Rosja

now browsing by tag

 
 

Człowiek zimno – uczy jak rozbudzić wewnętrzne ciepło

Człowiek zimno profesor fizjologii

131

Rinad Sułtanowicz Minawalejew fizjolog, profesor Petersburskiego Uniwersytetu, jego pasją jest jak ludźki organizm adaptuje się do zimna, na przykładzie tybetańskiej jogi wewnętrznego ciepła „tummo” Prowadzi ekspedycje w Himalaje, gdzie uczestnicy siedzą na śniegu, tutaj filmik z Himalajów – polecam nawet tym co nie znają rosyjskiego

jak również na wyspy Kuzowa, gdzie uczestnicy mają możliwość posiedzenia w zimnej wodzie morza Białego.

Jego strona http://www.tapasyoga.ru/

Strona organizatorki Iriny (można pisać po angielsku) http://www.faraon-tv.com

My uczestniczyliśmy w warsztacie na Kuzowie niemieckim w 2016

Przed warsztatem siedzenie w zimnej wodzie, czy na śniegu itp. wydawało się czymś bardzo trudnym wręcz nie osiągalnym dzięki Rinady Sułtanowiczu Minawalejowi stało się to proste, wręcz naturalne. Jak jazda na rowerze, nic nadzwyczajnego.

Dziękujemy już ćwiczymy. Bartek siedział po zakończeniu seminarium 15 minut w morzu (temp 12 stopni) , a ja 2 minuty. Gdy przed warsztatem wskakiwaliśmy na kilka chwil i zaraz wyskakiwaliśmy.

Jeszcze raz dziękuje za możliwość poznania tak niesamowitego człowieka i możliwość uczenia się od niego.

Fizjologia jogi – Tummo wewnętrzne ciepło – 2 tydzień na Kuzowie

Warsztat Tummo (wewnętrzne ciepło) 18-23 lipca 2016 tydzień drugi

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

106

O warsztacie dowiedzieliśmy się pierwszego wieczoru pobytu na wyspie. Wania jeden ze strażników rezerwatu, gdy dowiedział się o naszych zainteresowaniach, zaraz poinformował nas, że za ponad tydzień przyjeżdża grupa od jogi, fizjologii jedzenia i tummo.

Bardzo nas to zaintrygowało. Nawet gdzieś pojawiła się myśl:

Może pojedziemy do portu weźmiemy więcej rzeczy i przyjedziemy na warsztat jak nam pozwolą w nim uczestniczyć”.

Wszystko jednak potoczyło się samo, czas pobytu na wyspie mijał sam, przyroda i dobrzy ludzie dokarmiali, a nam nie chciało się wychodzić z tej przestrzeni, a co za tym idzie urywać tej cudownej energii wizytą w porcie.

W dzień gdy pojawiła się na wyspie grupa Tummo, było sporo zamieszania – gdyż przyjechały równocześnie jeszcze 3 inne grupy, takie zawirowanie energii po niesamowicie spokojnych ostatnich paru dniach. Dlatego chcieliśmy popłynąć na jakiś czas na bezludną wyspę obok i zobaczyć jak wszystko się potoczy. Bo do cywilizacji nie chciało nam się wracać -opuszczając raj.

Gdy już wchodziliśmy do łódki, przyszedł Wania z informacją, że Ci ludzie opodal, to ci od Tummo.

– Kto organizator – zagadnęłam.

– Irina, ta w czapeczce – i wskazał uśmiechniętą kobietę .

Podeszłam szybko aby się z nią przywitać i zapytać, czy możemy uczestniczyć w kursie.

Ucieszyła się z naszej propozycji.

– Ile nas to będzie kosztować? – zagadnęłam.

– Od Polaków nie będę brała pieniędzy – odpowiedziała.

Niesamowite! Tummo o którym marzył od jakiegoś czasu Bartek przyszło do jego życia samo i to jeszcze gratis. Kolejny przykład, że gdy się jest na swojej drodze, pieniądze są tylko dodatkiem do życia.

– Przyjedziemy za 2 dni – powiedziałam – bo teraz jedziemy na wyspę obok.

– Do zobaczenia – pomachała nam.

Gdy siedzieliśmy na wyspie obok wychodziły kolejne programy.

Bartek od lat marzył o tummo, a teraz mimo że został na niego zaproszony siedzi na wyspie obok.

Bo marzył również o pobycie na bezludnej wyspie.

Tylko gdzie sens i logika. Warsztat trwa tydzień, a na bezludną wyspę można pojechać zawsze.

Uwalniam się od uciekania od swoich marzeń

Realizuję swoje marzenia bez patrzenia się na innych

A u mnie znowu pojawiły się problemy z ciałem. Dwa dni temu skręcona noga może nie pozwolić do końca uczestniczyć w warsztacie. Coś niesamowicie sabotuje mój luz ciała.

Trzeba to zaakceptować.

Po dobie pobytu na bezludnej wyspie, wróciliśmy na główną wyspę, Irina (http://www.faraon-tv.com/) od razu przedstawiła nam prowadzącego Rinada Minwalejewa  fizjologa, profesora uniwersytetu w Petersburgu, zwanego również „Człowiekiem Zimna”. 

/http://www.tapasyoga.ru/

Rano były zajęcia z jogi, potem wykłady, połączone z wycieczkami po wyspie, do tego jedzenie z ogniska. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że zaczęło mocno padać i padało z małymi przerwami do ostatniego dnia warsztatu, kiedy wreszcie zaczęło się przejaśniać. Miało i to swoje dobre strony, gdyż z uwagi na deszcz i sztorm nie przypływali jednodniowi turyści. Był spokój cisza, energia zamknięta dla nas.

103

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

115

Zajęcia całkowicie na zewnątrz, wykłady pod namiotowym zadaszeniem trwały nadal – w końcu to tummo – technika utrzymania ciepła w ciele.

