na wyspy (ok. 50 km w morze).
Coś nas na nie ciągnie???
Wszechświat stawia w porcie, skąd pływają promy, a umysł krzyczy – „nie chcę”.
Tam były stalinowskie obozy pracy – więzienia – energia będzie trudna.
– Po co tu jesteśmy??? – rodziło się pytanie w głowie.
No po co???
Wycieczka po porcie wydawałoby się dała podpowiedź. Trafiliśmy bowiem na reklamę wycieczek na archipelag Kuzowa znajdujący się w połowie drogi między lądem a wyspami Sołowieckimi. Znajdują się tam labirynty, sejdy, dzika przyroda chroniona prawem.
Udaliśmy się do informacji turystycznej w porcie, gdzie poinformowano nas, że może dziś pójdzie łódka: cena wynosi 1100 rubli od osoby w jedną stronę (ok 70 zł), a na wyspie Kuzow Niemiecki znajduje się coś w rodzaju pola namiotowego. Cały Archipelag Wysp Kuzowa to zakaźnik (rodzaj chronionego obszaru przyrody), wstęp do niego jednorazowo 250 rubli (15 zł.) od osoby i również 250 rubli od osoby dziennie za zatrzymanie się tam na miejscu.
Namiot mamy, więc czemu nie. Jeden problem to łódka, która nie wiadomo kiedy pojedzie: tam i z powrotem też nic nie wiadomo, bo dla dwóch osób się nie opłaca.
Poczekaliśmy do popołudnia na decyzję , i po informacji – że dziś łódki nie będzie – zostawiliśmy numer telefonu. Pojechaliśmy z powrotem na nasze filmowe miejsce, opisane w poprzednim wpisie.
Miejsce na drodze do filmowego kościółka, więc uczęszczane.
Każdy przechodząc pyta: – czy jedziemy na Sołowki?
Pojawia się sympatyczny Białorusin na kajaku, który płynie na Sołowki (50 km, z czego 25 km przez otwarte morze).
Innym razem spotykamy Polaka, który już kiedyś był na wyspach i bardzo mu się spodobała przyroda. Teraz płynie na cały tydzień.
Sołowki zapraszają, jednak czuję, że nie czas…..
Następnego dnia dostajemy trzy godziny spóźnionego sms-a – z informacją że jest łódź na Kuzowa. Odpłynęła bez nas….
– O co chodzi? – rodzą się pytania.
Pan w informacji wylicza, że możemy przepłynąć okrężną drogą na Sołowki, a potem na Kuzowa – ale może nas to kosztować nawet 9000 rubli (540 zł) – rodzi się w nas sprzeciw. I znów udajemy się nasze filmowe miejsce, rozmawiając z przechodzacymi ludźmi i ciesząc się spokojem miejsca, oraz pięknem przyrody (odpływy i przypływy tworzą spektakle).
Bartek w czasie krótkiego spaceru po półwyspie nazbierał trochę jeszcze niezbyt dojrzałej maroszki.
Budzi się kolejny dzień, a wraz z nim pomysł, że jeżeli dziś nie będzie łódki na Kuzowa, to jutro może wybierzemy się na Sołowki (pływają 3 statki dziennie cena 1200 w jedną stronę (80 zł)).
– Wiesz Sołowki mają dużo w sobie energii „nie przebaczenia” – powiedziałam do Bartka.
„Nie przebaczenia” – do historii, do Stalina, Hitlera itp.
A przecież, to właśnie oni stworzyli nam świat w którym żyjemy i byli to jedni z największych kreatorów we współczesnej historii świata.
– Może nagramy medytację ”przebaczenia im”, w ogóle przebaczenia i pojedziemy do portu kupić bilety na jutro na wyspy Sołwieckie – ciągnęłam dalej swój pomysł.
Poszliśmy na skałę opodal filmowej cerkwi rozpoczęłam medytację, ale jej nie dokończyłam, gdyż przyszli do nas udający się na Sołowki do pracy przy renowacji monastyru dwoje Białorusinów (jechali tam na 2 miesiące, cerkiew opłacała wszystkie koszty, plus postne jedzenie, mieszkanie w wagonie + płaca minimalna 1000 dolarów miesięcznie – w czasie pobytu i pracy obowiązywał zakaz picia alkoholu, codziennie robiono im zdjęcia potwierdzające trzeźwość). Mówili, że jak szybko, sprawienie i dłużej będą pracować to jest szansa, że i 2000 dolarów za miesiąc zarobią. Znali zarobki w Polsce – kiedyś jeździli do naszego kraju – teraz wyższe zarobki są w Rosji…
Na początku się spięłam, że przerwali moje dzieło, ale teraz mam wrażenie, że niech każdy dokończy tą medytację na swój sposób.
