Morze Barentsa
now browsing by tag
Posted by: Brygida Elźbieta | on październik 1, 2016
Zorza – Teriberka – co dzieje się w wysokiej wibracji
Teriberka zorza 30 sierpnia – 3 września 2016
Baletnica, krasawica, zorzunia, aureolka – każde określenie pasuje idealnie to tego niesamowitego zjawiska, które rozgrywa się na niebie na północy kuli ziemskiej gdy zapada zmrok. Mieliśmy okazję już wiele razy obserwować niesamowite światło rozbłyskujące na niebie – jednak było to zawsze zimą. Nie spodziewaliśmy się, że teraz – w sumie w czasie naszego letniego, jakby to nazywać – pobytu – tutaj pojawi się zorza. Taka przemiła niespodzianka.
A rozbłysnęła z taką siłą jakiej wcześniej nie widzieliśmy, tak samo jej ruch był szybki i dynamiczny jak lawy wulkanicznej, która świetliście wiła się po niebie. Coś co ogląda się na filmach. I powiem szczerze po tym co wcześniej widziałam, ta z filmów wydawała mi się przyspieszona.
Jak powiedział opiekun stacji pracujący już 29 lat w obserwatorium zorzy w Łowozjero – ją nie można się znudzić, gdyż jest nieprzewidywalna zarówno w tym kiedy przychodzi, jak w tym jak wygląda.
Ruch światła na niebie, spotkanie słońca z ziemią w niesamowitym tańcu. Tańcu kolorów radości.
Jest legenda, że gdy ktoś zobaczył zorzę to zawsze będzie szczęśliwy.
Niezależnie jak jest, będę się tego trzymać.
Patrzyłam w niebo i wręcz piszczałam z radością.
Zorza, zorzunia pokazała się i to jeszcze w takim dynamicznym tańcu, tak nisko, tak świetliście….
…..Gdy nagle na drodze pojawił się pojedynczy samochód i mocnym halogenem zaczął oświetlać pobocze.
– Ciekawe kto? – zaczęliśmy się zastanawiać .
– Taka piękna zorza, mógłby nie psuć klimatu – powiedziałam – słabo widać rozbłyski na niebie.
Ktoś czegoś szukał i bezczelnie świecił na maksa halogenem – w pewnym momencie dojechał do nas, wyskoczył z auta.
– Łódki nie widzieliście – zapytał.
– Co Pan robi taka piękna zorza, a Pan świeci światłami – powiedziałam z wyrzutem.
Coś zaczął bełkotać pod nosem zły, że nie znalazł łódki, która zapewne mu uciekła – jak imprezował, bo czuć było od niego alkoholem.
– Wy Polacy wracajcie do siebie – powiedział na odchodne ze złością – zorzy się wam zachciewa.
Tak zbiegły się dwie energie: bardzo wysoka wytworzona przez zorzę w nas i bardzo niska wściekłego pijanego mężczyzny, któremu uciekła łódka.
Dlaczego jak wchodzę w wysokie stany wibrcyjne zaraz ktoś musi to zepsuć? Bo to nie zdarzyło się pierwszy raz.
Zrobiliśmy ustawienie…..Wyszło przywiązanie to stanu wysokiej wibracji, stawianie go na piedestał, również wstyd za radość – taką prostą, za to, że szybki i lekko wchodzę w wysokie wibracje.
Uwalniam się od przywiązania do stanu wysokiej wibracji
Uwalniam się od wstydu za radość
Uwalniam się od karania siebie za bycie w stanie radości
Pozwalam sobie być w radości i wysokiej wibracji
A zorzunia potańczyła szybko, dynamicznie i poszła sobie odpocząć, a my pełni jej energii ułożyliśmy się do snu.