Poranna joga była wtedy gdy akurat nie padało, ja z uwagi na skręconą kostkę uczestniczyłam tylko na kilka procent. Jednak muszę powiedzieć, że były to zajęcia dla mnie na najwyższym poziomie. Przede wszystkim dlatego, że prowadzący szukał w tym co robi efektywności i naukowego poparci. Obalając przy tym całą ideologię, mistykę, a nawet energetykę – dla mnie może trochę zbyt ordynarnie.

Jednak w tym co dotyczy ciała i jego powiązania z nauką jest mistrzem. Jak pokazywał asany, to w taki sposób, aby wykonywać je najbardziej efektywnie. Dziękuję za te ćwiczenia.

Wykłady ograniczały się do teorii jedzenia, oddychania.

Aby zbytnio nie rozwodzić przytoczę kilka cytatów (mniej więcej tak jak to mówił profesor) .

100

Ewolucja człowieka prowadzi począwszy od wszystkojedzących, wegetarian, wegan, raw food, frutarian, kończy na odżywianiu praną”.

Najzdrowsze jedzenie to takie jakie smakuje”

Im więcej smaków, produktów, kuchni, jedzenia od innych osób – tym mniejsza szansa zachorowania na alergię, a im bardziej monotonna jest nasza dieta – dotyczy to również osoby gotującej, tym większa szansa zachorowania”.

Nasze ciało wie najlepiej co jest dla niego zdrowe”.

Z zamkniętymi ustami człowiek jest mądrzejszy (czyli gdy nie mówi), a zatrzymanie oddechu powoduje lepsze dotlenienie ciała”.

Jego teoria jest podobna do teorii Butejki o której pisaliśmy http://brygidaibartek.pl/zobacz-jak-oddychasz-a-moze-zbadaj-jak-przyswajasz-tlen/

Człowiek Żyjący w większej kumulacji CO2 – w miastach ma więcej energii na działanie – biznes, pęd, pogoń. Człowiek żyjący na przyrodzie może tworzyć, jednak trudno mu działać w biznesach”.

Wszystko poparte badaniami naukowymi. Dla mnie czasami język za trudny, aby wszystko dokładnie zrozumieć. Choć z drugiej strony, ja wolę jednak działać niż tylko słuchać.

Oczywiście ewolucja ewolucją, jednak gdy wspominaliśmy o pranie wzbudzało to silne emocje u prowadzącego i części osób, na zasadzie – że te osoby kłamią, że to jest niemożliwe itp.

– Nie dziwię się, że ludzie na pranie uciekają od nauki, gdy ona nie tylko nie jest ich ciekawa, ale z nich kpi – odpowiedziałam raz ucinając dyskusję.

Nawet to, że my nie jemy mięsa było dla nich trudne do zaakceptowania. Zresztą zauważyliśmy, że ta Rosja którą znamy dzieli się co najmniej na dwa rejony – Moskwa i tereny na wschód, oraz Petersburg i tereny na północ. Tutaj w Karelii i na morzu Białym rzadko spotykamy turystów z Moskwy, z Pitera praktycznie jest większość. Dla tych z Petersburga wegetarianin to jakiś psychiczny gość. Mimo proponowanej przez profesora teorii rozwoju świadomości – nie skorzystali z sytuacji że wśród nich są wegetarianie – raczej byliśmy „płachtą na byka…” – ciekawości nie było…

Gdy mówiliśmy, że od dziecka nie lubiliśmy jeść mięsa – słyszeliśmy – „My na północy musimy jeść dużo mięsa, tłuszczu”

Tak, tak dużo się napatrzyliśmy, gdyż w zupie na 40 osób (10 litrów) lądowały dwie małe puszki mielonki jako mięso i tłuszcz. Patrząc na spożycie mięsa, tłuszczu i wielkości Rosyjskiej porcji – to Polska leży chyba na Antarktydzie.

Taka kolejna iluzja.

113

W tych potrawach nie ważne było mięso – jako mięso, ważny był smak i zapach mięsa. I on zaspokajał, dawał pełne bezpieczeństwo.

Petersburg dużo przeżył w czasie drugiej wojny światowej, o czym pisaliśmy ………. i może dlatego potrzeba jedzenia mięsa u tych ludzi jest tak silna. Choć w sumie, to należy zadać pytanie, dlaczego osoby jedzące inaczej wzbudzają w nich takie emocje???

Pytanie bez odpowiedzi…

Ja w swojej rodzinie nie miałam z akceptacją większych problemów. Nie znałam tego dopóki nie poznałam mamy Bartka, Bartek spotykał się z okłamywaniem co do składu potrawy i brakiem akceptacji tego co i ile chce jeść.

Uwalniam się od przymusu akceptacji przez innych mojego sposobu odżywania

Odżywiam się w sposób, który najlepiej służy mojemu ciału

Z dań kuchni polowej przyrządzanej na ognisku wybieraliśmy to co nie zawierało mięsa (czyli niewiele) i jedliśmy jedną chochelkę, czy łyżkę na dwie osoby. Krótki filmik z warsztatu (już był czas, że mieliśmy mało energii w kamerze i aparatach). 

Nie możliwość wyjazdu z wyspy na obiecane wycieczki, padający deszcz, zimno, kończące się zapasy słodyczy (szczególnie zgłuszczonego mleka – rosyjskiego agresywnie słodkiego specjału) spowodowały, że nawet te porcje jedzenia, które jedliśmy – dla paru osób zrobiły się za duże.

Pojawiła się zawiść za to, że Irina nas bezpłatnie zaprosiła.

Pojawiły się jakieś głupie pytania, czy zawsze jak podróżujemy – nie kupujemy jedzenia itp.

Zareagowałam na to zbyt ambicjonalnie – zrobiło mi się przykro. Może dlatego, że po prostu nie mogłam iść do sklepu i kupić im coś na stół, a sama w namiocie nic nie miałam.

Choć w sumie to Irina nas zaprosiła na warsztat i im nic do tego.