Uwalniam się od przekonania, że żyję w złych czasach
Uwalniam się od przymusu szukania winnych i nie akceptacji obecnej sytuacji
Dziękuję wszystkim, którzy stworzyli dzisiejszy świat, abym mogła go doświadczać właśnie takiego.
No właśnie, gdy to zrozumiałam wszystko potoczyło się szybko.
Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać z Białorusinami, gdy podszedł do nas kajakarz który czekał na swoją dziewczynę, aby z nią popłynąć kajakiem na Sołowki.
– Skoro chcecie na Kuzowa, to może popytamy po wsi – powiedział pomocnie…
Spacer nie dał zadowalającego efektu, gdyż ludzie tu jacyś dziwni, zamknięci na kontakt.
– Jedziemy do portu – zdecydowaliśmy, kupimy bilety na jutro na ranny statek na Sołowki – powiedzieliśmy do znajomego kajakarza, a tego wieczoru posiedzimy razem przy ognisku.
W porcie jednak czekała na nas miła niespodzianka, właśnie już teraz siedzieli i czekali na nas w łódce ludzie jadący na wyspy Kuzowa. Dano nam 10 minut na pozbieranie rzeczy…………………… Pełne zaskoczenie…..
Namiot, karimaty, śpiwory, plecaki, ubranie, aparaty, coś do zjedzenia, picia, butla. Wszystko szybko i w chaosie. Myśleliśmy, że jedziemy na 2-3 dni……, i tak się spakowaliśmy …. zapominając…. połowy ekwipunku….
Jestem wdzięczna, że jestem tu gdzie jestem TERAZ
I przy ciemnych deszczowych chmurach, z pijącymi alkohol kapitanami, skacząc po falach – odpłynęliśmy w głąb morza Białego…
Vottovaara – narodzić się na nowo.
Nie walcz o przetrwanie żyj szczęśliwie – przesłanie Vottovaary 3 lipca 2016
Vottovara jednak nas zaprosiła, upalne słońce dochodzące do 30 stopni, ewenement na tej szerokości geograficznej. Podążaliśmy na szczyt – komary, gzy i inne owady „uprzyjemniały” ten marsz, wysysając pot wraz z krwią. Pierwsze boróweczki karmiły nasze podniebienie.
Im bliżej byliśmy szczytu tym więcej pojawiało się kamieni. Tym więcej suchych drzew. Wiele lat temu pożar strawił szczyt góry i teraz gdy wchodzi się na górę ma się wrażenie, że jest się w innym wymiarze. Suche obrośnięte porostami drzewa, kamienie i magiczne sejdy – głazy podparte tylko na jednym boku – ciekawe jak człowiek „pierwotny” wiedział jak je postawić.
Właśnie, czasami naszych przodków uważamy za głupszych, a czasami za mądrzejszych od nas.
Zanurzyliśmy się w spacer po górze bacznie obserwując chmury – na dzisiejszą noc zapowiadali ulewne deszcze, a powrót po nich mógłby być trudny drogą przez bagna.
Spacerujemy zanurzając się w przestrzenie tak inne niż te które znamy, z góry roztacza się piękny, szeroki widok na Karelię.
Teren jest ogromny. Jedne miejsca zapraszają, inne odpychają.
Znajdujemy miejsce, gdzie zatapiamy się w medytacji nad lękami, które szczególnie mi wychodziły w czasie jazdy w to miejsce.
Tak, trzeba się bać gdy nie idzie się wydeptaną przez innych drogą, gdy robi rzeczy których nie robi większość.
Uwalniam się od lęku, że gdy robię to co lubię to czeka mnie za to kara…
Uwalniam się od lęku, że gdy nie żyję tak jak inni to czeka mnie za to kara.
Uwalniam się od lęku, że gdy nie walczę o przeżycie to muszę za to ponieść karę.
Uwalniam się od programu że tylko walka o przeżycie jest dozwolona i akceptowana, a wszelkie odstępstwa są fanaberiami.
