norwegia

now browsing by tag

 
 

Gdzieś na końcu świata – Hemmingberg

Hemmingberg 9-11 września 2016

62

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

55

Droga do Hemmingberg wiodła najpierw przez wielkie tereny bagienne, objęte rezerwatem przyrody,aby po jakiś czasie wjechać na bajkowe kamieniste wybrzeże.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Barentsa jak Ty nas lubisz – mówiłam patrząc w otwarte morze, emocje na administratorów jeszcze były żywe, tak żywe, że oberwało się Bartkowi. Znaleźliśmy miejsce na nocleg (no może nie takie jak mieliśmy ostatnio w Rosji, nad samą wodą) – tutaj bardziej cywilizowane, ale i tak z widokiem na morze w którym w nocy odbijała się piękna zorza polarna.

Znów światy ludzi i Bogów się połączyły, a ja znów byłam tu i teraz w rezonansie z tym co jest.

41

42

Rano pojechaliśmy wąską, piękną drogą wzdłuż skalistego wybrzeża do Hemmingberg pół wymarłej wioski na końcu świata, aby tym razem znaleźć miejsce praktycznie na samej plaży.

60

59

58

Jeszcze podczas jazdy przywitał nas osobiście król tutejszych przestworzy – orzeł o wyraźnie żółtych nogach i dziobie. Zerwał się z pobliskiego głazu i wzniósł się ponad morzem, niosąc przesłanie – aby wznieść się ponad ciągłe rozważania o administratorach tych ziem….w końcu zaprosiło nas morze Barentsa… 

Wznoszę się ponad własne emocje jestem tu i teraz

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

56

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Mocno wiało – więc fala z siłą rozbijała się brzeg, tak jakby chciała rozbić te moje emocje do tej trawy na brzegu.

My widzieliśmy morze – ono widziało nas. Patrzyliśmy na siebie i przenikaliśmy się sobą, ciesząc ze spotkania.

– Barentsa jak ja Cię lubię – mówiłam patrząc w głąb i kołysząc się z landrynka do snu na wietrze.

63

52

53

Dobrze, że wcześniej zajęliśmy miejsce przy plaży, gdyż na noc zajechały za nas 2 campery.

I znów miałam na co narzekać!

Jak nie ludzie, ceny, chrobotek, trawa – to teraz nadmiar turystów.

Uwalniam się od przymusu narzekania

Mówię „tak” bieżącej chwili i cieszę się nią, zmieniając miejsce jak mi nie odpowiada.

Mam świadomość, że mogę zmienić swoje życie

51

Rankiem przy deszczowej pogodzie odjechaliśmy jako pierwsi z naszego „dzikiego kempingu” i tą samą drogą pojechaliśmy w kierunku Tany, nie wiedząc jeszcze gdzie jechać dalej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Coraz częściej dochodziło między nami do kłótni, wywołane to było całkowicie inną energią Norwegii, niż znaną nam z Rosji (chodziło o energię administratorów, jak i moje emocje do chrobotka).

Na noc zaprosił nas parking między Vadso a Taną, jak się okazało pod świętą górą Sammów.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Popatrz jak Norwegia się wdzięczy przed Tobą – powiedział Bartek .

– Daje Ci to co Ci może dać najlepszego – dodał, a to dolało oliwy do ognia…

– Tak, bo renifery zeżarły chrobotka – mówiłam dalej w amoku złości.

Ale fakt, od samego początku Norwegia pokazywała nam wszystko to co miała najlepszego dla nas.

Doceniam to co mi ktoś daje, nawet jeżeli to nie jest idealne

Zgubiłam intuicyjne prowadzenie kompletnie – gdy wchodzą w grę emocje prowadzenie ulatuje razem z nimi – tym razem przejął go Bartek wskazując kolejny cypel na dalekiej północy, nad otwartym morzem Barentsa – pokazując mi drogi na mapie prowadzące do niego.

– Co byś powiedziała na tą drogę – zapytał w Tanie.

– Możemy spróbować, ale jak będę czuła jakieś dziwne energie to wracamy… – zastrzegłam zaraz.