Jednak wzięłam Bartka za rękę – poszłam do namiotu i popłakałam się. Wszechświat zareagował natychmiast, przyszedł Wania (strażnik rezerwatu) – przyniósł nam 2 pomarańcze! (i to właśnie w tym momencie – i nie chleb – tylko „luksusowe” w tym miejscu, na wyspach pomarańcze). Powiedział Zacharowi o incydencie, który zaraz też przyszedł, przyniósł cukiereczki i dżem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Taki przykład, że zawiść innych osób – a tutaj były to niedowartościowane, otyłe kobiety, sporo młodsze ode mnie, wyglądające sporo starzej – nie ma na mnie wpływu, wszechświat o mnie dba – dostaję nawet największe dla mnie rarytasy!

Uwalniam się od przymusu przejmowania się zazdrością innych osób

Uwalniam się od przymusu walczenia o akceptacje u ludzi którzy są zawistni wobec mnie.

Wszechświat dba o mnie lepiej niż ja sama jestem sobie w stanie wymyślić

I na drugi dzień gdy znowu coś wymyślały – przypomniałam sobie pomarańczę, popadłam w stan – nie braku zależności od takich osób – ale przede wszystkim zaufania do Boga, że dba o mnie bardziej niż ludzie. Sytuacja tak się rozwinęła, że wręcz poczęstowały mnie grejfrutem.

Uwalniam się od zależności od ludzi

Uwalniam się od zależności od zawistnych kobiet

Uwalniam się od lęku przed zawistnymi, nieszczerymi, niespełnionymi kobietami

Żyję w pełnym zaufaniu do życia i Boga , wiedząc, że troszczy się o mnie lepiej niż mogę sobie wyobrazić.

Zwieńczeniem warsztatu była kąpiel w wodzie. Wszystko zostało poparte teorią dla umysłu, pokazano nam jak oddychać. Pogoda się nie chciała poprawić, dlatego siedzenie w wodzie nastąpiło dopiero w przeddzień zakończenia warsztatu – nadal jednak przy silnym wietrze i zimnej aurze (powietrze – 10 st., woda – 10-12 st. C)

Mnie już kilka godzin wcześniej zrobiło się tak zimno, że nie byłam w stanie wykrzesać grama ciepła z siebie. Na pewno przyłożyła się do tego cała ta nieprzyjemna sytuacja i puszczenie programu braku zależności od zawistnych kobiet. A może tylko jakiś jego odłamek, pokazujący mi, że nie mogę tego zrobić. Nie mogę być lepsza od nich. Bo te „wredne” kobiety nie weszły do wody. Tak samo zresztą jak ja. Ja zostałam w namiocie trzepiąc się z zimna i medytując.

Uwalniam się od przymusu nie wychodzenia ponad zawistne dla mnie osoby

Rozwijam swoje talenty, zdolności, niezależnie czy się to komuś podoba czy nie

105

107

Bartek na szczęście poszedł i wysiedział w wodzie 5-6 minut. Najbardziej mu doskwierała świadomość, że jak wyjdzie nie będzie miał się gdzie dogrzać, trudny był wiatr. Połowa w ogóle nie weszła do wody, 10 osób wytrzymało około 15 minut, 3 osoby razem z profesorem licząc siedziały 33 minuty.

Profesor cały czas przypominał tym co byli w wodzie, że tummo to nie technika cierpienia – jak ci zimno to wyjdź. Wszystko należy robić w swoim rytmie.

Uwalniam się od przymusu, że jak jest mi zimno, to zaraz muszę się dogrzać przy piecu, czy w pomieszczeniu

Pozwalam sobie oddechem rozgrzewać swoje ciało

108

109

110

Tak, siedzenie w zimnej wodzie, na śniegu itp. wydawało się czymś bardzo trudnym, wręcz nieosiągalnym. Jednak dzięki Rinady Minawalejewa stało się to prostsze, oswojone, wręcz naturalne. Jak jazda na rowerze, nic nadzwyczajnego. Cudownie spotykać takich ludzi, dla których rzeczy które robią są naturalne i proste. Wtedy można jak ja mówię łyknąć sobie od nich tej energii i uznać pozornie trudne rzeczy za normalne prawa natury 

112

Dziękujemy – już ćwiczymy. Bartek siedział w morzu po zakończeniu seminarium, przez kolejne 3 dni – po 15 minut, a ja przez 2 minuty. To sukces bo przed warsztatem wskakiwaliśmy do wody na kilka chwil i zaraz wyskakiwaliśmy – krzycząc. Woda w tym morzu jest naprawdę chłodna, nie nagrzewa się. Dwa razy na dobę jest odpływ (1,5 m wysokości pływu), i codziennie jest świeża dostawa takiej „rześkiej do bólu zębów”. Nawet spotkaliśmy potem Rosjan biwakujących nad brzegiem morza , którzy się chwalili – że są tu drugi raz i za pierwszym razem nie dało rady, ale teraz krótko ale się okąpali.

Więcej na temat Profesora – Człowieka Zimna i organizowanych ekspedycji tummo na wyspy Sołowieckie i w Himalaje w następnym poście.

A na koniec ukazał się jeszcze jeden program ciekawy program. Gdy już „grupa tummo” pakowała się, przyszła inna grupa Rosjan, chcieli zając ich biesiedkę (zadaszone miejsce do siedzenia i palenia ogniska). Zachowanie to było agresywne i bez sensu, gdyż mogły im się pomylić rzeczy, pakunki. Jednak nowa grupa się wciskała, w pewnym momencie zaczęła niecierpliwie rozpalać ognisko i wnosić swoje rzeczy, gdy nasi znajomi byli jeszcze nie spakowani. Żadna argumentacja nie pomagała. Doszło do spięcia.

– Popatrz wczoraj nas „wyrzucili” z tego miejsca – teraz energia do nich wraca – zauważył Bartek.

