techniki
now browsing by category
Nowy dar – praca z przodkami – ustawienia
Praca z przodkami – ustawienia jak wszystko co ważne w moim życiu , przyszły same i niespodziewane . Wpadły przez komin .
Przyznam się , że sama nigdy nie byłam na klasycznych ustawieniach Hellingerowskich , dlatego nie wiem na ile są podobne do nich . Napewno gdzieś podświadomie są inspirowane nimi .
Chodziłam na ustawienia indywidualne do Ali Mindor , i one były bardzo dużą inspiracją . Choć chodząc na te ustawienia nigdy nie przypuszczałam, że sama usłyszę głos , że też mam je robić .
Ustawienia Pani Ali były już niesamowitą inspiracją , jej elastyczność w podejściu do problemu pomagała mi wyjść ze sztywnych zasad własnych, jak i do tego co chcę przekazywać innym.
Dziękuję Pani Alu , i jak tylko znajdzie Pani dla mnie czas, stawiam się na ustawienia .
W sierpniu 2013 pojechałam nad Bajkał , na szamański warsztat pracy z przodkami . Było dużo różnych ustawień i szamańskiej pracy z rodzicami i dziadkami. .
Po powrocie chciałam to wszystko przekazać Bartkowi i tak się zaczęło.
Najpierw Bartek testował mnie jako ustawiacza, a potem pojawiali się znajomi , którzy też dostrzegali w tym mechanizm , który pomaga zmieniać ich życie i i tak krok po kroku doszłam do momentu, że chcę to zaproponować większej grupie ludzi . A może po prostu powiedzieć: robię to i jak tego potrzebujecie wraz z moją energią, wiecie już gdzie trafić .
A co to są ustawienia, co rozumiem pod ich pojęciem ?
Nazwa może nie jest zbyt trafna , zaczerpnięta z hellingerowskich ustawień , gdzie ustawia się rody w określonym systemie (jak przyjdzie natchnienie lub jakaś podpowiedź to nazwę dopracuję).
W tym co proponuję, nie zmieniamy nic co nie dotyczy nas bezpośrednio , nie ustawiamy przodków ani rodzeństwa . Ich jedynie widzimy jacy są ,akceptujemy i pozwalamy być wolnymi w swoim postępowaniu.
Zmieniamy tylko nas samych .
Jak wyglądają ustawienia .
Ustalamy temat który osoba chce zmienić w swoim życiu (np. emocja do kogoś bliskiego), coś co jej przeszkadza, coś co się wydarzyło lub jakieś problemy w ciele i ….zaczynamy zazwyczaj od podświadomości, rozmawiając z nią dochodzimy do tego czy dane zachowanie zostało zaproszone do naszego życia przez nas , naszych przodków , umysł czy z innego źródła .
Wiele naszych problemów wynika z naszego ciała i tajemnic skrytych tam przez przodków .
Nasze ciało dziedziczymy po przodkach z całym dobrodziejswem inwentarza tzn. wszystkim tym z czym poradzili jak i nie poradzili sobie nasi przodkowie , jak myśleli kim byli .
Obecne czasy biegną dynamicznie do przodu , a my nieraz trzymamy się jakiś starych wypracowanych przez wieki metod , całkowicie nieadekwatnych do sytuacji . Ileż razy w życiu chcieliśmy bardzo coś zrobić, ale jakaś niewidzialna siła uniemożliwiała nam to .
To wszystko znaki, że programy naszych przodków mają nad nami władzę .
Wiele razy słyszę trzeba rozwijać serce i miłość do Boga .
Tak, Boga można mieć w sercu, ale w kościach ma się dziadka …….
Często dochodzi do strasznych konfliktów między tymi dwoma .
Nasi przodkowie żyli w czasach sztywnych schematów , niedostatku, wojen , w czasach tak różnych od naszych , gdzie teraz walą się schematy, jest nadmiar jedzenia i łatwo osiągalnej materii . A my np. jemy tak aby najeść się na zapas – bo jutro może nie być – taki program po przodkach wiedzie wprost do otyłości i chorób w czasach nadmiaru żywności, lub wszędzie widzimy zagrożenie , które czycha za każdym rogiem itp.
