Nowosibirsk

now browsing by tag

 
 

W energii miast – Nowosibirsk, Barnaul

Nowosobirsk, Barnaul – w energii miast 8-10 lipca 2015

 

6

 

Opuściliśmy bajkowy świat okolic Okuniewa, świat innego wymiaru. Na miejscu czuliśmy, że świetnie odpoczywamy , otwierały się nowe przestrzenie, byliśmy można rzec w innym wymiarze. Dopiero zjazd na główną drogę do Nowosibirska, a potem już sam Nowosibirsk – powiedział nam – tak, tak to światy równoległe o całkiem innej energii i wibracji…… Najlepiej nauczyć się bez problemu po nich (między nimi) przemieszczać.

Co prawda najlepiej pozwolić sobie żyć w bajkowej energii, a czasem zjeżdżać do bardziej ostrej, agresywnej, szybkiej, wysysającej – bez szkody dla siebie.

Miasto to dzieło człowieka i zasilane jest jego energią, więc ……………….. potrzebuje ludzkiej energii, aby istnieć.

Przyjeżdżając tutaj z miejsca gdzie było się w przepływie bosko-ziemsko-ludzkiej energii – odczuwalne to było bardzo silnie. Miasto nowoczesne – stolica Syberii, jedno czym zapraszało to barami Sushi, których tutaj pełno – na pewno mają bliżej do Japonii niż my.

Skorzystaliśmy z zaproszenia na wegetariańskie Sushi i pojechaliśmy dalej w kierunku Ałtaju.

 

2

3

 

4

 

5

7

 

9

 

8

 

Świetne drogi, oznaczone atrakcje turystyczne…..

Zmieniliśmy chyba kraj? – zaczęliśmy się zastanawiać …

Nie chyba, a na pewno – z oblasti nowosibirskiej (gdzie również są dobre drogi) w ałtajski kraj.

 

Jedziemy do Barnaul – stolicy autajskiego kraju – zapadła decyzja, mamy parę spaw do załatwienia, a w Nowosibirsku nie było na to energii, może tutaj się uda.

I się udało…… można rzec – załatwić wszystko i to jeszcze z nadstawką, maleńki minus tego był taki, że musieliśmy zostać na dwa dni, jednak na noc przygarnęła nas rzeczka koło wilkiego Ob-u.

 

 

 

 

A co to były za ważne sprawy, które aż na 2 dni zaprosiły nas do miasta ?

 

Po pierwsze i najważniejsze to aparat fotograficzny, który doznał kąpieli w Daniłowym jeziorze, malutki Olympus SH60 (wpadł do jeziora, na głębokość 20 cm – wylewaliśmy z obudowy obiektywu wodę z piaskiem). Ciekawi byliśmy czy mamy rozglądać się za nowym, czy ten uda się doprowadzić do życia. Szukając „na ciśnieniu” toalety, po przyjeździe do centrum miasta, natknęliśmy się na punkt naprawy telefonów komórkowych, gdzie chłopaki również naprawiali aparaty. Niestety na diagnozę i ewentualną naprawę musieliśmy poczekać do następnego dnia.

Giro podróżujący z nami elf powiedział również, że najlepsi elfi specjaliści również zajmą się aparatem.

I dziękując Bogu, Wszechświatowi, Girowi, chłopakom z serwisu – na drugi dzień odebraliśmy nie tylko działający aparat, ale do tego wyczyszczony (było już parę paprochów w obiektywie).

Daniłowo wyczyściło wszystkie paprochy z nas i ……….. aparatu.

 

 

Drugą ważną rzeczą było było położenie henny na moje włosy i regulacja brwi (takie jedyny elementy upiększania siebie, swojej natury, które stosuję)

Udało mi się nawet znaleźć fryzjera, a bardziej fryzjerkę która zgodziła się na na drugi dzień położyć mi moją hennę na włosy.

Henna została położona perfekcyjnie, włoski podcięte, nawet za krótko, ale potem Pani fryzjerka wymyśliła fryzurę „a la szopa”, bo ponoć w takiej mi jest dobrze.

