PROGRAMY UMYSŁU

now browsing by category

 

Przodkowie

Przodkowie 01 -04.08.2018

 
20

 

Przodkowie to temat rzeka. Temat rozległy jak puszcza – dlatego wolałem się go nie czepiać przez wiele lat. Wokół mnie albo wołano – trzeba rozpracować wszystkich przodków do 7 pokolenia wstecz, lub szydzono – to nic nie da – to tylko sposób na wyciągnięcie kasy przez terapeutów. Wszystkie te głosy cechowała jedna zasada: zawsze twierdziły że to właśnie one mają rację….. A gdzie jest prawda…..zapewne w mądrości złotego środka. Tak więc od kilku lat rozgrzebuję przodkowe programy – których spuściznę czuję w moim codziennym postępowaniu. Na przestrzeni czasu zmienia się tylko podejście i sposoby.

A jednym z nich było ostatnio spędzenie dłuższego czasu na cmentarzu przy konserwacji nagrobka. Akurat tak się składa że mój ojciec u swoich dziadków wykonał nagrobek z drewna, który co kilka lat potrzebuje konserwacji. Miałem zatem sposobność pobyć jakiś czas w energii rodziny pochodzącej z Mazowsza. Nie było mi bowiem dane bezpośrednie doświadczenie kontaktu z dziadkiem i babcią mieszkającym we wsi Gaj. Szlifowałem zatem bez psychicznego oporu warstwy łuszczącej się farby, mimo fali ponad 30 stopniowych upałów. Zrywając starą farbę zrywałem mój własny sposób postrzegania ich. Moje własne przekonania zaczerpnięte ze starej epoki – od nich. Uprzedzenia, kult ciężkiej pracy fizycznej, jako jedynej słusznej i wartościowej.

 

Uwalniam się od programu szacunku tylko do ciężkiej pracy fizycznej.

 

Uwalniam się od przekonania że szanuję siebie tylko wtedy, gdy ciężko pracuję fizycznie.

 

Uwalniam się od poważania tylko ciężko pracujących osób

 

Moi przodkowie żyli w czasach w których ciężka praca dawała przetrwanie – a u mnie już tylko blokuje rozwój moich talentów i utrzymuje podświadomą pogardę dla osób pracujących umysłowo lub artystycznie.

 

Otwieram się na rozkwit moich twórczych, duchowych i artystycznych talentów…..

 

I tak uruchamiając te uzdolnienia powstała nowa aranżacja nagrobka. Aranżacja do której się uśmiechnąłem, jak twórca do swojego dzieła. W rzeczywistości uśmiechnąłem się do moich przodków, od których będę teraz brał to co mi służy idąc własną drogą…

 

14
P.S.

Przy okazji pobytu w leśnej daczy u  ojca, nieomieszkaliśmy zaskrzacić to miejsce.

 

11

 

10

 

9

 

8

Moravske Toplice

Moravske Toplice 13 -23 lipiec 2018

 

7

 

8

 

Są miejsca, które zapraszają już wiele kilometrów wcześniej, pokazując swoją główną dla nas atrakcję. Nie pozwalają o sobie zapomnieć, mimo że znajdują się w kraju, który niespecjalnie z nami rezonuje w tym momencie i chcemy z niego wyjechać.

I tak było z Moravskimi Toplicami. Już przy jeździe do Słowenii zamigotały gdzieś w przestrzeni swoją „czarną wodą”, a gdy byliśmy 10 km od nich i gdy skręcaliśmy już w kierunku węgierskiej granicy przypomniało mi się nagle, że chyba gdzieś tu jest jakiś kurort z czarnymi wodami. Chimeryczny na Słowenii internet na moment ożył, aby wyznaczyć trasę do sanatorium.

Jego wody przygarnęły nas na wiele dni, dając kemping z dostępem nieograniczonym do aquaparku, gdzie są 2 baseny z termalną nie zniszczoną chlorem czy ozonem wodą (są tabliczki, że wchodzi się na własną odpowiedzialność).