Wyrzuciło” nas 5 osób z trzydziestoosobowej grupy, pozostałe 25 – puściło całą sytuację mimo uszu udając, że ich nie dotyczy. Nie chciały zajmować stanowiska.

I …… energia wróciła tylko, a może przede wszystkim uderzając w tych którzy – nie chcieli zajmować stanowiska!

Energia w tym miejscu została nikt jej nie poczyścił, nie zrównoważył inną.

Nie wtrącanie się – gdy coś dzieje się na naszych oczach, to popieranie tego co widzimy, słyszymy.

– Co robić? – zapytacie, gdy nie chcecie wchodzić w konflikt.

– Zajmijcie stanowisko w swoim umyśle! Nie mówicie, że Was to nie dotyczy, jeżeli dzieje się to przy Was, jeżeli informacja do Was dociera, to na pewno jest dla Was.

Można sobie też wyobrazić jak widzi się rozwiązanie. Nie trzeba stać po żadnej stronie.

Potem okazuje się, że osoby słabe mają władzę na światem, bo innym nie chce się tracić energii na zajęcie stanowiska w jakieś sprawie…

Uwalniam się od przymusu puszczania mimo uszu spraw dla mnie istotnych

Zajmuję na poziomie energetycznym stanowisko w srawie, we wszystkim co do mnie dociera.

Grupa odjechała – my pomachaliśmy na pożegnanie i na wyspie znów zapanowała, piękna, słoneczna pogoda (nawet 25 st. w cieniu).

My dziękujemy za ten czas i bardzo polecamy poznanie Rinada Minwalejewa. A poniżej Bartek z kolegą Dimą cieszą się swoimi różnymi ciałami.

Akceptuję swoje ciało

8

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Archipelag Kuzowa – zapoznanie z magią

Archipelag Kuzowa powitanie 8-18 lipca 2016 tydzień pierwszy

 

6

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Kuzow Niemiecki powitał nas znajomym kajakarzem Białorusinem poznanym w porcie Kiem i zaproszeniem od naszych znajomych z którymi dotarliśmy tu motorówką na samogona. Białorusin pokazał nam część wyspy i poopowiadał którędy wyjść na najwyższy szczyt.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

5

 

Kuzow Niemiecki znajduje się w Archipelagu Wysp Kuzowa w skład który wchodzi 14 niezamieszkałych wysp, z czego Kuzow Niemiecki i Kuzow Rosyjski są wspaniałymi miejscami widokowymi – ich wysokość przekracza 100 metrów ponad poziom wody.

W archipelagu znajduje się labirynt, tron kamienny, sejdy.

Główną wyspa archipelagu to Kuzow Niemiecki uznawana kiedyś za świętą wyspę, znajdują się na niej kamienne sejdy, pozostałości (prawie nie widoczne) starego labiryntu i inne kamienie. Tutaj wiele osób szuka (może i znajduje zagubioną Atlantydę).

 

7

 

8

 

9

 

Miejsce iście magiczne.

Zresztą wyjście na jeden z wierzchołków i popatrzenie na okalające morze w setkami wysp uzmysławia nam, że jesteśmy w „naszym raju”. – o nim oddzielny wpis

Na wyspie jest miejsce biwakowe, obsługuje tą przestrzeń 3 strażników przyrody. Gdyż cały archipelag jest zakaźnikiem (miejscem chronionym). Strażnicy również oprowadzają po wyspie i można z nimi popłynąć na wycieczki na inne wyspy archipelagu.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

15

 

 

Pilnują porządku i przyrody. Na wyspach obowiązuje zakaz polowań, śmiecenia, rozpalania ognisk w miejscach do tego nie wyznaczonych. Ogień to potężny wróg przyrody, zarówno od ognisk, które Rosjanie rozpalają zawsze, gdyż na nich gotują, jak również od niechlujnie rzucanych niedopałków. W czasie naszego pobytu widzieliśmy jak jedna z dziewiczych wysp płonęła (prosiliśmy o deszcz i padało potem dokładnie tydzień), zapalona najprawdopodobniej od niedopałka.

 

29

 

 

28

 

27

 

26

 

Na wyspy znajduje się las, laso-tundra, tundra, bagna, czyli wszystkie biotopy północy. Rośnie zarówno roślinność leśna,tundrowa, bagienna, jak i morska.

Wyspa z dwóch stron sąsiaduje z innymi wyspami, co powoduje, ze tworzą się tam przytulne zatoki.

Na wyspie są trzy strefy gdzie można rozstawiać namioty (no może 4 – ale przy bagnie komary). Dwie od zatok, są tam biesiedki (zadaszenia z miejscami na ognisko i ławkami), WC.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

18

 

 

W jednym miejscu jest źródełko z wodą. Oraz trzecie miejsce, południowe, najbardziej magiczne, oparte o górę z widokiem na bardziej otwarte morze.

Sama wyspa ma ok. 500 metrów w najszerszym miejscu szerokości i 1000 metrów długości. Jednak przejście z jednej strony na drugą nie jest tak szybkie jakby się wydawało. Strzegą go bowiem wzniesienia ok 100 m.n.p.m i kamienistymi ścianami. Na najwyższy szczyt nawet zrobiono ścieżkę z linami.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

30

 

25

 

Pierwszy wieczór to gościna naszych znajomych z łódki, niestety alkoholowa i mimo że uczestniczy w niej lekarz i profesor obarczona jest brakiem chęci dbania o zdrowie i szydzeniem ze wszystkiego czego nie rozumieją.

Bartkowi wychodzi program, że „co to za mężczyzna który nie pije”.

Zresztą wyniósł go z domu, gdzie ojciec nie tylko nie pił, ale również niechętnie uczestniczył w imprezach. Nieakceptacja tego zachowania przez otoczenie doprowadziła do izolacji.