Za 2 dni znów się pojawiła tym razem spaliśmy na parkingu przy stacji meteo, znów z całym światłem i w radosnym tańcu biegała po niebie, w sumie to nie biegała, a całe niebo było jej. Nie sposób było ją sfotografować bo była taka szybka. Bartek eksperymentował z czasami i schodził z dłuższych czasów do 1 sekundy, a i tak ruch trudno było zamrozić, gdyż ani sekundy nie chciała być taka sama. Pojawiały się rozbłyski które falowały na niebie, iskrzyły się jakby ktoś podłączył je pod silny prąd, czasami przesuwała się tak jakby silny wiatr pchał ją w inne miejsce. Wszystko było tak szybko dynamicznie. Zmiana formy, tempa dynamiki w tańcu, następowała z taką gracją lekkością, pięknem.
Byliśmy troszkę oszołomieni, drugi raz i to taka jaką pokazują na najpiękniejszych filmach.
– Bartek patrz , Bartek robisz zdjęcie? – mówiłam z radością, uniesieniem.
A Bartek zamiast się cieszyć zaczął się wkurzać, nie wiedział co ma robić oglądać czy fotografować, zdjęcia nie wychodziły mu takie jak chciał – poszły emocje.
– Ja nie będę robił zdjęć, chcę cieszyć się zorzą – powiedział ze złością .
– A kto Ci każe – powiedziałam.
On jednak mnie nie słyszał, silne energie spowodowały ujawnienie się programów, że jak ma się dużo energii, radości to zaraz znajdzie się sposób jej zagospodarowania. I mimo że chciał tak samo jak ja cieszyć się zorzą, chwilą – zareagował w stary sposób – złością, niechęcią, oporem do robienia czegoś, do czego był zachęcany – bez zastanowienia czy chce tego czy nie.
To właśnie reakcja, a działanie
Uwalniam się od programu, że jak będę miał dużo energii to będę musiał robić to co inni mi każą
Uwalniam się od przymusu reagowania na stare emocje
Pozwalam sobie określać jasno co chcę i iść za tym, a pojawiającym się po drodze emocjom przyglądać się i je rozpuszczać.
Gdzieś kiedyś czytałam, że zorza pojawia się na północnym skłonie nieba. Chyba ktoś kto to pisał niewiele wiedział o zorzy, albo myślał, że coś wie. Tak na północnym, gdy obserwuje się ją z południa, to wtedy widać na północy.
Nam również po wizycie w Finlandii zimą – 3,5 roku temu i zobaczeniu ok. 15 nocnych spektakli zórz wydawało się, że coś wiemy. Te dwie ostatnie pokazały nam, że o zorzy nie wiemy nic. Tak samo jak pomysł fotografowania jej na 15-30 sekundach. To ma miejsce wtedy gdy się nie rusza, nie tańczy i ma mało światła w sobie. Zresztą chyba to można odnieść do całego życia.
Uwalniam się od przekonania, że coś wiem
Uwalniam się od przymusu bycia autorytetem w jakimś temacie
A nasza piękność tańczyła równocześnie na całym niebie, aż nie było wiadomo gdzie patrzyć – czasem była w kilku niezależnych od siebie odsłonach, była zielona, czasami ta najszybsza miała na końcach różowe przebarwienia…..
Biegała w tańcu radości po niebie, a my w tym tańcu przyglądaliśmy się swoim programom.
Energia słońca, która przyszła przywitać się z ziemią, a gdy energia słońca spotyka się z ziemią, tworzy się magia spotkania w ruchu, kolorach, w silnej energii (silne pole elektromagnetyczne), która urzeka swoim pięknem, zwinnością gracją.
Dziękujemy kochana za kolejne pojawienie się na niebie, na tej dalekiej północy ziemi.
Dziękujemy za ten czas z Tobą i mamy nadzieję, że jeszcze się zobaczymy.
I jak tu nie kochać północy???
Posted by: Brygida Elźbieta | on wrzesień 30, 2016
Teriberka – opowieści z nad klifu nad morzem Barentsa
Teriberka klif 30 sierpnia – 3 września 2016
Na jednym końcu Teriberki złota plaża, a na drugim klifowe wybrzeże dochodzące do magicznego miejsca gdzie jezioro przechodzi w rzeczkę, a potem ta rzeczka spada wodospadem do morza.
