ogórki małosolne przepis

now browsing by tag

 
 

Jednodniowe ogórki małosolne na sucho

Ogórki małosolne na sucho jednodniowe

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jak kisić ogórki na sucho? Zobaczyłam to pierwszy raz 3 lata temu w pociągu jadącym nad Bajkał.

http://brygidaibartek.pl/pociagowe-refleksje/

Pokochałam te ogórki jednak nie wychodziły mi nigdy w Polsce.

Teraz gdy znalazłam się w Rosji w ogórkowym sezonie, gdy inni częstowali mnie nimi zdecydowałam, że znów je zrobię. Szczególnie, że bardzo zasmakowały Bartkowi.

I gdzie okazał się problem tego, że w Polsce mi nie wyszły?

Same ogórki. Sprzedawane tutaj ogórki mają dużo w sobie suchej masy i mało wody. Odwrotnie niż większość sprzedawanych u nas (napompowanych wodą i nawozami).

Dlatego warto wybrać jak najbardziej treściwe ogórki do tej procedury.

A sama technika jest banalna:

Ogórki, umyć, obciąć końcówki, można dać całe lub pokrojone włożyć do woreczka foliowego dodać sól ok. 2 łyżki na kilo ogórków, ale to zależy od soli, ogórków itp. więc warto eksperymentować zacząć np. od jednej i spróbować za parę godzin, 3 ząbki czosnku pokrojonego jak najdrobniej, natka koperku drobniutko pokrojona. Wszystko wg smaku. Można dać jeszcze inne rzeczy, my z nimi nie eksperymentowaliśmy. Takie nam smakują.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

I tyle – zamknąć woreczek i potrzepać nim, aby składniki się połączyły.

Położyć zamknięte szczelnie w woreczku bez zbędnego powietrza na talerzyk i zostawić ….

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

No właśnie gdzie?

Tutaj, każda z osób, które nas częstowała miała swoją teorię. My zostawialiśmy w temp ok 10-15 stopni w naszym samochodzie. Najczęściej dają do lodówki na dolną półkę. W międzyczasie można wstrząsnąć, sprawdzić czy nam smakują, jak nie to dodać soli czy koperku, czy czosnku.

Po 12-36 godzinach są gotowe. Są zielone, oblepione koperkiem czosnkiem i kąpią się w niewielkiej ilości własnego sosu. Jeżeli obficie puściły sok to znaczy że ogórki były zbyt wodniste, a do wody wypłynął smak – one same będą szmatowate – a powinny być jędrne, twarde, smakowite.

Warto je szybko zjeść, gdyż po paru dniach robią się bardzo miękkie.

Smacznego.

Przetwory w podróży

Przetwory w czasie podróży

 

Tak – przetwory w czasie podróży.

A kto powiedział, że się nie da???

Już parę lat temu na Kaukazie zaczęliśmy robić warienia (rosyjski dodatek owocowy do herbaty – taki żadki drzemik) .

Teraz też kisimy kapustę – najlepsza na świecie jest mongolska z Gobi, dodając do niej tylko niewiele soli, czasem marchewkę. Bartek ma dużo siły do upychania jej do pojemniczka. Najlepiej tak, aby dużo soku poszło. Przykrywamy z góry kamieniem. Zamykamy pokrywką, która przepuszcza niewielką ilość powietrza.

 

 

 

 

 

Potem dajemy do reklamówki, aby się nie wylało w bagażniku samochodu.

Kisi się w zależności od temperatury na zewnątrz – gdy cieplej to szybciej, gdy zimniej wolnej.

I latem po 2-3 dniach jest wyśmienita podkiszona kapusta, później kiszona.

 

Druga rzecz to ogóreczki:

Szukamy ładnych zdrowych małych ogóreczków, najlepiej od babuszek. Na ok 1,5 kg ogórków (taki mamy pojemnik) 3-4 ząbki czosnku i wiązka koperku. Jak uda się koperek do kiszenia kupić fajnie, ale na zwykłej natce też fajnie smakuje. I zalać wodą z solą.

Ile soli?

To bardzo trudne pytanie, bo po pierwsze zależy od tego czy jest to biała czy np. himalajska, a po drugie zależy od tego jakie lubimy.