 

Uwalniam się od przekonania, że prawdziwy mężczyzna musi pić alkohol

 

Uwalniam się od przekonania, że gdy nie piję alkoholu jestem nieakceptowany przez otoczenie

 

Nie piję alkoholu i otaczam się ludźmi, którzy to akceptują i szanują

 

19

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

23

 

Tak, nie trzeba było długo czekać na realizację tego programu. Zachar – główny strażnik wyspy bardzo pilnował, wręcz nas chronił przed alkoholem ze strony innych „przyjaźnie nastawionych” turystów. Sam miał problem z alkoholem, więc Bartek był dla niego przykładem tego, że można być normalnym, fajnym i nie pić. W sumie nie tylko nie pić, ale również nie zabijać zwierząt po to by je zjadać (a widać było że już mu to nie odpowiada).

Bardzo cieszyła go możliwość oglądania fok, biełuch, ptaków, które podpływały blisko człowieka. Zdawał sobie doskonale sprawę, że zjadanie zwierząt niszczy ten kontakt.

Zresztą Zachar to stary szaman, czujący jak mało kto okoliczną przyrodę, słyszący ją, widzący, czujący.

 

Mu udało się sfilmować niedźwiedzia, który przepływał z wyspy na wyspę, to on pierwszy zobaczył ze wyspa płonie, on czuł na kogo uważać na wyspie, a kto szanuje przyrodę i można mu pokazać pewne miejsca.

 

Tak, bo szaman to ten co ma moc, ale również ma czucie tego co dookoła.

 

24

 

22

 

31

 

32

 

Tak, tak kochani „szamani” dzisiejsi – poza mocą i znajomością techniczną rytuałów trzeba czuć, widzieć, słyszeć …

 

Widzę, słyszę, czuję to co wokół, zarówno to widzialne jak i niewidzialne

 

Szamani mieli w zwyczaju posiłkowania się energią z zewnątrz, ziemi, przodków, energią roślin, zwierząt – z nich uzyskiwali moc.

 

Uwalniam się od przymusu jedzenia, picia , aby czerpać stamtąd energię

 

Jem i piję dla przyjemności, a życiodajną energię czerpię z boskiej prany

 

Pozwalam aby moje ciało przyswajało pranę

 

Kolejny program tego magicznego miejsca.

Po pierwszym dniu pobytu na wschodnim brzegu z naszymi pijącymi znajomymi, nie wiedzieliśmy co robić dalej, miejsce nam się bardzo podobało jednak „impreza” nie.

Gdzie przenieść się, aby nie być zdanym na pijących obok.

Bo wyspa maleńka.

I niespodzianka, nasi znajomi jadą na parę dni na wyspy Sołowieckie. Nastał spokój. Był dzień, że na całej wyspie byliśmy tylko my i 3 strażników. Magia spotkania człowieka i wyspy.

 

 

33

 

34

 

35

 

Gdy nasi znajomi wrócili przenieśliśmy się na południowy, najbardziej magiczny brzeg i będąc znów tam sami, zatapialiśmy się w ciszę tym bardziej, że miejsce jest odizolowane od turystów z jednodniowych wycieczek. Tylko my, morze, wyspa.

Morze z jego przypływami i odpływami.

Wszystko płynie, a ja napełniam się ciszą

Pogoda dopisywała, było cieplutko, z rzadka popadywało, a polarne dni napełniały nas światłem nawet wtedy gdy spaliśmy. Czas przestał mieć jakieś znaczenie.

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Noc, dzień kto to wymyślił? Przecież może tego nie być. Może być tylko 24 godzinny dzień, za parę miesięcy właśnie tutaj będzie 24 godzinna noc.

 

Uwalniam się od przymusu spania bo noc, działania bo dzień

 

Pozwalam sobie żyć we własnym rytmie

 

I tak właśnie żyliśmy, gotowaliśmy na ognisku, zbieraliśmy maroszkę, borówki, grzyby, jeździliśmy na morskie wycieczki z cudownym szamanem Zacharem poddawaliśmy się tej magii w różnych miejscach – o tym osobne wpisy.

 

40

 

37

 

Chodziliśmy na najwyższy szczyt poddając się jego magii i właśnie tego dnia schodząc z góry zahaczyłam nogą o wystający korzeń, praktycznie się w nim zaplątałam, krzywo stanęłam i skręciłam nogę w kostce.

Praktycznie zaraz, jak pierwszy ból ustąpił – zrobiliśmy ustawienie, okazało się, że – „Boję się być cały czas w raju, chcę zmian, nieważne jakich, ale zmian”

 

Uwalniam się od przymusu zmian

 

Pozwalam sobie nasycić się rajem

 

36

 

38

 

Tak nasycić, wiele razy zauważyłam, że gdy nasycę się jakimś miejscem, jedzeniem, energią nie ciągnie mnie już potem do niego, a gdy go sobie odmawiam, to ma „wieczny” niedosyt

 

Niech raj – błogostan, magia, szczęście, zdrowie młodość przenika każdą komórkę mojego ciała.

 

39

 

Drugą rzeczą która wyszła w związku ze skręceniem nogi, było uwolnienie energii spowodowane skręceniem nogi wiele lat temu w Chorwacji. Tak jakby energia która wtedy została zachwiana, wróciła teraz na swoje miejsce.

Chyba z 2 dni miałam silne przepływy energii przez moje ciało

A co to była za energia….. zawiści innych osób

 

Uwalniam się od przymusu brania do siebie zawiści innych osób

 

Uwalniam się od przymusu krzywdzenia siebie gdy czuję zawiść innych

 

Uwalniam się od przymusu rezygnowania z siebie gdy czuję zawiść innych

 

Korzystam ze swoich talentów, możliwości, otrzymanych darów i zawiść innych ludzi nie ma na to żadnego wpływu

 

Niestety po tygodniu pobytu, od 16 lipca przyjechało ok. 70 osób na naszą maleńką wyspę i zrobiło się ciasno. Fakt, że jedna grupa był to ekspedycja jogi i Tummo (gdzie po rozmowie z organizatorką mogliśmy uczestniczyć), to i tak postanowiliśmy pojechać na 2 dni na sąsiednią bezludną wyspę.

