Jermuk

now browsing by tag

 
 

Kasza gryczana z ziemniakami zagryzana chlebem – sanatorium Ararat Jermuk

Jermuk 6-13 października 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jermuk najbardziej znane uzdrowisko armeńskie, ze wspaniałą wodą znajdujące się na wysokości ponad 2000 m.n.p.m i w odległości ok 50 km od większych osad ludzkich (po drodze jest kilka niewielkich wiosek). Kurort powstał w latach 60-tych XX wieku – urodą więc nie grzeszy. Jednak co zrobiły wspaniałego, ówczesne władze posadziły tutaj wiele drzew. Gdyż zarówno w Gruzji jak i w Armenii najcenniejsze kurorty to leśne kurorty, z uwagi na cudowny wilgotny i chłodny mikroklimat lasu. To co inni doceniają, my mamy w nadmiarze i bezmyślnie wycinamy.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Tak jak Ormianie wiedzą ,że warzywna dieta daje zdrowie (ale wtranżalają mięso, bo lepiej zapełnia brzuch , dając uczucie sytości, jak i chleb), tak samo my wiemy, że w lesie jest super mikroklimat, tylko liście śmiecą i ………

Kurort może nie piękny, ale mający w sobie coś, czego nam bardzo potrzeba. Tutejszej wody i zabiegów.

Woda jest idealna na sprawy żołądkowo – jelitowe , więc oczyszczenie bardzo nam się przyda.

Miasteczko kurort maleńkie, kilka sanatoriów, hoteli, pijalnia wód ( kilka stanowisk wody od 30-52 stopni – woda za darmo) , parę sklepików, wyciąg narciarski, słynny wodospad i piękny park z kamiennymi rzeźbami, jeziorkami i drzewami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Bazar, gdzie od nieprzyjemnych agresywnych sprzedawców można kupić owoce, przetwory domowe , zioła itp..

Powiem szczerze, że ich agresywność i obraza – gdy nie chce się nic kupić powoduje, że odrzuca nas od kupowania.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Poza tym parę budynków, które są zdewastowane. Jednak widać, że kurort nabiera popularności na nowo. Była to niegdyś perełka w czasach sowieckich, do którego przyjeżdżali Rosjanie, gdy rozpadł się ZSRR upadł również Jermuk, teraz odradza się na nowo.

W Jermuku znajduje się ok. 40 źródeł mineralnych, niestety wszystkie są ujarzmione bądź na potrzeby sanatorii pijalni wód czy rozlewni wód.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przyjechaliśmy w niedzielę wieczór i obeszliśmy wszystkie 4 sanatoria (jedno się przed nami ukryło) i tylko w jednym (Ararat) możliwe było wynajęcie pokoju na tydzień w standardzie najniższym ( z najniższych), w pokoju z zimną wodą tzn. z WC i kranem z zimną wodą (niestety bez pryszniców na korytarzu ani nigdzie indziej). W mocno zniszczonym, czekającym na remont pokoju , chcieliśmy pomieszkać, ponieważ branie zabiegów i mieszkanie w Landrynie przy temperaturze w dzień ok. 10 stopni, raczej nie miałoby sensu.

Cena ok 75 zł. od osoby z pełnym wyżywieniem w formie bufetów szwedzkich i 3-5-ma zabiegami. Wykupiliśmy go na tydzień.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po pięciu dniach udało nam się zamienić ten pokój na lepszy wyremontowany z ciepłą wodą, normalną łazienką i hiiii potrzebnym nam do szczęścia telewizorem. W sumie na 2 ostatnie dni, ale mieliśmy wrażenie, że zmyliśmy z siebie jakieś stare brudy w gorszym pokoju i przenieśliśmy się do czystszego bardziej przejrzystego.

Nastała jasność.

Cena 100 zł. za osobę + tak jak wyżej jedzenie i zabiegi.

