Gruzja zima
now browsing by tag
Zima trwa – magnetyzm przyciągający śnieg
Ureki 9-11 stycznia 2014
A śnieg jak przylgnął do magnetycznego piasku to nie chce odpuścić, zresztą przy pięknym słońcu razem wyglądają niesamowicie majestatycznie.
Spienione morskie fale naznaczają granice między bielą a czernią.
Słońce nagrzewa szybko piasek i topi śnieg.
Gra bieli i czerni.
Subtropik i zima, zima której bardzo się tutaj spodobało.
A nam włączają i wyłączają prąd czyli również ciepło. Wody nie ma.
Skrzaty wyłączyły webasto w landryce żebyśmy nie wpadli na głupi pomysł wyjazdu stąd.
Bo przecież czekają na nas świetliste istotki, autystyczne dzieciaczki, od których uczymy się bardzo dużo i nam nadzieję, że one od nas też.
Atak zimy na czarnych plażach morza czarnego
Atak zimy na czarnych plażach morza Czarnego 9 grudnia 2015
Ostatnio nie pisaliśmy, może uda się nadrobić zaległy czas.
Obecnie, od 5 grudnia jesteśmy w Ureki w hotelu Wiktoria. Dziś wszechświat miał dla nas super prezent. Atak zimy jaki mało kto tutaj pamięta.
Mokry śnieg, bardzo mokry zaczął sypać w nocy i sypał 20 godzin. Nasypało dobre 30 cm śniegu ( w tym miejscu wybrzeża Gruzji od 10 lat nie widzieli więcej niż 2 cm , które topniały po dwóch godzinach) . Drzewa uginały się pod wpływem ciężaru śniegu, wiele połamało się. Niektóre konary poleciały na druty elektryczne co spowodowało, że od rana nie ma prądu, a co za tym idzie – ogrzewania i innych normalnych rzekłoby się rzeczy jak woda itp.
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nie chce nam się włączyć ogrzewanie postojowe w landrynce. Wcześniej przez parę dni były ulewne monsuny, powietrze wysycone woda na „102 %”, nie używaliśmy go i najprawdopodobniej zawilgło.
Na szczęście mamy ciepłe śpiworki i mieszkamy w pensjonacie.
Z jednej strony cudowny prezent wszechświata (skąd wiedzieli, że lubimy śnieg). Jednak z drugiej czemu odłączył energię, ciepło…..?
Ciekawe…………
Spacer wzdłuż parującego morza, które falami roztapiało padający śnieg, tam gdzie nie docierało – robiło się zaraz biało. Tak jakby woda pomagała wydobyć na światło dzienne to, czego zobaczyć nie chcemy. To co chcemy przykryć rzekomą jasnością.
Biel i czerń, brak koloru.
Akceptuję swoją jasność i ciemność, swoją biel i czerń każdego dnia.
Nawet skrzaty nie chciały się pokazywać.
Czas zadumy, refleksji, wdzięczności za to co otacza nas każdego dnia.
Za ciepło, bieżącą wodę, ciepłą wodę, za kolory które dodają życia.
Jestem wdzięczna za kolory życia, za jego komfort i wygody każdego dnia.
I tak w zadumie nad pięknem przyrody, w zimnym pokoju, pod ciepłym śpiworkiem korzystając z baterii komputera – piszemy te słowa. Jest u nas 21-sza i jeszcze posypuje śnieg.
Może za jakiś czas usuną wszystkie porwane kable i nastanie światło, ciepło i jasność.
Ojj – ile będzie radości. Tak jak wszyscy lepiący tego bałwana