plaże włoch

now browsing by tag

 
 

Polignano a mare – iść swoją drogą

Do stronę półwyspu Gargano – Polignano A mare 28 czerwca 2018

 

5

 

2

 

12

 

Wieczorna wizyta w jakiejś włoskiej starówce stała się już naszym stałym rytuałem. Należy się cieszyć tym co tu jest wyjątkowe, a atmosfera wieczornego spotkania mieszkańców miasteczek jest wyjątkowa i rzadko spotykaną w świecie. Lubimy swędać się po wąskich uliczkach przyglądając się serwowanym potrawom na stołach biesiadujących ludzi, lub wystawionych w witrynach pizzerii. Troszkę zaglądamy im do talerzy, ale po co mielibyśmy sami kupować takie wielkie porcje…. Tutaj wybrzeże jest nieco inne – w miejsce długich kalabryjskich plaż pojawiły się klify. Takie skały na wybrzeżu dodają uroku zbudowanym na nich miasteczkom. Niestety są to zwykle stare twierdze, lub warowne porty. Energia tamtego minionego okresu towarzyszy murom do dziś……

 

11

 

W drodze do tego miasteczka spotykamy rodaków na wakacjach, przylecieli samolotem do Bari. Niestety widocznie nie wiedzieli nic wcześniej o mizernych plażach tego rejonu, bo narzekają na nie. Do tego mają pecha akurat są po ulewnych deszczach, które spłukały do morza sporo ziemi, a nawet śmieci. Woda zatem jest brudna. Czuć troszkę rozczarowaniem, my także po wizycie w Kalabrii szczególnie tej dolnej części adriatyckiej – tęsknimy za plażami po horyzont i piękną jasnozielonkawoniebieską wodą…………..

 

10

 

Tutaj w Polignano Amare czekała na nas atrakcja, dziś wiał silny wiatr od morza. Dodam ciepły wiatr. Idziemy z wiatrem w zapasy, dającym po kolejnym gorącym dniu ochłodę………..otacza nas potęga wody i siła ruchu powietrza, która raz otula i chłodzi, a raz szarpie…….

Na tarasie miasta obserwujemy ogromne fale rozbijające się o skalisty klif na którym zbudowano miasto.

Towarzyszy mu konkretny łomot, zastanawiam się co maja do skruszenia w sobie goście hotelu usytuowanego obok „z widokiem na morze”.

 

6

 

8

 

1

 

Wyrzucam program że dopuszczam do zaskorupienia własnych racji i przekonań, by potem łamać w sobie zaskorupiałe schematy…

 

Otwieram się na spokojne, miękkie i łagodne zmiany – na każdym poziomie…………..

 

Przestrzeń miasteczka miała dla nas jeszcze jedną lekcję. Przeczytaliśmy wcześniej artykuł w internecie o tym miejscu. I jak małpki z przewodnika zaczęliśmy szukać polecanych knajpek , pizzerii, lodziarni….. Za każdym razem czekało na nas rozczarowanie…….. Dlaczego? – to proste – przestrzeń ugościła wtedy twórcę bloga w specyficzny, akceptowalny dla niego sposób. A każdy z nas jest niepowtarzalny, z innym gustem, smakiem………. Dlatego do miejsc i naszych rozwiązań polecanych na blogu także należy mieć zdrowy dystans………..To że te miejsca pokazały się nam w taki sposób, nie znaczy że pozostaną wiecznie takie same czekając na Twój przyjazd…….

 

9

 

7

 

Chwila wytchnienia – Tropea

Chwila wytchnienia – Tropea 19-22 czerwca 2018

 

29

 

 

7

 

5

 

Późnym popołudniem wjechaliśmy do Tropei. W uliczkach gwar sporo turystów ogląda mecz w wystawionych w ogródkach telewizorach. Niby tłumek i znajomy włoski wrzask, a jednak dobrze się tu czujemy. Zatem odkrywamy kolejne zaułki w uliczkach, nikt nas nie nagabuje byśmy siadali do stolików restauracyjnych, od razu tak jakoś miękko i swobodnie się robi. Przełamuje się wieczorem temperatura powietrza, pomaga temu ciasna kamienna zabudowa. Miasto postawiono na wysokim klifie, u jego podstawy powstała dość szeroka plaża. Jesteśmy przed sezonem, więc teraz jeszcze mało na niej plażowiczów.

9

8

 

10

 

Z jednego z tarasów widokowych widzimy przy plaży dość obszerny zwarty koronami zagajnik.

  • To coś dla nas , może się tam zaszyjemy i słoneczko rano nas nie obudzi swoim gorącem…..
  • To pewnie park – mówię do Brygidy – a do parku nie da się wjechać!

Sprawdzamy tą opcję, bo chcemy zostać do północy w miasteczku , a lepiej wcześniej „obłaskawić” miejsce na nocleg. Ku naszemu zdziwieniu jest to teren campingu, jego cena jak na ten rejon świata przystępna – 16 euro – dwie osoby i auto z namiotem, lub camper. Po kilkunastu dniach całodziennego pobytu w temperaturach „upalnych”, to dla nas koło ratunkowe od Wszechświata. Zostajemy zatem na trzy noce………..regenerując siły swojego ciała. Możemy teraz spać z otwartymi tylnymi drzwiami na oścież , czyli tak jakbyśmy spali leżąc na polu. Baldachim bardzo gęsto posadzonych drzew szczelnie broni nas od żaru dnia. Przez otwarte drzwi mamy widok na poletko z cytrynami, pomarańczami, ziemniakami, koprem i papryką – należące do właściciela tego miejsca.

 

6

 

Oczywiście jest tu sporo atrakcji „kurortowych”. Deptaki pełne knajpek, małych klimatycznych sklepików, całkiem fajna plaża choć kamienista. Na plaży nieduża ilość parasoli z leżakami– tak jeszcze ze smakiem i przyjemnie zacienione kawiarnie, ta w której byliśmy miała zdumiewającą w sobie lekkość obsługi.

Należy mieć jednak świadomość że jesteśmy przed sezonem i turystów jest tak w sam raz……………. ceny umiarkowane………….. można stąd popłynąć na wyspy z wulkanami.

 

13

 

12

 

11

 

Czadowe są te stragany dla turystów, gdzie jest taki sam stały skład towarów jak i w innych regionach Włoch – ale tu jeszcze uzupełniony w uprawianą w okolicy wielką czerwoną cebulę.

 

18

 

To  specyfik regionu. Jest w kartach tutejszych restauracji zupa cebulowa, na półkach dżemy cebulowe, a my idąc za tą kreacją kazaliśmy sobie upiec pizze Marinarę – która zawiera tylko sos pomidorowy i posypać tą właśnie cebulą. Średnia była , mimo że z pieca na drewno – a to za sprawę dziwnego ciasta, które było takie suchawe i chrupkie. Trzeba było mocno „zagryzać problemy” aby pogryźć i przełknąć. W innych pizzeriach w mieście widziałem, że turyści mieli podobne problemy. Jak widać specyfik goni specyfik…………A to własnie cebula zaprosiła nas tutaj. W pierwszym włoskim sklepie zaraz po festiwalu, właśnie ta cebula przykuła naszą uwagę i to tak mocno, że zrobiłem sobie z nią zdjęcie.

 

17