Generalnie ceny w pozostałych sanatoriach wyglądają następująco – teraz po sezonie – od 1 października (dlatego nie było wolnych miejsc) :

Armenia – pretenduje do 5 gwiazdek postawiona w parku, najnowszy hotel w Jermuku

200 zł od osoby jedzenie (3 razy dziennie) i zabiegi

Olimpia wysoki standard

160 zł jedzenie + zabiegi

Arszar 100 zł. Jedzenie, zabiegi

Pierwszy (pierwsze sanatorium w Jermuku ) bardzo ciekawe architektonicznie, standard różny (ono się przed nami ukryło)

120 zł jedzenie + zabiegi

Poza tym są hotele, które za pokój 2 osobowy chcą 160 zł.

Może w sezonie są one atrakcyjne, ale teraz można powiedzieć, że drogie i gdy się chce korzystać z zabiegów niewygodne (konieczność dochodzenia na zabiegi). Tylko w Armenii II można wykupić pobyt bez jedzenia 120 zł – jedzenie + zabiegi w sąsiedniej Armienii I. Jedzenie we wszystkich sanatoriach w postaci szwedzkiego stołu i na szczęście Ormianie jedzą dużo surówek, a może nie na szczęście dla nas. Zobaczymy ……..

Jedzenie wygląda tak

śniadanie – kasze, owsianki, sery, wędliny, śmietana (dla nas nie ma warzyw, ani owoców więc olewamy)

obiad – 2 zupy niestety z kawałkami mięsa (raz była chyba specjalnie dla mnie bez mięsa z awelukom) kasza, makaron, ziemniaki , jakiś kawałek mięsa i ok 6-8 surówek , sałatek istne królestwo , do tego jakieś owoce. I wszechobecny chleb. Dla polskiego mięsożercy byłoby ciężko, powiedziałby, że to lekkie sanatoryjne zdrowe jedzenie, tutaj chyba normalne, a dla nas rewelacja – skład sałatek z niewielką ilością lub bez olei.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Kolacja jakiś grysik (kaszka manna) czy zupa na maślance z pszenicą , czy coś w tym rodzaju, sałatki również słynne kiszonki, pomidory, ogórki, kasza, makaron czy ziemniaki i w tym pogubione mięso. I jakieś ciastka .

Czasem i kilka różnych potraw, ale znając mentalność Ormian są dawane po kolei, a nie naraz.

Mięsa niewiele, jak obserwujemy Ormian jak jedzą to zagryzają chlebem wszystko, fajny widok ze stołówki, gdy Pan koło nas mieszał kaszę gryczaną z ziemniakami i zagryzał chlebem……

Poza tym mimo że jesteśmy na szwedzkim stole, oni jedzą rodzinnie, zazwyczaj zakładają cały swój stół potrawami dla swojej rodziny – zazwyczaj robią to kobiety. A potem zjedzą połowę z tego co nałożyli na stół.

Oczywiście najwięcej jedzą chleba, o wiele więcej niż Polacy

Gdyby nie ten chleb to można by rzecz, że ta kuchnia jest bardzo dobra. Zresztą nawet z chlebem wiele razy lżejsza i mająca więcej warzyw niż polska tzn. Ormianie jedzą więcej warzyw niż Polacy, bo warzywa praktycznie te same i niewielkie ilości tłuszczy.

Makaron, ryż, kasza, ziemniaki podawane są bez tłuszczu, można sobie samemu wziąć masełko.

Będziemy najprawdopodobniej zmieniać sanatorium to przyglądniemy się jedzeniu tam.

A sami chyba sycimy się surówkami, przyglądamy się temu do czego nas ciągnie, co nam smakuje.

Ja mam słabość do ziemniaków, a są tutaj przepyszne. W ogóle nie ciągnie mnie do zup (byłam od nich kiedyś uzależniona) , a Bartka do chleba. Cieszymy się z obserwacji, a pojawiające się nowe programy staramy się na bieżąco przepracowywać.

Poza jedzeniem mamy tutaj zabiegi.

Ja z uwagi na fakt, że mam jeszcze nie sprawną rękę w 100% (już w 90% jest sprawna – rok temu miałam tzw. zamrożony bark i nie mogłam ruszyć ręką ) dostałam parafinę, elektromasaż, poza tym inhalacje, kąpiele w wannach z mineralną wodą, herbatę ziołową, koktajl tlenowy, masaż dziąseł wodą mineralną, Bartek masaż dziąseł wodą mineralną, wanny, okłady z parafiny na wątrobę i inhalacje.

