Drogi gruntowe Rosja

now browsing by tag

 
 

Syberyjskie drogi czy bezdroża…???

Drogi czy bezdroża? – z Danilewo do Czany 7 lipca 2015

 

 

Wieczorem i w nocy padało, dziś też przeszła burza .

– Ciekawe gdzie zaczyna się asfalt – zagadnęłam Bartka, gdy wyjechaliśmy znad jeziora Danilewo.

– Za jakieś 16 km powinien być – powiedział patrząc na nawigację.

Jechaliśmy leśnymi drogami, najpierw przypominały bardziej ścieżki, z czasem stawały się bardziej szerokie.

 

 

Nawierzchnia nie utwardzona, po deszczach rozmoknięta. Nasza Landrynka jest dzielna, jednak w at-ekowych butkach (mamy opony AT- 50 % asfalt,_50 % szuter) było jej czasami ciężko, no może nie tak ciężko aby ugrzęzła , tylko po prostu ślizgała się jak na lodzie na boki, stawała bokiem co było niebezpieczne – bo droga wiodła wypiętrzoną groblą wzdłuż mokradeł. . Bartek też dopiero uczy się błota. Więc był to test umiejętności Bartka i landrynki.

 

 

 

Zdany na piątkę przez oboje.

Choć Bartek marudził:

– A chciałem kupić opony MT – (chodzi o opony terenowe) – tak teraz byłyby bezcenne, ale czy na tych tysiącach kilometrów asfaltu też by się sprawdziły? .

Landrynka dzielnie na reduktorze i blokadzie sunęła do przodu, pokonując kilometry rozmokniętej ziemi. Czasami coś ją ciągnęło nie w tą stronę co chcieliśmy, jednak Bartek wprawnymi ruchami wyprowadzał ją na prostą.

16 km minęło, a my z utęsknieniem czekaliśmy jakieś bardziej utwardzonej wersji drogi, w jej miejsce pojawiła się szersza, piękna magistrala jednak tak samo nie utwardzona.

Dobrze, że ruch jest niewielki i z rzadka trzeba się z kimś mijać, gdyż na drodze między bagnami są praktycznie dwie lepiej ubite koleiny, z których trudno wyjechać, a obok ślizgająca się głęboka maź.

 

 

I zamiast 16 km – w grząskiej ziemi przejechaliśmy nią jakieś 40-50 km – jaka była radość gdy zobaczyliśmy utwardzoną żwirem drogę, inaczej szutrówkę.

Już nie pierwszy raz nam pokazano, że w Rosji boczne drogi (takie ledwo zaznaczone na mapach , ale istniejące w atlasach), kończą się gdy zaczyna padać deszcz. Bo ta droga gruntowa była świetna, nawet bez większych dziur, i gdybyśmy nią jechali przed deszczem – powiedzielibyśmy – świetna droga.

Z tego co na razie się zorientowaliśmy, za mapie zaznaczone są różne drogi – opiszemy je w kolejności główności:

Najgłówniejsze – łączące największe miasta – asfalt, czasem dziurawy, ale generalnie dobre.

Główne – między miasteczkami -utwardzone, czyli szutrówka lub asfalt, zazwyczaj asfalt, stan różny – od wielkich dziur (lub raczej wykrotów z ostrymi krawędziami – pod twarde opony MT), do super asfaltu.

Podrzędne – zrobione drogi, zazwyczaj gruntowe – po deszczu tylko na terenówkę…

Tropinki – łączące wioski – po prostu wyjeżdżone trakty ze śladami pod koła, tam gdzie da się jechać, gruntowe .

 

Obok drogi łąki kwietne białe czy różowe, już tyle czasu jedziemy wśród nich, a ja dalej nie mogę się na nie napatrzyć. Wtapiam się w nie, przepuszczam przez siebie i jestem wdzięczna za to – że są.

 

 

Szutrówką dojechaliśmy do Kysztowki, a z niej super prostym asfaltem skierowaliśmy się do Czany (miejscowość na głównej drodze do Nowosibirska).

 

 

Droga prosta o dobrej nawierzchni dała odpoczynek po off roadowej jeździe (z odcinków terenowych, chyba najmniej lubię błoto), a do tego zachód słońca roztoczył niesamowity spektakl na niebie pokazując nam, że wyszliśmy z naszego wewnętrznego bagna i czas zakończyć temat kapania się w błocie przeszłości.

 

 

A zachód słońca to taki prezent od tego miejsca, w podzięce za spotkanie.

Dziękujemy za tę piękną drogę, za cenne lekcje – za zachód słońca.

Zachowując w sercu wieś Okuniową i 5 jezior – wjechaliśmy na główną drogę w kierunku Nowosibirska. Ponownie aby coś zobaczyć, trzeba było zrobić pętelkę kilkuset kilometrów…wot Rasyja.