Stajemy na parkingu koło stacji meteorologicznej, dalej zakaz wjazdu, samochody tam wjeżdżają, ale mandat 4500 rubli troszkę nas odstrasza. Jak później dowiedzieliśmy się można tam spokojnie wjeżdżać, gdyż znak ustawili mieszkańcy, aby szanować zbiornik wody pitnej znajdującej się w drodze do wodospadu i nie ma on żadnej mocy prawnej. My przeszliśmy te 2-3 km drogą ciesząc się ze spotkania z naturą, ze spotkania z mchami, porostami, moim ukochanym świetlistym chrobotkiem i morzem, w którym pływają foczki i inne kochane zwierzęta.
A miejsce to jakaś bajka tego co może stworzyć przyroda, Bóg tworząc najdoskonalsze systemy inżynieryjne.
Słoneczko nie chce wzmocnić piękna tego miejsca, gdzieś schowało się za chmurki.
– Przyjdziemy jutro i pochodzimy po okolicznych wzgórzach – mówimy z radością, może słoneczko będzie bardziej nam chciało tutaj świecić.
Niestety miejsce zamknęło się już dla nas na cały czas pobytu, gdzież cały jego rejon następnego dnia zamknęło wojsko na swoje ćwiczenia.
I tak bardzo się cieszymy, że nam się pokazało.
A gdy siądzie się na klifie i patrzy w morze czasem można zauważyć czarny łepek, który przygląda się człowiekowi, patrzy może i prosto w oczy, sprawiając swoim pojawieniem ogromną radość.
– Patrz, patrz foczka! – krzyczę do Bartka.
– O, one Cię lubią – odpowiada i patrzy we wskazane miejsce.
Tak foczki mnie bardzo lubią, przychodzą mi przypomnieć o odpuszczeniu starych ran, uraz i zaakceptowaniu swojej siły uczuć.
Informacje o foce z książki Siła zwierząt – J. Ruland
„ Gdy foka przybywa do Twojego życia, wzywa Cię do przygotowania się na podróż w pramorza do Twojego początku i pierwotnego zaufania. Oczyszczaj się, pość, medytuj zwracaj uwagę na swoje sny, obserwuj morze w sobie czy jest spokojne, wzburzone, kipiące, jasne czy ciemne. Foka zabiera Cię w podróż, abyś skonfrontował się z całością swoich uczuć, myśli, kobiecości, nadziei obserwował je i nauczył się w nich poruszać. Kieruje Twoje spojrzenie ku dalszym perspektywom. Spójrz w wewnętrzne lustro, przyglądaj się sobie, swojemu początkowi, kolektywom do których przynależysz. Zanurz się w wielki kolektyw w którym zapisana jest cała wiedza. Pozwól się prowadzić po starych śladach swojej duszy. Tam znajdziesz prawdę, mądrość, ochronę, odpowiedź zadania, które chcą być wykonane, magiczne zdolności: jasnowidzenie, komunikację ze światem duchów, umiejętność interpretowania przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, siły uzdrawiające i drogi uzdrawiania w pierwotnym zaufaniu. Foka wzywa Cię do otwarcia na głębię świata uczuć i znalezienia czasu na medytację i wgląd we wnętrze.
Ufam sile we mnie.
Dzięki kochane moje stworzonka, swoim pojawieniem dajecie mi tyle radości. Uczucia gdzieś szukane przez moich bliskich od zawsze, jednak lęk przed nimi był tak silny, że nawet te pozytywne były dyskredytowane.
– Nie kochaj, nie bądź miła, życzliwa, bo wtedy Cię wykorzystają ludzie tylko na to czekają, gdy dasz palec wezmą rękę – mówili bliscy z własnych doświadczeń, których nawet byłam świadkiem.
Uwalniam się od lęku przed okazywaniem współczucia, miłości, że inni to wykorzystają
Okazuję miłość współczucie do innych tak jak ja chcę to wyrazić, na moich zasadach, a nie tak jak chcą inni.
Bo cały problem tkwi w tym, że chcemy być z umysłu mili i wtedy Ci, którzy chcą to wykorzystać mają taką możliwość. Nie jesteśmy wtedy sobą, tylko udajemy.