Bezludna to ona była, jednak wrzaski turystów z Kuzowa niosące się po wodzie spowodowały, że nie czuliśmy się jak na bezludnej. Moja świeżo co skręcona noga, nie pozwalała mi na wycieczki po wyspie .

Plusy były dwa, obok wyspy gniazdowało wiele ptaków, które były praktycznie na dotknięcie i na wyspie były najlepsze borówki świata, duże jak amerykańskie i wygrzane w słoneczku.

Wyspę nazwaliśmy potem „niedźwiedzią wyspą”, gdy godzinę potem jak odpłynęliśmy z wyspy, pojawił się tam niedźwiedź (widziały go jednocześnie cztery osoby).

Słoneczko, które do tej pory świeciło nam prawie non stop, teraz postanowiło sobie zrobić przerwę, a niebo zasłonić deszczowymi chmurami.

To pewnie z powodu palącej się wyspy.

I tak minął nam pierwszy tydzień poznawania wyspy i jej ciszy, jej lekcji otrzymanych w warunkach raju.

 

Pozwalam się nasycić energią raju

25 dni na wyspie na Morzu Białym – Skrót

Kuzow Niemiecki 8 lipca – 2 sierpnia 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Pojechaliśmy na 2 doby – zostaliśmy 25 dni. Niesamowity czas w bardzo wysokiej energii.

Może napiszemy co mieliśmy ze sobą, bo to daje ciekawy obraz doświadczania przestrzeni:

namiot z Juli jednowarstwowy o nieprzemakalności 2000

2

śpiwory puchowe Pajaka do -5 stopni

karminaty

butla campinggaz z palnikiem – pełna

menażka 1 szt

miseczka 1 szt

łyżka 1 szt

łyżeczka 1 szt

kubki 2 szt

kilogram ziemniaków

100 g puire ziemniaczanego

zupa w proszku 1 szt

przecier pomidorowy 200 ml

sok pomidorowy 2 l

kawa na ok. 10 kaw

śmietanka kokosowa w proszku też na ok. 10 kaw

Na wyspie nie ma sklepu, ani restauracji, jest źródełko wody pitnej – które ze względu na suszę w drugim tygodniu pobytu wysychało

Ubranie Brygida :

2 pary majtek

5 sztuk skarpetek ( dwie i pół pary)

wełniane getry

spodnie z membraną

spodnie 2 pary letnie

sukienka

softshel

ortalion od deszczu

polar letni łapiący wilgoć

klapki

buty z gore-tex-em

koszulka termoaktywna z krótkim rękawem

koszulka termoaktywna z długim rękawem

Ubranie Bartek

majki 1 szt

skarpetki 1 para

spodnie 1 szt

spodnie z membraną 1 szt

koszulka 1 szt

polary 2 szt

kurtka z membraną 1 szt

Telefony

komputer

aparaty fotograficzne

kamera

tablet

wszystko bez ładowarek

Szczoteczki, pasty do zębów, szampon, odżywka, mydło.

Bartek nosi szkła kontaktowe – zapomniał płynu i prawie cały czas chodził bez szkieł.

Ja nie wzięłam kremu, ani olejku do twarzy. Przez pierwsze dni trudno mi było bez niego, a teraz zaważam, że nie widzę potrzeby go używać codziennie.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Zapytacie dlaczego tak trochę bez sensu się spakowaliśmy? Mieliśmy być na wyspie dwa dni.

Gdy przyjechaliśmy do portu w Kiem, co pisaliśmy w poprzednim poście, okazało się, że jest gotowa do drogi łódka na archipelag Kuzowa – w której już siedzą ludzie. Dostaliśmy 10 minut na spakowanie, odbyło się to szybko i chaotycznie, najważniejszy był namiot, śpiwory, reszta na zasadzie co było po ręką.

Ja wzięłam więcej rzeczy – na pewno intuicyjnie, chodziliśmy w nich potem razem, a również dlatego, że miałam więcej czasu. Bartek szukał plecaków, zbierał namiot, pakował śpiwory, kuchenkę…

Żyjemy w samochodzie i mamy w nim wszystko luźno poukładane w różnych miejscach.

I co nam to pokazało?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Namiot sprawdzał się w upały, ale padł w czasie ulewnego 12 godzinnego deszczu z porywami wiatru, jak również śpiwory puchowe, które przesiąkły wilgocią, mimo że otrzymaliśmy plandekę od gospodarzy wyspy, którą powiesiliśmy nad namiotem.

Ubranie – na początku byłam przerażona, że mam tylko jedną sukienkę, w której chodziłam cały czas. Potem weszłam w takie energie, że to, że chodzę w tej samej sukience przestało mieć dla mnie jakieś znaczenie. Byłam tak szczęśliwa pobytem w tej przestrzeni wyspy, że cieszyłam się z tej jednej sukienki.

Generalnie po powrocie do samochodu stwierdziłam – na co mi tyle rzeczy?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Jedzenie – od pierwszego dnia chcieli żywić nas różni ludzie, nie zawsze tym co chcieliśmy jeść – mięso, alkohol. A las dawał grzyby, przepyszne borówki, maroszkę, szczaw. Morze – laminarię (morską kapustę) , a resztę – niewielkie ilości chleba , makaronu, mąki, warzyw – dodawali dobrzy ludzie. My uczyliśmy się pokory brania, pracowaliśmy z wypływającymi programami zachowania gdy brakuje jedzenia. Zapytacie dlaczego nie testowaliśmy na 100% prany?

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

15

16

Trudno jednoznaczenie odpowiedzieć, na pewno była taka możliwość. Jednak gościnność przyrody i ludzi pokazywała, że na ten moment dalej mamy jeść – i to z radością i wdzięcznością.

