mongoliaHathorowie
now browsing by tag
Cudne skałki z niesamowitą lekcją w drodze do Hongor
The Mountain of Baga gazariin Chuluu W drodze do Hongor 30-31 lipca 2015
Zgodnie z obietnicą, że „jak dziś dostaniemy landrynkę to pojedziemy do Hongor na uroczystości po śmierci Lamy” – o godz. 22 ruszyliśmy w kierunku Adaacar. Dzień był dziś bardzo intensywny, więc chęci przerosły możliwości i ok. 100 km od Ułan Bator o 2 w nocy zasnęliśmy słodko przy pustej drodze.
Rano ruszyliśmy dalej podążając najpierw asfaltem do Delgersogt , a potem już szutrówką – czasami – zanikającą w kierunku miasteczka Adacar.
Jechaliśmy często pasterskimi ścieżkami po prostu na kierunek poddając się temu co jest. Nagle koło nas pojawiły się piękne kamieniste góry, które wyrosły ze stepu. Jakaś bajka, czuliśmy się jak odkrywcy, doświadczający jako pierwsi takich miejsc.
Zaprosiło nas do siebie miejsce kultu z jaskinią, gdzie ludzie poukładali kopczyki w swoich intencjach. Kto tu był, po co. Szukał, medytacji, czy schronienia…. Ile w tym prawdy, a ile legendy….???
Czy ma to jakieś znaczenie……????
Ważne jest to, że duch tego miejsca nas przyjmuje, jest nam łaskawy, ma dla nas przekaz lub może prosi o coś dla siebie. Reszta to kwestia tylko dla naszego umysłu.
Poddaliśmy się kontemplacji miejsca, ciesząc razem z nim. Jedna z kóz stała nieruchomo na skale wyglądając jak pomnik.
Przypominając nam o naszej witalnej sile, aby ją aktywować, uwolnić, ze wszystkiego co blokuje, przestać być kozłem ofiarnym, a zacząć żyć.
Aby czasem najpierw się zastanowić, a potem działać.
Zrobiliśmy tury (kopczyki z kamieni w tej intencji) poddając się kontemplacji.
Sama droga tutaj to rodzaj pielgrzymki, zaprosił nas tutaj „radosny lama” – jak go nazwaliśmy. A to pielgrzymka w intencji uwalniania naszej siły.
Skały opowiadały swoją historię. Byliśmy sami, jakby w miejscu dostępnym dla nielicznych. Przyroda otwarta, radosna na spotkanie. Jakie było nasze zdziwienie, gdy nagle pojawiły się 3 samochody z turystami.
Największe zamieszanie energetyczne zrobił Ułaz z jego kierowcą i turystami z Francji, zrobiło się wielkie napięcie.
Wcześniej ustawialiśmy napięcie w mojej brodzie, okazało się, że siła kojarzyła mi się z napięciem ciała.
Siła tkwi w tańczeniu razem z wiatrem będąc zakorzenionym w ziemi i w niebie.
Odpuszczam napięcie w ciele jako symbol siły, uwalniam się od przekonania, że napięcie ciała kojarzy się z siłą
Pozwalam sobie mieć elastyczne, wiotkie, gibkie ciało, małe, delikatne, tańczące z wiatrem, bardzo silne od zakorzenienia w niebie i ziemi
Ułaz z jego pasażerami miał w sobie jakiś niszczący potencjał, ocenę, wykpiwanie, nadęcie ………
Uwalniam się od oceny, wykpiwania, nadęcia, destrukcji świata zewnętrznego
Pozwalam sobie patrzyć na ludzi z miłością
Przechodziliśmy szybko transformację, otwierały się kolejne przestrzenie nas samych, kolejne części zablokowanej gdzieś siły.
– Ciekawe jak się to miejsce nazywa – zadałam pytanie w przestrzeń.
Opodal zauważamy kampy-obozy jurtowe dla turystów i szamańskie kopczyki-duszki. Mamy ochotę zostać tutaj na noc.
– Choć pojedziemy do tej niebieskiej budki, bo mnie przyciąga – powiedziałam do Bartka.
Okazało się, że niebieska budka to toaleta dla turystów. A obok ….. ławeczki, samochody i strażnik, który rzucił się na nas żądając 3000 (6 zł) od osoby za przebywanie . Energia miejsca nas totalnie odrzuciła, pogrodzona (co prawda małym płotkiem) atrakcja turystyczna, czyli wejście na najwyższą górę masywu The Mountain of Baga gazariin Chuluu. Rozkrzyczani turyści z kilku samochodów. Wyjeżdżamy….. jednak strażnik kładzie się na masce i żąda pieniędzy, przy tym nie zna ani słowa po angielsku.
Podchodzi chłopak z Ułaza i chce pomóc tłumaczyć, zaskoczony, że nie chcemy tak po prostu zapłacić. Chcemy wiedzieć za co? Mamy płacić za park – czy jesteśmy minutę czy dzień, nawet jak nie przeszliśmy za magiczną bramkę – musimy płacić.