Zauważyłam, że gdy okazuję współczucie z serca nie interesuje mnie, że ktoś (wg innych) mnie wykorzystał, czy zachował się źle. Bo czuję, że tak miało być.
Gdy jednak robię to z umysłu – ojjj to wtedy zaczyna się jazda.
Okazuję miłość, współczucie z serca i z odwagą za tym podążam
Drugi aspekt świata uczuć, to uczucia nazywane negatywnymi – jak złość, agresja, niechęć itp.
Te emocje przez większość są odrzucane i uważane za coś złego, czasami wręcz tak złego, że gdy osoba szczególnie duchowa okaże złość na daną osobę, czy zareaguje emocjami na jej zachowanie – jest odrzucona przez tę osobę – czy nawet całe grono osób.
Mam takie przykłady w stosunku do mnie.
Bo Ty jako osoba duchowa POWINNAŚ BYĆ …….
No właśnie jaka ????
Otwarta na manipulacje innych?
Reagująca w sposób „święty” na zaczepki innych, ich ataki?
No jaka ????
Wiele osób idealizuje świat duchowy, świat pracy nad sobą. Szczególnie zauważam to u osób mających problem z narkotykami, już nawet marihuaną – szukają w swoim życiu non- stop pozytywów, miłych ludzi i ……….
Uwalniam się od przymusu idealizowania świata
Uwalniam się od przymusu, że świat i ludzie wokół mnie muszą być idealni
Ludzie i świat jest różny, bo we mnie jest cała informacja, a tylko od mojej dojrzałości zależy jak sobie z tym radzę.
I oświadczam tutaj: mam emocje i nie jestem oświecona, a moją drogą jest poznanie siebie, a nie narzucenie sobie tylko pozy że wszystko jest super i ok.
Jest tak jak powinno być, abym wzrastała
Otwieram się na świat uczuć z pełną konsekwencją ich bogactwa
I właśnie to przesłanie kochanej foczki
Na na parkingu koło stacji meteo Rosjanie z Petersburga i Murmańska zapraszają do wspólnej imprezki – na szczęście nic nie wmuszają.
Lubię tą ich radość bycia na przyrodzie, otwierają samochód – Ci bagażnik – ustawiają tam jedzenie, napitki i cieszą się z tego, że są w tym miejscu, z tą energią jedzą i piją.
Dziękujemy za te wspólne chwile w radości spotkania człowieka z drugim człowiekiem, gdy cały wszechświat się temu przygląda.
Zobaczcie nasze opowieści, które nagraliśmy właśnie na skałach obok stacji meteo zobaczcie to piękno, które zachwyciło nas sobą.
Czym zapytają niektórzy?
Swoim pięknem, prostotą, siłą, dziewiczością, surowością, świeżością…
Uwalniam się od przymusu szukania czegoś wyjątkowego, aby się zachwycać
Przyznaję się do tego co zachwyca mnie z serca
A w nocy jak zwykle tutaj pojawiła się cudowna baletnica przynosząca energię słońca.
Światło uczuć w pełnym słońcu i kolorach i sile.
O zorzy kolejny wpis.
Dziękujemy za to spotkanie!
Posted in A OTO NASZE PODRÓŻE, DZIEWICZE MIEJSCA, KRAJE, MAGIA W ŻYCIU, miejsca mocy, o podróży w "stronę serca" 2016, PROGRAMY UMYSŁU, Rosja, zwierzęta mocy | No Comments »
Tags: Foka, foka znaczenie, Foka zwierzę siły, Morze Barentsa, murmańsk, otwarcie na świat uczuć, Rosja, Teriberka, uczucia., zwierzęta Morza Barentsa
Posted by: Brygida Elźbieta | on wrzesień 30, 2016
Teriberka radość złotej plaży
Teriberka Radość złotej plaży 30 sierpnia – 3 września 2016
Teriberka przywitała nas piękną piaszczystą plażą i co najważniejsze słońcem, temperaturą około 10 stopni, co o tej porze roku na tej szerokości geograficznej nie jest standardem tylko darem. Taki prezent od tego miejsca.
