miody smakowe produkcja. Kiszone grzyby
now browsing by tag
Jarmarkowy Kaliningrad w świątecznej szacie
Jarmarkowy Kaliningrad w świątecznej szacie 4-5 stycznia 2016
Miasta są jak ludzie – jedne gościnne, serdeczne, wciągające i nie chcące wypuścić, chcą się pokazać w jak najlepszym świetle, pokazać to co istotne dla odwiedzającego, a inne złe wręcz się się do nich przyszło i chcące się jak najszybciej pozbyć i w ogóle nie chcą pokazać.
Do Kaliningradu zajechaliśmy późno, praktycznie już w nocy, gdyż granica, jak to granica – przytrzymała nas na ponad 5 godzin, (ponoć zawsze tak jest, gdyż jest mały ruch graniczny, czyli osoby z przygranicznych gmin mogą jeździć na drugą stronę do przygranicznych gmin bez wizy) do tego zmiana czasu jednej godziny do przodu i …….
Sama granica była bardzo wesoła, celnicy zarówno polscy jak i rosyjscy przyzwyczajeni tylko do mrówek…… widząc nasz zapakowany samochód z dużą ciekawością pytali :
– Dokąd jedziecie ?
– на море – nad morze – odpowiadał Bartek.
Jakby to byłoby w środku lata. Patrzyli troszkę zdziwieni, ale potem gdy opowiadaliśmy,że już jesteśmy 7 miesięcy w drodze, z radością podpowiadali przyrodnicze miejsca dzikie do zobaczenia.
A Kaliningrad zgodnie z planami miał być tylko na chwilę, tzn miała być wizyta w makro i tyle.
W nocy oświetlone świąteczne miasto wyglądało pięknie, choinka na placu, budynek galerii handlowej stylizowany w oświetleniu na moskiewski GUM.
Raz miałam wrażenie, że jestem w normalnym nowoczesnym mieście europejskim, innym razem w namiastce Moskwy. Choć przecież Moskwa też jest w Europie……… tylko nie w Unii i taka różnica.
A miasto na dzień dobry zaprosiło nas na główny parking i do knajpeczki czynnej chyba do 3-4 rano (nie dyskoteki, pizzerio – sushi bar i coś jeszcze ) z wegańskimi daniami, wyciskanymi sokami.
Po Polsce gdzie był problem czasem zjeść coś wegetariańskiego, nie mówiąc o dalej idących wariacjach, czy wypić coś innego niż kawa, herbata, soki z kartonika – tutaj różnorodność zachwycała. Nawet zupa miso, smoothy i wszystko w bardzo przystępnych cenach. Szczególnie napoje w lokalach. W Polsce mała herbata z torebki często jest droższa od piwa, tak samo jak mineralna. Może promuje się w ten sposób sprzedaż piwa, a nie herbaty.
Tutaj, podobnie jak w całej Rosji, poza „europejskimi” kawiarniami miast – napoje są tanie i jest ich dużo. Dzbanek herbaty 500 ml – 5 zł.
Restauracja jest prawie pełna – fakt okres świąteczny (główne święta rosyjskie są od 31 grudnia do 7-8 stycznia – w tym roku do 10 stycznia, połączone z prawosławnym Bożym Narodzeniem, które jest 2 tygodnie później niż u nas z uwagi na zmianę kalendarza), jednak nie tylko w niej widać tłum ludzi. Większość otwarta do 24, a niektóre dłużej. Ładne stylizowane knajpeczki z klimatem. Widać takie miastowe życie.
Dziękujemy za ten piękny wieczór, a praktycznie noc w knajpce Tabasco, takie niesamowite powitanie ponowne z Rosją i z Kaliningradem.
Gdy już wychodzimy na galerii handlowej zauważam znak prawosławnego jarmarku cerkwii z Rosji, Ukrainy, Grecji, Białorusi, gdzie będzie można kupić produkowane przez nich rękodzieła.
I jak w objęciach tego miasta nie zostać dzień dłużej…????
Gdzieś na obrzeżu miasta przy jeziorku znajdujemy nocleg, aby na drugi znów zawitać do centrum.
Tym razem za parking w centrum musimy zapłacić – brak miejsca na bezpłatnych (50 rubli – 3 zł za godzinę), jednak landrynka też może swoimi oczkami cieszyć się widokiem noworocznej choinki.