Nie możemy znaleźć miłości czy stworzyć związku partnerskiego bo nasze przodkinie, czy przodkowie źle traktowały np. mężczyzn, kobiet .
Informacje , które do nas płyną nawet o nas samych, płyną z różnych źródeł
z ciała – głównie związane są z przodkami
z umysłu – z karmą, wcieleniami , ego , racjonalizowanie
z duszy – od Boga, Wszechświata
Gdy to zobaczymy jesteśmy w stanie to najpierw zaakceptować , a potem zmienić . Zmienić tą cząstkę w nas która wynika z tej sytuacji .
Najwięcej energii zabierają nam skrywane tajemnice , kłamstwa , wyparte rzeczy zarówno gdy dotyczą nas jak i naszych przodków . Zobaczyć rzeczy takimi jakimi są, a nie takimi jakimi chcielibyśmy je widzieć , czy pokazują nam je media itp.
Zobaczenie tego – to pierwszy milowy krok do zmiany !!!!
Im bardziej poczyścimy ciało i umysł tym bardziej robimy miejsce , aby rozwinąć w sobie intuicję , a może nawet jasnowidzenie .
To wszystko trzeba gdzieś ogarnąć i zacząć żyć w harmonii ciała , umysłu i duszy .
Często zdarza się również tak , że my chcielibyśmy aby nasze problemy pochodziły od kogoś , jednak to nasz umysł je stwarza , sabotując każdą rzecz ktorą chcemy zrobić .
Dlatego na ustawieniach nie ograniczamy się do przodków , ustawiamy również umysł , duszę itp. Wszystko co potrzeba , aby daną sytuację wydobyć na światlo dzienne
ZOBACZYĆ !!!
Na warsztacie rozmawiamy z przodkami , jednak nie z duchami, , ale czastką przodków , która jest w nas . Powiem – tak jak rośliny , zwierzęta – dziedziczymy materiał genetyczny po przodkach w postaci naszego ciała. Przecież większość roślin z dżungli , nie będzie rosła w naszym klimacie czy odwrotnie . Niektórzy ogródnicy powoli przenoszą rośliny w mniej sprzyjające dla nich warunki, aklimatuzując je jakiś czas do nowego miejsca zamieszkania . I gdy się zaaklimatyzują przenoszą jeszcze dalej, proces ten trwa latami . My jesteśmy w nowym miejscu wibracyjnym odległym od tego w którym żyli nasi przodkowie , natomiast nasze ciała często chcą działać jak w poprzednich wiekach.
Mamy możliwość pomóc sobie i zobaczyć to co było, przyglądnąć się temu i podjąć decyzję czy chcemy to zostawić w sobie czy zmienić . Czy żyć programami sprzed wieków (niektóre oczywiście nas wspierają ) czy je zmienić .
Gdy już zobaczymy to co nas blokuje, wtedy możemy podjąć decyzję przeprogramowania swojej podświadomości , jak dysku komputera , wyrzucając stary program niecharmonijny, często obcy i wkładając nowy własny .
Dobrze również potem w domu powtarzać ten nowy program jak afirmację lub wypisać go na kartkach i rozwiesić po domu . Pozwolić sobie działać nowym programem.
Jest to metoda dla wszystkich , którzy chcą wzrastać w szczęściu, zdrowiu , miłości, prawdzie . Gdyż każde ustawienie przybliża nas do tego stanu .
Proponuję ustawienia indywidualne , jak również grupowe – na grupowych uczestnicy warsztatów odgrywają role postaci potrzebnych do ustawienia danej osoby . Ustawienie zamienia się w teatr .
Jedno co konieczne , aby przyjść na ustawienia to – otwarty umysł (na ile się da) i mocno zadeklarowaną potrzebę zmiany czegoś w sobie , a przy okazji otaczającej sytuacji .
Ustawienia indywidualne
1 godzina 100 zł, lub 1,5 godziny 150 zł.
Jeżeli zbierze się grupa 5 osób polecam ustawienia grupowe (wystarczy większy pokój ) – ceny do uzgodnienia + koszty dojazdu
Apelujemy o medytację (modlitwę ) pokoju , odpuszczenia, wybaczenia.
Apelujemy o medytację (modlitwę ) pokoju , odpuszczenia, wybaczenia.