Plaża w trakcie odpływu iskrzyła się tysiącami promyków światła, srebra, złota, które odbijały się w złotym piasku.
Jesteś światłem tutaj na ziemi tańcz z nami taniec światła
Nie sposób odmówić takiemu zaproszeniu.
A na plaży muszelki wielkości dłoni, pełne i puste, laminaria mająca kilka metrów i szerokość 50 cm – wszystko wielkie.
Za mną już tylko biegun północy mówiło morze
Wszystko tańczyło na nasze pojawienie się tutaj. Pojechaliśmy na wycieczkę kilka kilometrów drogą „Gazpromu” przyglądając się ingerencji człowieka w przyrodę, a z drugiej strony dziękując, że dzięki niej możemy zwiedzać kolejne odsłony Barentsa.
Takie zwyczajne ludzkie pomieszanie …
Bo jak to zrobić, aby żyć w zgodzie z naturą bez zbędnej ingerencji w nią?
A może ona w jakimś stopniu chce ingerencji???
Najgorsze w tym wszystkim jest poczucie winy!
Uwalniam się od poczucia winy, że niszczę przyrodę tym, że jestem
Żyję z radością i miłością do otaczającego świata tak jak umiem najlepiej
A ta złota plaża nas tak zauroczyła, że w sumie spędziliśmy na niej 2 dni, krążąc między klifami (o tym kolejny wpis) a nią.
W nocy przychodziły najpiękniejsze zorze jakie widzieliśmy (w kolejnym wpisie), a my tańczyliśmy taniec radości.
Do tańca przyłączali się ludzie, którzy przyjeżdżali i z radością dzieci biegli przywitać się z morzem, inni rozpalali ogniska na plaży i biesiadowali. Pogoda, jakie ona ma znaczenie.
Morze w które można się zapatrzyć, a może inaczej stopić z jego energią. Niebo odbijało się w morzu, wiatr tańczył z wodą, słońce dodawało wszystkiemu blasku. Jedna wielka harmonia spotkania morza, wiatru, ziemi, zorzy, gwiazd takie spotkanie gdzieś we wszechświecie, na stacji Ziemia, na złotej plaży Teriberka.
Spotkanie w świetle, spotkanie radości.
Woda o temperaturze 3 stopni zaprosiła do kąpieli, zresztą nie tylko nas, bo i większość przyjezdnych.
Ile mam radości we wskakiwaniu do zimnej wody. Umysł mówi:
– Uwaga, uwaga – alarm bezpieczeństwa – woda bardzo zimna.
– I co z tego? – pytam teraz.
Można się pochorować odpowiada.
Uwalniam się od programu, że po kąpieli w zimnej wodzie należy być chorym
Kąpiel w zimnej wodzie rozgrzewa moje ciała i dodaje mu energii
I tak jest rzeczywiście, trzeba tylko przejść te narzucone nam przez innych programy. Bo powiedzcie szczerze – ilu z Was kąpało się chociaż raz w bardzo zimnej wodzie? A ilu wie jak się będzie czuło?
Zawsze z tego mi się chce śmiać – gdy ja sama, czy inni coś TYLKO wiedzą – bo ktoś im to powiedział, np. jak będą się czuć gdy ……
Pozwalam sobie samodzielnie doświadczać życia
I właśnie dlatego z radością wskakuję nago do wody może na nie bardzo długo, ale na chwilkę, ciesząc się niesamowicie z tego, że woda pozwoliła mi się całej opłukać, pozwoliła na spotkanie tak głębokie i intymne. Na jej dotyk całego mojego ciała.
Dziękujemy za to spotkanie ze złotą plażą, za ten czas magii. Zdjęcia tutaj dużo lepiej oddają jakie cuda się działy – niż mój opis.
