ZDROWIE CIAŁA

now browsing by category

 

Kąpiel z strugach deszczu Lamezia di terme

Terme di Lamezia 19 czerwca 2018

 

2

 

Jadąc na południe z lekka zmęczona kilometrami bezbarwnych kurortów – zobaczyłam na mapie – terme. A wiecie że termalne wody pociągają mnie bardzo, szczególnie te dzikie bez dodatków chloru czy ozonu. Czasem mam wrażenie, że niosą one energię wielkiego wybuchu, czyli powstania świata.

Lamezia di Terme okazała się maleńką wioseczką z sanatorium, niestety już zamkniętym gdy przyjechaliśmy. Ochroniarz poinformował nas, że jutro możemy przyjść i to nie na kąpiel, a na wdychanie oparów – idealne na zatoki.

– Czy chce nam się czekać do jutra?

Uwagę naszą przykuwają ludzie chodzący w jakieś miejsce i ………….. hurra tam jest dzikie źródełko.

21

 

Wszechświat ma dla nas jednak niespodziankę, nie przez przypadek przecież kazał nam zaparkować pod piękną mimozą – potężną burzę! Siedzimy zatem w sadzawce w strugach deszczu, zanurzeni na 100% w wodzie.

A ja już się martwiłam – jak będę się kąpać w upał w ciepłej wodzie?

 

Uwalniam się od przymusu martwienia

 

Pozwalam sobie na przestrzeń w umyśle, na stabilność myśli.

 

Ile radości – grzmoty burzy ściągają z nas napięcie drogi, upału, kolejne warstwy zbroi w której należy pokazywać się światu.

Przypomniałam mi się burza gdy byliśmy na Prana World Festival, wtedy przez kilka nocnych godzin trwał spektakl błyskawic, grzmotów, deszczu.

W pewnym momencie jedna z błyskawic zamigotała w szyberdachu, przynosząc takie światło, że miałam wrażenie, że rozrywa mnie na kawałki.

– O, puszczała Ci zbroja – śmiała się potem Veni.

 

19

 

Nie ma macie pojęcia ile wysiłku przez lata dawałam, aby pokazywać się światu tak jak on chciał. Tak chciałam jego uwagi, akceptacji. Wypierał swoją wrażliwość, swoje współczucie dla innych, siebie samą. Potem gdy zauważałam, że to jakaś farsa wkurzałam się na wszystko i wszystkich, na tej energii dopiero jakąś niewielką część robiłam tego co chciałam.

A potem znowu dopasowywałam się do innych i tak w kółko.

 

Uwalniam się od przymusu dostosowania się do tego co akceptują, lub czemu dają uznanie inni

 

Robię to co gra w mojej duszy

 

Wyrzucam przymus działania na wkurwie

 

Pozwalam sobie działać na subtelnych energiach w harmonii z całym kosmosem

 

Uwalniam się od wstydu jaka jestem

 

Jestem i to wystarczy

 

Lamezia dziękuję za zmycie kolejnych warstw zbroi . Miałam wrażenie, że każda kolejna kropla deszczu wypłukuje „muszę”, „powinnam” z moich komórek. Pozwalając na siebie samego.

 

26

 

20

Toskania marzenie sprzed lat

Toskania – marzenie sprzed lat…wielu 12-14 czerwca 2018

 

22

 

6

 

3

 

To że marzenia są na określony moment mam świadomość od jakiego czasu. Dlatego może robię to co kocham na ten czas – bo czas może się zmienić. Odkładanie realizacji marzeń na emeryturę to dla mnie pomyłka w całej rozciągłości.

Toskania – marzyłem o niej 20 lat temu, w czasach gdy podróżowałem po świecie konsumując energię zawartą w butelkach wina z całego świata. Posiadałem kupę książek o regionach winiarskich wszystkich kontynentów. W niektórych był nawet tak dokładny plan poszczególnych winnic, że można było zobaczyć ich zdjęcia lotnicze wraz z opisami w których jej kawałkach rodzą się najlepsze butelki tego napoju.

Brakowało tylko zobaczenia tego na własne oczy. Spróbowania na miejscu w piwnicy winnicy. Od tego czasu minęło sporo lat, po drodze coś się zmieniło i teraz znalazłem się w tej krainie obfitości wina będąc niemalże abstynentem.

Przemierzałem wzgórza Toskanii już bez ciekawości otaczających winiarskich okręgów, ich apelacji, itp…… Za to docierał do mnie inny obraz – jak bardzo rolniczo-przemysłowy jest ten region. Niemal każdy kawałek to pole uprawne, winnica, sad oliwny lub inny…..