 

6

 

Skład wody bardzo ciekawy ze strontem, magnezem, bromem jodem siarką m.in. ,

Siarkę czuć i to wyraźnie. Nie wiem czy zapach wody bardziej przypomina wyziewy ze starej lokomotywy czy kąpiel w ropie naftowej znanej nam z dagestanskiego Izbierbasza, a może połączenie jednego i drugiego.

 

12

 

Woda 38 stopni – na zewnątrz powietrze w cieniu 30, dlatego chodzimy kąpać się tylko rano i wieczorem. Może nie tak całkiem rano, bo o 10.30 jest około 15 minutowa bardzo dynamiczna gimnastyka w wodzie (nie termalnej – zwykłej, ale też ciepłej).

I tak mijają nam kolejne dni basen, pisanie bloga (uzupełnianie wpisów, zdjęć z włoskiej podróży), ustawienia własne, przyglądanie się programom naszego umysłu.

 

2

 

4

Tak to była podróż bardzo podnosząca naszą świadomość, uświadamiamy sobie to coraz bardziej. Podróż w której głównym przewodnikiem był Święty Franciszek i energie praniczne.

Mieszkamy na kempingu razem ze Słoweńcami, Holendrami, Belgami, Austryjakami i innymi nacjami w mniejszej ilości.

Po Włoszech wydaje nam się, że ludzie są wokół nas – ale ich nie ma.

Patrzą się na drugiego człowieka, a nie odpowiadają na uśmiech, czy dzień dobry (zazwyczaj są to Belgowie, Holendrzy).

Dlaczego? – zaczęliśmy się zastanawiać, co powoduje ich zachowanie, wyszło nam wiele aspektów:

1.Może tak mają w tradycji

2. Są tak zatopieni we własnych myślach, że może umysł fizycznie widzi drugiego człowieka – ale zatopienie jest tak głębokie że obraz jest tylko ostrzeżeniem o przeszkodzie na drodze…..

3. Mają tak wąskie postrzeganie rzeczywistości, że pomimo że patrzą na człowieka – wcale go nie widzą.

4. doskonale znają mechanizmy energetyczne i nie chcą dawać energii poza swoje cele

5. Mają tak niski poziom energii

6. A może dla nich zwrócenie uwagi na kogoś jest równoznaczne z wtrącaniem się

Odpowiedzi może być masę – świat człowieka, zamkniętego na drugiego człowieka…

Dzieci również dużo czasu spędzają na leżakach, jak ich rodzice niż na jakimś ruchu.

Dla nas to dobrze, bo przy sporej ilości dzieci, która tu jest, i ruchliwości z naszego dzieciństwa nie byłoby warunków do pisania, a tu cichutko.

 

10

 

5

 

Poza kąpielami, mamy tutaj jeszcze jedną atrakcję dla ciała – olej dyniowy z nasion z okolicznych pól.

Olej można kupić tłoczony na ciepło i zimno, my wybieramy ten tłoczony na zimno.

Można rzecz, że wręcz go pijemy, bo pół litra starcza nam na 2-3 dni. Do tego kupujemy w sklepie cudowny 3 kolorowy chleb (3 gatunki zboża) i moczymy go w oleju.

Jeżeli mieliśmy jakieś pasożyty, to zalaliśmy je na pewno.

Jemy bo nam smakuje, nie mieliśmy w planach żadnej kuracji.

Kuracja na pasożyty znalazła nas.

– Wiesz pierwszy raz robię jakąś kurację – jedząc to co sprawia mi radość – stwierdził Bartek.

I tak jest, gdy odpuszczamy zmaganie się, to to co ma służyć, zawiera się w tym co sprawia nam radość, smakuje, jest z nami w lekkości.

Prosimy o jak najwięcej takich sytuacji w życiu…

Wiecie, że kiedyś robiliśmy kurację olejem z dyni, ale wtedy nam nie smakował.