Filmik o morzu Barentsa i nasze refleksje, kto go jeszcze nie widział
Posted by: Brygida Elźbieta | on wrzesień 30, 2016
Co nieco o Terebirce – “kurorcie” nad morzem Barentsa
Teriberka co nieco 30 sierpnia – 3 września 2016
Kilka słów o samej Teriberce. Miasteczko, a chyba bardziej wioska położona nad samym morzem Barentsa, po dwóch stronach rzeki a raczej zatoki. Pierwsze wzmianki o niej pochodzą z XVI wieku. Obecnie znajduje się w niej port, zakład przetwórczy ryb, parę sklepów – w tym niesamowita piekarnia, szkoła, hotele chyba dwa, restauracja, cmentarz łódek oraz ludzi i domy. Najbliższa większa miejscowość to zamknięte miasto wojskowe Swjetłomorsk 80 km, a potem Murmańsk 120 km. Po drodze chyba dwie maleńkie wioski i małe daczowisko, a tak dzika, dzika przyroda…..
Prowadząca do niej droga jest całoroczna.
Widać, że miejscowość przeżywa kryzys. Masę domów opuszczonych, walących się. Klimat miejscowości daleki od tego co pokazuje okoliczna przyroda.
Do 2009 wjazd do niej był tylko z przepustkami. Obecnie dzięki inwestycji Gazpromu, wjazd wolny. Tak, tak uwolnienie przepustek zbiegło się ze znalezieniem gazu opodal miejscowości. Gazprom zaczął potężną inwestycje w postaci drogi z mostami, jednak 3 lata temu inwestycję zawiesił. Została niesamowicie szeroka droga prowadząca wzdłuż wybrzeża, pozwalająca dojechać w dziewicze miejsca. Może szkoda, że inwestycja padła bo rozruszałaby miejscowość, a może silne duchy miejsc nie chciały tak ostrej ingerencji i dzięki temu możemy tu jeździć i cieszyć się magią pięknego morza w okalającej dzikiej przyrodzie.
A okoliczne tereny należą do wojska, więc żadne hotele na nich nie powstaną. Właśnie teraz ma ćwiczenia jednostka z kalinigradzkiego obwodu. Mamy okazje przyglądać się wozom pancernym, wyrzutniom rakiet, a przede wszystkim obserwować swoje emocje do wojska, a co za tym idzie wojny. Wojny którą przeżyli nasi rodzice i która wywarła na nich mocny wpływ.
Uwalniam się od programu lęku przed wojną
Uwalniam się od przymusu życia w rzeczywistości która jest wolna
Uwalniam się od przymusu przyciągania energii wojny
Miejscowość jest zwarta w zabudowie, dzięki temu wyjeżdżając kawałek za nią, zapomina się o jej beznadziejnym charakterze. Ten beznadziejny charakter został wykorzystany jako scenografia do rosyjskiego filmu „Lewiatan”.
Tu jego zwiastun
Ludność miejscowa bardzo wstydzi się filmu, który na pewno w jakieś części odsłania ich samych (filmu nie oglądaliśmy, nie czuliśmy takiej potrzeby). Zresztą problem beznadziei w rosyjskich wsiach jest często tematem wstydu ludzi, którzy zamieszkali w mieście. Wydaje im się, że danie zajęcia – pracy tym ludziom spowoduje mniejszą ich degenerację.
Czy na pewno???
Menelek rosyjski wygląda jak menelek, chodzi pijany po ulicy, gada z innymi itp.
A jemu podobny mieszkaniec zachodniej Europy, ma socjal – czyli więcej pieniędzy na picie, chodzi dobrze ubrany i pije samotnie w domu, bo nie wolno mu pijanemu się pokazywać.
Czy jest różnica w ich psychice???
Na pewno: jeden ma więcej wolności, drugi pieniędzy. Jeden jest bardziej zaradny, drugi wycofany.
Zawsze twierdziłam, że pijaczki to najlepsi kreatorzy jakich znam, zawsze znajdą środki na wódeczkę.
Tutaj podchodzi na parkingu menelek z prośbą o rubla, a w europie parkingowy z opłatą, aby dać menelkowi potem socjal.
Różne światy, każdy ma swoje plusy i minusy, wszystko zależy jaki przejaw życia na dany moment jest dla nas ważny.
A zaczęłam o piekarni, która nas zaprosiła w swoje progi.