Czasami bawią mnie programy, które gdzieś głęboko zapisały się w umyśle i blokują pełnię radości i szczęścia.
Obserwowanie własnych myśli to najlepsza komedia jaką znam.
A wracając do Vottovary – to oczyszczenie z tego z czym tutaj przyszliśmy. Znajdujemy miejsce aby nagrać medytację dla WAS.
Medytacja tworzyła się jak każda – sama – krok, za krokiem słowo za słowem. Wszystko w energii niesamowitej ciszy wewnętrznej, nawet na ten czas stałam się niewidzialna dla komarów.
Tak, komary pewnych wibracji nie czują.
Gdy otworzyłam oczy po medytacji miałam wrażenie, że miejsce które mnie do siebie na jej czas zaprosiło jest dużo głębiej niż to co widzę. A to co widzę zostało bardzo zniszczone przez współczesnego człowieka, który szukał tutaj jakiś „skarbów” niszcząc zewnętrzną świętość tego miejsca. Stąd ten pożar jako obrona.
Jednak tego co wewnątrz nie udało się zniszczyć.
O miejscu mówią różnie. I po tym co sama tam doświadczyłam nie dziwię się, wszystko zależy od poziomów, na jakie uda się wejść.
Bardzo dziękuję, że mogłam wejść tak głęboko dzięki temu, że postanowiłam podzielić się energią z tego miejsca z innymi.
Dziękuję bardzo.
Popatrzcie na zdjęcia, na medytację i udajcie się w podróż w głąb siebie, swoich marzeń, swojego serca.
Miejsce zaprasza …
A my pożegnaliśmy magiczną górę i już bez lęków udaliśmy się z powrotem przez bagna do cywilizacji.
A że byliśmy tutaj oczekiwanymi gośćmi, to po drodze pierwszy raz na krzaku zobaczyliśmy jeszcze nie dojrzałą jagodę północy – maroszkę.
Dziękujemy bardzo za ten czas, za to spotkanie z tymi magicznymi energiami. Niektóre sejdy szczególnie kamienna kula nie pokazały nam się. Jednak nie o to chodzi, aby wszystko zobaczyć, najważniejsze jest aby doświadczyć. Choć czasami umysłowi szkoda, że …….
Prosimy o dalsze prowadzenie.
A jak to bywa po spotkaniu z wysokimi energiami, przez długi odcinek drogi, nie mogliśmy znaleźć miejsca na nocleg. Miejsca piękne… nad samymi jeziorami, ze zrobioną przez turystów infrastrukturą – raz nawet i huśtawką. Jednak nie w tych energiach chcieliśmy spędzić noc.
Jechaliśmy w polarny dzień, już po północy – troszkę zmęczeni, gdy niedaleko Miedwieżogorska zaprosiła nas łąka nad rzeką.
Jedno z miejsc które daje niesamowity odpoczynek, otula kołderką i śpiewa kołysanki do snu, a na dodatek bez komarów.
Warto było być cierpliwym…
Pozwalam sobie na cierpliwość w życiu, poddając się prowadzeniu.
Poniżej informacje i zdjęcia o Vottovaarze, ze strony http://www.ufostation.net/readarticle.php?article_id=558 , gdzie oryginalny rosyjski tekst , tutaj tłumaczenie google , może przybliży temat.
Tajemnice Karelski górach Vottovaara
Do tej pory, dociekliwy badacz może znaleźć się w odległych zakątkach tajdze zabytków Karelii, które często nie mieszczą się w logiczne reprezentacje współczesnego człowieka.Kompleks na górze Vottovaara (regionu Muezersky Republiki Karelii), która co roku przyciąga coraz większą liczbę turystów. – Jednym z takich zabytków Mountain Vottovaara jest najwyższym punktem na Zachodnim Karelski Wyżyny – 417,3 metrów nad poziomem morza. Około 9000 lat temu w miejscu, w którym znajduje się Vottovaara nastąpił silny trzęsienie ziemi, która powstała na skutek olbrzymiego awarii. w środku góry, więc nie był to naturalny amfiteatr, upstrzony małych jezior i skał. Karelskie naukowcy uważają, że Vottovaara – unikalny zabytek geologiczny. Okazuje się, że nie tylko geologiczne, ale także historyczne i kulturowe. Na najwyższym Vottovaara, o powierzchni około sześciu kilometrów kwadratowych, istnieją ogromne kamienie prostokątne niesamowite konstrukcje z kamieni w kształcie idealnego koła, nazywane przez archeologów kromlechów i około 1600 kamieni Seid określone w jakiś tajemniczy sposób. Seid – charakterystyczny głaz lub kawałek skały, sztuczny charakter, który jest izolacja od środowiska jest oczywiste, to znaczy ma oczywistych oznak wpływu człowieka. Najgęstsze stężenie kamiennej-Sade – najwyższy punkt grzbietu i na zboczach amfiteatrze. Kamienie są umieszczone przede wszystkim w grupach po dwie do sześciu części.Niektóre duże kamienie, o wadze do około trzech ton, umieszczone na “nogi”, które są ułożone na kilka mniejszych kamieni. Większość kamienie leżące na brzegach stawów i starożytnych klifami. Kto, kiedy i dlaczego te kamienie umieścić tutaj?