Pozwalam aby działania,które uzdrawiają moje ciało sprawiały mi radość

Podobnie jest z jedzeniem – myślałam już we Włoszech, że o dobre nasze trawienie zadbał grzybek tybetański, który dostaliśmy z festiwalowej kuchni i codziennie wypijaliśmy ok. 1,5 litra tego płynu. Jednak gdy zmieniliśmy kraj z Włoch na Słowenię, mimo grzybka lekkość trawienia spadło.

– Co się stało – pytałam siebie?

– We włoskim jedzeniu była energia – przyszła odpowiedź – i ono również z energią przechodziło przez organizm. Jaka energia to już inna bajka, ale wysoki jej poziom.

A na Słowenii w jedzeniu energia płynie wolniej.

Kolejny pozornie oczywisty fakt został mi pokazany.

 

9

 

Woda, gimnastyka, hydromasaże, olej wyciągają z nas kolejne programy umysłu, jego oprogramowanie nadane nam przez innych, czy stworzonych przez nas na potrzeby konkretnych sytuacji, aby czuć się akceptowanym, docenionym, zauważonym.

Potrafimy wtedy chorować, powodować uszkodzenia ciała, czy być zadowolonym, że źle mówią o nas (prowokacja do tego idzie z naszej strony).

 

3

 

A same Moravskie Toplice są niedaleko polski 500 km od jej południowej granicy.

W skład uzdrowiska wchodzi kilka hoteli, głównie luksusowe, pole golfowe, aquapark , strefa saun, kamping.

 

13

 

Kemping jest o 3 euro droższy od całodziennego biletu na basen (goście kempingu mogą korzystać z basenu wielokrotnie na niego wchodząc podczas dnia).

 

14

 

Kartka z zakurzonego pamiętnika – Karnawał w Wenecji

Kartka z zakurzonego pamiętnika – Karnawał w Wenecji 15-16 luty 2010

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Karnawał w Wenecji , gdy słyszałam te słowa zawsze chciałam tego doświadczyć i to nie jako widz, ale jako uczestnik.

Zresztą miałam takie przekonanie, że na czas karnawału do Wenecji nie wpuszczają tych ubranych normalnie.

Pożyczyliśmy stroje z Bielskiego teatru, takie troszkę za duże (aby można było włożyć cieplejsze rzeczy pod spód , w końcu luty) po kompletowaliśmy dodatki i pojechaliśmy.

Wenecja przyjęła nas bardzo gościnnie dając darmowy parking w Mestre, gdzie przez najbliższe dwa dni mogliśmy stać naszą Landrynką.

Ubraliśmy się i pojechaliśmy pociągiem do Wenecji i …………

Pierwszy szok…

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wszyscy normalnie ubrani…

A może trzeba mieć akredytacje, aby ubrać się w strój? – kombinowała pacyna.

Szliśmy spokojnie, a przechodnie prosili o możliwość zrobienia zdjęcia.

Im zbliżaliśmy się do placu Świętego Marka – tym ubranych festiwalowo było więcej.

Ale i tak w tłumie turystów były ty pojedyncze osoby.

Na początku czułam się nieswojo, gdy w jednym momencie 20 aparatów fotograficznych celowało w moją stronę.

Maska chroniła mimikę oczu, czułam się za nią bezpieczniej.

Tak jakbym pod maską była bezpieczna. Inni chcieli widzieć moją maskę, nie mnie.

Czy nie przypomina to życia?

Widź moje maski, a nie prawdę o mnie.

I potem już samemu zapomina się jakim się jest.

 

Uwalniam się od przymusu zakładania masek

 

Pozwalam sobie widzieć prawdę o sobie

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Spacerowaliśmy po Wenecji, kłanialiśmy się innym ludziom z epoki, a oni kłaniali się nam.