Pierwszego dnia jej chlebem poczęstował nas spotkany nad morzem mężczyzna ( tak jest w Rosji, że ludzie często rozmawiają ze sobą i częstują się nawzajem). Gdy potem podjechaliśmy pod piekarnię o jedenastej rano – prawie wnosili chleb, stało pod nią kilkanaście samochodów, łącznie z wojskowymi.
Chleb jak domowy, nie wspomnę o weku zwanym tutaj batonem, a gdzie indziej – w Polsce bułką wrocławską. Wszystko bardzo treściwe i smaczne. Od czasu pobytu na Archipelagu Wysp Kuzowa szczególnie wek ma dla nas jakąś magię. Jest w nim jakaś energia miękkości, dobroci, życzliwości, której nam potrzeba, i którą nas obdarowano wtedy na wyspach. My także obdarowaliśmy chlebem turystów z Petersburga i Murmańska, zachwyceni wspominali smak świeżo pieczonego chleba z komuny – porządne piekarnie w Rosji są teraz rzadkością. Chleb w woreczkach dowozi się nawet z odległych dużych miast (choć i tak jego jakość, treściwość jest wyższa od europejskiej).
Tutaj również Panie w piekarni czują się być potrzebne, cieszące się z tego, że jacyś obcokrajowcy, któryś raz przychodzą po ich chleb, a chleb jak w porządnej piekarni – kończy się po 2-3 godzinach sprzedaży. Następna dostawa na drugi dzień. Nie ma ściemy, że świeży: czytaj z przedwczoraj. Poza chlebem pierożki, bułeczki i nawet pizza. Magia mąki (w innych sklepach inna magia – chleb przemysłowy w woreczkach, za to w nadmiarze i zawsze bezterminowo świeży!).
Może nie tyle mąki co zapachu świeżego chleba, zapachu który wykorzystują hipermarkety piekąc u siebie chleby tzn. rozmrażając je i piekąc w przestrzeni sklepu. Chodzi o zapach.
Uwalniam się od przymusu jedzenia chleba , gdy świeżo pachnie
Rozpoznaje programy powodujące przymus jedzenia wywołany zapachem.
Piszę o przymusie, bo jeść możemy, ale bez rzucania się np. na zakupy, na potem na jedzenie – gdy pojawi się określony zapach.
I taka jest Teriberka, gdy jest się w niej kilka dni robi się bardzo swojska, ludzie poznają, dzieci mówią dzień dobry. W tej pozornej beznadziei jest uważność na drugiego człowieka.
A chyba jak człowiek zauważa drugiego człowieka to nie jest z nim źle.
Rosjanie mają ten sam problem co Polacy, widzą zło u siebie i bardzo chcieli by go zmienić, a z drugiej strony nie lubią nakładania masek, chcą być sobą, chcą być wolni (tu nie chodzi o wielką politykę), chcą żyć w prawdzie i …….
……nikt na wsiach nie tworzy piękna wokół siebie, a może za nich nikt też nie sprząta, a sami nie mają na to energii, a może gdy nie mają przymusu wydatkowania jej w tą stronę wolą wydatkować na coś innego?
Pobyty w takich miejscach zmuszą mnie zawsze do refleksji nad tym jak jest.
A jak wyglądałaby Europa gdyby nie było ustaw śmieciowych, osób sprzątających WC publiczne, czy tak naprawdę ludzie są porządni, czyści czy Państwo to pośrednio wymusza???
To zostawiam do refleksji.
Dla nas nawet taka Teriberka została w naszym sercu, tym bardziej, że 100 metrów od niej rozciągała się magiczna kraina.
Tutaj filmik o Barentsa Teriberce
Posted by: Brygida Elźbieta | on wrzesień 30, 2016
Droga nad Barentsa – w objęciach pięknej tundry
Droga do Teriberki – w objęciach pięknej tundry 30 sierpnia 2016
Gdzieś na siedemdziesiątym kilometrze drogi skręciliśmy w prawo na Teriberkę, skończył się asfalt a krajobraz wokół drogi zamienił w iście bajkowy. Miałam wrażenie, że pagórki przysypał śnieg. Wszędzie było biało od chrobotka, znikły karłowate drzewa i kraina zamieniła się w tundrę.