– Tak – dodał Bartek .

I kolejny raz ruszyliśmy przed siebie…

(Reszta wyprawy “w stronę serca” zostanie uzupełniona…..)

Pierwsze wrażenia z norweskiej dalekiej północy

Norwegia na dalekiej północy– pierwsze odczucia z drogi 9 września 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I pojechaliśmy, aby doznawać kolejnych doznań dalekich od przyjemnych.

Powiem gdy wyjechaliśmy za miasto okazało się, że teren jest bardzo zaludniony jak na północ której doświadczaliśmy wcześniej w Rosji. Teren bez domów ciągnął się maksymalnie 5 km, bo jak nie wieś to letnie domki, do tego ruch aut na drodze, praktycznie każdy parking obstawiony przez campery.

– Co tu musi być w sezonie! – aż strach pomyśleć.

Im dalej zanurzaliśmy się na północ tym bardziej dochodziło do mnie, że tutaj nie ma prawdziwej bogatej tundry, że nie ma też mojego serdecznego przyjaciela chrobotka – białego porostu rozświetlającego przestrzeń.

Zresztą przyroda tutaj zrobiła się dość uboga porównując z bogactwem biologicznym zza miedzy.

Bo problem hodowli to nie tylko nadmierny wypas reniferów, ale również owiec. Renifery zjadły co mogły, a owce to jeszcze wydeptały i tutaj na dalekiej północy miejsce pięknej kolorowej tundry z przewagą białego chrobotka zajęło co?

No zgadnijcie – jak wygląda nowoczesna tundra!

To trawa….

Tak najzwyklejsza na świecie trawa, szczególnie zadomowiona w pasie przybrzeżnym.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

W Rosji przy zwykłej drodze przyroda jest piękna, tutaj jest hodowla i tundra to wypasione pastwiska o skromnym składzie gatunkowym.

43

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Szły mi emocje na administratorów tych terenów. Tym bardziej, że to o Rosji mówi się, że ma zniszczoną przyrodę. W miastach, strefach militarnych zapewne tak, ale poza nimi jest dzika przyroda, która żyje swoim życiem.

A najdziwniejsze jest to, że słynne norweskie swetry nie są robione z wełny norweskiej. Jakaś paranoja.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bartek widząc moje emocje próbował mnie uspokoić umysłem.

Mówił: – przecież i tak jak na dzisiejszy świat jest to dzika przyroda – w Mongolii którą pokochałaś było wszystko wygryzione, w górach Armenii i Gruzji podobnie. Przyjedziesz do Polski to zobaczysz pola uprawne i monokulturowe lasy. Ile znasz pięknych kniei o których marzysz i kwietnych łąk? A tutaj chcesz je mieć przez setki kilometrów.

– Zabili mojego przyjaciela chrobotka – płakałam jak dziecko.

– A może on nie chce rosnąc dla nich – próbował racjonalnie tłumaczyć sprawę Bartek.

– Tak nie chcą światła w sobie to im nie rośnie – mówiłam wręcz z satysfakcją.

Ustawiliśmy to, okazało się, że kultura umysłu zabijała od dziecka moją wrażliwość, moje głębokie odczuwanie przyrody, ludzi – zmuszając do kierowania się umysłem i podążania drogą tłumu. Patrzyli na mnie jak na osobę dziwną wręcz chorą psychicznie, gdy jako małe dziecko nie chciałam jeść mięsa – zjadać swoich przyjaciół, ale czującą to co inni głęboko ukryli wewnątrz.

Uwalniam się od przymusu zabijania swojego odczuwania, wrażliwości

Mam świadomość, że w mojej wrażliwości jest siła

Po drodze zaprosił nas zniszczony labirynt nad brzegiem fiordu. Wszystko dobrze opisane, jednak tak jak ludzie na ulicy bez energii, bez życia. Wszystko w umyśle. 