Obserwując kotłujący się polityczny świat, mamy dziwne wrażenie , że bieżące wydarzenia są tworzone przez siły ciemności będące w kontrnatarciu. To jakby odpowiedź na niedawną próbę podniesienia wibracji naszej planety zainaugurowaną końcem roku 2012. Obserwując różnych naszych znajomych mocno świadomych i zaangażowanych w sprawy szerzenia świadomości na świecie , mamy wrażenie , że wikłamy się wszyscy w energie towarzyszące światowemu konfliktowi. Jednak naszym zdaniem TERAZ jest właśnie odpowiedni moment do kolejnej solidarnej mobilizacji naszych działań , w zakresie tworzenia pozytywnej energii pokoju i harmonii , który będzie w świecie energetycznym silną przeciwwagą do światowych politycznych tendencji . Skupmy się razem, czy z osobna, na pogłębianiu przestrzeni pokoju w naszych umysłach. Wybaczajcie . Odpuszczajcie wszystko to co blokuje pokój w Waszych sercach . Koncentrujcie się na energii miłości . Być może jesteśmy w momencie równie ważnym jak ten z grudnia 2012 r.
Niektórzy z Was zapytają jak mamy wybaczać , jak roztaczać ten pokój.
Technik jest sporo.
Podam najprostszą moim zdaniem:
-
Na kartce papieru wypisujesz wszystkie sytuacje, osoby, rzeczy które blokują pokój w Tobie . Wszystkie nawet drobiazgi które się przypomną , od żłobka do teraz . Tutaj nie ma racjonalnego uzasadnienia stwierdzenie – „przecież miałem rację” itp. . Wszystko gdzie nie było pokoju .
-
Potem nad każdą z tych sytuacji zatrzymujemy się na chwilkę przyglądamy jej ,
-
Podejmujemy decyzję , że odpuszczamy ją , że nie jest nam potrzebna .
-
Bierzemy głęboki wdech z krótkim zatrzymaniem na końcu , a potem wydech głęboki aż do końca , a po nim jeszcze malutki wydech powtarzając w myślach odpuszczam. Wydychając wszystko co w nas zalega. Taki oddech najlepiej powtórzyć minimum 5 razy przy każdym punkcie , a najlepiej 10 razy.
-
Po wykonaniu oddechów napełniamy się energią pokoju , harmonii , miłości – przypominamy sobie dzień , moment kiedy w takim stanie byliśmy i teraz do tej rzeczywistości wprowadzamy rzeczy , osoby , sytuacje będące przedmiotem naszego odpuszczenia wybaczenia , energia pokoju zostaje . (jeżeli nam się nie udaje nic nie szkodzi , róbcie to wiele razy , przez wiele dni, zaczynając od oddechu ) .
-
Energię pokoju , harmonii , miłości należy przenosić na Polskę , Europę, cały Świat . Cieszyć się tym pokojem, być za niego wdzięczny .
I tak postępujemy z każdym punktem . Po wypisaniu punktów mogą przychodzić do nas nowe sytuacje do odpuszczenia , gdyż teraz otworzyliśmy się na pokój i wszystko co nie jest z nim zgodne chce wyjść i opuścić nasze ciało, umysł – przepracowujcie je na bieżąco. Nie zrażajcie się tym, że Wam coś nie wychodzi – sukcesywnie , cierpliwie i wytrwale jak dziecko które uczy się chodzić – odpuszczajcie . Miejcie świadomość , że nawet jedna myśl może zaważyć na globalnym pokoju . Teraz mamy taką przyśpieszoną możliwość (eksternistycznie) przepracowania tego tematu .
Odwagi i siły w dążeniu do wewnętrznego pokoju , a co za tym idzie globalnego.
Inspiracją do napisania tego artykułu był artykuł Wiesławy na stronie http://www.vismaya-maitreya.pl/kryzys_ducha_czy_przepowiednie_sie_wypelnia.html
Polecamy go bardzo !!!!