– Wiesz zawsze myślałam, że tundra jest szara, nigdy mi się nie podobała gdy oglądałam jej fotografie – powiedziałam do Bartka.
– Ja też tak myślałem- odpowiedział.
Taki szok tego co uczyli, a to co widzieliśmy. Zresztą tundra od czasu do czasu pokazywała nam się, nawet na Kuzowa , ale nie czuliśmy takiego bezpośredniego przełożenia do zakotwiczonych w umyśle przekonań.
Uwalniam się od przekonań innych na jakiś temat
Doświadczam świata samodzielnie
Już raz zburzyliśmy schemat narzucony nam w szkole, że na północy jest tylko tundra i drzewa w ogóle nie rosną. We większości miejsc odwiedzanej północy drzewa rosną wtedy gdy zwierzęta nie wygryzają malutkich sadzonek i gdy oczywiście człowiek im nie przeszkadza. Rosną wolnej, ale rosną. Osiągają nawet sporą grubość po wielu latach.
Właśnie jaki się ma mieć po takich obserwacjach szacunek do wiedzy nabytej w szkole?
Historia wiadome poza rzeczywistymi faktami …że była wojna, …że spadł samolot – jest nieobiektywna, ale geografia …?
To zostawiam do obserwacji, a ja wrócę do drogi.
Magia przyrody, magia chrobotka, magia grzybów które tworzą niesamowite kompozycje z chrobotkiem, innymi porostami i borowinami. Świat różnorodności, tak niesamowity i bajkowy w swoim pięknie.
Mamy do przejechania 50 km, a zajmuje nam to parę godzin, bo nie możemy się nacieszyć tundrą, jej kolejnymi odsłonami. Po drodze mijamy wielu grzybiarzy, mamy wrażenie, że oto nastał główny sezon. Niesamowicie wyglądają ludzie kroczący gdzieś w przestrzeniach tundry. Tutaj idzie się „po grzyby”, każdy nazbiera tyle ile chce – lub mu potrzeba.
Białe, czarne, czerwone, brązowe, pomarańcz – na każdy kolor jest tutaj miejsce, na każdy przejaw formy. Dzieło Boga w najwyższej formie, nie zdegradowanej przez człowieka lub zwierzęta (nie ma tutaj wypasu reniferów). Chrobotek czasami ma i 10 cm wysokości stąpając po jego delikatnych łodyżkach stopa zapada się w jak najbardziej luksusowym dywanie, a on za parę sekund sprężycie wraca do poprzedniego stanu. Zresztą nie tylko on tworzy ten dywan – pod nim, czy koło niego rosną inne mięciutkie mchy i porosty, chcące na moment cieszyć się kontaktem z człowiekiem. Cieszyć się wspólnym byciem, zachwytem człowieka.
A dywan do tego karmi jagódkami z białego kobierca – zaprasza do degustacji borówka, za chwilę żurawina, innym razem brusznica. Czasami zwodnicze czerwone wilcze jagody dodają koloru, jednak nikt nie próbuje ich jeść.
Choć powiem szczerze nie wiem czy to zachwyt, czy po prostu wspólne bycie w boskiej energii, świat ludzi, świat bogów, a przecież jest tylko jeden wszechświat i wszystko jest jednością.
Jestem cząstką wszechświata
Chrobotek biały, a przy tym delikatny i ciepły, czasami mam wrażenie że świeci w nocy.
Zresztą słowa moje nie są w stanie oddać tego piękna…
…Czasem przeleci jakiś ptak, czasem jakiś grzyb zechce być częścią naszego ciała.
Pagórki, jeziora, rzeczki – 20 km przed Teriberką pojawią się góry dzielące nas od Barentsa, a może chroniące nas od arktycznego powietrza gdy zawieje z północy?
Przełęcz z setkami turów na szczycie i zjazd w dół w zaczarowaną krainę…
Dziękujemy za tą magiczną drogę, za możliwość przyjazdu tutaj .
Dzień Dobry Teriberka, dzień dobry Barentsa.