refleksje o dawaniu

now browsing by tag

 
 

Sen nocy letniej

Sen nocy letniej 8 październik 2013

21

Był rok 1979 r, jeździłam w rodzicami po wschodniej Europie z przyczepą . Pewnego razu w Bułgarii na granicy tureckiej , nawiązaliśmy kontakt z sąsiadami na kempingu , którymi była starsza para Niemców , podróżująca jak wtedy wszyscy znani nam Niemcy, mercedesem z luksusową przyczepą , mimo że my podróżowaliśmy Fiatem 125 p z maleńką przyczepą Niewiadów nie czułam się , ani moi rodzice, gorsi od nich . Byliśmy na równi i każdy miał na ten moment to co potrzebował i go cieszyło . Na koniec pobytu wymieniliśmy adresy i każdy pojechał w swoją stronę , włócząc się dalej w sobie znanych kierunkach .

Lato 1982 r. był wieczór, gdy wyciągnęliśmy ze skrzynki awizo do odebrania na poczcie paczki z Niemiec, o wadze ponad 10 kg .

  • na pewno to pomyłka – stwierdzili rodzice

  • nie mamy rodziny znajomych w Niemczech .

  • pewnie coś się listonoszowi pomyliło, może jakiś nowy i napisał awizo na nas , a nie sąsiadkę , która ma całą rodzinę w Niemczech – stwierdzili rodzice .

  • jutro to trzeba wyjaśnić

Były wakacje , więc z mamą (mama była nauczycielką ) poszłyśmy na pocztę i …. jakie było nasze zdziwienie gdy okazało się, że listonosz nie pomylił się , bo paczka adresowana była na naszą rodzinę .

Tylko od kogo …???

Przecież nie znamy nikogo……, nie mamy znajomych , ani rodziny tam

Doniosłyśmy z mamą ciężką paczkę do domu , zastanawiając się całą drogę od kogo i  że chyba jakiś Niemiec się pomylił .

Położyłyśmy ją na stole i zastawiałyśmy się czy otwierać, bo pewnie nie do nas .

Po paru godzinach zdecydowałyśmy się otworzyć .

W paczce były głównie słodycze , kawa, kakao

I kartka z pozdrowieniami .

Ojciec przyszedł z pracy poczytał …..

Do nas na pewno , tylko od kogo …….????

Mijały godziny ,

i nagle olśnienie

może od tych ludzi z kempingu , których poznaliśmy kilka lat temu – im daliśmy adres .

Zaczęły się przeszukiwania domu i ….

tak to od nich .

Bardzo miłe , pewnie usłyszeli, że w Polsce stan wojenny i nas chcieli wesprzeć .

Fajnie było popróbować innych rzeczy , jedne nam smakowały inne nie .

Zaczęliśmy szukać sposobów zrewanżowania się , posłania im czegoś w zamian , za pamięć .

Bo to bardzo miłe .

Jakimiś kocimi drogami udało się posyłać różne rzeczy do Niemiec .

A oni zaczęli posyłać paczki .

Paczki coraz gorszej jakości .

Gdy przyszła paczka ze starymi rzeczami , rodzice zamiast się cieszyć jak za pierwszym razem byli oburzeni

  • przecież widziała ta Niemka, że miałam lepsze rzeczy na kempingu ubrane – stwierdziła mama

  • nas stać na nowe – stwierdził ojciec

Z kilkunastu kilogramów ciuchów udało mi się wybrać jedną nadającą się na przeszycie dla mnie .

Dlaczego postrzegają nas jak dziadów – zastanawiali się rodzice?

Były to czasy, że już można było zamawiać rozmowy międzynarodowe , więc ojciec szybko ją zamówił i dziękując za paczkę – informował delikatnie, że mamy w czym chodzić i stać nas na nowe rzeczy .

Niestety nasi znajomi bardziej wierzyli propagandzie , bo następna paczka przyszła z maką i cukrem .