Jak wyleczyłem się z alergii – historia Bartka
Filmik z 2016 roku na ten sam temat
Przygoda z alergią pojawiła się w moim życiu w wieku lat około 13-stu. To wtedy stwierdzono u mnie alergiczną wrażliwość na roztocza kurzu domowego ( lub raczej jego odchody). Objawiało się to u mnie katarem , szczególnie nasilającym się po porządkach w domu (odkurzanie!). Upływały lata a do kataru powoli dołączył kaszel. Z początku niewielki, aż do dużego, a w wieku lat około 30-stu przerodził się w miesięczne cykle. Było to szczególnie uciążliwe w czasie zwykłych infekcji, gdyż cykle kaszlu przedłużały je czasem do dwóch miesięcy (infekcja miesiąc a reakcja alergiczna następny). Po zgłoszeniu się do alergologa i wykonaniu testów (doszły uczulenia na sierść , pleśnie i pyłki) i badań spirometrycznych , zdiagnozowano u mnie początek astmy oskrzelowej. A do „wyciszenia” miesięcznych cykli kaszlu zastosowano sterydy wziewne (hormony). Na moje pytanie o szanse wyleczenia alergii, usłyszałem że na dzień dzisiejszy leczenie dotyczy tylko wyciszenia objawów ataku alergii (przyczyny jej powstania są nieznane).
I tak zostałem skazany na wieczne towarzystwo choroby, jednak coś się wydarzyło. Pewnego pięknego letniego dnia udałem się na wycieczkę w Tatry. Wchodząc do schroniska zauważyłem stojący w korytarzu odkurzacz. Reakcja była szybka, właściwa i standardowa – dostałem napadu kaszlu (nawet nie wiem czy było przed czy po odkurzaniu – pewnie przed, bo po odkurzaniu sprzęt się zazwyczaj chowa – ale to bez znaczenia). Uciekłem i skierowałem się na szlak idący pod górę na pobliską przełęcz. Ataki kaszlu skutecznie obniżyły moją wydolność, tak że po pewnym czasie wyprzedziła mnie babcia z wnuczką !!!! ….. Tak , zdecydowanie należało coś z tym zrobić aby nie zostać kaleką po 30-tce. Z pomocą przyszła moja partnerka Brygida , która pierwsze wyszukała alternatywnych metod leczenia , a następnie mnie wspierała i pilnowała na drodze do wolności od alergii. Naturoterapeuci twierdzą że przyczyną alergii jest po pierwsze przede wszystkim wysokie zatoksykowanie organizmu, a po drugie choroba ma znamiona przypadłości psychosomatycznej. 1.Toksyny przyjmujemy już przez pępowinę od matki, a potem przez powietrze , wodę, żywność, wykończenie mieszkań wydzielające toksyczne wyziewy, itp…. W celu oczyszczenia organizmu zdecydowałem się zastosować „dietę dr Dąbrowskiej”. Polega ona na dwóch tygodniach jedzenia wyłącznie warzyw zawierających śladowe ilości białka, tłuszczu i węglowodanów (szczegóły w internecie). Jest to więc praktycznie głodówka, w której w drugim tygodniu jej trwania zachodzą silne procesy oczyszczania organizmu z toksyn, chorych i nowotworowych komórek i innych zalegających szkodliwych substancji. Trzeci i czwarty tydzień to powolny powrót (pierwsze soki, potem przeciery, zupy…) do diety „normalnej” , co nie znaczy tej samej! . Moja nowa dieta zawierała minimalną ilość przetworzonych przez przemysł produktów ( no bo po co się oczyszczać, a potem szuflować z powrotem toksyny z przemysłowym pożywieniem?). Tak więc warzywa starałem się aby były ze znanych mi źródeł (niepryskane , bez nawozów sztucznych), ser z hali prosto od bacy kupowany w bacówce, chleb piekliśmy sami aby było w nim mało piekarniczej chemii. Nie miałem cały rok dostępu do takiej żywności ale wystarczyło że zrezygnowałem prawie całkiem z używek , półproduktów sklepowych, słodyczy , czipsów i przemysłowego mięsa, a efekt był i się utrzymywał. Należy więc w miarę możliwości zwrócić uwagę co się kupuje do jedzenia. W okresie uwalniania się od alergii wykonałem 3 cykle diety dr Dąbrowskiej i do dziś wnikliwie obserwuję co kupuję do jedzenia. 2. Oczyszczanie wspomagałem ziołami. Wybrałem vilcacorę – jest to kora południowoamerykańskiej liany. Ma właściwości wymiatające z organizmu toksyny. Wiele firm sprzedaje preparaty ją zawierające. Wybrałem firmę Vision i jej preparat jako suplement diety o nazwie Detox oraz wspomagający krążenie krwi Antiox. Opakowanie starcza na miesięczną kurację. W okresie uwalniania się od alergii przeszedłem trzy miesięczne kuracje ziołami. Wybór producenta ziół jest Waszą decyzją, nie zajmuję się ich dystrybucją.