Tajemniczy “Stone Ball” w Vottovaara górskim
Nawiasem mówiąc, według niektórych badaczy, korzeń “Seid” ( “nasienie”, “SET”, etc.) – bardzo stary; Może to sięga (nadal paleolitu!) północnej prajęzyka, który jest częściowo zrekonstruowane lingwiści rodzime.Wartości tego pierwiastka są podobne i, oczywiście, są objęte zakresem język liturgiczny. Mglisty i piękne legendy Celtów “seids” – to elfy, teraz już w innym, magiczny świat przez niewidzialnych bram ludzi w wzgórz i gór. (Dziwne przypomnieć sobie słowa jednego z “elfów” Tolkiena, którego mądra cywilizacja, według legendy, został poprzedzony przez człowieka: “… nasze twierdze wieżę wciąż patrzeć na świat, lecz ludzie uważają je tylko skały”). Słowo “Seid” i oznaczało “wiedza tajemna”. To właśnie w tym sensie jest on używany w starożytnym skandynawskim epopei “Elder Edda”, fabuła zyskuje runy boga Odyna. W skrócie, seidh – miejsce kultu do bogów pogańskich i kamieni, które Sami obdarzeni nadprzyrodzonymi właściwościami magicznymi i wytrzymałości, miejsce starożytnych szamańskich rytuałach co oznacza, że możemy się tylko domyślać. Jak powiedział kiedyś światowej sławy angielski archeolog Paul Devereux: “Kamienie zaczynają lekko otworzyć kilka swoich tajemnic, ale po prostu idiotyczny dzieci w przedszkolu megalitycznych. Mamy jeszcze wiele nauczyć. ” Nie było żadnych przedmiotów, które datować pomnik, dotychczas nie znaleziono. Geolodzy wiercone dno jeziora w środku amfiteatru i pobrał próbki gleby.Analiza wykazała obecność silnego warstwy luminoforu utworzonego w ograniczonym okresie czasu.Jedna z wersji “anomalii fosforowych.” – Licznych aktów poświęcenia najbliższej Sade, w wyniku których były depozyty kości zwierzęcych Zazwyczaj te przedmioty należą do tradycji Sami. Ale, jak sugeruje archeologa Karelski Mark Shakhnovich kompleks Vottovaara, najwyraźniej, jest znacznie starszy i jest częścią kompleksu budowli megalitycznych wzniesionych na europejskim wybrzeżu Atlantyku z Hiszpanii do Norwegii w epoce brązu. Na przykład, istnieje wersja, że wiek złożonych ponad 2000 lat a pomysł jego budowy należy do potomków plemion północnych Hiperborejczyków. Sami samym przekonaniem, to miejsce jest ośrodkiem siły zła: pojawia się coraz więcej brzydkie drzewa, prawie żadnych fauny, jeziora martwe.
Seid na górze Vottovaara
Wiele tajemnic naukowców rzucił jeden z najbardziej zaskakujących ustaleń miejscowego – “. Stairway to Heaven” Tak nazwaliśmy wiadomo kiedy wykute w skale trzynastu etapów, kończąc w głębokiej przepaści.Archeolodzy powiedzieć z całą odpowiedzialnością: od lokalnych plemion w starożytności po prostu nie istnieje “drabina pomysłów”, ponieważ nie istnieją inne plemiona, “pomysł na kole”. Kwestia sztucznego lub naturalnego pochodzenia etapów nie znalazła jeszcze ostatecznej decyzji. Odmiennym kamienie wieku wskazuje, że kompleks może zostać utworzony dosyć długi okres czasu. Najprawdopodobniej na Vottovaara, mamy do czynienia z ogromnym kompleksem kultowego gdzie obrzędy ofiarne zostały wysłane przez wieki.