Mam energię na życie

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

44

 

Po drodze pojawiły nas renifery, kiedyś dzicy wędrowcy północy, a teraz ….. ale o tym w innym poście

47

46

I rozczarowani drogą dojechaliśmy do miasteczka Vardo, które położone jest na wyspie połączonej z lądem tunelem podwodnym. Landrynka tym razem zanurkowała razem z nami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

A nas wzięło na opowieści o tunelach w Norwegii, którymi przejechaliśmy szczególnie w czasie naszej drugiej wizyty, jak liczyliśmy razem na pewno więcej niż 500 km.

W Vardo powitał nas nasz znajomy statek Hurtigruten, moje swego czasu wielkie marzenie, które dostarczyło nam nie lada emocji.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

48

 

A może pozwoliło nam się bardziej zaprzyjaźnić z morzem Barentsa podczas rejsu.

http://brygidaibartek.pl/na-pokladzie-hurtigrutena/

http://brygidaibartek.pl/na-fali/

http://brygidaibartek.pl/dalej-niz-nordkapp/

Jego postój w porcie wzbudził w nas jakiś sentyment i był chyba jedyną atrakcją miasteczka.

W Vardo jest muzeum Pomorów (ludu żeglarzy bliższych Rosji, zamieszkujących również tereny wokół morza Białego), okazało się że zdjęć Pani Wessel nie ma, a na tablicy zapewne chodziło o to, że zdjęcia należą do Varanger muzeum w skład którego wchodzi również placówka Vardo.

Obok wyspy Vardo jest chyba najbardziej znana ptasia wyspa Norwegii, mieszkają na niej maskonury m.in. W czasie naszej wizyty między wyspą Vardo na ptasią wyspę krążył helikopter, który przewoził jakieś towary. Ptaka nie było ani jednego.

50

Wszystko to powodowało naszą konsternacje, znudzenie.

Bóg, wszechświat nas zna, więc po coś nas tu posłał – zadawaliśmy pytanie

No po co? Patrzyliśmy na siebie

– Patrz tam dalej jest jakiś Hemmingberg, może pojedziemy – powiedział Bartek widząc moją konsternacje popartą jeszcze wielką złością na administratorów – przywitamy się z otwartym morzem.

Ok- powiedziałam bez entuzjazmu

45

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Norweski początek – Ellisif Wessel

Norweski początek 9 września 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I nadeszła ta chwila kiedy po ponad 2 miesiącach nie pisania, poczułam tak, tak teraz to trzeba opisać. Poczułam pewność, że to co napiszę będzie w zgodzie ze mną i nawet jeżeli natrafię na wielu krytyków nie przejmę się nimi. W końcu jest to moje odczuwanie świata.

Po to jeżdżę po nim, aby go zobaczyć własnymi oczami, usłyszeć moimi uszami, poczuć całą sobą. Zobaczyć jak się chce mi pokazać, co chce mi sobą przekazać.

To, że te miejsca tak nam się pokazują, to niekoniecznie Wam się tak pokażą. Każdy ma własne doświadczenie, inną świadomość, wrażliwość postrzegania pewnych spraw i inną możliwość wglądu w pewne sprawy.

A dziś poczułam siłę do pisania, gdy przeczytałam słowa Marka Kamińskiego – polarnika:

 

“Nie przeszedłem Camino, aby odkrywać Europę albo ją analizować, ale wyłonił się przede mną kontynent, który jest duchową pustynią. Te dwa słowa streszczają wszystko. Duchowa pustynia zagubionych ludzi, którzy szukają sensu życia i go nie znajdują. Mają dużo wszystkiego, a to wszystko tak, jakby nie mieli prawie nic.”

 

I dokładnie te słowa cisnęły mi się na usta, gdy przejechaliśmy do Norwegii…

– Wiesz Bartek Ci ludzie są znudzeni życiem, wydawało im się, że materia da im szczęście, a ….. co dała? – tak to czułam…

Rozgoryczenie, że szczęścia nie daje, tylko jak to powiedzieć, szczególnie w takim pozornie bogatym kraju. Bo jak powiedzieć, że: dom, dacza, camper, samochód – „nie daje mi szczęścia” . Przecież pierwsze ich przodkowie, a potem oni sami tak o tym marzyli.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Skoro nie w materii to gdzie jest to szczęście – spełnienie???