Przemierzaliśmy wiele wieków, tych pięknych i tych strasznych (Wenecjanie sporo rabowali)

 

Uwalniam się od przekonania, że piękno tworzy się na krzywdzie innych

 

Pozwalam sobie tworzyć piękno z szacunkiem i miłością do wszystkich istot.

 

Jak cudnie, że mogę tego doświadczać, że mogę tu być.

Teraz po latach jesteśmy w pobliżu Wenecji i gdy piszę ten tekst mam jeszcze większą wdzięczność za to, że tam byłam, że miałam strój, bo nie wiem czy dziś by mnie to tak samo cieszyło jak wtedy……..

Marzenia są na dany moment, gdy my się zmieniamy – one też

 

Odpuszczam stare marzenia

 

Żyję w przepływie mojej duszy.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Skrzaci festiwal

Skrzaci festiwal 7-8 lipca 2018r.

 

19

 

42

 

33

 

Z radością ponownie wjechaliśmy do Bagno do Romagnia, zaparkowaliśmy na upatrzonym na nocleg miejscu i pobiegliśmy przywitać się ze skrzatami. Po ścieżce spacerowały rodziny z dziećmi.

Nie było ich wiele.

Zasmuciłam się, że może tak mało osób będzie na dzisiejszej wieczornej imprezie.

Skrzaty jednak nie podzielały mojego niepokoju.

– Zobaczysz będzie dużo ludzi – mówił pustelnik mieszkający w domku za wsią,

Cieszyliśmy się, że wspólnego spotkania i na tę wieczorna imprezę.

– Festiwal skrzatów to impreza finansowana przez gminę. To takie niesamowite – mówiłam.

Dalej nie mogłam wyjść zachwytu.

 

A miasteczko przywitało nas spokojną wręcz senną atmosferą, fakt że teraz jest pora kolacji – co dla Włochów jest świętą porą, jednak odżył mój niepokój, że będzie mało ludzi.

Gdy zbliżała się pora wyjścia na skrzacią ścieżkę tłumek zaczął gęstnieć. Praktycznie cały rynek wypełniony był ludźmi – we większości rodzinami z dziećmi. Moja czapeczka skrzacia z polskiej Doliny Skrzatów (www.dolinaskrzatow.pl) bardzo podobała się dzieciom.

 

41

 

Chwilę po zmroku tłum ruszył na ścieżkę, gdzie na moście czekali aktorzy z rozpoczęciem swojego spektaklu (nie wiemy o czym, bo był po włosku).

– Patrz ile ludzi – mówiłam do Bartka – I wszyscy idą do skrzatów w odwiedziny.

 

40

 

Po przejściu przez most, w ciemności lasu można było obserwować po światełkach laterek migoczących na leśnych ścieżkach – ile jest tu osób.

Było 500 do 1000 – gdzieś w tych granicach. Szliśmy w tłumie, gromadki dzieci radośnie penetrowały z latarkami skrzacie domki, próbując dojrzeć coś przez okienka.

Było spokojnie i radośnie.

 

1

 

1a

 

1d

 

Co jakiś czas aktorzy zatrzymywali się dając spektakl.

Noc, skrzacia ścieżka i tłum zaciekawionych osób, energia radości w spokoju.

Niesamowicie było patrzeć jak po nocy z latarkami, czasem i bardzo małe dzieci idą praktycznie górską ścieżką. Rodzice nie stofowali lub tresowali ich, a pozwalali mimo otaczającego tłumu w spokoju biegać do domków skrzacich.

Gdy jakieś dziecko się zgubiło, zaraz go uspokajali, a potem aktorzy podawali gdzie jest i rodzice się znajdywali. Czy Włoscy rodzice tacy są – nie wiem, ale tutaj nam się tak spokojnie pokazali. Byliśmy nimi zachwyceni……….

 

Wyrzucam program tresury mojego wewnętrznego dziecka

 

Pozwalam sobie na luz, swobodę , ciekawość w poznawaniu świata

A aktorzy – pięknie, subtelnie oświetleni grali swoje role w środku ciemnego lasu , publiczność widziała tyle ile w tym tłumie była w stanie dojrzeć, liczyło się jednak bajkowe spotkanie.