Wszystko byłoby super, bo zabiegów dużo i jakość też przyzwoita, a czasami bardzo wysoka jak parafina.

To przyszło nam przyglądnąć się częściowo czasom przeszłym, starej epoce. Jeden wielki chaos, zero organizacji, wszyscy przychodzą na zabiegi kiedy chcą, powodując tym samym duże kolejki. Zresztą kolejka zaczęła się pierwszego dnia, gdy ponad 3 godziny czekaliśmy w kolejce do lekarza i może czekalibyśmy i dłużej gdyby nie moja interwencja u dyrektora, zresztą nie jedyna, jak się potem okazało.

Kolejki mają swoje dobre strony, bo można poznać ludzi, a dla personelu mają wymierne korzyści, bo bardziej zaradni, rzucą coś do kieszeni obsłudze i jakimś cudem wołani są poza kolejnością.

Nie popieramy takich działań.

Z radością daliśmy podziękowanie Pani od parafiny, gdyż swoją pracę wykonywana bardzo dobrze, w przeciwieństwie do Pań od elektromasażu, które czekały na datek aby zawołać bez kolejki, bo inaczej można było czekać i ponad godzinę będąc pierwszym. Daliśmy skargę do dyrekcji.

Do tego piliśmy słynną wodę Jermuk 3 razy dziennie. Na początku w niewielkich ilościach ok 0,5 litra za każdym razem, ale teraz zwiększyliśmy do ok 2-3 litrów rano.

Woda ponoć swoim składem jest podobna do wody z Dziule-su http://opodrozynakaukaz.blogspot.com/2012/09/dziulesu-rosyjskie-kontrasty.html , tam rano piło się duże ilości ile mogło, aby ona spokojnie czyściła organizm. Rekordziści wypijali i 6 litrów. Tutaj jesteśmy w kurorcie i nikt nie poleci takich radykalnych rozwiązań – bo czy zdrowie ich warte? Więc polecają picie 200 ml – 3 razy dziennie.

My oczywiście poszliśmy swoją drogą, na początku pijąc niewiele, a teraz będziemy zwiększać. Gdyż mamy zamiar jeszcze trochę w Jermuku pobyć.

Tylko zmienimy sanatorium, bo to nas przygarnęło gdy nikt inny nie miał miejsca, jednak kolejki nas nie interesują, a od poniedziałku pojawiają się miejsca gdzie indziej.

W jeden dzień, gdy staliśmy jak osły w kolejkach, siadłam wreście na herbacie i zapytałam siebie. Czy ja na pewno chcę tu być ???

Chcę tego doświadczać?

I okazało się, że nie. Nie chcę mieszkać w zdezelowanym pokoju i stać w kolejkach. Jeżeli mam wybór wybieram brak kolejek i ładny pokój.

Dzięki temu miejscu, wyszło z nas wiele programów z czasów komunizmu: protesty bez pomysłu – co dalej?, protestowanie na inicjatywę innych, stosunek do pieniędzy (bo w tamtych czasach mieli ich najwięcej ludzie odważni i agresywni, którzy nie mieli najczęściej szacunku do innych, widzieli tylko pieniądz i przesiąkali nim). Programy do jedzenia, że trzeba jeść tak długo aż będzie się otępiałym.

Trochę emocji przy tym się podziało, zrobiły je na pewno też zabiegi, które wyciągały z ciała wiele toksyn.

Sanatorium Ararat ma również mało ciekawe położenie, znajduje się przy drodze i naprzeciwko rozlewni wód, powoduje to, że spokoju tutaj nie ma. Takiego spokoju dla nas. Takiej ciszy.

To najtańsze i najgorsze sanatorium. Pytaliśmy pensjonariuszy z innych sanatorii, wszystko jest ułożone na godziny i jest w miarę porządek! I tylko z powodu tego chaosu nie polecamy Araratu!!!