My na dzień dobry idziemy przywitać się z piękną nową cerkwią, w środku właśnie budują stajenkę i robią bożenarodzeniowe ozdoby.
Święta u nas trwają.
Bóg rodzi się w nas non stop
Uwalniam się od przekonania, że Bóg jest na zewnątrz
Pozwalam, aby Bóg rodził, się we mnie każdego dnia.
Przed cerkwią również stajenka przy której z radością fotografują się ludzie.
Święta , święta znów święta w nas.
Ile radości daje nam przebywanie tutaj.
Zaprasza nas i gości nowa część, stara w ogóle się do nas nie uśmiecha i nie zaprasza.
Potem jarmarki, jest ich kilka, jednak główny który nas tutaj zaprosił to prawosławny znajdujący się części parkingowej clever@ citycenter.
Na jarmarku jest prawie 100 wystawców część to cerkwie z ich produktami, część to tradycyjne produkty zioła, kremy, miody, troszkę ubrań z lnu, bawełny, wełny, nawet z Mongolii.
Na stoiskach cerkwi można cerkwi poza zakupem oferowanych produktów zioła, ikony, wyroby własne zamówić modlitwy.
Nie wyobrażam sobie jakby taki jarmark zrobić w Polsce, co by się działo. A daje to możliwość poznania wielu monastyrów, zobaczenia ich położenia – tego czym się zajmują, poznania mnicha czy mniszki. Dla mnie super.
Z rzeczy materialnych zafascynowały nas miody smakowe. Miody malinowe, sosnowe, z pierzgą, mleczkiem pszczelim, wszystkie praktycznie jagódki, z ziołami. Każdy zestaw dedykowany na określone dolegliwości. Wszystko jest po coś???
Bo malinowy to nie polega na tym że pszczoły zbierały pyłek z kwitnących kwiatów malin, tylko owocki zmieszane z miodem.
Nie pierwszy raz je spotykamy, jednak teraz pierwszy raz przyglądamy się ich produkcji. Jak informuje nas pszczelarka z Kubania (krasnodarski kraj) miód jest kupażowany w specjalnym wolno-obracającym się urządzeniu. Dlatego potem nie rozwarstwiają się, są bardzo jednolite i nie tracą swoich właściwości zdrowotnych.
Druga rzecz to grzyby kiszone : maślaczki, prawdziwki i inne. Są przepyszne. Jak tylko pojawią się latem będziemy zgłębiać tą technologię. Może ktoś już kisił i może coś doradzić.
A poza tym również dżemiki owocowe z roślin rosnących w Rosji poza wartościami smakowymi, każdy ma przypisane wartości lecznicze.
Zaintrygował mnie również maleńki szklany inhalator z Krymu, do którego wlewa się kropelkę olejku, a potem wdycha.
Dopiero to urządzenie uzmysłowiło mi ile taka maleńka kropelka ma w sobie życia, energii, wartości odżywczych ile zapachu.
Uświadomiłam sobie również, że gdzieś głęboko we mnie było przekonanie, że odżywiam się tylko przewodem pokarmowym, teraz uświadomiłam sobie (co na poziomie świadomym było oczywiste) – poczułam cała sobą, że odżywiam się całym ciałem, a ilość fizycznego ciężkiego jedzenia, nie ma wpływu na jakość i na sposób odżywienia ciała, wręcz szkodzi ciału niż pomaga.
Uwalniam się od przekonania, że odżywiam ciało tylko przez przewód pokarmowy
Otwieram kanały na odżywianie mojego ciała praną
Uwalniam się od przekonania, że odżywianie musi być ciężkie fizycznie i wypełniać mój żołądek
Pozwalam sobie na lekkie fizycznie, ale bardzo skoncentrowane energetycznie pożywienie jak np. prana
Poza jarmarkami syciliśmy się sklepami z bursztynowymi dziełami, szopkami, choinkami, mikołajami w galeriach handlowych i nie tylko.
Oddaliśmy się magi świąt , którą Rosjanie potrafią wg mnie tworzyć najlepiej ze znanych mi państw, może dlatego, że pozwalają sobie wejść w połączenie świata ludzi i zwierząt. Zwierząt które żyją w harmonii z człowiekiem, a Mikołaj rozdaje prezenty również zwierzętom….