bania rosja

now browsing by tag

 
 

Ufa – poznając islam, w gościach

Ufa –  poznając islam–18-19 czerwca 2015

 

 

Kazań – Ufa droga znów zatłoczona, koło niej wszędzie czarnoziemy bardzo szczelnie zagospodarowane. Nie wiedzieliśmy, że Tatarstan i Baszkinia mają tak dobre ziemie. Ziemie na których wszystko samo rośnie. Myśleliśmy że takowe są tylko na Ukrainie.

Gdy mijamy kolejny czarnoziem, a obok niego ropny szyb……

– Doją, doją na maksa naszą matkę ziemię – mówi Bartek.

I na zewnątrz i od wewnątrz….

Taki świat, jedni już wydoili, inni jeszcze mają co doić.

Jeszcze wszechświat im daje, a może wcześniej byli mniej pazerni? ( przy okazji kolejny raz apelujemy o uwolnienie i dostęp do nowych technologii pozyskania energii!!! )

 

 

Upał lał się z nieba, więc co chwilę odpoczywalismy, czy w przydrożnych kafe, czy nad rzeczką.

I tak pojechalismy na przedmieścia Ufy, do naszej koleżanki Tatarki.

Alfinior zaraz zaproponowała rosyjską banję.

Ciekawe doświadczenie, ciało przegrzane całodziennym upałem, na wieczór dostaje kolejną dawkę ciepła.

Pierwsza nasza rosyjska banja w czasie tego wyjazdu.

Z radością palimy więc w piecu i zbieramy witki brzozowe do bajni, a w środku wytapiamy wszystko co przeszkadza nam iść swoją drogą, chłosta witkami wybija wszystkie głupoty z ciała.

Do tego jak w każdej banji porządne otwarcie porów i wymycie ciała (rosyjska banja to temperatura ok. 60 – 70 st. i prawie 100 procent wilgotności – bardzo silna – nieźle leje się z człowieka. W tej wersji piec stalowy był ukryty pod podłogą,  na nim na poziomie podłogi kupkna rozgrzanych kamieni, po polaniu wodą dawała dużo gorącej pary).

Co prawda w banji za długo nie wytrzymuję, gdy jest mi za gorąco, robię się rozproszoną i mam wrażenie, że muszę walczyć o to, żeby zachować świadomość.

Jednak i tak jest ze mną i upałem coraz lepiej, kiedyś nie pomyślałabym o banji po całodziennej drodze w upale.

Mam nadzieję,  że otworzy się przestrzeń na to, abym zobaczyła dlaczego tak źle czuję się w upale.

 

Otwieram się na zobaczenie prawdy o tym, dlaczego źle się czuję w upał.

 

Do tego pralka, aby wyprać nasze rzeczy.

Jakaś bajka .

Jesteśmy za to wszystko bardzo wdzięczni.

 

Rano idziemy do meczetu, jesteśmy umówieni z tamtejszym Mułą ( przewodnikiem, odpowiednikiem naszego księdza),  na modlitwę i oprowadzenie po meczecie.

 

 

W Kazaniu pierwszy raz byliśmy w meczecie jak turyści, teraz jak uczestnicy tej religii.

Ubieram więc skarpetki (Bartek też) długą spódniczkę i chustkę na głowę. Wchodzimy do prawie 300 letniego meczetu, gdzie wita nas młody chłopak.

Odmawia za nas modlitwę, a następnie pokazuje meczet, mówiąc o różnicach między islamem, a religiami chrześcijańskimi. O tym, że wszystko co robimy powinno być modlitwą. Każde nasze działanie i że wszystko należy oddawać Bogu.

 

 

 

W Islamie wierni zwracają się bezpośrednio do Boga, bez pośredników takich jak Jezus. Oni szanują wszystkich proroków łącznie z Jezusem, jednak nie pokłaniają się im. Połaniają się tylko Bogu.

W Baszkiri jest islam sunnicki oparty na miłości, nie ma fundamentalizmu jak się zdaża w  w innych krajach.

Jest to piękny czas w tym meczecie, nie tylko dlatego, że meczet stary, wybudowany z dobrą energią, do tego postać tego młodego bardzo duchowego człowieka. Rosja to kraj federacyjny, gdzie ludzie różnych religii żyją obok siebie, szanując się nawzajem.

Ciekawe jest jednak to, że 90% złoż ropy naftowej znajduje się w krajach, czy republikach (jak Tatarstan, Baszkiria, Kaukaz) muzułmańskich.

Może dlatego aby mogli więcej czasu się modlić – być z Bogiem, a mniej pracować.

U młodego przewodnika, który oprowadza nas po meczecie uderza tolerancja do innych religii, wiedza o nich i pełne świadome zakotwiczenie we właściwej wiary dla niego.

 

Z pełnym przekonaniem, świadomością idę swoją duchową drogą z tolerancją dla innych.


 

 

Mimo, że w nocy spaliśmy może ze 2 godziny, z meczetu wychodzimy pełni energii.

Teraz Alfinior pokazuje nam miasto, które jest w trakcie wielkiej budowy na jakieś międzynarodowe spotkanie, które odbędzie się w połowie lipca.

Robi jednak na nas bardzo pozytywne wrażenie. Zresztą popatrzcie sami.

 

 

Spotkanie z Alfinior, to spotkanie z bratnią duszą, poznałyśmy się 2 lata temu nad Bajkałem, a przy spotkaniu wydaje się, że 2 lata wcale nie upłynęło.

Gdy robimy ostatnią fotkę wieczorem przed domem, na zdjęciu nad domem widać energię podobną do księżyca, jednak tam wcale nie było księżyca. Na drogę dostajemy wisiorek z koranem.

 

Dziękujemy za ten piękny czas, za wspólne energetyczne przenikanie, za rozmowy , banje i za cudowne jedzenie (w następnym poście przepis na baszkirskie danie wegetariańskie)