Prawda – dość malowniczo położony na wzgórzach, nad którymi królują państwa – miasta. Jednak bez zachowania minimalnej proporcji lasów do pól uprawnych.

 

2

 

1

 

21

 

Jadąc drobnymi drogami można natknąć się na bogate pałace właścicieli ziemskich, oraz zabudowania ciasnych miasteczek biedoty. Tak – biedoty, bo może dziś żyją na unijnym poziomie – jednak czuje się tutaj niebywałe rozwarstwienie pomiędzy panami ziem a ich robotnikami. Wrażenie to jeszcze powiększa ciągłe podglądanie magnatów i ambitna, napięta chęć dorównania tych biednych do zamożnych.

Ciężka energia jest w miejscach rozwarstwienia, gdzie jedni bronią tego co już mają , a inni napierają. Zatem mur, brama, płot, rów i oznaczenia prywatnego terenu bez możliwości zatrzymania się – są nieodzownym elementem krajobrazu Toskanii.

 

19

 

17

4

 

5

 

Jednak to nie administratorzy tych ziem nas tu zaprosili. Zaproszenie było z dzikiego termalnego źródła ( Terme di Saturnia) – których jest tu kilka. Piękny dar matki ziemi….. Który obronił się cudownie jako własność publiczna i jest udostępniony nieodpłatnie w dzikiej formie. Widać siła źródła jest potężna i nie daje ingerować w ograniczenie dostępu do siebie.

Zmywaliśmy zatem energię administratorów w ciepłej siarkowej wodzie przez całe dwie doby….

Jestem gościem w przestrzeniach ogrodu Matki Ziemi.

 

16

13

12

10

9

 

8

 

7

 

24

 

 

 

 

14

W poszukiwaniu wiosny IV

W poszukiwaniu wiosny IV – 5-6.04. 2018

 

 

1

 

98

 

Pełni obrazu różnorodności przyrodniczej wyspy nadaje okolica miasteczka Klimno,  która porośnięta jest normalnym lasem sosnowym.

 

85

 

Mniejsze zagajniki tego drzewa widzieliśmy też w wielu innych miejscach wyspy.

 

59

 

Odwiedziliśmy także miasteczko Omislj które zaskoczyło nas swoją martwotą. Jednak mamy wrażenie że jest jednym z pierwszych osiedli ludzkich na wyspie. W głębi zatoki znajduje się stara twierdza. A w miasteczku kościół z bodajże XII wieku, są w nim informacje o istniejących napisach GŁOGOLICĄ – w starożytnym języku Słowian. Gdzieś nam się obiło o uszy że wtenczas msze były prowadzone po słowiańsku, a nie łacinie. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego – Chrześcijaństwo nie przefrunęło nagle z Palestyny do Rzymu – by się z niego dalej rozprzestrzeniać, tylko droga lądową małymi kroczkami – budując po drodze np. w Armenii kościoły w pierwszych wiekach naszej ery – jeszcze pozbawione krzyży i z otworami w szczytach kopuł (można o tym przeczytać w naszych wpisach o Armenii). Miasteczko jest położone ponad skarpą na której urządzono park. Są tam cedry, drzewa laurowe, pnącza bluszczu i inne zimozielone rośliny – oddające nieco klimat strefy subtropikalnej.

 

96

 

93

 

92

 

95

 

Mam wrażenie że to jeden z pierwszych kurortów wyspy, na który teraz mija moda – pewnie za sprawą budowy rafinerii na sąsiednim półwyspie….

 

91

 

86

 

Badania które podesłał nam Łukasz Łuczaj – widząc że jesteśmy teraz na Kyrku – świadczą również o dużej zasobności wyspy w dziko rosnące rośliny jadalne. I właśnie teraz można było obserwować mieszkańców którzy zbierali pęczki dziko rosnących szparagów. My także ich szukaliśmy – z miernym wynikiem……

 

94

 

40

 

Niesamowite są żywe relikty minionej epoki. W tym przypadku swoją świetność Krk ma za sobą. Taki okaz widzieliśmy tylko jeden. Ciekawe czy w czasach na początku nasze ery był tu taki obfity las?

 

46

 

33

 

34

 

Docieramy także do końca wyspy Krk gdzie ulokował się kurort Baśka. Biegnący tu masyw górski jest imponujący i przypomina fragment wybrzeża koło Makarskiej na południu Chorwacji.

 

101

 

60

 

Miejscowość właściwie nie ma starówki, złożona jest tylko z apartamentowców, ale jest tu imponująca jak na ten kraj kamienista, szeroka plaża – długa chyba na dwa kilometry.

