przesłanie
now browsing by tag
Czego żałują ludzie w chwili śmierci? Refleksje na Nowy Rok
Nasza podróż to odpowiedź na obietnicę daną mojemu ojcu jakiś czas przed jego śmiercią, wielu zna jego przesłanie, czy inaczej mówiąc testament.
http://brygidaibartek.pl/przeslanie-mojego-ojca/
Mamy go w wielu językach i rozdajemy na swojej drodze spotkanym ludziom, jedni je rozumieją jednak mówią, tak, tak, ale ja będę żył wg schematów, za stary jestem na zmiany, inni dostają iskry do zmian, a inni mają całkowicie inną filozofią życia.
Na nowe tłumaczenia jesteśmy otwarci (jest rosyjski, niemiecki, angielski, włoski)
Już dawano widziałam artykuł z hospicjum o tym czego najbardziej żałujemy w chwili śmierci. Teraz tak do mnie zagadał, że postanowiłam umieścić do na blogu, abym ja sama gdy zapomnę miała gdzie wrócić i przeczytać.
Niech to będzie takie pierwsze przesłanie na Nowy Rok, inne wkrótce
Czego żałujemy
Cyt. “
Bronnie Ware, australijska pisarka i pielęgniarka, która przez wiele lat opiekowała się umierającymi ludźmi, w książce „The Top Five Regrets of the Dying” opisuje, czego żałują ludzie pod koniec życia.
1. Szkoda, że nie miałem odwagi być wiernym sobie
Rodzice, społeczeństwo, szkoła uczą nas zasad tego świata, wpajają, jak należy myśleć, czuć, działać. A my, zazwyczaj temu ulegamy, tracąc szansę na to, żeby skontaktować się ze sobą i żyć autentycznie. Na progu śmierci zauważmy ten bolesny fakt.
2. Szkoda, że tak ciężko pracowałem
Na łożu śmierci raczej nikt nie rozpacza z tęsknoty za pracą. Jest raczej odwrotnie, dużo osób dochodzi do wniosku, że w ich życiu zbyt dużo było harówki, rutyny, obowiązków. Wówczas widzimy, że praca była raczej uzależnieniem i więzieniem, sposobem na uniknięcie lęku spowodowanego brakiem poczucia bezpieczeństwa.
3. Szkoda, że nie miałem odwagi, aby wyrazić swoje uczucia
Autentyczne życie w zgodzie ze swoimi uczuciami oznacza, że nie mamy powodu, żeby ich nie wyrażać. Nie musimy się przed tym powstrzymywać. Czujemy i jesteśmy w tym prawdziwi, na bieżąco komunikując w różny sposób nasz stan. Jednak okazuje się, że nie jest to takie proste. Kiedy życie się kończy, żałujemy, że się na to nie odważyliśmy.
4. Szkoda, że nie miałem głębszych relacji
Najgłębiej możemy doświadczyć siebie w bliskości z inną osobą. Gdy tego brak, życie wydaje się pozbawione głębszego sensu. Ludzie zauważają to często dopiero pod koniec życia.
5. Szkoda, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwszym
Szczęście jest wyborem, świadomym postanowieniem. Owszem, wymaga samodyscypliny, żeby mieć uważność na to, jakie myśli wybieramy, jakie słowa wypowiadamy, jakie działania podejmujemy. Kiedy ludzie są bliscy śmierci uświadamiają to sobie jasno – że nie pozwolili sobie być szczęśliwymi. Spełniali oczekiwania innych, tkwili w toksycznych wzorcach, brakowało miłości własnej. Żałują, że nie walczyli o swoje szczęście”
Źródło:http://zwierciadlo.pl/2013/psychologia/zrozumiec-siebie/czego-zalujemy
Magiczny poranek
Magiczny poranek 8.08.2013
Na samą myśl, że czas pożegnać się z Bajkałem , ciężko robiło mi się na duszy .
Wcześnie rano gdy jeszcze była magiczna mgiełka poranka , poszłam pożegnać kochane miejsca szamankę, Bajkał
Gdy podeszłam na sąsiednie wzgórze , zobaczyłam rozrzuconą talię kart . Kiedyś stawiałam karty klasyczne , więc byłam zaznajomiona z ich symboliką . Kartą która najbardziej rzucała mi się w oczy była miłość , jednak moja ciekawość spowodowała , że podniosłam drugą , potem popatrzyłam na inne i im bardziej z ciekawości odkrywałam kolejne karty , tym były one gorsze , pokazywały coraz to gorsze choroby .