Tym bardziej, że znajdowaliśmy się w miejscu bardzo wysoko wibracyjnym, i już z tego samego tytułu wypływało z naszej psychiki mnóstwo programów. Intensyfikacja tego procesu poprzez brak ziemskiego pożywienia mogłaby być już zbyt trudna.

Cieszyliśmy się bardzo z hojności wszechświata i jego gościny.

Na wyspie był generator włączany na 2 godziny co 2-3 dni , a na górkach zasięg słabego internetu. Mogliśmy ładować telefony i tableta (bo obsługa miała uniwersalny kabel). Abonament internetu skończył nam się w po 10 dniach. Oszczędzaliśmy energię w aparatach, komputer służył tylko do zgrywania z kart.

A czego doświadczyliśmy tam, teraz w skrócie, a w kolejnych postach przyjdzie czas na rozwinięcie. Podzielę nasz pobyt na trzy oddzielne tygodnie. Może one nie będą równe, jednak tak też zapisały się w naszej psychice…

Pierwszy tydzień 8 lipca – 18 lipca

Magia pierwszego tygodnia, piękna pogoda, polarne dni, i prawie bezludny archipelag…

Powitanie z wyspą

Wycieczka na najwyższy punkt wyspy z przewodniem, opowieści o człowieku, który zamieszkiwał kiedyś te tereny

Radość odpływów i przypływów

Wycieczka na wyspę Alioszyn – labirynt, maroszka, ptaszki jak pingwiny

Wycieczka po morzu przy zachodzie słońca, spotkanie z foką i ptakami wysp

Wycieczka na wyspę rosyjski Kuzow

Szukanie spokojnego miejsca na wyspie (był momenty, że byliśmy tylko my i strażnicy), ale pod koniec tygodnia przyjechało ok. 70 osób.

Kolejna zmiana miejsca nocowania na bezludną wyspę naprzeciwko Kuzowa Niemieckiego – nazwaną potem Niedźwiedzią Wyspą

Skręcenie nogi – Brygida

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

2 tydzień 18 lipca – 23 lipca – czyszczenie

Warsztat tummo i jogi – na który zostaliśmy bezpłatnie zaproszeni. Goszczeni jedzeniem, co pozwoliło pozostać dalej na wyspie. Warsztat prowadził profesor fizjologii uniwersytetu w Petersburgu, zwany również Człowiekiem Zimna.

Cały czas padał deszcz, temperatury w zakresie 10 stopni , wiatr i wilgoć.

Po wcześniejszym zaprzyjaźnieniu się z wyspą i otwarciu siebie programy wychodziły intensywnie.

Bardzo wysoki poziom zajęć porannej jogi, poparty wiedzą naukową, jak zrobić ćwiczenie aby było efektywne. Mnie w pełnym uczestniczeniu blokowała noga.

Nauka oddychania i sens zatrzymania oddechu, w świetle ciepła w ciele.

Zwieńczenie kursu – kąpiel w zimnym, północnym morzu, przy zimnym wietrze. Mi po niemiłym zachowaniu niektórych uczestniczek poszły emocje, zaczęłam trząś się z zimna i w ogóle nie poszłam, a Bartek – bohater wysiedział w wodzie ok. 5 minut.

Niesamowity czas…..

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

3 tydzień 18 lipca – 2 sierpnia

Ugruntowanie energii

Kąpiele dłuższe w morzu niż w poprzednim tygodniu

Medytacje

Radość w specyfice rosyjskiej tradycji biwakowania – gotowaniu na ognisku

Wycieczka na wyspę Alioszym, Maroszka i Labirynt

Foczka niedaleko na naszej plaży

Ulewa z połamaniem namiotu

Znalezienie zegarka Tissot do 30 metrów

Pożegnanie wyspy

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

To tyle w skrócie, a może i w punktach które lepiej pozwolą nam to wszystko opisać.

Gościnność „Wszechświata była niesamowita”, cały ten miesiąc kosztował nas ok 1000 zł – na dwie osoby ( wliczając wycieczki i koszty transferu na wyspy, oraz posłane potem prezenty dla strażników przyrody). Taki przykład, że gdy jesteśmy we właściwym miejscu, we właściwym czasie, na swojej drodze przez życie dary wszechświata spływają na nas, a my o nic nie musimy się martwić.

Wyrzucam program martwienia się o egzystencję, pożywienie, pieniądze, materię….

Otwieram się na dary wszechświata i na pełny rezonans z własną drogą życia.

17

Jeszcze bardziej zrodziła się w nas wdzięczność, radość za ten czas, gdy parę dni po wyjeździe z wyspy trafiliśmy do wioseczki – Nilguby i zobaczyliśmy programy wycieczek po tamtejszych okolicznych wyspach morza Białego, w kwotach 3000-5000 tysięcy złotych na tydzień od osoby.

Taki przykład, że jak jest się na swojej drodze w rezonującej z człowiekiem wibracji wszystko co potrzeba spływa w obfitości, trzeba tylko nie sabotować tego daru i umieć przyjąć z wielką radością i wdzięcznością.

18

19

Sołowki, nie Sołowki, przebaczenie historii

Sołowki, nie Sołowki 6-8 lipca 2016

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

17

20

Wyspy Sołowieckie od paru dni pojawiają się blisko nas… Z Białomorska pływały promy, a tutaj w Raboczeostrowsku – nazywanym również Kiem port, jest główne centrum pielgrzymkowo-turystyczne dla przeprawy na wyspy (ok. 50 km w morze).

Coś nas na nie ciągnie???

Wszechświat stawia w porcie, skąd pływają promy, a umysł krzyczy – „nie chcę”.

Tam były stalinowskie obozy pracy – więzienia – energia będzie trudna.

– Po co tu jesteśmy??? – rodziło się pytanie w głowie.

No po co???