 

50

 

48

 

49

 

47

 

51

 

W poszukiwaniu wiosny – Balaton

W poszukiwaniu wiosny cz. I – 29 marzec 2018

 

20

 

1

 

6

 

Zapachniało wiosną. Po zimowym postoju znowu nas nosi. Decyzja jest oczekiwana i ma swój sentymentalny powiew – jedziemy naprzeciw wiośnie.

Pierwsze zapłakana Bratysława, nie daje jeszcze oznak zmiany pory roku……..

 

2

 

4

 

5

 

Potem Węgry , Balaton – bo tutaj najczęściej czuliśmy zmianę powietrza na takie wiosenne, ciepłe, bez nadmiaru wilgoci. I tak jest i tym razem – słońce, ciepło, zieleń trawy, nieśmiało kwitnące pierwsze dzikie kwiatuszki….i te nie dzikie też – sadzone na klombach w kurorcikach nabalatońskich. Chłoniemy tę energie budzącego się życia………….

 

10

 

9

 

8

 

20

 

Robimy to co lubimy przemieszczając się wzdłuż brzegu, nieskrępowanie zaglądamy w rożne znane i mniej znane nam zakamarki.

 

11

 

12

 

13

 

21

 

Sezon turystyczny już powoli się otwiera……….

 

14

 

15

 

16

 

17

 

Mamy jednak zamysł niesiony jeszcze z domu i dlatego postanawiamy opuścić gościnny brzeg  jeziora gdzie czujemy się dobrze.

Kierujemy się zatem na termalne baseny do Zalakaros. Byliśmy tam już i wiemy że jest to woda posiadająca rzadkie minerały i pierwiastki w tym radioaktywny stront. A wszystko to w oparach siarki. Nie dane nam jednak zażyć kąpieli, pani sprzedająca bilety naciąga nas na zakup jedynej weekendowej opcji obejmującej wszystkie baseny i atrakcje – nie wspominając że baseny z wodą medyczną są czynne tylko do 19 godziny. Niestety tak się kończy pójście za pragnieniami z umysłu. Znamy jednak miejsce odwiertu wody termalnej z którego kopci się siarkowy „dym” i nasyca okoliczne powietrze swoim zapachem. Zatrzymujemy się pod nim tylko na godzinkę i odjeżdżamy rankiem……………

 

1

Od wegetarianizmu w stronę frutarianizmu…

 

Od wegetarianizmu w stronę frutarianizmu…wywiad z moim ojcem Józefem.

 

 

Filmik przedstawia pewnego rodzaju posumowanie ponad 30-letniej podróży poprzez różne diety, która poczynając od wegetarianizmu potoczyła się w stronę frutarianizmu. Jest to rozmowa z moim ojcem – 83-latkiem, który do dziś zachował kondycję fizyczną i psychiczną polskiego przeciętnego 60-latka, tylko takiego bez konieczności zażywania lekarstw.

Przekonanego o zachowaniu zdrowia dzięki połączeniu odpowiedniej lekkiej ekologicznej diety, ruchu na świeżym powietrzu i przebywaniu w przyrodzie lasów i gór. Krzewiący wiedzę o ekologii – był bowiem pierwszym sadownikiem na Śląsku posiadającym certyfikat sadu ekologicznego.

Filmik przypomina również o tradycyjnej kilkusetletniej diecie polskiego chłopa, który ze względów ekonomicznych jadał mięso sporadycznie – a pomimo to jego siła, sprawność i zdrowie były na wysokim poziomie i nie wymagały interwencji lekarza nawet przez całe życie.

P.S.

Obserwując wzrastającą wrażliwość różnych osób pragnę zwrócić uwagę na wyjątkowość diety owocowej, jako najmniej kontrowersyjnej z ziemskich sposobów odżywiania. Bowiem nie chcąc krzywdzić , czy też zabierać innym roślinom, czy zwierzętom energię poprzez ich konsumpcję – pozostaje nam owoc, który jest tak naprawdę darem od drzewa które nie ponosi przy tym żadnego uszczerbku na swoim zdrowiu. Tak bowiem fizjologicznie zaprojektowane jest drzewo, które wręcz chce aby jakaś istota skonsumowała jego owoc wraz z nasionami i tym sposobem „rozsiała” je w pewnej odległości od niego.

(osobnym moralnym tematem są sady wysokotowarowe w których zmusza się drzewa pod groźbą śmierci do wysokiego corocznego plonowania – warto zatem zadbać o dostęp do takich „szczęśliwych”)

Bartek