 

20

 

21

 

22

 

23

 

Bo kiedy baśnie mają największą moc?

No właśnie w nocy……………….

Wtedy we snach wszystko jest możliwe.

A sny to tylko inna linia czasowa naszej rzeczywistości

Więc ……………

– I było po co się martwić – zapytał szaman skrzat

 

Uwalniam się od przymusu martwienia się na zapas

 

Ufam, że wszystko dzieje się tak jak się dziać .

 

Około 23 wszyscy szczęśliwi schodzili ze ścieżki.

Jutro kolejny dzień spotkania ze skrzatami w ich skrzacim miasteczku……………………….

Rankiem miasteczko zaczęło wypełniać się straganami związanymi ze skrzatami, rękodzielniczymi.

 

34

 

32

 

35

 

31

 

Naszą największą uwagę przykuł Pan rzeźbiący skrzaty w drewnie. Miały w sobie coś magicznego, taką radość tworzenia, jeden z nich przyłączył się do naszej skrzaciej ekipy.

 

26

 

25

 

24

 

Natomiast ze sklepu skrzaciego zechciała z nami jechać parka elfów. Trochę sporych rozmiarów, jak na gabaryty naszego auta.

– Gdzieś się zmieszczą – stwierdził Bartek i gdy przyszliśmy do samochodu przywiązał ich między reduktorem, a skrzynią biegów – to aby nie potłukły się w terenie.

 

43

 

Właścicielowi sklepu ze skrzatami podziękowaliśmy za piękną imprezę, za tę radość, której można doświadczać dzięki takim miejscom, ludziom.

Podziękowaliśmy miasteczku za gościnę. Za taką lekkość, radość tych przysłowiowych dwóch uliczek po których można spacerować bez końca. Taki kolejny niesamowity nasz przyjaciel. 

dziękujemy za ten czas…

 

42

 

39

 

38

 

37

 

36

 

Verna -co znaczy dla Ciebie Bóg?

Verna 4-6 lipca 2018

 

11

 

21

 

3

 

2

 

Na nocleg zaprosił nas przydrożny parking już bez zakazu kempingowania, na serpentynach drogi na górę, w cieniu lasu pod drzewami iglastymi.

Po wczorajszym królewskim powitaniu postanowiliśmy spędzić tu kolejny, a może i kolejne dni.

Szkoda, że administratorzy sprzedają pobyt w klasztorze tylko razem z jedzeniem (śniadanie, kolacja) za 50 euro od osoby , bo fajnie byłoby mieć takie miejsce, gdzie można nabudować energię. Jeszcze nie umiem być cały czas w przepływie i potrzebuję takie momenty zatrzymania w oswojonej dla siebie energii.

Wiadome, że gdy wchodzi się w jakieś nieznane miejsce – raz przyjęcie jest z otwartymi ramionami, jak było u ojca Pio, ale czasami trzeba oswajać miejsce dłużej. A czasami jest nie do oswojenia, lub nie w tym czasie w jakim chce się tam zostać.

 

23

 

8

 

9

 

Coraz częściej przyciągamy miejsca z którymi rezonujemy, może dlatego nie było zaproszenia na nocleg. Tym bardziej jak się potem okazało dom pielgrzyma wybudowano dopiero około 1950 roku.

A zaprosił nas tutaj przecież Franciszek.

Spacerowaliśmy kolejny dzień po okolicznych wzgórzach, kontemplując, medytując przestrzeń, łącząc się z energią średniowiecznego mistyka. Sam klasztor ma oparcie w silnej przyrodzie. Otaczają go potężne drzewa rosnące wśród formacji skalnych tworzących grań szczytową. Jest to również teren parku narodowego.

 

20

 

Po pytaniu zadanym mi w Asyżu czym jest Miłość, pojawiło się kolejne:

– Co znaczy dla ciebie Bóg?