3. Choroba psychosomatyczna to taka na której powstanie mają duży wpływ czynniki psychiczne (emocjonalne – sytuacje konfliktowe, frustracje i gniew , zwłaszcza gdy są wielokrotne i tłumione ) . Należy zdać sobie sprawę , na kogo jesteśmy w rodzinie „uczuleni”, kto wywołuje w nas emocje i popracować nad właściwym (neutralnym) postrzeganiem tej osoby.
Nie bez znaczenia ma wpływ autorytetów (lekarze, rodzice , partnrzy, itp…) na osobę chorą oraz jej samej na siebie. Utwierdzających ją w przekonaniu że przypadłość jest nie wyleczalna lub ciągle trwa (ZAWSZE BYŁA , JEST I BĘDZIE…..). W tym przypadku zajęliśmy się pracą z podświadomością , tak aby przełamać wzorce zachowań i zdanie autorytetów o nieuleczalności choroby. O sile własnych przekonań niech służy przykład nagłego kaszlu gdy tylko odbierałem połączenie telefoniczne z moją mamą, pomimo że w tym czasie nie miałem żadnego ataku. Oczywiście towarzyszyło temu wręcz „zwycięskie” stwierdzenie mamy o nieuchronności postępującej choroby, a potem żałowanie „kochanego biednego synka” przez zatroskaną wiecznie słabym jego zdrowiem „nadopiekuńczej matki”. Najlepiej do przełamywania takich wzorców w podświadomości mieć wsparcie w najbliższej osobie, która słucha co mówimy i przypomina o właściwym sposobie myślenia. I tak z „psychicznego” alergika zacząłem przekształcać pierwsze swoje myślenie w kierunku osoby będącej w procesie zdrowienia (np. przeszedłem dietę oczyszczającą – jest lepiej – jest dobrze, to pomogło, mój organizm jest silniejszy, zdrowszy, młodszy. Są tacy co się wyleczyli – u mnie też to się dzieje! Itp.), aż do myślenia osoby zdrowej w końcówce półtorarocznego procesu uwalniania się od alergii. Prowadziłem nawet wizualizacje ,widząc się zdrowym , młodym ,wytrzymałym , wydolnym sportowcem. Podczas tej pracy zaczęły wypływać ukrywane korzyści bycia alergikiem!!! Tak korzyści, ….bo taki alergik ma taryfę ulgową w rodzinie, społeczeństwie (np. nie musi sprzątać – bo kurz mu szkodzi, ciężko pracować – bo słaba wydolność, może długo chorować i nie chodzić do szkoły albo pracy , w dłuższej perspektywie nawet na astmę renta od niechcianej pracy……..). To wszystko są trwałe przeszkody w powrocie do zdrowia!!! Trzeba podjąć decyzję!! Albo jestem zdrowy ze wszystkimi korzyściami i konsekwencjami – albo mi dobrze w chorobie…. Tak, z korzyściami , trzeba być przekonanym że bycie zdrowym jest korzyścią i darem w życiu(!!!!!!!), aby wyleczyć alergię. Z biegiem czasu coraz rzadziej kaszlałem mamie do słuchawki telefonu (uświadomiłem sobie że chyba chciałem być wcześniej grzecznym synusiem , który daje wspaniały powód , aby jego mama mogła realizować się w opiece nad biednym – bo chorym potomstwem). A jak silne są to wzorce oddziaływania autorytetem na chorego , niech pokarze to przykład: kiedy pod koniec całego półtorarocznego okresu leczenia, moja mama widząc trwałe i bardzo wyraźne postępy w powrocie do zdrowia, zakrzyknęła w emocjach do Brygidki : TY GO JESZCZE WYLECZYSZ Z TEJ ALERGII !!!!!!!!!!