Oni muszą zrozumieć że jak zapłaciliśmy za usługę ,to nikt nam łaski nie robi, i jak lekarz zapisał kąpiel 15 minutową, to nie muszę dawać łapówki pielęgniarce by tyle trwała, a nie np. 10 min. Taki drugi przepływ pieniądza znamy dobrze i też dobrze że się w Polsce skończył!

Wodospad jest największą atrakcją Jermuka, ma ponad 80 metrów i znajduje się kanionie rzeki znajdującym się poniżej miasteczka.

Pogoda nam sprzyjała więc wolno i leniwie podążyliśmy w jego stronę.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Ormianie nie chodzą pieszo– do wodospadu wszyscy jechali taksówką, choć znajduje się 2 km od sanatorium. Jak mówią na sport nie ma czasu. Jak się ma siłę to trzeba machać łopatą.

Ciała jeszcze mają dobre, jednak zmiana trybu życia na bardziej siedzący, a jedzenia na bardziej tłusty i przemysłowy powoduje, że spotyka się i otyłe dzieci.

Dlatego sami, spokojnie i leniwie, najpierw zagłębiliśmy się przyległy wąwóz, by potem dotrzeć do wodospadu. Niestety o tej porze roku wody niewiele, więc nie ma tego uroku co na zdjęciach pocztówkach.

Od wodospadu próbowaliśmy wrócić ścieżką, która kiedyś była wybetonowana (teraz sypie się i zarasta) i iść w kierunku miasta.

Po drodze machał nam strażnik doliny, a maleńkie źródełko mineralnej wody mówiło dzień dobry.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Mimo, że latem jest tutaj najazd turystów, ścieżka praktycznie dzika. wiedzie wśród przyrody nad rzeką, totalnie inny świat niż w miasteczku, a przecież oddalenie niewielkie.

Niestety w pewnym momencie drogę zagrodził nam potężny barszcz, nie wiedzieliśmy czy to ten toksyczny, czy nie więc woleliśmy nie ryzykować. Na szczęście pojawiły się schody nad rurami z wodą mineralną, które również dodały smaczku naszej wycieczce i zaprowadziły nas na deptak do miasteczka.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kolejna odsłona Jermuka w pięknej jesiennej barwie, cudownym mikroklimatem w kanionie i dziką ścieżką .

 

Nasz tygodniowy pobyt w sanatorium Ararat dobiegł końca, dużo nas nauczyło, przypomniało stare czasy, uruchomiło stare programy, które dzięki niemu mogły zostać jak nie uzdrowione, to chociaż zauważone. Przygarnęło nas gdy inni nie mieli dla nas miejsca, żywiło pysznymi sałatkami, poiło herbatką z tymianku, okładało ciepłą parafinką. Dziękujemy za ten czas, za te lekcje. 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Serduszkowo-ziołowa górka

Wycieczka na serduszkowo- ziołową górkę 12 października 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

W 2007 roku wybudowano w Jermuku wyciąg krzesełkowy na pobliską górkę 2478 m.n.p.m który latem służy do przejechania się kolejką, a zimą z narciarzami. Są tutaj 2 trasy narciarskie o długości ok 1300 m każda Według nas takie z pogranicza czerwono-czarnych.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Na górze znajduje się restauracja. Większość Ormian wjeżdża i zjeżdża od razu traktując sam przejazd jako atrakcję (jak my za naszego dzieciństwa), albo wchodzą tylko do restauracji. Spacerowiczów brak.

Weszliśmy w jedną trasę i jakie było nasze zdziwienie, że nagle znaleźliśmy się w ziołowym królestwie, jedno zioło wystawało znad drugiego. Zioła co prawda już podsuszone, a pomiędzy nim kolorytu dodawały piękne zimowity.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdzieniegdzie, majestatycznie stały już suche dziewanny.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Po wygryzionych przez krowy i owce łąkach, tutaj znaleźliśmy się w ziołowym raju. Szliśmy i oglądaliśmy jak wyglądają znane i nieznane nam rosliny w wersji praktycznie zasuszonej.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Nad nami krążyły sójki, tak nisko, że czasami miałam wrażenie, że wlecą nam na głowę.