Vottovaara utrzymuje nie tylko starożytne tajemnice, ale oferuje naukowcom i nowych zagadek. O Obserwacje UFO wokół Vottovaara wielokrotnie zgłaszane przez różnych świadków. Niektóre z tych przypadków miało miejsce bezpośrednio na siebie. W 1987 roku jeden świadek poinformował, że zauważył na górze świecącego obiektu, który nagle “nagle zniknął w ciemnościach”, a następnie pojawił się w ringu z ognia, które wydawało by wyjść z kamieni; tak szybko, jak świadek starał się zbliżyć, obiekt szybko zniknął w niebie. W październiku przyszłego roku cała UFO “Szwadron”, zgłoszony przez świadków, poruszał się nad górą, szybko zmieniających się pozycjach względnych. Jednak niektóre z przedmiotów, zdaniem obserwatorów, znikają na naszych oczach. Ta dziwna aktywność na niebie spowodował awarię kompasu magnetycznego.Jeszcze bardziej dziwne przyszła wiadomość od grupy turystów, którzy słyszeli “dziwne kliknięcie hałasu emitowanego z kamieni.” Oni nawet nie mają czasu, aby naprawdę się boją, usłyszeli “dziwne brzęczenie”, który “przyszedł z góry, jak gdyby krążył wielki pokaz sztucznych ogni.” Chwilę później wizja przed nimi kobieta w żółtej sukience. Ten spektakl, w towarzystwie tajemniczych dźwięków pochodzących z kamieni, świadkowie opuściły wrażenie, że były świadkami czegoś “na granicy pomiędzy boskim i diaboliczne”.
Tajemniczy “drabinka” na Vottovaara górskim
Sprawa ta może być postrzegana jako typowy przejaw innego zjawiska często związane z konstrukcji megalitycznych: jest przejawem tzw promieniowaniem psychicznych, inaczej zwane “pole pamięci.”Jednym z medium Moskwy, eksperymentując w kamiennym kręgu na Vottovaara, powiedział, że widział obrazy ludzi, takich jak kapłani, poruszały się między skałami: “Trzymali się przepływ energii, wiążąc kamienie do siebie” – powiedział mężczyzna. Ten post wzbudził zainteresowanie naukowców w niektórych kręgach, aw jakiś czas później, Vottovaara odwiedziła grupa awanturników z Petersburga. Mieli procedury “radiestezja” i weszła do praktyki i doskonalić swoje techniki. Jeden z nich przyniósł specjalnie skonstruowanej ramki drutu. Biorąc je, udał się na badaniu struktur kamiennych w okolicach górskich. W rezultacie, w końcowym materiale było zarówno zaskakujące i dość bolesne: piekący ciosem produkowane pewnej siły, przeszła przez jego ręce, rzucił go na ziemię i pozbawiony świadomości. Kiedy przyszedł do nich, czuł, że ręce są sparaliżowane; pełni przywrócić ich mobilność tylko udało się miesiąc później. Oto na niesamowite, dziwne opowieści. Cóż … Jak bardzo trafnie jeden z uczestników wyprawy, “rzeczywistość nie pokrywa się z prezentacją. Wszystko było o wiele bardziej interesujące. ” Zgodnie z medium, energia tego miejsca jest bardzo wysokie,” karma “swoich sił wewnętrznych, jak potężną baterią.Nazywają Vottovaara “akupunktura” punktu, w którym planeta, jakby przez anteny, zapewnia wymianę informacji energię z kosmosu. Sprawdź, jest to dość trudne, ale możliwe jest, że starożytni mieszkańcy tych miejsc może być świadomi niezwykłych właściwościach Vottovaara górach, które służyły jako podstawa do budowy kompleksu. Niektórzy badacze twierdzą Vottovaara nieprawidłowy wpływ na mechanizmy górskie, elektroniki, a nawet ludzkiego ciała. Sprawozdania z wypraw można znaleźć wiele opisów tego, jak doszło do jednoczesnego Stopery bezpośrednio z kilkoma członkami wyprawy, w aparatach cyfrowych nagle pojawił przepełnione “świeże” karty pamięci flash, ludzie nie mogli wydostać się na zegarze bardzo widocznym celem. Mówili, że przez pobyt na górze, jedna osoba zaczyna odczuwać poczucie niewytłumaczalnym horroru uprawy … Możliwe, że to wszystko może być wykonane na miejscu.Nie na darmo, bo Saami tam duża liczba zakazów związanych z wizytą takich miejscach: zakazano mówić głośno, tu nie wolno kobiety i dzieci nie są mile widziane przybycie czystej ciekawości, dla niektórych, najbardziej “mocne” kamienie wolno było nie tak jak w dotyku i nawet zbliżyć. Czy istnieje sanktuarium kamienie kultowe, oprócz Vottovaara, na terenie Karelii w dawnych czasach? Odkrycia dokonane przez archeologów w ostatnich dziesięcioleciach, pozwalają nam dać te pytania jasną odpowiedzi pozytywne – to sanktuarium na wyspach na Morzu Białym – niemieckim i rosyjskim nadwozie, starożytne pogańskie zabytków na wyspie Kolgostrov Unitskoy wargi jeziora Onega i wielu innych.