Wtedy ojciec już był mniej delikatny i poinformował naszych znajomych o tym, że mamy dostatek dobrego jedzenia . Swojskiej mąki , mięsa itp. i kimś kto jechał, posłał im domowe szynki .

To zadziałało ….

Rok 1984 – zachorowałam poważnie na gardło , było zagrożenie wycięcia migdałków , leczący mnie lekarz zasugerował , że z Niemiec można sprowadzić leki (dziś bym powiedziała , coś w rodzaju homeopatycznych) u nas były bardzo drogie

I …. telefon do Niemiec , super ekspresem zostały przysłane i ….. zadziałały . Migdały mam do dziś !!!

Wielkie , wielkie serce , wielka chęć pomocy .

Mimo tak pozytywnych zachowań , uczucie poniżenia gdzieś głęboko zostało ….

Bo dlaczego to piszę …..???

Teraz gdy wielu zagranicznych turystów lituje się nad marokańskimi dziećmi , wypłynęło to uczucie w czasie snu ze mnie, bo to bardzo subtelne poniżenie .

Ci ludzie mieli dobre intencje , chcieli pomóc , tylko nie zastanowili się nad tym, że wierząc telewizyjnej propagandzie urazili nas , postawili się powyżej nas . Nie na równi .

Bo litując się nad kimś czujemy się wyżej i uznajemy tego drugiego za gorszego, biedniejszego, bardziej zacofanego.

Pomagać trzeba mądrze .

Może wiele osób w naszej sytuacji cieszyłoby się , że posyłają i opowiadało niestworzone rzeczy o biedzie jakiej doświadczają , mimo że nie miałaby żadnego związku z rzeczywistością .

Wyciągaliby rękę po kolejne dobra , bo przecież oni mają więcej niż my, więc niech dają .

Na szczęście mnie wychowano w poczuciu szacunku do siebie samej i godności .

Nie muszę nikomu opowiadać o tym jak nie jest , żebrać i wyciągać ręce po jałmużnę . Znam swoją siłę i wartość i mogę sama o siebie zadbać .

Jednak dzięki temu uczuciu, które wypłynęło teraz , wiem ile szkody może zrobić nieprzemyślana pomoc .

Ci ludzie tutaj czują się gorsi od europejczyków, biedniejsi , bo nie posiadają luksusowych dóbr . I Europejczyka nie widzą jako człowieka , ale jako portfel pełny pieniędzy .

Maroko to kraj kontrastów , w niektórych miejscach ludzie żyją jak nasi rodzice , czy dziadowie, ale czy oni nie mając dzisiejszych dóbr nie byli szczęśliwi ????

Zawsze ktoś będzie lepszy i gorszy , gdzieś będą inne dobra . Ważne , żeby wiedzieć , że jest się na swojej drodze . Bo porównując się szczególnie przez dobra można popaść w niekończącą się paranoję . A bogactwo to stan umysłu i z dobrami materialnymi nie ma nic wspólnego .

Dzieci krzyczą o długopis, zeszyt mówiąc , że nie mają , a gdy wejdzie się do sklepu spożywczego koło szkoły , w wioseczce gdzieś w oazie na pustyni , te same dzieci kupują sobie ciasteczka, lody , cukiereczki. Wydając znacznie więcej niż kosztuje zeszyt czy długopis (długopis 1 DH = 0,40 gr)

Gdy zapytaliśmy zaprzyjaźnionych Marokańczyków , o co chodzi z tymi długopisami odpowiadali, że oni też nie wiedzą .

Chyba chodzi o to, że te dzieci są kolekcjonerami prezentów otrzymywanych o europejczyków – niestety często również pieniędzy .

Nie dajmy się zwieść , Marokańczycy powiedzieli nam

'W MAROKU NIE MA GŁODU , „

dzieci które pokazują, że nie mają co jeść po prostu oszukują .

Tak jak w Polsce w czasie stanu wojennego nie było co jeść . To ten sam mechanizm .

Miejmy szacunek do siebie i dla nich . Niech wyrosną z nich silne , kreatywne , dające sobie radę w życiu samodzielnie osoby .