W okolicznych laskach zapraszały śliwki, dzika róża, jarzębina.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Wszyscy cieszyli się na spotkanie i chcieli dać nam jak najwięcej.

Słońce świeciło rozświetlając twarzyczki uśmiechniętych roślin, a nam dając ciepełko i możliwość spokojnej kontemplacji otaczającej przyrody.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy siedzieliśmy pojawiły się kruki, przypominając nam o naszej mądrości, jak również o tym, że czas zrobić może nie krok, ale skok w nowe nieznane. Przyjrzeć się swoim ciemnym stronom, emocjom, zaakceptować je i podążyć dalej w nowe.

Dziękujemy tym wysłannikom Wielkiego Ducha za pojawianie się i przypomnienie o naszej drodze.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Czas bowiem w sanatorium, gdzie przyjmowaliśmy różne zabiegi, ruszył w nas wiele emocji, programów . Czas je uporządkować, by podążyć dalej.

Na szczycie ktoś rozsypał serduszka, pokazując nam, że miłość jest wszędzie, a my po niej praktycznie stąpamy, mamy ją pod nogami.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zaprosiła nas również restauracja na smażonego Aveluka (koński szczaw – miejscowa atrakcja, o tym specjalny post), w sanatorium jedzenie zawiera mało tłuszczu, tutaj praktycznie tłuszcz z tego wyciekał.  Do tego lubimy podawaną tutaj kiściami zieleninę i chlebek Lawasz Już w czasie jedzenia czuliśmy oblepienie przełyku, a po zjedzeniu (bo było dobre – chyba nam potrzeba tej rośliny, bo dalej nam smakuje) nasz żołądek zrobił się ciężki.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Przyjrzeliśmy się programom i okazało się, że ciężkość, otępienie, senność po jedzeniu odziedziczyliśmy po przodkach, którzy marzyli o tym, aby mieć pełny brzuszek, móc się zdrzemnąć i zalegnąć w bezruchu. W ten sposób odpoczywali.

My teraz już tak nie musimy, a czas który zajmuje nam senność i utrata energii po jedzeniu – mamy na co wykorzystać. Fakt pojawił się następny program, że jak będzie dużo energii to inni nam ją zagospodarują wg swoich zasad i nie będzie jej na to co się chce. Choćby na świadome nic nie robienie. Bo to nie wypada.

Również ciało zaczęło się bronić, że też czasem chce odpocząć i żeby uważać z ciągłym dokładaniem zajęć i obowiązków, z eskalowaniem tego zjawiska.

Dużą ilość energii gospodaruję tak jak uważam za słuszne, pozwalając sobie zadbać o ciało i umysł

 

Podeszliśmy na następną okoliczną górkę z której widok był praktycznie w 360 stopniach – zawierał góry. Góry wysokie. Sami byliśmy już na 2600, a otaczały nas 3000-3500 . Dookoła przestrzeń, gdzieniegdzie rozrzucone pasterskie domki. Tak, tylko Jermuk w dole i przestrzeń, przestrzeni w której można się rozpłynąć. Gdy stałam na brzegu góry, a wiatr przewiewał mnie od tyłu, czułam, że jestem cząstka tego świata i każda moja komórka ma informację tego wiatru, tych gór i całego stworzenia. Tylko trzeba chcieć z tych informacji skorzystać.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

Wczoraj pokazał mi się szczur, jako symbol charyzmy, ale również niecierpliwości i inteligencji.

Symbol ujawnienia swoich ciemnych stron, podziemnych korytarzy. Odpuścić to co stare, coś co więzi w starych schematach, nie pozwalając jaśnieć.

Na pewno jedzenie jest sporą kotwicą.

Wczoraj na kolację był bigos i chyba pierwszy raz od lat (jadłam potrawę mięsną) z radością zajadałam się nim, wyciągając mięso – tak mi smakował. Póżniej gdy to ustawiliśmy okazało się, że bigos był symbolem celebracji urodzin, świąt.