Co to znaczy – zadałam pytanie we wszechświat
Gdy schodziłam do Szamanki dostałam odpowiedź
Twoją drogą jest miłość , a gdy nie wierzysz , że dobrze idziesz po swojej drodze i trwonisz energię na szukanie nie wiadomo czego – bo to ciekawe , to czekają Cię choroby
Piękne przesłanie ostatniego poranka
Miałam jeszcze zrobione 3 galaretki w czekoladzie , które przyniosłam Szamance . Ona jednak powiedziała
zjedźmy razem śniadanie
Jak to razem zapytałam ? Są trzy czekoladki , a nas dwie
A Bajkał ? Zapytała Szamanka
I we troje zjedliśmy po czekoladce . Niesamowite było to, że idąc z turbazy w kierunku Bajkału czułam się głodna , a gdy w tak dobrym towarzystwie zjadłam maleńką czekoladkę głód ustąpił .
Magia, cuda , czy po prostu gdy jesteśmy w zgodzie ze wszechświatem jedzenie jest dla nas zbędne ?
Czułam się jakbym żegnała z cudownym przyjacielem , takim silnym i mądrym, takim , który jak opoka stoi i zawsze mówi prawdę bez owijania w bawełnę . Który jest wszystkim i niczym jednocześnie .
Odchodząc od szamanki nade mną przeleciało stado gołębi , siadając metr ode mnie , robiąc szpaler w górę i zamykając drogę w dół w kierunku szamanki.
Poczułam to jak błogosławieństwo pokoju na dalszą podróż przez życie , Szamanka powiedziała moje wsparcie masz zawsze . Wsparcie pokoju .
Aby dopełnić tej magii wykąpałam się w Bajkale , mgiełka poranka powodowała, że gdy stałam w wodzie miałam wrażenie , że stoję na granicy nieba i ziemi na granicy światów .
Bajkał zaprosił mnie znów , namawiał do popływania jachtem po sobie
Super – odpowiedziałam,
ale to Rosja i ceny są bardzo wysokie – zatrwożyłam się
Pieniądze to energia i tyle , nie można jej oceniać , a każdy dostaje tyle ile chce i może zabrać .
Oczywiście idealnie gdy to co się robi, jest również z pożytkiem dla wszystkich istot
Dlatego pisz bloga – odpowiedział Bajkał
Dziękuję wszechświatowi za te cuda , których stałam się dzisiaj częścią
I proszę wszechświat o miejsce do mieszkania , gdzie światy łączą się ze sobą , gdzie woda , wiatr, ziemia , niebo tańczą razem wszystkie tańce świata .
Lucyna Winnicka – wspomnienie
Są osoby , których się nigdy nie spotkało, a gdy człowiek słyszy o nich , jakoś dziwnie znajomo robi się na duszy .
Tak było z Lucyną Winnicką…..
Powiem szczerze pierwszy raz o niej „usłyszałam” jakieś 12 lat temu , gdy członkowie servasu (www.servas.pl – organizacja otwartych drzwi ) opowiadali , że Winnicka już nie przyjmuje gości , bo się źle czuje . Potem wielokrotnie słyszałam o niej od mojego serdecznego przyjaciela Jurka Kiersza. Opowiadał o Akademii Życia i działaniach, które robili z Winnicką .
O podróżach po świecie
Serce się otwierało , krzyczało , ja chcę ją poznać , a z drugiej strony jakiś krytyk mówił, po co? Ona jest znana , a Ty kto? I myślisz , że będzie się chciała z Tobą spotkać ? Kompleksy , zamiast słuchanie głosu serca.
Ile razy tak w życiu jest , serce krzyczy, a my ….. tkwimy we własnych kompleksach , przekonaniach
Gdy po wielu latach , wyraziłam swoją chęć głośno, było już za późno na prawdziwe spotkanie , a może to był jego czas……… Nie wiem , nie doszło do niego , może nigdy nie miało dojść
Nie wiem
Wiem jedno, że gdzieś mijałam się z bardzo bliską mi dusza , zamiast zrobić krok w kierunku poznania jej tutaj .
Gdy dziś 16 luty 2013 otrzymałam od Jurka wspomnienie o Lucynie Winnickiej , które zostało opublikowane w Gazecie Wyborczej – (wspomnienie znajduje się pod tym tekstem ) znów znajome uczucie zagościło w moim ciele . Zrozumiałam, że teraz tutaj na ziemi już się nie spotkamy . Poczułam jakby odszedł ktoś bardzo mi bliski , znajomy i nieznajomy jednocześnie .
Takie „spotkania” zawsze mają swój przekaz , swoje przesłanie .
Zaczęłam zastanawiać się czego mogłabym się uczyć od Lucyny Winnickiej ,na pewno:
odwagi, pasji , radości , pokory w pokazywaniu ludziom „INNEGO” dla nich świata .