Park Ruskeala – uwolnij swój luksus
Park Ruskeala – uwolnij luksus w sobie 28-29 czerwca 2016
W emocjach żalu, że coś straciłam odjeżdżając znad Ładogi, czułam się taka opuszczona, wręcz zmuszona do zostawienia najlepszego przyjaciela. Czasem tak mam – zauważam to, że gdy tracę komfort wpadam w panikę, a co za tym idzie w emocje.
Już po północy na nocleg przygarnął nas leśny parking przy wodospadzie Ahvenkoski niedaleko marmurowego kanionu. Dając wytchnienie i pozwalając puścić z siłą wodospadu stare energie z przeszłości, stare lęki.
Bo przecież złość, agresja, pretensje przykrywają lęk!!!
Uwalniam się od lęku przed nowym
Z radością żegnam stare dziękując mu za lekcje i idę w nowe nieznane.
Coś krzyczało ja chcę nad Ładogę – jeszcze nie czas było wyjeżdżać, energia tam się nie dopełniła.
Bo zauważyłam, że gdy pozwolę, aby jakaś energia się dopełniła ta energia również odchodzi i jest miejsce na nowe.
Trzymanie i dobrych i złych energii nie jest dla mnie właściwe i jak każde przywiązanie tylko mnie ogranicza. Dopiero wyjście z własnej strefy komfortu daje szansę na zmiany.
Uwalniam się od przywiązania do własnej strefy komfortu
Pozwalam sobie na zmiany
Wodospad poprosił, aby Wam go pokazać na filmiku, abyście mogli się z nim połączyć w medytacji
Uwolnieni od emocji podjechaliśmy pod Kanion Marmurowy do parku Ruskeala, jednej z większych atrakcji turystycznych koło Ładogi (www.ruskeala.info).
Jest to kanion powstały sztucznie, gdyż pozyskiwano z niego marmur do budowy pałaców carskich w Petersburgu.
Obok budki z pamiątkami, wyrobami rzekomo z szungitu, który nie brudzi rąk i z marmuru, który wygląda jak plastyfikator. Zresztą figurki z szungitu i marmuru są podobne tylko w innym kolorze. Świat iluzji.
A sam kanion można zwiedzać na dwa sposoby obchodząc go dookoła ścieżką po górze (wstęp 200 rubli – 12 zł od osoby) lub pływając po jeziorku na łódeczce (400 rubli – 25 zł za łódkę za godzinę – max 4 osoby) . Wybieramy tylko ten drugi wariant i po odstaniu w kolejce po łodeczkę ok. 1,5 godziny, wsiadamy do niej, a uśmiech praktycznie nie schodzi z naszych ust. Miejsce radości.
Czasem mnie samą zaskakują moje reakcje, bo przecież z umysłu patrząc, tutaj właśnie zły człowiek rąbał ziemię dla swoich egoistycznych potrzeb.
A, z drugiej strony miejsce z radością dawało i cieszyło się, że przeszło transformację w rękach człowieka w piękne dzieło.
Cieszyło się, że może być wydobyte na zewnątrz i docenione w całej krasie.
Kiedyś już to czułam w kopalni ametystów w Finlandii, lub oświetlonej pięknie jaskini w Gruzji – dokładnie to samo uczucie.