Zapłaciliśmy i natychmiast opuściliśmy to miejsce. Energia jest tak napięta, że dla odcięcia się od niej splunęłam za okno.
Oczywiście sytuacja – kiedy mi idą emocję – powoduje reprymendę i próbę uspokojenia mnie ze strony Bartka.
Takie uspakajanie moich emocji, emocjami Bartka powoduje, że sytuacja, że aby rozładować się, nakręca się jeszcze bardziej między nami, mimo że na początku nie dotyczyła relacji między nami. Wtrącanie Bartka zamiast wsparcia powoduje konflikt.
Ten temat powraca dość często
Pozwalam sobie okazywać emocje, nawet przy ludziach którzy ich nie akceptują. Pozwalam sobie nie wchodzić w ich emocje nie akceptacji.
Jednak teraz właściciel Ułaza zajechał nam drogę i zrobił karczemną awanturę za moje splunięcie (gdyż myślał, że na niego), łącznie ze straszeniem rozbicia auta i zabicia nas.
Szybko odbiłam mu jego energię.
Zdałam sobie sprawę ile energii tracę na emocje innych, zamiast im je odbijać robię sobie krzywdę transformując je za nich. Bo przecież emocje tych złych życzeń nie pojawiły się nagle u osoby spokojnej. Tylko teraz emocje znalazły ujście.
Uwalniam się od potrzeby wchodzenia w negatywne energie innych i ich transformację, rozładowanie, pozwalam ludziom doświadczać ich życia.
Przecież Bóg jest naszym lustrem i pozwala nam doświadczać tego co chcemy, o czym myślimy, nie transformuje za nas napięcia. Pozwala nam go doświadczać nawet jeżeli są to wojny.
Pozwalam ludziom doświadczać ich świata, ja kreuję swój i pozwalam sobie otaczać ludźmi, energiami mi przyjaznymi z którymi mogę bezpiecznie współistnieć.
Ziemia to miejsce gdzie jest wszystko i tylko od nas zależy co wybierzemy.
Uwalniam się od klątw innych ludzi, pozwalam im wrócić do właściciela, pozwalam sobie iść przez życie bezpiecznie prowadzona i chroniona przez istoty światła.
Bartek w tej sytuacji był na większych emocjach niż ja i swoim zwyczajem chciał uciekać z tego miejsca. Poszły emocje, energia zrobiła się syfiata.
Nie daje sobie prawa do swoich emocji, wypiera je i stara pokazać światu jako osoba totalnie bez emocji. Bo każda emocja to syf.
Uwalniam się od przekonania, że emocje są syfiate, pozwalam sobie zobaczyć je z miłością.
Za jakiś czas emocje opadły, i ustawiliśmy u mnie to spięcie. Okazało się, że nie akceptuję ciemnych ludzi i chcę ich na siłę rozjaśnić, bo przyszłam na ziemię rozjaśniać świat.
Tak przymus rozjaśniania świata, nic bardziej niszczącego dla jednostki, wielka życiowa misja, narzucona nie wiadomo przez kogo, aby w rezultacie osłabiać świat.
Akceptuję ludzi ciemności pozwalam im być być takimi jak wybierają, nic im nie narzucam
Patrząc na tę sytuację zaczęłam mieć wrażenie, że tak jak Bartek odrzuca i wypiera emocje – tak samo ja próbuję wypierać ciemność, a może bojąc się jej – chcę ją rozświetlić, aby mieć ją pod kontrolą.
Bo powiem szczerze, gdy ten chłopak rzucał na nas klątwy trochę się wystraszyłam, potem gdy późno wieczorem medytowałam, z ciała szczególnie z nóg zaczęły wychodzić lęki przed klątwami innych.
Klątwy, złe życzenia, uroki i inne negatywne sugestie innych nie mają na mnie żadnego wpływu – na żadnym poziomie świadomości, idę swoją drogą bez względu na to co myślą o tym inni
Uwalniam się od potrzeby rozświetlania kontrolowania ciemności, pozwalam jej być i ją poznawać.
Rozświetlam tylko i wyłącznie siebie i w mojej przestrzeni inni mogą się rozświetlać jeżeli tego chcą.
Moja podświadomość na uwolnienie się z misji życia polegającej na rozświetlaniu świata była bardzo smutna.
Pozwalam z radością rozświetlać siebie i przestrzenie wokół mnie bez ingerencji w świat, pozwalam mu być takim jakim jest.
Pożegnaliśmy piękne gościnne, i bardzo pouczające skałki i ruszyliśmy w kierunku Adaacar, aby potem skierować się w kierunku Sum heh Burb i Hongor (zaznaczony na rosyjskich mapach jako niezamieszkane domy).
Dziękujemy magicznym skałkom za coś co jest poza czasem i przestrzenią, a zaraz potem za cudowną lekcją, za miarę w swoją siłę.