Może to jej informacja dla mnie, a spotkanie ……. czy miałoby jakieś znaczenie …???
A kim była Lucyna Winnicka , bardzo prosto można się dowiedzieć z Wikipedii http://pl.wikipedia.org/wiki/Lucyna_Winnicka, to ta część bardziej medialna
A po krótce
ur. 14 lipca1928 w Warszawie, zm. 22 stycznia2013 w Palmirach) – polskaaktorka, dziennikarka i publicystka.
Ogółowi znana przede wszystkim jako wspaniała aktorka i druga żona Jerzego Kwalerowicza .
Odeszła z aktorstwa u szczytu sławy , zajmując się m.in. promowaniem duchowych nauk z różnych stron świata .
Będąc pionierką w poznawaniu innych prawd duchowych , często jak sama mawiała , „była w pewnym poznawczym dystansie nawet do tych metod , które sama promowała , a także prowadziła i nauczała.
Te „pewien poznawczy dystans” zauważam u większości „starszego” pokolenia ludzi zajmujących się duchowością . Jednak to oni powoli otwierali nam drzwi na inne światy, kultury , systemy duchowe . Pokazując co możemy bezpiecznie zastosować w naszym życiu. Ogarniali to umysłem ,nie zdążywszy wejść w to sercem .
Jak pisał Jurek we wspomnieniach , to co dziś „ jest powszechne i oczywiste, przed laty było …….nieznane”
Czasem wystarczy jedna osoba , która zdecyduje się zrobić coś niemożliwego i dzięki niej w umysłach innych , rodzą się nowe możliwości .
Dziękuję bardzo
Gazeta Wyborcza 16 lutego 2013
Wspomnienie
Lucyna Winnicka
Najbardziej pamiętam jak w latach siedemdziesiątych kierowałaś Sekcją Jogi Oddechowej w Polskim Towarzystwie Psychotronicznym. Wiele cennych inicjatyw w szerzeniu zdrowego stylu życia powstało dzięki Tobie. Byłaś inicjatorką licznych spotkań z ciekawymi ludźmi z całego świata. Przyjeżdżali z Ameryki i Australii, z Indii i Szwajcarii, z Wielkiej Brytanii i Francji.
Podróżując po świecie wielokrotnie zetknęłaś się z metodą zwaną Polarity, m.in. w aszramie Swami Muktanandy w Indiach i na festiwalu „Body – Mind – Spirit” w Nowym Jorku. Byłaś przekonana, że to metoda bezpieczna i bezinwazyjna, a przy tym dająca niesłychanie pozytywne rezultaty. Poznałaś nauczycielkę tej metody – Jordanę Milikić-Ciglar z Jugosławii i zaprosiłaś ją do Polski. Wiosną 1980 r. Jordana przeprowadziła pierwsze seminarium w Ośrodku Szkolenia Kadr Kierowniczych w Dębem, a pięć lat później w Akademickim Centrum Rehabilitacji w Zakopanem. Metoda Polarity stała się jedną z podstawowych technik stosowanych w Akademii Życia.
Wszystkie spotkania i zajęcia organizowane przez Ciebie miały uczyć jak brać odpowiedzialność za własne życie i zdrowie, jak likwidować negatywne skutki stresu, jak zachowywać harmonie miedzy zdrowiem ciała i umysłu. Było to przecież hasłem Międzynarodowej Organizacji Zdrowia „Twoje zdrowie w twoich rękach”.
W każdy wtorek na warszawskim Żoliborzu przy Gołębiowskiego 5 odbywały się otwarte spotkania Akademii Życia. Dla uczestników byłaś ciepła, sympatyczna i bezpośrednia. Znakiem szczególnym tych spotkań było mówienie sobie po imieniu i serdeczny uścisk na powitanie.
Dziś wszyscy korzystają z doświadczeń Akademii Życia, bo to, co obecnie jest powszechne i oczywiste, przed laty było i niedostępne i nieznane.
Lucyno, zobacz jak bardzo dla Ciebie są te słowa:
„Są działania, które nigdy nie idą na marne.
Są doświadczenia z których korzystają setki ludzi.
Są osiągnięcia, które budują szacunek i uznanie.
Są ludzie, których praca, wysiłek, zasługi są bezcenne.”
Jerzy Kiersz
Przesłanie mojego ojca
Myślę, że mój ojciec czuł, że odchodzi, dlatego chcę się podzielić jedną z ostatnich rozmów z nim. Nazwałam to przesłanie mojego ojca. Przesłanie to przyszło do mnie samo w momencie kiedy odchodził z tego świata , przeczytałam go na pogrzebie , a teraz umieszczam na blogu. Myślę , że ojciec by tak chciał
Mój ojciec odszedł 8 maja 2011 w wieku 79 lat.