 

Uwalniam się od znudzenia życiem

 

Uwalniam się od przekonania, że materia daje znudzenie

 

Cieszę się materią i wydaję na to co podpowiada mi serce

 

I tu właśnie jest klucz do szczęścia to droga serca – samopoznania, droga na której wolno się zmieniać, wolno również zmieniać swoje decyzje, upodobania bo na tej drodze najważniejsze jest doświadczenie.

Żadna wiedza nie da nam wglądu w siebie, nikt nie powie nam co nam da szczęście. Sami musimy sprawdzić co tak naprawdę w tym momencie daje nam szczęście.

 

My musimy podjąć decyzję by być szczęśliwym.

 

Po Rosji otwartej na emocje, tutaj mieliśmy wrażenie, że ludzie są „zasuszeni emocjonalnie”. Nie mylić z wyciszeniem. Inaczej mówiąc mają mocno schowane emocje, wręcz głęboko połknięte, a schowanie emocji przekłada się na niski poziom energii.

Fakt, ilość emigrantów która zjechała do tego kraju przyczyniła się do żwawszej pracy w sklepach. Pamiętam jak gdy tu byliśmy 4 lata temu, to gdy do kasy stały 3 osoby to można było stać i pół godziny. Teraz wszystko idzie sprawnie. Większość osób zna angielski (co też wcześniej nie było normą – mówię tutaj o dalekiej północy). Emigrantów, turystów od razu widać. Po czym?

Po silniejszej energetyce. Mniej wycofanej i mniej zapijaczonej.

Z „mitologii rosyjskiej opowiadanej w Polsce” alkoholizm nie powinien mnie nigdzie dziwić jeżeli byłam w Rosji. Norwegia od pierwszej wizyty 6 lat temu pokazuje mi się jako najbardziej zapijaczony kraj w jakim byłam. Rosja, Polska razem wzięte i pomnożone nie mają żadnych szans.

A Saamowie – jak śmiali się Rosjanie na północy – upijają się ponoć bardzo szybko, gdyż nie mają enzymu trawiącego alkohol.

W sklepach ceny i jakość produktów troszkę nas też „zaskoczyła”, pomimo że to nasza 4 wizyta w Norwegii. Chodziliśmy po sklepie i patrzyliśmy na przemysłowy bogaty świat żywności i nie mieliśmy co kupić. Dominowało mięso i ryby, nabiał. Warzywa i owoce w jakiś dziwnych cenach ok 15 zł za kilogram czegokolwiek (kawałek dalej w Finlandii połowę taniej).

– Kto tak pompuje ceny? – Zastanawialiśmy się…

Fakt pojawiały się produkty bardzo tanie – jednostkowo – np. chleb za 3 zł , a następny w kolejce cenowej za 15 zł…20 zł.

Jakaś propaganda drogości rzucała się w oczy. Czy jabłka za które sadownik dostaje maksymalnie 1 zł za kilogram muszą kosztować tutaj w promocji 15 zł. ?

Chyba nie warto wnikać w mechanizmy wielkiej światowej finansjery, jednak trudno tego nie zauważyć.

Czy zawsze byli tak zasuszeni emocjonalnie?

Chyba nie!…

W Kirkenes oglądamy zdjęcia Ellisif Wessel fotograficzki żyjącej na przestrzeni XIX i XX wieku – na twarzach ludzi widać emocje, energię. Jakbym patrzyła całkiem na innych ludzi niż widzę teraz na ulicy, bardziej żywych. Bo Ci na ulicy umierają za życia – zaznaczam dla krytyków każdego mojego słowa, że chodzi mi o większość większość ludzi spotkanych na ulicy na północy kraju, co nie znaczy, że każdy Norweg jest taki……. zapewne są wyjątki. Bo do wyrażania swoich emocji też jest potrzebna energia. Przeciwstawnym stanem energii jest depresja, więc doprowadzenie się do niej by nie pokazywać swoich emocji, czyli rozdygotanego umysłu – to już faktycznie choroba , leczona tutaj alkoholem.