Z alergikiem choruje cała jego rodzina . Każdy ma swoją rolę, z której rzadko ktoś rezygnuje, realizując swoje własne „interesiki” ( samorealizacja, potrzeba opieki, siła nakazu – bo jesteś chory i jak nie będziesz……., ).
A postępy były już podczas pierwszego roku prowadzenia leczenia. Pierwsze wskutek zapewne czyszczenia z toksyn organizmu , polepszył się stan układu immunologicznego i powiększyła odporność na infekcje, a co za tym idzie nie było długich okresów kaszlu „pochorobowych”. Potem ataki były słabsze aż się wyciszyły całkiem. Pięć lat po tym zainteresowałem się bardzo wydolnościowym sportem – narciarstwem biegowym. Rok później wystartowałem w Biegu Piastów, dystans 30-tu kilometrów przebiegłem w 2 godziny i 19 minut (można sprawdzić w internecie). To świadczy tylko o tym, że po początkowej formie astmy oskrzelowej pozostało wspomnienie , niechętnie przywołane do życia , tak by mógł ktoś potrzebujący skorzystać. Bowiem nikt z astmą nie przebiegnie takiego dystansu w takim tempie (podaję to jako świadectwo trwałego wyleczenia alergii)
Koszty: w porównaniu z regularnymi zakupami sterydów wziewnych i innych lekarstw do końca życia – żadne!!!
Wysiłek : jest! Ale i tak się opłaca!!! Po tysiąckroć!!! Przepis może wydawać się wymagający, w praktyce tak do końca nie jest skomplikowany.
P.S. Poza biegówkami, mam sporo kurzu w domu – nie jestem pedantem (i kota – czasami z pięcioma małymi).
Uwaga:
Jeżeli podążasz moją ścieżką, to robisz to na swoją odpowiedzialność. Rób to co rezonuje z Tobą. Każdy człowiek jest inny
Warsztat na Olchonie
Warsztat 28 lipca – 8 sierpnia 2013
Jednym z celów przyjazdu nad Bajkał był warsztat Ajny – "o rodzie" . Warunki opisałam w poście baza , a sam warsztat …..
Gdy pracujemy z rodem to pracujemy ze sobą , gdy pracujemy z sobą pracujemy z rodem. Według wszystkich znanych mi systemów, jesteśmy powiązani z przodkami co najmniej do 7 pokolenia . Czyli inaczej mówiąc nasi przodkowie mają wpływ na nasze życie .
Mało kto zna swoich przodków dalej niż do 3-go pokolenia , nie mówiąc już o siedmiu . Tajemnice które skrywają rodziny, emocje , choroby , sposoby zakończenia życia to wszystko ma wpływ na nasze życie . Tak jak ogrodnik gdy pragnie wyhodować nową odmianę roślin obserwuje ją przez pokolenia , gdyż nie jest możliwe aby nagle powstała roślina o cechach całkowicie innych od poprzednich . Tak samo my , poza tym, że przyszliśmy na ziemię z własnym celem, mamy również cel rodowy.
Bardzo często zaszłości rodowe nie pozwalają mam iść swoją drogą , powodują genetyczne choroby itp.
Praca z rodem powinna być przedmiotem w szkole , a na pewno wtedy świat byłby szczęśliwszy .
Zresztą samo poznanie rodu i jego tajemnic , może uzdrowić wiele sytuacji
Powiem szczerze , ja na warsztat przyjechałam nieprzygotowana . Moja znajomość przodków zaciera się na trzecim pokoleniu , a dalej ….. zero wiadomości . Zastawiam się dlaczego…? Może kwestia wojen , może skrywanych tajemnic .
Warsztat odkrywa przede mną wiele drzwi , pokazuje wiele mechanizmów , sekretów , uwalnia od czegoś co przynieśli nasi przodkowie .
Bo to jest tak, że jak oni już coś przeżyli, to my już nie musimy tego doświadczać .