Ziemia cieszy się gdy wydobywamy z niej materiały tworząc coś pięknego – co sprawia nam ludziom długotrwałą radość i pożytek, jednak gdy wydobywamy z niej materiały dla chwilowego kaprysu nie tworząc nic sensownego ani dla siebie, ani dla innych, czuje się zła – dlaczego ma dawać i dawać.
Dlaczego ma dawać na coś co dla osoby która to otrzymuje nie jest nic warte??? Wtedy się denerwuje.
Dlatego może ludzie wprowadzili pieniądz, bo wielu ciężko było docenić to co mają, gdy ktoś nie ocenił ile to jest warte.
Uwalniam się od przekonania, że ktoś musi oceniać moją wartość
Jestem cenna i wartościowa sama dla siebie
Jestem wdzięczna za to co otrzymuję i wszystko co otrzymuję pożytkuję dla szczęścia, radości, zdrowia mojego i innych.
Miejsce mówiło popatrz gdy z radością i wdzięcznością bierzesz luksus – nie jest to niczym złym.
Uwalniam się od przekonania, że luksus jest czymś złym
Pozwalam sobie na luksus w moim życiu, taki mój własny luksus, zgodny z sercem.
A czym jest własny luksus dla mnie. Jest tym, że pozwalam sobie na wszystko co jest dla mnie ważne w najwyższej dla mnie jakości. Niezależnie od ceny i wartości dla innych. To jest dla mnie luksus. Jabłko od dobrej „babci” z sadu – dane z sercem – jest dla bardziej luksusowe niż obiad w modnej restauracji. Jednak to każdy sam musi ocenić co mu tak naprawdę sprawia mu radość, podnosi energię.
W grocie na jeziorku przyszedł czas na krótką medytację, na którą teraz zapraszamy.
Spacerując łódeczka po jeziorku przyglądaliśmy się jego życiu z bliska, ptaki mewy żyły w jedności z człowiekiem nikt nie był dla nikogo wrogiem czy pożywieniem, nikt nie był podporządkowany drugiemu, każdy żył obok siebie szanując siebie nawzajem. Pierwszy raz widziałam młode mewy, które jeszcze nie latały stojące w zaufaniu pół metra ode mnie.
Zaraz powstawał w umyśle świat idealny, gdy cała dzika przyroda nie będzie miała lęku przed człowiekiem i człowiek lęku przed nią. Wszyscy będą żyli w miłości i radości obok siebie.
Powiecie – to iluzja, popatrz jak dzika przyroda walczy ze sobą.
Tak walczy o przetrwanie…….., jednak gdy człowiek jako gatunek na samym szczycie drabiny ewolucji, o najwyższej świadomości i wibracji odpuści walkę o przetrwanie przechodząc na odżywianie praniczne, to i przyroda „dzika” biorąc przykład z niego przestanie zjadać się nawzajem….
Uwalniam się od przekonania, że aby przetrwać muszę zjadać innych
Pozwalam żyć sobie w harmonii z innymi mieszkańcami ziemi napełniona boskim światłem.
A czyż życie w boskim świetle nie jest największym luksusem …???
Miejsce mocy wzgórze Samogitan i Biruta w Pałandze
Pałanga – wzgórze Samogitian powiedź życiu TAK
Gdy wracaliśmy ze złotego zachodu słońca, weszliśmy w inną ścieżkę parkową niż zwykle, najpierw ujrzeliśmy kamienny krąg, a za kilkanaście metrów wzgórze z pogańskim znakiem, ogniskiem rytualnym i znakami. Na początku myślałam, że to słynne wzgórze Biruty, gdzie aż do 15 wieku stała pogańska świątynia ognia. Nawet gdy nagrywałam na drugi dzień medytację, dalej byłam przekonana, że to jest wzgórze Biruty jednak okazało się potem gdy popatrzyłam na mapę parku, że wzgórze Biruty jest kawałek dalej, a to wzgórze to Samogitian, na którym było najprawdopodobniej stare obserwatorium astronomiczne, a może znaleziono ślady człowieka sprzed wielu tysięcy lat.
O samym wzgórzu Biruta jest wiele legend, nie do końca pokrywających się ze sobą, dlatego zamiast odkrywać historię, która może być różna w zależności o jej momentu, tego kto ją przekazuje, skupię się na energii miejsca, zamiast szukać tego, które ktoś uznał za miejsce mocy, a ja z nimi nie mam żadnego kontaktu. Nie znaczy, że one są złe, po prostu ze mną nie rezonują w tym momencie.