Gdy przyjrzeliśmy się temu bliżej okazało się, że u mnie w domu nie celebrowało się jedzeniem świąt, ale moja babcia tak robiła. Bigos, który gotowała parę dni był symbolem urodzin, imienin.

Odpuściłam już któryś raz (a może wcześniej mało byłam tego świadoma) celebrowanie pożywieniem życia.

Odpuszczam przymus celebrowania życia pożywieniem, pozwalam sobie celebrować życie miłością i radością.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Podziękowaliśmy przestrzeni za cudne ustawienia, programy które same wyskakiwały i zeszliśmy drugą trasą narciarską, również ziołową, w dół.

 

Ciesząc się jak dzieci z dzisiejszego spaceru.

Jutro opuszczamy sanatorium i w związku z tym, że zrobiła się piękna jesień, pojeździmy autem po górkach. Nie będziemy musieli nigdzie schodzić wieczorem, będziemy mogli cieszyć się tą przestrzenią non-stop.

A te noclegi mogą być głęboko w przyrodzie i nigdzie nie musimy zjeżdżać.

Dlatego tak lubimy podróże naszą landrynką. Gdy noclegi w niej dają podstawę, a w cywilizacji, hotelach są w mniejszości.

Choć nie uważamy, że mamy tylko spać w landrynce. Wszystko ma toczyć się według boskiego prowadzenia.

Dziękujemy za cudowny spacer

 

Gościnność Jermuka

Jermuk 8 października 2014

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Gdy w niedzielę przyjechaliśmy do Jermuka (największy kurort Armenii), o tym w innym czasie) późnym wieczorem, w pijalni wód spotkaliśmy przesympatycznego Pana, który na wiadomość, że śpimy w samochodzie, chciał nas zaprosić do pokoju. Uspokoił się dopiero gdy okazało się, że mamy w samochodzie luksusowe łóżko.

Wczoraj spotkałam go w sklepie gdzie zapłacił za moje mandarynki, poprostu postawił mnie przed faktem dokonanym (są drogie 10 zł kg ), a dziś przy spotkaniu dostaliśmy pomarańcze , granaty (wszystko drogie) i czurczelę (orzechy włoskie w syropie winogronowym) . Taki dar serca, abyśmy dobrze pamiętali Armenię.

Pan przyjeżdża do Jermuka od 1986 r. z Erewania do tego samego sanatorium, w tym samym terminie i mieszka w tym samym pokoju.

Robi sobie tutaj kurację jedzeniową. Nie chodzi na stołówkę, ale każdy dzień zapodaje sobie inny rodzaj pożywienia: ma dzień arbuzowy, jabłkowy, gruszkowy, kaszy gryczanej do tego pije wodę Jermuk i dużo chodzi.

Po takim 2 tygodniowym pobycie zrzuca 5-6 kg i czuje się świetnie. Nabiera energii na cały rok.

Bardzo spodobało mu się, że my praktycznie na co dzień jemy tak jak on tutaj.

Zresztą Armenia, to pierwszy kraj w którym byliśmy gdzie nikogo nie dziwi, że nie chcemy jeść mięsa czy sera. Wszystkie osoby stwierdzają, że długo będziemy zdrowi i młodzi przy takim jedzeniu.

Ich przodkowie jedli dużo warzyw byli zdrowi, szczupli. Świat zachodu przynosi mięso jako symbol luksusu, oni jednak jeszcze podświadomie wiedzą, ze nie tędy droga. Choć często zachowują się inaczej

Dziękujemy za piękny dar serca.. Trochę czuliśmy się skrepowani przyjmując takie prezenty.

Jednak przesłanie jesiennej równonocy brania i dawania, daje nam możliwość przyglądnięcia się naszym emocjom.

Dziękujemy Panu za piękny dar jako wymianę energetyczną daliśmy przesłanie mojego ojca. http://brygidaibartek.pl/przeslanie-mojego-ojca/

 

Dar fizyczny, za dar duchowy. 

Obecnie jesteśmy co najmniej do poniedziałku w Jermuku wykupiliśmy tygodniowy pobyt w sanatorium, oczyszczamy nasze ciałka, ale o tym w nastepnych postach.