Samo uwidzenie pewnych mechanizmów , powoduje ich uwolnienie . Zapewne każdy z nas zna sytuację , gdy boi , wstydzi się komuś coś powiedzieć , robi wszystko aby prawda się nie wydała . Ile wkłada w to energii, sił, ile zajmuje mu to czasu …..??? Chyba nie muszę wam mówić
I nagle ktoś ujawnia naszą tajemnicę , nasz skrywany dobrze sekret , na początku jest nam ciężko , nawet czasem bardzo ciężko, ale z czasem sytuacja ma szansę się wyjaśnić . Czasem jest tak , że prawda się ujawnia i okazuje się , że tylko my myśleliśmy, że jest coś nie tak . Bo gdy bez emocji przyjrzymy się sytuacji problem znika .
Tak samo jest z rodem , stanowimy z nim jeden organizm i wszystkie jego tajemnice , emocje mają wpływ na nas . Dlatego warto przyjrzeć się temu co było , ZOBACZYĆ TO .
A jak już zobaczymy , to przecież na pewno odpuścimy, bo to nie nasze tylko kogoś z naszych przodków i należy do jego życia , a nie naszego .
A jak możemy zobaczyć to co było , jak porozmawiać z przodkami , jak im wybaczyć gdy już ich nie ma?
Dla wielu zadanie może wydać się troszkę abstrakcyjnym .
Tutaj poza technikami psychologiczno – szamańskimi wspiera nas energia miejsca , gdyż mieszkamy nie tylko koło Bajkału , jeziora jak najbardziej naj – tzn najstarszego, najgłębszego jak i koło Szamanki . Świętej skały szamanów . Jednego z 7 najbardziej świętych miejsc Azji .
Gdy znajdujemy się takich miejscach łatwiej nam zobaczyć sprawy głębiej , poddać się procesowi i mu zaufać .
Układam więc swój ród z kamieni na bajkalskiej plaży do siódmego pokolenia , na szczęście tylko w linii prostej . 254 przodków. Praktycznie nawet nie mamy ich świadomości .
Polecam rozrysowanie tego na kartce , zobaczenie tego
Do lepszego poznania siebie i kontaktu z duchami swoich przodków zostajemy zakopani w piasku , z workiem foliowym na głowie i i rurką do oddychania w ustach. Najpierw rodzi się panika . W sumie nie wiadomo z czego wynika , gdyż ćwiczenie robimy w parach i druga osoba – anioł czuwa nam nami , i zawsze , na każde nasze mru, mru może nas odkopać . Ostatnio mówiłam, że chętnie popracowałabym z lękami . Mówisz i masz. Jednak gdy mija moment paniki, wchodzę w inne stany świadomości i nie tylko nawiązuję kontakt z przodkami, ale również jestem wręcz zaskoczona, że czas tak szybko minął gdy mój anioł mnie odkopuje .
Taka lekcja, że gdy odpuszczamy panikę, lęki, świat jest piękniejszy .
Dla mnie to ćwiczenie było na początku bardzo stresujące , oddychać ustami przez rurkę zawsze było moim problemem ,szczególnie było to widoczne przy snorkowaniu , a tutaj dałam radę , Super.
Kolejnym ciekawym doświadczeniem było tworzenie maski z gipsu . Znów worek na głowę , rurka w usta i anioł tworzy nasz odlew . Teraz oddychanie idzie już mi wprawnie . Czuję się pewnie i bezpiecznie . Mam wrażenie , że anioł jest, ale mnie praktycznie nie dotyka . Oddycha mi się tak, lekko, że aż jestem zła , że już koniec.
Teraz maskę trzeba pokolorować , a potem patrzeć na nią i z nią rozmawiać . Rozmawiać jak z przodkami .
Z dnia na dzień odpuszczają kolejne bloki narzucone przez system .
Kolejnym bardzo silnym doświadczeniem dla mnie jest ustawienie moich przodków w linii głównej do 3 pokolenia z uczestników seminarium , mogę powiedzieć im wszystkim , że ich widzę , podziękować za to, że mogę podróżować przez życie na ziemi , a oni dają mi wsparcie . To ustawienie bardzo uporządkowało mój system i pokazało , że mogę czerpać siłę ze swoich przodków.
Dało mi to dużo siły.
Praca z maską , wycieczki , poszukiwanie wizji (opisane oddzielnie) to wszystko daje odpowiedzi na masę pytań , pytań które są wewnątrz nas lub odpowiedzi na pytania które nie zostały jeszcze postawione.