Zobaczcie sami czy przypominają energetycznie dzisiejszych Norwegów.

 

norwegia5

 

norwegia-4

 

norwegia1

 

norwegia2

 

Zresztą więcej można pooglądać wpisując Ellisif Wessel i dając grafika.

Na zdjęciach na ulicy pisało, że pochodzą z muzeum Vardo.

– Czyżby zaproszeni​e ?– powiedziałam do Bartka.

– Jedziemy więc do Vardo – odparł entuzjastycznie, gdyż zdjęcia Saamów jemu się również bardzo spodobały.

I ruszyliśmy dalej…

Pożegnanie z Rosją, powitanie z Norwegią

Pożegnanie Rosji 8-9 września 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po prawie 3 miesiącach przyszedł czas pożegnać na jakiś czas Rosję. Mamy wizę na rok, z tym że możemy przebywać w Rosji w czasie roku – tylko 180 dni, i nie więcej niż 90 w jednym kawałku.

Rejon Murmańska znajduje się na styku granicy z Norwegią i Finlandią. Norwegia nigdy nie wzbudzała mojego entuzjazmu energetycznego, dlatego postanowiliśmy pojechać na przejście z Finlandią – Raja Josepi. Wcześniej czytałam o zamknięciu niektórych przejść między Rosją a Finlandią, z uwagi na przemyt emigrantów – obowiązuje ten zakaz wszystkich cudzoziemców (czyli nie Finów i Rosjan) – dlatego napisałam maila w tej sprawie do polskiej ambasady w Helsinkach. Szybko otrzymałam odpowiedź z wyszczególnieniem wszystkich przejść dostępnych dla Polaków. Ok. 100 km przed granicą w miejscu rozstaju dróg, na przejście do Finlandii i w górę do Nikla, czyli na przejście do Norwegii pojawiły się szlabany i wojsko.

Żołnierze mile poinformowali nas, że przejście z Finlandią jest dla nas zamknięte do października i musimy jechać na przejście z Norwegią. Z Finlandią dopiero przejście koło Kussaamo jest dostępne jest dla obcokrajowców (czyli 500 km niżej po granicy). Nie ma to jak sprawdzać u źródła !!!!!

Pojechaliśmy więc w stronę Niklu,

Widocznie mamy doświadczyć energii Norwegii, a może jeszcze Barentsa nas zaprasza?

Kołatało w głowie…

Po drodze jesień pokazywała nam się w magicznych odsłonach, bagna iskrzące się tysiącem kolorów, a wszystko przy bardzo ciekawym słońcu.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Magia spotkania z bagnem takim jakie jest, gdzie woda i rośliny żyją koło siebie, a wszystko teraz na jesień jeszcze bardziej chce się pokazać, dodając swojego piękna do wspólnej całości.

Zresztą temat można zagadać słowami, popatrzcie sami co udało nam się sfotografować. Po drodze jeszcze piękny w jesiennym ubranku wodospad.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W Niklu czas na ostatnie zakupy i czas na granicę. Jedziemy ….jest godzina 22, a granica pracuje tylko w dzień – informuje nas pogranicznik.

Dziś nie dzień na przekraczanie granicy, jeszcze mamy pobyć jeden dzień w energii Rosji.

Śpimy na parkingu nad magicznym wodospadem, w nocy czasem wpada zorza w gości, aby przypomnieć gdzie jesteśmy.

I rano udajemy się na przejście.

Ludzi nie ma, Rosjanie przekopują nieco auteczko razem z szukającym narkotyków psem, zajmuje im to chyba z 30 minut (była to najdłuższa kontrola rosyjska).

Dziękujemy Rosja do zobaczenia niedługo.

Czas na Norwegię.

Kontrola po norweskiej stronie jest …….. może nie będę jej oceniać tylko opowiem jak było….

…Po kontroli paszportowej i pytaniach o posiadane środki finansowe, zaproszono nas do garażu na specjalną kontrolę.

W garażu znów zapytano nas o środki na pobyt w Norwegii i poproszono o zostawienie auta i przejście do specjalnego pokoju…. skąd nie mogliśmy obserwować kontroli.