Ja daję łyżkę na litr wody. Jak się słabo kisi i czuję, że dałam za mało po prostu bez kompleksów dosypuję od góry.

 

 

 

Na górę kamień, aby ogóreczki nie wypływały, zamykamy, do reklamówki i czekamy…..

I tak jak w przypadku kapusty im cieplej tym szybciej się kisi.

Pamiętajcie, że najważniejsze przy każdej pracy z jedzeniem, jest Wasza energia. Jak jest dobra, przetwory nawet w trudnych warunkach (teren, podskakiwanie) się nie psują, drugą ważną rzeczą jest sama odmiana ogórków, kapusty itp. Tego należy pilnować.

 

Cebulka solona:

 

Tego sposobu nauczyły nas Mongołki na Gobi. Szczególnie jest to cenne do przechowywania zielonej natki cebuli.

Cebulkę natkę razem z główka kroimy drobniutko, Układamy w słoiku warstwa przesypując solą. Na kilogram z 1-2 łyżki soli. Lekko ugniatamy i gotowe. Trzyma się w cieple parę dni, a w zimnie na razie mamy 3 tygodnie.

 

 

Warienie, dżemiki

Ostatnio w Mongolii kupiliśmy 5 kg boróweczek (były za 6 zł za 1 kilogram) i zrobiliśmy na energii ognia z naszego piecyka – dżemiczki.

Do garnka wrzucam owoce i na wolnym ogniu pozwalam im puścić sok, staram się nie dolewać wody, do tego z pół-łyżeczki cukru na kilogram borówek.

Podgotowuję aż zrobi się bardziej płynne. Zresztą konsystencja zależy od upodobań.

Potem ciepłe do czystych słoiczków, przewrócić słoiczek do góry nogami zaraz, aby nakrętka przywarła.

Smacznego.

 

 

U nas bez pasteryzacji do bieżącego jedzenia, trzymają się już 3 tygodnie i wszystko w najlepszym porządku.

Najważniejsza energia wierzcie mi, gdy macie zły dzień szkoda brać się za przetwory, chyba, że dołożycie benzoesanu sodu czy innych konserwantów.

 

Tak, z konserwantami się uda. Jeden dżemik z brzoskwiń , który 2 lata temu dostaliśmy od mamy Bartka był na Saharze i cieszył się już będąc otwarty upałami w najlepsze. Po przyjeździe połowę jego sprezentowaliśmy mamie Bartka – mówiła, że ten sam smak. A co dodała cukier żelujący z benzoesanem sodu.

A co do energii???

Kiedyś jak jadłam gluten piekłam chleb, zauważyłam, że wychodzi mi w 95%, jednak są momenty kiedy zamiast chleba jest zakalec.

Zawsze następowało to wtedy, gdy nie czułam energii aby to robić, bądź miałam zły dzień.

Pamiętam jak mój ojciec umarł, chyba przez miesiąc żaden chleb nie nadawał się do zjedzenia. Chleb ściągał moje emocje.

2 lata temu pojechałam sama nad Bajkał, Bartek miał w tym czasie kupić borówki od zaprzyjaźnionej babci i zrobić dżemiki. Dałam mu instrukcje.

Jednak olał mój autorytet i zaczął dopytywać się swojej mamy i mojej cioci, które stwierdziły, że musi to zrobić całkowicie inaczej niż ja mu mówiłam, bo inaczej się zepsuje. Nie znały mojego sposobu i wolały go zanegować.

Bartek się całkowicie pogubił, zrobiła się dziwna energia, tym bardziej, że kupowaliśmy specjalnie borówki bo smakowało nam to co zrobiłam rok wcześniej, a nie to co robiła Bartka mama.

W rezultacie dżemiki były 3 razy pasteryzowane, stały w lodówce i pleśniały……..

Tak energia działania……. To co wkładacie potem będziecie jedli i Wy i Wasi bliscy.

Czy chcielibyście abym Was karmiła chlebem z energią smutku po odejściu z tego świata ojca???

 

A w najbliższym czasie planuję zakisić barszcz. Buraczki, czosnek, woda sól i niech się dzieje…..

 

Smacznego.