Wycieczka po porcie wydawałoby się dała podpowiedź. Trafiliśmy bowiem na reklamę wycieczek na archipelag Kuzowa znajdujący się w połowie drogi między lądem a wyspami Sołowieckimi. Znajdują się tam labirynty, sejdy, dzika przyroda chroniona prawem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

16

Udaliśmy się do informacji turystycznej w porcie, gdzie poinformowano nas, że może dziś pójdzie łódka: cena wynosi 1100 rubli od osoby w jedną stronę (ok 70 zł), a na wyspie Kuzow Niemiecki znajduje się coś w rodzaju pola namiotowego. Cały Archipelag Wysp Kuzowa to zakaźnik (rodzaj chronionego obszaru przyrody), wstęp do niego jednorazowo 250 rubli (15 zł.) od osoby i również 250 rubli od osoby dziennie za zatrzymanie się tam na miejscu.

Namiot mamy, więc czemu nie. Jeden problem to łódka, która nie wiadomo kiedy pojedzie: tam i z powrotem też nic nie wiadomo, bo dla dwóch osób się nie opłaca.

Poczekaliśmy do popołudnia na decyzję , i po informacji – że dziś łódki nie będzie – zostawiliśmy numer telefonu. Pojechaliśmy z powrotem na nasze filmowe miejsce, opisane w poprzednim wpisie.

Miejsce na drodze do filmowego kościółka, więc uczęszczane.

Każdy przechodząc pyta: – czy jedziemy na Sołowki?

Pojawia się sympatyczny Białorusin na kajaku, który płynie na Sołowki (50 km, z czego 25 km przez otwarte morze).

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Innym razem spotykamy Polaka, który już kiedyś był na wyspach i bardzo mu się spodobała przyroda. Teraz płynie na cały tydzień.

Sołowki zapraszają, jednak czuję, że nie czas…..

Następnego dnia dostajemy trzy godziny spóźnionego sms-a – z informacją że jest łódź na Kuzowa. Odpłynęła bez nas….

– O co chodzi? – rodzą się pytania.

Pan w informacji wylicza, że możemy przepłynąć okrężną drogą na Sołowki, a potem na Kuzowa – ale może nas to kosztować nawet 9000 rubli (540 zł) – rodzi się w nas sprzeciw. I znów udajemy się nasze filmowe miejsce, rozmawiając z przechodzacymi ludźmi i ciesząc się spokojem miejsca, oraz pięknem przyrody (odpływy i przypływy tworzą spektakle).

Bartek w czasie krótkiego spaceru po półwyspie nazbierał trochę jeszcze niezbyt dojrzałej maroszki.

Budzi się kolejny dzień, a wraz z nim pomysł, że jeżeli dziś nie będzie łódki na Kuzowa, to jutro może wybierzemy się na Sołowki (pływają 3 statki dziennie cena 1200 w jedną stronę (80 zł)).

– Wiesz Sołowki mają dużo w sobie energii „nie przebaczenia” – powiedziałam do Bartka.

Nie przebaczenia” – do historii, do Stalina, Hitlera itp.

A przecież, to właśnie oni stworzyli nam świat w którym żyjemy i byli to jedni z największych kreatorów we współczesnej historii świata.

– Może nagramy medytację ”przebaczenia im”, w ogóle przebaczenia i pojedziemy do portu kupić bilety na jutro na wyspy Sołwieckie – ciągnęłam dalej swój pomysł.

Poszliśmy na skałę opodal filmowej cerkwi rozpoczęłam medytację, ale jej nie dokończyłam, gdyż przyszli do nas udający się na Sołowki do pracy przy renowacji monastyru dwoje Białorusinów (jechali tam na 2 miesiące, cerkiew opłacała wszystkie koszty, plus postne jedzenie, mieszkanie w wagonie + płaca minimalna 1000 dolarów miesięcznie – w czasie pobytu i pracy obowiązywał zakaz picia alkoholu, codziennie robiono im zdjęcia potwierdzające trzeźwość). Mówili, że jak szybko, sprawienie i dłużej będą pracować to jest szansa, że i 2000 dolarów za miesiąc zarobią. Znali zarobki w Polsce – kiedyś jeździli do naszego kraju – teraz wyższe zarobki są w Rosji…

1

Na początku się spięłam, że przerwali moje dzieło, ale teraz mam wrażenie, że niech każdy dokończy tą medytację na swój sposób.

Uwalniam się od przekonania, że żyję w złych czasach

Uwalniam się od przymusu szukania winnych i nie akceptacji obecnej sytuacji

Dziękuję wszystkim, którzy stworzyli dzisiejszy świat, abym mogła go doświadczać właśnie takiego.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

No właśnie, gdy to zrozumiałam wszystko potoczyło się szybko.

Jeszcze nie skończyliśmy rozmawiać z Białorusinami, gdy podszedł do nas kajakarz który czekał na swoją dziewczynę, aby z nią popłynąć kajakiem na Sołowki.

– Skoro chcecie na Kuzowa, to może popytamy po wsi – powiedział pomocnie…

Spacer nie dał zadowalającego efektu, gdyż ludzie tu jacyś dziwni, zamknięci na kontakt.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

 

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

– Jedziemy do portu – zdecydowaliśmy, kupimy bilety na jutro na ranny statek na Sołowki – powiedzieliśmy do znajomego kajakarza, a tego wieczoru posiedzimy razem przy ognisku.

W porcie jednak czekała na nas miła niespodzianka, właśnie już teraz siedzieli i czekali na nas w łódce ludzie jadący na wyspy Kuzowa. Dano nam 10 minut na pozbieranie rzeczy…………………… Pełne zaskoczenie…..

Namiot, karimaty, śpiwory, plecaki, ubranie, aparaty, coś do zjedzenia, picia, butla. Wszystko szybko i w chaosie. Myśleliśmy, że jedziemy na 2-3 dni……, i tak się spakowaliśmy …. zapominając…. połowy ekwipunku….

Jestem wdzięczna, że jestem tu gdzie jestem TERAZ

I przy ciemnych deszczowych chmurach, z pijącymi alkohol kapitanami, skacząc po falach – odpłynęliśmy w głąb morza Białego…

18

19