Gdy siedzieliśmy w pokoju znowu przyszła celniczka i zaczęła wypytywać co robimy w życiu, jak żyjemy, ile mamy pieniędzy itp.

Czułam się tak przepytywana, jak 20 lat temu przez służby migracyjne Anglii.

Emocje już wcześniej mi poszły, jednak teraz wyciągnęłam w portfela wszystkie pieniądze, a na końcu złotą kartę i wykrzyknęłam…..

– …..Tu pieniądze, a tu złota karta wystarczy na pobyt w Norwegii! – Bartek również wyciągnął złotą kartę.

– My nie chcieliśmy do Was jechać tylko granica z Finlandią była zamknięta!

Dziewczynka odeszła i za chwilę przyszła, że kontrola skończona.

Powkładaliśmy do samochodu rzeczy, które powyciągali i …… troszkę ze złością wjechaliśmy do Norwegii.

Super powitanie.

– Wy nie chcieliście do mnie przyjechać to dlaczego ja mam być dla Was miła – dźwięczało gdzieś w uchu….

Norwegia prosimy o bezpieczny, spokojny pobyt u Ciebie o pokazanie nam tego co jest na naszej drodze właśnie w tym czasie. Pokazanie tego, dlaczego nas tutaj pokierowano.

Jotunhaimen – trasy biegowe Norwegia – luty 2012

5Dalsza część podróży przebiegała przez Szwecję a potem z powrotem wróciliśmy do Norwegii i przez Lofoty cofaliśmy się wybrzeżem i fiordami do środkowej Norwegii, gdzie ponownie biegaliśmy w masywie Jotunhaimen. Szczerze mówiąc biegaliśmy także w Szwecji i po drodze gdziekolwiek gdzie był śnieg i trasy. Ich ilość jest tak olbrzymia, że jadąc autem widać często znaki drogowe ostrzegające przed narciarzami. Zatrzymywaliśmy się więc w miejscach których nazw nawet nie znamy. Czasem były one oświetlone dając nam możliwość jazdy do 22 godziny.

3 

Naszym zdaniem najlepszym rejonem do biegania jest cała środkowa Norwegia. Spotkacie tam przygotowane, ratrakowane trasy biegowe co krok. Wjeżdżając w górskie rejony najlepiej posiadać kolce w oponach lub łańcuchy, ponieważ drogi są odśnieżane do czystego lodu (lód jest karbowany). My nie mieliśmy kolców i przejechaliśmy szczęśliwie po czystym lodzie 2 tys. km. Ale posiadamy terenówkę, a camperem pewno byłoby trudniej. Największym problemem dla nas była kąpiel po wysiłku. Warto się zapisać do organizacji otwartych drzwi , przy okazji poznając codzienne życie Norwegów (Servas, Hospitalityclub, Coutchsurfing) z których gościnności korzystaliśmy, poza tym w nawigacji jest funkcja odszukiwania stacji benzynowych posiadających prysznic. Również co 60-100 km są przydrożne WC – ogrzewane pomieszczenia z umywalką i ciepłą wodą. Zawsze można skorzystać z podróżniczego sposobu kąpieli w miedniczce + gąbka jak kiedyś nasze babcie i prababcie. Nasz sprawdzony sposób korzystania z basenów jest tu trudny – są tylko w największych miastach.

3

I tak niemożliwe stało się faktem. Mając nocleg we własnym łóżku i jedzenie z Polski, nasze koszty ograniczały się do zakupu paliwa (7,5 zł za litr), promów i fotobramek.

Pamiętej!  Inne są zasady zachowania się na trasach biegowych w Norwegii!!!

Osoba wolniejsza lub stojąca ma pierwszeństwo a nie rozpędzony sportowiec!!!!!

To naprawdę daje poczucie bezpieczeństwa dla osób początkujących.

Jeżeli uważasz że jazda sprawia ci przyjemność to się uśmiechnij!!!

Jeżeli ktoś chciałby przeczytać pełen podróżniczy opis naszych refleksji o "podróży na Lofoty" : www.opodrozynapolnoc.blogspot.com

P1070996