Tak chyba dlatego skończyłam prawo, aby rozumieć sens doprecyzowania znaczeń, terminów których używamy.

Każda ustawa ma z przodu słowniczek, gdzie określone jest co na potrzeby danej ustawy znaczy dane słowo.

Co się dzieje gdy dane słowa nie są dobrze doprecyzowane – wszyscy wiemy.

I takiego samego doprecyzowania potrzebujemy w naszym umyśle, podświadomości .

Lecz poza określeniem tego co chcielibyśmy mieć, doświadczyć – aby jakieś określenie dla nas coś konkretnie znaczyło, musimy zobaczyć co to dla nas znaczyło dotychczas i to zarówno na poziomie świadomym, jak i podświadomym (co jest najważniejsze – bo to co jest w podświadomości – tworzy naszą rzeczywistość).

Tak jest praktycznie z każdym słowem, myślą której używamy.

Ale wróćmy do Boga:

Czym jest dla mnie Bóg?

Energią, manipulacją kościoła, miłością, siłą która jest bardzo potężna, kimś kto karze mnie, sędzią który spełnia nasze myśli, prośby?

Tyle na ten moment, ale to dopiero początek uzmysławiania sobie, zauważcie że gdy wcześniej używam słowa Bóg miałam podświadomie na myśli to wszystko co wymieniłam.

A co chciałabym aby znaczyło dla mnie gdy używam słowa Bóg.

Energią wszechświata, kosmosu połączoną z moją duszą i dającą mi życie na ziemi. Energią, która dała mi wolną wolę , dzięki temu stety-niestety moje myśli się materializują. Im jestem bliżej Boga tym szybciej.

A kim jest dla Ciebie Bóg, kim chciałabyś, chciałbyś aby był?

19

 

18

 

17

 

Dzięki Franciszku, to nie jest ważne – to jest super ważne.

Kolejny element znajomości siebie. Wiem co kryje się za słowami, którymi mówię.

Pozwalam sobie poznawać znaczenie słów, których używam

16

 

15

 

14

 

A Franciszek odsłaniał przed nami kolejne miejsca w La Verna. Spacerowaliśmy , a może bardziej byliśmy oprowadzani przez niego i tak trwało to w sumie przez 3 dni.

Przyglądaliśmy się przestrzeni z tarasu zawieszonego na skale i byliśmy zatopieni w jedności z wiatrem, niebem, skałami. A wieczorami lesiste stoki i dolinki wypełniały się migotaniem tysięcy świetlików.

 

34

 

22

 

Bazylika zapraszała nas wtedy gdy ktoś grał.

W bazylice organizowane są koncerty muzyki organowej.

Wszystko było na swoim miejscu słońce, księżyc, wiatr, burza.

Wszystko działo się wtedy – kiedy miało się dziać i nawet umysł nie miał na ten temat innego zdania.

 

12

 

10

 

7

 

Poznawałam sobie dążyć do stanu gdy moje ciało, umysł i dusza są w jedności, kiedy współpracują ze sobą, wspierając i wzmacniając siebie nawzajem.

– A wiesz, baliśmy się, że nie będziemy mieli gdzie spędzić czasu dzielącego nas od skrzaciego festiwalu. A tutaj można było trwać i trwać – śmiał się Bartek.

 

6

 

4

 

Wyjechaliśmy po południu, aby odwiedzić klasztor i erem Camaldoni.

Erem Cameldoni nie jest obecnie zamieszkały przez mnichów służy do rekolekcji, warsztatów jogi itp. Chyba pierwszy raz spotkałam katolickie miejsce pełne tolerancji i otwartości na inne religie. W sklepiku były książki z każdej religii i masa książek z rozwoju duchowego.

Ogarnęła mnie niesamowita radość gdy zobaczyłam to w takiej jedności.

Kościół katolicki włoski pokazał nam się kolejny raz przepięknie.

 

25

 

26

 

13