Przesłanie mojego ojca !!!
Gdy mój ojciec odszedł od wielu osób słyszałam,że był mi jak ojciec i że był dobrym człowiekiem ,więc może przeżyjecie szok po tym co Wam teraz powiem .
Prowadziłam rozmowę z ojcem niedługo przed jego odejściem , w której stwierdził, że zmarnował swoje życie.
Może Was to dziwi, brak problemów materialnych , dobre prace , ciekawe zajęcia , żona, córka . Wielu zada pytanie , czego trzeba chcieć więcej.
No właśnie czego…….????
Małżeństwo sami wiecie jakie, mama bardzo trudna zaborcza , silna ,izolowała go od ludzi i całego świata. Gdy ona żyła nie utrzymywał kontaktu nawet z najbliższą rodziną . A co tu dopiero myśleć o realizacji marzeń, siebie.
Ale dlaczego dał się stłamsić ……???
I tutaj mamy klucz do zmarnowanego życia, dla świętego spokoju , powoli, powoli rezygnował z siebie , powoli, powoli umierał za życia.
Gdy parę lat temu mama umarła, nie potrafił żyć pełnią swojego życia.
Odezwało się zaniedbane zdrowie i marzenia poszły gdzieś w odstawkę. Choć muszę przyznać, że postęp był jeden – zaczął mówić o swoich marzeniach.
Jedno z marzeń miał dość prozaiczne – wyjazd na Syberię nad Bajkał .
Dlaczego Wam o tym chcę powiedzieć ……????
Uważam, że jego życie i jedna z ostatnich rozmów z nim , powinna być refleksją, że trzeba być sobą i przeżyć swoje życie, bez rezygnacji z własnych marzeń.
Bo marzenia , które się realizuje są częścią nas , one nas wzbogacają tak samo jak różne trudne doświadczenia.
Sam przykład tego, że musiałam mu obiecać, że będę żyła pełnią swojego życia , świadczy o tym , że kiedy stajemy u progu swoich dni, przestajemy postrzegać życie pod kątem dóbr materialnych schematów, sukcesów, ale pod kątem tego czy przeżyliśmy je zgodnie z sobą.
Mamy marzenia, ale ich nie realizujemy , nie jesteśmy sobą ,robimy wiele dla świętego spokoju , a do tego jak wg innych należy żyć,co słuszne , jak postrzegają nas inni, ale czy warto…..???
Ktoś powie , nie mogę realizować marzeń , mam dzieci , dom są priorytety . Znam osobiście wiele osób, które żyją zgodnie z sobą i swoimi marzeniami wzbogacając nie tylko swoje życie , ale również również swoich bliskich.
Często słyszę od innych mam 40, 50, 60 lat i dla mnie już życie się skończyło,za późno już myśleć o marzeniach o sobie.
Najpierw jest się za młodym, kończy szkoły, potem dorabia, a potem już jest się za starym.
A gdzie życie……???
Dlatego po refleksach nad życiem mojego ojca , bądźcie sobą na każdej płaszczyźnie, z miłością, współczuciem dla innych i pełną odpowiedzialnością za swoje życie.
Czy mój ojciec przestałaby być dobrym człowiekiem za jakiego większość z Was go uważa, gdyby raz na czas pojechał w świat powłóczyć się ……???
Może mama miałaby więcej pretensji, ale i tak je zawsze miała, więc niewiele by się zmieniło.
A o ile stałby się bogatszy i spełniony.
Czasami mam do siebie pretensje, że zabrakło mi odwagi , aby z pełną stanowczością zabrać go nad Bajkał.
Może umarłby w czasie podróży , może tam, ale o ile bogatszy . Spełniając jedno z największych marzeń swojego życia.
Gdy mówię o marzeniach mam na myśli marzenia , prosto z serca, a nie pragnienia , za którymi gonimy na co dzień i dogonić nie możemy. Do dziś są takie jutro inne.
Obiecałam mu, że będę żyła pełnią życia. Dlatego na Syberię nad Bajkał pojadę , bo to również moje marzenie , a on w moim sercu.
Nie oczekujcie jednak od innych , aby spełniali Wasze marzenia – szczególnie dzieci. Każdy z nas ma prawo do własnych marzeń. Dlatego bycie sobą i realizacja marzeń niech będzie przesłaniem tej mojej dziwnej pogrzebowej mowy.
Życzę w jego imieniu odwagi , siły w realizacji własnej legendy.