Na początku warsztatów każdy chętny mógł zmienić swoje imię , na energię którą chce przyciągnąć do swojego życia. Może to być zwierze lub inne imię . W związku z tym , że w życiu często jestem za poważna i ciężka , zmieniam swoje imię na Kalibri (koliber) a potem , żeby było jeszcze miękcej na Kalibruszkę czyli koliberka . Wśród nas pojawiła się Słoneczka Czajka (mewa) , Liana, Oriła (orlica) Gaja , Dajkini, Honga , Biały Orieł (biały orzeł ), Dzika Koszka (dziki kot) każdy czerpie z nowego imienia te siły , których normalnie mu brakuje . I pod koniec warsztatu okazuje się się , że każdy przysposobił sobie w jakieś części energie, które chciał .
Ciekawa historia miała miejsce w ćwiczeniu w poszukiwanie wizji gdy Koszka (kot ) upolowała ptaka . Tzn przyniosła do obozu ptaka , który był ranny (potem , gdy doszedł do siebie odniosła).
Bycie w grupie , a jednocześnie gdzieś wewnątrz siebie , w sferze prawdy , prawdy o sobie a przy okazji o swoim rodzie.
To warsztat tego aby stać się zgodnym samym z sobą, iść po swojej drodze , na której ma się wsparcie swoich przodków i nie bierze na siebie ich problemów .
Wiadomo problemy często ujawniają się dopiero wtedy , gdy dotykamy pewnych sytuacji, jednak wtedy warto być świadomym i powiedzieć sobie , Tak ja Was widzę, szanuję , wiem, że nie mogliście postąpić inaczej , jednak to było Wasze życie , ja nie biorę tego na siebie i pozwólcie , że pójdę swoją drogą .
Ostatnie ćwiczenia i ostatnie ognisko , chyba nie ma osoby który by nie odjeżdżała stąd z łezką w oku, wszyscy zmieniliśmy się, pojaśnieliśmy . Staliśmy się innymi bardziej świadomymi siebie ludźmi .
Powiem szczerze , że przyjechalam na ten warsztat idąc całkowicie za energią, bo idąc za głową na pewno bym nie przyjechała. Warsztat na Kaukazie na którym byliśmy rok temu , nie specjalnie nam się spodobał , fatalna organizacja, wszystko rozjechane łącznie z prowadzącą . Ognisko na betonie przy dzwięku generatora , Parktycznie takie wczasy, takie świadome wczasy , jakie sobie zazwyczaj sami fundujemy . Dla nas wtedy to było zaproszenie od Kaukazu , bo inaczej na pewno w te góry nie przyjechalibyśmy , a zakochaliśmy się w nich myślę, że ze wzajemnością : www.opodrozynakaukaz.blogspot.com
Po tym warsztatcie na pewno nie braliśmy świadomie pod uwagę warsztatu u Ajny . Aż przyszedł impuls i ………. pojechałam
Warsztat świetnie zoorganizowany, praktyka goniła praktykę, wszystko wnosiło wiele w moje życie . Grupa cudowna , wspierająca i ucząca .
Przy ostatnim ognisku Ajna przeczytała przesłanie mojego ojca , a mój ojciec ze zdjęcia patrzył na wszystko. Dziękuję .
Z minusów może to , że Ajna zazwyczaj sama uczestniczyła w procesie , więc nie czuło się , że ktoś prowadzi praktykę i powiem szczerze w momentach , gdy wychodziły trudne emocje , wolałabym aby prowadzący był. To taki drobiazg, nie drobiazg .
Czy go polecam???
Do mojego życia wniósł bardzo wiele , jednak nie musi tak być z każdym. Dlatego uważam, że należy słuchać swojego wewnętrznego głosu i iść za tym co się czuje . Odrzucając porady dobre i złe, doświadczenia, dobre i złe autorytety (osoby z pierwszych stron gazet). Iść za głosem swojego serca i obserwować po co wszechświat nas tam posłał . Wtedy najwięcej można skorzystać .
Ja osobiście dziękuję wszechświatowi , że posłał mnie na ten warsztat , a sobie, że zaufałam jego głosowi .
Może napiszę i więcej o warsztatach, bo to maleńka zajawka . Któż to wie …….