A` dziecka zawsze „walczyłam” o włosy, marzyłam o długich, warkoczach, a zawsze ścinano mi je na krótko, bo łatwiej było czesać. Zmuszano mnie do codziennego ich czesania, co przy włosach cieniutkich, krętych jest mordęgą (czesze się je tylko na mokro, ale o tym dowiedziałam się dopiero z 20 lat temu), a do tego każdy fryzjer robił mi właśnie taką fryzurę „a la szopa”, namawiając do używania dużej ilości żeli i suszenia suszarką z dyfuzorem. Chyba nic – przez 30 lat – w modzie na kręcone włosy nic się nie zmieniło.

Mnie zawsze ta fryzura spinała, nie lubiłam jej, dlatego wolałam jak już szłam do fryzjera prostować włosy.

Choć powiem szczerze nigdy nie czułam się tam zrozumiana i nigdy tam nie odpoczywałam.

Dlatego z wielką ulgą zaczęłam sama farbować włosy henną ( w podróży to dość trudne).

Teraz ta dziewczynka uruchomiła wszystkie te programy braku zrozumienia moich włosowych potrzeb.

Poczułam emocje rozrywające mi klatkę piersiową , złość, bezsilność, mam podobać się innym, a nie sobie…………???

Tak od dziecka……………..

 

Pozwalam mieć fryzuję, włosy, ubranie takie jak mi się podoba bez względu na to co myślą o tym inni.

 

Tak po prostu.

 

Pozwalam sobie wyglądać tak jak mi się podoba

 

Dowiedziałam się również od dziewczyny, że u każdego włosy rosną określony czas, a potem obumierają. Moje nie chcą rosnąć dłużej niż do ramion.

 

Pozwalam aby moje włosy rosły długie, pozwalam im na to.

 

Powiem szczerze, że nawet nie zdawałam sobie sprawy jak głęboko zakopałam sprawy związane z włosami, a może i ze swoim wyglądem. Brakiem zrozumienia co moich potrzeb i narzucania własnych.

Taki świat ktoś powie, jak Cię widzą tak Cię piszą i …………..

 

Ja jednak

 

Pozwalam podobać się najpierw sobie, a potem innym

 

 

 

Dziękując za cudne retrospekcje przeszłości, zrobiłam sobie zdjęcie w „nowej fryzurze” a przy najbliższej okazji umyję sobie głowę, aby też zmyć pokłady chemii (miało nic nie być , a czuję oblepiające doznanie)

Po umyciu włoski całkiem fajne i ścięcie też. Dziękuję tej dziewczynce. A zapłaciłam za to wszystko 170 rubli ok. 120 zł

 

Trzecia rzecz gnająca nas do miasta to targ. Chcieliśmy popatrzyć co można kupić z miejscowych owoców i warzyw, w końcu kraj ałtajski to potęga rolnicza.

Patrząc w internet naszą uwagę zwrócił chiński targ, może będzie trochę egzotyki powiedzieliśmy – granica z Chinami niedaleko – pojechaliśmy. Niestety okazał się zwykłym bazarem z dużą ilością ubrań, a tylko jednym sklepikiem z chińsko-koreańskim jedzeniem. Dziwne jesteśmy blisko granicy z Chinami, ale poza ciuchami jak u nas (tylko dużo bardziej kolorowymi) nic tu nie ma.

Z ciekawości kupiliśmy parę produktów głównie sojowych i grzyby, ale o tym napiszemy więcej, gdy będziemy przygotowywać z nich sałatki. Sałatki po koreańsku (bo tak się nazywają ) są tutaj bardzo popularne, Korea to również sąsiad Rosji, warto o tym pamiętać.

 

 

 

 

Miasto bardzo dziwne, na ulicy kierowcy nieuprzejmi, nie wpuszczają nawet jak dojeżdżają pod semafor z czerwonym światłem, dużo większe zaciśnięcie, niż w pozostałych miastach zachodniej Rosji (sporo energii walki) .

Bardzo fajnie było obserwować jak miasto się rozrastało. Na początku gdy nie było kolei żyło wokół rzeki i rzecznego dworca, potem pojawiła się kolej i miasto poszło w głąb, teraz są samochody i nie ma znaczenia gdzie się mieszka.

 

 

Dziękujemy temu miejscu za wszystkie te lekcje i cuda, których tu doświadczyliśmy, za ten czas, za nową fryzurę, za naprawienie aparatu, za sushi ……