Przez cała podróż postaramy się robić medytacje z przestrzeni, które z nami zarezonują, które będą chciały się podzielić swoją energią, doświadczeniem z innymi.
Czas i przestrzeń w świecie energii nie ma znaczenia, jest to przynależne tylko do świata materialnego, dlatego nie ma znaczenia, że ja to nagrywałam dziś, a ty słuchasz w innym terminie.
Gdy tego słuchasz, jesteś tam razem ze mną i gdy tylko się chcesz połączyć z miejscem w dobrych intencjach. Jego kanał jest dla Ciebie otwarty.
Zapraszam do naszej pierwszej medytacji z miejsca mocy, a może jak pisałam wcześniej z miejsca które ma przesłanie dla jego słuchaczy i chce się z nim podzielić.
Zapraszam do wspólnej medytacji i będę wdzięczna za wszystkie uwagi podpowiedzi, opinie.
A w czasie medytacji praktycznie nie było nikogo, tylko na parę sekund pojawił się mały chłopak z mamą, który głośno i zawzięcie krzyczał NIE. Takie „nie” w odpowiednim momencie, kolejny przykład na to, że podobne przyciąga podobne.
Niby to wiem, ale jeszcze są momenty, że bardzo mnie to zadziwia.
Pozdrawiam
Powiedź życiu Tak
Troszkę informacji o Birucie ze strony http://www.nawschod.eu/kaplanka-swietego-ognia/
Biruta jest postacią na poły legendarną. Była matką Witolda oraz żoną Kiejstuta, wielkich książąt litewskich. Ale zanim to nastąpiło, pełniła funkcję kapłanki strzegącej świętego ognia w pogańskiej świątyni bogini Praurime. Po dziś dzień w okolicach Palangi na Litwie istnieje wzgórze jej imienia, a historia jej związku z Kiejstutem jest symbolem romantycznej miłości. Przyznać przy tym należy, że jest to przykład romantyzmu dość specyficznie pojętego.
Podobno Kiejstut, na wieść o niebywałej urodzie kapłanki, przybył do kaplicy Praurime i zaproponował Birucie małżeństwo. Ta jednak odmówiła, twierdząc że złożyła bogom przysięgę, w ramach której do końca swych dni miała pozostać dziewicą. Jak nietrudno się domyślić, zamiar ten zupełnie się Birucie nie powiódł. Kiejstut miał bowiem w tym temacie zupełnie odmienną opinię, co zakończyło się porwaniem kapłanki i uroczystymi zaślubinami w Trokach. Prawda, że romantycznie?
Biruta, najwidoczniej pogodzona ze swoim losem zabrała się ochoczo za rodzenie dzieci. Miała ich z księciem kilkoro, w tym Witolda, zwanego przez rodaków Wielkim. Niestety ich późniejsze losy nie potoczyły się zbyt pomyślnie. Kiejstut popadł w konflikt ze swym bratankiem Jagiełłą, który, wespół z Krzyżakami , uwięził księcia na zamku w Krewie. Tydzień później Kiejstut zmarł lub, co bardziej prawdopodobne, został zamordowany. Nie jest jasne, co stało się z samą Birutą. Według niektórych źródeł została przewieziona do Brześcia i tam utopiona. Jedna z legend głosi, że kapłanka powróciła do swojej dawnej świątyni, gdzie służyła pogańskiej bogini do końca swoich dni.
Nie ma pewności co do tego, na ile prawdziwe są legendy związane z postacią Biruty. Faktem jest natomiast, że kapłanka zdobyła sporą popularność wśród kolejnych pokoleń Litwinów. Lud ten najdłużej w Europie opierał się chrystianizacji i uparcie wracał do swoich dawnych wierzeń. Biruta stała się dla Litwinów kimś na kształt pogańskiej świętej. Na wzgórzu jej imienia w Palandze wzniesiono po jej śmierci pogańską świątynię i obserwatorium. Aby wykorzenić w ludzkiej świadomości postać Biruty krzewiciele nowej wiary w 1506 roku w tym samym miejscu postawili kaplicę świętego Jerzego. Budowla ta stoi na wzgórzu Biruty do dziś.